[Kryształy Czasu] Statek

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

[Kryształy Czasu] Statek

Post autor: BAZYL »

Blade, wiosenne słońce niemrawo wyglądało zza postrzępionych obłoków gnanych przez wiatr po niebie nad miastem Get-Warr-Gar. Mimo to stolica kupiectwa aż kipiała życiem. Po brukowanych ulicach przetaczały się wozy, kramarze pchali wózki z towarami, tragarze toczyli beczki, po których woni można było domyślić się zawartości...

Gdzieś między niewysokimi portowymi domkami przebiegł cicho kot, a zaraz za nim, krzycząc, kilkoro dzieci z patykami. Dwie pólorczyce o bardzo obfitych kształtach głośno kłóciły się o jakieś bzdury, z tawerny „Pod Macką Krakena” wytoczyli się dwaj pijani marynarze.

Właściwie niewielu zauważyło niewysokiego mężczyznę, który na chwilę zszedł z drogi wilkom morskim, a potem zniknął we wnętrzu lokalu jeszcze zanim masywne drewniane odrzwia zdążyły się zamknąć. W dusznym, zadymionym pomieszczeniu od razu skierował swe kroki ku kulejącemu drabowi wycierającemu coś za szynkwasem.

Mężczyźni rozmówili się półgłosem, wreszcie kiwnęli kolejno głowami i uścisnęli sobie ręce. Z zanadrza przybysz wyciągnął pękatą sakiewkę i zrolowany kawałek jasnej skóry. Szynkarz bez słowa rzucił monety do skrzyni, ze zwitkiem zaś podszedł do bocznej ściany lokalu. Chwilę się rozejrzał, a potem, brudnymi paluchami, wydłubał skądś jakąś drzazgę.

Wierzchem dłoni uderzył w ramię jakiegoś draba. Półolbrzym, z paskudną blizną biegnącą przez pół twarzy, syknął coś przez zęby i wstał gwałtownie, przewracając stołek na którym siedział.

- Dawaj kufel! – szynkarz nie zamierzał z nim dyskutować. Wyższy o głowę marynarz tylko chwilę wpatrywał się w oczy gospodarza przybytku.

- Ale moje piwo... – wykrztusił.

- Dawaj kufel, mówię!

Chcąc czy nie, oddał naczynie właścicielowi, który natychmiast odwrócił się i zamaszyście uderzył drewnianym kuflem w kawałek skóry przyłożony do ściany. Cienkie, portowe piwo, o smaku i kolorze szczyn, rozlało się na klepisko. Nie wszystkie jednak.

- Masz, coś tam zostało.

Gardłowy śmiech siedzących obok marynarzy urwał się ucięty wściekłym wzrokiem pólolbrzyma. To wszystko co mógł zrobić w tej chwili. Bo trunek i tak dostał na kredyt...

Właściwie nikt nie zwrócił uwagi na przybysza, który korzystając z zamieszania wymknął się z Macki Krakena. A i sam kawałek skóry przesiadłby bez echa, gdyby nie to, że następnego wieczora pijany krasnolud uparł się udowodnić, że nie jest mu obcy trudny kunszt czytania.

W ten sposób tutejsi bywalcy poznali treść ogłoszenia:

Chcesz zarobić?
Umiesz robić bronią?
Zaciągnij się na „Szepta”!
W tej łupinie nie pójdziesz na dno!
Zapłata w złocie.


Podobnej treści ogłoszenia pojawiły się w całym mieście, w różnych karczmach. W skrócie: poszukiwani są najemnicy na statek na wypadek walki z piratami. Jest jeszcze przed sezonem żeglarskim, więc zapłata jest duża, proporcjonalna do ryzyka złej pogody i głodujących piratów... Statek płynie do Ranhar-Garu, kapitan niechętnie bierze pasażerów, ale za dobrą opłatą weźmie. Podróż ze względu na niespokojne morze będzie przebiegała z dala od lini brzegowej Orkusa, potrwa około tygodnia (przypomnienie: w tym świecie tydzień trwa 10 dni).

Każdy gracz MUSI znaleźć się na pokładzie krypy - powody wymyślcie sobie sami. Najemnicy dostaną zapłatę w Ranhar-Garze, pasażerowie płacą z góry 200 sztuk złota.

To było intro - właściwe rozpoczęcie nastąpi gdy zbierze się wiecej graczy.
Ostatnio zmieniony czwartek, 10 sierpnia 2006, 23:59 przez BAZYL, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Wszystkie kwestie związane z Waszym zaokrętowaniem załatwiliście bezpośrednio z kapitanem Walderamą, człowiekiem drobnej budowy, o ogorzałej twarzy, stalowoszarych oczach i gęstych kruczoczarnych włosach opadających na ramiona. Gość nie wyglądał na wilka morskiego, choć twarz ma ogorzałą słońcem i wiatrem. Polecił Wam zjawić się przed południem w dokach przy „Szepcie”...

Tego dnia poranek był nadzwyczaj pogodny. Po niebie z rzadka przesuwały się jasne obłoki, jednak nawet one nie były w stanie przysłonić radośnie błyskającego słońca. W porcie, choć do południa zostało trochę czasu, praca trwała w najlepsze. Na każdym kroku można było spotkać tragarzy toczących pękate beczki, rybaków rozwieszających sieci do suszenia czy innych portowych robotników.

Już z daleka widać było górującą nad dokami sylwetkę pięćdziesięciometrowego trójmasztowca. Olbrzymi bryg robił naprawdę imponujące wrażenie; blisko trzydziestometrowe maszty zdawały się aż uginać od obsiadającego je ptactwa, a wyszczerzone na wszystkie strony groty pocisków sterczące z ciężkich balist i kłębiący się pod tym tłum postaci bardziej przypominały przygotowania do wyprawy wojennej niż zwykłej kupieckiej kawalkady...

Robotnicy i marynarze zdawali się właśnie kończyć prace związane z załadunkiem „Szepta”. Ostatnie pakunki dźwigane siłą mięśni pracujących mężczyzn wolno przesuwały się po wąskim trapie prowadzącym na pokład. Na pomoście, z zawadiacko zaczepionymi o pasek dłońmi stał postawny mężczyzna i pokrzykując kierował załadunkiem. Wysoki i barczysty człowiek miał bardzo jasną skórę. Jeśli dodać do tego błękitnoniebieskie oczy i długie, sięgające aż do pasa włosy, koloru dojrzałego zboża, od razu widać, że to kolejny członek załogi (po kapitanie), który nie wychował się na morzu. Potwierdzały to jego słowa i zachowanie – choć pokrzykiwał i wydawał polecenia, w jego głosie nie dało się wyczuć szorstkości czy braku ogłady.

Kiedy do mężczyzny zbliżyli się przybysze, całą swoją uwagę skierował właśnie na nich. Krótko przyjrzał się każdemu z nieznajomych po czym rzekł:

- Witajcie! Nazywam się Gerard i jestem drugim oficerem na „Szepcie”. Cieszę się, że wreszcie dotarliście, kapitan Walderama uprzedził mnie, że się zjawicie. Przedstawcie się, w końcu przez całą podróż będziemy niejako jedną rodziną, i powiedzcie co nieco o sobie. Przyznam, że jako człowiek morza zawsze chętnie słucham opowieści ze stałego lądu...
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Rafast

Krasnolud pokręcił nosem i pogładził swoją siwą brodę. Chwilę później teatralnie odchrząknął i zaczął mówić grubym, doniosłym głosem:
- To może ja zacznę... - spojrzał na mężczyznę przed sobą - Nazywam się tan Rafast Firengunsson. Pochodzę z Tagary Ciemnej i jestem najemnym wojem, który walczy obok tego, kto więcej zapłaci...Chyba tyle wystarczy na razie...
Musiało wystarczyć. Rafast nie był typem krasnoluda o rozwięzłym języku. Był raczej mrukiem i nerwusem, nie pytany nie zabierał głosu i wnikliwie obserwował zachowanie innych by później wyciągać własne wnioski. Lata uczestnictw w przeróżnych zadaniach nauczyły go, by nikomu nie ufać i starannie dobierać sobie znajomych. Lekka kolczuga idealnie opinała jego muskularną klatkę, a silne ramiona mówiły o tym, że nie należy do najsłabszych. W milczeniu obrzucał teraz spojrzeniem wszystko dookoła i czekał aż przedstawią się inni.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Farandil

Elf o długich, złocistych włosach spojrzał swymi zielonymi oczyma na krasnoluda stojącego obok i połozył dłoń na rekojeści swego miecza. Spokojnie odwrócił wzrok ku mężczyźnie stojącemu naprzeciw po czym powiedział:
- Witam wszystkich zgromadzonych - jego głos grał dźwięcznie akcentując doniośle każdą sylabę - Nazywam się książe Farandil i pochodze z Olgrionu. Moja rodzina jest jedną z najznamienitszych w mieście mojego urodzenia. Jak chyba zauważyliście jestem paladynem...A jeśli chodzi o cel mojej podróży z wami, to muszę dostać się do Ranhar-Garu...mam tam pewną sprawę do załatwienia...
Farandil uklonił się po czym wrócił do rozmyślań. Jego kultura osobista była idealna, ale czego innego można sie było spodziewać po elicie rycerzy jaką byli paladyni. Odrzucił włosy spadające na jego płaszczyznową zbroję która lśniła w słońcu. "Zapowiada się ciekawa podróż", pomyślał i uśmiechnął sie do siebie.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Trassk

- Jessstem Trassssk. - stwierdził średniego wzrostu reptilion, ubrany w zwyczajne ubranie, z toporomieczem przerzuconym przez plecy. - Płynę tym ssstatkiem żeby nabrać doświadczenia w walce sss piratami... Mam nadzieję, że jacyśśś sssię trafią. - głos był wyjatkowo syczący, nawet jak na reptiliona. Uwagę zwracały skórzane rękawice pokryte stalowymi płytkami. Najwyraźniej walczył głównie bez broni.
Rozejrzał się po towarzyszach i dodał:
- Widzę, że trafiłem w dobre towarzyssstwo. - uśmiechnął się.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Gerard uważnie wysłuchał co przybysze mieli do powiedzenia, a jego oblicze nie zdradziło żadnych emocji. Uważny obserwator zauważyłby jednak, że chwilę dłużej niż innym przyglądał się obliczu elfa, jak gdyby chciał wyczytać z niej odpowiedź na jakieś nie wypowiedziane pytanie.

Kiedy Trassk zakończył przemowę, drugi oficer uśmiechnął się tylko.

- Znakomicie – powiedział. – Rad jestem niezmiernie, że będziemy mogli wspólnie odbyć tę podróż i poznać się bliżej. Za chwilę jeden z marynarzy zaprowadzi was do waszej kajuty. Niestety warunki na statku są jakie są, więc musicie pogodzić się z tym, że zamieszkacie razem. Ekhm... Gdyby ktoś chciał jednak prosić o osobną, to takie kwestie rozstrzyga kapitan. Co prawda jest on w tej chwili bardzo zajęty, ale zanim wypłyniemy odbędzie się odprawa na pokładzie. Wtedy będziecie mieli możliwość poznania pozostałej części załogi, a potem rozmowy z Walderamą. Jeżeli nie macie w tej chwili żadnych pytań, to zaraz ktoś zaprowadzi was do waszej siedziby na czas podróży – to mówiąc skinął na przechodzącego wilka morskiego i w krótkich słowach polecił mu zaprowadzić gości do gościnnej kajuty.

Właściwie teraz daję Wam możliwość zadania pytania, ew. zapoznania się między sobą. Przypominam, że w tym świecie nie ma żadnych sporów między krasnoludami i elfami (sztucznie podburzanych przez elfy :P). Jedyna niechęć może być taka sama jak do innorasowców, wszelkie większe animozje muszą mieć jakąś przyczynę jakiej nie znalazłem w opisie żadnej z postaci. Więc bez awantur proszę :P
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Farandil

Elf spojrzał na krasnoluda i reptilliona. W myślach przyznał, że znalazł się w iście ciekawym i zróżnicowanym towarzystwie.
- Widzę że jesteście silnymi wojami - zaczął książę - Zaszczytem będzie podróżować u waszego boku, wszak słyszałem że wody te nie należą do najbezpieczniejszych...Dobrze będzie mieć przy sobie kogoś na kim można polegac w trudnej sytuacji...
Farandril uśmiechnał się do Rafasta I Trasska. Zawsze był entuzjastycznie nastawiony do wszystkich nowo poznanych osób. Nie był zbytnio przyzwyczajony do pomieszkiwania we trójkę, ale w tej sytuacji zdał sobie sprawę, że inaczej po prostu być nie może i postanowił nie zawracać głowy kapitanowi o oddzielny pokój, zwłaszcza że ze strony jego nowych kompanów mogło by to byc źle odebrane. Popatrzył w niebo po czym udał się wraz z towarzyszami do kajuty.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Rafast

- Mnie również miło będzie podróżować u boku tak zacnego rycerza... - Rafast skinął głową do Farandila. - A jaka to sprawa pcha cię do Ranhar-Garu, Farandilu?? Jeśli to oczywiście nie tajemnica...
Rafast nie lubił zadawać pytań ale akurat cel podroży paladyna zainteresował go. Słowa odnośnie jego profesji również nie były przesadzone, gdyż krasnolud wielkrotnie w swoim życiu widział jak walczą paladyni. Byli niebezpiecznymi wojownikami i w podróży jaka sie szykowała przyda się ktoś taki. W razie oczywiście gdyby były jakieś trudności, a Rafast lubił trudności. Lubił sprawdzać cały czas swe umiejętności w walce i czesto rzucał się bez zastanowienia na każdego przeciwnika który dał mu ku temu powód. Teraz jednak był w dobrym nastroju. Udał się za swymi nowymi kompanami do gościnnej kajuty.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Farandil

Elf odrzucił do tyłu swe długie włosy i rzekł do krasnoluda:
- Mam ważną sprawę do arcykapłana w świątyni mojego boga, Asteriusza Wielkiego...Mam nadzieję, że ma odpowiedź w pełni zaspokoiła twoją ciekawośc gdyż nic więcej nie mogę powiedzieć na ten temat... - Farandil uśmiechnął się do Rafasta i wrócił do rozmyślania nad wyprawą w kórej lada moment miał uczestniczyć.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Trassk

- Mam nadzieję, że dobrze nam sssię będzie razem podróżowało. - uśmiechnął się reptilion - Jeśśśli nie będzie kogo bić, widzę że będzie przynajmniej z kim trenować.
Gdy doszli do kajuty, reptilion wpuścił towarzyszy do środka i pozwolił im wybrać te koje, które bardziej im odpowiadały. Zajął tę, która została i poszedł rozejrzeć się po statku.
- Idziecie ze mną? Chcę obejrzeć co sssię dzieje na ssstatku i jak on wygląda od wewnątrz.
Niezależnie od tego czy ktoś mu towarzyszy czy nie, wyrusza na spacer po okręcie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Kajuta była przestronna, acz skromna. Pod ścianami zawieszonych było sześć koi, a pod każdą z nich znajdowała się niewielka skrzynia przymocowana do pokładu. Zapewne na rzeczy podróżnych.

Bohaterowie rozgościli się na wybranych przez siebie miejscach i zajęli własnymi sprawami. Rozmowa nie kleiła się, toteż reptillion zaproponował wyjście na zewnątrz.

Propozycja okazała się nad wyraz trafna, bowiem na pokładzie trwały niezwykle frapujące dla szczurów lądowych czynności związane z wypłynięciem na szerokie wody. Niektórzy marynarze kończyli prace ciesielskie na pokładzie, inni sprawdzali olinowanie, a jeszcze inni mocowali opasłe ładunki w ładowni.

W pewnej chwili uwagę Trasska przykuło nabrzeże. A raczej chwilowe zamieszanie, jakie wywołała niecodzienna procesja. Był to wóz zaprzężony w cztery siwki, powożony przez woźnicę z głęboko nasuniętym na twarz kapturem. I podobnie jak owy kaptur, czarna płachta okrywała duży przedmiot transportowany wozem. Tuż przed wozem wolnym krokiem maszerowała kolejna postać. Smukły elf, odziany w powłóczystą, czarną szatę wyszywaną srebrnymi nićmi. Nićmi, które układały się w niecodzienne, bez wątpienia magiczne znaki...

Za wozem podąża ośmiu mężczyzn, także w czerni, z długimi mieczami przytroczonymi do pasów. Kiedy procesja znalazła się na pomoście, idący na czele elf wydał dwa krótkie polecenia, na które wojownicy pochwycili przedmiot z wozu i delikatnie ułożyli go na ziemi. Po chwili dołączył do nich Gerard, który pokierował mężczyznami w czerni podczas załadunku pakunku na pokład.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Rafast

Krasnolud przygladał się mężczyznom pakującym ładunek na statek. Właściwie nie interesowało go co wnoszą, bardziej jego uwaga skupiła się na elfie w czarnych szatach.
- Elfy łażące w ciemnych płaszczach nigdy nie zwiastują nic dobrego... - powiedział do stojących obok Farandila i Trasska - Mój nos rzadko sie myli w tych sprawach...Widać kapitan dostał sowita zapłatę za przewiezienie jakiegoś trefnego ładunku...
Rafast zmarszczył brwi i pogrążył się w ciszy. Jeszcze chwilę lustrował ludzi w czerni pracujących przy wnoszeniu pakunku, po czym spojrzał na twarze kompanów. Czekał na to co mają do powiedzenia.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Farandil

Paladyn zmarszczył brwi i odruchowo położył dłoń na rękojeści miecza. Odrzucił czerwoną pelerynę z jedwabiu na plecy i powiedział do dwójki towarzyszy:
- Skoro ten ładunek eskortowało na statek tylu ludzi, to wydaje mi się, że musi to być coś ważnego...Warto by mieć baczenie na to... A elf w czerni zdecydowanie wygląda mi na jakiegoś czarnoksiężnika...Choć mogę sie mylić... - Farandil obrzucił spojrzeniem elfa w czarnej szacie. Miał dziwne przeczucia, lecz nie chciał na razie dzielić się nimi z nowo poznanymi towarzyszami. Poprawił kołczan ze strzałami na plecach i założył ręce oczekując na dalszy rozwój wydarzeń.
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

Jaszczur nic na to nie odrzekł, jedynie zasępił się na chwilę.

Pakunek znalazł się na pokładzie. Przez ułamek sekundy czarna płachta odchyliła się i pozwoliła Farandilowi ujrzeć fragment misternie wykonanej, hebanowej skrzyni pokrytej niezliczonymi zdobieniami. Zanim jednak zdążył przyjrzeć im się dokładniej, materia na powrót wróciła na swoje miejsce przysłaniając widok.

Tymczasem elf w czerni jak gdyby poczuł na sobie wzrok krasnoluda. Odwrócił się i spojrzał prosto w oczy Rafasta. Miał szczupłą twarz, raczej zadbaną i żywe, lśniące zielenią oczy. Spod kaptura wypływał kosmyk jasnych włosów. W obliczu nieznajomego nie dało się zaobserwować żadnej zmiany. Tak jak spojrzał na bohatera, tak wytrzymał kilkadziesiąt sekund i odwrócił wzrok.

- Ostrożniej z tą skrzynią! – krzyknął na niosących. Jego głos był czysty, lecz stanowczy. Odziani w czerń gwardziści po stromych stopniach znieśli ją do ładowni, gdzie zgodnie z instrukcjami Gerarda przymocowali do pokładu. Chwilę później wszyscy znaleźli się pokładzie.

Elf polecił żołnierzom udać się w pobliże wozu, sam jednak zwrócił się do drugiego oficera.

- Miejcie baczenie na tę skrzynię. To niezwykle delikatny ładunek.

- Będziemy uważać. Możesz być spokojny.

- Nie będę spokojny, dopóki Hebanowa Skrzynia nie dotrze do Ranhar-Garu! Tymczasem pieczę nad nią będzie sprawować dwoje z moich gwardzistów. Powodzenia.

Nie czekając na odpowiedź odziany w czerń elf opuścił pokład. Kilkanaście sekund potem na jego miejscu zjawiło się dwóch odzianych w czerń gwardzistów z długimi mieczami. Półelfy skłoniły się oficerowi, na co ten wskazał im osobną kajutę.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Farandil

Książę spojrzał w miejsce gdzie przed chwilą stało dwóch półelfów, po czym raz jeszcze zwrócił swój wzrok ku mężczyźnie w czerni, który szybkim krokiem oddalał się od statku. Chwilę potem popatrzył na towarzyszy i powiedział:
- Sytuacja wygląda mi na co najmniej podejrzaną - zmarszczył brwi i zasępił się na chwilę - Widziałem przez chwilę fragment skrzyni. Pokryta była zdobieniami a chyba sami wiecie że w takich skrzyniach przewozi sie zwykle coś cenniejszego niż tylko żywnośc czy trunki...Poza tym słyszęliście jak zdenerwowany był elf...Tu musi chodzić o coś grubszego...Proponuję delikatnie sprawdzić sytuację...Co wy na to?
Farandil spojrzał po twarzach swych towarzyszy. Miał nadzieję, że przystaną na jego pomysł.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Rafast

Gy tylko usłyszał propozycję Farandila, rozpromieniał. "Może wreszcie zacznie się coś dziać", pomyślał.
- Propozycja może i dobra, ale jak ją wprowadzić w życie... - krasnolud podejrzewał że ciekawość Farandila wpędzi ich prędzej czy później w kłopoty. Ale Rafast lubił kłopoty, a już najbardziej lubił sytuacje, gdy mógł sprawdzać się w walce. Nie zamierzał jednak zaatakować teraz dwóch gwardzistów, którzy pilnowali skrzyni, a raczej jej zawartości. To byłoby raczej niefrasobliwe posunięcie i mogłoby drogo kosztować. Trzeba było działać inaczej, ale jeśli chodzi o główkowanie i wymyślanie czegoś na szybko, krasnolud przyznał po raz kolejny, że nie jest w tym dobry. Znów odchrząknął teatralnie, spojrzał na elfa i spytał:
- Zatem co robimy dalej, Farandilu??
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Farandil

Paladyn uśmiechnął się i powiedział do krasnoluda:
- Postaram się zdobyć jakieś informacje...
Widząc drugiego oficera krzątającego się po pokładzie, podszedł do niego szybkim, zdecydowanym krokiem. Ukłonił się nisko po czym zaczął:
- Widziałem, ze odbierałeś tę skrzynię, panie...Czy mógłbyś zaspokoić moją próżność i zdradzić mi, cóż takiego tam się znajduje...Jeśli oczywiście wiesz...Elf z którym rozmawiałeś wyglądał na niezywkle podenerwowanego, zatem dochodzę do wniosku, że to, co znajduje się w skrzyni musi posiadać duża wartość dla niego...
Farandil spojrzał swymi szmaragdowymi oczyma na mężczyznę i czekał na odpowiedź.
Zablokowany