Reika krzyknęła cicho, gdy nagle tuż przed sobą ujrzała twarz małej dziewczynki. Ukazała się znikąd, a sprzedawczyni nie wiedziała czy to duch, czy żywa istota. Przerażona, cofnęła się parę kroków. Dziewczynka miała na sobie zieloną sukienkę z lekkiego materiału. Dwa rude warkocze sięgały jej do kostek, a oczy były niesamowicie granatowe.
"Głupia, przecież jest dzień. - pomyślała kobieta. - Żaden upiór nie będzie chodził po ziemi, gdy słońce tak wysoko. Dziewczynka pewnie się zgubiła."
Reika nabrała pewności, że to zwykłe dziecko i uśmiechnęła się do niej.
-Przeraziłaś mnie.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd prostych, mocnych zębów, z niezwykle długimi kłami. Reice odpłynęła krew z twarzy. Mała musiała się już urodzić z zębami, były to przypadki rzadkie, jednak zdarzały się. Kobieta opanowała się i postąpiła niepewny krok naprzód.
-Ile masz lat? - spytała. Dziecko uśmiechnęło się jeszcze szerzej, w oczach zabłysły diabelskie ogniki.
-Osiem. - rzekła.
-Gdzie twoi rodzice?
-Daleko. - odparła bezczelnie, uśmiech zniknął jej z twarzy, a oczy dziwnie zmatowiały.
-Biedne dziecko... Wiesz, co? Pozwolę ci wziąć z mojego sklepu, co tylko zechcesz, za darmo!
-Tak? - dziewczynka rozejrzała się znudzona po sklepie. Na półkach było pełno cukierków i jedzenia. Podeszła do małego haczyka w ścianie, z którego zwieszało się pełno zaplątanych wisiorków. Wzięła do ręki jeden, prosty, z kłem jakiegoś zwierzęcia, a dookoła z okrągłymi kamyczkami, ozdobionymi runami.
-Wezmę ten.
-Ładny. - stwierdziła sprzedawczyni, choć wcale jej się nie podobał.
-Do widzenia! - zawołała dziewczynka wesoło, i zanim tamta zdołała zareagować wyszła ze sklepu.
"Idiotka - pomyślała. - gdyby wiedziała, co mi dała..." Uśmiechnęła się paskudnie. I ten uśmiech sprawił, że wszyscy przechodnie rozstępowali się przed nią i spluwali przez prawe ramie, szepcąc coś pod nosem.
***
Drzwi w Karczmie Pod Złotą Rybką, otworzyły się szeroko. Stary karczmarz spojrzał w stronę wejścia i znieruchomiał. W drzwiach stała mała, może ośmioletnia dziewczynka. Weszła do środka i usiadła przy wolnym stoliku. W karczmie nastała cisza. Widać było, że innym gościom się to nie podoba, niektórzy wyczekująco spojrzeli na karczmarza. A ten chcąc nie chcąc podszedł do niej.
-Krasnoludzki spirytus, proszę. - oświadczyła spokojnie dziewczynka.
-To nie jest miejsce dla dzieci, wyjdź.
-Jasne! Wynocha stąd! Bachor zasrany, będzie się pchał gdzie go nie proszą! - krzyknął jeden z okolicznych żulików.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, co wywołało w karczmarzu atak czkawki.
-Proszę o kufel krasnoludzkiego spirytusu.
-Słyszałaś, co powiedziałem? Bierz dupę w troki i zjeżdżaj. - żul wstał rozeźlony i podszedł chwiejnym krokiem do karczmarza.
Nierozważnie chwycił dziewczynkę za warkocz i pociągnął. Nic więcej nie zdążył zrobić, złapała jego rękę w przegubie i ścisnęła. Menel wrzasnął przerażony, najpierw poczerwieniał, a potem gwałtownie zbladł. Dziewczynka pociągnęła go na podłogę, zmuszając go by uklęknął.
Puściła jego rękę i złapała za gardło, ścisnęła tak mocno, że oczy wyszły mu na wierzch. Zaczął charczeć i dusić się. Dziewczynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej, oczy jej zabłysły, mocniej zacisnęła palce...
-Dobrze się bawisz? Puść go!
Nim się zorientowała, czyjeś dłonie zacisnęły się na jej ramieniu, zmusiły by wstała i puściła tego "śmiecia" (jak go w myślach nazywała) i wyprowadziły na dwór.
-Jak masz na imię? - spytała staruszka, nadal trzymając ją za rękę.
-Nanuke. - odparła podirytowana dziewczynka.
-Czym jesteś?
Nanuke uśmiechnęła się, jej zęby zawsze robiły wrażenie. Czasami wystarczyło, by się uśmiechnęła, a wróg od razu uciekał. Jednak teraz na nic się nie przydały. Starsza pani stała niewzruszona, patrząc na nią ponuro.
-Czymś. - odparła dziewczynka, jeszcze bardziej zdenerwowana. Nigdy nie spotkała się z kimś takim.
-Myślisz, że to, co zrobiłaś było zabawne? Otóż muszę cię wyprowadzić z błędu - nie było. Masz tam zaraz iść i go przeprosić.
Zaskoczonej Nanuce opadła szczęka, nigdy nikogo nie przepraszała, nawet z własnej woli. A wyrządziła innym tak wiele krzywd, że sama nawet nie umiała ich zliczyć. A teraz przychodzi tu ta stara prukwa i karze jej przeprosić tego śmiecia, robaka, który zasługiwał tylko na to by go zdeptać. Poczuła nieopisaną złość, zacisnęła rękę w kułak.
-No, na co czekasz? Na zaproszenie? Idź tam i go przeproś, i bez żadnych sztuczek.
"Nie, nie myśl sobie, że to zrobię. - pomyślała. - Zabije cię, o tak. Marzę o tym..."
Jednak coś w oczach staruszki spowodowało, że odwróciła się i otworzyła drzwi do karczmy, z której dopiero, co wyszły.
Podeszła do mężczyzny, którego dusiła. Leżał na podłodze z wybałuszonymi oczami, kilku jego kumpli siedziało naokoło niego i próbowali mu pomóc. Gdy tylko weszła odskoczyli do niego i stanęli przerażeni pod ścianą. Mężczyzna zaczął jęczeć i charczeć, nie mogąc złapać oddechu. Nanuke podeszła do niego.
-Bardzo przepraszam za to, co zrobiłam, już więcej się to nie powtórzy. - rzekła i wyszła równie szybko jak się pojawiła. W karczmie panowała cisza jak makiem zasiał.
Gdy tylko wyszła zauważyła uśmiech na twarzy staruszki. Była wysoka i chuda, miała siwy kok upięty wysoko, i szare, wesołe oczy. Ubrana była w zieloną bluzkę i czerwoną, długą spódnicę. Do tego na nogach miała kompletne niepasujące niebieskie buty na małym obcasie. Kobieta pokiwała głową i wyciągnęła rękę do Nanuke.
-Jestem Pea.
Nanuke niepewnie uścisnęła podaną dołoń, a wtedy staruszka pociągnęła ją za sobą, ulicą. Dziewczynka musiała biec by dotrzymać jej kroku.
Niewolnik własnego żywota #1

-
- Pomywacz
- Posty: 58
- Rejestracja: środa, 19 lipca 2006, 10:56
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Wrocek
Niewolnik własnego żywota #1
Ostatnio zmieniony środa, 9 sierpnia 2006, 11:57 przez Simiril, łącznie zmieniany 3 razy.


- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:










Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...


-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: poniedziałek, 14 sierpnia 2006, 18:52
5 bez plusa czy minusa. Zabrakło mi tu pewnego wytłumaczenia dotyczącego Nanuke. Jakoś pojąc nie mogę jak można bać się małej dziewczynki, fakt jest faktem iż główna bohaterka do rodzaju ludzkiego się raczej nie zalicza, ale przecież wygląda jak człowiek i jak człowiek się zachowuje, wiec czemu takie nastawienie [wiem że to tylko opowiadanie ale musze się czegoś uczepić
].Domyślam się że to tylko cześć a kolejną ujrzymy już wkrótce, przyznać ci muszę, pozostał mi teraz pewnien niedosyt związany z tym opowiadaniem [krócej ciekawość] więc czekam na kontynuacje 



-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: niedziela, 27 sierpnia 2006, 19:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Gdzieś w Lesie Loren... ale teraz w Milton Keynes...
