[Świat Pasem] Pradawni Władcy

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silbern
Zimno... Bardzo zimno... Ile to już czasu odkąd wyruszyła w drogę? Nie wiedziała. Gdy dobyty miecz zazgrzytał o lód pod śniegiem, dziewczyna odpowiedziała ponurym zgrzytnięciem zębami. "Chyba mi tu przyjdzie skonać" pomyślała uśmiechając się smutno do siebie. Ale co to? Podeszła, by przyjrzeć sie dziwnemu zjawisku. Jakie przyjemne ciepło... Lód topniał w niezwykłym tempie... Dziewczyna w zdumieniu wysłuchała słów bogini. Elfka się zawahała... Tyle zmian w jej życiu... Spojrzała bogini w oczy. Jej uczucia balansowały od niedowierzania do ciekawości. Nagle podjęła decyzję. Poczuła sympatię do tej potężnej istoty stojącej przed nią. *Także nie lubi zimna* ta myśl sprawiła, że Silbern uśmiechnęła się życzliwie. Omal nie wybuchnęła niepochamowanym śmiechem tak bardzo zafascynował ją ten nowy rozdział w jej życiu. Wyciągnęła dłoń i podała ją swej nowej władczyni.
- Pójdę za tobą, pani. Dokądkolwiek ma mnie to zaprowadzić.
Wypowiedziała te słowa z wdzięcznością i radością czekając na to co jeszcze ją spotka w tym życiu.
Zimno... Bardzo zimno... Ile to już czasu odkąd wyruszyła w drogę? Nie wiedziała. Gdy dobyty miecz zazgrzytał o lód pod śniegiem, dziewczyna odpowiedziała ponurym zgrzytnięciem zębami. "Chyba mi tu przyjdzie skonać" pomyślała uśmiechając się smutno do siebie. Ale co to? Podeszła, by przyjrzeć sie dziwnemu zjawisku. Jakie przyjemne ciepło... Lód topniał w niezwykłym tempie... Dziewczyna w zdumieniu wysłuchała słów bogini. Elfka się zawahała... Tyle zmian w jej życiu... Spojrzała bogini w oczy. Jej uczucia balansowały od niedowierzania do ciekawości. Nagle podjęła decyzję. Poczuła sympatię do tej potężnej istoty stojącej przed nią. *Także nie lubi zimna* ta myśl sprawiła, że Silbern uśmiechnęła się życzliwie. Omal nie wybuchnęła niepochamowanym śmiechem tak bardzo zafascynował ją ten nowy rozdział w jej życiu. Wyciągnęła dłoń i podała ją swej nowej władczyni.
- Pójdę za tobą, pani. Dokądkolwiek ma mnie to zaprowadzić.
Wypowiedziała te słowa z wdzięcznością i radością czekając na to co jeszcze ją spotka w tym życiu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 27 lipca 2006, 23:08 przez WinterWolf, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Oczywiście, że chce przeczytać. Wziął list, obejrzał go. Pozwól, że przeczytam go w pokoju. Co to może być? Spytał po czym spojrzał się na Leie.
-Mnie nie pytaj, ja się nie znam. Odpowiedziała mu z udawaną obojętnością. Pyron poszedł do swojej kwatery. Położył się na łóżku i chwilę oglądał koperte. W końcu zdecydował się otworzyć i przeczytać.
Oczywiście, że chce przeczytać. Wziął list, obejrzał go. Pozwól, że przeczytam go w pokoju. Co to może być? Spytał po czym spojrzał się na Leie.
-Mnie nie pytaj, ja się nie znam. Odpowiedziała mu z udawaną obojętnością. Pyron poszedł do swojej kwatery. Położył się na łóżku i chwilę oglądał koperte. W końcu zdecydował się otworzyć i przeczytać.
Fuck?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Pavcioo i Nadir:
Macie+5 do KZ - na stałe
Sotor zaśmiał się. -No i teraz już tylko wieeeelki finał, nie?- zapytał retorycznie. Caskullis podeszła do kościanego nietoperza i zaczęła odprawiać inny rytuał. -Podzieli skubańca na kilkanaście mniejszych - pomogą nam trochę w ten sposób!- powiedział nieumarły. Wkrótce niewielka armia stała przed wąskim wejściem do ostatniej sali.-Gotowi?- zapytała Caskullis.
Silbern:
Bogini podała rękę elfce i wszystko na chwile stało się odległe, ciche i nieznaczące. Było tylko ciepło i przyjemny zastój, w którym odpoczywał umysł i ciało... i było coś jeszcze... moc... Moc ognia, którą bogini obdarzyła Silbern. -Możesz ugasić ogień ruchem ręki, potrafisz podpalić dotykiem, ciskać kulami ognia, postawić przed sobą ognistą ścianę i uderzać płonącym ostrzem!- streściła jej szybko bogini. -Jestem z Tobą i możesz teraz rozmawiać ze mną gdy tylko chcesz - skup się i powtórz moje imię kilkakroć, a się rozmówimy! Teraz oswój się z mocą... uważaj na siebie...- szepty zamilkły, a Silbern stanęła na rynku jakiegoś miasta. Kilkunastu ludzi gasiło płonącą wieżę ciskając w ogień śniegiem. Jakaś czarna postać uniosła ręce, przywołując śnieżycę, by szybciej ugasić płomienie. Ubrany na czarno mężczyzna w żelaznej masce przestawiającej oblicze strachu syczał niezrozumiałe słowa, potrząsając ręki. Kolczasty, wrogi pancerz trzeszczał jak odległy piorun. Kilkunastu podobnie ubranych żołnierzy dobiegło do ognia i działali jak reszta mieszkańców, ale ogień trawił wieżę szybciej, niż inni byli w stanie gasić.
Pyron:
był to kolejny list od Mistrza tej demonicy - Levender.
Mamy szczęście - ktoś się zainteresował Twym burmistrzostwem i uznał je za niewłaściwe. Udaj się osobiście do Troth i wykryj "spisek" przeciw Tobie. Weź levender - pomoże Ci - obróci spisek przeciw Tobie w spisek przeciw drakonom. Po ujawnieniu go będzie zamieszanie, z którego skorzystamy - przejecie władzy w kompletnym chaosie, który nastanie będzie najlepsze - nie zbrukamy ziemi krwią, a osiągniemy cel. Ja i Ty - Ty - staniesz się władcą Taros, a ja będę miał Twe słowo na sojusz Argahny i Taros.
Powodzenia
Darkning
Macie+5 do KZ - na stałe

Sotor zaśmiał się. -No i teraz już tylko wieeeelki finał, nie?- zapytał retorycznie. Caskullis podeszła do kościanego nietoperza i zaczęła odprawiać inny rytuał. -Podzieli skubańca na kilkanaście mniejszych - pomogą nam trochę w ten sposób!- powiedział nieumarły. Wkrótce niewielka armia stała przed wąskim wejściem do ostatniej sali.-Gotowi?- zapytała Caskullis.
Silbern:
Bogini podała rękę elfce i wszystko na chwile stało się odległe, ciche i nieznaczące. Było tylko ciepło i przyjemny zastój, w którym odpoczywał umysł i ciało... i było coś jeszcze... moc... Moc ognia, którą bogini obdarzyła Silbern. -Możesz ugasić ogień ruchem ręki, potrafisz podpalić dotykiem, ciskać kulami ognia, postawić przed sobą ognistą ścianę i uderzać płonącym ostrzem!- streściła jej szybko bogini. -Jestem z Tobą i możesz teraz rozmawiać ze mną gdy tylko chcesz - skup się i powtórz moje imię kilkakroć, a się rozmówimy! Teraz oswój się z mocą... uważaj na siebie...- szepty zamilkły, a Silbern stanęła na rynku jakiegoś miasta. Kilkunastu ludzi gasiło płonącą wieżę ciskając w ogień śniegiem. Jakaś czarna postać uniosła ręce, przywołując śnieżycę, by szybciej ugasić płomienie. Ubrany na czarno mężczyzna w żelaznej masce przestawiającej oblicze strachu syczał niezrozumiałe słowa, potrząsając ręki. Kolczasty, wrogi pancerz trzeszczał jak odległy piorun. Kilkunastu podobnie ubranych żołnierzy dobiegło do ognia i działali jak reszta mieszkańców, ale ogień trawił wieżę szybciej, niż inni byli w stanie gasić.
Pyron:
był to kolejny list od Mistrza tej demonicy - Levender.
Mamy szczęście - ktoś się zainteresował Twym burmistrzostwem i uznał je za niewłaściwe. Udaj się osobiście do Troth i wykryj "spisek" przeciw Tobie. Weź levender - pomoże Ci - obróci spisek przeciw Tobie w spisek przeciw drakonom. Po ujawnieniu go będzie zamieszanie, z którego skorzystamy - przejecie władzy w kompletnym chaosie, który nastanie będzie najlepsze - nie zbrukamy ziemi krwią, a osiągniemy cel. Ja i Ty - Ty - staniesz się władcą Taros, a ja będę miał Twe słowo na sojusz Argahny i Taros.
Powodzenia
Darkning
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Najwyrazniej najmocniejszego dorwalismy na poczatku. Taki kudłacz do ożywiania sie nie nadaje nawet. powiedział Nadir wyraznie rozbawiony. Szedł w stronę ostatniego wejścia w wyjątkowo dobrym humorze. Wygrane bitwy nastroiły go pozytywnie i nie przejmował się zbytnio tym, że zaraz stanie oko w oko z największym wrogiem swojego władcy.
To co? Obstawiamy co to będzie? Mielismy już smoka, wampira-nietoperza, wilkołaka..wyliczał-Teraz zostaje nam albo wielka hydra z odrastajacymi głowami, wąż gigant albo zmutowany minotaur. Osobiście obstawiam hydre. A wy? ciągnął rozmowę uśmiechając się cały czas.
Najwyrazniej najmocniejszego dorwalismy na poczatku. Taki kudłacz do ożywiania sie nie nadaje nawet. powiedział Nadir wyraznie rozbawiony. Szedł w stronę ostatniego wejścia w wyjątkowo dobrym humorze. Wygrane bitwy nastroiły go pozytywnie i nie przejmował się zbytnio tym, że zaraz stanie oko w oko z największym wrogiem swojego władcy.
To co? Obstawiamy co to będzie? Mielismy już smoka, wampira-nietoperza, wilkołaka..wyliczał-Teraz zostaje nam albo wielka hydra z odrastajacymi głowami, wąż gigant albo zmutowany minotaur. Osobiście obstawiam hydre. A wy? ciągnął rozmowę uśmiechając się cały czas.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 175
- Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
- Lokalizacja: Elbląg
- Kontakt:
Merenwen
-Dwa... dwadzieścia. Ale nie wiem, nie wiem... Mogłabym je wezwać, ale to nadal tylko dwadzieście...
Dziewczyna zamilkła wpatrując się nieruchomo w ołtarz. Litery układały się w słowa
-Dwadzieścia jeden... Jeszcze jeden sługa. Carmen, czy Ty... czy ty jesteś tą dwudziestą pierwszą osobą? Czy Ty jesteś moim sługą, choćby tak formalnie?
-Dwa... dwadzieścia. Ale nie wiem, nie wiem... Mogłabym je wezwać, ale to nadal tylko dwadzieście...
Dziewczyna zamilkła wpatrując się nieruchomo w ołtarz. Litery układały się w słowa
-Dwadzieścia jeden... Jeszcze jeden sługa. Carmen, czy Ty... czy ty jesteś tą dwudziestą pierwszą osobą? Czy Ty jesteś moim sługą, choćby tak formalnie?

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silbern
Elfka przyjrzała się pożarowi trawiącemu budowlę. Po krótkim zastanowieniu stwierdziła, że wypróbuje nowo uzyskaną moc... Ale tak by nikt tego nie widział. Nie wiedziała jaka mogłaby być reakcja na jej pomoc. Uczyniła delikatny ruch ręką, taki, który mógł znaczyć wszystko starając się skupić na ugaszeniu szalejącego żywiołu. Przyglądała się skutkom swoich działań udając jedną z gapiów. Spytała najbliżej stojącego mieszkańca miasta:
- Przepraszam, dobry panie. Co tu się stało?
Jednocześnie rozejrzała się czy jej wierzchowiec jest z nią. Nie chciała stracić wiernego zwierzaka. Starała się też rozpoznać w jakim to mieście się znalazła po interwencji bogini. Czuła wdzięczność w stosunku do Gai. W końcu zawdzięczała jej życie.
Elfka przyjrzała się pożarowi trawiącemu budowlę. Po krótkim zastanowieniu stwierdziła, że wypróbuje nowo uzyskaną moc... Ale tak by nikt tego nie widział. Nie wiedziała jaka mogłaby być reakcja na jej pomoc. Uczyniła delikatny ruch ręką, taki, który mógł znaczyć wszystko starając się skupić na ugaszeniu szalejącego żywiołu. Przyglądała się skutkom swoich działań udając jedną z gapiów. Spytała najbliżej stojącego mieszkańca miasta:
- Przepraszam, dobry panie. Co tu się stało?
Jednocześnie rozejrzała się czy jej wierzchowiec jest z nią. Nie chciała stracić wiernego zwierzaka. Starała się też rozpoznać w jakim to mieście się znalazła po interwencji bogini. Czuła wdzięczność w stosunku do Gai. W końcu zawdzięczała jej życie.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Pavcioo i Nadir:
-Obstawiam coś nietypowego...- mruknął Sotor. -Cos szczególnego...- dodał, zagłebiając się w korytarz. -No, no, no...- mruknął ze środka.
Gdy wszyscy już przeszli wąskim korytarzem znaleźli siew zdecydowanie największej z sal... wydawało się że wyszli na powierzchnię! Olbrzymia sala miała nawet chmury u niewidocznego sklepienia. na rozległej równinie stał zamek na skarpie. Kilka piorunów obiegło mury obronne. -Nie wiem, kim są, ale się nas spodziewają..- mruknął Sotor. -Masz małą armię... trzydziestu Płomiennych Kuszników, Mnie, Caskullis, Vei i Nadira- odezwał się do Pavciooo. -Czy chcesz zaatakować teraz? Jeśli wyjdziemy - zaryzykujemy, że zmienią lokazlizację i już nie wejdziemy do tego świata...- na murach zamku panowała cisza i nei było widać ruchu. Budowla jednak miała w sobie coś złowrogiego, co najwyraźniej jednak nie oddziaływało na Caskullis i Sotora, a tym bardziej na nieumarłych.
Merenwen:
-Myślałam o Alexandrze, ale... tak, jestem sługą twoim.- dodała, kłaniając się lekko. -Nawet jeśli tego nie okazuję na co dzień...- dodała i podeszła od ołtarza. -Musisz ich ustawić wokół, a sama przeczytać co jest tam napisane.. sporządzę tłumaczenie...- powiedziała i wyciągnąwszy zwój pergaminu zaczęła pisać czarnym piórem, nei czeropiąc atramentu znikąd. Równe czerwone litery znaczyły papier coraz to nowymi liniami tekstu, aż wreszcie wampirzyca dała kobiecie zwój. -Gotowe! Ja i anioły musimy się ustawić w szyku i gdy odczytasz - stanie się coś, co nas wzmocni...- powiedziała.
Silbern:
-Władca... Drizzt eksplodował!- krzyknął jeden z żołnierzy. Ludzie struchleli. -Wybraniec Gai przestał istnieć!- krzyknął głośniej, unosząc jego spaloną togę. Elfka poczuła nagle na sobie mocny, przeszywający chłód. To wzrok mężczyzny w czerni. Świdrował ja spojrzeniem, jakby starając się przejrzeć, jednak gdy spojrzał na niego szybko uciekł na sąsiedni dach i dalej - poza jej zasięg.
-Urządzimy symboliczny pogrzeb!- mruknął potężny mężczyzna w czarnej, kolczastej zbroi, który ledwo co dotarł na miejsce. Ludzie pokiwali głowami i powoli zaczęli się rozchodzić. Jeśli Silbern nie chciała budzić podejrzeń, to też powinna się oddalić. Zacisnęła w dłoni lejce swej isitrry i powoli zaczęła się oddalać od miejsca pożaru.
Za czwartą przecznicą drogę zastąpił jej owy mężczyzna w czerni. -Witaj...- powiedział ponurym, niskim głosem. -Śmierć Drizzta nie ma nic wspólnego z Twym przybyciem, ale twe przybycie ma coś wspólnego z jego śmiercią... czuję od Ciebie podobną moc jka jego, ale słabszą...- mruczał i wpatrywał się w kobietę swymi oczyma skrytymi w mroku maski. -Czyżbyś była następczynią?- zapytał, robiąc krok wstecz. -To bardzo prawdopodobne... tak...- mruknął i założył ręce za plecami, garbiąc się lekko. Teraz ich głowy znajdywały się na jednym poziomie. -Będę mówił wprost... Jesteś tą, którą wybrała Gaia na następcę Drizzta?- zapytał.
-Obstawiam coś nietypowego...- mruknął Sotor. -Cos szczególnego...- dodał, zagłebiając się w korytarz. -No, no, no...- mruknął ze środka.
Gdy wszyscy już przeszli wąskim korytarzem znaleźli siew zdecydowanie największej z sal... wydawało się że wyszli na powierzchnię! Olbrzymia sala miała nawet chmury u niewidocznego sklepienia. na rozległej równinie stał zamek na skarpie. Kilka piorunów obiegło mury obronne. -Nie wiem, kim są, ale się nas spodziewają..- mruknął Sotor. -Masz małą armię... trzydziestu Płomiennych Kuszników, Mnie, Caskullis, Vei i Nadira- odezwał się do Pavciooo. -Czy chcesz zaatakować teraz? Jeśli wyjdziemy - zaryzykujemy, że zmienią lokazlizację i już nie wejdziemy do tego świata...- na murach zamku panowała cisza i nei było widać ruchu. Budowla jednak miała w sobie coś złowrogiego, co najwyraźniej jednak nie oddziaływało na Caskullis i Sotora, a tym bardziej na nieumarłych.
Merenwen:
-Myślałam o Alexandrze, ale... tak, jestem sługą twoim.- dodała, kłaniając się lekko. -Nawet jeśli tego nie okazuję na co dzień...- dodała i podeszła od ołtarza. -Musisz ich ustawić wokół, a sama przeczytać co jest tam napisane.. sporządzę tłumaczenie...- powiedziała i wyciągnąwszy zwój pergaminu zaczęła pisać czarnym piórem, nei czeropiąc atramentu znikąd. Równe czerwone litery znaczyły papier coraz to nowymi liniami tekstu, aż wreszcie wampirzyca dała kobiecie zwój. -Gotowe! Ja i anioły musimy się ustawić w szyku i gdy odczytasz - stanie się coś, co nas wzmocni...- powiedziała.
Silbern:
-Władca... Drizzt eksplodował!- krzyknął jeden z żołnierzy. Ludzie struchleli. -Wybraniec Gai przestał istnieć!- krzyknął głośniej, unosząc jego spaloną togę. Elfka poczuła nagle na sobie mocny, przeszywający chłód. To wzrok mężczyzny w czerni. Świdrował ja spojrzeniem, jakby starając się przejrzeć, jednak gdy spojrzał na niego szybko uciekł na sąsiedni dach i dalej - poza jej zasięg.
-Urządzimy symboliczny pogrzeb!- mruknął potężny mężczyzna w czarnej, kolczastej zbroi, który ledwo co dotarł na miejsce. Ludzie pokiwali głowami i powoli zaczęli się rozchodzić. Jeśli Silbern nie chciała budzić podejrzeń, to też powinna się oddalić. Zacisnęła w dłoni lejce swej isitrry i powoli zaczęła się oddalać od miejsca pożaru.
Za czwartą przecznicą drogę zastąpił jej owy mężczyzna w czerni. -Witaj...- powiedział ponurym, niskim głosem. -Śmierć Drizzta nie ma nic wspólnego z Twym przybyciem, ale twe przybycie ma coś wspólnego z jego śmiercią... czuję od Ciebie podobną moc jka jego, ale słabszą...- mruczał i wpatrywał się w kobietę swymi oczyma skrytymi w mroku maski. -Czyżbyś była następczynią?- zapytał, robiąc krok wstecz. -To bardzo prawdopodobne... tak...- mruknął i założył ręce za plecami, garbiąc się lekko. Teraz ich głowy znajdywały się na jednym poziomie. -Będę mówił wprost... Jesteś tą, którą wybrała Gaia na następcę Drizzta?- zapytał.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silbern
Elfkę to pytanie zbiło z tropu. Nie spodziewała się, że ktoś tak szybko to zauważy. *Ech... Zmiany...* Do tej pory nie rzucała się nigdy w oczy więc to nagłe zainteresowanie jej osobą ze strony tego dziwnego mężczyzny zaniepokoiło dziewczynę. Mocniej ścisnęła wodze swego wierzchowca mając nadzieję, że w razie problemów ona i jej wierna towarzyszka jakoś sobie poradzą.
- Tak, panie - nie miała w zwyczaju kłamać. Miała też nadzieję, że stare nawyki nie przyczynią się do jej zguby.
- Gaia wybrała mnie na następczynię Drizzta. - odparła zgodnie z prawdą, przygotowując się na wszystko.
Elfkę to pytanie zbiło z tropu. Nie spodziewała się, że ktoś tak szybko to zauważy. *Ech... Zmiany...* Do tej pory nie rzucała się nigdy w oczy więc to nagłe zainteresowanie jej osobą ze strony tego dziwnego mężczyzny zaniepokoiło dziewczynę. Mocniej ścisnęła wodze swego wierzchowca mając nadzieję, że w razie problemów ona i jej wierna towarzyszka jakoś sobie poradzą.
- Tak, panie - nie miała w zwyczaju kłamać. Miała też nadzieję, że stare nawyki nie przyczynią się do jej zguby.
- Gaia wybrała mnie na następczynię Drizzta. - odparła zgodnie z prawdą, przygotowując się na wszystko.
Ostatnio zmieniony piątek, 28 lipca 2006, 23:00 przez WinterWolf, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Pavciooo:
Jeszcze są nietoperze, przecież podzieliliście tego wielkiego na mniejsze. Bo behemot to się chyba nie przecisnął?- spytał się oglądając się do tyłu. Chyba nie ma sensu odwlekać ataku, mogą nam uciec, a my itak jesteśmy silni... Przecież ty jesteś niemal niezniszczalny, pięścią rozwalasz mury, szkielety to tylko armia tymczasowa, ich itak nie będzie w regularnej armii, więc mała strata jak coś. A my z Nadirem i Vei możemy trzymać się z tyłu i ostrzeliwać. Atakujemy?- powiedział do Sotora przekonując go dużych szansach na powodzenie misji.
Jeśli chodzi zaś o taktykę, to może wykorzystamy tamte pioruny? Gdyby rozpętać burzę za murami, a Vei dodatkowo polałaby mury strumieniem wody, pioruny uderzyłyby w wodę i poraziły obrońców. Następnie możnaby zaprzestać burzy i ruszyć z właściwym natarciem. Ty rozwalasz mury, nietoperze lecą atakować obrońców, by atakujemy z dystansu, kiedy rozwalisz mury ja dołączam do Ciebie i razem wpadamy do środka i dobijamy co zostanie, reszta za nami idzie i nas osłania. Powinno się udać, nie sądzisz?
Jeszcze są nietoperze, przecież podzieliliście tego wielkiego na mniejsze. Bo behemot to się chyba nie przecisnął?- spytał się oglądając się do tyłu. Chyba nie ma sensu odwlekać ataku, mogą nam uciec, a my itak jesteśmy silni... Przecież ty jesteś niemal niezniszczalny, pięścią rozwalasz mury, szkielety to tylko armia tymczasowa, ich itak nie będzie w regularnej armii, więc mała strata jak coś. A my z Nadirem i Vei możemy trzymać się z tyłu i ostrzeliwać. Atakujemy?- powiedział do Sotora przekonując go dużych szansach na powodzenie misji.
Jeśli chodzi zaś o taktykę, to może wykorzystamy tamte pioruny? Gdyby rozpętać burzę za murami, a Vei dodatkowo polałaby mury strumieniem wody, pioruny uderzyłyby w wodę i poraziły obrońców. Następnie możnaby zaprzestać burzy i ruszyć z właściwym natarciem. Ty rozwalasz mury, nietoperze lecą atakować obrońców, by atakujemy z dystansu, kiedy rozwalisz mury ja dołączam do Ciebie i razem wpadamy do środka i dobijamy co zostanie, reszta za nami idzie i nas osłania. Powinno się udać, nie sądzisz?
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Zdumiał się i natychmiast pobiegł na dół. Ściągnijscie natychmiast radnych! Za pół godziny zebranie najwyższej wagi! Powiedział do skeretarza, po czym poszedł wraz z Leią do sali obrad. Słuchaj, sprawa jest poważna. Szykuje się spisek przeciwko mnie, ale mamy szanse go wykorzystać i obrócić na naszą korzyść. Jutro rano wyjeżdżam do Troth, mam nadzieje, że będziesz mi towarzyszyć. Jutro ci wszystko wyjaśnie, teraz nie ma czasu, bo właśnie wchodzi pierwszy radny. Leia chciała oponować, lecz tylko pokiwałą głową i usiadła w kącie, widać było, że nie jest szczęśliwa z tego powodu. Po paru minutach wszyscy byli już na miejscu. Pyron wstał i przemówił.
Witajcie! Wybaczcie, że tak nagle zwołałem narade, ale sprawa wymaga natychmiastowych decyzji. Jutro wyjeżdżam do Troth w bardzo ważnej dla miasta sprawie, na razie nie moge powiedzieć o co chodzi, wyjaśnie wam po powrocie. W czasie gdy mnie nie będzie, musicie sobie radzić sami. WIerzę w was. Do zobaczenia, wyruszam o świcie.
Wyszedł wraz z Leią z sali i udali się na piętro. Do późna w nocy dyskutowali o wyjeździe, Leia nie chciała się zgodzić, lecz w końcu uległa i zgodziła się. Ranek przywitał ich jakże rzadko spotykanym tutaj chłodem. Pyron wziął do eskorty pięciu Elfów z garnizonu miasta, oraz wóz na którym będzie jechać Elfia kapłanka oraz prowiant. Pyron jechał na czele razem z Leią, za nimi wóz z Elfami. W ostatnim momencie dołączyła do nich Levender tłumacząc, że też zmierza do Troth lecz Leia nie uwierzyła w to a cały ten wyjazd coraz mniej jej się podobał.
Zdumiał się i natychmiast pobiegł na dół. Ściągnijscie natychmiast radnych! Za pół godziny zebranie najwyższej wagi! Powiedział do skeretarza, po czym poszedł wraz z Leią do sali obrad. Słuchaj, sprawa jest poważna. Szykuje się spisek przeciwko mnie, ale mamy szanse go wykorzystać i obrócić na naszą korzyść. Jutro rano wyjeżdżam do Troth, mam nadzieje, że będziesz mi towarzyszyć. Jutro ci wszystko wyjaśnie, teraz nie ma czasu, bo właśnie wchodzi pierwszy radny. Leia chciała oponować, lecz tylko pokiwałą głową i usiadła w kącie, widać było, że nie jest szczęśliwa z tego powodu. Po paru minutach wszyscy byli już na miejscu. Pyron wstał i przemówił.
Witajcie! Wybaczcie, że tak nagle zwołałem narade, ale sprawa wymaga natychmiastowych decyzji. Jutro wyjeżdżam do Troth w bardzo ważnej dla miasta sprawie, na razie nie moge powiedzieć o co chodzi, wyjaśnie wam po powrocie. W czasie gdy mnie nie będzie, musicie sobie radzić sami. WIerzę w was. Do zobaczenia, wyruszam o świcie.
Wyszedł wraz z Leią z sali i udali się na piętro. Do późna w nocy dyskutowali o wyjeździe, Leia nie chciała się zgodzić, lecz w końcu uległa i zgodziła się. Ranek przywitał ich jakże rzadko spotykanym tutaj chłodem. Pyron wziął do eskorty pięciu Elfów z garnizonu miasta, oraz wóz na którym będzie jechać Elfia kapłanka oraz prowiant. Pyron jechał na czele razem z Leią, za nimi wóz z Elfami. W ostatnim momencie dołączyła do nich Levender tłumacząc, że też zmierza do Troth lecz Leia nie uwierzyła w to a cały ten wyjazd coraz mniej jej się podobał.
Fuck?

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Słuchał wymiany zdań i w odpowiedniej chwili wypowiedział swoje
Zgadzam się z Pavcieeem. Wiedzą o nas. To może być nasza ostatnia szansa żeby ich dostać. Zresztą plan mamy znakomity! Musi się udać! na koniec już niemal wrzeszczał, jakby chciał zarazić swoim opytmizmem resztę oddziału.
Słuchał wymiany zdań i w odpowiedniej chwili wypowiedział swoje
Zgadzam się z Pavcieeem. Wiedzą o nas. To może być nasza ostatnia szansa żeby ich dostać. Zresztą plan mamy znakomity! Musi się udać! na koniec już niemal wrzeszczał, jakby chciał zarazić swoim opytmizmem resztę oddziału.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Pavciooo i Nadir:
Pavciooo mi odpisze na PW i dam posta relacjonującego walkę
Silbern:
Mężczyzna ukłonił się głęboko. -Wiedz, zatem, ze jestem Philisterias. Prawa Ręka Doradcy Władczyni Agonii, Główny Dowódca Białej Dłoni i od tej chwili Twój sługa- powiedział. -Drizzt umarł pozostawiając Order Białej Dłoni samym sobie. Powinnaś udać się za mną i odebrać z rąk Rady należną Ci władzę. Podziemna twierdza Andkram czeka, Pani!- powiedział i ukłonił się raz jeszcze. -Racz się udać za mną!- powiedział i poprowadził zapewne lekko oszołomioną ostatnimi wydarzeniami elfkę.
Portal z tyłu tawerny poprowadził do jaskiń, które z kolei doprowadziły do wielkiego miasta zbudowanego z czarnej skały. Złowrogiego i potężnego, pełnego nieumarłych. -Biała Dłoń to nieumarły mur chroniący żywą zawartość. Nieumarłymi zarządza piątka Mrocznych Rycerzy pod przywództwem Xantusa, zwanych Radą.- tłumaczył po drodze. -Jak długo jesteś Władczynią Mocy Gai?- zapytał.
Pyron:
-Narażasz ją na niebezpieczeństwo, zabierając ze sobą!- szepnęła do Pyrona Levender, a może był to tylko przekaz telepatyczny, bo Leia nie zareagowała. -Jak teraz wie, że ja jadę, to nie odpuści... obawiam się, że to może się źle skończyć!- dodała i siadła na swego wierzchowca. Koń był dziwny - wydawał się cięższy od zwykłego zwierzęcia, a jego oczy były białe jak śnieg. -Może spróbuj jej wyperswadować pozostanie tutaj...- dodała jeszcze Levender. Nie poruszała ustami - więc był to przekaz, tka jak podejrzewał Pyron...
Pavciooo mi odpisze na PW i dam posta relacjonującego walkę

Silbern:
Mężczyzna ukłonił się głęboko. -Wiedz, zatem, ze jestem Philisterias. Prawa Ręka Doradcy Władczyni Agonii, Główny Dowódca Białej Dłoni i od tej chwili Twój sługa- powiedział. -Drizzt umarł pozostawiając Order Białej Dłoni samym sobie. Powinnaś udać się za mną i odebrać z rąk Rady należną Ci władzę. Podziemna twierdza Andkram czeka, Pani!- powiedział i ukłonił się raz jeszcze. -Racz się udać za mną!- powiedział i poprowadził zapewne lekko oszołomioną ostatnimi wydarzeniami elfkę.
Portal z tyłu tawerny poprowadził do jaskiń, które z kolei doprowadziły do wielkiego miasta zbudowanego z czarnej skały. Złowrogiego i potężnego, pełnego nieumarłych. -Biała Dłoń to nieumarły mur chroniący żywą zawartość. Nieumarłymi zarządza piątka Mrocznych Rycerzy pod przywództwem Xantusa, zwanych Radą.- tłumaczył po drodze. -Jak długo jesteś Władczynią Mocy Gai?- zapytał.
Pyron:
-Narażasz ją na niebezpieczeństwo, zabierając ze sobą!- szepnęła do Pyrona Levender, a może był to tylko przekaz telepatyczny, bo Leia nie zareagowała. -Jak teraz wie, że ja jadę, to nie odpuści... obawiam się, że to może się źle skończyć!- dodała i siadła na swego wierzchowca. Koń był dziwny - wydawał się cięższy od zwykłego zwierzęcia, a jego oczy były białe jak śnieg. -Może spróbuj jej wyperswadować pozostanie tutaj...- dodała jeszcze Levender. Nie poruszała ustami - więc był to przekaz, tka jak podejrzewał Pyron...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Silbern
Dziewczyna słuchała słów swego przewodnika nie bardzo wierząc własnym uszom. *Władczyni Agonii?* Dziewczynie ciarki przeszły po plecach. Wysłuchała dokładnie słów Philisteriasa *Podziemna twierdza? O rety...* Nie lubiła ciemnych i zimnych podziemi... Podążyła za swym przewodnikiem nie umiejąc odnaleźć się w nowej sytuacji. *Co tu się dzieje?* Na pierwszą wzmiankę o nieumarłych wzrdygnęła się z obrzydzeniem. Umarli powinni spoczywać w ziemi... Początkowo niedosłyszała pytania Philisteriasa. Zbyt była zajęta swoimi myślami. Jednak szbko wróciła do rzeczywistości i odpowiedziała na pytanie:
- Jak długo? Chyba kilka minut... Najwyżej godzinę... - odparła niepewnie. Pogładziła swego wierzchowca po miękkich chrapach. Czas znaleźć trochę paszy dla wiernej towarzyszki... Silbern zdała sobie sprawę, że myśli tak jak dawniej. Te same rzeczy mają dla niej wartość. Uśmiechnęła się do swoich rozmyślań. Chyba nie jest tak źle... O ile rzecz jasna znajdzie jakąś paszę dla swej isitrry.
Dziewczyna słuchała słów swego przewodnika nie bardzo wierząc własnym uszom. *Władczyni Agonii?* Dziewczynie ciarki przeszły po plecach. Wysłuchała dokładnie słów Philisteriasa *Podziemna twierdza? O rety...* Nie lubiła ciemnych i zimnych podziemi... Podążyła za swym przewodnikiem nie umiejąc odnaleźć się w nowej sytuacji. *Co tu się dzieje?* Na pierwszą wzmiankę o nieumarłych wzrdygnęła się z obrzydzeniem. Umarli powinni spoczywać w ziemi... Początkowo niedosłyszała pytania Philisteriasa. Zbyt była zajęta swoimi myślami. Jednak szbko wróciła do rzeczywistości i odpowiedziała na pytanie:
- Jak długo? Chyba kilka minut... Najwyżej godzinę... - odparła niepewnie. Pogładziła swego wierzchowca po miękkich chrapach. Czas znaleźć trochę paszy dla wiernej towarzyszki... Silbern zdała sobie sprawę, że myśli tak jak dawniej. Te same rzeczy mają dla niej wartość. Uśmiechnęła się do swoich rozmyślań. Chyba nie jest tak źle... O ile rzecz jasna znajdzie jakąś paszę dla swej isitrry.

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
Alexander
Pomocnik powoli wyszedł z katakumb po długim treningu. Popatrzył na siebie z uśmiechem i na próbę kilka razy pomachał mieczem. Ściągnął bandaże i popatrzył na zagojone rany - To rzeczywiście był twardy trening. Koledzy z oddziału mieli rację jak mówili, że z tego treningu to albo wyjdziesz bardzo wzmocniony albo martwy. Ale mi się udało.- Pomyślał po czym zdjął zbroję i spróbował przeciąć ją mieczem. Gdy już miecz zablokował się na napierśniku ppomocnik wrócił do katakumb i poszukał jakiejś broni lub zbroi które mogą być lepszej jakości od jego oraz jakiś kosztowności. Gdy już skończył spakował wszystko do plecaka/założył na siebie i ruszył powoli w stronę miasta.
Pomocnik powoli wyszedł z katakumb po długim treningu. Popatrzył na siebie z uśmiechem i na próbę kilka razy pomachał mieczem. Ściągnął bandaże i popatrzył na zagojone rany - To rzeczywiście był twardy trening. Koledzy z oddziału mieli rację jak mówili, że z tego treningu to albo wyjdziesz bardzo wzmocniony albo martwy. Ale mi się udało.- Pomyślał po czym zdjął zbroję i spróbował przeciąć ją mieczem. Gdy już miecz zablokował się na napierśniku ppomocnik wrócił do katakumb i poszukał jakiejś broni lub zbroi które mogą być lepszej jakości od jego oraz jakiś kosztowności. Gdy już skończył spakował wszystko do plecaka/założył na siebie i ruszył powoli w stronę miasta.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM
!


-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Findor Tasartir
Kiedy drow ujżał chatę która przypominałą bardziej kupe desek czymś połączonych był zdziwiony że ktokolwiek, nawet nieumarły może tam mieszkać. Kiedy wszedł do laboratorium odczuwał nudności i straszny ból głowy. Był uradowany kiedy wyszedł z tej riuny. Więc wystarczy złapać cienia w to coś i po nim? -Powiedział i nie czekając na odpowiedź dodał: Może nauczysz mnie porażenia? towarzysz zgodził się. Najpierw zaprezentował cios- wyciągnął ręke a z jej końca poleciała wiązka piorunów. Władca harmonii próbował naśladować krok po kroku ruchy "nauczyciela". Na początku nie wszystko wychodziło jak trzeba. Po treningu i wielu powtórzeniach w końcu udało mu się opanować sztukę jaką był ten atak. To teraz idziemy do kapłanek zapolować na cienie? -Zapytał Findor i bez słowa ruszył w kierunku świątyni. Kiedy już w niej był zaczął szukać dogodnego miesjca do ukrycia się.
Kiedy drow ujżał chatę która przypominałą bardziej kupe desek czymś połączonych był zdziwiony że ktokolwiek, nawet nieumarły może tam mieszkać. Kiedy wszedł do laboratorium odczuwał nudności i straszny ból głowy. Był uradowany kiedy wyszedł z tej riuny. Więc wystarczy złapać cienia w to coś i po nim? -Powiedział i nie czekając na odpowiedź dodał: Może nauczysz mnie porażenia? towarzysz zgodził się. Najpierw zaprezentował cios- wyciągnął ręke a z jej końca poleciała wiązka piorunów. Władca harmonii próbował naśladować krok po kroku ruchy "nauczyciela". Na początku nie wszystko wychodziło jak trzeba. Po treningu i wielu powtórzeniach w końcu udało mu się opanować sztukę jaką był ten atak. To teraz idziemy do kapłanek zapolować na cienie? -Zapytał Findor i bez słowa ruszył w kierunku świątyni. Kiedy już w niej był zaczął szukać dogodnego miesjca do ukrycia się.

-
- Marynarz
- Posty: 175
- Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
- Lokalizacja: Elbląg
- Kontakt:
Merenwen
-Aleksander... nigdy nie pomyślalabym, że pomocnik to sługa, ale skoro tak jest... Chyba dużo się jeszcze będę musiała nauczyć.- dziewczyna puściła oko do Carmen- W takim razie pośle po niego Istirrę, niech jak najszybciej opuszcza swój trening i przybywa tu.
Władczyni wyszła na zewnątrz przyzywając Istirrę, ta przybiegła najszybciej jak tylko umiała.
-Kochana, odnajdź Aleksandra jak najszybciej i przyprowadź go do nas. Pamiętaj, to ważne!
Zdążyła tylko skończyć mówić, a już mogła zobaczyc jak zwierzę biegnie i znika za horyzontem.
Przyszedł czas na anioły.
Z początku nie była pwna jak powinna je przyzwać, wszak robiła to po raz pierwszy.
Ale wystarczyło tylko wypowiedzieć, zeby przybyły, a pojawiły się.
"Musiały być gdzieś obok"- pomyślała Merenwen wyraxnie ucieszona
Jeden z aniołów ukłonił się
-Oto jesteśmy, Pani. Czekamy na rozkazy.
Dziewczyna uśmiechnęła się
-Nie mam w zwyczaju rozkazywać aniołom. Poczekajmy trochę, niedługo zjawi się mój pomocnik, wtedy się wszystko okaże- powiedziała, po czym przedstawiła im całą sytuację
-Aleksander... nigdy nie pomyślalabym, że pomocnik to sługa, ale skoro tak jest... Chyba dużo się jeszcze będę musiała nauczyć.- dziewczyna puściła oko do Carmen- W takim razie pośle po niego Istirrę, niech jak najszybciej opuszcza swój trening i przybywa tu.
Władczyni wyszła na zewnątrz przyzywając Istirrę, ta przybiegła najszybciej jak tylko umiała.
-Kochana, odnajdź Aleksandra jak najszybciej i przyprowadź go do nas. Pamiętaj, to ważne!
Zdążyła tylko skończyć mówić, a już mogła zobaczyc jak zwierzę biegnie i znika za horyzontem.
Przyszedł czas na anioły.
Z początku nie była pwna jak powinna je przyzwać, wszak robiła to po raz pierwszy.
Ale wystarczyło tylko wypowiedzieć, zeby przybyły, a pojawiły się.
"Musiały być gdzieś obok"- pomyślała Merenwen wyraxnie ucieszona
Jeden z aniołów ukłonił się
-Oto jesteśmy, Pani. Czekamy na rozkazy.
Dziewczyna uśmiechnęła się
-Nie mam w zwyczaju rozkazywać aniołom. Poczekajmy trochę, niedługo zjawi się mój pomocnik, wtedy się wszystko okaże- powiedziała, po czym przedstawiła im całą sytuację
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 31 lipca 2006, 11:13 przez Trocinka, łącznie zmieniany 1 raz.
