[Kryształy Czasu] Księga Kathrana

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Eillis
-Dzięki pavciooo mam u Ciebie dług wdzięczności Mówi to przyjaciela, po czym zakłada łuk na plecy, schodzi z drzewa i biegnie natychmiast do Direrina wyciągając jednocześnie miecz. Stara się zajść przeciwników od tyłu. Podchodzi do goblina z maczeta i bierze zamach na głowę. Po czym walczy w z drugim goblinem. Zginiesz bratku”...” Uśmiecha się szyderczo. Bierze zamach na nie chronione miejsce.
Mam nadzieje ze tam będzie tylko jeden goblin lub 2 a nie czternaście
-Dzięki pavciooo mam u Ciebie dług wdzięczności Mówi to przyjaciela, po czym zakłada łuk na plecy, schodzi z drzewa i biegnie natychmiast do Direrina wyciągając jednocześnie miecz. Stara się zajść przeciwników od tyłu. Podchodzi do goblina z maczeta i bierze zamach na głowę. Po czym walczy w z drugim goblinem. Zginiesz bratku”...” Uśmiecha się szyderczo. Bierze zamach na nie chronione miejsce.
Mam nadzieje ze tam będzie tylko jeden goblin lub 2 a nie czternaście

Ostatnio zmieniony środa, 12 lipca 2006, 13:14 przez Lidien, łącznie zmieniany 1 raz.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endri
W skupieniu czekał na ich ruch. Gdy tylko jeden z goblinów zuchwale rzucił się na półolbrzyma, Endril unikając jego maczety posłał go na jeden z namiotów. Teraz w końcu mógł przejść to kontrataku. Z impetem uderzył w dwójkę goblinów po prawej, będąc już tuż przy nich zaczął ciąć swymi sztyletami. Niestety pochłonięty walką druid całkowicie zapomniał o czwartym z nich. Ów goblin zaszedł go od tyłu zadał celny cios w plecy półolbrzyma. Nie zważając na ranę Endril ze wściekłością w oczach zaatakował wrogów. Obudziła się w nim żądza mordu odziedziczoną po ojcu.
Mam nadzieje że nie przesadziłem
W skupieniu czekał na ich ruch. Gdy tylko jeden z goblinów zuchwale rzucił się na półolbrzyma, Endril unikając jego maczety posłał go na jeden z namiotów. Teraz w końcu mógł przejść to kontrataku. Z impetem uderzył w dwójkę goblinów po prawej, będąc już tuż przy nich zaczął ciąć swymi sztyletami. Niestety pochłonięty walką druid całkowicie zapomniał o czwartym z nich. Ów goblin zaszedł go od tyłu zadał celny cios w plecy półolbrzyma. Nie zważając na ranę Endril ze wściekłością w oczach zaatakował wrogów. Obudziła się w nim żądza mordu odziedziczoną po ojcu.
Mam nadzieje że nie przesadziłem


-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Kurz powoli opadał tak jak i kolejne trupy w ferworze walki. Gobliny, szybko dziesiątkowane przez szostkę przyjaciół widząc że tym razem nie zgarną łupu na który się połasiły, zaczęły wycofywać się do pobliskiego lasu. Niektórzy umykali szybko, inni, ze strzałami w nogach niesieni byli w pośpiechu przez swoich pobratymców. Obóz zasłany był trupami zielonoskórych, jak również wielu młodych gwardzistów którym nie udało się przeżyć tego starcia. Reszta dnia upłynęła na podliczaniu przez kupców strat, Rathard wyleczył Gortniego (uprzedzam fakty - nie ma sensu czekać aż sam Rathard napisze że tak zrobił, a wiem że tak by zrobił
), a reszta drużyny poczęła odpoczywać po cięzkim boju.
Następnego dnia wyruszyli wczesnym rankiem, by już koło południa zawitać na jak zwykle zatłoczone uliczki Get-warr-garu. Odłączając się od karawany przemykali powoli na swych rumakach główną ulicą kupieckiego miasta podziwlając jego niesamowitą architekturę. Ilekroć razy tutaj przybywali zawsze robiły na nich wrażenie starożytne wykończenie budynków połączone z nową techniką elfich architektów.
Mag w czerwieni jadący na czele zajechał wkrótce pod piękny kasztel z dużymi ogrodami nieopodal. Nad drzwiami wielkiml literami widniał napis "Gildia Białych Magów". Szóstka przyjaciół podążyła jego śladami gdy ten zniknął za drzwiami budynku. Prowadził ich wieloma zakrętami, korytarzami, tak, że awanturnicy całkiem stracili orientację w otaczjącej ich budowli. W końcu wprowadził ich do wielkiego pokoju po czym sam wyszedł. Pomieszczenie było bardzo wielkie i robiło wrażenie - wzdłuż każdej ze ścian stały regały ze zwojami, magicznymi księgami i komponentami do czarów. Za dużym, bogato rzeźbionym biurkiem zawalonym zwojami siedział wysoki mężczyzna w zaawansowanym wieku z siwą brodą w pięknym czerwono-złotym stroju maga. Po wejściu przyjaciół metr od biurka pojawiało się sześć foteli. Gdy awanturnicy usadowili się w nich mag podniósł wzrok znad lektury którą studiował po kolei przyglądając się każdemu z nich.
- Witajcie w moich skromnych progach - usmiechnął się mag - Nazywam się Ethrond Alhard i jestem mistrzem tej gildii magów, która ma zaszczyt was gościć. Nie lubię dużo gadać więc od razu przejdźmy do zadania, które chce wam powierzyć. Zapewne mój poslaniec co nieco wam o nim powiedział jednak nie wszystko. Jest pewna księga napisana ręką pradawnego i bardzo potężnego maga o imieniu Karthan As-Haal. Niestety mam problemy z odnalezieniem odpowiednich ludzi do tego zadania, gdyż musi ono się odbyć w południowo-zachodniej części Archipelagu Pajęczego na Wyspach Smoczych, gdzie owa księga się znajduje. Zadanie nie należy do łatwych i wielu z was może nie wrócić, więc zapłacę po 3000 sztuk złota, gdy przyniesiecie mi księgę. Koszt transportu statkiem w obie strony pokrywam ja. Jednak nie mogę nie ostrzec was przed wielkim niebezpieczeństwem tej wyprawy. Księgi mogą chronić różne straszne moce i istoty. Sami wiecie jak niebezpieczne stwory znajdują się na rzeczonej wyspie. Wielu śmiałków którzy zdecydowali się na tę wyprawę nie wróciło. Decyzja należy do was....

Następnego dnia wyruszyli wczesnym rankiem, by już koło południa zawitać na jak zwykle zatłoczone uliczki Get-warr-garu. Odłączając się od karawany przemykali powoli na swych rumakach główną ulicą kupieckiego miasta podziwlając jego niesamowitą architekturę. Ilekroć razy tutaj przybywali zawsze robiły na nich wrażenie starożytne wykończenie budynków połączone z nową techniką elfich architektów.
Mag w czerwieni jadący na czele zajechał wkrótce pod piękny kasztel z dużymi ogrodami nieopodal. Nad drzwiami wielkiml literami widniał napis "Gildia Białych Magów". Szóstka przyjaciół podążyła jego śladami gdy ten zniknął za drzwiami budynku. Prowadził ich wieloma zakrętami, korytarzami, tak, że awanturnicy całkiem stracili orientację w otaczjącej ich budowli. W końcu wprowadził ich do wielkiego pokoju po czym sam wyszedł. Pomieszczenie było bardzo wielkie i robiło wrażenie - wzdłuż każdej ze ścian stały regały ze zwojami, magicznymi księgami i komponentami do czarów. Za dużym, bogato rzeźbionym biurkiem zawalonym zwojami siedział wysoki mężczyzna w zaawansowanym wieku z siwą brodą w pięknym czerwono-złotym stroju maga. Po wejściu przyjaciół metr od biurka pojawiało się sześć foteli. Gdy awanturnicy usadowili się w nich mag podniósł wzrok znad lektury którą studiował po kolei przyglądając się każdemu z nich.
- Witajcie w moich skromnych progach - usmiechnął się mag - Nazywam się Ethrond Alhard i jestem mistrzem tej gildii magów, która ma zaszczyt was gościć. Nie lubię dużo gadać więc od razu przejdźmy do zadania, które chce wam powierzyć. Zapewne mój poslaniec co nieco wam o nim powiedział jednak nie wszystko. Jest pewna księga napisana ręką pradawnego i bardzo potężnego maga o imieniu Karthan As-Haal. Niestety mam problemy z odnalezieniem odpowiednich ludzi do tego zadania, gdyż musi ono się odbyć w południowo-zachodniej części Archipelagu Pajęczego na Wyspach Smoczych, gdzie owa księga się znajduje. Zadanie nie należy do łatwych i wielu z was może nie wrócić, więc zapłacę po 3000 sztuk złota, gdy przyniesiecie mi księgę. Koszt transportu statkiem w obie strony pokrywam ja. Jednak nie mogę nie ostrzec was przed wielkim niebezpieczeństwem tej wyprawy. Księgi mogą chronić różne straszne moce i istoty. Sami wiecie jak niebezpieczne stwory znajdują się na rzeczonej wyspie. Wielu śmiałków którzy zdecydowali się na tę wyprawę nie wróciło. Decyzja należy do was....
Ostatnio zmieniony środa, 12 lipca 2006, 14:02 przez Evandril, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Gortni:
- Wyspy Smocze powiadasz... - krasnolud zaczał bawić się warkoczami na rudej brodzie. Zawsze tak robił gdy coś nie szło po jego myśli. Mimo iż nie należał do ludzi którzy bali się wyzwań, tym razem w jego głowie pojawiły się wątpliwości. Przypomniał sobie jak jego dziadek opowiadał mu o straszliwych sharanach, pół-ludziach, pół-pająkach grasujących na wszystkich wyspach Archipelagu Pajęczego. Kto się tam zapuszczał zwykle nie wracał już żywy.
Gortni spojrzał po twarzach swoich przyjaciół. Najspokojniejszy był Pavcioo, który spoglądał posępnie spod swego kaptura na maga. Endril, zwykle uśmiechnięty i w dobrym nastroju, teraz siedział skupiony i wyglądał jakby bił się z myślami. Eillis również spogladała na swych towarzyszy niepewnie, a Drirerin i Rathard szeptali coś sobie do uszu.
Ryzyko było duże, nawet większe niż zwykle, zwłaszcza że jeszcze nie miał okazji spotkać się z tego typu stworami, bowiem zawsze zabijał gobliny i inne tego typu pomioty. Jednak wizja wzbogacenia się o 3000 sztuk złota przemawiała za tym by rzucić się w wir przygody
- Dobrze więc... - rzucił po chwili rozmyślań - Jeśli moi towarzysze się zgodzą, pójdę razem z nimi...
Po chwili dodał jeszcze:
- Przydałaby się jednak jakaś zaliczka na kupno odpowiedniego sprzętu. Na taką misję potrzebujemy od cholery ekwipunku...
- Wyspy Smocze powiadasz... - krasnolud zaczał bawić się warkoczami na rudej brodzie. Zawsze tak robił gdy coś nie szło po jego myśli. Mimo iż nie należał do ludzi którzy bali się wyzwań, tym razem w jego głowie pojawiły się wątpliwości. Przypomniał sobie jak jego dziadek opowiadał mu o straszliwych sharanach, pół-ludziach, pół-pająkach grasujących na wszystkich wyspach Archipelagu Pajęczego. Kto się tam zapuszczał zwykle nie wracał już żywy.
Gortni spojrzał po twarzach swoich przyjaciół. Najspokojniejszy był Pavcioo, który spoglądał posępnie spod swego kaptura na maga. Endril, zwykle uśmiechnięty i w dobrym nastroju, teraz siedział skupiony i wyglądał jakby bił się z myślami. Eillis również spogladała na swych towarzyszy niepewnie, a Drirerin i Rathard szeptali coś sobie do uszu.
Ryzyko było duże, nawet większe niż zwykle, zwłaszcza że jeszcze nie miał okazji spotkać się z tego typu stworami, bowiem zawsze zabijał gobliny i inne tego typu pomioty. Jednak wizja wzbogacenia się o 3000 sztuk złota przemawiała za tym by rzucić się w wir przygody
- Dobrze więc... - rzucił po chwili rozmyślań - Jeśli moi towarzysze się zgodzą, pójdę razem z nimi...
Po chwili dodał jeszcze:
- Przydałaby się jednak jakaś zaliczka na kupno odpowiedniego sprzętu. Na taką misję potrzebujemy od cholery ekwipunku...

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endril
-Smocze wyspy- mruknął pod nosem. " Coś czarno to widzę"- pomyślał. Endril spojrzał po towarzyszach, niestety nie był wstanie odczytać ich myśli. Zaczął przyglądać się uważniej ich gospodarzowi. Pomasował się po swej rudawej brodzie, po czym rzekł:
- O trudności tegoż zadania wiedzieliśmy od dawna, przecie szukaliście ochotników poza murami tego miasta, ale nie mogliśmy wiedzieć, że chodzi o coś aż tak poważnego- wstrzymał na chwile swoją wypowiedz i spojrzał na innych- Jeśli reszta mych kompanów zgodzi się na tą misje ja pójdę z nimi. Tak samo jak Gortni mam nadzieje,że tak znakomity mag pomoże nam także w przygotowaniach do wyprawy.
-Smocze wyspy- mruknął pod nosem. " Coś czarno to widzę"- pomyślał. Endril spojrzał po towarzyszach, niestety nie był wstanie odczytać ich myśli. Zaczął przyglądać się uważniej ich gospodarzowi. Pomasował się po swej rudawej brodzie, po czym rzekł:
- O trudności tegoż zadania wiedzieliśmy od dawna, przecie szukaliście ochotników poza murami tego miasta, ale nie mogliśmy wiedzieć, że chodzi o coś aż tak poważnego- wstrzymał na chwile swoją wypowiedz i spojrzał na innych- Jeśli reszta mych kompanów zgodzi się na tą misje ja pójdę z nimi. Tak samo jak Gortni mam nadzieje,że tak znakomity mag pomoże nam także w przygotowaniach do wyprawy.
Ostatnio zmieniony środa, 12 lipca 2006, 14:21 przez Sergi, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Eillis
Ta podróż to istne szaleństwo. Ale ja się zgadzam. Tylko będzie nam potrzebna niezła zaliczka. Przecież trzeba się jakoś uzbroić. To bardzo niebezpieczne zadanie mości magu. Czy mogę spytać:, Co to jest za księga ze tak bardzo Ci na niej zależy? "No cóż nie mam strzał i zbroi to będzie bardzo dużo kosztować. No i te Wyspy Smocze- szaleństwo, ale jakże obiecujące."
Spojrzała po pozostałych. Nie byli najwyraźniej zachwyceni tą wyprawą. "Pewnie przeżyli mały szok, ale mam nadzieje ze niedługo się z niego otrząsną."
Ta podróż to istne szaleństwo. Ale ja się zgadzam. Tylko będzie nam potrzebna niezła zaliczka. Przecież trzeba się jakoś uzbroić. To bardzo niebezpieczne zadanie mości magu. Czy mogę spytać:, Co to jest za księga ze tak bardzo Ci na niej zależy? "No cóż nie mam strzał i zbroi to będzie bardzo dużo kosztować. No i te Wyspy Smocze- szaleństwo, ale jakże obiecujące."
Spojrzała po pozostałych. Nie byli najwyraźniej zachwyceni tą wyprawą. "Pewnie przeżyli mały szok, ale mam nadzieje ze niedługo się z niego otrząsną."
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
- Oczywiście kwestię zakupu ekwipunku uważam za słuszną. Jeśli tylko reszta waszych towarzyszy się zgodzi, otrzymacie ode mnie po 200 szt. złota na zakup odpowiedniego sprzętu na wyprawę - rzucił Ethrond spogladając na Endrila, Eillis i Gortniego. Reszta drużyny wciąż rozmyślała nad podjęciem zadania. - Jeśli chodzi o samą księgę moja droga elfia niewiasto, to zawiera ona pradawne, potężne, bardzo niebezpieczne zaklęcia, które mogłyby przynieść wiele zła naszemu światu. Nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby wpadła w niepowołane ręce. Dlatego zależy mi na jak najszybszym jej pozyskaniu...W naszej gildii będzie bezpieczna po wieki.

-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP
Direrin
Za tyle kasy.. Można spróbować chociaż nie jestem pewien co z opowieści o tych wyspach jest prawdą a co nie.- myślę
Skoro tyle przeszedłem (Geeeeeeeez), żeby się z tobą spotkać magu przyjmuję zadanie.-mówię do maga. I patrze co na to reszta przyjaciół.
Za tyle kasy.. Można spróbować chociaż nie jestem pewien co z opowieści o tych wyspach jest prawdą a co nie.- myślę
Skoro tyle przeszedłem (Geeeeeeeez), żeby się z tobą spotkać magu przyjmuję zadanie.-mówię do maga. I patrze co na to reszta przyjaciół.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
el Rathard:
Rathard gwizdnął przeciągle z zaskoczenia, kiedy usłyszał jaki jest cel wyprawy. Następnie wysłuchał zdania swych towarzyszy i podjął decyzję.
- Wiecie, że podjąłbym ryzyko, by was strzec w tym królesstwie cieni, ale niestety nie mogę. Arcykapłan świątyni Reptiliona Wielkiego, w drodze tutaj, przesłał mi wiadomość, że muszę się natychmiast stawić, z nieznanych mi powodów w świątyni. Lecz, jeżeli zostanę zwolniony z służby w świątyni zanim wrócicie, dopłynę do was. O ile pozwolisz, magu, na taką ewentualność. Tymczasem udzielam wam mojego błogosławieństwa. Bywajcie.
Rathard gwizdnął przeciągle z zaskoczenia, kiedy usłyszał jaki jest cel wyprawy. Następnie wysłuchał zdania swych towarzyszy i podjął decyzję.
- Wiecie, że podjąłbym ryzyko, by was strzec w tym królesstwie cieni, ale niestety nie mogę. Arcykapłan świątyni Reptiliona Wielkiego, w drodze tutaj, przesłał mi wiadomość, że muszę się natychmiast stawić, z nieznanych mi powodów w świątyni. Lecz, jeżeli zostanę zwolniony z służby w świątyni zanim wrócicie, dopłynę do was. O ile pozwolisz, magu, na taką ewentualność. Tymczasem udzielam wam mojego błogosławieństwa. Bywajcie.

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Mistrz gildii spojrzał na Ratharda:
- Oczywiście, zacny reptillionie...jeśli wzywają cię obowiązki wobec świątyni twego boga, nie będę cię zatrzymywał...
Po tych słowach kapłan ukłonił się, pożegnał z przyjaciółmi i wyszedł z sali.
- Co do twojego pytania, mości półorku... - mag skierował swe słowa do czarnoksiężnika - Wyszkolenie dużego oddziału zajęłoby nam wiele czasu i pochłonęło wiele pieniędzy...Więcej aniżeli zapłacenie wam za tę misję...Nie możemy pozwolić sobie na taką ewentualność...Dlatego wam powierzam to zadanie...
Po tych słowach wstał od stołu i podszedł do regału. Otworzył kluczykiem drzwiczki małej szafeczki, po czym każdemu z siedzących wręczył po 200 szt. zł.
- Oto obiecana zaliczka na zakup ekwipunku. Jesteście w Get-warr-garze, więc z zakupami nie będzie problemu...Na rynku na pewno znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie...
- Oczywiście, zacny reptillionie...jeśli wzywają cię obowiązki wobec świątyni twego boga, nie będę cię zatrzymywał...
Po tych słowach kapłan ukłonił się, pożegnał z przyjaciółmi i wyszedł z sali.
- Co do twojego pytania, mości półorku... - mag skierował swe słowa do czarnoksiężnika - Wyszkolenie dużego oddziału zajęłoby nam wiele czasu i pochłonęło wiele pieniędzy...Więcej aniżeli zapłacenie wam za tę misję...Nie możemy pozwolić sobie na taką ewentualność...Dlatego wam powierzam to zadanie...
Po tych słowach wstał od stołu i podszedł do regału. Otworzył kluczykiem drzwiczki małej szafeczki, po czym każdemu z siedzących wręczył po 200 szt. zł.
- Oto obiecana zaliczka na zakup ekwipunku. Jesteście w Get-warr-garze, więc z zakupami nie będzie problemu...Na rynku na pewno znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie...

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Gortni:
-Jeszcze jedna sprawa, staruszku... - powiedział krasnolud chowając pieniądze do sakwy przy pasie - Kiedy wyruszamy na tę niebezpieczną misję? Z portu Get-warr-garskiego?...Powiedz coś więcej o tym...
-Jeszcze jedna sprawa, staruszku... - powiedział krasnolud chowając pieniądze do sakwy przy pasie - Kiedy wyruszamy na tę niebezpieczną misję? Z portu Get-warr-garskiego?...Powiedz coś więcej o tym...
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 lipca 2006, 10:04 przez Serge, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Majtek
- Posty: 146
- Rejestracja: czwartek, 6 lipca 2006, 15:25
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Eillis
"No dobra muszę kupić dobre strzały i jakąś bardzo dobrą zbroję. Dobrze, że jeszcze mam 50 sztuk złota. No i jakieś zioła wspomagające, lecznicze." Eillis obudziła się z zamyślania. Po chwili odezwała się do półolbrzyma:
-Endril może wybierzesz się ze mną na zakupy. Nie chce iść sama - raczej lubię towarzystwo. No i może pomożesz mi w wyborze jakiejś zbroi?? Ty się lepiej na tym znasz niż ja zapewne. "Będę miała lekkiego ochroniarza." Uśmiechnęła się w duchu.
"No dobra muszę kupić dobre strzały i jakąś bardzo dobrą zbroję. Dobrze, że jeszcze mam 50 sztuk złota. No i jakieś zioła wspomagające, lecznicze." Eillis obudziła się z zamyślania. Po chwili odezwała się do półolbrzyma:
-Endril może wybierzesz się ze mną na zakupy. Nie chce iść sama - raczej lubię towarzystwo. No i może pomożesz mi w wyborze jakiejś zbroi?? Ty się lepiej na tym znasz niż ja zapewne. "Będę miała lekkiego ochroniarza." Uśmiechnęła się w duchu.
Czyż czas jest obracającym się kołem, czy też koleina, która po nim pozostaje...

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Endril
Wciąż jego wzrok tkwił w magu.Coraz bardziej mu się to nie podobało, cała ta wyprawa po księgę zawierającą mroczne zaklęcia, a do tego wszystkiego muszą sobie poradzić bez Ratharda, który bywa bardzo pomocnym kompanem podróży. Jednak nie mógł się wycofać, jego druhowie będą potrzebować druida. Z zamyślenia wyrwały go słowa Eillis.
- Oczywiście, pomogę ci tak bardzo jak będę mógł jednak wpierw muszę się dowiedzieć czegoś więcej o naszym zadaniu- ostatnie słowa skierował do maga- Nie wspomniał waść o przedmiotach które zapewne zdobędziemy w miejscu spoczynku księgi, a które zapewne nie będą bezwartościowe.
Wciąż jego wzrok tkwił w magu.Coraz bardziej mu się to nie podobało, cała ta wyprawa po księgę zawierającą mroczne zaklęcia, a do tego wszystkiego muszą sobie poradzić bez Ratharda, który bywa bardzo pomocnym kompanem podróży. Jednak nie mógł się wycofać, jego druhowie będą potrzebować druida. Z zamyślenia wyrwały go słowa Eillis.
- Oczywiście, pomogę ci tak bardzo jak będę mógł jednak wpierw muszę się dowiedzieć czegoś więcej o naszym zadaniu- ostatnie słowa skierował do maga- Nie wspomniał waść o przedmiotach które zapewne zdobędziemy w miejscu spoczynku księgi, a które zapewne nie będą bezwartościowe.

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
- W podróż wyruszamy jutro rano z portu w Get-warr-garze, krasnoludzie...Po dotarciu na miejsce zatrzymamy się w portowym, jedynym mieście Onchar-ar-gar znajdującym się na Wyspie Smoczej. Tam otrzymacie resztę moich instrukcji i będziecie już zdani sami na siebie - mag spojrzał na zdzwionych awanturników - Tak, moi drodzy...płynę z wami...Gdy dokonacie juz zakupów wracajcie do gildii - czeka tu na was ciepła strawa i miękkiie łoże...Musicie dobrze wypocząć przed tym trudnym zadaniem....`
Po tych słowach Ethrond pożegnał bohaterów, którzy z pełnymi sakwami udali się na rynek. Tam Drirerin spotkał przyjaciela z dzieciństwa który bardzo potrzebował jego pomocy. Nie mogąc mu odmówić złodziej na jakiś czas odłączył się od drużyny obiecując że przybędzie do nich jak tylko pomoże przyjacielowi. Przechadzając się zatłoczonymi uliczkami, pośród ludzi zajętymi zakupami czwórka podrożników trafiła pod sklep "U Oladanha - Wszystko Co Najlepsze". Nie zastanawiając się długo weszli do środka.
Wewnątrz można było znaleźć wszystko - od wszelkiego rodzaju zbroi i broni do zwierząt wszelkiej maści. Sklep był bardzo przestronny i znajdowało sie w nim wielu ludzi. Widząc nowoprzybyłych gości, niski wyglądający na hobbita mężczyzna w średnim wieku podszedł do czwórki przyjaciół i powiedział:
- Witam was, moi drodzy - uśmiechnąl się szeroko - Czym mogę wam służyć w moim małym sklepiku. Zapewne potrzebujecie najlepszych rzeczy...jeżeli tak, to trafiliście tam gdzie trzeba.. - hobbit zacierał kosmate dłonie wiedząc że zaraz zarobi kolejne już dzisiaj pieniądze.
Po tych słowach Ethrond pożegnał bohaterów, którzy z pełnymi sakwami udali się na rynek. Tam Drirerin spotkał przyjaciela z dzieciństwa który bardzo potrzebował jego pomocy. Nie mogąc mu odmówić złodziej na jakiś czas odłączył się od drużyny obiecując że przybędzie do nich jak tylko pomoże przyjacielowi. Przechadzając się zatłoczonymi uliczkami, pośród ludzi zajętymi zakupami czwórka podrożników trafiła pod sklep "U Oladanha - Wszystko Co Najlepsze". Nie zastanawiając się długo weszli do środka.
Wewnątrz można było znaleźć wszystko - od wszelkiego rodzaju zbroi i broni do zwierząt wszelkiej maści. Sklep był bardzo przestronny i znajdowało sie w nim wielu ludzi. Widząc nowoprzybyłych gości, niski wyglądający na hobbita mężczyzna w średnim wieku podszedł do czwórki przyjaciół i powiedział:
- Witam was, moi drodzy - uśmiechnąl się szeroko - Czym mogę wam służyć w moim małym sklepiku. Zapewne potrzebujecie najlepszych rzeczy...jeżeli tak, to trafiliście tam gdzie trzeba.. - hobbit zacierał kosmate dłonie wiedząc że zaraz zarobi kolejne już dzisiaj pieniądze.
