[FF6] Pierścień Pięciu Smoków

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
[Kupo}
-Kupo nie mały. Duży wśród swój lud. Ale mało nas. Miły, Kupo, jestes. Kupo podrózowac duzo po cały świat, duży człeku. Ja przybyłem do tego miasta i poczułem zew stąd, Kupo. Kupo poszedł bo wyczuł tutaj dziwne coś. Kupo zobaczył wojsko, pomyślał, że niedobrze coś. Jakby coś się stało to, Kupo, może pomóc bo leczyć umie i walczyć. Ale nie pomogać ja wam w walcze z inne człowieki gdyby taka być. Kupo pomagac inne stworzenia z potworami lub leczyć. Czy ktoś tu móc wejśc gdy wy obóz mieć czy wy pilnowac też? Powiedział do żołnierza.
-Kupo nie mały. Duży wśród swój lud. Ale mało nas. Miły, Kupo, jestes. Kupo podrózowac duzo po cały świat, duży człeku. Ja przybyłem do tego miasta i poczułem zew stąd, Kupo. Kupo poszedł bo wyczuł tutaj dziwne coś. Kupo zobaczył wojsko, pomyślał, że niedobrze coś. Jakby coś się stało to, Kupo, może pomóc bo leczyć umie i walczyć. Ale nie pomogać ja wam w walcze z inne człowieki gdyby taka być. Kupo pomagac inne stworzenia z potworami lub leczyć. Czy ktoś tu móc wejśc gdy wy obóz mieć czy wy pilnowac też? Powiedział do żołnierza.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM
!


-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
[Kupo](11pkt.)
Żołnierz się zaśmiał w sympatyczny sposób.
- Zapewne byłbyś dzielnym pomocnikiem. Ale czy odpowiadałoby Ci żołnierskie ciężkie życie? Jeśli tak, to zapraszam za mną do oficera poborowego, to tam będziesz mógł do nas dołączyć, jeśli chcesz. A co do tego czy można tu chodzić, to zdradzę Ci mały sekret malutki, nie powinno się tego robić, bo tu jest dużo niebezpiecznych zabawek i ludzi, którzy mogliby Cie nie zauważyć, jeśli nie będziesz miał munduru na sobie i Cię przez przypadek nadepnąć
Uśmiechną się do Ciebie i delikatnie pogłaskał po główce.
[Isuo](17pkt.)
- Wpuścić Cię do jego posiadłości? Ale po co? Przecież tam jest pełno straży, nic stamtąd nie uda Ci się wynieść
Obrócił Twą wypowiedz w żart ten żołnierz, lecz po chwili dodał z uśmiechem:
- Choć za mną
Chwycił Cię za rękę i zaprowadziło środka do przyjaciela karczmarza.
- Możesz mi jeszcze dać zaproszenie na ten bal u Kordoba, dla przyjaciela.
- Eh, proszę bardzo, ale będziesz mi dłużny przysługę! Aha, i ten jegomość musi iść z mą córką tam, inaczej się nie zgadzam.
Odpowiedział groźnie.
Żołnierz się zaśmiał w sympatyczny sposób.
- Zapewne byłbyś dzielnym pomocnikiem. Ale czy odpowiadałoby Ci żołnierskie ciężkie życie? Jeśli tak, to zapraszam za mną do oficera poborowego, to tam będziesz mógł do nas dołączyć, jeśli chcesz. A co do tego czy można tu chodzić, to zdradzę Ci mały sekret malutki, nie powinno się tego robić, bo tu jest dużo niebezpiecznych zabawek i ludzi, którzy mogliby Cie nie zauważyć, jeśli nie będziesz miał munduru na sobie i Cię przez przypadek nadepnąć
Uśmiechną się do Ciebie i delikatnie pogłaskał po główce.
[Isuo](17pkt.)
- Wpuścić Cię do jego posiadłości? Ale po co? Przecież tam jest pełno straży, nic stamtąd nie uda Ci się wynieść
Obrócił Twą wypowiedz w żart ten żołnierz, lecz po chwili dodał z uśmiechem:
- Choć za mną
Chwycił Cię za rękę i zaprowadziło środka do przyjaciela karczmarza.
- Możesz mi jeszcze dać zaproszenie na ten bal u Kordoba, dla przyjaciela.
- Eh, proszę bardzo, ale będziesz mi dłużny przysługę! Aha, i ten jegomość musi iść z mą córką tam, inaczej się nie zgadzam.
Odpowiedział groźnie.

-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
[Globus]
Wychodząc ze studzienki Globus był zły na samego siebie {Po co ja tam w ogóle wchodziłem... Ostatnio jestem jakichś rozkojarzony, nie mogę się zabrać w końcu do swojej roboty} Wrócił do karczmy w jeszcze podlejszym humorze niż poprzednio. Po umyciu się wyszedł do głównej izby karczmy, by przemyśleć własne położenie.{Samemu będzie bardzo ciężko...powinienem chyba zasięgnąć języka i dowiedzieć się w ogóle, czym ten cały Kordob, czy jak on się tam zwie zajmuje?} Usiadł przy stoliku i zawołał karczmarza, aby ten przyniósł mu piwo. Gdy karczmarz zbliżył się z drogocennym trunkiem Globus zagadnął do niego.
-Zastanawiam się skąd tu tylu żołnierzy, choć nie przypominam sobie by w pobliżu trwała jakaś wojna?...
Wychodząc ze studzienki Globus był zły na samego siebie {Po co ja tam w ogóle wchodziłem... Ostatnio jestem jakichś rozkojarzony, nie mogę się zabrać w końcu do swojej roboty} Wrócił do karczmy w jeszcze podlejszym humorze niż poprzednio. Po umyciu się wyszedł do głównej izby karczmy, by przemyśleć własne położenie.{Samemu będzie bardzo ciężko...powinienem chyba zasięgnąć języka i dowiedzieć się w ogóle, czym ten cały Kordob, czy jak on się tam zwie zajmuje?} Usiadł przy stoliku i zawołał karczmarza, aby ten przyniósł mu piwo. Gdy karczmarz zbliżył się z drogocennym trunkiem Globus zagadnął do niego.
-Zastanawiam się skąd tu tylu żołnierzy, choć nie przypominam sobie by w pobliżu trwała jakaś wojna?...
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:

-
- Majtek
- Posty: 112
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 17:33
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:02
- Lokalizacja: Federacja Mikronezji
- Kontakt:

-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
[Globus]
Globus z zaciekawieniem słuchał odpowiedzi karczmarza, łowiąc wzrokiem każde słowo wychodzące z jego ust. -A powiedz mi dobry karczmarzu, czym on się zajmuje, że ma takie znajomości z żołnierzami... Wie pan jestem nietutejszy, mam zamiar jednak zostać tu dłużej, więc muszę zapoznać się z realiami panującymi w tej mieście.{HA, chyba raczej wiosce zabitej dechami z paroma kopalniami w tle}. Poczym pociągnął słuszny łyk wyśmienitego piwa z dzbana.
Globus z zaciekawieniem słuchał odpowiedzi karczmarza, łowiąc wzrokiem każde słowo wychodzące z jego ust. -A powiedz mi dobry karczmarzu, czym on się zajmuje, że ma takie znajomości z żołnierzami... Wie pan jestem nietutejszy, mam zamiar jednak zostać tu dłużej, więc muszę zapoznać się z realiami panującymi w tej mieście.{HA, chyba raczej wiosce zabitej dechami z paroma kopalniami w tle}. Poczym pociągnął słuszny łyk wyśmienitego piwa z dzbana.
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
[Kupo](16pkt.)
Poszedłeś za żołnierzem do jednego z namiotów, gdzie zobaczyłeś oficera siedzącego przy biurku i piszącego coś na jednym z wielu papierów znajdujących się przy nim.
- Mamy kandydata na wojownika.
Powiedział żołnierz który Cię tu przyprowadził.
- Tak? A to ciekawe!
Odpowiedział oficer z zaciekawieniem w oczach. Po czym przez 3 godziny wypytywał Cię o szczegóły z życia, jak również o umiejętności posiadane i tym podobne sprawy. Gdy już przesłuchanie to się skończyło wręczył Ci mundur, który co prawda był za duży, ale powiedział, że póki co musi taki na razie wystarczyć, bo na Twój rozmiar zostanie uszyty dopiero za tydzień. Póki co masz wolne, lecz lepiej byś nie oddalał się z terenu obozu, bo jeśli za daleko się oddalisz na dłużej zostanie to uznane za dezercje.
[Globus](18pkt.)
- On to jest bardzo bogaty no i ino podobno dużo sprzedaje wojsku informacji jak również i sprzętu za dobrą cenę, choć to tylko plotki. Jedno jest jednak pewne, często gości u siebie oficerów, tak jak dziś chociażby. Będzie dziś robił bal.
Spojrzał się w stronę drzwi przez które weszła prześliczna tancerka, której widokiem jesteś oczarowany.
- Przepraszam, ale musze iść do klienta.
Mówiąc to odszedł od stolika i podszedł do niej.
[Kira](1pkt.)
Weszłaś do najbliższej karczmy, gdzie karczmarz prawie, że już od Twego wejścia zainteresował się Tobą.
- W czym mogę pomóc panience? Może podać coś do picia? A może jest panienka głodna?
To mówiąc zaprowadził Cię do stolika, dodając:
- To jest nasz najlepszy stolik, mam nadzieję, że się pani spodoba.
[Isuo](18pkt.)
- O dziewiętnastej. Dlatego chciałbym Cię tu widzieć porządnie ubranego o 18:30, byś odebrał moją córkę i zaproszenie na bal.
Poszedłeś za żołnierzem do jednego z namiotów, gdzie zobaczyłeś oficera siedzącego przy biurku i piszącego coś na jednym z wielu papierów znajdujących się przy nim.
- Mamy kandydata na wojownika.
Powiedział żołnierz który Cię tu przyprowadził.
- Tak? A to ciekawe!
Odpowiedział oficer z zaciekawieniem w oczach. Po czym przez 3 godziny wypytywał Cię o szczegóły z życia, jak również o umiejętności posiadane i tym podobne sprawy. Gdy już przesłuchanie to się skończyło wręczył Ci mundur, który co prawda był za duży, ale powiedział, że póki co musi taki na razie wystarczyć, bo na Twój rozmiar zostanie uszyty dopiero za tydzień. Póki co masz wolne, lecz lepiej byś nie oddalał się z terenu obozu, bo jeśli za daleko się oddalisz na dłużej zostanie to uznane za dezercje.
[Globus](18pkt.)
- On to jest bardzo bogaty no i ino podobno dużo sprzedaje wojsku informacji jak również i sprzętu za dobrą cenę, choć to tylko plotki. Jedno jest jednak pewne, często gości u siebie oficerów, tak jak dziś chociażby. Będzie dziś robił bal.
Spojrzał się w stronę drzwi przez które weszła prześliczna tancerka, której widokiem jesteś oczarowany.
- Przepraszam, ale musze iść do klienta.
Mówiąc to odszedł od stolika i podszedł do niej.
[Kira](1pkt.)
Weszłaś do najbliższej karczmy, gdzie karczmarz prawie, że już od Twego wejścia zainteresował się Tobą.
- W czym mogę pomóc panience? Może podać coś do picia? A może jest panienka głodna?
To mówiąc zaprowadził Cię do stolika, dodając:
- To jest nasz najlepszy stolik, mam nadzieję, że się pani spodoba.
[Isuo](18pkt.)
- O dziewiętnastej. Dlatego chciałbym Cię tu widzieć porządnie ubranego o 18:30, byś odebrał moją córkę i zaproszenie na bal.

-
- Majtek
- Posty: 112
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 17:33
- Kontakt:
[Isuo]
- Ależ oczywiście, będę punktualnie o 18:30, a teraz musze załatwić parę spraw na mieście- Isuo wychodzi z domu alberta i udaje się do karczmy. W środku szuka wzrokiem swojego puszystego informatora, ten obsługuje jakąś kobiet {To nic, mam czas, poczekam aż da mu kosza bo te jego zaloty są żałosne}.Isuo siada do stolika i z braku innego zajęcia czeka na barmana obserwując kobietę
- Ależ oczywiście, będę punktualnie o 18:30, a teraz musze załatwić parę spraw na mieście- Isuo wychodzi z domu alberta i udaje się do karczmy. W środku szuka wzrokiem swojego puszystego informatora, ten obsługuje jakąś kobiet {To nic, mam czas, poczekam aż da mu kosza bo te jego zaloty są żałosne}.Isuo siada do stolika i z braku innego zajęcia czeka na barmana obserwując kobietę
Dobry bajer, to połowa Sukcesu

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:02
- Lokalizacja: Federacja Mikronezji
- Kontakt:
[Kira]
- Nie potrzebuje jakiegoś specjalnego traktowania głupku. I nie myśl, że cokolwiek byś osiągnął. Jedye co mogę ci to kop w zęby. A teraz powiedz mi proszę kim jest ten mężczyzna patrzący na mnie. Powiedział do barmana i po usłyszeniu informacji dosiadła się do Isuo - Możesz mi wyjaśnić dlaczego się do mnie przyczepiłes?
- Nie potrzebuje jakiegoś specjalnego traktowania głupku. I nie myśl, że cokolwiek byś osiągnął. Jedye co mogę ci to kop w zęby. A teraz powiedz mi proszę kim jest ten mężczyzna patrzący na mnie. Powiedział do barmana i po usłyszeniu informacji dosiadła się do Isuo - Możesz mi wyjaśnić dlaczego się do mnie przyczepiłes?
Sis Arxela 
Patrz opis u brata. Nie ma mnie!

Patrz opis u brata. Nie ma mnie!


-
- Majtek
- Posty: 112
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 17:33
- Kontakt:

Ouzaru
Jej zdziwienie było tak ogromne, że nie musiała już udawać głupiutkiej miny. Spoglądała na młodego żołnierza i nie mogła się nadziwić. {Podstęp? To jest zbyt proste!} Był sporo od niej wyższy, miał długie czarne włosy, podobnie bladą cerę i... spoglądał na nią całkowicie czerwonymi oczyma. Ouzaru dopiero teraz to zauważyła oraz to, że był bardzo przystojny. Nabrała powietrza do płuc i wstrzymała oddech otwierając lekko usta. Zamrugała kilka razy oczami i musiała się ugryźć w język, gdyż mało nie zapomniała o swojej roli ślicznej idiotki. Mężczyzna był w jej typie – wysoki, szczupły, długowłosy i o delikatnych rysach twarzy. Zapewne miał silne ręce o delikatnej skórze i dziewczyna mało nie zadrżała na myśl o ich dotyku na swym ciele. Szybko jednak się opamiętała i wywaliła podobne myśli ze swojej głowy.
- Ależ, panie, to będzie dla mnie prawdziwy zaszczyt... Więc nie gniewasz się na mnie? – zapytała onieśmielona.
- A czym miałbym się gniewać? – odpowiedział pytaniem lekko zdziwiony. – To ja raczej powinienem panią przeprosić i jakoś zrekompensować ten wypadek...
Ouzaru zamrugała oczami ze zdziwienia i uśmiechnęła się zakłopotana. {Zbyt proste. Albo on jest tak naiwny, że aż szkoda będzie go wykorzystać. Ale jest śliczny...} Spojrzała na ziemię i swoje buty, potem na niego i gdy ich spojrzenia się spotkały, poczuła się trochę dziwnie. Te niesamowite, czerwone oczy, przypominały jej dwa jeziora krwi. Przez chwilę miała wrażenie, że pochłoną ją, szybko więc odwróciła wzrok i przygryzła wargę.
- Jeśli mogę pani w czymś pomóc, to z przyjemnością pomogę... – kontynuował uśmiechając się życzliwie do niej. – Może wybierzemy się teraz do mnie...?
Na to nieśmiało wypowiedziane pytanie Ouzaru aż się zakrztusiła. Rzuciła mu zaskoczone spojrzenie i nie mogła nic powiedzieć, bo ją nieco zatkało. {Co za bezczelny typ!}
- Proszę się nie bać, ja nie mam złych zamiarów, chcę tylko z panią zamienić kilka słów i jakoś zrekompensować mile spędzonym czasem to wydarzenie...
Nie była pewna jego szczerych intencji, przyglądała mu się podejrzliwie. Powoli w głowie zaczynał jej się układać dość ciekawy plan, do którego on mógłby się przydać. O ile uda się jej tego naiwniaka nieco w sobie rozkochać. {To nie powinno być takie trudne. Cholera, ale on ma śliczny uśmiech...}
- Ale obiecujesz, panie? – zapytała z trwogą i nieufnością. – Bo ja będę bardzo głośno krzyczeć...
- Nie będziesz musiała krzyczeć, nie będzie takiej potrzeby – powiedział miłym głosem i uśmiechając się do niej szczerze począł prowadzić dziewczynę pod rękę do siebie. Ona jednak przystanęła na chwilę i wyrwała mu się stanowczo. Skrzyżowała ręce na piersiach.
- No dobrze, ale najpierw obiecaj mi to, panie.
- Obiecuję – odpowiedział z uśmiechem, jakby ta cała sytuacja go trochę bawiła. Albo nieufna postawa dziewczyny.
Postąpił parę kroków do przodu, Ouzaru niechętnie i z ociąganiem poszła za nim. Uszli tak kilkanaście dobrych metrów, gdy ujrzała kamienicę. Wyglądem przypominała karczmę, w której się zatrzymała, lecz była ona wyższa. Może też była bardziej zadbana i lepiej utrzymana od tych budynków w mieście. Poprowadził ją do drzwi, uchylił i wskazał schody. Nie pałała dużym entuzjazmem, by iść jako pierwsza, więc przeszedł obok niej i szybko począł przemierzać kamienne stopnie. Zaprowadził ją na strych, gdzie za kolejnymi drzwiami miał przystosowane do mieszkania pomieszczenie. Ouzaru spodziewała się poczuć dużo kurzu, jednak powietrze z jakim się zetknęła było świeże i czyste. Weszła do środka i rozejrzała się. Pokój został umeblowany bardzo bogato, meble tu były wykonane z drewna i zdobione złotem. Na podłodze leżał duży, gruby i miękki dywan o intensywnym czerwonym wzorze, na ścianach wisiało kilka obrazów.
Dziewczyna widząc to wszystko poczuła się bardzo nieswojo, jakby skrępowana całym tym przepychem i bogactwem. Krótkie spięcie bólu przeszło jej przez czaszkę, dotknęła dłonią czoła i zachwiała się lekko. Tak, zapewne nieraz widziała takie miejsca, możliwe, że zabijała już bogate osoby w ich własnych domach. Ujrzała swoje odbicie w lustrze, które było naprzeciwko wejścia. Dziwne ciarki przeszły jej po plecach, znów odczuła dyskomfort. Zapewne lustro miało na celu zapewnienie jak najlepszego oświetlenia w pomieszczeniu, jednak obudziło ono w dziewczynie niepokój. Ona by znalazła inne zastosowanie dla niego... Jeszcze raz ogarnęła szybko wzrokiem strych i dostrzegła drugie lustro, tym razem umieszczone nad nią, na suficie. Pewnie miało dawać iluzję większej przestrzeni, lecz Ouzaru wolała mieć się na baczności.
Mężczyzna przemaszerował swobodnie przez pomieszczenie i zatrzymał się na jego środku, gdzie stał stolik, dwa krzesła i obok było wyjście na balkon. Ouzaru stojąc dalej w drzwiach odprowadziła go wzrokiem, lecz nie ruszyła się z miejsca. Spojrzał się na nią wyczekującym wzrokiem i odsunął jedno z krzeseł, prostym gestem ją zapraszając, by usiadła. Ostrożnie i nieufnie podeszła do niego siadając, na wszelki wypadek nie spuszczała go z oczu. Rękę przemieściła na ranę na nodze, jednak dziwnym trafem znalazła się ona również blisko noża. Tak, lekko pochylona, śledziła każdy krok mężczyzny, który obszedł stolik i usiadł po drugiej stronie.
- Przepraszam, że tak skromne są me progi, lecz na pocieszenie mogę rzec, iż pracuję nad tym... – stwierdził z uśmiechem się jej przyglądając.
{Skromne?!} – pomyślała. – {No może dla niego... Nie chciałabym chyba zobaczyć pokoju jego godnego. Pięknie. Nie dość, że przystojny, to jeszcze bogaty. A mówią, że za mundurem panny sznurem, ciekawe, czemu nie miał partnerki na ten bal?}
Pogładził ręką biały obrus wyrównując kilka fałdek i odpiął coś od swego paska. Następnie odłożył to coś pod poduszeczkę na półeczkę, która wisiała blisko jego głowy. Na tyle blisko, by mógł w każdej chwili swobodnie sięgnąć po ów przedmiot. Ouzaru to wszystko się bardzo nie podobało, lecz nie skrywała swego pełnego zainteresowania spojrzenia. Dopiero teraz rozsiadł się on wygodnie na krześle i uśmiechnął. Dziewczyna siedziała skromnie, z dłońmi złożonymi na udach, wolała, by miały one jak najkrótszą drogę do broni. Coś w tym czerwonookim mężczyźnie ją nie tylko pociągało, lecz również zaczynało mocno niepokoić i szarpało nerwy, nakazując być cały czas w stanie gotowości. Poczuła, że dłonie zaczynają się jej pocić, na chwilę zapadła całkowita cisza. Była w stanie słyszeć niespokojne bicie swego serca...
Nagle on wyprostował się gwałtownie i pochylając nieco do przodu zapytał głośno:
- Może się pani czegoś napije?
Ouzaru niemal podskoczyła wystraszona, jej ręka znalazła się blisko noża.
- Nie, dziękuję – odparła lekko zdenerwowana i spróbowała się rozluźnić. Kilka razy zacisnęła i rozprostowała pięść wracając dłonią na poprzednie miejsce. Była mokra od potu. {Spokojnie, tylko spokojnie} – powiedziała sobie w myślach. – {Nie dać się sprowokować. Pomyślmy, przyjmijmy, że to pułapka. Nie mogę się zdradzić, nie mogę dać mu powodu do tego, by nie uwierzył lub zwątpił w moje przebranie. Jest mi potrzebny... Cholera!}
- To pozwoli pani, ze ja sam się napiję kawy, jeśli zechce pani się czegoś napić, lub coś zjeść, to proszę się nie krępować i mówić, w końcu jest tu teraz pani głównym gościem. Gościem honorowym, można by rzec – stwierdził i spojrzał się niedwuznacznie.
- Odnośnie tego balu... – zaczęła, lecz nie skończyła milknąc szybko widząc ten wzrok jego czerwonych oczu. {Co za cham i prostak!} – pomyślała oburzona.
- Proszę się tym nie przejmować, ja się wszystkim zajmę – odpowiedział pewnym siebie głosem uspokajając ją. – Aha, przepraszam za to jakże wielkie przewinienie i nietakt z mojej strony.
Dodał jakby lekko zakłopotany i uśmiechnął się niepewnie. Ouzaru zaczynała już mieć go serdecznie dość, lecz tylko przekrzywiła głowę i stwierdziła z wahaniem:
- Eee... Nic się nie stało, naprawdę...
- Nazywam się Mesar, Mesar Haf – przerwał jej, pochylił się do przodu i zaczął się wpatrywać w nią wyczekująco. Jakby przez chwilę czegoś szukał w oczach dziewczyny, lecz nie znajdując tego cofnął się, oparł wygodnie i dodał:
- A jakie jest pani imię, jeśli mogę poznać tę tajemnicę słodką?
- Ja... – zaczęła i zastanowiła się przez chwilę. Do głowy wpadł jej szatański pomysł. {Powiem mu część prawdy o sobie i później będę to mogła wykorzystać, gdy zabiję już moją ofiarę...}
- Dziś rano się nad tym zastanawiałam i nie jestem do końca pewna, czy dobrze pamiętam... – odpowiedziała mu po chwili smutniejąc.
Słysząc to znów się wyprostował. To co powiedziała wstrząsnęło nim trochę, zdawał się być zakłopotany, lekko zmieszany i zaniepokojony jej słowami. Spojrzał na nią z jakąś dziwną czułością i powiedział cicho:
- Przepraszam, jeśli to wypadek doprowadził do takich konsekwencji, to pewnie przez szok... Tym bardziej przepraszam panią za wszystko!
- Nie, nie... – zaczęła go uspokajać i położyła dłoń na jego ręce - Ja... mam zaniki pamięci i rano jak się budzę to wiele rzeczy nie pamiętam – wyjaśniła nabierając powietrza do płuc. Nim zdążył coś powiedzieć szybko kontynuowała:
- Zapisywałam sobie wszystko na karteczkach, żeby pamiętać... ale nie mogę ani jednej znaleźć - zasmuciła się. - Odkryłam na sobie ślady... rany właściwie i wydaje mi się, że ktoś mógł mnie napaść i obrabować... Dlatego szukam pracy...
Złapał ją za rękę szybko jej przerywając. Ściągnął na siebie spojrzenie dziewczyny i bardzo przejętym głosem stwierdził:
- Tym bardziej uważam, iż powinienem pani wiele wynagrodzić przez ten dzisiejszy wypadek. Chwilowo nie powinna pani mieć pracy, rany lepiej by się zagoiły – mówił nie zwracając uwagi na jej przeczące kręcenie głową. Nie zrażony kontynuował - Jeśli pani pozwoli, to chciałbym zaoferować swą pomoc w odzyskiwaniu pamięci. Znam paru lekarzy, może oni coś wskórają na pani przypadłość? Oczywiście chciałbym pani zaproponować pozostanie w tym miejscu, tu nie będzie się pani musiała o nic denerwować, zostanie pani obdarzona dobrocią i pomocą...
- Nie są duże te rany – stwierdziła szybko, gdy tylko na chwilę przerwał i uśmiechnęła się - A pamięć... kusząca propozycja, choć chyba powód dla którego ją tracę jest na tyle ważny, że nie chcę go pamiętać. Może lepiej dla mnie, że zapomniałam niektóre rzeczy i ciągle zapominam.
- Szczerą pomocą – dopowiedział po chwili puszczając stwierdzenie dziewczyny mimo uszu i przyglądając się jej. Zaplótł ręce, oparł na nich brodę i znów pochylił się w stronę Ouzaru. Ona nieznacznie się odsunęła, nie chciała, by zmniejszał dystans między nimi.
{Cholerny gnojek!} – pomyślała marszcząc brwi. – {Psuje mi cały plan... Lepiej było już gadać z tymi strażnikami i na niego nie wpadać.}
Pokręciła energicznie głową, aż jej długie włosy zafalowały niespokojnie dookoła twarzy. Zabrała swą dłoń z jego ręki i odgarnęła kilka niesfornych kosmyków.
- Wolę pracę znaleźć, niż być dla kogoś uciążliwym kłopotem, nie lubię być na czyimś utrzymaniu. Dziś rozmawiałam ze strażnikami przy takiej dużej willi. Jeśli tam pójdę dzisiejszego wieczora, to mają mnie sprawdzić, czy się nadaję – stwierdziła uśmiechając się do niego naiwnie.
- Czy chodzi pani o tę bardzo mocno strzeżoną willę za wysokim murem? – zapytał zaintrygowany poruszając się jakby niespokojnie.
- Nie widziałam tu innych, panie... Ale równie dobrze mogę nie pamiętać, choć wydaje mi się, że niedawno tu przybyłam – zamyśliła się na chwilę na nowo wchodząc w swoją rolę naiwnej dziewczynki.
- Jeśli tę willę patrolowali ludzie dokoła jej murów, to właśnie pani mówi o tej, do której się dziś wybieramy na bal – powiedział i uniósł dłoń uciszając ją, gdy tylko zauważył, że dziewczyna zaczyna się cieszyć. Dodał poważnym i pochmurnym głosem: - Lecz mam dla pani złą nowinę...
- Jaką? – niemal jęknęła.
- Właściciel nikogo nie przyjmuje, chyba że jest to osoba polecona przez władze imperium i wiadomo, że jest to osoba zaufana.
- Och... ale oni obiecali... mówili, że coś znajdą dla mnie... Że dla takiej osoby jak ja to zawsze się coś znajdzie – zaczęła się jąkać zakłopotana.
- Więc najprawdopodobniej strażnicy chcieli panią wykorzystać, a potem porzucić w rynsztoku... – kontynuował. - Ale proszę się tym nie przejmować.
Ouzaru zrobiła duże oczy i otworzyła usteczka zszokowana. Nie mogła wydobyć z siebie głosu, potrząsnęła jedynie głową, jakby chciała temu wszystkiemu zaprzeczyć. {No brawo, detektywie, ja to wiedziałam od samego początku, jeszcze zanim mnie zobaczyli. To się nazywa doświadczenie, pacanie... I skalkulowane ryzyko. Choć wątpię, by im się mogło ze mną udać.}
- Ech, biedactwo... – westchnął ciężko. - Masz zbyt dobre serce w odróżnieniu od wielu ludzi...
{Biedactwo?! Dobre serce?!} – mało się nie zakrztusiła i musiała spuścić całkowicie głowę, by jakoś się powstrzymać od śmiechu. Włosy zasłoniły jej twarz i na chwilę się uśmiechnęła szczerze rozbawiona. {Ja bym ich wszystkich pozabijała bez mrugnięcia okiem. Jakiż on jest słodki i naiwny... }
Gdy uniosła głowę, na policzkach dziewczyny dało się zauważyć lekki rumieniec. Czując go zrobiła zakłopotaną i skromną minę, wszak nie mógł się domyślić, że się od śmiechu powstrzymywała.
- Zawstydzasz mnie, panie... – szepnęła cicho.
To dopiero początek posta, ale wolę dawać na raty
Jutro zapewne będzie ciąg dalszy, niestety mam sporo roboty...
Jej zdziwienie było tak ogromne, że nie musiała już udawać głupiutkiej miny. Spoglądała na młodego żołnierza i nie mogła się nadziwić. {Podstęp? To jest zbyt proste!} Był sporo od niej wyższy, miał długie czarne włosy, podobnie bladą cerę i... spoglądał na nią całkowicie czerwonymi oczyma. Ouzaru dopiero teraz to zauważyła oraz to, że był bardzo przystojny. Nabrała powietrza do płuc i wstrzymała oddech otwierając lekko usta. Zamrugała kilka razy oczami i musiała się ugryźć w język, gdyż mało nie zapomniała o swojej roli ślicznej idiotki. Mężczyzna był w jej typie – wysoki, szczupły, długowłosy i o delikatnych rysach twarzy. Zapewne miał silne ręce o delikatnej skórze i dziewczyna mało nie zadrżała na myśl o ich dotyku na swym ciele. Szybko jednak się opamiętała i wywaliła podobne myśli ze swojej głowy.
- Ależ, panie, to będzie dla mnie prawdziwy zaszczyt... Więc nie gniewasz się na mnie? – zapytała onieśmielona.
- A czym miałbym się gniewać? – odpowiedział pytaniem lekko zdziwiony. – To ja raczej powinienem panią przeprosić i jakoś zrekompensować ten wypadek...
Ouzaru zamrugała oczami ze zdziwienia i uśmiechnęła się zakłopotana. {Zbyt proste. Albo on jest tak naiwny, że aż szkoda będzie go wykorzystać. Ale jest śliczny...} Spojrzała na ziemię i swoje buty, potem na niego i gdy ich spojrzenia się spotkały, poczuła się trochę dziwnie. Te niesamowite, czerwone oczy, przypominały jej dwa jeziora krwi. Przez chwilę miała wrażenie, że pochłoną ją, szybko więc odwróciła wzrok i przygryzła wargę.
- Jeśli mogę pani w czymś pomóc, to z przyjemnością pomogę... – kontynuował uśmiechając się życzliwie do niej. – Może wybierzemy się teraz do mnie...?
Na to nieśmiało wypowiedziane pytanie Ouzaru aż się zakrztusiła. Rzuciła mu zaskoczone spojrzenie i nie mogła nic powiedzieć, bo ją nieco zatkało. {Co za bezczelny typ!}
- Proszę się nie bać, ja nie mam złych zamiarów, chcę tylko z panią zamienić kilka słów i jakoś zrekompensować mile spędzonym czasem to wydarzenie...
Nie była pewna jego szczerych intencji, przyglądała mu się podejrzliwie. Powoli w głowie zaczynał jej się układać dość ciekawy plan, do którego on mógłby się przydać. O ile uda się jej tego naiwniaka nieco w sobie rozkochać. {To nie powinno być takie trudne. Cholera, ale on ma śliczny uśmiech...}
- Ale obiecujesz, panie? – zapytała z trwogą i nieufnością. – Bo ja będę bardzo głośno krzyczeć...
- Nie będziesz musiała krzyczeć, nie będzie takiej potrzeby – powiedział miłym głosem i uśmiechając się do niej szczerze począł prowadzić dziewczynę pod rękę do siebie. Ona jednak przystanęła na chwilę i wyrwała mu się stanowczo. Skrzyżowała ręce na piersiach.
- No dobrze, ale najpierw obiecaj mi to, panie.
- Obiecuję – odpowiedział z uśmiechem, jakby ta cała sytuacja go trochę bawiła. Albo nieufna postawa dziewczyny.
Postąpił parę kroków do przodu, Ouzaru niechętnie i z ociąganiem poszła za nim. Uszli tak kilkanaście dobrych metrów, gdy ujrzała kamienicę. Wyglądem przypominała karczmę, w której się zatrzymała, lecz była ona wyższa. Może też była bardziej zadbana i lepiej utrzymana od tych budynków w mieście. Poprowadził ją do drzwi, uchylił i wskazał schody. Nie pałała dużym entuzjazmem, by iść jako pierwsza, więc przeszedł obok niej i szybko począł przemierzać kamienne stopnie. Zaprowadził ją na strych, gdzie za kolejnymi drzwiami miał przystosowane do mieszkania pomieszczenie. Ouzaru spodziewała się poczuć dużo kurzu, jednak powietrze z jakim się zetknęła było świeże i czyste. Weszła do środka i rozejrzała się. Pokój został umeblowany bardzo bogato, meble tu były wykonane z drewna i zdobione złotem. Na podłodze leżał duży, gruby i miękki dywan o intensywnym czerwonym wzorze, na ścianach wisiało kilka obrazów.
Dziewczyna widząc to wszystko poczuła się bardzo nieswojo, jakby skrępowana całym tym przepychem i bogactwem. Krótkie spięcie bólu przeszło jej przez czaszkę, dotknęła dłonią czoła i zachwiała się lekko. Tak, zapewne nieraz widziała takie miejsca, możliwe, że zabijała już bogate osoby w ich własnych domach. Ujrzała swoje odbicie w lustrze, które było naprzeciwko wejścia. Dziwne ciarki przeszły jej po plecach, znów odczuła dyskomfort. Zapewne lustro miało na celu zapewnienie jak najlepszego oświetlenia w pomieszczeniu, jednak obudziło ono w dziewczynie niepokój. Ona by znalazła inne zastosowanie dla niego... Jeszcze raz ogarnęła szybko wzrokiem strych i dostrzegła drugie lustro, tym razem umieszczone nad nią, na suficie. Pewnie miało dawać iluzję większej przestrzeni, lecz Ouzaru wolała mieć się na baczności.
Mężczyzna przemaszerował swobodnie przez pomieszczenie i zatrzymał się na jego środku, gdzie stał stolik, dwa krzesła i obok było wyjście na balkon. Ouzaru stojąc dalej w drzwiach odprowadziła go wzrokiem, lecz nie ruszyła się z miejsca. Spojrzał się na nią wyczekującym wzrokiem i odsunął jedno z krzeseł, prostym gestem ją zapraszając, by usiadła. Ostrożnie i nieufnie podeszła do niego siadając, na wszelki wypadek nie spuszczała go z oczu. Rękę przemieściła na ranę na nodze, jednak dziwnym trafem znalazła się ona również blisko noża. Tak, lekko pochylona, śledziła każdy krok mężczyzny, który obszedł stolik i usiadł po drugiej stronie.
- Przepraszam, że tak skromne są me progi, lecz na pocieszenie mogę rzec, iż pracuję nad tym... – stwierdził z uśmiechem się jej przyglądając.
{Skromne?!} – pomyślała. – {No może dla niego... Nie chciałabym chyba zobaczyć pokoju jego godnego. Pięknie. Nie dość, że przystojny, to jeszcze bogaty. A mówią, że za mundurem panny sznurem, ciekawe, czemu nie miał partnerki na ten bal?}
Pogładził ręką biały obrus wyrównując kilka fałdek i odpiął coś od swego paska. Następnie odłożył to coś pod poduszeczkę na półeczkę, która wisiała blisko jego głowy. Na tyle blisko, by mógł w każdej chwili swobodnie sięgnąć po ów przedmiot. Ouzaru to wszystko się bardzo nie podobało, lecz nie skrywała swego pełnego zainteresowania spojrzenia. Dopiero teraz rozsiadł się on wygodnie na krześle i uśmiechnął. Dziewczyna siedziała skromnie, z dłońmi złożonymi na udach, wolała, by miały one jak najkrótszą drogę do broni. Coś w tym czerwonookim mężczyźnie ją nie tylko pociągało, lecz również zaczynało mocno niepokoić i szarpało nerwy, nakazując być cały czas w stanie gotowości. Poczuła, że dłonie zaczynają się jej pocić, na chwilę zapadła całkowita cisza. Była w stanie słyszeć niespokojne bicie swego serca...
Nagle on wyprostował się gwałtownie i pochylając nieco do przodu zapytał głośno:
- Może się pani czegoś napije?
Ouzaru niemal podskoczyła wystraszona, jej ręka znalazła się blisko noża.
- Nie, dziękuję – odparła lekko zdenerwowana i spróbowała się rozluźnić. Kilka razy zacisnęła i rozprostowała pięść wracając dłonią na poprzednie miejsce. Była mokra od potu. {Spokojnie, tylko spokojnie} – powiedziała sobie w myślach. – {Nie dać się sprowokować. Pomyślmy, przyjmijmy, że to pułapka. Nie mogę się zdradzić, nie mogę dać mu powodu do tego, by nie uwierzył lub zwątpił w moje przebranie. Jest mi potrzebny... Cholera!}
- To pozwoli pani, ze ja sam się napiję kawy, jeśli zechce pani się czegoś napić, lub coś zjeść, to proszę się nie krępować i mówić, w końcu jest tu teraz pani głównym gościem. Gościem honorowym, można by rzec – stwierdził i spojrzał się niedwuznacznie.
- Odnośnie tego balu... – zaczęła, lecz nie skończyła milknąc szybko widząc ten wzrok jego czerwonych oczu. {Co za cham i prostak!} – pomyślała oburzona.
- Proszę się tym nie przejmować, ja się wszystkim zajmę – odpowiedział pewnym siebie głosem uspokajając ją. – Aha, przepraszam za to jakże wielkie przewinienie i nietakt z mojej strony.
Dodał jakby lekko zakłopotany i uśmiechnął się niepewnie. Ouzaru zaczynała już mieć go serdecznie dość, lecz tylko przekrzywiła głowę i stwierdziła z wahaniem:
- Eee... Nic się nie stało, naprawdę...
- Nazywam się Mesar, Mesar Haf – przerwał jej, pochylił się do przodu i zaczął się wpatrywać w nią wyczekująco. Jakby przez chwilę czegoś szukał w oczach dziewczyny, lecz nie znajdując tego cofnął się, oparł wygodnie i dodał:
- A jakie jest pani imię, jeśli mogę poznać tę tajemnicę słodką?
- Ja... – zaczęła i zastanowiła się przez chwilę. Do głowy wpadł jej szatański pomysł. {Powiem mu część prawdy o sobie i później będę to mogła wykorzystać, gdy zabiję już moją ofiarę...}
- Dziś rano się nad tym zastanawiałam i nie jestem do końca pewna, czy dobrze pamiętam... – odpowiedziała mu po chwili smutniejąc.
Słysząc to znów się wyprostował. To co powiedziała wstrząsnęło nim trochę, zdawał się być zakłopotany, lekko zmieszany i zaniepokojony jej słowami. Spojrzał na nią z jakąś dziwną czułością i powiedział cicho:
- Przepraszam, jeśli to wypadek doprowadził do takich konsekwencji, to pewnie przez szok... Tym bardziej przepraszam panią za wszystko!
- Nie, nie... – zaczęła go uspokajać i położyła dłoń na jego ręce - Ja... mam zaniki pamięci i rano jak się budzę to wiele rzeczy nie pamiętam – wyjaśniła nabierając powietrza do płuc. Nim zdążył coś powiedzieć szybko kontynuowała:
- Zapisywałam sobie wszystko na karteczkach, żeby pamiętać... ale nie mogę ani jednej znaleźć - zasmuciła się. - Odkryłam na sobie ślady... rany właściwie i wydaje mi się, że ktoś mógł mnie napaść i obrabować... Dlatego szukam pracy...
Złapał ją za rękę szybko jej przerywając. Ściągnął na siebie spojrzenie dziewczyny i bardzo przejętym głosem stwierdził:
- Tym bardziej uważam, iż powinienem pani wiele wynagrodzić przez ten dzisiejszy wypadek. Chwilowo nie powinna pani mieć pracy, rany lepiej by się zagoiły – mówił nie zwracając uwagi na jej przeczące kręcenie głową. Nie zrażony kontynuował - Jeśli pani pozwoli, to chciałbym zaoferować swą pomoc w odzyskiwaniu pamięci. Znam paru lekarzy, może oni coś wskórają na pani przypadłość? Oczywiście chciałbym pani zaproponować pozostanie w tym miejscu, tu nie będzie się pani musiała o nic denerwować, zostanie pani obdarzona dobrocią i pomocą...
- Nie są duże te rany – stwierdziła szybko, gdy tylko na chwilę przerwał i uśmiechnęła się - A pamięć... kusząca propozycja, choć chyba powód dla którego ją tracę jest na tyle ważny, że nie chcę go pamiętać. Może lepiej dla mnie, że zapomniałam niektóre rzeczy i ciągle zapominam.
- Szczerą pomocą – dopowiedział po chwili puszczając stwierdzenie dziewczyny mimo uszu i przyglądając się jej. Zaplótł ręce, oparł na nich brodę i znów pochylił się w stronę Ouzaru. Ona nieznacznie się odsunęła, nie chciała, by zmniejszał dystans między nimi.
{Cholerny gnojek!} – pomyślała marszcząc brwi. – {Psuje mi cały plan... Lepiej było już gadać z tymi strażnikami i na niego nie wpadać.}
Pokręciła energicznie głową, aż jej długie włosy zafalowały niespokojnie dookoła twarzy. Zabrała swą dłoń z jego ręki i odgarnęła kilka niesfornych kosmyków.
- Wolę pracę znaleźć, niż być dla kogoś uciążliwym kłopotem, nie lubię być na czyimś utrzymaniu. Dziś rozmawiałam ze strażnikami przy takiej dużej willi. Jeśli tam pójdę dzisiejszego wieczora, to mają mnie sprawdzić, czy się nadaję – stwierdziła uśmiechając się do niego naiwnie.
- Czy chodzi pani o tę bardzo mocno strzeżoną willę za wysokim murem? – zapytał zaintrygowany poruszając się jakby niespokojnie.
- Nie widziałam tu innych, panie... Ale równie dobrze mogę nie pamiętać, choć wydaje mi się, że niedawno tu przybyłam – zamyśliła się na chwilę na nowo wchodząc w swoją rolę naiwnej dziewczynki.
- Jeśli tę willę patrolowali ludzie dokoła jej murów, to właśnie pani mówi o tej, do której się dziś wybieramy na bal – powiedział i uniósł dłoń uciszając ją, gdy tylko zauważył, że dziewczyna zaczyna się cieszyć. Dodał poważnym i pochmurnym głosem: - Lecz mam dla pani złą nowinę...
- Jaką? – niemal jęknęła.
- Właściciel nikogo nie przyjmuje, chyba że jest to osoba polecona przez władze imperium i wiadomo, że jest to osoba zaufana.
- Och... ale oni obiecali... mówili, że coś znajdą dla mnie... Że dla takiej osoby jak ja to zawsze się coś znajdzie – zaczęła się jąkać zakłopotana.
- Więc najprawdopodobniej strażnicy chcieli panią wykorzystać, a potem porzucić w rynsztoku... – kontynuował. - Ale proszę się tym nie przejmować.
Ouzaru zrobiła duże oczy i otworzyła usteczka zszokowana. Nie mogła wydobyć z siebie głosu, potrząsnęła jedynie głową, jakby chciała temu wszystkiemu zaprzeczyć. {No brawo, detektywie, ja to wiedziałam od samego początku, jeszcze zanim mnie zobaczyli. To się nazywa doświadczenie, pacanie... I skalkulowane ryzyko. Choć wątpię, by im się mogło ze mną udać.}
- Ech, biedactwo... – westchnął ciężko. - Masz zbyt dobre serce w odróżnieniu od wielu ludzi...
{Biedactwo?! Dobre serce?!} – mało się nie zakrztusiła i musiała spuścić całkowicie głowę, by jakoś się powstrzymać od śmiechu. Włosy zasłoniły jej twarz i na chwilę się uśmiechnęła szczerze rozbawiona. {Ja bym ich wszystkich pozabijała bez mrugnięcia okiem. Jakiż on jest słodki i naiwny... }
Gdy uniosła głowę, na policzkach dziewczyny dało się zauważyć lekki rumieniec. Czując go zrobiła zakłopotaną i skromną minę, wszak nie mógł się domyślić, że się od śmiechu powstrzymywała.
- Zawstydzasz mnie, panie... – szepnęła cicho.
To dopiero początek posta, ale wolę dawać na raty



-
- Majtek
- Posty: 89
- Rejestracja: wtorek, 2 maja 2006, 16:37
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
[Globus]
Bohater z wielkim zauroczeniem przyglądał się tancerce. Po pięknym i uwodzicielskim tańcu, po którym nawet najtwardsze serce staje się jak rozgotowany makaron podszedł do niej, po czym uśmiechnął się zdawkowo i zagadnął. -Czy mnie wzrok myli, czy anioły wróciły na ziemie? Tańczy pani jak najsprawniejszy łabędź w jeziorze łabędzim. Mógłbym postawić pani jakichś z tutejszych wyśmienitych trunków?{Ona jest naprawdę bajeczna, gdybym mógł oglądałbym jej występ non stop bez zmrużenia oka}Po czym krzyknął do karczmarza po jeszcze jeden kufel najlepszego piwa jakie posiada. Przysnął je tancerce -Z takim talentem powinna pani występować w lepszych lokalach, takich jak willa pana Kordoba. Słyszałem, ze szykuje się tam bal, choć jeste nietutejszy wiem gdzie tu są najlepsze imprezy.
Bohater z wielkim zauroczeniem przyglądał się tancerce. Po pięknym i uwodzicielskim tańcu, po którym nawet najtwardsze serce staje się jak rozgotowany makaron podszedł do niej, po czym uśmiechnął się zdawkowo i zagadnął. -Czy mnie wzrok myli, czy anioły wróciły na ziemie? Tańczy pani jak najsprawniejszy łabędź w jeziorze łabędzim. Mógłbym postawić pani jakichś z tutejszych wyśmienitych trunków?{Ona jest naprawdę bajeczna, gdybym mógł oglądałbym jej występ non stop bez zmrużenia oka}Po czym krzyknął do karczmarza po jeszcze jeden kufel najlepszego piwa jakie posiada. Przysnął je tancerce -Z takim talentem powinna pani występować w lepszych lokalach, takich jak willa pana Kordoba. Słyszałem, ze szykuje się tam bal, choć jeste nietutejszy wiem gdzie tu są najlepsze imprezy.
Czas to pieniądz,
a pieniądz to PIWO.
a pieniądz to PIWO.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale już to naprawiam 
[Kupo](17pkt.)
Znalazłeś coś na kształt kantyny, co Cię trochę ucieszyło. Wokół Ciebie jest znacząca spora grupa żołnierzy rozmawiających coś o zbliżającej się wojnie i konieczności wymarszu w przeciągu kilku godzin. Ogólnie wyczułeś, że morale są bardzo słabe ze względu na jednego z ich dowódców, który wczorajszego dnia wyjechał z częścią żołnierzy i z tego co wieść niesie nie żyje.
[Kira](5pkt.), [Isuo](24pkt.), [Globus](24pkt.)
Jesteście wszyscy przy jednym stoliku z tym, że Globus po swej wypowiedzi nadal stoi przy nim, a Kira i Isuo siedzicie.
Barman podszedł po chwili do was:
- W czym mogę państwu służyć? Może zechcą państwo napić się naszego słynnego w całej okolicy wina?
[Ouzaru](35pkt.)
Sesja jest prowadzona na PW i trochę już tego jest, więc będę tu tylko pisał, jeśli będziesz zamieszana w akcję z innymi graczami i przy każdej aktualizacji, byś wiedziała ile masz punktów

[Kupo](17pkt.)
Znalazłeś coś na kształt kantyny, co Cię trochę ucieszyło. Wokół Ciebie jest znacząca spora grupa żołnierzy rozmawiających coś o zbliżającej się wojnie i konieczności wymarszu w przeciągu kilku godzin. Ogólnie wyczułeś, że morale są bardzo słabe ze względu na jednego z ich dowódców, który wczorajszego dnia wyjechał z częścią żołnierzy i z tego co wieść niesie nie żyje.
[Kira](5pkt.), [Isuo](24pkt.), [Globus](24pkt.)
Jesteście wszyscy przy jednym stoliku z tym, że Globus po swej wypowiedzi nadal stoi przy nim, a Kira i Isuo siedzicie.
Barman podszedł po chwili do was:
- W czym mogę państwu służyć? Może zechcą państwo napić się naszego słynnego w całej okolicy wina?
[Ouzaru](35pkt.)
Sesja jest prowadzona na PW i trochę już tego jest, więc będę tu tylko pisał, jeśli będziesz zamieszana w akcję z innymi graczami i przy każdej aktualizacji, byś wiedziała ile masz punktów

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
[Kupo]
Podchodze do żołnierzy i odzywam się patrząc na ich trochę zaskoczone miny- Witam was duzi ludzie! Możecie mi powiedzieć o czym rozmwiacie. Niedawno się zaciągnąłem i nie wiem co się dzieje w tej jednostce. Moglibyście mi wyjaśnic bo jeśli dzieję się coś ważnego to wartoby sie dowiedzieć nie?
Podchodze do żołnierzy i odzywam się patrząc na ich trochę zaskoczone miny- Witam was duzi ludzie! Możecie mi powiedzieć o czym rozmwiacie. Niedawno się zaciągnąłem i nie wiem co się dzieje w tej jednostce. Moglibyście mi wyjaśnic bo jeśli dzieję się coś ważnego to wartoby sie dowiedzieć nie?
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM
!

