[neuroshima] porachunki

[CoB]

CoB

Słysząc Ahmeda CoB odezwał się: - Das its sheisewursten, deutshlandpieprzonenchamen. Po czym z uśmiechem odzywa się do tych palantów: - A mogę wiedzieć, w jakiej dzielnicy aktualnie jesteśmy?
I dodaję: - Jesteśmy z Teksasu. Potrzebujemy wskazówek co dalej...

[Sabrae Xoraim]

Asus:
Dogłębnie poruszony całą sytuacją Asus, który nie pała wcale miłością do zwierząt, lecz tym bardziej do bandziorów, bo jeżeli moloch nas nie wykończy to właśnie takie typy, stwierdził schodząc z zdobycznego konia:
- Więc, ja na tym nawet jeździć za bardzo nie umiem, ale chociażby parszywe, ale zawsze koń to gamble, jak dacie mi 75 gambli w elektronice i amunicji, to róbcie z moim koniem co wam się żywnie podoba. Możecie go nawet wysłać do wujaszka Molocha.
Zagadując napastników, przygotował się dyskretnie do strzału ze SPASa.

[Tori]

Schodze z wielkota , ściągam kaganiec, ale trzymam za uzde, jak zobacze że wszysc gotowi ide lekko do przodu, wyjmuje szble, cofam się na wysokość szyji Wielkota, przykładam ostrze do karku zwierzęcia, poczym zwracam się do największego draba

Ahmed:

Huehuehue!! Du gehe nach mutti, nach hause, job twoju mat, du verstanden ja??

Biore i celuje po koleji w każdego szblą, po czym przejeżdżam wielbłądowi po skórze.

Das is eeee, rituał, ceremoniaaaa Po czym patrze na CoBa jakby sie upewnic czy dobrze mówię.

Kolejny raz celuję szablą, znów przejeżdżam po skórze.
Odkładam szable, chwytam za kałacha. Celuje w każdego z bandziorów osobno, celuje w Wilekota i odciągam zamek. Znowu najeżdżam na każdego z osobna, znów na wielbłąda, patrze na towarzyszy, i baaardzo lekko schylam głowę i zamykam powieki. Przykładam broń do policzka, znów lece po każdym. Gdy na muszce znajdzie się największy oprych, pociągam za spust, poczym spuszczam Wielkota z uprzęży, a sam chowam się za jakąś osłoną. Niech sie spełni wola Allaha

[impostor]

Akcja Ahmeda okazała się niezwykle skuteczna. Chyba reczywiście był to jakiś rytuał wojenny, gdyż wszyscy jednocześnie, niby odruchowo odpaliliści ze wszystkich luf. Gdy leżące przed wami krwawe strżepy przestały się ruszać, wiedzieliście już że nikt więcej się nie przyczepi do waszych stworzeń.

[Tori]

Ahmed:

Allah ma nas w swojej opiece... Ale czy to na pewno Allah??

Przeszukuje trupy, zabieram każdą broń, każdą wartościową rzecz, każdą ozdobe, jak coś zostało z kolczyków bandziora to też je zabieram Potem jade z wszystkimi do tego całego Shlutza

[Arxel]

Doc

- E Ahmed zostaw coś dla nas! Mówię do towarzyszy po czym przyłączma się do zbieranka:D. Potem idę z resztą do Shlutza.

[impostor]

Łupy:
20 metalowych kolczyków
2 obrzyny
4 pałki z gwoździami
6 sztuk ammo .12
nóż "motylek"
skórzane ubrania
królicza łapka

[Tori]

Ahmed:

Mi najwięcej sie należy!! Wam niczego nie dać!! Ja chcę mieć najwięcej!! Mnie dwać!!

Kto kojarzy z jakiego filmu ten cytat??

Biore wszystko
A jak nie chcą dać wszystkiego, to biore: Obrzyn, 6 sztuk ammo, króliczą łapke i kolczyki. Kolczyki są złote, srebrne, czy po prostu kawałki drutu?? Na tyle ile mi pozwala moja wiedza, sprawdzam czy pociski są dobre, czy mi wybuchną przy próbie wystrzelenia. To samo robie z obrzynem. Jak widze że towarzysze mnie zabiją dla tych gratów to sie dziele

[CoB]

CoB

- Ahmedzie mam to gdzieś co bierzesz Cieszę się jednak i dziękuję Ci za ratunek. Chociaż zabicie tych ludzi mogło poczekać. Pamiętaj, że im nas mniej, tym Moloch silniejszy. - CoB ukłonił się lekko do Ahmeda i ze smutkiem odwrócił się od ciała. Powoli ruszył konno przed siebie, znowu pilnując drogi.

[Tori]

Więc biore wszystko, później się podziele z innymi. Wsiadam na Wielkota i jade za CoBem.

[Arxel]

Doc

Biroę to czego nie wziął Ahmed po czym idę za resztą.(Chyba- obrzyn, 4 pałki z gwoździami, nóż "motylek", skórzane ubrania)

[Tori]

Zgadza się Więc ruszamy za wszystkmi

[Sabrae Xoraim]

Asus:
Patrząc z pogardą na muzułmanina i doktorka, stwierdził smutnym głosem:
- Smuci mnie jak szarpiecie ad pozostałościami ludzi o ich doczesny dobytek. Niby maszyny molocha zagarniające fabryki obłożone setkami ciał.
Kiedy zakończyli łupienie, stwierdził:
- Skoro zebraliście krwawe żniwo, jedźmy już.
Po czym wsiadł z powrotem na zdobycznego konia i pojechał za CoBem, pałając do muzułmanina coraz większą odrazą, o doktorku nie wspominając, że powinien raczej leczyć niźli ranić.

[Tori]

Ahmed:

Rozumiem, że nie lubicie zabijać ludzi, ale moja interwencja prawdopodobnie uratowała nam życie. Mówicie, że im nas mniej tym moloch silniejszy. A jak myślicie, czy oni pójdą walczyć na front?? bo według mnie nie. A to co zbieramy... Mielibyśmy zostawić to dla innych?? To można sprzedać lub wykorzystać, ale to może też nam uratować życie. Nie jestem szajbusem który zabija ludzi dla pieniędzy, tylko normalnym człowiekiem który sie broni i musi za coś jeść i pić.

Odwracam się od Asusa i mówię do CoBa:

Nie wiesz może gdzie moglibyśmy odstawić nasze zwierzaki a potem po nie wrócić??

[Sabrae Xoraim]

W sytuacji, kiedy jade za CoBem na koniu, trudno jest odwrucić odemniem plecami i mówić do niego:P
Asus:
- Rozumiem cię, ale i tak smuci mnie ta sytuacja. Dość pieprzenia po próżnicy, jedźmy!

[Tori]

W każdym razie mówiłem do CoBa

[Kloner]

Frank

szczur przysłuchuje się całej tej rozmowie, idąc za przyjaciółmi