[Neuroshima] (Duża rekrutacja!) Wspólny Wróg.

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
- Numer GG: 5649299
- Lokalizacja: Karak-Busko
- Kontakt:
Morgan
Tego już było za wiele. Widząc szarżującego mutka poderwał gwałtownie spluwe i pociągnął dwukrotnie za spust celując w górę korpusu. Po drugim wystrzale rzucił się gwałtownie w bok, na lewą stronę cyborga chcąc utrudnić mu uderzenie a jednocześnie sam ciął w przelocie go wciąż trzymanym bagnetem.
Tego już było za wiele. Widząc szarżującego mutka poderwał gwałtownie spluwe i pociągnął dwukrotnie za spust celując w górę korpusu. Po drugim wystrzale rzucił się gwałtownie w bok, na lewą stronę cyborga chcąc utrudnić mu uderzenie a jednocześnie sam ciął w przelocie go wciąż trzymanym bagnetem.
Każdy kiedyś umiera, ale to do nas należy wybór jak ruszymy na spotkanie tej, która na nas zawsze czeka.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Marcus
Klecha wstał, poprawiając swój płaszcz i demonstrując kolekcję odznak. *Dziwne, gdzie jest Frank i Wranley... Lepiej się na coś przygotować. Boże strzeż mnie, nie wiem kim jest ten człowiek, ale zaryzykuję i wsiądę do limuzyny. Za prosto poszło z odgrywaniem generała. Coś jest nie tak - to wiem na pewno.* Marcus spojrzał na stół - kolacja była zaprawdę wspaniała, od dłuższego czasu nie jadł nic lepszego niż konserwy.
- Dziękuję za wspaniałą kolację. Nie wiem skąd pan wziął takie rarytasy w tym opuszczonym przez Boga świecie, ale to co jadłem nie zapomnę na długo. - powiedział Marcus, po czym skierował się do limuzyny.
Klecha wstał, poprawiając swój płaszcz i demonstrując kolekcję odznak. *Dziwne, gdzie jest Frank i Wranley... Lepiej się na coś przygotować. Boże strzeż mnie, nie wiem kim jest ten człowiek, ale zaryzykuję i wsiądę do limuzyny. Za prosto poszło z odgrywaniem generała. Coś jest nie tak - to wiem na pewno.* Marcus spojrzał na stół - kolacja była zaprawdę wspaniała, od dłuższego czasu nie jadł nic lepszego niż konserwy.
- Dziękuję za wspaniałą kolację. Nie wiem skąd pan wziął takie rarytasy w tym opuszczonym przez Boga świecie, ale to co jadłem nie zapomnę na długo. - powiedział Marcus, po czym skierował się do limuzyny.

-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Mat:
- Co jest grane?!? - Krzyknął cofając się z wrażenia o krok, jednak dosyć przytomnie poderwał broń.
- Nie mam nżadnej broni poza moim karabinem, chyba że chcesz scyzoryk? I tak jest gdzieś w plecaku, nie pamiętam gdzie, więc go nie wyciągniesz...
- Co jest grane?!? - Krzyknął cofając się z wrażenia o krok, jednak dosyć przytomnie poderwał broń.
- Nie mam nżadnej broni poza moim karabinem, chyba że chcesz scyzoryk? I tak jest gdzieś w plecaku, nie pamiętam gdzie, więc go nie wyciągniesz...

(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Majtek
- Posty: 105
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 21:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Świat Wynurzony
[Martin Trott]
-"No to pięknie..."
Bezwolnie puścił plecak i jednym płynnym ruchem uniósł trzymany karabin i wypalił w kierunku nacierającego mutka. Nie czekając na efekty swojego strzału i strzału Morgana, puścił karabin i rzucił się turlając (ale masło maślane
wyszło) pod nogi mutkowi, chcąc go sprowadzić do parteru. Natychmiast jak tylko skończył się turlać sięgnął po swój pistolet gotowy strzelać do mutka gdyby jeszcze dychał, bądź do kolejnego przeciwnika, który miałby ochotę dołączyć do walki.
-"No to pięknie..."
Bezwolnie puścił plecak i jednym płynnym ruchem uniósł trzymany karabin i wypalił w kierunku nacierającego mutka. Nie czekając na efekty swojego strzału i strzału Morgana, puścił karabin i rzucił się turlając (ale masło maślane


-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Seto
Gilt chwilkę węszył i warczał cichutko. No jasne - to, o co uderzył Max było z pewnością człowiekiem. W tym przkonaniu utwierdziła go zadszłyszana rozmowa:
Jeden głos:CO TO BYŁO? Oj, bracie, wydaje mi się że mamy tu jakiś porblem. I nawet po części nie jest to tym, czym nam się wydawało na początku. Wiesz, widziałem kiedyś taki film... - Przerwa. -Hej, Mat, nie masz tam jeszcze jakiejś broni?
Drugo głos, zapewne Matta, krzyk: - Co jest grane?!? -
Nie mam żadnej broni poza moim karabinem, chyba że chcesz scyzoryk? I tak jest gdzieś w plecaku, nie pamiętam gdzie, więc go nie wyciągniesz...
Sabrae Xoraim, Impostor
Usłyszeliście w ciemości pytanie, jakiś metr od Mata:
Jest tu ktoś?
Dhagar, ZauraK
Pociski wystrzelone z bliska w tors mutka bez problemów dotarły do celu. Mimo to ten zmutowany bydlak z rozpędem biegł dalejPo chwili padł na ziemię, troafiony w nogę pociskiem Martina. Bagnet Morgana przeorał jego udo. Mutan zawytł z bólu i ciął piłą w twarz Morgana.
Trafiłby, gdyby Martin nie rzucił się mutkowi pod nogi. Martin dostał niezłego kopa w brzuch,ale cyborg z rykiem rąbnął w podłogę. Na chwilę stracił przytoność, ale jeszcze żył.
Doktorek ryknął - Spisek! Odwrót, odwrót! Kobiety z dziećmi przodem! - P czym zniknął za zakrętem korytarza. Do Martina i Morgana podeszli dwaj ochroniarze. Jack strzałem z Hecklera dobił mutanta. - I co teraz? - Zapytał.
Resztę dopiszę w poniedzałek, ok?
Gilt chwilkę węszył i warczał cichutko. No jasne - to, o co uderzył Max było z pewnością człowiekiem. W tym przkonaniu utwierdziła go zadszłyszana rozmowa:
Jeden głos:CO TO BYŁO? Oj, bracie, wydaje mi się że mamy tu jakiś porblem. I nawet po części nie jest to tym, czym nam się wydawało na początku. Wiesz, widziałem kiedyś taki film... - Przerwa. -Hej, Mat, nie masz tam jeszcze jakiejś broni?
Drugo głos, zapewne Matta, krzyk: - Co jest grane?!? -
Nie mam żadnej broni poza moim karabinem, chyba że chcesz scyzoryk? I tak jest gdzieś w plecaku, nie pamiętam gdzie, więc go nie wyciągniesz...
Sabrae Xoraim, Impostor
Usłyszeliście w ciemości pytanie, jakiś metr od Mata:
Jest tu ktoś?
Dhagar, ZauraK
Pociski wystrzelone z bliska w tors mutka bez problemów dotarły do celu. Mimo to ten zmutowany bydlak z rozpędem biegł dalejPo chwili padł na ziemię, troafiony w nogę pociskiem Martina. Bagnet Morgana przeorał jego udo. Mutan zawytł z bólu i ciął piłą w twarz Morgana.
Trafiłby, gdyby Martin nie rzucił się mutkowi pod nogi. Martin dostał niezłego kopa w brzuch,ale cyborg z rykiem rąbnął w podłogę. Na chwilę stracił przytoność, ale jeszcze żył.
Doktorek ryknął - Spisek! Odwrót, odwrót! Kobiety z dziećmi przodem! - P czym zniknął za zakrętem korytarza. Do Martina i Morgana podeszli dwaj ochroniarze. Jack strzałem z Hecklera dobił mutanta. - I co teraz? - Zapytał.
Resztę dopiszę w poniedzałek, ok?
Hakuna matata!

-
- Majtek
- Posty: 105
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 21:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Świat Wynurzony
Zupełnie jakbym gdzieś czytał że te korytarze mogą być niebezpieczne
---
[Martin Trott]
Wstał powoli. Otrzepał ubranie z kurzu, poczym zaczął się rozglądać za karabinem.
- No to pół problemu z głowy. - rzekł podnosząc karabin.
- Ja bym proponował zbierać się z tego miejsca, i to raczej z pominięciem tych kuszących schodów na górę. Zabiorę swój plecak, spojrzę czy nie zostawiiłem czegoś przydatnego w warsztacie i idę w głąb tuneli. Wam też tak radzę zrobić.
Poszedł do warsztatu i zabrał swój plecak. Nie omieszkał się oczywiście rozejrzeć za czymś przydatnym i cennym, w końcu doktorek był mu coś winien.
Nagle przypomniał sobie coś jeszcze...
- Cholera, gdzie mój kapelusz...

---
[Martin Trott]
Wstał powoli. Otrzepał ubranie z kurzu, poczym zaczął się rozglądać za karabinem.
- No to pół problemu z głowy. - rzekł podnosząc karabin.
- Ja bym proponował zbierać się z tego miejsca, i to raczej z pominięciem tych kuszących schodów na górę. Zabiorę swój plecak, spojrzę czy nie zostawiiłem czegoś przydatnego w warsztacie i idę w głąb tuneli. Wam też tak radzę zrobić.
Poszedł do warsztatu i zabrał swój plecak. Nie omieszkał się oczywiście rozejrzeć za czymś przydatnym i cennym, w końcu doktorek był mu coś winien.
Nagle przypomniał sobie coś jeszcze...
- Cholera, gdzie mój kapelusz...

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów

-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
- Numer GG: 5649299
- Lokalizacja: Karak-Busko
- Kontakt:
Morgan
- No cóż, wygląda na to, że nasz doktorek do końca oszalał. - wstał, wytarł i schował bagnet, zabezpieczył broń. - A my straciliśmy robotę. Można też dla pewności załatwić doktorka i wine zwalic na mutka. Tak, czy inaczej mam to gdzieś. Wychodzimy ?
- No cóż, wygląda na to, że nasz doktorek do końca oszalał. - wstał, wytarł i schował bagnet, zabezpieczył broń. - A my straciliśmy robotę. Można też dla pewności załatwić doktorka i wine zwalic na mutka. Tak, czy inaczej mam to gdzieś. Wychodzimy ?
Każdy kiedyś umiera, ale to do nas należy wybór jak ruszymy na spotkanie tej, która na nas zawsze czeka.

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:

ZauraK
W warsztacie Martin znalazł:
Cybernetyczne ręki: dwie japonki i parę gadżetów do nich, tzn. pazury, ostrze i elektroniczny pastuch. Wszystko uszkodzone, ale Martin potrafiłby je zreperować (w końcu robił to od pewnego czasu.).
Znalazł także trzy porcje szczepionki na tężec, zestaw Mały Chemik, okulary przeciwsłoneczne, jakieś puste probówki i gaśnicę.
Impostor
Mike po kpnięciu usłyszał ciche pacnięcie. Po coś znowu musnęło go po nodze biegnąc z powrotem. Drugie pacnięcie. Mike poczuł, że to Mat zwalił się na ziemię pod ciężarem jakiegoś cielska.
Mat krzyczał:Hej, weźcie to! Nie zrobimy wam krzywdy! Szukamy tylko siedziby tej firmy hibernacyjnej! Czy wy tu pracujecie? Dlaczego nie ma światła?
BLACKSoul
Jechali limuzyną przez miasteczko. Wjechali na pagórek, dwókrotnie spotykając patrol żołnierzy barona. Po chwili dojechali do budynku. Gdy zbliżali się, ujżeli przy budynku pickupa, Jakąś sylwetkę człowieka stojącego wmilczeniu nad czymś leżącym na ziemi.
Kloner
"Ach, tego mi było trzeba!" Pomyślał Frank, po obfitym posiłku kożystając z dobrodziejstw prymitywnego WC. Nagle usłyszał za rogiem cichą rozmowę. Gdy ostrożnie wyglądną zza rogu, ujżał Wranleya rozmawiającego przyciszonym głosyem z dowma osobnikami odzianymi w długie płaszcze i kaptury. Rozmawiali tak cicho, że Frank nie słyszał dokładnie słów. Słyszał tylko pojedyńcze: "...jutro...strumieniem...postarajcie się...niedługo..."
Zauważył, że potrafiłby się podkraść do beczek, które stały między nim a rozmiawiającymi. Mógłby wtedy więcej usłyszeć. Ale jednocześnie bardzo się bał.
Famir
Joe stał ciągle nad ciałami przeciwników, kiedy zrobil się ciemno. Od miasteczka zbliżały się w jego stronę światła pojadu. Jednocześnie ktoś go nawoływał. Obrócił się i ujżał sylwetki wartowników zmierzające w jego stronę, zaintrygowane zapewne ciałami leżącymi na ziemi.
Dhagar
Martin poszedł po swoje rzeczy, a Jack odpowiedział: "Jesteśmy już tu spaleni. Najlepiej spadać i nie pokazywać się w miasteczku. Na powierzchni jest ok 20 ludzi oddanych Farlenowi, a więc też doktorkowi. No i trzeba uważać. Ice, powiedz mu." Powiedzał do drógiego najemnka, szczupłego i łysego. Ice odparł obojętnym, trochę znudzonym głosem. "Jakiś mutek zabłąkał się w korytarzach jakiś tydzień temu. Pewnie nie żyje, ale lepiej się pilnować." Obydwaj byli dobrze uzbrojeni i wyszkoleni.
"Zrobimy, co sądzisz.". Powiedzieli zgodnie.
Seto
Max dostął kopniaka w brzuch i zatoczył się. Ci ludzie bali się, to pewne. Powinien ich jakoś przekonać do siebie.
Sabre Xoraim'a nie ma więc poprowadzę jego postać.
Nagle Max usłyszał - Hej, weźcie to! Nie zrobimy wam krzywdy! Szukamy tylko siedziby tej firmy hibernacyjnej! Czy wy tu pracujecie? Dlaczego nie ma światła?
Hakuna matata!

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Max
Co wy mówicie? Wojne przespaliście? Tak wogle to skąd się tu wzieliście. Tu nie jest bezpiecznie. Jakiś psychol wypuścił mutka! -Powiedział Max słyszał już kiedyś słowo "hibernator" ale nie wiedział co to jest. Zawsze kojażyło mu się to z czymś sprzed wojny, z czymś zapomnianym. Po chwili Max poniusł się. Eee widze że nie ejsteście ludźmi tego psychola. Jestem Max trafiłem tu przypadkiem, a wy kim jesteście? -Dodał po namyśle
Co wy mówicie? Wojne przespaliście? Tak wogle to skąd się tu wzieliście. Tu nie jest bezpiecznie. Jakiś psychol wypuścił mutka! -Powiedział Max słyszał już kiedyś słowo "hibernator" ale nie wiedział co to jest. Zawsze kojażyło mu się to z czymś sprzed wojny, z czymś zapomnianym. Po chwili Max poniusł się. Eee widze że nie ejsteście ludźmi tego psychola. Jestem Max trafiłem tu przypadkiem, a wy kim jesteście? -Dodał po namyśle

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Marcus
- Panie baronie, może pan się zatrzymać na chwilę? Tam jest jakiś dziwny człowiek, może sprawdzimy kto to?
Marcus nie czekał na reakcję barona, wysiadł z wozu i podszedł do człowieka na odległość koło 10 metrów. W rękach trzymał swoją śrutówkę. Przeładował, dając znać człowiekowi o swojej obecności.
- Kto Ty jesteś? Stój tam gdzie jesteś, nie próbuj żadnych podejrzanych ruchów.
*Czyżby mutant?* - pomysłał Marcus
- Panie baronie, może pan się zatrzymać na chwilę? Tam jest jakiś dziwny człowiek, może sprawdzimy kto to?
Marcus nie czekał na reakcję barona, wysiadł z wozu i podszedł do człowieka na odległość koło 10 metrów. W rękach trzymał swoją śrutówkę. Przeładował, dając znać człowiekowi o swojej obecności.
- Kto Ty jesteś? Stój tam gdzie jesteś, nie próbuj żadnych podejrzanych ruchów.
*Czyżby mutant?* - pomysłał Marcus

-
- Majtek
- Posty: 105
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 21:07
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Świat Wynurzony
[Martin Trott]
-"Hmmmm..."
- Hej, koledzy. Przyda wam się stąd może kawałek mechanicznej rączki? Hehe.
Zgarnął fanty.
- Morgan łap - powiedział rzucając gaśnicę - Przyda się.
- Proponuję dać sobie spokój z Doktorkiem. Idźmy tunelami, tylko jakaś latarka by sie przydała albo coś.
Jeszcze raz się rozejrzał za latarką.
- No idziemy ?
I ruszył w głąb tunelu.
-"Hmmmm..."
- Hej, koledzy. Przyda wam się stąd może kawałek mechanicznej rączki? Hehe.
Zgarnął fanty.
- Morgan łap - powiedział rzucając gaśnicę - Przyda się.
- Proponuję dać sobie spokój z Doktorkiem. Idźmy tunelami, tylko jakaś latarka by sie przydała albo coś.
Jeszcze raz się rozejrzał za latarką.
- No idziemy ?
I ruszył w głąb tunelu.

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2005, 18:54
- Numer GG: 5649299
- Lokalizacja: Karak-Busko
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Kloner
Frank bezszelestnie, niezauważony podkradł się do beczek. Teraz słyszał wyraźnie dialog:
Wranley: ...Tylko pamiętajcie, nikt nie może się zorientować. Przyprowadźcie resztę w to miejsce o zmierzchu.
Jeden z rozmówców mówił dziwnym, chropowatym głosem: Tak, spodziewaj się tam nas. I nie zawiedź, bo ... Pamiętaj.
Pożegnali się i zakapturzone postacie zniknęły w ciemności, idąc w stronę przeciwną, niż miasteczko. Wranley uważnie rozglądnął się i poszedł karczmy.
BLACKSoul
Za marcusem wyszli dwaj synowie barona. Baron pozostał w pojeździe. Przed nimi stał człowiek średniego zwrostu. Ubrany jest w czarne, zniczczone glany, porwane na kolanach moro i szarą podkoszulke z napisem "Jezus Become". Na szyi ma zamieszoną zaś starą białą maskę hokejową na której są plamy krwi, po zewnętrznej stronie maski hokejowej jest przymocowany filtr. Jego włosy to czarne dredy...
Zaurak, Dhagar
Szli w głąb tunelu. Ice szedł na samym końcu. Po chwili odezwał się Jack - Wasz czerwonoskóry przyjaciel jest przed nami, i znlazł jakieś towarzystwo. Mam nadzieję, że to nie ten mutek. - . Wszyscy przez chwilę nasłuchiwali, i usłyszeli głos Maxa i jeszcze jakiś inny, na pewno ludzki.
Frank bezszelestnie, niezauważony podkradł się do beczek. Teraz słyszał wyraźnie dialog:
Wranley: ...Tylko pamiętajcie, nikt nie może się zorientować. Przyprowadźcie resztę w to miejsce o zmierzchu.
Jeden z rozmówców mówił dziwnym, chropowatym głosem: Tak, spodziewaj się tam nas. I nie zawiedź, bo ... Pamiętaj.
Pożegnali się i zakapturzone postacie zniknęły w ciemności, idąc w stronę przeciwną, niż miasteczko. Wranley uważnie rozglądnął się i poszedł karczmy.
BLACKSoul
Za marcusem wyszli dwaj synowie barona. Baron pozostał w pojeździe. Przed nimi stał człowiek średniego zwrostu. Ubrany jest w czarne, zniczczone glany, porwane na kolanach moro i szarą podkoszulke z napisem "Jezus Become". Na szyi ma zamieszoną zaś starą białą maskę hokejową na której są plamy krwi, po zewnętrznej stronie maski hokejowej jest przymocowany filtr. Jego włosy to czarne dredy...
Zaurak, Dhagar
Szli w głąb tunelu. Ice szedł na samym końcu. Po chwili odezwał się Jack - Wasz czerwonoskóry przyjaciel jest przed nami, i znlazł jakieś towarzystwo. Mam nadzieję, że to nie ten mutek. - . Wszyscy przez chwilę nasłuchiwali, i usłyszeli głos Maxa i jeszcze jakiś inny, na pewno ludzki.
Hakuna matata!
