Pogratulować MG humru za to, w jaki sposób "zmarł" Klonera... ja bym cos realistyczniejszego wymyślił... np że go rozszarpała zmutowana niewidszialna nimfa dobra, nvm, ja też Klonera killuję w moich sesjach, bo mi koleś olewnictwo zawodowe odprawia! Impostor, moze dasz do ekrutacji, ze szukasz jeszcze jednego gracza?
Zanzafar:
Myśliwy westchnął i oparł sie o jedno z drzew w pobliżu lasu, zdjął okularki i przetarł je aksamitną hustą, po czym złożył ją na pół i otarł kilka kropli potu z czoła. Spojrzał w górę - przez korony przeświitywało całkiem sporo słońca... Stanął w miejscu, gdzie cień był gęstrzy i czekał, aż Grimm wyciagnie jakieś wiadomości o ich... zwierzynie.
TAK! Jeden z moich graczy zginął przejechany walcem, przed którym nie zdążył uciec, inny został rozszarpany łopatkami do piasku przez znarkotyzowane pięciolatki... Ma fantazja nie zna granic! FEAR ME! BUT FOLLOW!
W warsztacie nie ma o nimfach niczego, poza małą karteczką z notatką "Dowiedzieć się więcej o reakcjach nimf na czary metamorficzne". Za późno, jak widać. (Nie sądzę że jakikolwiek mag może mieć pojęcie na tematzmutowanych nimf leśnych...)
W jednym z najgłębszych zakamarków umysłu Grimm znalazł pewne informacje. Otóż, dzikie nimfy leśne zwykle mają wzrost 25cm. Są mięsożerne, a polują na małe gady i owady. Choć mają skrzydła, nie potrafią latać. Potrafią załamać swoimi skrzydłami promienie świetlne, przez co stają się niewidzialne. Jednak korzystają z tej zdolności jedynie w zagrożeniu.
- Hmm... Sądziłem że wiesz trochę więcej... Nie wiem w jaki sposób te informacje mogłyby nam pomóc. - powiedział trochę rozczarowany i przygnębiony - No trudno... Pozostaje nam chyba tylko ich szukać za pomocą wykrywacza...
Grimm: - Te nimfy, jeżeli nie będdą się czuły zagrożone, to powinny być widzialne. Chociaż mają skrzydła, nie potrafią latać. I niestety są mięsożerne. Miejmy się na baczności!
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
-Chodźmy wiec w stronę Tarantu...- zaproponował myśliwy dołączajac do towarzyszy. -A mozę porozglądamy się po lesie? Tak czy inaczej bedę szedł przodem..- powiedział, pokazujac na amulet. -Chyba, że Ty chcesz przejąć... brzemie- zaśmiał się myśliwy patrząc na drugiego "technicznego". -Rupert?-
- Nie dzięki... - powiedział trochę zakłopotany - W takim razie ruszajmy, ale proponuje obrać za cel park Tattancki. Jest na tyle duży że nimfy łatwo znajdą w nim kryjówkę... Chyba... (o ile pamiętam Tarant leżał na mało zalesionych równinach, a i mam nadzieję że MG nie wzoruje się na parku z gry bo to był jedynie skwerek)
Zaiste, park tarancki jest czymś większym niż skwerek, ale nie na tak duży jak można by sobie to wyobrażać. Cały park ma powierzchnieokoło 5ha, jednak przez duże rozbudowanie ścieżek i spacerniaków nie ma tam za dużo miejsc do ukrycia się.
Myśliwy stanął przed drogą na Tarant. Uśmiechnął się i spogladnął na towarzyszy. -Panowie.. pora na łowy!- powiedział i przetarłszy jeszcze raz okulary wyciagnął rewolwer z kabury i powolnym krokiem udał się w stronetarantu, pilnując, by Grim był 5-10 kroków w tyle.
Jest przygotowany by w ka żdej chwili wyciągnąć broń (rewolwer). Idzię 5 kroków za magiem i co jakiś czas się ogląda za siebię by nie "dostać w plecy".
Ulice wydawały się puste. Strażnicy dobrze się spisali, ewakuując ludność do obozu za miastem. Miasto przedstawiało ponury widok. Pośpiesznie opuszczone stragany, niedomknięte okiennice, drzwi skrzypią na wietrze, gdzieś płacze zaubione dziecko. Po opustoszałych ulicach chodzą patrole ciężko uzbrojonej milicji, najwyraźniej władze nie bagatelizują krwiożerczych mutantów. Jedynie dzielnica bogaczy, którzy nie chcieli mieszać się z plebsem pozostała w normalnym trybie zycia. Myślą że ich półogrzy strażnicy ochronią ich przed każdym niebezpieczeństwem. Mylą się. Nagle z daleka słyszeć krzyk. Straszliwy, powoli zamierający wrzask ginącej osoby. Słychać rumor, uderzenia. Odruchowo zaczęliście biec za dźwiękami walki, wasz wykrywacz prejawił aktywność. Coraz mocniej drży, aż w końcu, kiedy wręcz chciał się urwać z łańcuszka, zobaczyliście skąd dobiegały odgłosy. Przez drzwi małej kamieniczki właśnie wylatywało okrwawione ciało. Ze środka słychać walkę na broń białą. Nagle koło was, jakieś 10 metrów na prawo pojawił się jakiś cień. Wszyscy zaniepoojeni odwróciliście w tamtą stronę głowy. Tak, to była jakaś niewidzialna istota. Wydała wam się jednak mniejsza od poprzedniego potwora. W tej samej chwili ze środka domu, przez okno, wyleciało wyłądowanie elektryczne, a zaraz za nim wypadł podobny stwór. Teraz przed widzicie przed sobą dwa zarysy postaci niewiele wyższych od przeciętnego człowieka. Jednak wasi przeciwnicy nie atakują, lecz powolutku się do was zbliżają.