[Matrix] "Anomalia"

-
- Mat
- Posty: 589
- Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
- Numer GG: 3030068
- Lokalizacja: Z ukrycia i cienia
[Messor]
- Ech... Ja bym odradzał frontalny atak, ale jeśli wszyscy są za, to nie będę się spierał... Jeśli ktoś chce żeby go podrzucić to wsiadać do transportera. - powiedział, po czym wsiadł za kierownicę transportera. Wziął ze sobą również parę łądunków wybuchowych.
- Ech... Ja bym odradzał frontalny atak, ale jeśli wszyscy są za, to nie będę się spierał... Jeśli ktoś chce żeby go podrzucić to wsiadać do transportera. - powiedział, po czym wsiadł za kierownicę transportera. Wziął ze sobą również parę łądunków wybuchowych.
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew


-
- Marynarz
- Posty: 295
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43
Koder:
Wznosisz się kilkadziesiąt metrów w górę i rozglądasz po miasteczku. Zauważasz wrogi transporter i jeep kierujące się w waszą stronę. Oni chyba też cie zauważyli, gdyż zatrzymali się, z transportera wysiadła kupa ludzi, a jeden z pasażerów jeepa wystrzelił w twoim kierunku rakietę przeciwlotniczą.
Nadir:
Z Yazonem na pokładzie kierujecie się w stronę miasteczka. Natrafiacie jednak na wrogi oddział. Transporter wystrzeliwuje rakietę przeciwpancerną, poczym otwiera ogień z działa. Żołnierze którzy z niego wysiedli również nie próżnują. Jeden z nich wystrzliwuje pocisk z wyrzutni rakiet.
Vicious:
- No... Wkońcu się ruszyli. - odpowiedział Portal.
Wznosisz się kilkadziesiąt metrów w górę i rozglądasz po miasteczku. Zauważasz wrogi transporter i jeep kierujące się w waszą stronę. Oni chyba też cie zauważyli, gdyż zatrzymali się, z transportera wysiadła kupa ludzi, a jeden z pasażerów jeepa wystrzelił w twoim kierunku rakietę przeciwlotniczą.
Nadir:
Z Yazonem na pokładzie kierujecie się w stronę miasteczka. Natrafiacie jednak na wrogi oddział. Transporter wystrzeliwuje rakietę przeciwpancerną, poczym otwiera ogień z działa. Żołnierze którzy z niego wysiedli również nie próżnują. Jeden z nich wystrzliwuje pocisk z wyrzutni rakiet.
Vicious:
- No... Wkońcu się ruszyli. - odpowiedział Portal.

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Marynarz
- Posty: 295
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43
Koder:
Rakieta kierowana ręcznie.
Zanim rakieta uderzyła w helikopter zdążyłeś wystrzelić jedną swoją. Uderzyła prosto w transporter i zniszczyła go zanim zdążył zaatakować Nadira. Sam jednak zginąłeś razem z Shadem.
Koder i Shade:
Przebudziliście się w Pracowni Operatora.
- Wy też? Coś wam to nie idzie. - powiedział Portal odłączając was od komputera.
Rakieta kierowana ręcznie.
Zanim rakieta uderzyła w helikopter zdążyłeś wystrzelić jedną swoją. Uderzyła prosto w transporter i zniszczyła go zanim zdążył zaatakować Nadira. Sam jednak zginąłeś razem z Shadem.
Koder i Shade:
Przebudziliście się w Pracowni Operatora.
- Wy też? Coś wam to nie idzie. - powiedział Portal odłączając was od komputera.


-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Grizli
Kiedy rozległy się strzały oparł się plecami o ścianę najbliższego budynku, próbując ustalić skąd padły. Spojrzal na wieżę wodną i nie dostrzegł tam Vicousa. Cholera, chyba padł. Niedobrze...
Rozejrzał się znowu, tym razem szukając wzrokiem Jacka.
- Chłopaki, mamy tu snajpera. I raczej nie możemy już liczyć na Vicousa. Cholera, nic nie znaleźliśmy. Zero, żadnego sprzętu czy coś. Jakby nie to, że właśnie zginął jeden z naszych, to byłoby to fajne miasteczko... Co to był za wybuch?!
Kiedy rozległy się strzały oparł się plecami o ścianę najbliższego budynku, próbując ustalić skąd padły. Spojrzal na wieżę wodną i nie dostrzegł tam Vicousa. Cholera, chyba padł. Niedobrze...
Rozejrzał się znowu, tym razem szukając wzrokiem Jacka.
- Chłopaki, mamy tu snajpera. I raczej nie możemy już liczyć na Vicousa. Cholera, nic nie znaleźliśmy. Zero, żadnego sprzętu czy coś. Jakby nie to, że właśnie zginął jeden z naszych, to byłoby to fajne miasteczko... Co to był za wybuch?!

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
[Nadir]
Panowie oddzial zmechanizowany atakuje nasza pozycje za miastem!Ruszac sie ruszac!- wrzeszcze do komunikatora, po czym odpalam tyle pociskow z dziala ile zdaze zanim oni zaczna czyms ostrzejszym do mnie strzelac i wyskakuje z czolgu oddajac pare strzalow w kierunku zolnierzy. Po tem spieprzam do lasu chowajac sie za czym popadnie i strzelajac w kogo tylko sie da i rzucajac granaty w wieksze skupiska ludzi.
Panowie oddzial zmechanizowany atakuje nasza pozycje za miastem!Ruszac sie ruszac!- wrzeszcze do komunikatora, po czym odpalam tyle pociskow z dziala ile zdaze zanim oni zaczna czyms ostrzejszym do mnie strzelac i wyskakuje z czolgu oddajac pare strzalow w kierunku zolnierzy. Po tem spieprzam do lasu chowajac sie za czym popadnie i strzelajac w kogo tylko sie da i rzucajac granaty w wieksze skupiska ludzi.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 157
- Rejestracja: wtorek, 31 stycznia 2006, 20:48
- Lokalizacja: Z łona matki
- Kontakt:
[Trevor]
- Poczekaj Messor, jadę z tobą. A właściwie to chyba teraz to już nie mamy wyboru, musimy atakować. - mówię biegnąc do transportera. Po drodze łapię wyrzutnie rakiet - Jak będziemy w miarę blisko, ale nie tak, by mogli strzelać, to się zatrzymaj, wysiądę. A teraz gazu, trzeba im pomóc! - wskakuję do transportera, w drodze odbezpieczam pistolety, zakładam miecz na plecy, przywiązuję nóż na łydce i wkładam pocisk do wyrzutni. Jak dojedziemy, szukam jakiegokolwiek pojazdu i strzelam z wyrzutni. Jeżeli nie ma żadnego, staram się, by nikt mnie nie zauważył, i strzelam z wyrzutni w ziemię obok przeciwników (tak by wylecieli w powietrze
).
- Poczekaj Messor, jadę z tobą. A właściwie to chyba teraz to już nie mamy wyboru, musimy atakować. - mówię biegnąc do transportera. Po drodze łapię wyrzutnie rakiet - Jak będziemy w miarę blisko, ale nie tak, by mogli strzelać, to się zatrzymaj, wysiądę. A teraz gazu, trzeba im pomóc! - wskakuję do transportera, w drodze odbezpieczam pistolety, zakładam miecz na plecy, przywiązuję nóż na łydce i wkładam pocisk do wyrzutni. Jak dojedziemy, szukam jakiegokolwiek pojazdu i strzelam z wyrzutni. Jeżeli nie ma żadnego, staram się, by nikt mnie nie zauważył, i strzelam z wyrzutni w ziemię obok przeciwników (tak by wylecieli w powietrze


-
- Mat
- Posty: 434
- Rejestracja: poniedziałek, 31 października 2005, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ.
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 692
- Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
- Numer GG: 2832544
- Lokalizacja: The dead zone

-
- Marynarz
- Posty: 295
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 15:43
Nadir:
Na twoje szczęście koleś który odpalił w twoim kierunku rakietę zapewne niebył w tym zbyt dobry, gdyż pocisk trafił, ale nie wyrządził poważnych szkód. Wrogowie rozpierzchli się zanim zdążyliście zareagować. "Rakietowca" chyba jednak za bardzo wciągło, ponieważ zaczął ładować kolejną rakietę. Wystrzeliłeś z działa. Pocisk wybuchł pod nogami "rakietowca" i rozerwał go na strzępy.
Messor i Trevor:
Jedziecie razem w miejsce w którym doszło do walki. Zbliżając się tam obserwujecie jak pocisk z działa rozrywa wrogiego żołnierza. Dołączacie do Nadira i Yazona.
Jack:
Dobiegasz do kościoła bez żadnych problemów.
Wchodzisz do środka, wbiegasz po schodach na górę. Bardzo się śpieszysz i przez to nie zauważasz zastawionej pułapki, miny przeciwpiechotnej.
Następuje wybuch.
Budzisz się na pokładzie statku. Widzisz resztę poległych jak stoją obok monitora i wlepiają w niego wzrok.
Portal odłączając wtyczkę od tyłu twojej głowy mówi:
- Nie spodziewałeś się tego?
Na twoje szczęście koleś który odpalił w twoim kierunku rakietę zapewne niebył w tym zbyt dobry, gdyż pocisk trafił, ale nie wyrządził poważnych szkód. Wrogowie rozpierzchli się zanim zdążyliście zareagować. "Rakietowca" chyba jednak za bardzo wciągło, ponieważ zaczął ładować kolejną rakietę. Wystrzeliłeś z działa. Pocisk wybuchł pod nogami "rakietowca" i rozerwał go na strzępy.
Messor i Trevor:
Jedziecie razem w miejsce w którym doszło do walki. Zbliżając się tam obserwujecie jak pocisk z działa rozrywa wrogiego żołnierza. Dołączacie do Nadira i Yazona.
Jack:
Dobiegasz do kościoła bez żadnych problemów.
Wchodzisz do środka, wbiegasz po schodach na górę. Bardzo się śpieszysz i przez to nie zauważasz zastawionej pułapki, miny przeciwpiechotnej.
Następuje wybuch.
Budzisz się na pokładzie statku. Widzisz resztę poległych jak stoją obok monitora i wlepiają w niego wzrok.
Portal odłączając wtyczkę od tyłu twojej głowy mówi:
- Nie spodziewałeś się tego?


-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 314
- Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
- Numer GG: 9627608
- Lokalizacja: prawie Gliwice
Grizli
Noż kurna! Ten kościół to nie jest widze najszczęśliwsze miejsce. Ale albo tam są ukryci wrogowie, albo można ich stamtąd dojrzeć jak na dłoni. W każdym razie trza tam wejść. Mimo wszystko...- pomyślał, po czym krzyknął do komunikatora:
- Jeśli za 2 minuty się nie odezwe to jest pewne, że są w kościele. Spróbuje ich rozwalić samemu, choć to nie będzie raczej łatwe...
Ruszył w kierunku wieży kościelnej. Wiedział, że tamtych zgubiła zbytnia pewność siebie. Nie zamierzał popełnić tego błędu, może to była tylko symulacja, ale przyzwyczaił się już do tego ciała. Starał się wykorzystywać wszelkie osłony przed ewentualnymi strzałami. Bacznie rozglądał się też, by uniknąć pułapek i min. Za każdym razem, gdy dochodził do zakrętu, starał się go najpierw, z użyciem noża, sprawdzić. Na razie jednak nie chciał rzucać się do walki, wolał najpierw odnaleźć przeciwnika i oszacować jego siły, dopiero potem nacierać...
Noż kurna! Ten kościół to nie jest widze najszczęśliwsze miejsce. Ale albo tam są ukryci wrogowie, albo można ich stamtąd dojrzeć jak na dłoni. W każdym razie trza tam wejść. Mimo wszystko...- pomyślał, po czym krzyknął do komunikatora:
- Jeśli za 2 minuty się nie odezwe to jest pewne, że są w kościele. Spróbuje ich rozwalić samemu, choć to nie będzie raczej łatwe...
Ruszył w kierunku wieży kościelnej. Wiedział, że tamtych zgubiła zbytnia pewność siebie. Nie zamierzał popełnić tego błędu, może to była tylko symulacja, ale przyzwyczaił się już do tego ciała. Starał się wykorzystywać wszelkie osłony przed ewentualnymi strzałami. Bacznie rozglądał się też, by uniknąć pułapek i min. Za każdym razem, gdy dochodził do zakrętu, starał się go najpierw, z użyciem noża, sprawdzić. Na razie jednak nie chciał rzucać się do walki, wolał najpierw odnaleźć przeciwnika i oszacować jego siły, dopiero potem nacierać...


-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
[Nadir]
Ludzie! W morde czy ktos sie orientuje czy maja jeszcze jakies dziala przeciwpancerne albo cos co moglo by zniszczyc czolg?
Jesli mi mowia ze nie maja to biegne spowrotem do czolgu i jade w strone gdzie pobieglo najwiecej typa.
Jesli mowia ze maja to nie ide do czolgu tylko staram sie przejsc przez las w miejsce z ktorego przyjechali. Oczywiscie chowam sie za drzewami, uwazam na pulapki, a gdy widze wroga rozwalam go ze snajperki i od razu uciekam w inne miejsce.
a tak pozatym to milej majowki... jade na pochody
wracam w czw...
Ludzie! W morde czy ktos sie orientuje czy maja jeszcze jakies dziala przeciwpancerne albo cos co moglo by zniszczyc czolg?
Jesli mi mowia ze nie maja to biegne spowrotem do czolgu i jade w strone gdzie pobieglo najwiecej typa.
Jesli mowia ze maja to nie ide do czolgu tylko staram sie przejsc przez las w miejsce z ktorego przyjechali. Oczywiscie chowam sie za drzewami, uwazam na pulapki, a gdy widze wroga rozwalam go ze snajperki i od razu uciekam w inne miejsce.
a tak pozatym to milej majowki... jade na pochody

Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
