[Świat Pasem] Pradawni Władcy

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Xazaax
W umyśle poinstuował Aleksanda co ma zrobić, oraz co przynieść krasnoludowi. Sam udał się na przygotowanie niewielkiej wyprawy w serce wyspy. Zamierzał odnależć ten artefajt. Potrzebował tylko zapasów, przewodnika i wiernego towarzysza.
Pierwsze mógł znależć w somowej spiżarce, natomiast z tym drógim był już problem. Udał się wieć do jakiejśc karczmy aby dowiedzieć się o tutejszych przewodnikach. A nawet jakby dopisało szczeście wynająć jednego z nich.
W umyśle poinstuował Aleksanda co ma zrobić, oraz co przynieść krasnoludowi. Sam udał się na przygotowanie niewielkiej wyprawy w serce wyspy. Zamierzał odnależć ten artefajt. Potrzebował tylko zapasów, przewodnika i wiernego towarzysza.
Pierwsze mógł znależć w somowej spiżarce, natomiast z tym drógim był już problem. Udał się wieć do jakiejśc karczmy aby dowiedzieć się o tutejszych przewodnikach. A nawet jakby dopisało szczeście wynająć jednego z nich.

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Wulfgar:
-Podniaść na kogoś miecz w świątyni?- kobieta wyglądała, jakby miała zaraz wysmaić Wulfgara. -Za taką profanację skazywano nieszczęśnika, mówiąc delikatnie, bardzo surowo... Taki ktoś musiałby być samobójcą albo umieć być niewidzialnym.- zakonczyła i oparla rekę o biodro. -Sam tu przyjechałeś? Nie znam cię...- wyszła zza ołtarza i przyglądanęła się Wulfarowi. Stała tak, że cień ukrywał większosć jej sylwetki.
Xazaax:
Jeden ze stałych bywalców tawerny okazał sie traperem, który zrezygnował z tułaczki. Za kufel piwa powiedział, ze wybierze się do ruin po środku wyspy, ale wejscie do srodka pozostawi Xazaaxowi.
Mężczyzna był dosć stary. Moze piędziesiat parę lat. Dobrze się tryzmał. Siwa broda i krzaczaste włosy zakrywały lekko pomarszczoną, śniadą cerę. Oczy błyszczały jak klejnoty, zdradzajac inteligencję jegomoscia. Gdy wstał z krzesła okazał się wyższy, niż możnaby przypuszczać. Zapiął dokładniej lekki pancerz, który nosił, naciągnął zabawny, zielony kapelusik na oczy i wyrzucił z siebie -Za mną.-
[---]
Droga trwała prawie dzień. Podróżniek wydawał się niezmordowany. Nie jadł, nie pił, nie rozmawiał. na każde pytanie Xazaaxa odpowiadał krótko i na temat. Wkrótce zza palem wyłoniły sieruiny jakiejs świątyni. -Wybudowali tu światynie, by broniła zawartego wewnątrz zła. najwyraźniej się im nie do konca udało...- zakończył. -Dasz sobie radę w dordze powrotnej. Po prostu idź na zachód do wybrzeża, a z tamtąd brzegiem morza... choć wątpie, że wrócisz cały, jeśli wejdziesz frontem... Bywaj!- odszedł i zniknął w gęstwinie paproci i skrzypów.
Pyron:
Dżo stuknął go paluchem w ramię. Widać był na drzewie za oknem. nie mówił nic. Tylko przyjaźnie spojżał na Pyrona. Najwyraźniej w świątyni wolno było przebywać zwierzętom... Poprzez szacunek dla życia i wyrodzoną neutralnosć zapewne.
Thaevis:
-4 do KZ
-Podniaść na kogoś miecz w świątyni?- kobieta wyglądała, jakby miała zaraz wysmaić Wulfgara. -Za taką profanację skazywano nieszczęśnika, mówiąc delikatnie, bardzo surowo... Taki ktoś musiałby być samobójcą albo umieć być niewidzialnym.- zakonczyła i oparla rekę o biodro. -Sam tu przyjechałeś? Nie znam cię...- wyszła zza ołtarza i przyglądanęła się Wulfarowi. Stała tak, że cień ukrywał większosć jej sylwetki.
Xazaax:
Jeden ze stałych bywalców tawerny okazał sie traperem, który zrezygnował z tułaczki. Za kufel piwa powiedział, ze wybierze się do ruin po środku wyspy, ale wejscie do srodka pozostawi Xazaaxowi.
Mężczyzna był dosć stary. Moze piędziesiat parę lat. Dobrze się tryzmał. Siwa broda i krzaczaste włosy zakrywały lekko pomarszczoną, śniadą cerę. Oczy błyszczały jak klejnoty, zdradzajac inteligencję jegomoscia. Gdy wstał z krzesła okazał się wyższy, niż możnaby przypuszczać. Zapiął dokładniej lekki pancerz, który nosił, naciągnął zabawny, zielony kapelusik na oczy i wyrzucił z siebie -Za mną.-
[---]
Droga trwała prawie dzień. Podróżniek wydawał się niezmordowany. Nie jadł, nie pił, nie rozmawiał. na każde pytanie Xazaaxa odpowiadał krótko i na temat. Wkrótce zza palem wyłoniły sieruiny jakiejs świątyni. -Wybudowali tu światynie, by broniła zawartego wewnątrz zła. najwyraźniej się im nie do konca udało...- zakończył. -Dasz sobie radę w dordze powrotnej. Po prostu idź na zachód do wybrzeża, a z tamtąd brzegiem morza... choć wątpie, że wrócisz cały, jeśli wejdziesz frontem... Bywaj!- odszedł i zniknął w gęstwinie paproci i skrzypów.
Pyron:
Dżo stuknął go paluchem w ramię. Widać był na drzewie za oknem. nie mówił nic. Tylko przyjaźnie spojżał na Pyrona. Najwyraźniej w świątyni wolno było przebywać zwierzętom... Poprzez szacunek dla życia i wyrodzoną neutralnosć zapewne.
Thaevis:
-4 do KZ
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
Alexander Wielki
- Tja, tja. No dobra złoże to zamówienie u krasnoludów. Poszedł do kuźni krasnoludów. - Witajcie. Przepraszam, że tak długo nie przynoszę tych planów ale narysowanie ich jest piekielnie trudne. Naprawde nie wiem czy taką maszynę w ogóle da się zrobić. Ale teraz mam inne zadanie. Za jaką cenę podjelibyście się wykonania b. silnych ładunków wybuchowych? Zapytał się krasnoludów. Jeśli cena mieści się w granicach rozsądku to składa zamówienie, które przekazał mu Xazaax. Jeśli nie mówi, że to przemyśli. Potem wychodzi z kuźni i szuka po biblioteka itp. kogoś kto mógłby mu narysować plany machiny.
- Tja, tja. No dobra złoże to zamówienie u krasnoludów. Poszedł do kuźni krasnoludów. - Witajcie. Przepraszam, że tak długo nie przynoszę tych planów ale narysowanie ich jest piekielnie trudne. Naprawde nie wiem czy taką maszynę w ogóle da się zrobić. Ale teraz mam inne zadanie. Za jaką cenę podjelibyście się wykonania b. silnych ładunków wybuchowych? Zapytał się krasnoludów. Jeśli cena mieści się w granicach rozsądku to składa zamówienie, które przekazał mu Xazaax. Jeśli nie mówi, że to przemyśli. Potem wychodzi z kuźni i szuka po biblioteka itp. kogoś kto mógłby mu narysować plany machiny.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM
!


-
- Marynarz
- Posty: 332
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Kontakt:
Wulfgar
to normalne, że mnie nie znasz, zdziwił bym się gdybyś mnie znała, co nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy się nie poznali, Wulfgar jestem przez cale swoje życie, pochodzę z daleka, jestem tu tylko przejazdem, a pytam bo tak się składa, że bedąc sobie w świątyni wielkiego węża, zostałem zaatakowany, jednak napastnikowi, nie udało się mnie zabić i uciekł
to normalne, że mnie nie znasz, zdziwił bym się gdybyś mnie znała, co nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy się nie poznali, Wulfgar jestem przez cale swoje życie, pochodzę z daleka, jestem tu tylko przejazdem, a pytam bo tak się składa, że bedąc sobie w świątyni wielkiego węża, zostałem zaatakowany, jednak napastnikowi, nie udało się mnie zabić i uciekł

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Drizzt, Xazaax, Pyron:
-1 do KZ
Thaevis
-5 do KZ
Alexander:
Zapłącił sporą sumkę, ale krasnolud zapewniałgo o jakości wyrobów. Zadowolony, acz zleżejszym portfelem, Alexander udał się do biblioteki, ale z tamtąd oddelegowano go do neijakiego Deviona. Elfa, który jest kreślarzem.
Domek Deviona stął kawałek za miastem w głuszy. Alexander przekroczył próg domu bez okien i drzwi. -Kogo niesie?- zapytał suchy, stary mężczyzna z małymi okularkami oosunietymi na koniec waskiego nosa. Sporym, łysym czołem wydawał sie torować sobie drogę przez dom i ciemnosć. -No...?- pogonił Alexandra spojzeniem.
Wulfgar:
Kapłanka spoważniała. -Kim był ten napastnik? Jak wyglądał?- zapytała. Wyglądała na poirytowaną, lub wręcz wzburzoną. Wyglada na to, ze to neimal ja oburzyło. Przynajmneij na tyle, że zapomniałą się przedstawić i reszta wypowiedzi Wulfgara wydała się ujść jej uwadze.
-1 do KZ
Thaevis
-5 do KZ
Alexander:
Zapłącił sporą sumkę, ale krasnolud zapewniałgo o jakości wyrobów. Zadowolony, acz zleżejszym portfelem, Alexander udał się do biblioteki, ale z tamtąd oddelegowano go do neijakiego Deviona. Elfa, który jest kreślarzem.
Domek Deviona stął kawałek za miastem w głuszy. Alexander przekroczył próg domu bez okien i drzwi. -Kogo niesie?- zapytał suchy, stary mężczyzna z małymi okularkami oosunietymi na koniec waskiego nosa. Sporym, łysym czołem wydawał sie torować sobie drogę przez dom i ciemnosć. -No...?- pogonił Alexandra spojzeniem.
Wulfgar:
Kapłanka spoważniała. -Kim był ten napastnik? Jak wyglądał?- zapytała. Wyglądała na poirytowaną, lub wręcz wzburzoną. Wyglada na to, ze to neimal ja oburzyło. Przynajmneij na tyle, że zapomniałą się przedstawić i reszta wypowiedzi Wulfgara wydała się ujść jej uwadze.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 302
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 09:31
- Lokalizacja: Chorzów City Crew
- Kontakt:
Thaevis
Thaevis długo się zastanawiał... wiedział że to będzie jeden z najważniejszych życiowych wyborów jakich dokona, zadecyduje on o całej jego przyszłości spoglądał na swą boginie jakby szukał w jej spokojnym obliczu jakiejś rady, pomocy, lecz nie uzyskał jej, wydawało mu się jakby mgła tajemnicy spowiła jej twarz No cóż, sam będe musiał dokonać tego wyboru... oby był słuszny pomyślał wzdychając. Zaczął roztrząsać w swojej głowie wszystkie możliwości, starał się ogarnąć chaos który w niej panował Jeśli wybiorę moc bezpośredniego krzywdzenia...będe mógł wzbudzać szacunek, będe mógł działać zdecydowanie...ale przecież będe budził też grozę, bede postrachem a nie sprawiedliwym bojownikiem... to napewno nie zgadzało by się z filozofią Deliacha pomyślał odrzucając już moc krzywdy i głęboko wzdychaac A moc wpływania na umysły ? Czy będe dość silny psychicznie by osiągać należyty efekt ? pytał się w umyśle Thaevis wiedząc już że to nie będzie moc dla niego Nie, nie podołałbym..najlepsza wydaje mi się moc wstrzymywania i zastoju, to chyba najlepsza moc dla wojownika harmonii... roztrzygnął sprawe Thaevis po czym odezwał się wreszcie do Harmony
Chcę...wybieram...-zaczął dość niepewnie by po chwile odezwać się już donośnym i zdecydowanym głosem- Szlachetna Harmono ! Bogini Ładu, by walczyć o twą sprawe chciałbym otrzymać moc Statyki ! mam nadzieję że mi jej udzielisz...
Thaevis długo się zastanawiał... wiedział że to będzie jeden z najważniejszych życiowych wyborów jakich dokona, zadecyduje on o całej jego przyszłości spoglądał na swą boginie jakby szukał w jej spokojnym obliczu jakiejś rady, pomocy, lecz nie uzyskał jej, wydawało mu się jakby mgła tajemnicy spowiła jej twarz No cóż, sam będe musiał dokonać tego wyboru... oby był słuszny pomyślał wzdychając. Zaczął roztrząsać w swojej głowie wszystkie możliwości, starał się ogarnąć chaos który w niej panował Jeśli wybiorę moc bezpośredniego krzywdzenia...będe mógł wzbudzać szacunek, będe mógł działać zdecydowanie...ale przecież będe budził też grozę, bede postrachem a nie sprawiedliwym bojownikiem... to napewno nie zgadzało by się z filozofią Deliacha pomyślał odrzucając już moc krzywdy i głęboko wzdychaac A moc wpływania na umysły ? Czy będe dość silny psychicznie by osiągać należyty efekt ? pytał się w umyśle Thaevis wiedząc już że to nie będzie moc dla niego Nie, nie podołałbym..najlepsza wydaje mi się moc wstrzymywania i zastoju, to chyba najlepsza moc dla wojownika harmonii... roztrzygnął sprawe Thaevis po czym odezwał się wreszcie do Harmony
Chcę...wybieram...-zaczął dość niepewnie by po chwile odezwać się już donośnym i zdecydowanym głosem- Szlachetna Harmono ! Bogini Ładu, by walczyć o twą sprawe chciałbym otrzymać moc Statyki ! mam nadzieję że mi jej udzielisz...
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Chodź Dżo, pójdziemy na biesiade, zobaczymy co tam mają, może jeszcze się ktoś na miecz nawinie! Roześmiał się. Wyszedł z przyjacielem na dwór. Poczuł chłodny wiaterek, tak rzadko spotykany w tym miejscu. Po chwili przechodził przez znajomy park, widział drzewo przy którym tak niedawno spał Dżo, mijał miejsce śmierci swego rywala... W końcu doszedł do placu, wieczorne słońce już tak mocno nie paliło. Pyron zanurzył się w tłok ludzi przechadzając się w koło.
Chodź Dżo, pójdziemy na biesiade, zobaczymy co tam mają, może jeszcze się ktoś na miecz nawinie! Roześmiał się. Wyszedł z przyjacielem na dwór. Poczuł chłodny wiaterek, tak rzadko spotykany w tym miejscu. Po chwili przechodził przez znajomy park, widział drzewo przy którym tak niedawno spał Dżo, mijał miejsce śmierci swego rywala... W końcu doszedł do placu, wieczorne słońce już tak mocno nie paliło. Pyron zanurzył się w tłok ludzi przechadzając się w koło.
Fuck?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Drizzt:
-2 do KZ
Thaevis:
Bogini wstała i polozyła ręce na ramionach Thaevisa. Pod dotykiem kobiety wojownikowi zrobiło się goraco, dwie fale energii powędrowały wzdłuz jego rąk, a jedna, poteżniejsza wzdłuż reszty ciała.
-Doskonale! Otrzymałeś moc Statyki!- odpowiedziała Harmona. -Teraz jeszcze dwie sprawy.- dodała siadajac. Pod rękę podszedł jej sporych rozmiarów dziki kot, którego bogini zaczęła drapać za uchem. -Po pierwsze - Twoje ciało nadal jest ciałem zwykłego człowieka. Muszę je uczynić odporniejszym i potężniejszym. Przedstaw mi konfigurację w siedmiu czynnikach w skali od najsłabszego 1 do największej 10. czynnikami są Siła, Zwinność, Zręcznosć, Wiedza, Zmysł mentalny, Tężyzna fizyczna i Inicjatywa. pamiętaj jednak, by nie przesadzić- uśmiechnęła się (Masz 40 pkt) -Stajesz sie właśnie wybrańcem - Władcą, ale towja moc, jak każda na tym świecie, musi mieć swe ograniczenia.- westchnęła cieżko. -A to bedzie Twój pomocnik... moze i kot, wmiast człowieka, czy innej istoty, którą uważacie za wyższą, ale będzie Ci służył dobrze...- pogłaskała kota po dłowie i odłożyła rękę na oparcie. Kot posszedł powoli do "tronu" na którym siedział Thaevis i usiadłszy przed nim i się przedstawił. Thaevis usłyszał jego głos w swojej głowie -Ajon jestem...- Thaevis pierwej sielekko zdumiał, ale spojrzał na boginię, która uśmeichała sie do niego. -Jeszcze tylko konfiguracja...-
Pyron:
Przyjęcie, które spotkało rycerza było conajmniej ciekawe. Kazdy, który go poznał, a było ich wielu, klepał go po ramieniu. Kobiety rumieniły sie, szeptajac coś miedzy sobą, zapewne na jego temat, bo Pyron czuł bezustannie czyjść wzrok na plecach. -Witamy naszego bohatera...- przemówił jeden z dostojneij ubranych gości. -W lecznicy powiedziano, ze potrzeba kilku dni na ozdrowienie takich ran... Normalny człek umarłby...- przerwał mu drugi. -Zaczęliśmy więc biesiadę bez tego, za którego pijemy- zaśmiał sie. -Siadaj, Pyronie, na honorowym miejscu!- wskazał krzesło przypominajace tron, pomiedzy krzesłami jednego, a drugiego dostojnika. -To władcy domów są...- Pyron usłsyzał w głowie Dżo, ale sam juz do tego doszedł.
Alexander:
-O?- człowiek widac się ucieszył. Poszedł wgłąb mieszkania i machnął ręką na Alexandra by szedł za nim. W koejnym pokoju stał tablet i rząd ostrych ołówków, wraz z różnymi drewnianymi przyrządami kreślarskimi. -Plan... plan na...?- pozistawił zakończenie Alexandrowi.
-2 do KZ
Thaevis:
Bogini wstała i polozyła ręce na ramionach Thaevisa. Pod dotykiem kobiety wojownikowi zrobiło się goraco, dwie fale energii powędrowały wzdłuz jego rąk, a jedna, poteżniejsza wzdłuż reszty ciała.
-Doskonale! Otrzymałeś moc Statyki!- odpowiedziała Harmona. -Teraz jeszcze dwie sprawy.- dodała siadajac. Pod rękę podszedł jej sporych rozmiarów dziki kot, którego bogini zaczęła drapać za uchem. -Po pierwsze - Twoje ciało nadal jest ciałem zwykłego człowieka. Muszę je uczynić odporniejszym i potężniejszym. Przedstaw mi konfigurację w siedmiu czynnikach w skali od najsłabszego 1 do największej 10. czynnikami są Siła, Zwinność, Zręcznosć, Wiedza, Zmysł mentalny, Tężyzna fizyczna i Inicjatywa. pamiętaj jednak, by nie przesadzić- uśmiechnęła się (Masz 40 pkt) -Stajesz sie właśnie wybrańcem - Władcą, ale towja moc, jak każda na tym świecie, musi mieć swe ograniczenia.- westchnęła cieżko. -A to bedzie Twój pomocnik... moze i kot, wmiast człowieka, czy innej istoty, którą uważacie za wyższą, ale będzie Ci służył dobrze...- pogłaskała kota po dłowie i odłożyła rękę na oparcie. Kot posszedł powoli do "tronu" na którym siedział Thaevis i usiadłszy przed nim i się przedstawił. Thaevis usłyszał jego głos w swojej głowie -Ajon jestem...- Thaevis pierwej sielekko zdumiał, ale spojrzał na boginię, która uśmeichała sie do niego. -Jeszcze tylko konfiguracja...-
Pyron:
Przyjęcie, które spotkało rycerza było conajmniej ciekawe. Kazdy, który go poznał, a było ich wielu, klepał go po ramieniu. Kobiety rumieniły sie, szeptajac coś miedzy sobą, zapewne na jego temat, bo Pyron czuł bezustannie czyjść wzrok na plecach. -Witamy naszego bohatera...- przemówił jeden z dostojneij ubranych gości. -W lecznicy powiedziano, ze potrzeba kilku dni na ozdrowienie takich ran... Normalny człek umarłby...- przerwał mu drugi. -Zaczęliśmy więc biesiadę bez tego, za którego pijemy- zaśmiał sie. -Siadaj, Pyronie, na honorowym miejscu!- wskazał krzesło przypominajace tron, pomiedzy krzesłami jednego, a drugiego dostojnika. -To władcy domów są...- Pyron usłsyzał w głowie Dżo, ale sam juz do tego doszedł.
Alexander:
-O?- człowiek widac się ucieszył. Poszedł wgłąb mieszkania i machnął ręką na Alexandra by szedł za nim. W koejnym pokoju stał tablet i rząd ostrych ołówków, wraz z różnymi drewnianymi przyrządami kreślarskimi. -Plan... plan na...?- pozistawił zakończenie Alexandrowi.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:


-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Drizzt
Armia rozporszyłą się i znalazła ksiecia. Drizzt stanął na rynku, gdzie Ksiażę stworzył "arene" z ciał poległych zlepionych lodem.
-No...- Mroźny Książę uśmiechnął się. -Wreszcie staję z przeciwnikiem twarzą w twarz... Kim jesteś, ze przecwistawiasz się Woli Mrozu?-
-Jestem Drizzt, sługa ognia, i posłaniec Gai najpotężniejszej z bogiń, przybyłem tu by cię zgładzić-Powiedział drow przygotowując się do walki
-Stawaj więc!- Ksiażę dobł sporej szabli i lekko się skłonił. najwyraxneij czeka na atak. Drizzt w opancerzonej todze wygląda na rycerza... Zyskuje więc efekt zaskoczenia! Pierwszy z ataków powinien go wyprowadzic z błędu, więc trzeba to umiejętnie rozegrać. Posadzka wokół Księcia lekko przymarzła, a ten stał nieruchomo tak, ze przypominał własny posąg. Był skupiony starał sie wychwycić każdy ruch Drizzta i przeiwdzieć dlasze następstwa ruhu. Widać, ze był zaprawiony w pojedynkach... Bruk pod Drizztem z kolei nagrzał się. Napięcie było mocno wyczuwalne i obserwatorzy, gdyby nie byli nieumali, zapewne odczuwali by solidny roztrój nerwowy. Drow wykonał szybko kilka ruchów dłońmi, wypowiedział kilka słów i w miejscu w którym stał Książe pojawił się słup ognia, obejmujący wroga. Następnie drow rzucił na siebie zaklęcie Skóra Ziemi, poczym otoczył się wirem płomieni. Filar ognia podbił Księcia wysoko... Spadł akurat by otrzymać cios kulą ognia, którą drizzt puścił w obieg wokół siebie. Kapłan nie pozwolił wstać przeciwnikowi i zepchnął go z placu do bocznej uliczki. Drow Widząc swoją przewagę nad rzeciwnikiem ruszył w jego stronę, zimia na około niego była gorąca, a niektóre kamienie rozgrzały się do leżał książe ziemia pokrywa była lodem, ale m momęcie w którym drow się do niej zbliżył lud nie stopniał, tylko odrazu wypraował. Kiedy drow podszedł do księcia kula ognia znów go ugodziła, i odepchnęła na kilka metrów. Książe zawył z bólu
-Nie pokonasz mnie!!!-zawołał, wstając na nogi i prubując atakować Drowa
-Nie lekcewarz potęgi Gai-Zawył Drow ruszając w jego stronę, ksiąze próbował ugodzić go mieczem, ale kula z nów trafiła go prosto w pierś i powaliła na ziemię
-Spłoniesz w jej ogniu-dodał po chwili Drizzt dalej odpychając Księcia i przebywając tak chyba z pół miasta. Książe był już wykończony, i ledwo żywy ale nadal nie chciał się poddać, rzucił się teraz na drowa krzycząc
-To jeszcze nie koniec, psie na usługach ziemi!-Kiedy zaczął wypowiadać te słowa Zaczą palić się ogniem, ogniem tak potężnym, że kilka sąsiednich domów zaczęło się palić
-Tak, to jeszcze nie koniec, ale twój już nadszedł-Zakończył Drow stojąc nad palącym się i jęczącym z bólu księciem.
Drow powiedział przez swoją maskę do dowudców-To już koniec, książe nie żyje-Tak, Drizzt był z siebie zadowlony-to dla ciebie Gaio, i dzięki ci za wsparcie mnie w walce.
MASZ
Armia rozporszyłą się i znalazła ksiecia. Drizzt stanął na rynku, gdzie Ksiażę stworzył "arene" z ciał poległych zlepionych lodem.
-No...- Mroźny Książę uśmiechnął się. -Wreszcie staję z przeciwnikiem twarzą w twarz... Kim jesteś, ze przecwistawiasz się Woli Mrozu?-
-Jestem Drizzt, sługa ognia, i posłaniec Gai najpotężniejszej z bogiń, przybyłem tu by cię zgładzić-Powiedział drow przygotowując się do walki
-Stawaj więc!- Ksiażę dobł sporej szabli i lekko się skłonił. najwyraxneij czeka na atak. Drizzt w opancerzonej todze wygląda na rycerza... Zyskuje więc efekt zaskoczenia! Pierwszy z ataków powinien go wyprowadzic z błędu, więc trzeba to umiejętnie rozegrać. Posadzka wokół Księcia lekko przymarzła, a ten stał nieruchomo tak, ze przypominał własny posąg. Był skupiony starał sie wychwycić każdy ruch Drizzta i przeiwdzieć dlasze następstwa ruhu. Widać, ze był zaprawiony w pojedynkach... Bruk pod Drizztem z kolei nagrzał się. Napięcie było mocno wyczuwalne i obserwatorzy, gdyby nie byli nieumali, zapewne odczuwali by solidny roztrój nerwowy. Drow wykonał szybko kilka ruchów dłońmi, wypowiedział kilka słów i w miejscu w którym stał Książe pojawił się słup ognia, obejmujący wroga. Następnie drow rzucił na siebie zaklęcie Skóra Ziemi, poczym otoczył się wirem płomieni. Filar ognia podbił Księcia wysoko... Spadł akurat by otrzymać cios kulą ognia, którą drizzt puścił w obieg wokół siebie. Kapłan nie pozwolił wstać przeciwnikowi i zepchnął go z placu do bocznej uliczki. Drow Widząc swoją przewagę nad rzeciwnikiem ruszył w jego stronę, zimia na około niego była gorąca, a niektóre kamienie rozgrzały się do leżał książe ziemia pokrywa była lodem, ale m momęcie w którym drow się do niej zbliżył lud nie stopniał, tylko odrazu wypraował. Kiedy drow podszedł do księcia kula ognia znów go ugodziła, i odepchnęła na kilka metrów. Książe zawył z bólu
-Nie pokonasz mnie!!!-zawołał, wstając na nogi i prubując atakować Drowa
-Nie lekcewarz potęgi Gai-Zawył Drow ruszając w jego stronę, ksiąze próbował ugodzić go mieczem, ale kula z nów trafiła go prosto w pierś i powaliła na ziemię
-Spłoniesz w jej ogniu-dodał po chwili Drizzt dalej odpychając Księcia i przebywając tak chyba z pół miasta. Książe był już wykończony, i ledwo żywy ale nadal nie chciał się poddać, rzucił się teraz na drowa krzycząc
-To jeszcze nie koniec, psie na usługach ziemi!-Kiedy zaczął wypowiadać te słowa Zaczą palić się ogniem, ogniem tak potężnym, że kilka sąsiednich domów zaczęło się palić
-Tak, to jeszcze nie koniec, ale twój już nadszedł-Zakończył Drow stojąc nad palącym się i jęczącym z bólu księciem.
Drow powiedział przez swoją maskę do dowudców-To już koniec, książe nie żyje-Tak, Drizzt był z siebie zadowlony-to dla ciebie Gaio, i dzięki ci za wsparcie mnie w walce.
MASZ

"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Pyron
Pyron z dostojną postawą skierował się w kierunku tronu, po drodze skłonił się lekko przywódcom domów, później zgromadzonej ludności. W końcu powoli usiadł na tronie. Czuł się troche dziwnie, rozejrzał się po stole, ale za chwile wrócił, i znów patrzył przed siebie, nie wiedział co powiedzieć, czuł się dziwnie, oczekiwał aż ktoś zacznie rozmowe, lub w ogóle coś się zacznie dziać.[/url]
Pyron z dostojną postawą skierował się w kierunku tronu, po drodze skłonił się lekko przywódcom domów, później zgromadzonej ludności. W końcu powoli usiadł na tronie. Czuł się troche dziwnie, rozejrzał się po stole, ale za chwile wrócił, i znów patrzył przed siebie, nie wiedział co powiedzieć, czuł się dziwnie, oczekiwał aż ktoś zacznie rozmowe, lub w ogóle coś się zacznie dziać.[/url]
Fuck?

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Alexander, Thaevis:
-1 do KZ
Drizzt:
ładnie +2 do KZ, bo długo trzeba było czekać
Miast obyło pod kontrolą nieumarłych i kapłan stwierdził, ze nie o takie królestwo mu chodzi... Kontynent trupów, to nie miejsce godne nazwania lądem Gai.
Z następnym miastem trzeba będzie inaczej. Z zamku napłynęły dobre wieści! Gwardziści poddali się i wraz z bestiami zgodzili się służyć nowemu Panu. -Byłeś lepszy od Mroźnego księcia, więc czemu nei powinniśmy ci słuzyć?- zapytał retorycznie ich przywódca, gdy składał hołd Drizztowi.
Sam Drizzt, zabiwszy Ksiecia zdobył nwoą możliwość, która neijako wpłynęła do jego głowy gdy Książę skonał. "Zamarznięty Płomień" umożliwia zakrzepniecie płomieni, by stały sietwarde niczym żelazna ściana.
Pyron:
Rycerza zagadnął jeden z dostojników. -Hmm, nie sądzę, byś znał me imie, Pyronie. Jestem Van Hassar.- powiedział siwy, starszy elf. -Ja zaś Xerxes Vallart- przerwał drugi, młodszy blond elf. Pod Twą komendą nasze armie walczyły jak jedna, a ludzie, będący podżegaczami, nei wiedzieć czemu zniknęłi z naszych zamków wczoraj wieczorem...[/i]- dodał. -To chyba dorga do sojuszu dwóch domów... ale pozostały jeszcze domy Harpii, Ostrzy i najpotężneijszy, obecnie rządzący - Dom Smoka!- Drugi dostojnik dopił wina z kielicha i zapytał -Dasz radę zebrać wszystkie domy pod jednym sztandarem?-
Pyronowi zostało podane pieczyste z dzika i pokaźny kielich wina, a w małym koszyku otrzymał kilka kromek delikatnego elfickiego chleba.
-1 do KZ
Drizzt:
ładnie +2 do KZ, bo długo trzeba było czekać

Miast obyło pod kontrolą nieumarłych i kapłan stwierdził, ze nie o takie królestwo mu chodzi... Kontynent trupów, to nie miejsce godne nazwania lądem Gai.
Z następnym miastem trzeba będzie inaczej. Z zamku napłynęły dobre wieści! Gwardziści poddali się i wraz z bestiami zgodzili się służyć nowemu Panu. -Byłeś lepszy od Mroźnego księcia, więc czemu nei powinniśmy ci słuzyć?- zapytał retorycznie ich przywódca, gdy składał hołd Drizztowi.
Sam Drizzt, zabiwszy Ksiecia zdobył nwoą możliwość, która neijako wpłynęła do jego głowy gdy Książę skonał. "Zamarznięty Płomień" umożliwia zakrzepniecie płomieni, by stały sietwarde niczym żelazna ściana.
Pyron:
Rycerza zagadnął jeden z dostojników. -Hmm, nie sądzę, byś znał me imie, Pyronie. Jestem Van Hassar.- powiedział siwy, starszy elf. -Ja zaś Xerxes Vallart- przerwał drugi, młodszy blond elf. Pod Twą komendą nasze armie walczyły jak jedna, a ludzie, będący podżegaczami, nei wiedzieć czemu zniknęłi z naszych zamków wczoraj wieczorem...[/i]- dodał. -To chyba dorga do sojuszu dwóch domów... ale pozostały jeszcze domy Harpii, Ostrzy i najpotężneijszy, obecnie rządzący - Dom Smoka!- Drugi dostojnik dopił wina z kielicha i zapytał -Dasz radę zebrać wszystkie domy pod jednym sztandarem?-
Pyronowi zostało podane pieczyste z dzika i pokaźny kielich wina, a w małym koszyku otrzymał kilka kromek delikatnego elfickiego chleba.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Drizzt
Drow kazał swoim podwładny "posprzątać" miasto, odnowić je, tak samo zamek. Polecił także kilku swoim podwładnym dokładne przeszukanie zamku, a sam wpadł w trans w celu skontaktowania się z gaią i doniesieniu jej o swoim sukcesie jako o dowodzie sowojej wierności, po rozmowie i otrzymaniu dalszych instrukcji/rad drow poszedł się uczyć
Mr.Z nie ma mnie aż do niedzieli niezabijaj mnie
moja postać przez ten czas będzie pobierać nauki 
Drow kazał swoim podwładny "posprzątać" miasto, odnowić je, tak samo zamek. Polecił także kilku swoim podwładnym dokładne przeszukanie zamku, a sam wpadł w trans w celu skontaktowania się z gaią i doniesieniu jej o swoim sukcesie jako o dowodzie sowojej wierności, po rozmowie i otrzymaniu dalszych instrukcji/rad drow poszedł się uczyć
Mr.Z nie ma mnie aż do niedzieli niezabijaj mnie


Ostatnio zmieniony czwartek, 30 marca 2006, 10:23 przez Kloner, łącznie zmieniany 1 raz.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów
