Ciężarówka nie ma przyczepy. Wrak to sam ciągnik. Poza tym, do jakich "tamtych gości" podchodzisz? Asus idąc do ciężarówki potyka się o małą skrzynkę wystającą z ziemi, otwiera ją a w środku znajduje SPAS`a 12 z kartką "Gratulacje"
-Nazywam się frank i wychowałem się na ulicy, wiem wielu to odstrasza, ale ludzie nazywaja takich ludzi jak ja, nazywają szczurami-Kończe mówić jakby z zakłopotaniem
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości" Mafia Radioaktywnych Krów
Marcus
No to łatam z Frankiem i Dociem kocami szyby itp, by jakoś w miarę bezpiecznie odpocząć w kabinie.
- To już lepiej ode mnie - powiedziałem, po czym na chwilę przystanąłem. - Jestem Marcus, zwany w swych kręgach Inkwizytorem. Urodziłem się w Salt Lake, pewnie o tym słyszałeś? Ciebie nazywają szczurem, mnie nazywają pieprzonym kaznodzieją bracie - uśmiecham się lekko.
Asus:
Palną się w głowę uświadomiwszy sobie własną głupotę * No tak, namiot mamy, tyle, że przy koniu...*. Właśnie zmierzał do ciężarówki kiedy potchnął się o coś *Ożesz ty w morde! K... Moja noga! Co to ma być?* Jak ssię okazało potchnął się o skrzyneczke, postanowił ją otworzyć, a wtedy jego oczom ukazało się: *uhuhu... niezła giwera! Opłaciło się wziąść udział w teleturnieju:D"
Zapakował strzelbę do plecaka i zadowolony ruszył w stronę ciężarówki. - Ekhem, znajdzie się miejsce i dla mnie?
(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.
- Pomorzesz mi jakby co? - powiedział CoB do towarzysza jazdy, o czym ponaglił konia do szybszego tempa i skierował się od boku na obóz. Krzyczał przy tym: Heeej! Ludzie!
Nasza pocieszna drużynka całkiem nieźle poradziła sobie z zabezpieczrniami, które powinny wystarczyć na odparcie ataku burzy. CoB swym nieostrożnym zachowaniem zwrócił uwagę obozujących gangerów, którzy natychmiast zajęli poozycje obronne. jeden z nich gestem ręki rozkazał zatrzymać konia.
Wstrzymuję konia, po czym wołam: - Nie jestem szleńcem ani cyborgiem, a co ważniejsze żadnym kaznodzieją! Chcę się jedynie schronić przed burzą i może... pohandlować trawą!
Marcus - Zarazę - uśmiechnąłem się irocznicznie. - Ja próbuję ich nawrócić na drogę Boga, a oni sobie ze mnie kpią, jakbym wyznawał bóstwa bielizny albo kult Molocha - dokańczam, sprawdzając jeszcze raz wszystkie uszczelnienia i przygotowując sobie miejsce do odpoczynku (na siedzeniu kierowcy ).
ksiądz ma najwyaźniej telepatyczne połączenie ze swoim kolegą... ale nic to. wracając do spraw bierzących, mężczyzna, który przed chwilą krzyczał, znów się odzywa:
-To w takim razie zejdź z konia i podejdź tutaj prowadząc go! I kim jest twój towarzysz?
Reszta uzbrojonych facetów nieco opuściła lufy...
Natychmiast zeskakuję z konia, po czym wołam do skurwieli: - Już, juz nie ma o co się pieklić! Mój towarzysz jest ranny i potrzebuje lekarza, nie może zsiąść z konia, ale jak sami widzicie jesteśmy bezbronni, no nie licząc oczywiście mojego EMP...
Powolnym krokiem idę w kierunku nieznajomych.
Mam pytanko: czy wszyscy (poza CoB`em) już się schowaliście we wraku?
Bandyci spojrzeli po sobie, najwyraźniej nie wiedząc co to jest EMP, lecz zachowali zimną krew
-Dobra, możecie podejść! Ale łapy na widoku!
Beduin domyślnie zaczął udawać agonię. Boisz się, czy nie przesadzi z aktorstwem, co może wzbudzić podejrzenia.
Wszyscy nagle poczuliście silny podmuch wiatru, który- pomimo iż za chwilę ucichł- zapowiadał coraz bardziej zbliżającą się burzę. Robi się coraz bardziej ciemno, ostatnie promienie zachodzącego słońca oświetlają równinę... Czas szybko poszukać schronienia.