[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Revotur
Marynarz
Marynarz
Posty: 166
Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
Numer GG: 0
Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
Kontakt:

Post autor: Revotur »

Shirak keell Sessto


Shirak celowo nie udał sie prosto do kasztelu. Wiedział, ze tak potezna bron jest niezwykłym darem. Wiedział tez, ze nie zasluzyl na tak chojna nagrode, wiec chcial zrobic "cos jeszcze" zanim dobedzie ostrza.
Udał sie wiec do Kii`zurra, koscianego wojownika-oficera:
-Weź sto ghuli i oddział zolnierzy, udajcie sie do lasu z ktorego calkiem niedawno musielismy sie wynosic. Znajdz drzewa wysokoscia siegajace drugiego i trzeciego pietra zamku. Zetnij je, oporzadz i natnij wzdluz robiac prymitywne drabiny. Jedna taka "drabina" na jedna pare okien zamku. A teraz idz! Kiedy skonczysz sprowadz wszystko do Anskram.
Nstapenie Shirak udał sie do alchemikow dowiedziec sie na jakim etapie sa prace nad amunicja do katapulty, miał tez nowe polecenia:
-Potrzebuje "na wczoraj" silny srodek wybuchowy. Ma byc niewrazliwy na wstrzasy ale podatny na ogien -i wyszedł.
Trzecia osoba do ktorej Shirak zawitał był dowodca Ghuuli gorniczych. Pokazał mu mape zamku i wskazał kantyne na pierwszym pietrze:
-Wez oddział gorniczy. Niech lisze z powierzchni przemyca cie do budynku, ktory najblizej jest zamku i z tamtad zacznij kopac. Masz jeden dzien na dokopanie sie do tego pomieszczenia. Pamietaj tylko aby nie przebijac podlogi dopoki nie dostaniesz znaku.
Teraz Shirak byl wreszcie gotow na przyjecie daru. Wzial go z namaszczeniem i rownie starannie wlozyl do pochwy. Nastepnie powrocił do swojego mistrza oczekujac dalszych rozkazow...
I`m Destroyer!!! Master of Pain and I kill you!!!

Bez skrupułów... Bez litości... Tak do bólu... W naiwnosci...
Obrazek
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

-Tak, dobra robota-pochwalił drizt kościeja, poczym pozwolił mu odejść, każąć przy tym zawołać lisza. Kiedy ten się zjawił Drow zapytał się go- Czy istnieje jakaś możliwość na zwiększenie potęgi moich zaklęć, lub mojej mocy magicznej?-Drow pragnął także nauczyć się jakiś przydatnych czarów nekromantycznych
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Thaevis
Marynarz
Marynarz
Posty: 302
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 09:31
Lokalizacja: Chorzów City Crew
Kontakt:

Post autor: Thaevis »

Thaevis
Thaevis odgarnął włosy z czoła po czym objął ręką Sare. Wszędzie roznosił się subtelny zapach kwiatów który urzekał młodego elfa, to było cudowne uczucie.. wieczór przyniósł ze sobą lekko chłodzący wietrzyk, który muskał teraz twarz elfa, który czuł się błogo, sam się dziwił że cieszyły go tak proste rzeczy To zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe pomyślał przez chwilę, a przez jego twarz przebiegł cień , który ustąpił jednak gdy usłyszał ciche słowa Sary,
Nigdy nie byłem w takim miejscu- powiedział cicho do elfki, po czym zwrócił uwagę na scenę, na której miał zabrzmieć drugi gong
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Wulfgar:

Usłyszałeś krzyki i dźwięk zcierajacych się ostrzy.


Pavciooo:

Dopadłszy wojowników od tyłu stwierdził, że jest tu 5 żołnierzy i jakiś dziwnie ubrany jegomość...

Dziwnie ubrany jegomość to czarodziej Umysłu. Miota przedmiotami, wywołuje zwidy itp. z rzutu wyszło, ze wygrasz, ale stracisz przytomność po walce, bo poniesiesz dość ciężkie obrażenia. Wszystkich zdołąsz unieszkodliwić, ale Mag musi umrzeć... chyba, że Wulfgar sie dołączy, wtedy uda sie wam go unieszkodliwić. Pamiętajcie, że walka toczy się w szerokim na 2 metry korytarzu, w którym jest dużo donic z kwiatami!


Thaevis:

Rozbrzmiał drugi gong i wszyscy uciszyli się. Zaczęło się przedstawienie. na scenę wyszła postac w bajecznej todze, z dużym emblematem. Najwyraźniej gra jakąś dostojniczkę. Sztuka była o królowej, próbującej uporac się z złem obecnym w Radzie... doszło do aktu 3, gdy Królowa zwołuje zebranie rady, by oddzielić ziarna od plew pewnym fortelem. W pewnymn moencie Thaevis zobaczył postać, sieedzacą koło gongu, awieszonego nad sceną... ONA PIŁUJE CHOLERNY SZNUR! gong zleci zaraz w dół! Siedzisz w drugim rzędzie, scena jest na wyciagnięcie ręki... moze zdążysz, a moze lepiej się nei narażać? Kobieta grajaca dostojniczkę to jedna z wyższych kapłanek...


Drizzt i Shirak:

Cztery godziny spędzone w Labolatorium Nekrologicznym utwierdziły ostatecznie kapłana w przekonaniu, że do nekromancji nei ma głowy. Jedyne , czego mógł się nauczyć, to "Eksplozja zwłok". Gdyby przeciwkin mógł wskrzeszać trupy, to moze by się przydało, bo wybuch jest tak słaby, ze zwykłą kula ognia uczyniłaby większe szkody...

Shirak przyglądał się próbom Drizzta, trenujac walkę mieczem i oczekujac na raporty. W pół dnia drabiny były gotowe. Ładunek wybuchowy był już ogtowy, gdy Shirak oń poprosił. Prace nad tunlem zostały wstrzymane przez lisze. Stwierdzili, ze podkop zostanie wykryty i tymsamym Książe postawii wszystkich w gotowości bojowej!


Xazaax i Alexander:

Kreślenie mapy zajmie Scarcerowi około połowy dnia i Alexander o tym wiedział. Marnotrawstwo czasu nie lezało w ich zamiarach, trzeba mysleć, jak zdobyc więcej wiernych, w jakiej konwencji spróbować ich zrzeszyć...
gorąco nie sporzyjało myśleniu. Słońce paliło swymi promieniami niemiłosiernie. Ulice stały siepuste. Nawet WŚ schowali się do budynków. Dnia takie jak ten zwane były "niemiłosiernym niebem". Ludzie skupiali się na psleniu halucynogennego ziela i zalewania tego trunkiem... Taka operacja czyni ich podatnymi na manipulacje... ale trzeba uważać na WŚ!
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

Idealny moment na założenia ładunków... Myślał Xazaax, niestety było jeszcze zawcześnie. Dobrze by było więcej dowiedzieć się o innych władcach, stąpających po tej ziemi. Chyba to była najważniejsza sprawa co dręczyła jaszczura, nieustnie.
Przyliczał ciągle szanse oraz prowdopodobieństwa zwycięztwa. Wszelką ceną niechciał doprowadzic do porażki. takie przemyślenia wparwaiły go o zawrót głowy. Zbyt wszystkim się przejmował, jednak nie mógł popełniać błędów...

Gotowy, wyrószył w poszukiwaniu sprzymierzeńców. Postawł on na jednostki a nie mase. Stwairdzając iz leprze będzie dośwaidczony człowiek z nieprzeciętnymi zdolnościami, niż grópa ćpunów. Problem tkwił w znalezieniu takiej osoby, nie mówąc aby nikt się tym nie interesował. Nichciane oczy były wszędzie.
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

-Ile zostało jeszcze podkopu do zrobienia?-spytał się drow lisza, wyraźnie zaniepokojony faktem, że ta część planu może się nie udać
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Witaj... Jestem Pyron... Zdjął rękawicę w pośpiechu i podał elfowi ręke. Aaaale skąd wiesz, że przysyła mnie Luviona?? Jak się tego dowiedziałeś? Pytał Pyron zaskoczonym głosem. Nie mógł uwierzyć, że ten elf wie, że przysyła go jego ukochana Pani. Stał wpatrzony w Elfa i czekał na odpowiedź.
Fuck?
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Powalił obrotem żołnierzy na ziemię, po czym doskoczył do maga. Wziął jedną z donic w dłoń i roztrzaskał ją na głowie maga, aby go ogłuszyć. Gdy to zrobił natychmiast odwrócił się, gdyż do tego czasu żołnieże pewnie juz wstali. Jęzeli mag miał jakąś laskę to zabiera mu ją i nią walczy wręcz z przeciwnikami. Jeśli nie to wyciąga szable i nimi blokuje ciosy, a przeciwników powala kopniakiem lub siłą podmuchu (tej umiejętności). Podczas walki woła Wulfgara by mu pomógł.
I tak nikt tego nie czyta...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta:

Było dosć ciepło, jak na tę porę roku. Ptaki ćwierkały radośnie i Sester jak zwykle dosć nieudolnie próbował się dość nieudolnie zalecić do Nefryty, która stała spokojnie przy barze i konwersowała na zmaine z barmanem i elfem. Było południe i o tej porze żadko kto bywa w miastowej tawernie. Kell zadecydował, że nie ma co tyle gadać i poszedł polerować stoliki zostawiając dziewczynęi elfa przy barze. Wszyscy faktycznie kleili się do Neferyty z racji jej mocy, która nie raz uratowała mieszkańców Jakasty - małego miasteczka na zachodnim wybrzeżu Argahny. Sester znów zboczył na temat możlwiości dziewczyny, czym skutecznie zneichęcił ją do dalszej rozmowy. W pewnym momencie zapadła cisza. Absolutna cisza. Nie szumiał wiatr w koronach drzew, ptaki ucichły...
Szczęknął zamek w drzwiach. Do tawerny wsedł osobliwy jegomosć. Siadł spokojnei przy jednym ze stołów i oparł się łokciem na blacie. To, że był czarnoksieżnikiem, nie budziło wątpliwości. Był jednak inny, niz tych kilku, których zdarzyło się już zobaczyć Nefrycie. O ile inni budzili odrazę i niechęć, oraz złosć ten budził strach. Kell przełknął ślinę idąc na maijsce. Rzucił dziewczynie porozumiewawcze spojżenie. Neferyta wiedziała, co to oznacza - "W razie czego - liczę na ciebie!" - czarnoksiężnik spojzała najpierw na przerażona twarz Sestera, potem na podenerwowanego barmana i powiedział -Ach tak...- przyłożył ręce do twarzy, skrywanej przez kaptur i cos wymamrotał. Uczucie strachu zniknęło jak ręka odjął. Siedzący wyglądał teraz inaczej... moze nawet trochę mniej wrogo. -Pomogę wam!- zaśmiał się i dodał -Najcenniejsze wino, jakie masz, barmanie. Nie pożałujesz, jeśli dasz mi najprzedniejszy trunek!- pwoiedział i położył na stole ciężka torbę z monetami.
Obrazek
Kell spojżał na Nefrytę i powiedział -Idź do schowka w mojej sypialni i weź tamto wino... i tak mi już na nic się nei przyda.- uśmichnłą się smutno i pogonił ją wzrokiem. Wiedział, że dziewczyna nieznosi używania swej mocy i chciał rozwiazać sprawę pokojowo.
Nefryta stanęła przed schowkiem za obrazem i przesunąwszy rame dobyła zań butelkę wina. Pamieta, jak Kell móił, ze zachowuje ja na osiemnaste urodziny syna. Teraz juz nie ma syna i butelka została tam-była niepotrzebna i sprawiała ból staremu barmanowi.


Pavcioo i Wulfgar:
Dogadaj się z Smokiem i zróbcie porządny opis starcia przedstawiłem ci wynik ostateczny :P


Pyron:

-To wedle przepowiedni. Nowy ład, nowy Bóg i nowy Król!- elf się uśmiechnął. -Ukryte topory schywtały Cię zapewne na polecenie Kargana, albo jego sługusów, ale teraz nadszedł cas na nową boginię i nowy porządek! Sługa luviony miał pomóc przemienić nam te spalone płomieniami ziemi w polany pełne bujnych traw i lasów o zielonych lisciach...- elf sierozmarzył, ale zaraz wyrwał się z zamyślenia. -Chodźmy więc!-

Na dole było 12 Ukrytych Toporów. Z rzutu wyszło, ze połączone siły Pyrona i elfów wytłukły wszystkich przeciwników odnosząc niewielkie rany. (Pyron i 6 łuczników - nietknięty, dowódca, 3 szermierzy i 4 łuczników - lekko ranni) opis stracia pozostawiam tobie. Masz szansę się wykazać :)

Drizzt:

Dużo. Podkop zostanei wykryty w porę, by przedsięwziąć środki zapobiegawcze. Takie działanie to marnowanie sług- odpowiedział lisz. -Jakieś inne polecenia, Panie?- zapytał jeszcze.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

-Jakie jest nastawienie władcy do miejscowej ludności?-spytał się drow-pomaga im w razie napadu? wysyła straż z pomocą?
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Revotur
Marynarz
Marynarz
Posty: 166
Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
Numer GG: 0
Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
Kontakt:

Post autor: Revotur »

Shirak keell Sessto


Shirak czuł, ze nie zasłuzyl na tak potezny dar, dlatego dwoił sie i troił aby przygotowania do ataku zapiac na ostatniu guzik. Do ataku pozostał jeden dzien a tyle było jeszcze do zrobienia...
Odrazu jak uslyszal o skonczeniu prac nad srodkiem wybuchowym udał sie do alchemikow:
-Znajdzcie najszybszych ghuuli jacy sa w Anskram. Doczepcie do nich tyle srodkow wybuchowych ile udzwigna a całość ukryjcie w stroju Danaosa. 10 takich Ghuuli kamikadze wystarczy. Macie 3 godziny. -Juz odchodził, kiedy cos sobie przypomniał i zawrocił spowrotem.- Potrzebuje silny gaz trujacy, ktory w kilka sekund zabija zywe stworzenia. Zapakujcie go w butelki z cienkiego szkła a całosc dostarczcie do warsztatow. -Od alchemikow poszedł prosto do Kii`zurra.
-Za je den dzien wielka bitwa. -zaczał- Zacznij juz wyprowadzac armie na powierzchnie. Maja wychodziuc pojedynczo lub dwojkami po czym maja sie chowac w domach cywilnych. Dla niepoznaki ukrywaj ich w strojach strazy miejskiej. - Kii`zurra odchodził by wypelnic rozkaz kiedy Shirak krzyknął.- Dopilnuj tez tego aby zaden zywy nie mogl pokrzyzowac naszych planow! -Gdyby Kii`zurra mogl sie usmiechac to zrobil by to wlasnie teraz. Skinął głowa na znak, ze zrozumiał rozkaz po czym w milczeniu oddalił sie do koszar.
Teraz Shirak mogl w reszcie udać sie do swego Władcy...
I`m Destroyer!!! Master of Pain and I kill you!!!

Bez skrupułów... Bez litości... Tak do bólu... W naiwnosci...
Obrazek
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Alexander Wielki

- O ho. To nareszcie będe mógł sporządzić te plany Powiedział do siebie. - Xazaaxie, zostane tu na chwilę Po czy jesli zostały kartki podszedł do nich i zaczął rysowac plany, a jak nie to wyszedł na miasto kupić jakieś.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Kolumna uzbrojonych elfów z Pyronem na czele idzie wąskimi schodkami w dół budynku. Wokół panuje półmrok... Pyrona włócznia życia emanuje lekiim światłem. Dochodzą do duzych drzwi. Za drzwiami panuje ogromny hałas, jakby się ktoś kłócił. Padają krótkie rozkazy. Szermierze naprzód, łucznicy do tyłu i osłaniać. Szermierze podeszli do drzwi, dowódca i Pyron wraz z nimi. Napiąć Łuki! Odezwał się szorstki głos i jednocześnie cięciwy zaskrzypiały napinane z elfią gracją. Uwaga! Atak!!!! W tym momencie drzwi otwarły się na ościerz! Strzały poszybowały z furkotem, 4 toporów padło na ziemię z pierzastymi drzewcami wystającymi z ich ciał. Pyron zaraz potem rzucił włócznię w jednego z nich, włócznia przebiła nieszczęśliwca... i zaraz potem rozpłynęła się w powietrzu! Ukryte topory otrząsnęli się z pierwszego wrażennia, zaraz kilka toporków poszybowało w kierunku elfów. Jeden z nich minął głowę Pyrona dosłownie o kilka centymetrów, lecz dowódca elfów i 4 łuczników nie miało tyle szczęścia, toporki zraniły ich lekko, lecz dotliwie. Dowódca krwawił z prawego barku, ranne elfy wycofały się, a jeden z szermierzy zabrał dowódce. Na kontratak toporów kolejną salwą odpowiedzieli pozostali łucznicy. Tym razem 5 Toporów leży na ziemi, 6 jest ranny w udo. Pyron z brzękiem wysunął miecz z pochwy, wzniósł głowę i krzyknął! Na BOGINIĘ!!!! I ruszył, a wraz z nim elfi szermierzy. Pyron z głośnym chlapnięciem ściął głowę jednemu z Toporów. Zostało tylko 2 w tym jeden ranny. Pyron sądząc iż elfy sobie poradzą wycofał się do dowódcy, polecił 3 z szermierzy pomóc kompanom. Sam zabrał się za uleczanie przywódcy i pozostałych rannych elfów. Elfi szermierz który wbiegł do pomieszczenia zobaczył swoich kompanów rannych, jeden w ramie, drugi w tors, jak starają podejść do ostatniego topora, który heroicznie bronił się w rogu przy pomocy 2 małych toporków. Szermierz nie wachał się długo zaszarżował na przeciwnika, lecz szybko oprzytomniał gdy toporek utkwił mu w nodze. Zawył z bólu... Nagle usłyszeli gwizd z tyłu. Doskonale znali ten dzwięk. Jakby na komende rozsunęli się na boki, a 6 pierastych strzał utkwiło w napastniku, osunął się na ziemie, a szaleńczy ogień w jego oczach począł przygasać, aż zgasł zupełnie. W tym momencie zmęczony Pyron wszedł do sali a za nim reszta elfów ze zdrowym dowódcą na czele. Pyron bez słowa podszedł do pierwszego z nich, przyłożył rękę do uda... Bogini daj mi siłę!!! Powtarzał z uporem maniaka. Po chwili rana przestała boleć i zasklepiła się, a w końcu nie było po niej śladu. Podziękuj bogini Luvionie i módl się do niej, a ona cię wysłucha. Powiedział i podszedł do następnego i kolejnego. Po skończeniu był wyczerpany, zbroja nagle stała się taka ciężka, westchnął głośno i osunął się w ramiona elfów. Szepnął: Bitwa wygrana... ale muszę odpocząć...
Fuck?
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Kobieta z powazna mina wrocila niosac butelke wina. Nie podobalo jej sie to, ze zostanie ono tak po prostu otwarte i wypite przez jakas obca osobe. To taki brak szacunku, przybysz przeciez nie wie, dla kogo ono bylo i ile znaczy dla nich wszystkich. Bo przeciez nie tylko ojciec poniosl strate...
Dokladnie pamietala syna Kell'a, Dick'a. Chlopiec ukochal sobie klacz Nefryty i codziennie rano przybiegal, by moc dac zwierzeciu marchewke. Wieczorami szczotkowal siersc konia i czesto pomagal nosic mu wody do picia. Tak, Dick byl niezwyklym i bardzo pomocnym chlopcem. Nigdy nie pozwalal, by Nefrtya sama nosila ciezkie wiadro z woda, a mieszkala najdalej od studni. Do jej klaczy odnosil sie z miloscia i szacunkiem i choc kilka razy kobieta proponowala mu, by sie przejechal, on nigdy nie chcial. Uwazal, ze kon nalezy jedynie do Nefryty i to ona powinna go dosiadac...
Kobieta westchnela. Tak bardzo teraz zalowala, ze nie oddala mu klaczy. Coz, czasu nie da sie niestety cofnac... Sciskajac w dloniach butelke zdecydowanym krokiem podeszla do nieznajomego i stawiajac ja na stole spytala sie:
- Kim jestes, przybyszu i czego tu szukasz?
Jej mina nie byla zbyt zyczliwa i przyjazna...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron:

-Było dość cieżko.- powiedział dowódca, po czym udał sie wraz ocieżałym Pyronem, wspieranym przez dwu szermierzy na środkowe pietro. Stała tam już brygada z Domu Wilka. Podczas, gdy żołenirze przeszukiwali kwaterę UT obaj dowódcy zaproponowali jednocześnie Pyronowi wizytę w siedzibie swego Domu. Rycerz miał przed sobą cieżkie zadanie. Musiał wymysleć jakiś kompromis, bo udało się lekko załagodzić spór miedzy dwoma z Wielkich Domów Elfów, ale ten spór moze bardzo łatwo rozgorzeć od nowa...


Nefryta:

Czarnoksiężnik najpierw się lekko zdziwił uśmiechem dziewczyny. -jestem podróżującym celem- uśmiechnął się i dodał -A moim imieniem nie bedę Cię torturował, mów mi Kostornal, tak mnie nazywają paladyni, jak mnei zobaczą.- na dźwięk słowa "Kostornal" Sester drgnął niespokojnie. Czarownik chyba to przeoczył. Kell przyniósł kielich i Czarownik nalał sobie i skosztował wina. Przez jakiś czas smakował, a potem odłożył kielich na stół i powiedział -Niesamowite...- zaporsił wszystkich, by usiedli i rozpoczął wywód. -Wiecie, co takeigo specjalnego jest w winie? Czemu ludzie cenia je ponad inne trunki? Powiem wam teraz coś, do czego zadufani magnaci, ani napompowani królowie i możnowładcy nei dojdą za tysiac lat.- dopił zawartość kielicha i kontynuował. -Wino, moi dordzy, przejmuje na siebie sporo z włąściciela, jeśli jest blisko. Dlatego też często zdarza się, że wino młodze bywa lepsze od starego. To wino smakuje słodko, więc wiążą się z nim miłę wspomnienia. Nasiąkło nimi. Posmak jednakże jest stricte cierpko - gorzki, więc wydarzyło się nei tyle coś smutnego, co wręcz druzgocacego....- czrwoenik przerwał patrząc an Kella. -Pozwolę sobie przerwać, do starych ran nie przykłąda się goracego zelaza. Raczej chłodne.- powiedział, podsuwając pod rękę barmana torbę. Kell podniósł ją i otworzył. Byał pełna złotych i srebrych monet. Spojżał szeroko rozwartymi oczyma na czarownika. -Tyle jest warte!- powiedział ten i nalał sobie jeszcze. Potem zamilkł i dał innym do zrozumienia, by też milczeli. -Sześciu paladynów i jeden urzędnik, alebo woźnica...- powiedział. -I nie są tu po mnie...- dodał patrząc po wszystkich. Spod ciemnosci kaptura dał się dojzeć błysk w oku. Usta skrzywiły sięw lekkim uśmieszku zaintrygowania. -Puk, puk, puk!- powiedział nalewajac sobie ostatni kielich wina i odstawiajac puste naczynie na bok. Do drzwi załomotała pięśćw żelaznej rękawicy. -Otwarte!- odpowiedział Kell, chowajac większą część swej tęgiej postaci za szynkiem. Nefryta niepewnie odsunęła się od krzesła i wyszła na środke sali, trzymajac tacę. Kell tymczasem oparł się na blacie i zwrócił oczy ku dołowi. Zawsze tak robił, jeśli starał się udawać spokój i obojętność. Do tawerny weszło trzech paladynów. Zdawali się nie zauważać czarownika. Z tyłu za nimi stąło jeszcze trzech i jakis człowieczyna. Neferycie stanęło serce. Znałą tę twarz. Czy to możliwe... ze Sester pomylił się, gdy liczył ciała? Tfu, jak to teraz brzmi! Atak bandytów tydzień temu był kolejnym momentem, w którym dziewczyna czułą nienawisć do mocy i siebie samej. Zabiła dziewięciu ludzi, przynajmniej myslała, ze zabiła. Ten widać przeżył. -To ona!- wyjąkał. Paladyn postapił dwa kroki naprzód i zmierzył Nefrytę groźnym spojżeniem. -Zostałaś rozpoznana przez tego ow\bywatela, jako czarownica, która zabiła jego kompanów podczas biesiady w lesie. Pokazał nam ciała i muszę powiedzieć, ze jego strach teraz jest bardzo przekonywujacym dowodem, że to właśnie ty.- powiedział, a jego prawa ręka oparła się na rękojeści miecza. Kell podniósł głowę zand szynku. -To łagarstwo! Ci ludzie nas napadli, a Nefryta nas ochroniła!- krzyknął. -Jako żywo!- potwierdził Sester wstajac. -Obroniła was za pomocą czarnej magii?- paladyn nie wyglądał na przkonanego. -Już to widzę- warknął, po czym podszedł do barmana i elfa i coś im powiedział. Ci tylko spojzeli na Nefrytę i bezradnie milczeli. Wtedy rozległo się stuknięcie. To czarownik odstawił kielich na stół. -Dalej szalejesz, Asztaar?- pwoiedział. Źrenice paladyna rozszerzyły się. Nefryta poczuła, że zadrżał na całosci ciała, gdy uszłyszał ten głos. -Kostornal.- szepnął, po czym dobył miecza i obrócił się szybko do niego. -Idziesz z nami!- zakomenderował, a reszta paladynów dobyła swych mieczy. Tamten ocalały jęknął i uciekł z tawerny. -Oczywiście, że z wami pójdę, panieknka potrzebuje porządnego towarzytwa.- Kostornal zamieszał trunkim w kielichu, wstajac. -I schowaj ten miecz, bo się skaleczysz.- odpowiedział czarownik i dopił wino. Widać, ze grał paladynowi na nerwach. -Gdyby nie nakaz opactwa, to...- zaczął paladyn, tłumiąc wściekłosć -Gdyby nie zakaz opactwa, to CO?- burknął czarownik. -Próbowałbyś mnie zgładzić tą wykałaczką?- zapytał nadajac głosowi ton, jakby mówił coś do noworodka, po czym odsłonił olbrzymie ostrze, upiete przy jego paskie. Neferyta wiedziała , co to za ostrze. takei samo otrzymała od tego... boga, kóry dał jej moc! Ma go, schowanego w sypialni... -Tylko nei licz, ze złoże broń u twoich stóp, prędziej cię nią przebiję na wylot.- ofuknał jeszcze paladyna, po czym pokazał reszcie, by zrobili mu przejscie. Zwrócił się do dziewczyny. -Idziemy z nimi, czy chcesz się im przeciwstawić?- i pytał poważnie.


Drizzt i Shirak:

-Król dba o swoich podwłądnych, ale możnowłądcy - nie. odpowiedziął szybko lisz. Wtedy do pokoju wszedł Shirak. Wszystko teraz wydawało się prostrze i oczywiste. Atak na zamek księcia był kwestia czasu... -Trzeba jeszcze raz poszeregować wjska i obmysleć strategię. Spiszę kazde kolejne słowo.- powiedział lisz-kronikarz i usiadł przy stole stojacym pośrodku sali, zanurzajac pióro w inkauscie.


Alexander:

Palny miasta były powszechnie dostępne. Sprzedawca - leniw starzec - odstapił mu dwie mapy darmo. Jedna - maista, a druga - kanałów. Wszedł na powrót do domu, gdy Xazaax akurat kończył ampe swego autorstwa. Były nieco różne, ale...

Xazaax i Alexander:

Po porównaniu map stwierdzili, ze na mapie kreślarza jest kilak dróg, których nei ma na mapie Scarcera i vice versa. Najwyraźnei jwystąpiły jakieś uchybnienia... sekretne korytarze mogłyby nadać misji Xazaaxa zupełnie nowy kształt. Zimny i wilgotny kanał tylko czekał na zbadanie...

Ale nie zrówoważona długość postów... :lol:
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

*EE mi chodziło raczej o plany dla krasnoludów*
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

Wyraźnie zadowolony Drow spojrzał na swojego towarzysza, poczym skiną głową zachęcając go do przedstawienia planu.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Zablokowany