[Wampir: Maskarada] Dziedzictwo Krwi

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Mężczyzna tulił do siebie chłopca - pokochał go. Chciał go wychować na dobrego człowieka a potem... a potem odejść. Wiedział, że niegdy nie będzie blisko jego - musiałby pokonać barierę - barierę śmierci.
Nie interesowały go sprawy wampirów. Działał tak jak mu kazali i nie miał zamiaru się w nic zagłębiać. Podjął decyzję - będzie rozwijał swoje moce, ale tylko po to, by pomagać. By pomagać słabym ludziom, którzy żyli w tak niebezpiecznym i niegościnnym miejscu.
Nie wiedział zbyt dobrze co się z nim dzieje - on nie znosił polować na ludzi. Choć krew mu smakowała, zaraz po uczcie dręczyły go wyrzuty sumienia. Coraz częściej zaglądał do kościołów, choć nigdy wcześniej nie czuł takiej potrzeby.
Jego życie nabrało więcej szarych barw po zabiciu tego inkwizytora, a jeszcze więcej przybyło smutku po śmierci tej kobiety, która była jego winą. Jednak ten chłopiec - niczym dar od Boga - był dla niego przypomnieniem, że może pomóc światu. Że jednak jest coś w stanie zrobić.
Nie zważając na towarzyszy powiedział cicho do śpiącego chłopca:
- Kocham Cię mały
Po czym objął go mocniej i oddał się swoim smutnym myślom.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Rozdział V: ''Ciężkie Czasy''
15 Grudnia, 1941 rok.
Paryż

Smród kurzu unosił się nad placem. Kolejni członkowie ruchu oporu zostali schwytani, a teraz ich ciała ułożone były obok siebie, w pozycji w jakiej umierali... jeden z żołnierzy Rzeszy spacerował obok i przy użyciu swojego hałaśliwego pistoletu, dobijał tych którzy jakimś cudem przeżyli.
Znowu patrzyłeś się na ten akt barbarzyństwa. Śliniące się prostaki, nie mające jakiegokolwiek pojęcia o sztuce, z tak wielką pasją niszczyli obraz świata jaki znałeś... w jakim się wychowywałeś.
Samuel zasłonił firankę. Cały kipiał od złości. Jednak nie miał zamiaru oddac się bestii, nie kiedy ważyły się losy całego narodu.
Ale to z tego powodu on i Aleksander wrócili z Londynu... otrzymali list od zaprzyjaźnionego Tremere. Steve w owym liście wytłumaczał kłopoty jakie ściągnęli do Paryża Niemcy, oraz prosił o nagłe przybycie by można było pomóc ludziom zamieszkującym to miasto w przeżyciu w tych trudnych okolicznościach.
Tyle lat minęło... Kovalsky opuścił ich kilka miesięcy po przybyciu do Londynu, gdyż musiał kontynuowac nauki w Chantrze swojego klanu. Jego przybrany syn musiał zostac w Anglii, pod opieką jego ''wujów''... Mimo tej separacji mag często korespondował z chłopcem i nie zerwała się więź między nimi...
Co do was... Cóż, jak się przekonaliście wasz wygląd zmienił się przez ten czas, już nie dało się zauważyc dawnych ludzi którzy zamieszkiwali owe ciała... były to teraz tylko pomarszczone, zimne, szare, twarde skorupy w których zamieszkiwała drapieżna jaźn wampira... jak i echo przeszłego człowieczeństwa, które obydwaj starali się zachowac i nie pozostawac nieczułymi na okrucieństwa świata...
Ventrue rozejrzał się po pokoju. Był niewielki, z jednym łóżkiem, które niechętnie musiał dzielic z Malkavianinem. Obok łóżka znajdował się drewniany stoliczek na którym stała lampa, nosząca ślady wielkrotnego użytkowania... na lewo od stojącego w oknie wampira znajdowała się szafa, robiona w staromodnym stylu... jej drzwi strasznie skrzypiały, a on sam pamiętał że w środku rozkładał się szczur i dlatego wszelkie ubrania znajdowały się nadal w walizkach przed łóżkiem. Stanowiło to niewielką wygodę, gdyż mogli w każdej chwili opuścic gospodę w której się zatrzymali.
Na całe szczęście mieli własną łazienkę, w której zachowano choc resztki higieny... grzyb zajmował tylko pół ściany.
Przypominając sobie o tym Scott przewrócił oczyma i odszedł od okna, zamiast tam stac, usiadł na łóżku.
Z łazienki wyszedł Raztargujev. Miał w ręku dwa rewolwery które przemycił dla nich Steve i ukrył w sedesie. Nie musieli się martwic o to że broń zardzewieje. W sedesie nie było wody. SS odcięło dostawy owej cieczy do budynku jeszcze dzisiejszego wieczora i mieszkańcy obawiali się przeszukania...
Obydwaj wiedzieli że są zdani na siebie w mieście i nie poskutkują żadne wpływy z przeszłości. Książe DuMonque został zdiabolizowany w tajemniczych okolicznościach i miasto popadło w anarchię. Jacques i Rupert Sherres wyjechali do USA szukając bezpiecznego schronienia. Penelope Donovan pojechała do Wiednia wraz z resztą miejscowych Tremere... lecz została schwytana przez Hitlerowców. Tych samych Austriaków tropi teraz Alastor...
Z korytarza dobiegły ich ciche kroki. Po chwili ktoś zapukał do ich drzwi. Odezwał się... był to Steve.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Podszedł do dzrwi i ich otworzył.
- To ty, whodż, nikt za tobą nie sledził?
Rozejrzał się po korytażu i kiedy kompan wszedł zamknął je po cichu. Niebył zadowolony że wraca do miasta, choć z drugiej strony zgadzał się ze swymi głosami, mówiących o czasie zemsty i płononcym Paryżu. Jednak nie było to co czego pragnął, książe zginął a zdrajcy wyjechali. Powodem dla którego tu jednak przyjechał był ojciec. Nadal miał naiwną nadzieje na jego ratunek, choć sam doskonale znał że jest to raczej niemożliwe.
Zmęczony (tak się czuł) opadł na kanape, oczekując na rozwój wydażeń.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Mężczyzna prawie się nie różnił od tego kim był wcześniej. Bestia nie opanowała jego duszy w takim samym stopniu, co jego przyjaciół. Dostał barierę na bestię - w postaci chłopca. Teraz wiedział już, że to dar od Boga. Kiedy jego przyjaciół nie było w Paryżu on całkowicie oddał się nauce, robiąc jednak krótkie wypady na miasto, by pomagać, w miarę możliwości ludziom.

Wojna, która niedawno wybuchła stała się jego życiowym sprawdzianem. Teraz tylko kiedy miał czas starał się pomagać ludziom, w ucieczce przed żołnierzami 3 Rzeszy. Ich oczywiście nie zabijał, używał dominacji, by odciągnąć ich uwagę od biednych rodzin.

W jego myślach narodził się wspaniały pomysł - przytułek dla wszystkich dzieci, które straciły rodziców w wojnie. Wiedział, że sam sobie nie poradzi, poszukiwał przyjaciół wśród ludzi, choć nie złamał maskarady i się nie ujawnił przed żadnym z nich.

Na widok przyjaciół uśmiechnął się od ucha do ucha. To nie był uśmiech wampira, to był uśmiech dobrego człowieka.

Łamiąc wszelie blokady rzucił się na Aleksandra i go uściskał, po tym na Samuela. Kiedy uściskał ich już obu, odsunął się nich spojrzał z radością na ich twarze... Drżącym głosem powiedział:

- P... przyjaciele jak się Ć..cie... cieszę, że was widzę! W tych trudnych czasach wasz widok napawa me serce otuchą, jakiej nigdy w życiu nie zaznałem! W tych trudnych czasach potrzeba mi waszego wsparcia...

Steve trochę posmutniał pod koniec swej wypowiedzi, po czym dodał posępnym głosem:

- Jeszcze wtedy jak byliśmy tutaj pierwszy raz i wyruszaliśmy z powrotem do Londynu, uważałem że wampiry to czysta pycha i zło zrodzone ze śmierci. Myślałem, że są przeciwieństwem dobrych ludzi...
Teraz na widok tych codziennych egzekucji, dzieci umierających z głodu i chorób, Matek zasłaniających swoje pociechy własnym ciałem, okrucieństwa na ulicy... Ehhh... Wampiryzm tylko uzewnętrznia tą złą ludzką naturę. Jednak im - tym wszystkim złym żołnierzom - nie było potrzebne spokrewnienie, by pokazać czerń swych dusz. Czy to zło wcielone? Dlaczego oni zabijają dzieci! -
Steve ostatnie zdanie już wykrzyczał, po czym odezwał się do przyjaciół troche z przestrachem i trochę z jakimś dziwnym blaskiem w oczach:

- Co z chłopcem? Został w Anglii, jak was prosiłem? Oddaliście go w jakieś dobre, Opiekuńcze ręce? -
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Na twarzy Samuela zawitał grymas.
- Cóż... nie do końca...
Drzwi ponownie się otworzyły. Stanął w nich wysoki mężczyzna... Połowiczny, cwaniacki uśmiech gościł na jego piegowatej twarzy... Jasne włosy wychodziły spod brązowej czapki, która niedbale była założona na głowę. Miał równie brązową rozpięto kurtkę, a pod nią nosił nieświeżą, białą, niedopiętą koszulę. Na ramieniu miał skórzaną torbę z której wystawała pietruszka...
- Witaj tato.
Na początku nie rozpoznałeś Karola. Co prawda Samuel i Aleksander przysłali raz jego zdjęcie... ale to było pięc lat temu.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Steve odwrócił się jak zelektryzowany. Stanął jak wryty, po czym zaczął dostrzegać podobieństwa. Nic nie mogło zatrzymać jego wybuchu euforii.
Mimo tego, że przyjaciele - Alex i Sam - patrzyli na niego, mimo, że na ulicy kręcili się faszyści, mimo tego, że Steve był wampirem rzucił się w kierunku chłopaka obejmując go i tuląc z miłością.

- Synku, ach synku! Ale Ty wyrosłeś! Jestem z Ciebie dumny. Kochany Karolek - Steve z podniecenia i radości sam zaczął pomagać synowi z zakupami i z ubiorem. Przy tym rejestrował każdy jego ruch - chciał wiedzieć, czy chłopak ma jakieś zalążki dobra, bo choć w głębi serca był wściekły na niego, że podczas wojny tutaj przyjechał, to już znalazł dla niego zajęcie. Brakowało mu ludzi do przytułka i nareszcie jego marzenie mogło się spełnić. Szybko powiedział do syna, powracając na ziemię:

- Porozmawiamy, kiedy słońce zaświta - a Twoi wujkowie położą się spać. Jutro wieczorem porozmawiamy Samuelu i Aleksandrze, teraz odpocznijcie po podróży albo wyjdźcie na zewnątrz, choć szczerze odradzam. Jest niebezpiecznie.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Bzdura! Jestem głodny i znudzony. Chętnie przejde sie nad rzeką mego ojaca... - spojrzał się chłodno na bezsensownie cieszącego się ze spotkania w takich okolicznościach kolege.
Wstał poprawiając płaszcz i swoją obroże. Nie zwykł siedzieć w miejscu z ałożonymi rękami, doprowadzało go to do furii.
Ciąg do rzeki zresztą był silniejszy od jakich kolwiek niebiezpieczeństw. Ciągle miał nadzieje...
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

- Czekaj Aleksandrze, pójdę z tobą.
Samuel założył płaszcz i wyszedł z pokoju razem z Malkavianinem.
Młody Karol odzwajemnił uśmiech ojca, choc nie był zadowolony za jego rozczulenie przy wujach...
- Ojcze, nigdy mi nie mówiłeś na co chorujesz.
Wyjmował jedzenie z torby na łóżko, gdyż w pomieszczeniu nie było stołu... na prześcieradle wylądowały pietruszka i chleb.
- Tylko tyle udało mi się ukraśc. Widziałem jak oddział pijanych nazistów rozbija szyby w jakimś zakładzie krawieckim...
Usiadł na łóżku i ułamał sobie kawałek chleba, drugi kawałek podał Tremerowi...
#########
Śnieg przykrył ulice Paryża. Steve w swoim liście wspominał o dawnym schronieniu koterii, które zostało podpalone w zeszłym tygodniu.
Tak wiele się zmieniło w tym mieście przez lata waszej nieobecności...
Szliście ulicą, wciągając co chwila mroźne powietrze, by chociaż poczuc dawny zapach tego miejsca... Lecz to już nie było to samo. Skaza jaką stworzyli najeźdcy już na zawsze na nim pozostała...
Minęliście ciała rozstrzelanych buntowników, czując słodki zapach ich krwi, który tylko rozbudził wasz głód.
Chwile mijały szybko i nawet nie zauważyliście jak doszliście nad wybrzeże Sekwany. Przystanęliście.
Rzekę pokrywała mała warstwa lodu... bardziej sroga zima miała dopiero przyjśc.
Błogą ciszę przerwał żołnierski śpiew. Po Niemiecku. Obydwa wampiry odwróciły się w kierunku hałasu i zobaczyły jak jeden z szeregowców wskazuje na nich, niemalże tracąc przy tym równowagę...
- JUDEN!
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Już pora na posiłek? Coż skoro nalegacie to dobrze... Potem pomożesz mi może Stiwe zanórkować do Sekwany. Chcię "odwiedzić" ojca.
Pierwszy raz od wielu lat anglik dostrzegł na twarzy szaleńca uśmiech. Aleksander szyderczo skinął głową i ruszył powoli w strone niemców. Starał się podążyć w zdółż cienia by w razie niebiezpieczeństwa stpopić się z mrokiem.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

- Synu, teraz może odpowiem na frapujące Ciebie pytania. Ale najpierw usiądźmy przy stole i ty opowiedz mi czy w Anglii zdarzyło się coś wartego uwagi, o czym nie wspomniałeś w liście i jak idzie Ci życie w ogóle?
Steve po tym usiadł przy stole i powoli zaczął rzuć chleb, który jednak nic mu nie dawał. A tak tego żałował... Przy tym wpatrywał się w oczy synowi próbując wyczytać w jego myślach, czy już coś podejrzewa na temat domniemanej "choroby", czy nadal wierzy ojcu...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

- Cóż, życie... w Londynie do naszego mieszkania przychodzili naprawdę dziwni ludzie. Widocznie tak samo chorzy jak wasza trójka... Ojcze, to chyba nie jest normalne. Proszę, powiedz mi co to za choroba, bo nikt inny nie potrafił...
Karol spoglądał na przybranego ojca. Wampir po chwili spostrzegł że jak i on sam, tak i chłopak wpatruje się w oczy rozmówcy, starając się odgadnąc jego myśli...
Z ulicy dobiegł ich krzyk kobiety. Steve wstał i podszedł powoli do okna... Na niebie nie było gwiazd. Miasto było odcięte od świata, a jego mieszkańcy żyli w niepewności jutra, walcząc o każdy kawałek chleba... Dobrze że Tremere uzbierał mały majątek podczas swojego pobytu.
########
Siedmiu hitlerowców zdjęło z pleców swoje karabiny. Aleksander pewnym krokiem szedł przed siebie, za nim, w pewnej odległości kroczył Samuel.
- HALT!
Malkavianin odburknął coś krzyczącemu naziście i skoczył w bok, znikając w alejce... Ventrue stanął i z zaciśniętymi pięściami, oraz uśmiechem na twarzy, czekał.
Żołnierze unieśli broń i wycelowali...
W tym momencie z uliczki za nimi wyskoczył Raztargujev, powalając jednego z napastników na ziemię, a drugiemu wyrywając broń i oddając serię w twarz...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Z uporem nieoiełznanej bestii rozszarpywał kruche ciała nazistów. Robiąc krwawą uczte na środku ulicy. Nie muiał właściwie sprzątać, o nie były to tak okrutne czasy, że nikogo już niedziwił taki widok.
Rosjanin oblizojąc palce, podniusł jedno z ciał.
- Trzeba je wrzucić do rzeki, przy okazji chciałbym zanórkować. Ubiezpieczaj mnie.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Odwrócił się do syna. Musiał mu powiedzieć prawdę, czuł to w sercu. Popatrzył na niego smutnym wzrokiem... Zastanawiał się, czy nie zniszczy chłopca tą informacją. W końcu zdecydował. Podszedł do niego i powiedział ze smutkiem w głosie:
- Nie chciałbyś wiedzieć co to za choroba... Ona nie trawi naszych ciał - ona trawi duszę. Musisz uwierzyć mi na słowo, to co Ci powiem będzie prawdą. Otwórz umysł...

Steve popatrzył jeszcze raz na syna. Zaczerpnął oddechu, choć wcale nie musiał i zaczął opowiadać swoją historię Karolowi. Powiedział wszystko. Wszystko co wiedział o świecie w którym żyją. Wszystko o wampirach i wszystko o prawach rządzących nimi. Szczególnie podkreślił słowa:
- Na początku myślałem, że to dar. Jednak to wcale nie było i nie jest dobre. Muszę kaleczyć ludzi, by się pożywiać, a przy tym kaleczę sobie duszę. Muszę walczyć z wewnętrzną siłą, która każe mi zabijać...
To przekleństwo nie błogosławieństwo. Nienawidzę siebie za to.


Steve rozpłakał się po tych słowach krwawymi łzami. Zastanawiał się co zrobi jego syn. Dodał przez łzy:

- Właśnie złamałem jedno z podstwaowych praw wampirów, by się nie ujawniać. Jeśli ktoś się dowie o tym co Ci powiedziałem synu, zginiemy.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Nim Aleksander zdążył zareagowac, drugi z żołnierzy uderzył go w twarz kolbą, a inny powalił na ziemię.
Gdy Malkavianin uderzył głową o bruk, nazista którego wcześniej pchnął wstał teraz i powiedział coś gniewnym głosem.
Wskazał na Samuela, a kilku z jego towarzyszy wycelowało w niego broń.
- Poczekajcie! Możemy się dogadac!
Ogromny hałas dotarł do uszu leżącego Rosjanina, gdy lufy karabinów wystrzeliły tuż nad nim. Spojrzał się do przodu, ignorując kopnięcie napastnika, wzdrygając się jedynie...
To co zobaczył sprawiło, że pierwszy raz w swoim nie-życiu odczuł palący, okrutny gniew, wyniszczający więzy umysłu i wyrywający się by niszczyc wszystko co napotka...
Samuel Scott leżał na ulicy... a raczej to, co z niego zostało. Był teraz jedynie popiołem w eleganckim płaszczu.
Naziści najwidoczniej nie zauważyli tego i po prostu uznali sprawę za załatwioną. Jeden z nich zaśmiał się jak prosiak i splunął na Aleksandra.
To był jego ostatni błąd.
Z niezwykłą prędkością i niepochamowaną agresją wampir rzucił się na niego, jednym ruchem ręki rozszarpując mu twarz i odrzucając do tyłu.
Reszta nie zdążyła zareagowac, gdy pogrążony w szale krwiopijca wyrwał jednemu z nich broń i zaczął strzelac naokoło, krzycząc przy tym bestialsko...
Gdy skończył, a ciała wrogów leżały wszędzie wokół, pochlapane krwią, jego gniew nadal nie ustępywał.
Rzucił karabin. Starał się uspokoic wewnętrznego potwora...
Nagle zauważył jak kilkanaście metrów przed nim stoi jakaś postac. Kobieta...
To jedna z nas! Szefie! TO JEDNA Z NAS!
########
Karol siedział, nie odzywając się. Gdy mag stracił już nadzieję, by szukac zrozumienie u chłopaka... na jego twarzy zaczął malowac się uśmiech.
- To... to ma sens. Nie wydajesz się kłamac...
Zaśmiał się, przeciągając wzrokiem po każdym szczególe pomieszczenia.
Odsunął krzesło i wstał rozkładając ręce, nadal uśmiechnięty zaczął mówic.
- Ojcze! Zrób mnie takim jak ty! Daj mi tę moc!
W jego głosie dało się wyczuc niezwykły entuzjazm i podekscytowanie.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Niebył to moment na żałoby czy spogłądanie w strone Sekwany. Trzeba było uciekać jak najprędzej. Ta kobieta, co miała na myśli? Niewiedzał, jednak ciekawość zwyciężyła panika. Musił się ukryć i to dobrze!
Skoczył między bocznymi uliczkami, wtopiając się z mrokiem by stać się nieiedzialnym.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Steve zawsze się tego spodziewał, go też kusiło, by zostać wampirem. Był przygotowany na taką chwilę. Obmyślił co powie chłopakowi... ale... ale i tak wszystko runęło. Nie mógł uwierzyć, że chłopak pragnie zyskać tę przeklętą moc. Nie mógł mu jej dać, nie mógł pozwolić, by ta zaraza zła się rozprzestrzeniała. Popatrzył chwilę na syna, po czym się odezwał, starając się nie mówić łamiącym głosem:
- Nie widzisz, że to przekleństwo? Nie widzisz, że cierpię? Nie widzisz tego, że tylko to, że Ty jesteś ze mną - że jesteś człowiekiem, chroni mnie przed bestią, która każe mi zabijać? Nie widzisz tego, że Cię kocham? Nie poznałeś żadnej kobiety? Nigdy nie zaznam miłości pod tą postacią, ty też. W tych niespokojnych czasach potrzebuję Twojego - ludzkiego - wsparcia, bo szybko zginę. Nie widzisz śmierci wypisanej na mej twarzy? Nie dostrzegasz zła?

Steve zamilknął i się odwrócił, nie mógł znieść widoku entuzjazmu u syna.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Zostawiwszy za sobą ciała, Aleksander uskoczył do alejki i zaczął biec...
Ścigany przez własny cień uciekał przed tym co zrobił.
Czy był mordercą? Z jego ręki zginęło tak wielu ludzi... ale złych ludzi.
Zadawał sobie to pytanie, gdy biegł między kolejnymi kamienicami, w ogóle nie patrząc na swoją drogę, nie nasłuchując, ani nie kontrolując ruchów...
Przystanął w końcu. Ścieżki różnych alejek utworzyły w tym miejscu coś na kształt skrzyżowania. Na ziemi była strzaskana krata do kanałów, a zielona poświata obejmowała całe miejsce... światło dochodziło gdzieś z pobliskiego okna... a było ich tam kilka...
Malkavianin wzdrygnął się, gdy usłyszał odgłos pośpiesznych kroków w alejce z której sam wybiegł.
Po chwili wyszła z niej kobieta, prawdopodobnie ta, która nakryła go na masakrowaniu nazistów...
Od razu spostrzegłeś nienaturalnośc w jej wyglądzie... przesunął wzrok do jej rąk. Nieznajoma miała sześc palców u lewej dłoni.
Wtedy dostrzegł jej fioletowe, lśniące oczy, których głębia poraziła zatwardziałego Aleksandra... jakby spoglądał w ponure morze krwi...
Miała brązowe włosy, sięgające jej do pasa... nim zdążył się uspokoic, by lepiej przyjrzec się dziewczynie, ta przemówiła...
#########
Radośc zniknęła z twarzy Karola gdy usłyszał słowa swojego ojca...
- Tato... nie chciałem cię skrzywdzic. To po prostu... jest takie ekscytujące! Na pewno masz wielką moc, wielką władzę... razem moglibyśmy zakończyc tą przeklętą wojnę! Pomyśl!
Jak się okazało, smutek i żal na twarzy młodego, był tylko przelotny...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Zablokowany