[Wampir: Maskarada] Dziedzictwo Krwi

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Wiecznie uśmiechnęty Aleksander wybudzony ze swoich obserwacij wampirów i wreszcie odezwał się:
- Nic takiego szczegolnego, odwiedziłem tej nocy sabatników w ich kryjówce i spaliłem heretyków, łapioąc ze sobą dokumenty pod ręką. Z nich wynika że ktoś robi nas w konia, choć niemam pewności do końca kto. Na twoim mijscu Scott nic bym narazie nie mówił swej rodzince bo jeżeli okażą się zdrajcami, to my pójdziemy na stos w pierwszej kolejności. Dlatego uważam że małe rodzine sekrety zostawimy na póżniej.
Co do dziecka, wybacz przyjacielu ale zginie z nami, naruszasz ten przepis czy prawo, dokladnie niewiem. Nazywa się "maskarada" jeżeli pamętasz a tam jestr wyrażnie wszystko wymienione na temat kontaktów z ludżmi. Jęzli go nie schowamy gdzieś inni go zabiją, narażasz jednak nas wszystkich na niebiezpieczeństwo. Drogi mój Kowalski, tymbardziej że niewiemy komu ufać.


Po takim monologu, nietypowo rozsądnego dla malkawjanina, wszystko wruciło do normy bo prubował teraz coś rycytować szczurowi jakiego załapał kilka dni temu.

я хочу умереть под дождём,
чтобы город не видел меня.
я хочу умереть под дождём.
мне не надо, не надо огня!
я живу среди серых камней.
среди них моя смерть, но пускай
мне покажут потоки дождя
мой печальный растоптанный рай.
я бы встал на колени, но вдруг
это будет неправильный шаг?
может тот, кто не слышит - мой друг?
может тот, кто не видит - мой враг?
я хочу умереть под дождём
чтобы город не видел меня.
я хочу умереть под дождём.
мне не надо, не надо огня!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

- Masz rację Aleksandrze. Przepraszam. W tym wypadku mam prośbę do Ciebie Samuelu - zapytaj swojego ojca, czy nie znalazłby dla mnie pracy i jakiegoś innego miejsca zamieskania. Sam zajmę się chłopakiem. Przyrzekłem jego matce, że się nim zajmę, nie złamię danego słowa. On może jeszcze wiele w życiu zdziałać, kiedy oddam go do przytułka - zginie jego dusza. Nie, nie zostawię go. Samuelu zapytasz ojca?
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Rozdział IV: Książe Miasta
23 Września, 1932 rok.
Paryż

Noc minęła. Nastała kolejna. Chłopiec nadal rozpaczał i dodatkowo nie chciał nic jeśc, nawet gdy Steve przyniósł mu winogrona, ukradzione gospodarzowi... Aleksander przekonał się że Tremere poważnie traktuje sprawę przygarnięcia dziecka, gdy próbował go nakarmic szczurem a Kovalsky złapał go i przełamał gryzonia w pół.
Jak każdej nocy, tak i tej wyszliście na ulice Paryża, by pożywiac się krwią nieświadomych jego mieszkańców. Malca zostawiliście u żony gospodarza waszej kamienicy, tłumacząc że jego rodzice zginęli, a wy jesteście jedyną rodziną.
Podczas spacerów Samuel wstąpił do warsztatu krawca by odebrac zamówione stroje, wyjaśniając swoją nieobecnośc za dnia nadmiarem pracy.
Po kilku godzinach byliście z powrotem przed swoim mieszkaniem.
Gdy wchodziliście Steve zauważył kopertę leżącą pod drzwiami.
W środku Raztargujev rzucił się na kanapę, rozkładając przy tym niczym sułtan i zaczął recytowac wiersz, poświęcony jego zmarłemu towarzyszowi, małemu szczurkowi...
Tymczasem Scott i Kovalsky przystanęli przy kominku i otworzyli kopertę.
W środku znajdował się list, pisany ładnie wykaligrafowanym pismem...

Przepraszam Cię za moje zachowanie poprzedniej nocy bracie. Widac moja duma zapomniała o obyczajach i równości wobec naszej rodziny.
By móc ci wynagrodzic zszarpane nerwy i pokazac moją dobrą wolę, załączam zaproszenie na bal organizowany jutrzejszego wieczora przez miejcowego arystokratę pana LaTorp. Oczekuję że przyprowadzisz ze sobą swoich szacownych towarzyszy, gdyż na tym samym balu będzie kilku naszych krewnych, a z bliższej rodziny będą nasz ojciec, oraz pan DuMonque który bardzo chce poznac waszą trójkę i który był przyjacielem rodziny LaTorp od lat...
Będę was oczekiwał przed kamienicą w której wynajmujecie mieszkanie, nie każcie mi czekac długo...
Z wyrazami szacunku

Rupert Sherres


Samuel wyszedł z pokoju by przyprowadzic chłopca do ich mieszkania, gdyż decyzją całej trójki było, aby malec zostawał na dzień u nich, by uniknąc ewentualnego zdemaskowania. Gdy wrócił stroje zamówione u pana Dublen były właśnie wieszane w szafie przez Tremera.
Położyliście się spac...
Sen nie był długi, można powiedziec że było to tylko kilka minut stanu odrętwienia, podczas którego nękały was niewyraźne wizje przeszłych nocy, oraz pytania wciąż dręczące wasze umysły.
Byliście wszyscy w saloniku. Przez okno Aleksander zauważył postac stojącą przy drogo wyglądającym, ciemnym samochodzie.
To pewnie Rupert.
Był już najwyższy czas by przygotowac się do wyjścia...
Jak się ubierzecie?
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Samuel Scott

Ventrue ubrał się w garnitur od Dublena. Ubranie leżało na nim idealnie. Przeglądnął się w lustrze i przeczesał włosy. Spojrzał jeszcze raz na dziecko Steve'a. Niezależnie od tego, co mówi maskarada, pozwolę mu mieszkać z nami. Samuel wyszedł na dwór i skierował się do Ruperta.
-Witaj. Ja także chcę cię przeprosić. Nie powinienem do ciebie mówić w ten sposób bracie.
Obrazek
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Mając duże wątpliwości co do ciekawości balu, wzioł z szafy czrne buty i spodnie, zapioł się skurzanym pasem, wkładając pod spód lużnego płaszczo-garnituru białą koszule rozpiętą na klatce piersiowe. Uwięczeniem wszystkiego była sztywna, czarna obroża na szyii rosjanina.
Okiem spojrzał na pozostałych, po czym nieśpiesznie wyszedł na ulice.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve

Ubrał się nieśpiesznie w pierwszy lepszy garnitur. Uczesał się. Po tym wyciągnał z jednej szafki mały nożyk i schował go. Podszedł do chłopca i powiedział:
- Karolu czas iść spać. Udaj się do żony gospodarza i pamiętaj! Nie rozmawiaj z nikim obcym. Obiecuję Ci, że jutro pójdziemy gdzieś we dwójkę wieczorem. Wiesz, w dzień nie mogę chodzić - jestem chory. Dlatego idź się wyśpij i pomyśl gdzie chcesz jutro wyruszyć. Krwawy mag mruknął okiem do swego adoptowanego syna, wyciągnął ramię, objął go nim i powoli wyprowadził z mieszkania. Kiedy zamknął drzwi, przytulił chłopca do siebie, po czym powiedział:
- Kocham Cię mały. Nie zrób nic sobie - idź zaraz do gospodarza. Do zobaczenia.
Steve wyszedł z budynku zostawiając chłopca. Na jego twarzy pojawiły się zmarszczki:
"Mam złe przeczucia...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Samuel wyszedł pierwszy prosto w objęcia brata.
- Nie ma za co przepraszac. Twoi towarzysze już idą?
Ledwo zdążył to powiedziec, a ze środka wypadł Steve a za nim Aleksander w swoim nonszalanckim stroju...
- Świetnie. Panowie, zapraszam do samochodu. Mój szofer zawiezie nas do rezydencji pana LaTorp.
Chwilę później znaleźliście się na tylnym siedzeniu pojazdu.
Podróż trwała godzinę, podczas niej prawie w ogóle nie rozmawialiście, nawet mimo wyraźnej chęci Ruperta do zapoznania się. Nerwowa atmosfera udzielała się każdemu, głównie z powodu pożaru w teatrze.
Dotarliście na miejsce.
Wielka willa, z kolumnami przy wejściu i wspaniałym ogrodem z fontanną pośrodku, wyrosła przed waszymi oczyma, lekko onieśmielając swoim pięknem. Rupert widząc wasze oszołomienie i niepewnośc, wyszedł na przód, tak że widzieliście jego twarz, mniej upiorną od innych spotkanych przez was wampirów i na której nadal można było dostrzec dawnego mężczyznę...
- Czekają na nas w środku. To będzie wielka noc! Książe chce was poznac, dodatkowo na tym balu zgromadziła się sama elita, macie szanse na zabłyśnięcie... Chodźcie, noc jeszcze młoda...
Przeszliście przez ogród mijając jakąś starszą parę z wyższych sfer, która gdy przechodził obok Sherres skinęła w przywitaniu, a Ventrue skinął głową z powrotem.
Przed głównym wejściem stał lokaj. Był to młody mężczyzna, w gustownym fraku oraz lasce którą trzymał majestatycznie w rękach. Gdy tylko podeszliście uśmiechnął się, lekko skłonił i powiedział pytającym głosem...
- Pańskie zaproszenia?
Wampir wyjął cztery koperty z wewnętrznej kieszeni garnituru.
- Proszę.
- Zapowiem panów.

Lokaj wszedł do środka, zapraszając was do przedsionka.
Pomieszczenie było małe i tak naprawdę niewiele szczegółów dało się dostrzec w takiej sytuacji... Zza drzwi słyszeliście gwar i subtelny odgłos skrzypiec. Po chwili dało się słyszec też głośny męski głos.
- Pan Rupert Sherres!
Ventrue uśmiechnął się lekko i pewnym krokiem wszedł do środka.
- Pan Samuel Scott!
Anglik poprawił krawat, po czym z lekkim zdenerwowaniem przeszedł przez otwarte drzwi. Gdy tylko znalazł się w wielkiej sali, przepełnionej ludźmi ubranymi w jednakowe kolory, niemalże identyczne garnitury i niczym nie wyróżniające się futra czy suknie, zadziwił go aplauz jaki zgotowali mu goście, jemu, zupełnie obcemu. Może uznali go za jakąś wpływową personę?
- Pan Aleksander Raztargujev!
Malkavianin uśmiechnął się szyderczo, gdy burza oklasków dosięgnęła także jego i przesadnie się ukłonił po czym głośno zaśmiał, jednocześnie puszczając oczko do stojącej niedaleko rudej piękności, klaszczącej bardzo energicznie. Lecz jak bardzo widział prawdziwośc tego spotkania worków z mięsem, chcących wykorzystac drugi worek, w prymitywny lub podstępny sposób...
Zabijmy kogoś szefie! Proszę!
Tak... tak... tak... tak...
Och, zamknij się, bo cię zastrzelę.

- Pan Steve Kovalsky!
Mag wszedł do sali, zdejmując swój cylinder gdy aplauz dosięgł i jego. Dostrzegł po drugiej stronie pomieszczenia stół szwedzki, przy którym wyczuł obecnośc silnej krwi. Czuł to w swojej podświadomości.
Rozejrzał się po pomieszczeni w którym się znajdował, gdy tylko zszedł z podwyższenia jego zmysły wyczuły też coś innego... Był obserwowany od samego początku...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Póki co zdecydował się zignorować tę silną krew. Za to zaczął rzucać ukradkowe spojrzenia, by wypatrzyć tego kogoś, kto go obserwował. Udawał tylko zaciekawienie.
Kiedy tak patrzył po twarzach zebranych, na większości z nich widział nie odbicie śmierci, ale odbicie ślepej pychy. Źle się czuł w tym towarzystwie, nawet nie silił się na sztuczny uśmiech.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

- Ach coż za wspanaiłe zepsucie - rozejrzałsię po sali - będzie dóżo pracy.
Tym razem wyszukiwał konkretych osób wzrokiem, takich jakie mogły mu się niespodobać, wierzy własnemu preczuciu w wyczuwaniu niewiernych. Choć właściew spaliłby wszystkick. Podrapał się po głowie:
- Hi zdaża się - i ruszył w tółm.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Samuel Scott

Ventrue rozejrzał się. Zewsząd widział sztuczne uśmiechy śmiertelników. Ale tu tłok. - pomyślał. Żeby nie stać w miejscu zaczął spacerować. Może znajdę tu jakąś ładną kobiałkę - uśmiechnął się.
Obrazek
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Aleksander zaczął przechodzic przez tłum, kierując się do skrzypków oraz pianisty dawających teraz występ...
Jego uwagę przykuła brunetka w okrągłych okularach i fioletowej sukni.
Plebs. Od niej złota nie wykradniesz...
Mimo tego co podpowiadał mu głos, Malkavianin nie mógł oprzec się czarowi jej skrzypiec, a przecież oprócz niej było też kilku innych grających niby tą samą melodię... ale jej muzyka była inna, czuł to.
Nuty były pisane przez jej serce, a jej ręce tworzyły dźwięki, każdy zabarwiony emocją, lecz wszystkie miały ten sam przekaz. Jej dusza cierpiała, nie dlatego że była otoczona grupą nieznających się na sztuce ignorantów, których jedyną pasją było pomnażanie majątku, lecz dlatego że odczuwała pustkę. Aleksander czuł to w jej muzyce, bo jako jedyna z otaczających ją artystów... grała prosto z serca.
Zamyślony wampir ledwo spostrzegł wąsatego starca, teraz całego czerwonego od alkocholu, gniewnie potupującego i wskazującego obrożę Raztargujeva, swoim dwóm młodym towarzyszom...
########
Steve czuł wielki niepokój. Ktoś, lub coś przypatrywało się mu, niemalże spoglądało w jego duszę, lecz nadal nie mógł zlokalizowac źródła tego niepokoju... Jakby jakaś istota w eterze stała obok niego.
Nagle, poczuł zimny dotyk na swojej szyi... chwilę później usłyszał cichy chichot. Głos przemówił szeptem, tak aby tylko mag mógł go usłyszec...
- Bawisz się dobrze...? A może wolisz wejśc do salonu, gdzie czekają twoi krewni...
########
Samuel podszedł do stołu na którym służba porozstawiała przeróżne potrawy. Krewetki, kanapki z kawiorem, pierożki... oraz oczywiście najwytrawniejsze czerwone wino.
Wampir dostrzegł z oddali Ruperta, który popijał z kieliszka i rozmawiał z dwoma kobietami, z czego jedna odziana była w futro i wyglądała na przekraczającą próg starości... przynajmniej ciałem, gdyż umysł wydawał się nie zauważyc upływającego czasu. Gdy Scott podszedł bliżej, Sherres powiedział coś po francuksu do pań, a one zaśmiały się uwodzicielsko i odeszły, nie uraczając Anglika spojrzeniem...
- Oto i bal. Elity całego miasta organizują takie przyjęcia co jakiś czas... może nawet za często, jeśli wiesz o co mi chodzi. Z naszej rodziny... jest tu mniej niż tuzin, zdaje się że siedmiu przedstawicieli. Widzisz tamtą kobietę?
Ventrue spojrzał w kierunku który wskazał mu starszy brat, lecz poza śmiertelnikami nie zauważył nikogo.
-... tą z twarzą tryskąjącą energią... jakby wciąż była żywa! Ma rude włosy i młodo wygląda. O! To właśnie ona!
Ognistowłosa pięknośc piła szampana rozmawiając z grupką ludzi, co chwila się delikatnie śmiejąc i nie zmazując uśmiechu z twarzy... Gdy w końcu ją dostrzegłeś odwróciła głowę do ciebie i przez chwilę wasze spojrzenia spotkały się. Lecz zaraz wróciła do rozmowy.
- To Lisa Dogorejov, lider magistrów...
Rupert spojrzał znacząco na brata.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Samuel Scott

-A jest ktoś jeszcze? Drogi bracie, może przedstawiłbyś mnie? - spytał Ventrue. Upatrywał w tym szansę poznania wielu wpływowych osób. A tacy zawsze mogą się przydać. - pomyślał.
Obrazek
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Demonstracyjnie poklaskał artysce i ukłonił się przed jej kunsztem. Potem odwrócił isę zniesmaczony, że któś miał mu perwać to co teraz robił. Gniewnym spojrzeniem zmierzył postać, uśmiechnął się drwiąco, podążył w kierunku "błazna".
- Czy mógłbym w czymś pomuc, miłościwy panie?- ukłonił się, zastanawiając się nad tym co by było gdzyby go zabił przy wszytkich...
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

- Już idę - odpowiedział cicho Steve i skierował swoje kroki do salonu.
Wziął do ręki nóż, by poczuć się pewniej, bał się tego co może zaraz nastąpić. Bał się o chłopca. On go naprawdę kochał...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Post autor: Seth »

Gdy Aleksander podszedł do starca, ten z wściekłości zaniemówił i wydał z siebie jedynie burknięcie.
- Ojcze, zostaw tego pana...
Obydwaj mężczyźni, prawdopodbnie synowie gbura, próbowali teraz uspokoic pijanego ojca, lecz ten nadal stawiał opór.
- Jesteś śmierdzącym kundlem, ot co! Nazywasz się mężczyzną!?
########
- Oczywiście że jest reszta. Prawdziwe przyjęcie odbywa się w saloniku. Chodź za mną, przedstawię cię...
Rupert wraz z Samuelem zaczęli przeciskac się przez tłum. Mieszanka perfum uderzyła nozdrza wampira, tak że ten zrezygnował chwilowo z przyswajania zapachów otoczenia... a przynajmniej do momentu w którym opuści to pomieszczenie.
Przeszedł ze swoim bratem do drugiego końca sali, mijając Raztargujeva rozmawiającego z trzema śmiertelnikami.
Gdy doszli do drewnianych drzwi, Ventrue spostrzegł Kovalskiego z ręką utwioną w zewnętrznej części garnituru, podążającego tam gdzie Anglik.
Przeszedli przez drzwi. Znaleźli się w małym saloniku, wielkości bogackiej jadalni. Pod ścianą, lecz nie przy oknach znajdował się kominek, w którym trzaskał wesoło ogień a obok dwie postacie rozmawiały ściszonym głosem. Niedaleko znajdował się okrągły stół na którym rozstawione były szachy. Figurom przyglądał się Viggo.
Przy obrazach wiszących na ścianie stała Penelope, Jacques oraz mężczyzna który przemawiał osiem dni temu w teatrze.
Zaraz po tym jak znaleźliście się w środku, pojawił się przed wami, jakby znikąd potwór o nienaturalnie zrośniętej twarzy.
- Bu! Hahah... heheh...
Potwór odszedł chichocząc i usiadł na fotelu obok Malkavianina.
Jacques odwrócił się, tak samo jak i jego towarzysze. Mówca z teatru zaprosił was gestem byście podeszli bliżej.
- Miło was w końcu poznac. Jestem Ludwik DuMonque, Książe Paryża, członek dworu Ventrue. Gdzie pan Raztargujev? Rupercie, czy mógłbyś po niego pójśc?
- Tak, Książe.
Brat Samuela wyszedł z pomieszczenia. Czy to była gorycz w jego głosie?
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Aleksander Raztargujev

Zchylił się do grubasa, szepcząc mu na ucho:
-Własciwie to uważam się za jednego ze zwierząd łąncuchu pokarmowego, czyli psa. Moja drogo świnko.
Po tych słowach prubował go połaskotać pod podbrudkiem. Śmiejąc się głośno ujoł ręce w pasie i nagłos wypowiedział niezwracając uwagi na pozostałych:
- Moja ty pulchno świnko! A może chcesz się pojedynkować na kwiczenie? Jeżeli cię uraziłem, ale wiedz że jak chuchne jak dmuchne... hihihihihiiii - niemógł powstrzymać się już od chihotu.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Steve Kovalsky

Nie wiedząc jak ma się zachować, Steve ukłonił się lekko i powiedział:
-Dobry wieczór Panu- Po tym spojrzał pytająco na swoją matkę.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Zablokowany