[Wampir: Maskarada] Dziedzictwo Krwi

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
Wpatrujesz się w oczy mężczyzny. Jego wzrok wyraża wielki gniew w stosunku do ciebie, gdyż naszłeś go w jego domu a także zabroniłeś mu -w jego mniemaniu- wymierzania słusznej kary.
Nagle jego wzrok zelżał gdy spotkał twój i wypowiedziałeś swój rozkaz... czujesz jego myśli. Jego emocje malują się w twoim umyśle.
Jest tam strach, gniew a także posłuszeństwo, które niemalże instynktownie wyciągnąłeś na powierzchnię...
Ojciec dziecka odwrócił się do niego.
- Przepraszam.
Kobieta spojrzała na niego ze zdumieniem...
- Francis?
On nie zareagował, tylko wyszedł wraz z Stevem do pokoju obok...
########
Cokolwiek Aleksander zamierzał, wzbudził w przeciwniku gniew.
Lecz po chwili spostrzegł, że ten nie wykonuje żadnego ruchu.
- Pf... Malkavianin... Istotnie, jestem Gangrelem, ale jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie psem to wypruję twoje uschnięte flaki i rozciągnę je po całej podłodze... Kim jesteś? I co wiesz o kapłanie? Ostrzegam... jeśli kłamiesz to będziesz błagał mnie o ostateczną śmierc...
########
Samuel wbiegł do muzeum, w ostatniej chwili zamykając drzwi tuż przed nosem ścigającego go wampira.
Rozejrzał się... w pomieszczeniu panował mrok i nawet wyostrzone zmysły krwiopijcy nie dawały mu pełnego obrazu miejsca, w którym się znajdował...
Gdy rozwścieczony zwierz szarpał się z drzwiami, Scott podbiegł do lady... W pobliskiej gablocie znajdowały się kajdany, halabardy oraz niepełne zbroje.
Drzwi wyłamały się z hukiem.
Nagle jego wzrok zelżał gdy spotkał twój i wypowiedziałeś swój rozkaz... czujesz jego myśli. Jego emocje malują się w twoim umyśle.
Jest tam strach, gniew a także posłuszeństwo, które niemalże instynktownie wyciągnąłeś na powierzchnię...
Ojciec dziecka odwrócił się do niego.
- Przepraszam.
Kobieta spojrzała na niego ze zdumieniem...
- Francis?
On nie zareagował, tylko wyszedł wraz z Stevem do pokoju obok...
########
Cokolwiek Aleksander zamierzał, wzbudził w przeciwniku gniew.
Lecz po chwili spostrzegł, że ten nie wykonuje żadnego ruchu.
- Pf... Malkavianin... Istotnie, jestem Gangrelem, ale jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie psem to wypruję twoje uschnięte flaki i rozciągnę je po całej podłodze... Kim jesteś? I co wiesz o kapłanie? Ostrzegam... jeśli kłamiesz to będziesz błagał mnie o ostateczną śmierc...
########
Samuel wbiegł do muzeum, w ostatniej chwili zamykając drzwi tuż przed nosem ścigającego go wampira.
Rozejrzał się... w pomieszczeniu panował mrok i nawet wyostrzone zmysły krwiopijcy nie dawały mu pełnego obrazu miejsca, w którym się znajdował...
Gdy rozwścieczony zwierz szarpał się z drzwiami, Scott podbiegł do lady... W pobliskiej gablocie znajdowały się kajdany, halabardy oraz niepełne zbroje.
Drzwi wyłamały się z hukiem.
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
Kiedy Steve z mężczyzną wszedł już do innego pokoju, zatrzasnął drzwi, stanął przed nim i spokojnym wzrokiem zaczął wpatrywać się mu w twarz.
Powiedział cicho by zostało to tylko między nimi:
- Dlaczego? Co sprawia Ci taki ból, że krzywdzisz własną rodzinę? Powiedz co się stało, a ja spróbuję jakoś zaradzić. Nie chcę źle. -
Po tych słowach Steve stanął w napięciu. Przy okazji nieznacznie rozglądał się po pokoju starając się określić zamożność rodziny. Gniew go opuszczał...
Kiedy Steve z mężczyzną wszedł już do innego pokoju, zatrzasnął drzwi, stanął przed nim i spokojnym wzrokiem zaczął wpatrywać się mu w twarz.
Powiedział cicho by zostało to tylko między nimi:
- Dlaczego? Co sprawia Ci taki ból, że krzywdzisz własną rodzinę? Powiedz co się stało, a ja spróbuję jakoś zaradzić. Nie chcę źle. -
Po tych słowach Steve stanął w napięciu. Przy okazji nieznacznie rozglądał się po pokoju starając się określić zamożność rodziny. Gniew go opuszczał...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
- Widzisz drogi przyjacielu, tak się składa że zostaliśmy wszyscy oszukani. Cały dotychczasowy plan, popadł w ruine przez jednego zdrajce, do tego sprawa z Kajnem i łowcami Leopolda. Wszystko zaczyna się komplikować coraz bardziej...
Rozejrzał się, grał na zwłoke szukał jak najbliższej pochodni lub innego przedmiotu który dał mu przewage w walce.
- Widzisz drogi przyjacielu, tak się składa że zostaliśmy wszyscy oszukani. Cały dotychczasowy plan, popadł w ruine przez jednego zdrajce, do tego sprawa z Kajnem i łowcami Leopolda. Wszystko zaczyna się komplikować coraz bardziej...
Rozejrzał się, grał na zwłoke szukał jak najbliższej pochodni lub innego przedmiotu który dał mu przewage w walce.

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
Mężczyzna się trochę uspokoił. Nie wiesz czy był to efekt mocy którą go potraktowałeś...
- Ta suka... Moja żona. Zdradziła mnie! Puszczała się z moim sługą!
Rozglądasz się po pokoju. Meble zostały dobrane niestarannie, jakby podczas historii domu dostawiano nowe, odzwierciedlające swoją epokę, lub stan majątkowy w tym okresie...
Gdy Francis kończy mówic, chwyta się za głowę i spaceruje po pomieszczeniu.
- Mogłem go zwolnic wcześniej... CZEMU TEGO NIE ZROBIŁEM!? JA JĄ ZABIJĘ!
Po jego policzkach poleciały łzy... gdy odwrócił się do Kovalskiego, ten zauważył że wyraz jego oczu jest podobny do tego, widzianego każdej nocy u Aleksandra.
Wzrok szaleńca.
Usłyszałeś kroki na korytarzu, a chwilę później do środka wpadła Sophia.
- Czemu to zrobiłeś małemu Patrykowi!? CZYM ON ZAWINIŁ!?
Mężczyzna stanął na środku pokoju, lekko przygarbiony zaczął macac rękoma po biurku.
- Milcz kobieto. Tylko w ten sposób mogłem pokazac ci jak niewiele dla mnie znaczysz...
Już wiesz czego szukał na biurku. Jego ręka otworzyła szufladę i wyjęła ukryty tam rewolwer. Strzelił w swoją żonę, a ona zatoczyła się do tyłu, pokrywając swoją krwią ścianę.
Zanim Steve zdążył zrobic cokolwiek, furiat przystawił sobie broń do skroni. Żadnych słów. Żadnych myśli. Tylko biurko obryzgane krwią, płacz dziecka w sąsiednim pokoju oraz umierająca kobieta na podłodze...
#########
Gangrel pociągnął nosem. Po chwili zawarczał.
- Zdaje mi się że kłamiesz. Zaraz... ja cię znam! Ty jesteś dzieckiem nasz...
Nim zdążył dokończyc Aleksander chwycił pochodnię leżącą u jego stóp i tknął twarz wampira.
Gdy ten zajęczał, Malkavianin chwycił drugą pochodnię i wplótł w jego mnisie szaty, wykorzystując moment nieuwagi swojego przeciwnika.
Wtedy zza wrót dało się słyszec potworne krzyki, a moment później gwałtowne walenie o olbrzymie drzwi...
#########
Samuel skoczył za barierki i wybił szybę gabloty z halabardami. Gdy chwycił jedną z nich szybko obrócił się i...
- N-nie...
Wampir ledwo mógł utrzymac ciało które wisiało wbite na ostry bolec. Scott zdążył w ostatniej sekundzie. Jego przeciwnik w chwili gdy ten się odwracał, szykował się do skoku i szybkiego uśmiercenia swej ofiary.
Ventrue puścił halabardę i rzucił wykrwawiającego się wąpierza na podłogę...
- Ta suka... Moja żona. Zdradziła mnie! Puszczała się z moim sługą!
Rozglądasz się po pokoju. Meble zostały dobrane niestarannie, jakby podczas historii domu dostawiano nowe, odzwierciedlające swoją epokę, lub stan majątkowy w tym okresie...
Gdy Francis kończy mówic, chwyta się za głowę i spaceruje po pomieszczeniu.
- Mogłem go zwolnic wcześniej... CZEMU TEGO NIE ZROBIŁEM!? JA JĄ ZABIJĘ!
Po jego policzkach poleciały łzy... gdy odwrócił się do Kovalskiego, ten zauważył że wyraz jego oczu jest podobny do tego, widzianego każdej nocy u Aleksandra.
Wzrok szaleńca.
Usłyszałeś kroki na korytarzu, a chwilę później do środka wpadła Sophia.
- Czemu to zrobiłeś małemu Patrykowi!? CZYM ON ZAWINIŁ!?
Mężczyzna stanął na środku pokoju, lekko przygarbiony zaczął macac rękoma po biurku.
- Milcz kobieto. Tylko w ten sposób mogłem pokazac ci jak niewiele dla mnie znaczysz...
Już wiesz czego szukał na biurku. Jego ręka otworzyła szufladę i wyjęła ukryty tam rewolwer. Strzelił w swoją żonę, a ona zatoczyła się do tyłu, pokrywając swoją krwią ścianę.
Zanim Steve zdążył zrobic cokolwiek, furiat przystawił sobie broń do skroni. Żadnych słów. Żadnych myśli. Tylko biurko obryzgane krwią, płacz dziecka w sąsiednim pokoju oraz umierająca kobieta na podłodze...
#########
Gangrel pociągnął nosem. Po chwili zawarczał.
- Zdaje mi się że kłamiesz. Zaraz... ja cię znam! Ty jesteś dzieckiem nasz...
Nim zdążył dokończyc Aleksander chwycił pochodnię leżącą u jego stóp i tknął twarz wampira.
Gdy ten zajęczał, Malkavianin chwycił drugą pochodnię i wplótł w jego mnisie szaty, wykorzystując moment nieuwagi swojego przeciwnika.
Wtedy zza wrót dało się słyszec potworne krzyki, a moment później gwałtowne walenie o olbrzymie drzwi...
#########
Samuel skoczył za barierki i wybił szybę gabloty z halabardami. Gdy chwycił jedną z nich szybko obrócił się i...
- N-nie...
Wampir ledwo mógł utrzymac ciało które wisiało wbite na ostry bolec. Scott zdążył w ostatniej sekundzie. Jego przeciwnik w chwili gdy ten się odwracał, szykował się do skoku i szybkiego uśmiercenia swej ofiary.
Ventrue puścił halabardę i rzucił wykrwawiającego się wąpierza na podłogę...
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Samuel Scott
Anglik otarł pot z czoła. Uffffff. - pomyślał oddychając ciężko. Wziął drugą halabardę i zaczął ucinać głowę swemu przeciwnikowi. Wolno. Aby tamten czuł jak największy ból. Samuel wyszedł z muzeum. Ruszył w stronę schronienia. Nie miał wyrzutów sumienia. Ten wampir chciał go zabić. Wyścig szczurów. Albo ja, albo oni
Anglik otarł pot z czoła. Uffffff. - pomyślał oddychając ciężko. Wziął drugą halabardę i zaczął ucinać głowę swemu przeciwnikowi. Wolno. Aby tamten czuł jak największy ból. Samuel wyszedł z muzeum. Ruszył w stronę schronienia. Nie miał wyrzutów sumienia. Ten wampir chciał go zabić. Wyścig szczurów. Albo ja, albo oni


-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve
Kovalsky zapłakał. w ogóle nie spodziewał się takiego obrotu wypadków. Uklęknął obok kobiety i znowu starał się wejść w głąb siebie. Poznać wampirze moce... Całą wolą skupił się na tym, by sprawić, żeby kobieta przeżyła. Starał się rozbudzić całą krew w sobie do tego czynu. Modlił się nad nią...[/i]
Kovalsky zapłakał. w ogóle nie spodziewał się takiego obrotu wypadków. Uklęknął obok kobiety i znowu starał się wejść w głąb siebie. Poznać wampirze moce... Całą wolą skupił się na tym, by sprawić, żeby kobieta przeżyła. Starał się rozbudzić całą krew w sobie do tego czynu. Modlił się nad nią...[/i]
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
-HihihihihihAHAHAHAHAHAHAHAHAAAA!!! WSPANIALE! TA WSPANAIŁA MUZYKA!
Napawał się każdym szegułem, każdą chwilą tego wydarzenia. Tańcząc piruety z niewiedzialnym partnerem, oraz deregując krzykami jak muzyką.
Ostatnie zdanie wroga, ciągle się przywijało w myślach. Czyżby wszystko miało być aż tak zepsute od środka?! Musiał mieć dowody, by wsystko podpalić na świętym stosię prawdy. Zamało jednak jeszcze wiedział, by podjąć kolejny krok. Spojrzał na popiuł przeciwnika, wsadził głębiej dokumenty i kielich. Nastał czas powrotu do kryjówki, przynajmniej na razie.
-HihihihihihAHAHAHAHAHAHAHAHAAAA!!! WSPANIALE! TA WSPANAIŁA MUZYKA!
Napawał się każdym szegułem, każdą chwilą tego wydarzenia. Tańcząc piruety z niewiedzialnym partnerem, oraz deregując krzykami jak muzyką.
Ostatnie zdanie wroga, ciągle się przywijało w myślach. Czyżby wszystko miało być aż tak zepsute od środka?! Musiał mieć dowody, by wsystko podpalić na świętym stosię prawdy. Zamało jednak jeszcze wiedział, by podjąć kolejny krok. Spojrzał na popiuł przeciwnika, wsadził głębiej dokumenty i kielich. Nastał czas powrotu do kryjówki, przynajmniej na razie.

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
Tremere ukląkł obok umierającej kobiety. Krwawe łzy pociekły mu po policzkach, a on starał się obudzic w sobie jakąś zewnętrzną siłę...
Lecz nadaremnie. Sophia patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem. Na jej twarzy malował się ból.
Ostatnimi siłami zdołała szepnąc do Steve'a...
- J-jesteś aniołem... prawda? Proszę... zaopiekuj się moim synkiem, jego przyszłą... rodziną. On nie może w ten... sposób s-skończyc.
Patrzyłeś na nią z łzami w oczach. Nie mogłeś nic poradzic na to że umiera. Starałeś się nawet błagac jakiegoś boga, lecz bezskutecznie. Z leżącej uciekało coraz szybciej życie i czuł to doskonale, nawet jego mistyczne moce nie mogły tego powstrzymac.
- Musisz... musisz mi przyrzec. Błagam... inaczej nigdy nie spocznę... w ... spokoju...
Oczy powędrowały ku górze, a głowa opadał bezwładnie na podłogę. Jej serce stanęło.
Płacz chłopca nie zelżał...
#########
Aleksander ustanął na chwilę i przyjrzał się swojemu czynowi. Wewnątrz płonęło teraz wielu ludzi. Wszyscy z rodzinami, własnym życiem oraz historią. Teraz powoli umierali, a zbawczy płomień oczyszczał ich dusze, jak niegdyś płonęły na stosie dziesiątki wampirów.
Cóż, chleb oddany.
Raztargujev cicho zgodził się z głosem i z krzywym uśmiechem na twarzy, wybiegł z powrotem do katedry.
Gdy wychodził spostrzegł że wierni z przerażeniem nasłuchują krzyków dochodzących gdzieś z podziemi... Jeden z księży próbował nawet go zatrzymac, lecz Malkavianin odepchnął go i pośpiesznie wybiegł z świątyni.
Biegł ulicą, zupełnie nie przejmując się spojrzeniami rzucanymi mu przez innych przechodniów. Po jakimś czasie dotarł w końcu przed kamienicę, w której mieściło się schronienie koterii.
Przy wejściu spostrzegł wolno idącego ulicą bladego mężczyznę. Był to Samuel. Poczekał na niego i razem wszedli do środka. Gdy mijali pokój gospodarza usłyszeli śmiechy i stukanie kieliszków.
W końcu dotarli do swojego mieszkania.
Lecz nadaremnie. Sophia patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem. Na jej twarzy malował się ból.
Ostatnimi siłami zdołała szepnąc do Steve'a...
- J-jesteś aniołem... prawda? Proszę... zaopiekuj się moim synkiem, jego przyszłą... rodziną. On nie może w ten... sposób s-skończyc.
Patrzyłeś na nią z łzami w oczach. Nie mogłeś nic poradzic na to że umiera. Starałeś się nawet błagac jakiegoś boga, lecz bezskutecznie. Z leżącej uciekało coraz szybciej życie i czuł to doskonale, nawet jego mistyczne moce nie mogły tego powstrzymac.
- Musisz... musisz mi przyrzec. Błagam... inaczej nigdy nie spocznę... w ... spokoju...
Oczy powędrowały ku górze, a głowa opadał bezwładnie na podłogę. Jej serce stanęło.
Płacz chłopca nie zelżał...
#########
Aleksander ustanął na chwilę i przyjrzał się swojemu czynowi. Wewnątrz płonęło teraz wielu ludzi. Wszyscy z rodzinami, własnym życiem oraz historią. Teraz powoli umierali, a zbawczy płomień oczyszczał ich dusze, jak niegdyś płonęły na stosie dziesiątki wampirów.
Cóż, chleb oddany.
Raztargujev cicho zgodził się z głosem i z krzywym uśmiechem na twarzy, wybiegł z powrotem do katedry.
Gdy wychodził spostrzegł że wierni z przerażeniem nasłuchują krzyków dochodzących gdzieś z podziemi... Jeden z księży próbował nawet go zatrzymac, lecz Malkavianin odepchnął go i pośpiesznie wybiegł z świątyni.
Biegł ulicą, zupełnie nie przejmując się spojrzeniami rzucanymi mu przez innych przechodniów. Po jakimś czasie dotarł w końcu przed kamienicę, w której mieściło się schronienie koterii.
Przy wejściu spostrzegł wolno idącego ulicą bladego mężczyznę. Był to Samuel. Poczekał na niego i razem wszedli do środka. Gdy mijali pokój gospodarza usłyszeli śmiechy i stukanie kieliszków.
W końcu dotarli do swojego mieszkania.
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Aleksander Raztargujev
- Ah to był wspaniały wieczór! Jak się bawiłeś bo ja wspaniale!
Rozwalił się w krześle, krzyżując nogi na oparciu łużka. Szaleńczym wzrokiem badał towarzysza, zastanawiając się jakie on kryje tajemnice przed nim. Dobrze by było załatwić sobie jakieś ubranie, inkwizytora jakie oddawała by całą powage istoty jaką się stał. Wyciągnął papiery jakie zabrał z siedziby sabatu i zaczoł uważnie stódjowć ich zawartość merytoryczną.
- Ah to był wspaniały wieczór! Jak się bawiłeś bo ja wspaniale!
Rozwalił się w krześle, krzyżując nogi na oparciu łużka. Szaleńczym wzrokiem badał towarzysza, zastanawiając się jakie on kryje tajemnice przed nim. Dobrze by było załatwić sobie jakieś ubranie, inkwizytora jakie oddawała by całą powage istoty jaką się stał. Wyciągnął papiery jakie zabrał z siedziby sabatu i zaczoł uważnie stódjowć ich zawartość merytoryczną.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
- Zaopiekuję się nim. Przyrzekam odejdź w pokoju.
Mężczyzna wyszedł z pokoju, nic przy okazji nie ruszając, podszedł do chłopca, użył dominacji i zmusił go, by z nim poszedł. Skierowali się wprost do kryjówki wampira.
- Zaopiekuję się nim. Przyrzekam odejdź w pokoju.
Mężczyzna wyszedł z pokoju, nic przy okazji nie ruszając, podszedł do chłopca, użył dominacji i zmusił go, by z nim poszedł. Skierowali się wprost do kryjówki wampira.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Tawerniak
- Posty: 1448
- Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
- Lokalizacja: dolina muminków
Aleksander i Samuel usiedli przy stole, wygodnie rozkładając się w fotelach. Noc zaczynała się już kończyc, lecz mrok nadal pochłaniał ulice i zaułki Paryża... mieli dużo czasu.
Malkavianin wyjął swoje zdobycze. Obok kielicha rozłożył kilka pożółkłych kartek, na których ktoś coś wypisał niezgrabnym pismem.
Niekiedy litery były niewyraźne, a niekiedy kaligrafia była niemalże doskonała. Całośc była spisana po Włosku.
Na szczęście Scott miał stycznośc z tym językiem już w przeszłości, dlatego odwrócił dokumenty, tak by mógł tłumaczyc...
JeGo ŚwIątobliwoŚc żYczy sobie wyjątkowej ostrożności w planowaniu ataku, śmiał nawet dorzucic żebywżadensposóbniedokumentowacnaszychdziałań.
Tak też zrobiŁem. Nie SPISYWAŁEM NIC. KTOŚ INNY TO NAPISAŁ.
Faggio, ten głupi dziskus znowu pił kleryków... muszę coś z tym zrobic.
WŚRÓD NASZYCH WYZNAWCÓW JEST SZPIEG! TRZEBA GO ZNISZCZYC!
Alessandro się tym zajmie... słyszysz głupi psie!? Chcę jego GŁOWY.
Już wkrótce Książe stanie się jeno gorzkim popiołem, dopilnuje tego...
V. Vanego
Wampir kończy czytac. Na pozostałych papierach były tylko rysunki. Najwidoczniej Raztargujev przegapił ważny szczegół w trakcie swojej misji.
Siedzą teraz w milczeniu, nie mogąc uwierzyc że Viggo, sympatyczny i zawsze pomocny dowcipniś, okazał się zdrajcą.
Drzwi otworzyły się, wyrywając z zadumy dwójkę nieumarłych.
Do mieszkania wszedł Steve. Miał na rękach jakiegoś chłopca.
Malkavianin wyjął swoje zdobycze. Obok kielicha rozłożył kilka pożółkłych kartek, na których ktoś coś wypisał niezgrabnym pismem.
Niekiedy litery były niewyraźne, a niekiedy kaligrafia była niemalże doskonała. Całośc była spisana po Włosku.
Na szczęście Scott miał stycznośc z tym językiem już w przeszłości, dlatego odwrócił dokumenty, tak by mógł tłumaczyc...
JeGo ŚwIątobliwoŚc żYczy sobie wyjątkowej ostrożności w planowaniu ataku, śmiał nawet dorzucic żebywżadensposóbniedokumentowacnaszychdziałań.
Tak też zrobiŁem. Nie SPISYWAŁEM NIC. KTOŚ INNY TO NAPISAŁ.
Faggio, ten głupi dziskus znowu pił kleryków... muszę coś z tym zrobic.
WŚRÓD NASZYCH WYZNAWCÓW JEST SZPIEG! TRZEBA GO ZNISZCZYC!
Alessandro się tym zajmie... słyszysz głupi psie!? Chcę jego GŁOWY.
Już wkrótce Książe stanie się jeno gorzkim popiołem, dopilnuje tego...
V. Vanego
Wampir kończy czytac. Na pozostałych papierach były tylko rysunki. Najwidoczniej Raztargujev przegapił ważny szczegół w trakcie swojej misji.
Siedzą teraz w milczeniu, nie mogąc uwierzyc że Viggo, sympatyczny i zawsze pomocny dowcipniś, okazał się zdrajcą.
Drzwi otworzyły się, wyrywając z zadumy dwójkę nieumarłych.
Do mieszkania wszedł Steve. Miał na rękach jakiegoś chłopca.
Seth
Mu!
(ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Mu!

http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
- Ciszej, obudzicie go. Opowiem wam jutro, teraz jestem wykończony. Nie warzcie się mi go tknąć! - przenoszę spojrzenie na Aleksandra.
Przechodzę z chłopcem przez pokój i kładę go na kanapie. Mówię do "braci":
- Chłopak dzisiaj wiele przeszedł, zmarli jego rodzice. Teraz ja jestem jego opiekunem. Jeśli mam się z nim wynieść już to robię, bo nie pytałem Ciebie Samuelu o zgodę, ani Ciebie Aleksandrze. Przepraszam. Ja życie jako wampir chcę jak najlepiej wykorzystać. Chcę pomagać ludziom...
- Ciszej, obudzicie go. Opowiem wam jutro, teraz jestem wykończony. Nie warzcie się mi go tknąć! - przenoszę spojrzenie na Aleksandra.
Przechodzę z chłopcem przez pokój i kładę go na kanapie. Mówię do "braci":
- Chłopak dzisiaj wiele przeszedł, zmarli jego rodzice. Teraz ja jestem jego opiekunem. Jeśli mam się z nim wynieść już to robię, bo nie pytałem Ciebie Samuelu o zgodę, ani Ciebie Aleksandrze. Przepraszam. Ja życie jako wampir chcę jak najlepiej wykorzystać. Chcę pomagać ludziom...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Samuel Scott
-Nie. Zostań Steve. Dobrze postąpiłeś. Pomogę ci. - powiedział Ventrue. - Jednak nie mam pewności, czy bylo rozsądne z twojej strony. Czas pokaże. I tak nie odwrócisz już losu tego chlopca.
-Z kolei zastanawiam się, jak on da sobie radę z takimi opiekunami jak my. - podjął po chwili. - Sam przyznasz, że nasze życie stało się bardzo niebezpieczne. A chłopiec musi się kształcić. Czeka go szkoła. My szybko możemy umrzeć. Jutro, pojutrze. Może nawet jeszcze dzisiaj. Mało to wampirów dybie na nasze życia? Nie zbadane są wyroki Boskie. Zastanów się, czy dobrym wyjściem nie okazałoby się oddanie chłopca do przytułka. Tę decyzję zostawiam tobie. Niezależnie od tego co wybierzesz, nasza przyjaźń będzie trwać i chętnie użyczę wam schronienia.
-Nie. Zostań Steve. Dobrze postąpiłeś. Pomogę ci. - powiedział Ventrue. - Jednak nie mam pewności, czy bylo rozsądne z twojej strony. Czas pokaże. I tak nie odwrócisz już losu tego chlopca.
-Z kolei zastanawiam się, jak on da sobie radę z takimi opiekunami jak my. - podjął po chwili. - Sam przyznasz, że nasze życie stało się bardzo niebezpieczne. A chłopiec musi się kształcić. Czeka go szkoła. My szybko możemy umrzeć. Jutro, pojutrze. Może nawet jeszcze dzisiaj. Mało to wampirów dybie na nasze życia? Nie zbadane są wyroki Boskie. Zastanów się, czy dobrym wyjściem nie okazałoby się oddanie chłopca do przytułka. Tę decyzję zostawiam tobie. Niezależnie od tego co wybierzesz, nasza przyjaźń będzie trwać i chętnie użyczę wam schronienia.


-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Steve Kovalsky
Trochę z niedowierzaniem powiedział: - Dzi... dziękuję. Wolałbym, żeby chłopak tutaj został. Jeśli oczywiście Alex się zgodzi... A tak poza tym, to co się stało? Czemu obaj macie takie dziwne miny?
Steve spojrzał jeszcze raz na twarze przyjaciół widząc w nich jakiś niepokój. Zaczął się zastanwiać cóż mogło ich spotkać tej dziwnej nocy...
Trochę z niedowierzaniem powiedział: - Dzi... dziękuję. Wolałbym, żeby chłopak tutaj został. Jeśli oczywiście Alex się zgodzi... A tak poza tym, to co się stało? Czemu obaj macie takie dziwne miny?
Steve spojrzał jeszcze raz na twarze przyjaciół widząc w nich jakiś niepokój. Zaczął się zastanwiać cóż mogło ich spotkać tej dziwnej nocy...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
