Kfiatki z życia

-
- Mat
- Posty: 453
- Rejestracja: środa, 4 listopada 2009, 10:31
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
siedzimy sobie grzecznie na chemii, rozwiązujemy zadania, a tu włącza się muzyka chopina z radiowęzła i zaczynają nadawać audycję o nim. Czego się dowiedziałem? Tego że matka znalazła Chopina w fortepianie
2
Religia. Ja tam z tyłu klasy nawijam, nawijam, w końcu katechetka się wkurza, każe mi wstać, podchodzi do mnie z groźną miną, wszyscy się patrzą, ja już lekko przerażony... ona się na mnie patrzy. Wygląda naprawdę groźnie zwłaszcza że jest po dwóch kawach. Czekam na uderzenie. I doczekałem się:
- Co ty wyprawiasz ptysiu mój miętowy?
a tak w ogóle to jeden z moich kumpli uparł się by opowiedzieć mi swój koszmar senny. I opowiedział.
Był Brutusem i grał z Cezarem w Ping Ponga (kiedy właśnie miał przegrać decydującego seta... obudził się zlany potem!)
2
Religia. Ja tam z tyłu klasy nawijam, nawijam, w końcu katechetka się wkurza, każe mi wstać, podchodzi do mnie z groźną miną, wszyscy się patrzą, ja już lekko przerażony... ona się na mnie patrzy. Wygląda naprawdę groźnie zwłaszcza że jest po dwóch kawach. Czekam na uderzenie. I doczekałem się:
- Co ty wyprawiasz ptysiu mój miętowy?
a tak w ogóle to jeden z moich kumpli uparł się by opowiedzieć mi swój koszmar senny. I opowiedział.
Był Brutusem i grał z Cezarem w Ping Ponga (kiedy właśnie miał przegrać decydującego seta... obudził się zlany potem!)
Osobiście to upek mi się podoba - wciągający i łączący wszystkie postacie![]()

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kfiatki z życia
to ja napisze superzajebiście zabawną historie która nikogo nie rozbawi,a le piszę to by podbic sobie kufelki pod nickiem, no bo ba, jestem fajny.
Stoję stobie z kolezanką o koło godziny pierwszej w jednej z baram w Gdańsku, przy Długim nabrzerzu. I nagle zamilkliśmy, bo zaczęlismy słyszeć jakieś dzwonienie, czy łańcuchy. Ciemno wszędzie głucho wszędzie, kamienny płyty od mrozu popękane, Motława połamana, zamarźnięta, kaczki sobie w grupach na niej posiadały, gdzieniegdzie jakieś turyści dojczlandy się przewiną, a tu nagle takie tajemnicze, przedziwne pobrzękiwanie. Więc wyrafinowanie zażartowałem, że to z pewnością piekielne ogary się zbliżają(hah podświadome skojarzenie z legendą o Wyspie Spichrzów, którą mieliśmy naprzeciwko nas, po drugiej stronie brzegu) i tu nagle jak zza rogu jak nie wypadnie! Dosłownie - nie mozna tego nazwać chodem, on wypadał. Raz z jednej nogi raz na drugą, turlał się jak zećpany pies normalnie. Nastukany koleś, klucze mu z kieszeni wypadły i na łańcuchu łańcuszyły brzęczały i to było takie niesamowicie zabawne. Tak. Piekielne ogary okazały sie być najebanym jak dzwon kolesiem. Kumacie, KUMACIE KUMACIE?
Stoję stobie z kolezanką o koło godziny pierwszej w jednej z baram w Gdańsku, przy Długim nabrzerzu. I nagle zamilkliśmy, bo zaczęlismy słyszeć jakieś dzwonienie, czy łańcuchy. Ciemno wszędzie głucho wszędzie, kamienny płyty od mrozu popękane, Motława połamana, zamarźnięta, kaczki sobie w grupach na niej posiadały, gdzieniegdzie jakieś turyści dojczlandy się przewiną, a tu nagle takie tajemnicze, przedziwne pobrzękiwanie. Więc wyrafinowanie zażartowałem, że to z pewnością piekielne ogary się zbliżają(hah podświadome skojarzenie z legendą o Wyspie Spichrzów, którą mieliśmy naprzeciwko nas, po drugiej stronie brzegu) i tu nagle jak zza rogu jak nie wypadnie! Dosłownie - nie mozna tego nazwać chodem, on wypadał. Raz z jednej nogi raz na drugą, turlał się jak zećpany pies normalnie. Nastukany koleś, klucze mu z kieszeni wypadły i na łańcuchu łańcuszyły brzęczały i to było takie niesamowicie zabawne. Tak. Piekielne ogary okazały sie być najebanym jak dzwon kolesiem. Kumacie, KUMACIE KUMACIE?





-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
Może jestem żółtodziobem i ułomem, ale czy ty Brzoza nie masz co chwilę nowego avatara? Przecież tak nie można! Narażasz mnie na... nie wiem na co, ale to na pewno niebezpieczne!
Swoją drogą miałem ostatnio francuski (wiem, wiem parszywy język, nienawidzę się za swój błąd) i jak to w pierwszej klasie liceum bywa, poznajemy podstawy (taa... podstawy. Wiem jak się mówi "szkoła jest naprzeciw poczty, obok restauracji na ulicy szkolnej" a nie umiem powiedzieć "Ja idę") I co bardzo mnie rozbawiło, po francusku (pomijając oryginalną pisownię) pchać to Pusse, a ciągnąć Tire. (Nie wiem jak u was, ale w moim zdeprymowanym, zboczonym, wychłostanym przez Slaneesha umyśle pojawiły się skojarzenia Pussy i Tirówka)
To był kącik humoru inteligentnego.
Swoją drogą miałem ostatnio francuski (wiem, wiem parszywy język, nienawidzę się za swój błąd) i jak to w pierwszej klasie liceum bywa, poznajemy podstawy (taa... podstawy. Wiem jak się mówi "szkoła jest naprzeciw poczty, obok restauracji na ulicy szkolnej" a nie umiem powiedzieć "Ja idę") I co bardzo mnie rozbawiło, po francusku (pomijając oryginalną pisownię) pchać to Pusse, a ciągnąć Tire. (Nie wiem jak u was, ale w moim zdeprymowanym, zboczonym, wychłostanym przez Slaneesha umyśle pojawiły się skojarzenia Pussy i Tirówka)
To był kącik humoru inteligentnego.
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.

-
- Kok
- Posty: 1304
- Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 16:48
- Numer GG: 28552833
- Lokalizacja: Police
Re: Kfiatki z życia
mnie rozwalił właśnie opis gg koleżanki:
Historię tworzą ci co przeżywają
00088888000

- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Kfiatki z życia
Dobre, dobre!Alien pisze:mnie rozwalił właśnie opis gg koleżanki:Historię tworzą ci co przeżywają
Smirnov: Teraz lekkie śniadanie... Chleb ze smalcem, popity kwasem... (chlebowym)
Ja: Śniadanie kontynentalne. Głęboko.

-
- Marynarz
- Posty: 324
- Rejestracja: wtorek, 3 maja 2005, 14:17
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z miejsca
Re: Kfiatki z życia
Podsłuchałam dziś fragmentu rozmowy dwóch panów zamiatających uliczki w parku.
- ...no, to też był dobry film. Ale ta aktorka już nie żyje?
- Nie żyje, ale podobał mi się jej Nikifor. Cholernie dobry film tak w sumie.
- A co robisz wieczorem, bo miałbym ochotę się schamić.
- A, możemy pójść na wódę.
Ot, kulturalne chłopaki. Na filmach się znają.
- ...no, to też był dobry film. Ale ta aktorka już nie żyje?
- Nie żyje, ale podobał mi się jej Nikifor. Cholernie dobry film tak w sumie.
- A co robisz wieczorem, bo miałbym ochotę się schamić.
- A, możemy pójść na wódę.
Ot, kulturalne chłopaki. Na filmach się znają.
Nie ma tego złego, co do domu poszedł

-
- Kok
- Posty: 1304
- Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 16:48
- Numer GG: 28552833
- Lokalizacja: Police
Re: Kfiatki z życia
przed chwilą zaobserwowane na jakimś forum ( nie ma jak inteligentna cenzura , nie?)
ce****e ich większa ruchliwość
00088888000

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Kfiatki z życia
Znajomi mają zespół i ostatnio przerobili wstęp do jednej z piosenek tak, że na początku słychać jakby ktoś wyciągną kabel z gniazda (takie pyknięcie charakterystyczne). Tak więc K puszcza z głośników ten kawałek a D w tym czasie sprzątał salkę. Pyknięcie.
D: Chyba coś się zepsuło.
K: Nie. Tak ma być.
D: Acha. Chyba za głupi jestem na tę muzykę.
D: Chyba coś się zepsuło.
K: Nie. Tak ma być.
D: Acha. Chyba za głupi jestem na tę muzykę.
.

-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
Mądrości Dawidowych ciąg dalszy.
Kiedy byłem jeszcze w gimnazjum, mój senpai powiedział: Bierz ekipę i wpadajcie na Larpa. Byliśmy najmłodsi w towarzystwie (Chryste panie, same metale, goci i inne mroczne stworzenia, kontra my - dzieciaki z gimnazjum. Jeszcze Dawid był w krótkich spodenkach i czapce z daszkiem:)) I była tam pewna dziewczyna - 2 lata starsza, rude włosy (farbowane), wyższa ode mnie, ogólnie, o aparycji... dziwnej. Przyszła ze swoim chłopakiem który przypominał Małego Johna po zakończeniu 10 letniego procesu izolacji od świata dla bezpieczeństwa jego użytkowników. Inteligencja jak u jamochłona. Kto mógł wtedy przypuszczać, że ta ruda, dziwna niewiasta będzie dzisiaj moją dziewczyną?
Dobra, tło już macie (jest go nawet za dużo)
Sprawa polega na tym, że kiedy zaczęliśmy się spotykać, sprawę zwęszył Dawid. I tu pada cała seria przecudownych przemówień:
D - A wiesz, że widziałem XXX jak spacerowała z ZZZ?
J - No. Kumplują się.
D - trzymali się za rękę...
J - wiem. ZZZ lubi się narzucać.
D - potem się przytulili...
J - a ciebie dziewczyny nie przytulają na pożegnanie?
D - A na koniec...
J - Stary! Czy ty mi chcesz powiedzieć coś konkretnego?!
D - Jesteś debilem! Tylko chciałem to wyrazić bardziej poetycko!
Stoimy na korytarzu - ja, Dawid i moja umiłowana. Dawid sprawnym ruchem rozpina mi zamek w bluzie. Zapinam. On rozpina. Cierpliwie zapinam. W końcu XXX nie wytrzymuje.
X - mógłbyś nie rozpinać Przemkowi tego... zamka błyskawicznego?
D - Błyskawiczny to jest Przemek. Przykro mi, że uświadamiam cię przed faktem.
Dawid ma hodowlę stworów różnej maści. ostatnio jego ojciec stwierdził, że kupują strusie jaja i otwierają agroturystykę sezonową.
D - Kupujemy jaj strusie. Problem w tym, że strusie dążą do samozagłady. trzeba będzie je wiązać na noc.
X - Chyba lemingi.
D - Słyszałaś taką nazwę jak strusie emo?
X - chyba że tak. I co będziecie z nimi robić?
D - Latem hodować, a zimą jeść. a w międzyczasie zrobimy dzieciakom z pobliskiej szkoły zawody w jeździe na strusiu. Niech się dowiedzą co czuł Hugo... Swoją drogą, Pepe jak chcesz, to ci sprzedam dwa jaja, trochę się dowartościujesz...
Kiedy byłem jeszcze w gimnazjum, mój senpai powiedział: Bierz ekipę i wpadajcie na Larpa. Byliśmy najmłodsi w towarzystwie (Chryste panie, same metale, goci i inne mroczne stworzenia, kontra my - dzieciaki z gimnazjum. Jeszcze Dawid był w krótkich spodenkach i czapce z daszkiem:)) I była tam pewna dziewczyna - 2 lata starsza, rude włosy (farbowane), wyższa ode mnie, ogólnie, o aparycji... dziwnej. Przyszła ze swoim chłopakiem który przypominał Małego Johna po zakończeniu 10 letniego procesu izolacji od świata dla bezpieczeństwa jego użytkowników. Inteligencja jak u jamochłona. Kto mógł wtedy przypuszczać, że ta ruda, dziwna niewiasta będzie dzisiaj moją dziewczyną?
Dobra, tło już macie (jest go nawet za dużo)
Sprawa polega na tym, że kiedy zaczęliśmy się spotykać, sprawę zwęszył Dawid. I tu pada cała seria przecudownych przemówień:
D - A wiesz, że widziałem XXX jak spacerowała z ZZZ?
J - No. Kumplują się.
D - trzymali się za rękę...
J - wiem. ZZZ lubi się narzucać.
D - potem się przytulili...
J - a ciebie dziewczyny nie przytulają na pożegnanie?
D - A na koniec...
J - Stary! Czy ty mi chcesz powiedzieć coś konkretnego?!
D - Jesteś debilem! Tylko chciałem to wyrazić bardziej poetycko!
Stoimy na korytarzu - ja, Dawid i moja umiłowana. Dawid sprawnym ruchem rozpina mi zamek w bluzie. Zapinam. On rozpina. Cierpliwie zapinam. W końcu XXX nie wytrzymuje.
X - mógłbyś nie rozpinać Przemkowi tego... zamka błyskawicznego?
D - Błyskawiczny to jest Przemek. Przykro mi, że uświadamiam cię przed faktem.
Dawid ma hodowlę stworów różnej maści. ostatnio jego ojciec stwierdził, że kupują strusie jaja i otwierają agroturystykę sezonową.
D - Kupujemy jaj strusie. Problem w tym, że strusie dążą do samozagłady. trzeba będzie je wiązać na noc.
X - Chyba lemingi.
D - Słyszałaś taką nazwę jak strusie emo?
X - chyba że tak. I co będziecie z nimi robić?
D - Latem hodować, a zimą jeść. a w międzyczasie zrobimy dzieciakom z pobliskiej szkoły zawody w jeździe na strusiu. Niech się dowiedzą co czuł Hugo... Swoją drogą, Pepe jak chcesz, to ci sprzedam dwa jaja, trochę się dowartościujesz...
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig

-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
Twoje "gdyby" bardzo mnie cieszy i utwierdza w przekonaniu, że dzień w którym odgryzę sobie głowę jeszcze nie nadszedł.
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.

-
- Bombardier
- Posty: 676
- Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)
Re: Kfiatki z życia
W szkole mamy takiego jednego nauczyciela który ma bardzo luźny kontakt z rzeczywistością i jego lekcje są delikatnie mówiąc o swojskiej atmosferze. Pewnego dnia kilku geniuszy z mojej klasy wymyśliło że kupią mu flaszkę i dzięki temu nie będzie lekcji. Chodzili więc po wszystkich i zbierali składkę. Kiedy zapytali się mnie, powiedziałem im że są poje...
Tak czy inaczej kasy nie dałem, ale udało im się zebrać na smirnoffa. Nadeszła lekcja, flaszka ląduje bez słowa na biurku (uznali że kolo sam się domyśli o co chodzi).
Ten jednak popatrzył się na nich jak na idiotów i zawołał dyżurnego, którym akuratnio byłem ja.
"Zabierz to do ubikacji i wylej" powiedział. Więc biorę, w klasie popłoch że wóda się marnuje, to z prośbami do nauczyciela, to do mnie. Chwytam po kryjomu plecak i kozacko opuszczam salę, z flaszką w ręku.
Ludzie na korytarzu mieli niezły ubaw
I tak zważywszy że była to ostatnia lekcja udałem się do domu z moją zdobyczą .
Ah, to wspaniałe uczucie, kiedy uśmiecha się szczęście i od tak okazuje się że wykiwałeś wszystkich
Tak czy inaczej kasy nie dałem, ale udało im się zebrać na smirnoffa. Nadeszła lekcja, flaszka ląduje bez słowa na biurku (uznali że kolo sam się domyśli o co chodzi).
Ten jednak popatrzył się na nich jak na idiotów i zawołał dyżurnego, którym akuratnio byłem ja.
"Zabierz to do ubikacji i wylej" powiedział. Więc biorę, w klasie popłoch że wóda się marnuje, to z prośbami do nauczyciela, to do mnie. Chwytam po kryjomu plecak i kozacko opuszczam salę, z flaszką w ręku.
Ludzie na korytarzu mieli niezły ubaw

I tak zważywszy że była to ostatnia lekcja udałem się do domu z moją zdobyczą .

Ah, to wspaniałe uczucie, kiedy uśmiecha się szczęście i od tak okazuje się że wykiwałeś wszystkich

"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"
May the Phone be with you!
May the Phone be with you!

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Kfiatki z życia
Heh, wróciłem wczoraj do domu koło 22 a rodzice już spali. No to zrobiłem sobie kolację (Vifon - mniam
), umyłem zęby i poszedłem spać. Budzę się rano, koło 8, patrzę na telefon a tu sms odm mamy - "Synku już późno a ciebie nie ma, gdzie jesteś i kiedy będziesz?" wysłany o 23.30 czyli jak już dawno spałem 


.

-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: środa, 21 października 2009, 23:22
- Numer GG: 0

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Kfiatki z życia
Bo powiedziałem, że najpóźniej będę wpół do 12 bo tak mam ostatniego busa.Marz pisze:Troskliwi rodzice ; )
.

-
- Majtek
- Posty: 116
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 14:09
- Numer GG: 21666460
- Skype: rata_el_deserto
- Lokalizacja: Mnichowice
Re: Kfiatki z życia
Wczoraj siedzę na ostatniej lekcji i słucham co mówią koleżanki obok. No i wspominały jakąś tam osiemnastkę i jedna do drugiej mówi: "wchodzę do łazienki, a tam jedna wielka zgonownia. Musiałam przynieść XXX barszczyk i herbatkę" Gadają dalej. I w pewnym momencie "a on był czerwony jak Zetor".
Padłam.
Padłam.

"Widzieliście go? Rycerz chędożony! Herbowy! Trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Kfiatki z życia
Hah, musiałem sprawdzić na googlach czym jest Zetor. Na jakiej wsi mieszkasz?Adda pisze:Wczoraj siedzę na ostatniej lekcji i słucham co mówią koleżanki obok. No i wspominały jakąś tam osiemnastkę i jedna do drugiej mówi: "wchodzę do łazienki, a tam jedna wielka zgonownia. Musiałam przynieść XXX barszczyk i herbatkę" Gadają dalej. I w pewnym momencie "a on był czerwony jak Zetor".
Padłam.




