To może odpowiem w podobnym stylu.jokemaster pisze: Mały książe jest przereklamowany
Nie.
Milcz.jokemaster pisze:Mały książe jest przereklamowany
Radze najpierw zrozumiec, potem wyrokowac bo dramaty i niektóre poezje Micińskiego to rozpierdol mentalny. Bardzo podoba mi sie krytykowanie czegos (Konrad nazwany gdzies tu emo) bez zrozumienia kontekstu. Radze szczerze przeczytac raz jeszcze powoli, dokładnie i bez wrogości zniesławione dziady część III czy Noc listopadową lub Wesele.Sihamaah pisze: Na szczęście na polskim jest też czasem fajna poezja (Tuwim! <3), ale niestety i tutaj często jest chłam. Np. ten gość Miciński...
Iii tam. Najciężej się czyta część III, reszta trudna nie jest. Mi osobiście najbardziej przypadła do gustu Mała i Wielka Improwizacja.No Name pisze:Dziady naprawdę męczą... trudno się to czyta, jeszcze trudniej zrozumieć. Wyjątkiem tylko jest część 2, gdzie opisany jest naprawdę fajowy obrzęd.
Nie wiem jaki miałeś "zestaw", ale u mojej znajomej wśród lektur znalazł się Folwark zwierzęcy, co raczej denne nie jest. Ja tam zresztą też raczej nie narzekam, miałam Faraona Prusa, a Prusa akurat bardzo lubię.Obelix pisze:bo w gimnazjum ciągle denne lektury
Tego jeszcze nie miałam okazji czytać w szkole, ale czytałam dla siebie samej i przyznać muszę, że A. Camusa polubiłam. Ciągle poluję na Człowieka zbuntowanego, ale jakoś tak... W bibliotece go nie znalazłam.Sihamaah pisze:"Dżuma"
Naprawdę? Moja nauczycielka co jakiś czas powtarza nam, że to, że czyjeś nazwisko jest znane nie znaczy, że wszystko co napisał jest prześwietne, ale przerobić to musimy, bo taki wymóg i już.Obelix pisze: to jeżeli jakieś nazwisko jest odpowiednio znane i stare jak pół świata to znaczy że wszystko co ten ktoś napisał jest dobre i ponadczasowe. A gówno prawda, podręcznik do DnD jest bardziej ponadczasowy niż to gówno
Niektóre książki to rzeczywiście chłam, chociaż akurat wśród lektur szkolnych niewiele takich znalazłam i, jak dla mnie, marudzenie na te książki jest trochę, hm, bezpodstawne. Czasami mi się wydaje, że albo jest to zbyt na pokaz (bo jak większość narzeka to ja też będę), albo ludzie czytali to jedynie przelatując po tekście wzrokiem i myśląc o czymś innym, więc niezbyt wiedzą o czym książka traktuje... Owszem, są różne gusta, ja np. nie przepadam za dramatami i dla mnie czytanie ich to często męka, aczkolwiek przyznać muszę, że sporo jest naprawdę dobrych. To raczej kwestia podejścia, większość ludzi traktuje lekturę jako zło konieczne a nie jako książkę, więc automatycznie pojawia się u nich myśl "to gówno, to chłam"etc. Jakby tak popatrzeć na to jak na książkę, a nie jak na lekturę to pewnie opinie o połowie z nich by się zmieniły...Alucard pisze:Czy istnieją jeszcze ludzie, dla ktorych pierwsze wrażenie po lekturze to nie wszystko (najczęściej: Nie rozumiem- co za chłam) i liczy się jeszcze przyjemne babranie w tym całym literackim błotku?
"Faraon" to jedyna lektura, której nie dałem rady przeczytać, jak kurwa można przez 10 stron opisywać jedną rzecz? Ta książka to jeden wielki, nudny opis. Prusowi pewnie płacili od strony. Nie wszystkie lektury w gimnazjum są denne, bo "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" jest świetne. Reszta to średnio ciekawe rzeczy ("Stary człowiek i morze", "Pan Tadeusz", za kutasy ) ale też zjebane, wyidealizowane aż się rzygać chce i przede wszystkim nudne książki, jak "Krzyżacy" czy "Kamienie na szaniec" (moja podstawówka była im. K. K. Baczyńskiego, gimnazjum jest im. Powstańców Warszawy, więc temat Powstania Warszawskiego mam już tak przewałkowany, że od setnego czytania o tym samym i to jeszcze w tym "idealnym" stylu rzygać mi się już chciało. Kurde, jak to jest? Powstańcy naprawdę byli pełni ideałów, życzliwi, pomysłowi, mądrzy, sprawni a my takie nic nie umiejące chuje jesteśmy czy Kamiński w tej książce co drugie zdanie zmyślił?). Generalnie lektury w gimnazjum oceniam na minus, bo poza "Stowarzyszeniem..." i "Hobbitem" czytanie tych zwałów było katorgą, która umiejętnie wzbudziła do mnie odrazę do książek tych autorów.Corvus pisze:Nie wiem jaki miałeś "zestaw", ale u mojej znajomej wśród lektur znalazł się Folwark zwierzęcy, co raczej denne nie jest. Ja tam zresztą też raczej nie narzekam, miałam Faraona Prusa, a Prusa akurat bardzo lubię.Obelix pisze:bo w gimnazjum ciągle denne lektury
Ja właśnie dlatego jestem na humanie - uwielbiam tę babraninęAlucard pisze: Czy istnieją jeszcze ludzie, dla ktorych pierwsze wrażenie po lekturze to nie wszystko (najczęściej: Nie rozumiem- co za chłam) i liczy się jeszcze przyjemne babranie w tym całym literackim błotku?
No wyobraś sobie, kurwa, że można. Jedni lubią taką retardację, inni nie. TO, że tobie nie odpowiada, spoko. Ale atakowanie książki za to, że nie ma akcji jak Ludlum jest szczeniackie. A ta książka to faktycznie jeden wielki opis - ale zamiast przeklinania radziłbym sobie zadac pytanie, co autor opisuje i jak. A jak nie to nie czytac i podejść do tego "nie daje rady to nie czytam, nie klnę na książkę". Lub poczytać Drussa Legend, gdzie jucha sie leje i nie ma nudnych opisów.Matysz pisze:"Faraon" to jedyna lektura, której nie dałem rady przeczytać, jak k**wa można przez 10 stron opisywać jedną rzecz? Ta książka to jeden wielki, nudny opis.
Żebyś wiedział. Były stawki za napisane wersy. W kopiejkach.Matysz pisze:Prusowi pewnie płacili od strony.
To w sumie tylko potwierdza moją tezę (ech, kierunek nauczycielstwo), że na te lektury w gimnazjum często za wcześnie, bo nie zostaną zrozumiane. W tym wieku przelatuje się tekst a nie czyta (nie obrażając tych, któzy czytają faktycznie)Matysz pisze:Nie wszystkie lektury w gimnazjum są denne, bo "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" jest świetne. Reszta to średnio ciekawe rzeczy ("Stary człowiek i morze", "Pan Tadeusz", za kutasy )
To samo co w pierwszej uwadze. Spróbowac przebrnąc, a jak nie to odrzucic. Bo to nie są słabe książki, wiec nazywanie ich zjebanymi mnie drażni. Jak są tak słabe - napisz lepsze. Wiem, że argument z dupy, ale jak ktoś mówi "nie rozumiem, nudzi mnie, czyli jest beznadziejne" drażni mnie niesamowicie.Matysz pisze:ale też zjebane, wyidealizowane aż się rzygać chce i przede wszystkim nudne książki, jak "Krzyżacy" czy "Kamienie na szaniec"
POkaż mi gdzie Kamiński nazwał kogokolwiek chujem. Kamiński pokazał jedną stronę medalu i chocby dlatego warto poczytać. Drugą pokazuje na przykład Konwicki. A... zapomniałbym... też nudny i długi... kicha i chłam przeciez.Matysz pisze:Kurde, jak to jest? Powstańcy naprawdę byli pełni ideałów, życzliwi, pomysłowi, mądrzy, sprawni a my takie nic nie umiejące chuje jesteśmy czy Kamiński w tej książce co drugie zdanie zmyślił?).
Nie lubie obrażania ludzi, którzy cos dla sztuki zrobili przez niedorośnietych gówniarzy. Słowo 'zwał' kierowane przez ciebie znawco literatury pod adresem na przykład Prusa, który w dwóch zdaniach sporu sprawiłby iżbyś leżał i kwiczał jest niesmaczne...Matysz pisze:Generalnie lektury w gimnazjum oceniam na minus, bo poza "Stowarzyszeniem..." i "Hobbitem" czytanie tych zwałów było katorgą, która umiejętnie wzbudziła do mnie odrazę do książek tych autorów.
Matysz, Placówkę przeczytaj. Może zmienisz zdanie co do Prusa, nie wiem. Może.Matysz pisze:"Faraon" to jedyna lektura, której nie dałem rady przeczytać, jak k**wa można przez 10 stron opisywać jedną rzecz? Ta książka to jeden wielki, nudny opis. Prusowi pewnie płacili od strony.
Nie wiem co takiego śmiesznego w tych kutasach było. Jakoś tak wszystkich to bawiło w gimnazjum. Zwykłe słowo a tyle radości."Pan Tadeusz", za kutasy
No patrz, a dla mnie Hobbit był nudny. Idą, idą, idą. Cała masa opisów. I co? I nic. Opisy, opisy, opisy. Takie to nudne. Tylko nie wiem po co w związku z tym na to kląć. Poza tym... Pamiętam jedną osobę, w związku z brakiem zaiteresowań religią mawiała, że Biblią to by się podetrzeć mogła. No dobra, nie rusza mnie to, że Biblią akurat, ale rusza mnie to, że książką. Bo to książka, jaka by nie była - nadal książka." i "Hobbitem" czytanie tych zwałów było katorgą, która umiejętnie wzbudziła do mnie odrazę do książek tych autorów.
O Captain my Captain!"Stowarzyszenie Umarłych Poetów" jest świetne.
Tu możesz zapytać o każdą inną książkę, czy autor coś zmyślił na resztę (i to on jest be) czy też nie (i to reszta jest be). Opisał tych, których chciał opisać, taką chciał książkę. Jak wyżej Alucard pisał - pokazał jedną stronę medalu. Tą, która dla niego ładniej błyszczała.Kurde, jak to jest? Powstańcy naprawdę byli pełni ideałów, życzliwi, pomysłowi, mądrzy, sprawni a my takie nic nie umiejące chuje jesteśmy czy Kamiński w tej książce co drugie zdanie zmyślił?
Mam w dupie co on opisuje szczerze mówiąc. Po pierwszych stu stronach książka tak mnie zniechęciła, że było mi wszystko jedno co tam się dzieje. Narzekam na książkę, bo mi się nie podoba, chyba mogę, nie?No wyobraś sobie, kurwa, że można. Jedni lubią taką retardację, inni nie. TO, że tobie nie odpowiada, spoko. Ale atakowanie książki za to, że nie ma akcji jak Ludlum jest szczeniackie. A ta książka to faktycznie jeden wielki opis - ale zamiast przeklinania radziłbym sobie zadac pytanie, co autor opisuje i jak. A jak nie to nie czytac i podejść do tego "nie daje rady to nie czytam, nie klnę na książkę". Lub poczytać Drussa Legend, gdzie jucha sie leje i nie ma nudnych opisów.
Fakt. Tylko przy "Stowarzyszeniu..." się zastanowiłem nad tym co przeczytałem, bo było fajne, a nie jak "Krzyżacy", gdzie po ostatniej stronie odłożyłem książkę i miałem świadomość, jaką katorgą będzie przerabianie tego na lekcji.W tym wieku przelatuje się tekst a nie czyta (nie obrażając tych, któzy czytają faktycznie)
Przebrnąłem (tylko "faraona" nie przeczytałem całego), odrzuciłem, nie chcę więcej na oczy widzieć. A jak coś jest nudne to niby dlaczego ma mi się podobać, co? Bo ktoś uznał, że to piękne/ważne?To samo co w pierwszej uwadze. Spróbowac przebrnąc, a jak nie to odrzucic. Bo to nie są słabe książki, wiec nazywanie ich zjebanymi mnie drażni. Jak są tak słabe - napisz lepsze. Wiem, że argument z dupy, ale jak ktoś mówi "nie rozumiem, nudzi mnie, czyli jest beznadziejne" drażni mnie niesamowicie.
Pokaż mi gdzie stwierdziłem, że to Kamiński nazwał mnie chujem, albo czytaj ze zrozumieniem (zajebiście to brzmi pewnie od minimum 4 lata młodszego gówniarza). A Konwickiego nie znam, jeszcze.POkaż mi gdzie Kamiński nazwał kogokolwiek chujem. Kamiński pokazał jedną stronę medalu i chocby dlatego warto poczytać. Drugą pokazuje na przykład Konwicki. A... zapomniałbym... też nudny i długi... kicha i chłam przeciez.
Jako zwały określiłem te książki, tak mi się ze zwałem gruzu skojarzyło. A te dwa zdania zajęły by mu pewnie 23 strony, więc bym nie przeczytałSłowo 'zwał' kierowane przez ciebie znawco literatury pod adresem na przykład Prusa, który w dwóch zdaniach sporu sprawiłby iżbyś leżał i kwiczał jest niesmaczne...
Ponoć się zdarzało w całości. Ktoś mi nawet mówił, że miał calego. Nie wiem.an Tadeusz - Był przerabiany w ogólniaku i to jakoś pod koniec drugiej klasy. Wiec nie wiem skąd wzięło się gimnazjum. W gimnazjum to tylko fragmenty były.
No nie wiem, nie wydaje mi się. Ciężko zrobić coś lepiej jak się pisarzem/poetą nie jest, ale... No proszę cię, jak oceniać to jakoś sensownie. Albo przynajmniej bez bluzgów.Poza tym standardowy argument wszystkich - nie zrobisz lepiej toś gówniarz i nie masz prawa oceniać
A gdzie były kutasy w "Starym..."? "Pan Tadeusz" mi się jakoś super nie spodobał i tyle.Poważnie, jeżeli jedyne za co ci się Pan Tadeusz oraz Stary człowiek i morze spodobał to kutasy, to frajer z ciebie.
Archaizm? W pewnym sensie. Odmienne? tak. Śmieszne? na poziomie kiepskich
Zgadzam się. Stosunek uczniów (z mojej klasy plus znajomi z innych) do lektur to dowiedzieć się o czym to jest, żeby jakoś napisać z tego testy i wypracowanie. Możliwe, że to przez to nie doceniam tych książek, ale po przeanalizowaniu ich od deski do deski, zrobieniu 1000 zakładek i 20 tabel mam dość danej lektury, jestem nią "przejedzony" (a od tego chce się rzygać). Podobną sytuację jak z "Faraonem" miałem ze "Szpitalem odnowy" Lema (nie jestem pewien tytułu), też poddałem się po iluś-tam stronach, ale nikt mi nie kazał czytać tego szczegółowo a potem przeanalizować krok po kroku zwracając uwagę na szczegóły i dlatego nie jestem na tę książkę wkurzony (jak na "Faraona" czy "Krzyżaków").No cóż, może gdyby mnie nie zmuszali do czytania tego to może bym się powstrzymał od bluzgów.