- Batman nie zabija. Nigdy. Właśnie dlatego że jego rodziców zabito.
Och, wierz mi z pewnością w całej historii zabił kilka razy z premedytacją dla zemsty. Bo nie jest tak do końca jak mówisz.
A Joker Ledgera jest fajny, ale jest mało jokerowaty. Znaczy wypowiem się poprzez nie swoje komentarze z sieci:
Joker świetnie napisany, faktycznie dobrze skonstruowana postać (może poza zbyt łopatologicznymi nawiązaniami do KJ ze zmyślonymi originami, ale jednak Ledger w sporej ilości scen pojechał warsztatem, a w jego rozbieganych oczach nie dało się dostrzec psychotycznego błysku.(...) I wszystko ładnie, szkoda tylko, że tak mało było Batmana w Batmanie, bo pomimo tylu nawiązań komiksowych i wierności wielu wątkom z Batkowego uniwersum, w pewnym momencie spostrzegłem, że oglądam film o zakutym w kevlar mścicielu, który walczy z uszminkowanym psychopatycznym terrorystą, a nie o Batmanie i Jokerze…
jestem najeżony na Ledgera, bo wszyscy pieją jaki to on bóg aktorstwa odkąd umarł.
ja nie odmawiam Ledgerowi tego, że jest dobrym aktorem, chodzi mi o to, że odkąd kojfnął, ludzie prześcigają się w płaczu i gadaniu, jaki był boski, nie tylko jako aktor, ale też jako człowiek. Męczy mnie to.
Gdyby nadal żył, to połowy, ba! 3/4 tych tekstów o jego aktorskiej boskości nawet byśmy nie dostali do przeczytania, bo nikt by się nie pokwapił, żeby je z kogoś wydobyć.
I sądzę, że w przypadku Oskara podnosi to wyraźnie jego szanse, bo nie wypada nieboszczyka źle potraktować, a wiadomo, że Oskary dawane są czasem jak karne, nie do końca z sensem.
Personalnie nie mam nic do gościa, ale tak, jak byłem zmęczony tym, że przez jakiś czas wszędzie były tylko newsy o 175. trailerze DK, tak samo ciskało mnie, jak na 90% stron widziałem to samo zdjęcie Ledgera i te same pienia.
Ot. Czy Ekchart jest lepszy od Ledgera? Się zobaczy. Jestem BARDZO, BARDZO, BARDZO źle nastawiony do wyglądu Jokera. Dramatycznie źle. To dla mnie taki ruch, jakby się nagle okazało, że uszy na kapturze Batmana to prawdziwe uszy Wayne’a i on nimi może poruszać. Mam nadzieję, że ta wpadka (kataklizm) charakteryzatorski zostanie naprawiona naprawdę bardzo dobrą grą.
w zasadzie rola eckharta podobala mi sie bardziej od roli ledgera, ktory byl wg mniej najmniej jajcarskim jokerem w dziejach batmana. tak, zlinczujcie mnie. no nie rozbawil mnie i tyle. czerstwy joker.
A wygląd Jokera odrzucił mnie w chwili, gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcie. I odrzucał z każdą chwilą bardziej. Joker Nicholsona był słaby, ale przynajmniej zgodny jakoś tak z wypracowanym wzorcem Novicka, Wolfmana i Granta, do którego się przyzwyczaiłem.
Żeby nie było wątpliwości, film mi się podobał. To bardzo dobrze zrobiony sensacyjniak. Trochę rozwlekły. Trochę za mało akcji, wybuchów i mordobicia jak na sensacyjniak. Słaba laseczka. Ale bardzo dobry, mimo wszystko.
Pod warunkiem, że Stefan Senegal walczyłby w tym filmie z terrorystą imieniem Ja Wam Dam.
Bo, jeżeli mam to rozpatrywać jako film a Batmanie, to był średni. Mocno średni.
(...)
Na dzień dobry nasmarujcie pal i rozpalcie stos. Śp. Heath Ledger nie był rewelacyjny. Zagrał niezłą rolę psychopaty, albo nawet nie psychopaty, po prostu niezrównoważonego psychicznie bandyty. Nie zagrał Jokera. Nie dla mnie. Dla mnie to nie był Joker, tylko jakiś świr wymazany kosmetykami jak idiota.
Mlaskał wstrętnie. Może mam złe pojęcie o obłędzie, ale jak coś mlaszcze, to nie jest obłąkane ani straszne. Kojarzy mi się z pewnym gościem imieniem Rysiek, który kiedyś jeździł w pierwszych drzwiach autobusu 802 do Warszawy. Też mlaskał. Był umysłowo ograniczony, a to nie to samo, co szaleństwo. Mlaskanie nie jest szalone, jest obleśne. Mlaskający Ledger nie jest obłąkany, jest obleśny.
i tak dalej i tak dalej.
Reasumując, postac Jokera byłaby tylko kolejnym przedstawieniem Jokera, gdyby nie to że Ledger kopnał w kalendarz, a tak wszyscy wylewają lukier na film i na jego ostatnią rolę.