Vinnred oddał krasnoludowi flaszki z wódką i wziął od Kella bukłak pełen nafty, która i tak powinna spełnić swoje zadanie, zakładając że wampirowi się uda. Trolle chrząkały z coraz większą irytacją i tylko kwestią czasu było, gdy cienka nić ich cierpliwości pęknie jak bańka mydlana. Vinnred natomiast, jak gdyby nic sobie z tego nie robiąc, zrzucił powoli najpierw swój płaszcz, a następnie to samo zrobił ze śnieżnobiałą koszulą, odsłaniając wspaniale umięśniony tors.

Wampir przeciągnął się napinając mięśnie, widzieliście też, że skoncentrował się maksymalnie na swoim zadaniu. Odkorkował bukłak z naftą, w drugą dłoń wrzucił swój rapier i już zamierzał ruszyć, gdy poczuł na swym ramieniu lodowatą dłoń. To była Ulli.
- Uważaj na siebie, ukochany. Będę się modlić za ciebie do Sigmara... - szepnęła.
- Spokojnie, Ursulo. - wtrącił Anthony. -
Nasz czarodziej chyba wie, co robi. - albiończyk uśmiechnął się, ale to zdecydowanie nie był radosny uśmiech. Vinnred skinął im głową, pogładził Ulli po twarzyczce, po czym...
ZERWAŁ SIĘ!!!
Poruszał się z tak nieludzką prędkością, że wasze oczy czasami wyłapywały po dwóch Vinnredów w jednym miejscu. Robił piorunujące wrażenie. I chyba nie tylko na was, bo trolle zaryczały gniewnie na zbliżającego się wampira i walnęły w podłogę maczugami wielkości pni drzew. Nawet w odległości trzydziestu kroków od nich, poczuliście wstrząsy pod stopami. Vinnred natomiast, z gracją godną szermierza ominął spadające na niego ciosy.
Jako widzowie tego wątpliwego przedstawienia widzieliście, jak troll zamachnął się znów swą maczugą. Szlachcic dał nura w prawo i z niewiarygodną prędkością przetoczył się przed trollicę, uderzając ją szybkim cięciem. Ta wrzasnęła i rąbnęła w niego swoją maczugą, a jej wnętrzności wylały się z krwawej rany. Vinnred nie czekał, tylko opróżniał zawartość bukłaka, omijając z gracją poirytowaną trollicę, która wpychała pęta swoich bebechów z powrotem do rany. Rozcięcie już się goiło.
Kell wypalił w kierunku trolla, odwracając nieco jego uwagę od wampira. Bełty trafiły go w paskudną gębę, jednak na niewiele się to zdało. Potwór zaryczał gromko, po czym wydobył pociski ze swego ciała – widzieliście, jak rany goją się niemal w mgnieniu oka. Taranis i Anthony osłaniali przemykającego między stworami Vinna szyjąc do trolli ze swych łuków. Szlachcic poruszał się tak szybko, że w pewnym momencie jedna ze strzał albiończyka niemal ugodziła go w plecy. Niemal.
Vinnred natomiast ciął trolla w grubą, niczym kolumna nogę, a cuchnąca krew bryzgnęła z rany. Bestia zaryczała z bólu i zamachnęła się na niego w momencie, gdy szlachcic polewał trolla naftą. Dosłownie w ostatniej chwili wampir odskoczył w bok, tuż pod nogi trollicy, która zwymiotowała na niego. Czarodziej zręcznie odskoczył i zabójcza, żrąca breja go nie trafiła. Z każdą chwilą widzieliście jednak jak Vinnred słabnie i nie było się co dziwić – tempo jakie utrzymywał od dłuższej chwili było naprawdę zabójcze.
Ulli próbowała rzucić się w kierunku szlachcica, jednak Ratte chwycił ją w pół i przycisnął do siebie.
- Puszczaj mnie, gburze! Muszę mu pomóc! - warknęła dziewczyna szamocząc się w jego uścisku.
- Myślę, że Herr Vinnred'owi bardziej będziesz podobać się w jednym kawałku, pani. - rzucił Ratte patrząc na nią z ukosa. -
Nigdzie nie pójdziesz.
Taranis i Anthony owinęli groty czterech strzał jakimś materiałem, Throrgrim polał je swoją wódką, a następnie podpalił korzystając z latarni. Obaj łucznicy, stojąc ramię w ramię niczym na turnieju strzeleckim posłali płonące strzały wprost w dwójkę trolli z którymi zmagał się w pojedynkę Vinnred.
Widząc nadciągające płonące pociski w ślepiach trolla błysnęło przerażenie i stwór próbował odskoczyć na bok. Bezskutecznie – odległość była niewielka, a tak wytrawni strzelcy jak albiończyk i elf nie mogli nie trafić. Troll dostał w korpus i niemal od razu cały zajął się ogniem. Wampir zawahał się przez chwilę widząc że jego przeciwnik zaczął płonąć i został pochwycony przez trollicę. Jego przedramię pulsowało bólem pod uściskiem potwora. Jej szyja wzdęła się i rozległ się ohydny charkot. Zaraz zwymiotuje i Vinnred zamieni się w musującą papkę!
Szlachcic rozpaczliwie uerzył rapierem w dłoń trollicy wyrywając rękę akurat w chwili, gdy strzały odnalazły cel i trollica również stanęła w płomieniach. Wampir resztkami sił zamienił się w nietoperza i odleciał na bezpieczną odległość, gdy dwa trzymetrowe trolle zamienione w słupy ognia słaniały się na nogach wrzeszcząc i uderzając nawzajem o siebie. Ilość otwierających się pod wpływem wysokiej temperatury ran była zbyt wielka i po kilku chwilach oba stwory runęły w tył rozświetlając całą jaskinię żółtawą poświatą.
Vinnred natomiast powrócił do drużyny przyjmując swoją normalną postać. Był zmęczony, spocony i dyszał tak ciężko, że nie mógł wykrztusić słowa. Wypuścił rapier z dłoni, po czym usiadł na ziemi przyglądając się bez wyrazu czerniejącym w ogniu trollom.
- Nigdy więcej takich eskapad, panie von Schotten! - krzyknęła Ulli i wpadła mu w ramiona. Tak zdeterminowanej jej jeszcze nie widział. -
Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam! - wtuliła się w niego, ale po chwili oderwała i spojrzała z wyrzutem. -
Przydałaby ci się kąpiel, Vinn... Cuchniesz!
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.