[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Atak od tyłu?
*Zabawa!*

Yang odwrócił się i ruszył z powrotem przez wodę, biegiem, tak szybko jak tylko zdołał, dzierżąć oburącz krwawe ostrze.
- Masz coś wzmacniającego? - rzucił do Iseris, mijając ją szybko w korytarzu.
*Chcemy krwi!* stwierdził demon.
Szermierz zgodził się z nim, nacierając na stwora z zamiarem zmasakrowania mu głowy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
"Ciężko dokładnie stwierdzić z czym będziemy mieli do czynienia" - westchnął mag - "ale jestem pewien, że jest to związane z demonami, w dodatku na pewno nie są to jakieś słabe demony..." - powiedział, a po chwili zastanowienia dodał - "Jeżeli chcecie tam iść teraz, to chętnie przejdę się z wami, inaczej ciekawość nie da mi spokoju jeśli wy pójdziecie a ja zostanę..." - westchnął - "Tylko ostrzegam, że może to się okazać dosyć niebezpieczne."

(Jeżeli wyruszą w tamto miejsce to Velius wyrusza razem z nimi)
I tak nikt tego nie czyta...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Arilyn Faerith:

Biały faktycznie znalazł jej pracę. Gdy elfka zeszła na dół i się przywotała mężczyzna uśmiechnął się, skinąwszy jej głową. - Jedna z farm poza granicami wiecznego mrozu ma co rusz jakieś problemy i musimy kogoś tam wysyłać. Zakwaterujemy cie tam na stałe, pasuje? - zapytał. - W sumie mam nawet gotowe dokumenty i nowy brelok dla ciebie... - wzruszył ramionami.


Yang Lou:

- Nie mam - bąknęła czarodziejka.
Szermierz zaatakował natychmiast na niespodziewającego się ataku potwora i pierwszym cięciem w potylice zdrowo go oszołomił. Dwa kolejne ciecia nie były już tak udane, bo Yang zaczął siec na oślep, przez co po chwili dostał ogonem bestii w twarz.
Koło Yanga przeleciały dwie ogniste kule, które grzmotnęły w istotę. Nadir chwycił za miecz i dobywając go trafił istotę w plecy, powodując jej zachwianie i tym samym dając Yangowi okazje na wyprowadzenie porządnego ciosu. Bestia osunęła się na ziemię, a Yang kolejnymi kilkoma cięciami zamienił jej łeb w kotlet.
Nadir odetchnął, siadając na trupie. - Rany... nigdy więcej -

Ruszyli znów korytarzem, by wejść do sporego legowiska - spiętrzonych starych sprzętów. Legowisko było teraz puste, ale wcześniej coś w nim chyba siedziało...


Velius:

Nastąpiła krótka i nieco burzliwa wymiana zdań, ale wreszcie wyszło na to, że wszyscy pójdą z Veliusem. - Niech nas teleportują - zaproponował biały wojownik. - Masz pięć miedziądzów, by zabulić za teleportacje? - zapytał Veliusa.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Dłonie wciąż miał zaciśnięte na swoim demonicznym ostrzu. Uśmiechał się po śmierci kolejnego przeciwnika. Po ostrzu powinny spływać teraz krople krwi, wiedział jednak że Shreth wchłonął je w siebie.
Ach, coraz bardziej cieszył się z tego towarzysza.
*Demonie, nie czujesz nikogo w pobliżu?* spytał bezgłośnie.
Sam zaś rozejrzał się po okolicy, teraz nieco spokojniej i uważniej. Starał się zwracać uwagę na kształty które mogły być ukrytymi stworzeniami tego rodzaju, jakiego już napotkali. Delikatnie przewracał ostrzem miecza śmieci, zerkając na pozostałą dwójkę. Wprawdzie wciąż chciał walki, ale próbował wziąć swoje żądze na łańcuch i odpowiednio nimi pokierować...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
"Tak, mam" - mag odpowiedział spokojnie, po czym kontynuował - "Jesteście gotowi, czy jeszcze gdzieś zachodzimy zanim się teleportujemy?" - zapytał.
I tak nikt tego nie czyta...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

- Brelok? - bąknęła. Potrząsnęła głową. - Podaj proszę więcej szczegółów. Chyba wszystko jest lepsze od tego zimna - powiedziała z bladym uśmiechem wyraźnie zainteresowana tym co mężczyzna znalazł.
- Tylko będę musiała zdaje się za tydzień wrócić... - bąknęła. - Bo przez tydzień muszę pracować, żeby w ogóle ktoś chciał się zająć moimi problemami z pamięcią - bąknęła. Taka polityka wydawała jej się co najmniej okrutna... Oznaczałoby to, że nawet niezdolna do pracy, z chorobą nie zagrażającą życiu nie miałaby szans na leczenie...
- No Brelok, świadczący o zatrudnieniu - powiedział Biały. - Musieliśmy wprowadzić taki system. Już parę razy się zdarzyło, ze ludzie wpierw leczyli się tu, lub sprawiali sobie ulepszenia, a potem wracali do miast w dżungli... to co zrobiliśmy dal nich koniec końców zwracało się przeciw nam - powiedział smutno. - To chyba już potrafisz zrozumieć...
Arilyn westchnęła skinąwszy przy tym głową. Miała nadzieje, że dopóki nie wypracuje nieszczęsnego tygodnia i nie zaczną jej leczyć to te sny nie doprowadzą jej do wyjścia z siebie.
- Dobra, dawaj swój nadgarstek - powiedział Biały Mechanik.
Elfka uniosła brew i wyciągnęła w jego stronę dłoń nie bardzo wiedząc o co może chodzić.
Mechanik dopiął brelok do jej bransolety i ta automatycznie go przyjęła, wbudowując w siebie. - Proszę - powiedział mężczyzna. - Farma, na której będziesz pracować nazywa się Avakka. Codziennie jeździ tam transporter. Jak pokażesz im nowy brelok, to zabiorą cie ze sobą
Dziewczyna niepewnie obejrzała sobie brelok po czym spojrzała na Mechanika i skinęła głową. - Dziś o której odjeżdżają? Zdążę? - spytała
- Powinnaś - mruknął Mechanik, patrząc na zegar. - Główna brama - wskazał jej kierunek. - Wsiądź do wagonu podziemnego - zasugerował. - Kursuje co pięć minut i objeżdża miasto. Zatrzymaj się na przystanku "Front" - zasugerował, podkręcając wąsa.
Nim ruszyła spytała jeszcze - Można do niego wsiąść tak ot? - spytała. Chyba nie będzie miała za bardzo jak opłacić podróży jeśli coś się płaci...
- Z tym nowym brelokiem - owszem - powiedział Biały Mechanik. - Pomyślnej podróży!
Elfka skinęła więc głową i popędziła by jak najszybciej dostać się na miejsce. Zapomniała przy tym na śmierć o śniadaniu.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Yang Lou:

*Taaaa...* mruknął Shreth. *Jeszcze parę takich istot.. ze dwie lub trzy... ale już wiedzą o naszej obecności i zaatakują na raz zapewne* mruknął demon. *Och, będzie na prawdę ciekawie...*
Yang usłyszał gdzieś dalej szemrane i chlupot. Pochodziło z tego korytarza gdzie wody miał po pas... Iseris drgnęła. - Może schodzenie tu to nie był tai dobry pomysł? - zapytała. Nadir parsknął. - Już straciłem kuszę - mruknął.


Velius:


- Strzemiennego! - krzyknął wojownik. Napili się. Velius też dostał kufel, jeśli zapewnił, że go wypije i nie dozna z tego powodu uszczerbku na percepcji.
Poszli do portalu i podali mniej-więcej lokację tej wieży. Zostali teleportowani bez przeszkód.
Plażę zalewało słońce, ale bryza powodowała, że niby dawało się wytrzymać nawet w ciężkim pancerzu, ale paladyn i tak pocił się niemiłosiernie już po kilku krokach. Velius docenił teraz zaletę swego pancerza. Wolno się nagrzewał i szybko tracił ciepło, które z reszta zawsze było rozprowadzane po całości pancerza równomiernie.
Podeszli do wieży wbitej dachem w piach. Paladyn zaglądnął ostrożnie do środka. - Jakiś martwy chochlik i sukkub... - mruknął. - Przecież sukkuby płoną po śmierci - rzucił biały wojownik. W tym momencie sukkub najwyraźniej oprzytomniał do końca, bo rzucił się na paladyna. Wszystkich na chwile przytkało, gdy zobaczyli tę istotę... przytkało by ich na dłużej, gdyby nie jej dwa jedyne elementy garderoby - żelazne rękawice z długimi szponami i żelazne buty ze szpikulcami na końcach. Paladyn odtrącił demonicę tarczą.


Arilyn Faerith:

Gdy dotarła na miejsce okazało się, że transport wyjeżdża za niecałą godzinę. Jeden z robotników, pracujących przy załadunku wskazał jej pobliską kantynę. - Podroż będzie trwała jakieś sześć godzin, może powinnaś wziąć jakieś jedzenie na zapas? - zasugerował.
Niezależnie od decyzji Arilyn dowódca transportu oglądnął jej bransoletę. - O, kolejna nowa na tej farmie? - rzucił retorycznie, uśmiechając się. - Jedziesz jako pasażer, więc wskakuj do środka - polecił. - Z przodu jest małą nisza dla pasażerów, ale będziesz tam jechać sama. W razie czego zawsze możesz jechać z trójką strzelców na dachu lub ze mną i Emmą w kabinie - powiedział. - Podczas jazdy za bardzo nie pośpisz, bo może rzucać. Gdziekolwiek byś nie siadła - sugeruję zapiać się porządnie oboma pasami -
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
Gdy tylko otrząsnął się z "przytkania" postanowił szybko zaatakować sukkuba strumieniem, aby oprócz poranienia odepchnąć demona by inni mieli chwilę czasu by zareagować. Jeżeli sukkub jest dosyć twardy i przetrwa pierwsze ataki towarzyszy, a paladyn wszedł już w zwarcie to również dołącza do niego i tłucze demona pięściami.
I tak nikt tego nie czyta...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

- To chyba wolę w kabinie - bąknęła. Absolutny brak towarzystwa w podróży wydawał jej się niewłaściwy...
- O ile to nie problem... - dodała dość nieśmiało.
Zdecydowanie wolała mieć jakieś towarzystwo i pewien ogląd na to co działo się po drodze. A nuż się do czegoś przyda...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Zastanowił się przez moment. Nowe, ciekawe uczucie... Nagle zrozumiał jak bardzo zatracił się w walce, stwierdził jednak, że wcale mu to nie przeszkadzało.
- Stańmy w korytarzu. Isersis w środku. Jeśli zaatakują grupą, łatwiej nam będzie bronić się w wąskim korytarzu, niż w dużej sali - stwierdził, cofając się powoli.
*Pilnuj nas stary* stwierdził. - *Jak uda nam się z tego wyjść, to wypiję ile tam tylko będziesz chciał.*
- Zaczekajmy. Może są niecierpliwe i zaatakują szybko.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Velius:

Sukkub oberwał strumieniem i został zmyty na ścianę. Zaraz po ataku Veliusa wszyscy zareagowali natychmiast. Nim Velius zdołał dokończyć gesty na kolejne zaklęcie sukkub już padł.
Wszyscy odetchnęli. Mag mógł wreszcie przyglądnać się wieży. Wyglądała zabawnie - wbita dachem w piasek... prawie jak pocisk. Pocisk, który przyniósł ze sobą Eltharonda.
Eltharond zaś musiał już gdzieś odejść...
- Tylko tyle? - rzucił paladyn.


Arilyn Faerith:

- No sam ci to proponowałem, nie? - mruknął mężczyzna. - Wskakuj - otworzył drzwi elfce i sam poszedł od drugiej strony. Po chwili dosiadła się do nich jeszcze kobieta z dwoma katanami na plecach i pistolecie przy boku. miała krótkie blond włosy i zielone oczy. Przywitała się z Arilyn. - Też z obstawy? - zapytała. - Nie, to nasz pasażer, Emmo - odparł dowódca i zarazem kierowca. - A.. no dobra - Ema wzruszyła ramionami.
Maszyna zawarczała i powoli zaczęła jechać naprzód. - Czemu jedziesz na tamtą farmę? - zapytała Emma.


Yang Lou:

Całą ekipa szybko przebiegła do wąskiego korytarza. *Idą wokół bocznymi przejściami. Chcą uderzyć z dwóch stron* mruknął Sheth. *Trzeba się wycofać, lub uderzyć na tego odosobnionego* zasugerował. *I to szybko, nim oni zdążą zaatakować*
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

Elfka spojrzała na kobietę zastanawiając się przez chwilę nad pytaniem.
- Jest kilka powodów... Żeby mnie wyleczono muszę mieć stałą pracę tutaj - bąknęła. - A poza tym bardzo nie lubię mrozu i zimna... Chciałam mieszkać gdzieś, gdzie nie trzeba w nocy bać się zamarznięcia na kość, gdy chce się przespacerować... - na jej twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Poza tym powiedziano mi, że tam mogą się przydać moje umiejętności - powiedziała.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
- "Najwyraźniej..." - mruknął mag - "...ta wieża nie jest istotna... Bardziej istotne jest to, z czego się oderwała i to co..." - chrząknął - "...a raczej kogo przyniosła tutaj ze sobą..." - Velius rozejrzał się w około po czym kontynuował - "Sprawdźmy ten teren, poszukajmy jakichś śladów czy innych wskazówek. Najlepiej by było, gdyby zrobił to ktoś, kto się na tym zna - jacyś chętni?" - spytał się towarzyszy.
*Eltharond... Co on tutaj robi? Może jeśli go znajdziemy, dowiemy się czegoś ważnego.* - pomyślał.
I tak nikt tego nie czyta...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

- Jeden z nich jest osobno - zakomunikował towarzyszom, przekazując to czego dowiedział od swojego demona stróża. - Jestem zdania że dobrze by było go wykończyć. I to zanim nas dorwą. Za mną.

Ruszył korytarzem, w kierunku który wskazał mu Shreth.
Zanosiło się na więcej krwi.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Arilyn Faerith:

- Hmm? A co ci dolega? - zapytała Emma. - Nie wyglądasz na chorą - uniosła brew, patrząc na elfkę.
- Mam... Poważne braki w pamięci... - bąknęła Arilyn. - Męczą mnie dziwne sny, których nie rozumiem, a które mogą być niebezpieczne... - westchnęła.
- oj... - bąknęła Emma. - To chyba rzadka choroba, nie? - zapytała. - I trzeba jakichś specjalnych środków pewnie. Nie dziwota, że musisz udowodnić im, ze jesteś już jedną z nas - Pokiwała głową. - Pamiętasz Lagasza? - zapytał nagle kierowca. Pytanie było skierowane do Emmy. - Taaa... ale on się nie wywinął - zachichotała kobieta. - W sumie trochę mi go szkoda... -
- Hm? Lagasza? Co z nim? - bąknęła zdezorientowana elfka. Miała złe przeczucia.
- Nooo - zaczął kierowca. - Koleś przyszedł z tego złego miasta, jak mu tam... - Emma mu przerwała. - Z Neftiru w każdym razie - rzucił kierowca. - No właśnie. Przyszedł tu i jakoś załatwił sobie leczenie z jakiegoś paskudnego choróbska, po czym zwiał, zostawiając za sobą jakiś dług zarówno materialny jak i zaufania. na pożegnanie dostał w plecy kulą z działa Zellmana stojącego na Grani. Znaleźli tylko jedna rękę. Reszta za daleko poleciała - mruknęła. - Szkoda mi go, bo chciał po prostu być zdrowy, ale z drugiej strony Tamta dziewczyna... jak jej było? - Emma urwała. - Jakoś na I. Nie wiem - mruknął kierowca. - Ira. Zostawił ją tak sama z tym wszystkim. Mieli się pobrać i w ogóle - westchnęła kobieta.
- Przyszedł, znalazł sobie tu dziewczynę, a potem zwiał? - bąknęła elfka.
- No ta dziewczyna musiała za niego wypełnić kilka papierów na leczenie i też musiała mu użyczyć bransolety. Potem miał kłopot, bo musieli odtwarzać jej rekord w pracy... znaczy ni ona miała kłopot tylko inni robotę w sumie, ale była załamana, bo siew tamtym gościu zakochała - odparła Emma.
- Ech... To było nieczyste zagranie z jego strony... Chociaż w sumie jeśli prócz ręki nie znaleziono ciała to nie można mieć pewności czy żyje czy nie - powiedziała
- Widziałaś kiedyś działo Zellmana? - zapytała Emma, po wybuchu śmiechu w szoferce.
- Nie, ale bez względu na to czy jest to potężna broń czy nie, nigdy nie można być niczego pewnym. Póki nie ma się jednoznacznych dowodów, póty wszystko to są tylko dociekania - powiedziała elfka.
- Dzialo Zellmana - Emma wskazała coś za oknem. Śnieg nie padał i Arilyn mogła zobaczyć potężne działo, większe od większości armat jakie widziała, ale lufa nie była wcale większa niż zwykła lufa czołgu. Była za to dłuższa... i do niej przytwierdzono drugą, sporo mniejszą. - Pocisk rozpędzany jest do niesamowitej prędkości. Pod wpływem strzału powstaje lej. Żaby upozorować własna śmierć musiałby chyba sobie odgryźć rękę i ja porzucić - mruknęła Emma. - Uciekł z placówki medycznej od razu po operacji, kradnąc futro i buty któregoś z funkcjonariuszy. Mógł co najwyżej zabrać skalpel, ale wątpię, by przeciął nim kość... -
- Różne wypadki chodzą po ludziach. Nigdy nie możesz mieć pewności. Jeśli powstaje lej martwe ciało powinno zostać na miejscu choć rozwalone... Jeśli zostało odrzucone daleko... Cóż, nie ma pewności, że było martwe - dziewczyna westchnęła. - Masa dziwnych zbiegów okoliczności i nieprzewidzianych wypadków może sprawić, że coś nie potoczyło się tak jak zakładaliśmy - powiedziała cicho.
- No tak czy wspak jeśli przeżył to się wykrwawił nim zdołał dopaść dżungli, a jeśli zdołał to pewnie go tam coś zeżarło. Uznaje się go za martwego - stwierdziła Emma.
- Jeśli trafił na jakąś życzliwszą duszę niż drapieżniki mógł przeżyć - powiedziała elfka. Westchnęła. Nie pojmowała tego ich zapierania się, że na pewno jest martwy... Dla niej ani teraz ani pewnie w przyszłości nic nie będzie pewne...
- Mało prawdopodobne - stwierdziła Emma. - Chyba, ze go tubylcy zrekrutowali - stwierdził kierowca. - A z nimi to cholera wie - westchnęła Emma.
- Macie więc odpowiedź - powiedziała cicho dziewczyna. Zapatrzyła się na chwilę w widok za oknem. Westchnęła znów. - Właściwie, jakie jest miejsce, do którego jedziemy? - spytała Arilyn.
- Gorące. To jeden z terenów, które zostały wylesione przez jakieś dziwne wypadki - odparł kierowca. - taa... założyli tam farmę i jest to ściśle mówiąc hodowla zwierząt i owoców - dodała Emma. - Poza tym że często czają się tam tubylcy to ogólnie ponoć dzieją sie tam też dziwne rzeczy.
- Jakie na przykład? - spytała elfka. Miała pewne niejasne obawy, że pakuje się w prawdziwe bagno...
- Właściciel ponoć widział ostatnio jakieś widmo kobiety - mruknęła Emma. - Innym razem tubylcy zaatakowali farmę i coś wylazło spod ziemi, pożarło ich i wróciło tam -
- Uch... Niebezpiecznie tam - bąknęła.
- Niby tak, ale co ciekawe - byli już ciężko ranni ochroniarze.. ale śmierci tam nie zanotowano jeszcze - powiedziała Emma. - Ano - potwierdził kierowca. - Zdarzało się nam wieźć rannych. I nigdy nikogo nie brakowało... - pokiwał głową.
- Heh, chociaż tyle... Mam nadzieję, że nie będę pierwsza, która jako hm... ochroniarz straci tam życie - powiedziała z bladym uśmiechem.
- Ty? Nie ma szans, nie wyglądasz mi na niemotę, a już paru takich tam szło, nie? - zapytała Emma. Kierowca westchnął i pokiwał głową, uśmiechając się. - Nie podejrzewam cię o taki stopień głupoty by tam zginąć - Emma chyba nie była najlepszą osobą od formułowania komplementów.
Arilyn mimowolnie parsknęła śmiechem. - Nie jestem osobą, która jest ci w stanie dać odpowiedź na to stwierdzenie. By to ocenić musiałabym mieć jakieś wspomnienia - powiedziała.
- Narobisz sobie nowych... - mruknął kierowca. - hm... pamiętasz co powiedziała zielona? - zapytała Emma. Kierowca uniósł brew i spojrzał na nią na chwilkę. - Ona wiele rzeczy mówi - stwierdził. Emma westchnęła. - Gdy tego tam... z amnezji leczyli i jak go wyl... - kierowca je przerwał. - "Czasem niepamięć to błogosławieństwo"... ale w odniesieniu do niej się to nie liczy. Jej wspomnienia mogą być niebezpieczne. Musi je odzyskać... - powiedział.
- Ech... Zdaję sobie sprawę z tego, że to co odkryję po leczeniu może mi się nie podobać, ale co ja na to poradzę? - elfka westchnęła. - Mam tylko wrażenie, że od dawna już nie udało mi się zaznać spokoju - bąknęła.
- Wszystko się okaże - stwierdził kierowca. Emma westchnęła. Przejechali już granicę mrozu i wjechali na drogę przez dżunglę. Pojazd zwolnił. Nie mogli jechać tak szybko po rozmokniętej drodze...
- Bez względu na to jak tu jest mokro wolę jednak tę dżunglę niż tamte mrozy - bąknęła elfka. - Tam mnie już szczęka rozbolała od szczękania zębami... - dodała.
- Och na farmie nie jest aż tak wilgotno, chyba, ze deszcz popada, to wtedy tak, ale normalnie to niee - mruknęła Emma.
- To już w ogóle przyjemnie - uśmiechnęła się Arilyn. - Zdarzają się tam chwile spokoju? - spytała.
- Tam jest głównie spokój, tylko trzeba się mieć na baczności, bo tubylcy nie przyjdą i nie powiedzą, ze zaraz zaatakują tylko spróbują się przekraść - mruknął kierowca.
- W ogóle ilu jest tam strażników na co dzień? - spytała.
- Siedmiu chyba... znaczy na codzień jest sześciu, ty będziesz siódma - sprecyzowała Emma.
- Mawiają, że to szczęśliwa liczba - powiedziała elfka nieco zamyślona
- Może - mruknęła Emma. - Zobaczymy czy będzie szczęśliwa dla ciebie -
Arilyn westchnęła ciężko - Twoje słowa brzmią jakbyś w to wątpiła - bąknęła.
- Różne wypadki chodzą po ludziach. Nigdy nie możesz mieć pewności - powiedziała Emma. - Oj byś się zamknęła - mruknął kierowca.
Dziewczyna westchnęła. - Różnych przypadków na jakiś czas mam już dość... - bąknęła. Skrzywiła się. W nieświadomym, obronnym geście skrzyżowała ręce na piersiach.
Emma westchnęła. Znów wróciła do patrzenia przez okno. - Możecie się zdrzemnąć na razie, przed nami jeszcze jakieś trzy godziny jazdy - mruknął kierowca.
- Spałam przed wyjazdem, więc nie dziękuję - westchnęła Arilyn. - Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej - bąknęła. Jej głos brzmiał jakby jednak w to wątpiła.
- Należy w to wierzyć - powiedział spokojnie kierowca.
Dziewczyna uśmiechnęła się blado - Od jakiegoś czasu mam straszny zamęt w głowie. Mam nadzieję, że moje kłopoty w tej materii skończą się, gdy odzyskam wspomnienia... - bąknęła. Nie powiedziała, że ma nadzieję iż zgodnie ze słowami lekarza jej brak wspomnień nie zagrozi jej życiu...
- Nie mam doświadczenia w tej materii, ale życzę ci najlepszego - powiedział kierowca z uśmiechem. - A... tam na farmie żyje sobie zwykła rodzina. To w sumie ja będziecie obstawiać. Są zbieraczami i doglądają ogrodu -
- Heh... W trudnych żyją warunkach w takim razie skoro ciągle ktoś musi pilnować farmy - powiedziała pasażerka. - Uch, jakie rośliny tam rosną? - spytała nagle sobie coś przypominając. - I jak daleko od zabudowań? No i z jakiego materiału są zabudowania? - bąknęła.
- Są wieżyczki obserwacyjne. Chyba z szesnaście, a na każdej jest golem - strażnik. Podmurowane ale w większości z drewna. Poza tym jest główny budynek z własna wieżą. Cholerna forteca, ale uciekasz tam tylko w ostateczności - stwierdził kierowca.
- Cholera... - rzuciła elfka. - Jeśli mam rozwinąć pełną skuteczność w walce to będę musiała stać z dala od drewna... Nie chcę spalić zabudowań - powiedziała.
- Och nie spalisz ich zbyt łatwo, są pokryte jakimś czymś ochronnym - mruknęła sennie Emma.
- O jeśli tak to w porządku - Arilyn odetchnęła mając nadzieję, że to skuteczny środek...
- Dopytasz się właściciela - stwierdził kierowca. - Bardzo miły, otwarty człowiek -
- No to wygląda na to, że już niebawem go poznam
- elfka uśmiechnęła się, mając nadzieję, że tak będzie w istocie.
- Jak dojdziemy, zawsze osobiście się wita ze wszystkimi i pomaga w rozładunku - powiedział kierowca.
- Znasz pozostałych ludzi, którzy tam mieszkają i pracują? - spytała.
- Nie.. widziałem ich i raz ich przewoziłem jak ciebie - odparł kierowca. - Nie sądzę, ze mogę powiedzieć, ze ich znam... -
- Mhm... Rozumiem - powiedziała z westchnieniem. Nagle się zaśmiała, ale bez wesołości.
- Coś nie tak? - zapytał kierowca. Emma już zasnęła, lub udawała, ze spi. Ręce zsunęły jej się bezwładnie na kolana.
- Zdałam sobie sprawę z tego, że pytanie o innych ludzi w moim przypadku mija się z celem - bąknęła.
- Hm? Czemu? - mruknął kierowca.
- Po co mi pytać o innych skoro nic właściwie nie wiem o sobie? - spytała retorycznie.
- Żeby wiedzieć na czym stoisz - odparł spokojnie kierowca. - Ponoć kluczem do poznania siebie jest poznawanie innych... czy jakoś tak -
- Mam wrażenie, że przekręciłeś tę frazę - bąknęła.
- Nie wiem. Ponoć poznanie siebie to najtrudniejsza rzecz - mruknął mężczyzna. - Bo do innych potrafimy łatwiej podejść w sposób... - zrobił jakiś nieokreślony ruch ręką. - Obiektywny - dokończył wreszcie.
- Jak się dowiem czy tak jest w istocie, to ci o tym powiem... - powiedziała z westchnieniem. Dziewczyna przez chwilę namyślała się nad swoimi ostatnimi snami. Mimowolnie spojrzała na śpiącą Emmę.
- Też się możesz zdrzemnąć. oprzyj się o nią - nie obrazi się - powiedział kierowca.
- Uch, ja nie o tym myślałam... - bąknęła zmieszana. - Ja nie bardzo mam ochotę zasypiać - dodała. - Moje sny nie należą do najciekawszych... A ostatnio towarzyszą mi nawet mimo brania leków - bąknęła.
Kierowca uniósł brew. - Sny to ciekawa rzecz.. od dawna nie miałem snów. Od keidy tu jestem w sumie - westchnął.
- Moje sny mnie niepokoją. Wzbudzają obawę... Sprawiają, że bardzo dziwnie i nieprzyjemnie się czuję po przebudzeniu - bąknęła
- Hm... powinnaś pogadać z kimś kto się na tym zna. Sny na tej wyspie to rzadkość... - stwierdził kierowca.
- Rozmawiałam już na ten temat... Efekt: powiedziano mi bym poszła się leczyć... Gdy poszłam w tej sprawie właśnie na leczenie dowiedziałam się, że muszę mieć odpowiedni staż pracy... Najwcześniej za tydzień mogę jechać dowiedzieć się czy ktokolwiek będzie chciał mnie leczyć... Jak nie... To nic się nie zmieni w tej materii - mruknęła z rezygnacją.
Kierowca pokiwał głową. - Hm. Proponuje ci też się dowiedzieć, jak zostały ci te wspomnienia usunięte. Może sama chciałaś zapomnieć? - zapytał.
- Nie... Tego jestem pewna - bąknęła Arilyn. Nie powiedziała nic na temat tego co śniło jej się ostatnio... Nie powiedziała o tej dziwnej istocie, która powiedziała jej, że jest kopią innej osoby. Mimo wszelkich słów jakie w owym śnie usłyszała te właśnie utkwiły jej w pamięci najbardziej. Część tych niewesołych myśli odbiła się na jej twarzy.
Mężczyzna pokiwał głową. - Dobra, więc mogę ci tylko życzyć powodzenia... -
- Będzie mi potrzebne - powiedziała cicho elfka. - Jak duża jest ta wyspa? - spytała nagle
- Ym.. nie znam powierzchni, ale w jeden dzień na przełaj nie przejedziesz.. nawet gdyby była prosta droga - mruknął kierowca.
- Skąd na takim lądzie tak ekstremalne klimaty? Działa tu jakaś magia? - spytała
- Na całej wyspie, poza naszym zakątkiem - odparł kierowca.
- Chcesz mi powiedzieć, że ta wyspa w rzeczywistości jest kawałkiem zamarzniętej ziemi? - bąknęła. Jakoś nie bardzo jej się to podobało... Wolała, żeby magia utrzymująca ciepło na wyspie działała aż do skończenia świata...
- No, byłaby, gdyby nie magia. Ponoć ktoś dawno, dawno temu rzucił tu jakieś zaklęcie. Przez parę tysięcy lat rozwinęło się tu takie życie, jakie widzisz - stwierdził mężczyzna.
Nastała chwila ciszy.
- To ja coś zjem... Zgłodniałam... Ta jazda trwa dłużej niż sądziłam - powiedziała dobierając się do swojego małego zapasu żywności.
- No sześć godzin standardowo, jedziemy niewiele ponad dwie - mruknął mężczyzna. - Wcinaj i smacznego, ja swoje zjem dopiero później - westchnął. - Jest taki prosty kawałek to mogę jeść prowadząc -
- Swoją drogą nigdy w trakcie takiej jazdy nie było kłopotów z żadnymi napaściami? - spytała Arilyn.
- Nee, za pierwszym razem, drugim.. do piątego, potem już dali sobie spokój - mruknął kierowca.
- Hę? A dlaczego? - spytała ciekawie elfka.
- Bo jak za każdym razem najadali się do syta ołowiem, to chyba idioci się wreszcie skończyli - odparł kierowca.
- Aha... No tak.. - bąknęła i wróciła do jedzenia.

Po sześciu godzinach drogi dotarli wreszcie do celu.
Farma była dość duża. Kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych upraw, a wokół nich wyrównany teren. Bramy otworzyły się i pojazd powoli pojechał drogą miedzy drzewami owocowymi. Na miejscu przed budynkiem stał mężczyzna przy kości, uśmiechnięty, jakby za to mu płacono. – Oczekiwałem was! – powiedział, ściskając dłoń kierowcy. – O, a to kto? – zapytał, kiwając głową na Arilyn. – To wasza nowa jednostka obronna – odparł kierowca. – Oooo, bardzo mi miło – powiedział właściciel kłaniając się lekko Arilyn. – Jestem Albert i jestem właścicielem tych włości. Oj.. zabrzmiało to trochę pompatycznie. W każdym razie od dzis będziesz bronic tego razem z resztą. Wieczorem się z nimi spotkasz podczas kolacji... za jakieś dwie godzinki. Adana – moja żona, robi gulasz. Mam nadzieję, ze posmakuje... hmm... dobra, bierzmy się za rozładunek, niech nowa pani się przejdzie po sadzie, na razie jeszcze nie ma żadnych obowiązków. Leo przygotuje jej pokój od razu – mężczyzna skinął dłonią na młodego chłopaka, wyglądającego zza drzwi. Ten natychmiast zniknął we wnętrzu budynku.


Velius:

- Można się przejść.. ale nie ma wśród nas tropiciela – stwierdził biały wojownik. – Możemy się po niego cofnąć, lub zasuwać w tym składzie... ale wątpliwe, ze cos znajdziemy. Dżungla to trudny teren... – dodał.
Velius musiał przyznać mu racje. Wiatr rozwiał ślady na plaży, a wewnątrz dżungli rośliny rosły gęsto i zasłaniały ślady, które i tak były niewyraźne. Trzeba było tu eksperta od tropienia w dżungli.


Yang Lou:

Dopadli pojedynczą istotę. Nadir i Yang stali się z nią w walce wręcz. Iseris tylko dobiła istotę, gdy próbowała uciekać. Pozostałe dwie zwiały z legowiska... chyba uznały, że dalsza obrona nie ma sensu. – Oddały nam legowisko... inteligentniejsze niż zwykłe gady – mruknął Nadir.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Arilyn Faerith

- Witam. Nazywam się Arilyn Faerith. Miło mi - powiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Hmm... Chętnie przejdę się po okolicy... Mam nadzieję, że wieczorem uda mi się ze wszystkimi trochę porozmawiać - powiedziała wciąż z tym samym delikatnym uśmiechem na ustach. Było w tym uśmiechu nieco nieśmiałości i niepewności... Arilyn miała nadzieję, że chociaż na jakiś czas zagrzeje tu miejsce i że będzie jej się tu żyło znośnie... Miała przedziwne wrażenie, którego nie umiała sprecyzować... Żeby nie przeszkadzać w rozładunku usunęła się zaraz potem na bok i rozejrzała się nieco po okolicy. Przynajmniej nie było tu zimno.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
-Czyli co? - podrapał się po głowie - Wracamy i meldujemy, co znaleźliśmy? - spojrzał się na towarzyszy czekając na odpowiedź
-No i co z tym? - dodał po chwili wskazując palcem na truchła sukkuba i chochlika - Zostawiamy to tutaj, czy zabieramy to ze sobą w celu zbadania lub jako dowód?
Martwiło go trochę, że nie bardzo mógł w tej chwili więcej zrobić, mając jednocześnie przeczucie, że to dopiero początek kłopotów.
I tak nikt tego nie czyta...
ODPOWIEDZ