
Kfiatki z życia

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Kfiatki z życia
Deep nie miał przyjemności znać niejakiego pana B, uczącego mnie w gimnazjum i liceum. Spuszczanie piłek lekarskich (5kg) na brzuch podczas rozgrzewki, bieganie z takowymi piłkami, granie nimi w rugby to nic szczególnego. Do tego świetna dykcja i głos, spowodowany płaskim nosem (koleś jest zawodowym bokserem...).
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Bosman
- Posty: 1691
- Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39
Re: Kfiatki z życia
Ssiecie. ;P
Ja mam lekcje z maksymalnie pozytywnie odwalonym kolesiem. Facet mimo wyglądu koksodziadka nie dosc, ze w porządku to jeszcze całkiem inteligentny jest. Dodając do tego, ze zdecydowana wiekszość lekcji to futbol (niezależnie jakie warunki pogodowe panuja na zewnatrz), czasami rugby i raz na ruski rok ogólnorozwojówka jest serio w pytę. Żeby było jeszcze ciekawiej gość zanim trafił na AWF skonczył filozofię i teologię.
Frekwencja więc 100%.. prócz jednej lekcji która ma niefart być tą ostatnią. Wtedy niestety nawet on nie ma szans na więcej niż 5-6 osób
.
Ja mam lekcje z maksymalnie pozytywnie odwalonym kolesiem. Facet mimo wyglądu koksodziadka nie dosc, ze w porządku to jeszcze całkiem inteligentny jest. Dodając do tego, ze zdecydowana wiekszość lekcji to futbol (niezależnie jakie warunki pogodowe panuja na zewnatrz), czasami rugby i raz na ruski rok ogólnorozwojówka jest serio w pytę. Żeby było jeszcze ciekawiej gość zanim trafił na AWF skonczył filozofię i teologię.

Frekwencja więc 100%.. prócz jednej lekcji która ma niefart być tą ostatnią. Wtedy niestety nawet on nie ma szans na więcej niż 5-6 osób


-
- Bombardier
- Posty: 895
- Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
czasem jak się gra w jakieś gry i rozmawia przez telefon mogą wyjść fajne kfiatki.
Jak grałem w crysisa, dzwonił rakurat kumpel. No i ja taki tekst:
- Nie moge gadać bo rzucam kurczakami w koreańczyków...
albo kiedy gra kumpel a ja stoje obok z telefonem i mówię graczowi:
- bo ci koreańczyki pouciekają!
Jak grałem w crysisa, dzwonił rakurat kumpel. No i ja taki tekst:
- Nie moge gadać bo rzucam kurczakami w koreańczyków...
albo kiedy gra kumpel a ja stoje obok z telefonem i mówię graczowi:
- bo ci koreańczyki pouciekają!

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił


-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Kfiatki z życia
@up:
Taaaa... Kiedyś grałem z kumplami w Magię i Miecz i zadzwoniła luba. Akurat moja kolejka była więc mówię do niej:
- Poczekaj chwilkę... (tutaj ona coś gada, ja staram się jej słuchać) Cholera! Znowu zamieniło mnie w żabę! (zdaje się, że po tej kwestii się rozłączyła
)
Potem zadzwoniła znowu i wtedy już się skupiłem na rozmowie i kumple rozegrali za mnie prawie całą turę (ja tylko kostkami rzucałem, nawet nie sprawdzałem wyników) i okazało się, że przez przypadek zabiłem jakiegoś całkiem silnego stwora
A przed chwilą zadzwonił do mnie kumpel i przyłożył telefon do telewizora i co słyszę? Kultowe dialogi z Chłopaki nie płaczą
Taaaa... Kiedyś grałem z kumplami w Magię i Miecz i zadzwoniła luba. Akurat moja kolejka była więc mówię do niej:
- Poczekaj chwilkę... (tutaj ona coś gada, ja staram się jej słuchać) Cholera! Znowu zamieniło mnie w żabę! (zdaje się, że po tej kwestii się rozłączyła

Potem zadzwoniła znowu i wtedy już się skupiłem na rozmowie i kumple rozegrali za mnie prawie całą turę (ja tylko kostkami rzucałem, nawet nie sprawdzałem wyników) i okazało się, że przez przypadek zabiłem jakiegoś całkiem silnego stwora

A przed chwilą zadzwonił do mnie kumpel i przyłożył telefon do telewizora i co słyszę? Kultowe dialogi z Chłopaki nie płaczą

.

-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: Kfiatki z życia
Wędrówki me do stron rodzinnych zawsze niosą ze sobą przeżycia niezapomniane. Przykład?
Ostatnio byłem tam na wielkanoc i z braku alternatywnego zajęcia, włóczyłem się z kumplami po pipidówie wszelakiej. Mija nas pewien buc/gangsta/rzeźnik imieniem Borys. Jest to dziecko mierzące 1.7 wysokości i tyleż samo w szerokości ramion i pasa.
Nie orientuję się w pełni w klimatach tamtejszych, ale jeden z kumpli, z którymi szłem jest ostatnio jakimś centrum zaopatrzeniowym w fajki, bo Borys szturchnął go i zarządał papierosów. Nasz kumpel zablefował, że takowych nie posiada.
Owiany złą sławą młodzian oddalił się niepyszny, na rozstaj dróg i zatrzymał się tam. Widocznie na kogoś czekał.
Chwilę później opuścił nas towarzysz i udał się w stronę, gdzie Borys czychał.
Wykorzystując fakt, że ofiara była samotna i modyfikatory do przekonywania, które daje siekiera trzymana za pazuchą
ponowił wcześniejszą prośbę. I patrz się który- znajomy skądś wytrzasnął fajki.
Nie wytrzymałem, rechot mój niósł się po całym parku.
W sumie to całe szczęście, że to nie ja byłem na miejscu obrabowanego z fajek biedaka. Znając siebie dostałbym niekontrolowanej śmiechawicy na widok czerwonego na licu gangstera z toporkiem, a znając jego, dostałbym tymże utensylium po udzie.
Nie wiem jak was, ale mnie rozłożył na łopatki fakt, że dzieciak chodzi po miasteczku z siekierką. Nóż, kastet, pałka teleskopowa- to jeszcze rozumiem, ale biegać z siekierą w nogawce, to już szczyt twardzielstwa. Widocznie Jerzy z "Klanu" wychował następcę
Coby zachować poprawność polityczną:
Nie palę i nie popieram palenia, tak samo jak nie noszę i nie popieram noszenia siekiery w nogawce.
Ostatnio byłem tam na wielkanoc i z braku alternatywnego zajęcia, włóczyłem się z kumplami po pipidówie wszelakiej. Mija nas pewien buc/gangsta/rzeźnik imieniem Borys. Jest to dziecko mierzące 1.7 wysokości i tyleż samo w szerokości ramion i pasa.
Nie orientuję się w pełni w klimatach tamtejszych, ale jeden z kumpli, z którymi szłem jest ostatnio jakimś centrum zaopatrzeniowym w fajki, bo Borys szturchnął go i zarządał papierosów. Nasz kumpel zablefował, że takowych nie posiada.
Owiany złą sławą młodzian oddalił się niepyszny, na rozstaj dróg i zatrzymał się tam. Widocznie na kogoś czekał.
Chwilę później opuścił nas towarzysz i udał się w stronę, gdzie Borys czychał.
Wykorzystując fakt, że ofiara była samotna i modyfikatory do przekonywania, które daje siekiera trzymana za pazuchą

Nie wytrzymałem, rechot mój niósł się po całym parku.
W sumie to całe szczęście, że to nie ja byłem na miejscu obrabowanego z fajek biedaka. Znając siebie dostałbym niekontrolowanej śmiechawicy na widok czerwonego na licu gangstera z toporkiem, a znając jego, dostałbym tymże utensylium po udzie.
Nie wiem jak was, ale mnie rozłożył na łopatki fakt, że dzieciak chodzi po miasteczku z siekierką. Nóż, kastet, pałka teleskopowa- to jeszcze rozumiem, ale biegać z siekierą w nogawce, to już szczyt twardzielstwa. Widocznie Jerzy z "Klanu" wychował następcę

Coby zachować poprawność polityczną:
Nie palę i nie popieram palenia, tak samo jak nie noszę i nie popieram noszenia siekiery w nogawce.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Kfiatki z życia
Na wsi u mojej babci zdarzały się przypadki, że po kłótni dwóch pijanych facetów goniło za sobą po podwórku z siekierami i mało się nie pozabijali gdyby nie przyjechała policja ale żeby w nogawce siekierę nosić 

.

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Re: Kfiatki z życia
To mi przypomina sesję Magicznego Miecza, jak do kumpla zadzwoniła jego ówczesna dziewczyna i zaczęliśmy jej wmawiać, że on ma dupę na boku (tzn jego postać miała południcę do towarzystwa). Swoją drogą, tenże kumpel na 2 południce i 2 poltergeistów w grze (ten sam efekt, tzn możliwość poruszania się tylko o 1 pole w obojętnie którym kierunku) złapał 2 południce i 1 polteraDeep pisze:@up:
Taaaa... Kiedyś grałem z kumplami w Magię i Miecz i zadzwoniła luba. Akurat moja kolejka była więc mówię do niej:
- Poczekaj chwilkę... (tutaj ona coś gada, ja staram się jej słuchać) Cholera! Znowu zamieniło mnie w żabę! (zdaje się, że po tej kwestii się rozłączyła)


-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
Akcja prawdziwa. Siedzę sobie ostatnio na polaku - panowie przede mną grają w karty, panie za mną plotkują. Nagle słyszę z tyłu: A wiesz, moja kuzynka czytała gdzieś, że miód jest dobry na włosy. Naprawde? No i co? No i wyobraź sobie że spróbowała i włosy tak jej sie lepiły że przez tydzień nie mogła domyć...
Inna akcja: Nasze boisko szkolne nazwaliśmy wg własnych potrzeb: Boisko od plażówki to pustynia, taki pagórek to góra przeznaczenia, płaskowyż śmierci, żelazne stepy, równiny, miasto Arsen, las entów itd. I pewnego dniależymy sobie na legowisku i podchodzi do nas koleżenka i pyta: "nie wiecie gdzie jest magda?" Kumpel podnosi się, rozgląda i mówi: na Arsenie jest. koleżanka nie zczaiła: gdzie? A kumpel: na na alei dziwek!
Koleżanka powiedziła magdzie że ją wyzwaliośmy od dziwki, a sie obraziła i już sie do nas nie odzywa...
Inna akcja: Nasze boisko szkolne nazwaliśmy wg własnych potrzeb: Boisko od plażówki to pustynia, taki pagórek to góra przeznaczenia, płaskowyż śmierci, żelazne stepy, równiny, miasto Arsen, las entów itd. I pewnego dniależymy sobie na legowisku i podchodzi do nas koleżenka i pyta: "nie wiecie gdzie jest magda?" Kumpel podnosi się, rozgląda i mówi: na Arsenie jest. koleżanka nie zczaiła: gdzie? A kumpel: na na alei dziwek!
Koleżanka powiedziła magdzie że ją wyzwaliośmy od dziwki, a sie obraziła i już sie do nas nie odzywa...

Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Kfiatki z życia
Deep, był już tu taki jeden, co się bawił w supermana i się zaczepił pelerynką o gałąź Dream chyba mu było, albo Dreamcoćtam...
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Kok
- Posty: 1304
- Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 16:48
- Numer GG: 28552833
- Lokalizacja: Police
Re: Kfiatki z życia
OStani taki kfiatek może nie jest jakoś super śmieszny ale w sytuacji:
A więc od początku - mam bardzo gruby głos i często przydarzają mi się kfiatki.
Moja mama dzwoni przez domofon żebym jej otworzył. Obok stoi listonosz chyba.
Otwieram gracznie drzwi klatki na dole i nagle ktoś dzwoni znowu. Ja:
- TAk?
- A przepraszam pomyłka pana żona już weszła...- listonosz
Gdybym miał 17 lat było by to w miarę "normalne" ale ja mam 14 :P
A więc od początku - mam bardzo gruby głos i często przydarzają mi się kfiatki.
Moja mama dzwoni przez domofon żebym jej otworzył. Obok stoi listonosz chyba.
Otwieram gracznie drzwi klatki na dole i nagle ktoś dzwoni znowu. Ja:
- TAk?
- A przepraszam pomyłka pana żona już weszła...- listonosz
Gdybym miał 17 lat było by to w miarę "normalne" ale ja mam 14 :P
00088888000

-
- Mat
- Posty: 554
- Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
- Numer GG: 6781941
- Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa
Re: Kfiatki z życia
Konsekwencje tego, że dzieci zbyt łatwo ufają obcym:
W szkole pożegnanie trzecich klas LO i w ogóle. Nasza klasa jednak dostała bojowe zadanie- dzień olimpijczyka w innej szkole (mieliśmy siedzieć na trybunach i się gapić czy coś w tym stylu).
Ale zorganizowano także pokazy- jakoś tak się stało, że z połową klasy (z tych co zostali) stoimy w kolejce na szermierkę.
Wokół mnóstwo dzieciaków, większość chyba z podstawówki, no ale. Nagle podchodzi do nas jakaś dziewczynka (nie więcej niż 12 lat) i pyta swoje (stojące przed nami koleżanki)
-Ej, nie widziałyście przypadkiem Oli?
Wszystko działo się na wymiarowym boisku, stanowisko z szermierką było w jednym z rogów.
-Jasne, tam poszła- powiedziałem, wskazując losowy kierunek, czyli akurat po drugiej stronie boiska, w nadziei że się nabierze.
Popatrzyła się na mnie dziwnie, ale poszła. Wszyscy w śmiech i jest fajnie.
Niby nic nadzwyczajnego, ale- stoimy w tej kolejce i stoimy, patrzę- dziewczyna nie wraca. Spoglądam na drugą stronę boiska, przyglądam się... a ona siedzi sobie po drugiej stronie i gada z jakimiś dziewczynami.
Na całym boisku było pewnie ponad 300 osób w tym momencie, prawdopodobnie pomogłem jej trafić właśnie na tą jedną.
W szkole pożegnanie trzecich klas LO i w ogóle. Nasza klasa jednak dostała bojowe zadanie- dzień olimpijczyka w innej szkole (mieliśmy siedzieć na trybunach i się gapić czy coś w tym stylu).
Ale zorganizowano także pokazy- jakoś tak się stało, że z połową klasy (z tych co zostali) stoimy w kolejce na szermierkę.
Wokół mnóstwo dzieciaków, większość chyba z podstawówki, no ale. Nagle podchodzi do nas jakaś dziewczynka (nie więcej niż 12 lat) i pyta swoje (stojące przed nami koleżanki)
-Ej, nie widziałyście przypadkiem Oli?
Wszystko działo się na wymiarowym boisku, stanowisko z szermierką było w jednym z rogów.
-Jasne, tam poszła- powiedziałem, wskazując losowy kierunek, czyli akurat po drugiej stronie boiska, w nadziei że się nabierze.
Popatrzyła się na mnie dziwnie, ale poszła. Wszyscy w śmiech i jest fajnie.
Niby nic nadzwyczajnego, ale- stoimy w tej kolejce i stoimy, patrzę- dziewczyna nie wraca. Spoglądam na drugą stronę boiska, przyglądam się... a ona siedzi sobie po drugiej stronie i gada z jakimiś dziewczynami.
Na całym boisku było pewnie ponad 300 osób w tym momencie, prawdopodobnie pomogłem jej trafić właśnie na tą jedną.

A d'yaebl aep arse!

-
- Bombardier
- Posty: 895
- Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
- Numer GG: 0
Re: Kfiatki z życia
Byłem w Belgii (w Brukselii, stolicy) i miałem okazję przekonać się o umiejętności porozumiewania się ludzi za granicą.
A mianowicie będąc w jakimś sklepie spożywczym, usłyszałem przypadkiem kawałek wypowiedzi klienta przede mną, do sprzedawcy:
- Bonjour. Do you have a GroB applejuce or orangesaft?
Umie gadać w trzech językach, skubaniec
A mianowicie będąc w jakimś sklepie spożywczym, usłyszałem przypadkiem kawałek wypowiedzi klienta przede mną, do sprzedawcy:
- Bonjour. Do you have a GroB applejuce or orangesaft?
Umie gadać w trzech językach, skubaniec


to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił


-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Kfiatki z życia
Niedzielna msza. Po ogłoszeniach duszpasterskich:
Ksiądz: A w sekrecie zdradzę państwu, że 30 maja diakon Ludwik zostanie ojcem.
W kościele cisza, wszyscy tak:
Ks: Duchownym oczywiście. My z ojcem Grzegorzem na przykład już od dawna jesteśmy ojcami duchownymi i mamy baardzo dużo dzieci.
Ludzie w kościele:
Ks: Duchownych oczywiście.
I jak to nie lubić chodzić do kościoła?
Ksiądz: A w sekrecie zdradzę państwu, że 30 maja diakon Ludwik zostanie ojcem.
W kościele cisza, wszyscy tak:

Ks: Duchownym oczywiście. My z ojcem Grzegorzem na przykład już od dawna jesteśmy ojcami duchownymi i mamy baardzo dużo dzieci.
Ludzie w kościele:

Ks: Duchownych oczywiście.
I jak to nie lubić chodzić do kościoła?

.

-
- Bombardier
- Posty: 676
- Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)
Re: Kfiatki z życia
Jadę sobie autobusem, a obok mnie koleżanka zapina kurtkę kolegi pod szyję. Ten w odpowiedzi zapina jej kieszeń. Pytam więc:
- Mogę wiedzieć co wy robicie?
- Zapinamy się. - odpowiedziała.
- Mogę wiedzieć co wy robicie?
- Zapinamy się. - odpowiedziała.
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"
May the Phone be with you!
May the Phone be with you!

-
- Majtek
- Posty: 92
- Rejestracja: środa, 18 marca 2009, 21:57
- Numer GG: 6166027
- Lokalizacja: Stolyca
Re: Kfiatki z życia
Hmm, historię mi opowiedziano, nie jest w żadnym wypadku wyszukana, ale mnie zwaliła z nóg, autentyk, znam wszystkich uczestników itp, itd.
Kumpel na kilka dni wylądował w szpitalu, licealista na oddziale dziecięcym. Sam w sobie jest uosobieniem spokoju i dobroci, ale...
Ale inny kumpel, razem ze swoją dziewczyną i jej przyjaciółką postanowili odwiedzić chorego kolegę. Po drodze kupili Hustlera, bo "Playboya nie było"a na miejscu podłożyli go pod kołdrę sąsiada kumpla z sali na której leżał, płytę zaś z dość jednoznacznym tytułem i ilustracją podłożyli naszemu znajomemu.
Co ciekawsze, chwilę po tym, naszego kumpla przyszła odwiedzić jego matka, która siadając obok syna na łóżku oczywiście na plytę natknęła się była, w tym samym czasie pielęgniarka znalazła gazetkę schowaną pod kołdrą sąsiedniego łóżka.
Muszę zmienić kumpli...
Kumpel na kilka dni wylądował w szpitalu, licealista na oddziale dziecięcym. Sam w sobie jest uosobieniem spokoju i dobroci, ale...
Ale inny kumpel, razem ze swoją dziewczyną i jej przyjaciółką postanowili odwiedzić chorego kolegę. Po drodze kupili Hustlera, bo "Playboya nie było"a na miejscu podłożyli go pod kołdrę sąsiada kumpla z sali na której leżał, płytę zaś z dość jednoznacznym tytułem i ilustracją podłożyli naszemu znajomemu.
Co ciekawsze, chwilę po tym, naszego kumpla przyszła odwiedzić jego matka, która siadając obok syna na łóżku oczywiście na plytę natknęła się była, w tym samym czasie pielęgniarka znalazła gazetkę schowaną pod kołdrą sąsiedniego łóżka.
Muszę zmienić kumpli...
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.
