
Co do pracy, ja sie zastanawiam nad dorabianiem oszukujac ludzi przez telefon i proponujac im przedluzenie umowy z orange. W sumie glownie mysle nad tym, bo sie nudze w akademiku. A ze pasozytuje na uczelni, to mam za co zyc

Yyy...Mekow pisze:Np. w Łodzi i o taką za 1000zł baaardzo ciężko. Wiem to po ponad roku szukania (wysyłania CV, chodzenia, proszenia, rozmawiania itp itd), a szukanie pracy tutaj zajęło mi raptem jakieś 3 miesiące.
Oczywiście, że nie wiem. Ty i inni w tym temacie osądzacie mnie po paru, napisanych pod wpływem emocji, postach. I ja w ten sam bezpodstawny sposób osądzam Ciebie. I żadnemu z nas nie jest miłoEglarest pisze:Jakim jestem człowiekiem tego nie wiesz.
Hmm polskie realia są takie, że najlepiej jest mieć znajomości... jak się nie ma, to najlepiej mieć "gadane" (czyli łatwość w nawiązywaniu kontaktów)... A dopiero potem liczącym się atutem jest wyższe wykształcenie. Ja nie posiadam tych pierwszych dwóch.Eglarest pisze:Nie potrafiłeś sobie poradzić w realiach polskich to skożystałeś z innej szansy i bardzo dobrze na pewno wyciągniesz swoje wnioski i osiągniesz jakiś sukces czego również Ci życzę bo to też jest jakaś ścieżka.
To ja narzekam?Eglarest pisze: Tylko nikt nie dał ci prawa tak narzekać na to co oferuje nasz Kraj bo to że Ty nie dałeś rady we własnym kraju nie oznacza, że jest on do d... .
Nie. Ambicje (po zastanowieniu się co oznacza to słowo) to chęć osiągnięcia czegoś... czegoś więcej niż się ma. Ambicje zasadniczo mam.Eglarest pisze:Myślę że w Polsce znalazła by sie dla ciebie praca godna twego wykształcenia bo mimo to masz dobre wykształcenie tylko nie wiem czemu nie potrafisz wykorzystać atutów, które masz. Może to jest ten brak ambicji który wciąż wykazujesz ?
Hmm... nie wyrażam się precyzyjnie.Eglarest pisze:Właśnie teraz udowodniłeś jak mało w tobie Ambicji i wiary w siebie...Resztka mojej wiary w szansę na pracę w Polsce, poległa na tym polu walki.
Takiego, czyli jakiego? Bez wiary w siebie? Być dobrym pracownikiem, spisać się w tym co się robi, utrzymać pracę - to drobnostka. Praca nie jest wyzwaniem i nigdy nie będzie, ale zdobycie jej to dopiero sztuka.Eglarest pisze:... powiedz sam kto chciałby takiego pracownika?
Cieszysz się, że to się zmienia... Czyli twoim zdaniem lepiej jest się kłucić, wyzywać itp, niż rozmawiać, pomagać itp ?Brzoza pisze:Ale tak często bywa. Cieszę się że to się zmienia.Tawerna to nie ejst towarzystwo wzajemnej adoracji gdzie klepiemy się po pupciach. Nie mozna oczekiwać tylko słów pochwały i zgodzenia się ze swoim stanowiskiem tym bardziej jeśli podejmuje się dyskusję na forum.
Pracę za granicą szuka się będąc w Polsce. I wcale nie jest łatwiej ją znaleźć (jeśli o to Ci chodziło).NdwZ pisze:No to mnie tym normalnie zastrzeliłeś... Szukanie pracy wyrażane w miesiącach? O_O I to jeszcze za granica gdzie niby jest lepiej?
A skąd te rozmowy? Skąd te oferty pracy? Jak do nich doszedłeś?NdwZ pisze:Co prawda nie mam jakiegoś super doświadczenia zawodowego ale miałem już nie jedna prace i nie raz szukałem pracy i NIGDY szukanie nie zajmowało więcej niż tydzień. Z czego np. ostatnio to wyglądało tak że poszedłem na 3 spotkania które zostały mi zaproponowane przez pracodawców, nie spodobały mi się warunki - odmówiłem, po czym prawie tydzień siedzenia i myślenia "przydałoby się poszukać pracy" , "dobra jutro zacznę", "kurcze nie chce mi się szukać ale trzeba by by" aż w końcu zacząłem szukać i po 2 dniach miałem już prace.
Bo wyższe wykształcenie ogranicza. Szuka się pracy w swojej specjalności, a oprócz tego ma się o sobie wygórowane mniemanie, bo tak naprawdę studia wyższe starciły na wartości - coraz mniej się na to patrzy.NdwZ pisze:A dodam że nie mam praktycznie wykształcenia (szkoła średnia to nie wykształcenie), jedynymi moimi zaletami w pracy są względnie szybkie uczenie się, gadane, ambicja, solidność w wykonywaniu obowiązków i robienie dobrego wrażenia.
Siedzę aktualnie w sektorze usługowo-handlowym i nie narzekam ani na prace ani na zarobki.
Jak się dostanie pracę to owszem, wystarczy chcieć i dobrze wykonywać swoje obowiązki... ale żeby dostać dobrą pracę to trzeba... sprostać czemuś zupełnie nowemu, czemuś w czym nikt nie pomoże (jak się nie ma znajomości) i do czego ciężko jest się przygotować.NdwZ pisze:Nie rozumiem czemu ludzie narzekają na brak pracy kiedy tyle jej jest. I to jeszcze wszędzie gdzie miałem okazje pracować ja bądź moi znajomi były/są realne szanse na rozwój i awans. Wystarczy tylko chcieć, ale nie tylko chcieć zarabiać ale też chcieć pracować i być co najmniej dobrym w tym co się ma robić.
To prawda. Praca może być średnia, ale przy dobrym podejściu będziemy w niej szczęśliwi. Ale przy nieodpowiedniej pracy nawet dobre podejście nie pomożeNdwZ pisze: Z odpowiednim podejściem praca jest nie tylko źródłem utrzymana ale też fajnym sposobem spędzania czasu.
Nie, nie klepać sie po pupciach czy smyrac pytkami po szyjkach nie znaczy kłótni. Znaczy raczej to że chłodnym okiem mozna osądzic to czy ktoś pisze debilizmy, czy nie. Z resztą nie ma czegos takiego w wielu wypadkach jak spokojna rozmowa kiedy spór idzie o pewne sprawy ostro sporne(jak religia, homoseksualizm, z resztą praca też takim czyms jest)(lol sporny spór).Co do kłótni - w sumie kiedy jest flejm, duzo więcej ludzi wytęża mózgownicę. Choć myślę że w temacie o homoseksualiźmie tu na forum to kończy sie tak czy siak na przerzucaniu się utartymi argumentami (choc ostatnio eglarest mnie zaskoczył).Cieszysz się, że to się zmienia... Czyli twoim zdaniem lepiej jest się kłucić, wyzywać itp, niż rozmawiać, pomagać itp ?
Uważasz, że lepiej jest mieć wrogów, niż przyjaciół ?
Tak narzekasz, bo ja dostałem tyle samo i starczyło mi na przeżycie. Poradziłem sobie bez większej pomocy osób trzecich.To ja narzekam?
Mnie "nasz kraj" zaoferował staż akademicki za (uśredniając) 500 złotych miesięcznie... To mniej niż płaca minimalna. Jak w tym dowcipie, tylko, że nie ma tu się z czego śmiać.
W tej rozmowie kraj to my. Od kiedy nieudacznicy wyjechali naprawdę mam nadzieję, że wszystko pójdzie do przodu.Może "kraj" oferuje więcej, ale mnie nie zaoferował... hmm czy w tej rozmowie kraj=rząd ?
Taaak? Ja dwa lata temu w Kraku wynajmowałem malutki pokoik, za który płaciłem 425 zł miesięcznie. Mógłbym co prawda taniej, ale wtedy musiałbym na bilety wydać tyle, że pewnie wyszłoby podobnie.Kenshin-san pisze:Tak narzekasz, bo ja dostałem tyle samo i starczyło mi na przeżycie. Poradziłem sobie bez większej pomocy osób trzecich.Mnie "nasz kraj" zaoferował staż akademicki za (uśredniając) 500 złotych miesięcznie... To mniej niż płaca minimalna. Jak w tym dowcipie, tylko, że nie ma tu się z czego śmiać.
Słusznie, dostawa to fajna robota. Sam nie miałbym nic przeciwko znalezieniu takiej.Kenshin-san pisze:Ja znalazłem pracę (na stałe nie dorywczą) po.... uwaga.... kilku godzinach. Praca nie była najlepsza (dostarczanie fast foodów), ale mogłem wyciągnąć nawet 70 zł dziennie. A w międzyczasie dorabiałem robieniem stronek WWW. Śmieszne, bo za coś czego uczą już dzieciaki w podstawówce można wyciągnąć 1000zł (max. od strony)
Zamierzam poznać dopiero. Choć już jej nie lubi :/A co do stronek - prywatne pytanie: znasz może Joomlę?
Tak ;]Taaak?
Z pizzą jest taki problem, że za godzinę dostajesz mało, jakie takie zarobki są dopiero jeśli masz dużo zamówień. (premie)Słusznie, dostawa to fajna robota. Sam nie miałbym nic przeciwko znalezieniu takiej.
Już nigdzie. Było w centrum handlowym.Tori pisze:Santus- jest ochrona, i jest ochrona. Robisz w terenie, supermarkecie, czy w ochronie jakiegoś wielce VIPa, który uważa się za narażonego na ataki zawistnych sąsiadów?
BAZYL pisze:Obrażania kogokolwiek, czegokolwiek i jakichkolwiek wartości...
nie mó mi co mam na myśl, Udało się wielu innym osobą w roznych dziedzinach zarowno zalozyc wlasna dzialanosc lub zatrudnić się gdzieś.Mówiąc o tych, którym "się udaje" masz oczywiście m.in. na myśli siebie (i swoich współpracowników).
Obrażasz mnie i moich pracowników ! zatrudniam ludzi nie przez znajomość choć takich lepiej zatrudniać bo łatwiej im zaufać ale przede wszystkim wyznacznikiem gdy zatrudniam ludzi jest ich wiedza i umiejętności.Im się udało, bo po znajomości dostali dobrą pracę - u Ciebie.
Udało mi się bo nie złozyłem rąk pod dupe i nie liczylem że państwo mi da. Dokształcałem się i pracowałem nie liczyłem na manne z nieba.A tobie dlaczego się udało, tego nie wiem - sam też nie powiesz nawet co robisz, więc nie można tego wywnioskować.
Akwizycja nie wiąże się jedynie ze sprzedażą produktu swojego czasu poznałem akwizycje polegajacą jedynie na obsłudze czyli an wykonaniu usługi.Oczywiście jest jeszcze akwizycja - tutaj jedynym zadaniem jest znaleźć odbiorców... zwykle produkty takie pozostawiają wiele do życzenia (bo producenci sami by je sprzedawali) i trzeba naprawdę pożądnie przekonywać ludzi, aby to kupili.
Oczywiście, to że nie miałaś okazji się pochwalić swoimi zdolnościami (liczenia?) jest winą państwa.Wykształcenie owszem - zawdzięczam. Ale co mi po zdobytej wiedzy i moich umiejętnościach, jak nie dane mi było się nimi zaprezentować?
W moim przypadku, jak i w przypadku większości polaków - nie. Nie szukaj układów, tam gdzie ich nie ma.1. Posiadania odpowiednich znajomości.
Charyzma nie ma zbyt dużego znaczenia. Chyba, że chcemy być np. akwizytorami.2. Cechy charakteru nazwanej przez nas "Gadane", czyli umiejętności konwersacyjnych.
To chyba oczywiste?3. Odpowiedniego pomysłu/produktu lub odpowiedniich zdolności/wiedzy, których ludzie/firmy będą chcieli - i oczywiście możliwości ich zaprezentowania!
4. SZCZĘŚCIA... ile razy coś nam "się udało", bo dobrze wyrzuciliśmy kostkami? To nie była nasza zasługa - to "udało się".