Generalnie rzecz w tym, że jest sporo wojujących ateistów, bojowników za swą wiarę, w niektórych przypadkach co młodsi gotowi być męczennikami

Mnie już wisi i powiewa serio Kościół Katolicki. Nie trzeba imo z nim walczyć. Laicyzacja postępuje na tyle mocno, że kiedyś zostanie jego wpływ na świat znacznie zredukowany, jak np. wierzenia greckie. Katolicyzm będzie tylko historią, kultywowaną przez zapaleńców, może i nawet licznej grupy, ale już nie aż tak jak dziś. Ale do tej chwili jeszcze wiele czasu, a my - jakbyśmy nie wojowali - jej nie dożyjemy. Więc walka zachodu warta nie jest.
A chrześcijanina można nawet poudawać, albo chociaż nie emanować swoim antychrześcijaństwem. Ostatnio np. była szopka w szkole, ksiądz dr. kazał wstać i zaczął pieprzyć jak na mszy, 1/3 osób wokół mnie zaczęła wręcz pluć jadem na niego i obśmiewać, ale przecież nie wystąpią ze swoimi przekonaniami otwarcie przeciw temu, co się dzieje. Podobnie znani mi black metale w sporej części mają bierzmowanie

Kościół nie jest wart tego, by zawracać sobie nim głowę, w sensie: walczyć z nim. Bo jak otoczenie chce, żeby się czasem przejść na te szopkę czy też cyrk, to ok, przesiedzę, przeczekam. No i powtórzę jeszcze raz - gdyby się otwarcie buntować, będą skutki. I to takich, jakich się nie chce. Tak więc, nie nazywajcie mnie hipokrytą czy oportunistą, choć może na te miana zasługuję...
EDIT: Adamir, post w sam raz do Ciebie

I wierz mi, rozumiem Cię, też nie chciałem przez długi czas. Ale serio, Kościół nie jest tego wart...