Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
To co działo sie w restauracji było nie do opisania. Jednak najgorsze było cięgle przed nia. Kobieta szybko spojrzała na bar z za którego wyleciała wiązka energii. Serce zaczęło jej szybko bic lecz nagle niespodziewanie Spider man "wleciał" prosto z tor lotu pocisku.
-PETER!
Krzyknęła w stronę mężczyzny drżącym głosem. Dopiero po chwili przypomniała sobie ze Spider nie lubi jak ktos wola go po imieniu. Szybko podbiegła do mężczyzny. Widząc ze zyje i stara sie podniesc kobieta ruszyla dwa kroki w strone miejsca skad wylecial pocisk.
-Tak kratkujesz kobiety? Nie dosc ze chowasz sie za barem jak jakiś tchórz to jeszcze strzelasz w moja strone?!
Glos kobiety byl coraz bardziej przeszyty złością.
-Zero klasy!
Dodala ze zloscia. Po chwili wyciągnęła obie dłonie w strone baru. Jej wlosy falowały naokoło a w jej oczach plonely dwa płomyczki. Po chwili z dloni wyleciała smuga ognia ktora stworzyła krąg naokoło baru za ktorym stal Shocker.
-Mam nadzieje ze ci nie za goraco!
Dodala po chwili czekajac na reakcje.
-PETER!
Krzyknęła w stronę mężczyzny drżącym głosem. Dopiero po chwili przypomniała sobie ze Spider nie lubi jak ktos wola go po imieniu. Szybko podbiegła do mężczyzny. Widząc ze zyje i stara sie podniesc kobieta ruszyla dwa kroki w strone miejsca skad wylecial pocisk.
-Tak kratkujesz kobiety? Nie dosc ze chowasz sie za barem jak jakiś tchórz to jeszcze strzelasz w moja strone?!
Glos kobiety byl coraz bardziej przeszyty złością.
-Zero klasy!
Dodala ze zloscia. Po chwili wyciągnęła obie dłonie w strone baru. Jej wlosy falowały naokoło a w jej oczach plonely dwa płomyczki. Po chwili z dloni wyleciała smuga ognia ktora stworzyła krąg naokoło baru za ktorym stal Shocker.
-Mam nadzieje ze ci nie za goraco!
Dodala po chwili czekajac na reakcje.
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Earth - Man
W kilka minut zjawili się przed budynkiem baru. Motor był prawdziwym cudem techniki i umysłu ludzkiego. Rozbite szkło nie świadczyło dobrze o całej sytuacji. W środku musiało być gorąco. I to bardzo. Gdy James zobaczył policyjne radiowozy na jego twarzy wystąpił grymas niezadowolenia.
"No nie...Że też musieli włączyć się do tej akcji. A jeśli mają coś wspólnego z S.H.I.E.L.D? Może są tutaj po to by aresztować nas, superbohaterów..."
Zaułek był idealnym miejscem do zaparkowania. James nie musiał się przebierać. Różnica pomiędzy nim, a Scottem była taka, że garnitur Earth - Mana był nieco przybrudzony. Trochę dziwnie to wyglądało. Carter postanowił się tym nie przejmować. Wszedł w tłum gapiów. A było na co popatrzeć. Oj tak. Kilka postaci walczących ze sobą. Wśród walczących dostrzegł Spider Mana.
"On też tutaj jest?"
Spojrzał z obrzydzeniem na mundurowego zjadającego pewnie kolejnego już pączka. Potwierdziły się przypuszczenia Jamesa. Są tutaj tylko po to, by ich schwytać. Czekają na efekty. Sami nie zrobią nic. Earth - Man chciał wyrwać tego kalorycznego pączka z ust policjanta, lecz się powstrzymał. Wzrokiem szukał jakiegoś bocznego wejścia albo coś w tym rodzaju. Przydałoby się pomóc.
W kilka minut zjawili się przed budynkiem baru. Motor był prawdziwym cudem techniki i umysłu ludzkiego. Rozbite szkło nie świadczyło dobrze o całej sytuacji. W środku musiało być gorąco. I to bardzo. Gdy James zobaczył policyjne radiowozy na jego twarzy wystąpił grymas niezadowolenia.
"No nie...Że też musieli włączyć się do tej akcji. A jeśli mają coś wspólnego z S.H.I.E.L.D? Może są tutaj po to by aresztować nas, superbohaterów..."
Zaułek był idealnym miejscem do zaparkowania. James nie musiał się przebierać. Różnica pomiędzy nim, a Scottem była taka, że garnitur Earth - Mana był nieco przybrudzony. Trochę dziwnie to wyglądało. Carter postanowił się tym nie przejmować. Wszedł w tłum gapiów. A było na co popatrzeć. Oj tak. Kilka postaci walczących ze sobą. Wśród walczących dostrzegł Spider Mana.
"On też tutaj jest?"
Spojrzał z obrzydzeniem na mundurowego zjadającego pewnie kolejnego już pączka. Potwierdziły się przypuszczenia Jamesa. Są tutaj tylko po to, by ich schwytać. Czekają na efekty. Sami nie zrobią nic. Earth - Man chciał wyrwać tego kalorycznego pączka z ust policjanta, lecz się powstrzymał. Wzrokiem szukał jakiegoś bocznego wejścia albo coś w tym rodzaju. Przydałoby się pomóc.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Gresil
LJ siedział przygarbiony przy barze, powoli sącząc swój napój. W normalnych okolicznościach stał by już przed nim rządek opróżnionych kieliszków, jednak tym razem Collins nie mógł sobie pozwolić na pijaństwo, pomimo bardzo kuszącej perspektywy stoczenia się w alkoholowy niebyt. Smętna piosenka w tle doskonale oddawała jego ponury nastrój. Wciąż bez końca wałkował co może powiedzieć narzeczonej, lecz wszelkie pomysły wydawały mu się beznadziejne. W końcu co ma powiedzieć: Cześć kochanie jednak żyje, a ci ludzie którzy byli dzisiaj w domu chcieli nas zabić?
Zrezygnowany wychylił pozostałą część trunku jednym haustem i zamówił sobie jeszcze jedną kolejkę.
LJ siedział przygarbiony przy barze, powoli sącząc swój napój. W normalnych okolicznościach stał by już przed nim rządek opróżnionych kieliszków, jednak tym razem Collins nie mógł sobie pozwolić na pijaństwo, pomimo bardzo kuszącej perspektywy stoczenia się w alkoholowy niebyt. Smętna piosenka w tle doskonale oddawała jego ponury nastrój. Wciąż bez końca wałkował co może powiedzieć narzeczonej, lecz wszelkie pomysły wydawały mu się beznadziejne. W końcu co ma powiedzieć: Cześć kochanie jednak żyje, a ci ludzie którzy byli dzisiaj w domu chcieli nas zabić?
Zrezygnowany wychylił pozostałą część trunku jednym haustem i zamówił sobie jeszcze jedną kolejkę.

-
- Pomywacz
- Posty: 57
- Rejestracja: wtorek, 5 sierpnia 2008, 14:12
- Numer GG: 6792464
- Lokalizacja: Zion
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Chaos
Leżał i obserwował sytuację, koncentrował się na tym aby jak najszybciej wstać i.. właśnie i co ? Nie wiedział której stronie miał pomóc, więc szukając wzrokiem faceta (Shadow Walkera) który wytłumaczył mu żeby nie wstawał po tym jak odbił się od ściany (Alex), uświadomił sobie że czas odwdzięczyć mu się za pomoc.
Już prawie doszedł do siebie, myślę że w kolejnym up będzie już zdolny do pomocy.
Leżał i obserwował sytuację, koncentrował się na tym aby jak najszybciej wstać i.. właśnie i co ? Nie wiedział której stronie miał pomóc, więc szukając wzrokiem faceta (Shadow Walkera) który wytłumaczył mu żeby nie wstawał po tym jak odbił się od ściany (Alex), uświadomił sobie że czas odwdzięczyć mu się za pomoc.
Już prawie doszedł do siebie, myślę że w kolejnym up będzie już zdolny do pomocy.


-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Bardzo przepraszam wszystkich za takie opóźnienie, najzwyczajniej nie wiedziałam jak odpowiedzieć by nie lać wody. Dochodzę jednak do wniosku, że jakakolwiek -o ile planowana- rozmowa, powinna być opisana za pośrednictwem komunikatora, gdyż Alba w obecnej sytuacji jedyne, co mogłaby zrobić to pozwolić by Jane oprowadziła ją po instytucie. Co w gruncie rzeczy nie wymaga ode mnie żadnej akcji. Heh przepraszam ponownie ^^;

-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Black Beetle
Po oglądnięciu zawartości kilku pokoi w szkole dla uzdolnionych imienia Carlsa Xaviera Alba miała pewność w jednym- Nie był to budynek oświaty, a właściwie było to coś czego kobieta nie potrafiła nawet nazwać, ponieważ nigdy czegoś takiego nie widziała. Na samym początku Jean, która używała (tym razem) werbalnych metod komunikacji, zaprowadziła Albę do pomieszczenia ze sprzętem wyglądającym jak wyciągnięty z filmów Since Fiction. Przed sześcioma monitorami siedział jakiś mężczyzna, który zdawał się nie reagować na wasze wejście. Jean powiedziała, że mężczyznę nazywają Keyboard, a jego moce polegają na tym, że może połączyć swoje ciało z każdą elektroniczną zabawką i kontrolować ją... I właśnie wtedy to zobaczyłaś. Przed facetem leżała klawiatura, w którą ten po prostu wsadził dłonie, a one "utopiły" się w niej! Następnie skierowałyście się do ogromnego, okrągłego pomieszczenia z rodzajem mostu prowadzącego do środka kuli niczym promień kuli z lekcji matematyki. Chociaż nie przeszły do końca "mostku", to Alba zauważyła kolejne dziwaczne elektroniczne urządzenie, na którym leżało coś w rodzaju metalowego hełmu. Jean wspomniała, że urządzenie nazywa się Celebro i to właśnie dzięki niemu instytut imienia Xaviera może odnajdywać mutantów oraz ludzi, którzy w jakiś niewyjaśnionych okolicznościach pozyskali nadzwyczajne możliwości. Na koniec wycieczki rudowłosa telepatka zaprezentowała Albie malutkie pomieszczenie, które dla odmiany było naszpikowane nowoczesną technologią. Znajdowała się tam także wielka szyba umożliwiające podglądanie tego co znajduje się pomieszczenie obok... Ale tak właściwie nie było na co patrzeć. Pomieszczenie było zbudowane na kształt olbrzymiego prostopadłościanu, a w środku nie znajdowało się absolutnie nic poza czwórką dzieciaków, które Alba widziała przed drzwiami szkoły:
-To sala treningowa. Nowoczesna technologia znajdująca się w tym pomieszczeniu umożliwia nam wykreowanie tam na dole- wskazała miejsce, w którym stała grupka dzieciaków- iluzji każdego pola walki jakie tylko wpadnie nam do głowy. A te dzieciaki to nasi wychowankowie, którzy uczą się korzystać ze swoich mocy... I w tym miejscu mam do ciebie prośbę: Chciałabym cię prosić, żebyś zeszła tam na dół i w ramach lekcji dla nich stoczyła z nimi walkę. Nie obawiaj się!- dorzuciła szybko- Swoimi telekinetycznymi zdolnościami osłabię twoje ciosy więc nie zrobisz im krzywdy. Przy okazji dowiedziałabym się na ile cię stać, jaki masz potencjał i na ile panujesz nad swoimi mocami, a jeżeli zechciałabyś z nami zostać to wcześniej czy później musimy to określić- uśmiechnęła się- Oni mają przewagę liczebną dlatego możesz wybrać pole walki. Zgodzisz się?
[Jeżeli twoja postać się zgodzi to opisz, że Jean przełącza kilka przycisków i tworzy taki obraz terenu o jaki ci chodzi. Jeżeli dasz radę z czasem to opisz go i zakończ posta tym, że Twoja postać wchodzi do środka- to przyspieszy trochę rozgrywkę
Ale oczywiście jako dobroduszny MG niczego nie narzucam
]
Destiny, Shadow Walker i Chaos
Jeden i drugi Wolverine kulali się po podłodze zachowując się dosłownie jak zwierzęcy gladiatorzy rodem z nielegalnych walk psów. Nikt nie śmiał im przeszkadzać... Destiny całą swoją wolą i mocą utrzymywała Shockera wewnątrz pierścienia ognia, który stworzyła. Jednak nagle poczuła ból w tylnej części głowy. Zwaliła się na ziemię tracąc na moment kontakt z rzeczywistością. Zmaterializowany nie wiadomo skąd Mysterio stał nad nią i szykował się do dobicia przeciwniczki, jednak na jego plecy wskoczył Spider-man, który najwidoczniej miał się już dużo lepiej:
-Zostaw tą młodą damę kuglarzu!- wrzasnął okładając Mysterio pięściami w szklany baniak założony na głowę- Zastałem kogoś w domu?!
Płomienne więzienie nie było w stanie dłużej zatrzymać Shocera, który rozejrzawszy się po pomieszczeniu wystrzelił wiązkę mocy w stronę Shadow Walkera chybiając dosłownie o kilka centymetrów.
Earth - Man
W środku nadal walczyli, na zewnątrz policjanci nadal czekali ustawiając półkole radiowozów szczelnie umożliwiające wejście do środka gapiom, a Scott i James nadal tkwili w tłumie ciekawskich ludzi nie mogąc włączyć się do akcji:
-Póki co wydaje się, że nasi- James nie mógł widzieć o kogo konkretnie chodzi mutantowi- nieźle sobie radzą. Jeżeli będą w tarapatach pójdziemy im z odsieczą, ale żeby to zrobić będziemy musieli "przestawić" kilka samochodów... Na razie jednak zaczekajmy. Chyba, że masz lepszy pomysł.
[Standardowo akcje postaci trzeba ze mną ugadać na gg
]
Gresil
Nuta w szafie grającej zmieniła się, ale nie była ani trochę mniej smętna. Barman nalał ci drinka i wrócił do poprzedniego zajęcia, czyli wycierania obrzydliwie brudną szmata, jeszcze bardziej obrzydliwie brudnych szklanek. Spojrzał na ciebie, po czym opuścił wzrok, a później znowu podniósł, jakby nie pewny swoich gestów. Równie niepewne był jego głos kiedy przemówił:
-Sorry koleś, że się wpieprzam, ale widziałem jakim motocyklem tutaj przyjechałeś... Wybacz, ale nie wyglądasz na kogoś, kto może sobie pozwolić na takie cacko. Ale spokojnie, spokojnie nie jestem jakimś tam kapusiem nie?! Jestem Bob, a jak brzmi twoje imię kolego?- zapytał wyciągnąwszy przed siebie dłoń.
[Do dialogu zapraszam na gg
]
Po oglądnięciu zawartości kilku pokoi w szkole dla uzdolnionych imienia Carlsa Xaviera Alba miała pewność w jednym- Nie był to budynek oświaty, a właściwie było to coś czego kobieta nie potrafiła nawet nazwać, ponieważ nigdy czegoś takiego nie widziała. Na samym początku Jean, która używała (tym razem) werbalnych metod komunikacji, zaprowadziła Albę do pomieszczenia ze sprzętem wyglądającym jak wyciągnięty z filmów Since Fiction. Przed sześcioma monitorami siedział jakiś mężczyzna, który zdawał się nie reagować na wasze wejście. Jean powiedziała, że mężczyznę nazywają Keyboard, a jego moce polegają na tym, że może połączyć swoje ciało z każdą elektroniczną zabawką i kontrolować ją... I właśnie wtedy to zobaczyłaś. Przed facetem leżała klawiatura, w którą ten po prostu wsadził dłonie, a one "utopiły" się w niej! Następnie skierowałyście się do ogromnego, okrągłego pomieszczenia z rodzajem mostu prowadzącego do środka kuli niczym promień kuli z lekcji matematyki. Chociaż nie przeszły do końca "mostku", to Alba zauważyła kolejne dziwaczne elektroniczne urządzenie, na którym leżało coś w rodzaju metalowego hełmu. Jean wspomniała, że urządzenie nazywa się Celebro i to właśnie dzięki niemu instytut imienia Xaviera może odnajdywać mutantów oraz ludzi, którzy w jakiś niewyjaśnionych okolicznościach pozyskali nadzwyczajne możliwości. Na koniec wycieczki rudowłosa telepatka zaprezentowała Albie malutkie pomieszczenie, które dla odmiany było naszpikowane nowoczesną technologią. Znajdowała się tam także wielka szyba umożliwiające podglądanie tego co znajduje się pomieszczenie obok... Ale tak właściwie nie było na co patrzeć. Pomieszczenie było zbudowane na kształt olbrzymiego prostopadłościanu, a w środku nie znajdowało się absolutnie nic poza czwórką dzieciaków, które Alba widziała przed drzwiami szkoły:
-To sala treningowa. Nowoczesna technologia znajdująca się w tym pomieszczeniu umożliwia nam wykreowanie tam na dole- wskazała miejsce, w którym stała grupka dzieciaków- iluzji każdego pola walki jakie tylko wpadnie nam do głowy. A te dzieciaki to nasi wychowankowie, którzy uczą się korzystać ze swoich mocy... I w tym miejscu mam do ciebie prośbę: Chciałabym cię prosić, żebyś zeszła tam na dół i w ramach lekcji dla nich stoczyła z nimi walkę. Nie obawiaj się!- dorzuciła szybko- Swoimi telekinetycznymi zdolnościami osłabię twoje ciosy więc nie zrobisz im krzywdy. Przy okazji dowiedziałabym się na ile cię stać, jaki masz potencjał i na ile panujesz nad swoimi mocami, a jeżeli zechciałabyś z nami zostać to wcześniej czy później musimy to określić- uśmiechnęła się- Oni mają przewagę liczebną dlatego możesz wybrać pole walki. Zgodzisz się?
[Jeżeli twoja postać się zgodzi to opisz, że Jean przełącza kilka przycisków i tworzy taki obraz terenu o jaki ci chodzi. Jeżeli dasz radę z czasem to opisz go i zakończ posta tym, że Twoja postać wchodzi do środka- to przyspieszy trochę rozgrywkę


Destiny, Shadow Walker i Chaos
Jeden i drugi Wolverine kulali się po podłodze zachowując się dosłownie jak zwierzęcy gladiatorzy rodem z nielegalnych walk psów. Nikt nie śmiał im przeszkadzać... Destiny całą swoją wolą i mocą utrzymywała Shockera wewnątrz pierścienia ognia, który stworzyła. Jednak nagle poczuła ból w tylnej części głowy. Zwaliła się na ziemię tracąc na moment kontakt z rzeczywistością. Zmaterializowany nie wiadomo skąd Mysterio stał nad nią i szykował się do dobicia przeciwniczki, jednak na jego plecy wskoczył Spider-man, który najwidoczniej miał się już dużo lepiej:
-Zostaw tą młodą damę kuglarzu!- wrzasnął okładając Mysterio pięściami w szklany baniak założony na głowę- Zastałem kogoś w domu?!
Płomienne więzienie nie było w stanie dłużej zatrzymać Shocera, który rozejrzawszy się po pomieszczeniu wystrzelił wiązkę mocy w stronę Shadow Walkera chybiając dosłownie o kilka centymetrów.
Earth - Man
W środku nadal walczyli, na zewnątrz policjanci nadal czekali ustawiając półkole radiowozów szczelnie umożliwiające wejście do środka gapiom, a Scott i James nadal tkwili w tłumie ciekawskich ludzi nie mogąc włączyć się do akcji:
-Póki co wydaje się, że nasi- James nie mógł widzieć o kogo konkretnie chodzi mutantowi- nieźle sobie radzą. Jeżeli będą w tarapatach pójdziemy im z odsieczą, ale żeby to zrobić będziemy musieli "przestawić" kilka samochodów... Na razie jednak zaczekajmy. Chyba, że masz lepszy pomysł.
[Standardowo akcje postaci trzeba ze mną ugadać na gg

Gresil
Nuta w szafie grającej zmieniła się, ale nie była ani trochę mniej smętna. Barman nalał ci drinka i wrócił do poprzedniego zajęcia, czyli wycierania obrzydliwie brudną szmata, jeszcze bardziej obrzydliwie brudnych szklanek. Spojrzał na ciebie, po czym opuścił wzrok, a później znowu podniósł, jakby nie pewny swoich gestów. Równie niepewne był jego głos kiedy przemówił:
-Sorry koleś, że się wpieprzam, ale widziałem jakim motocyklem tutaj przyjechałeś... Wybacz, ale nie wyglądasz na kogoś, kto może sobie pozwolić na takie cacko. Ale spokojnie, spokojnie nie jestem jakimś tam kapusiem nie?! Jestem Bob, a jak brzmi twoje imię kolego?- zapytał wyciągnąwszy przed siebie dłoń.
[Do dialogu zapraszam na gg

Mój miecz to moja siła

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Shadow Walker
"Oż cholera!" - pomyślał Alex uskakując przed promieniem strzelającym z ręki Shockera. Widząc, że przeciwnik szykuje się do kolejnego uderzenia szybko skrył się za kontuarem baru - "Mało brakowało a ten żółty pajac by mnie trafił! Nie, dość tego! Spierniczam stąd raz, dwa, niech ta banda się ze sobą tłucze, mam to głęboko w tyłku!"
Jak pomyślał, tak zrobił. Przez otwarte drzwi baru wypatrzył dużą plamę cienia w pobliskim zaułku i szczupakiem rzucił się w cień rzucany przez kontuar. Po ułamku sekundy znalazł się w wypatrzonym przez siebie zakątku. I zaklął szpetnie, tym razem już nie w myślach. Zauważył bowiem tłum policjantów szczelnym kordonem blokujących ulicę w pobliżu kafejki.
-No to mam przesrane- wymamrotał, gorączkowo kombinując nad wybrnięciem z tej mało ciekawej sytuacji.
"Oż cholera!" - pomyślał Alex uskakując przed promieniem strzelającym z ręki Shockera. Widząc, że przeciwnik szykuje się do kolejnego uderzenia szybko skrył się za kontuarem baru - "Mało brakowało a ten żółty pajac by mnie trafił! Nie, dość tego! Spierniczam stąd raz, dwa, niech ta banda się ze sobą tłucze, mam to głęboko w tyłku!"
Jak pomyślał, tak zrobił. Przez otwarte drzwi baru wypatrzył dużą plamę cienia w pobliskim zaułku i szczupakiem rzucił się w cień rzucany przez kontuar. Po ułamku sekundy znalazł się w wypatrzonym przez siebie zakątku. I zaklął szpetnie, tym razem już nie w myślach. Zauważył bowiem tłum policjantów szczelnym kordonem blokujących ulicę w pobliżu kafejki.
-No to mam przesrane- wymamrotał, gorączkowo kombinując nad wybrnięciem z tej mało ciekawej sytuacji.
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Alba
Alba spojrzała na Jane, po czym zerknęła surowo w dół. Było tam kilka osób z tej odległości nie widziała wyraźnie ich twarzy, ale wydawali się znajomi.
-To znaczy mam tam zejść i z nimi walczyć?
-Tak ale w celach treningowych- wyjaśniła- Potyczka z inteligentnym przeciwnikiem, a nie robotem dobrze im zrobi uwierz mi.
Niezrozumiała większości a pro po całego holograficznego bajzlu, pierwszy raz słyszy te słowo. W każdym razie skupiła się na najważniejszych sprawach.
-Oni już walczyli tak? Znaczy potrafią… nie zginąć?
-Nie zginą o to nie musisz się martwić- zaczęła- Tak jak już wspomniałam posiadam telekinetyczne zdolności i jestem dobra w tym, co robię, więc o ile zajdzie taka potrzeba to mogę stąd swobodnie osłabić twoje ciosy.
Kręciła głową, myśląc nad przebiegiem walki, to musiałby być lekki sparing, inaczej z łatwością pogruchotała by im wszystkie kości.
-I mówisz, że, przeżyją? –spytała, nie oczekując aż Jane powtórzy zdanie- Hm.. no to co mam do wyboru? Znaczy jak można zmienić to całe ustrojstwo... um.. pole walki.
Alba dokładnie przeanalizowała słowa Jane.
Uspokoiła się i przypomniała sobie pole walki, na którym najtrudniej było jej walczyć. Pamiętała jedynie szczątki, ale walka toczyła się na okręcie, i pamięta, że była cała zmoczona jakąś galaretowatą substancją, w tym czasie jeszcze nie potrafiła wracać do swojej ludzkiej postaci. Strasznym jest być potworem w oczach poszkodowanych, wiedząc że tylko ty potrafisz ich ocalić.
Zamknęła oczy, tak by Jane to widziała.
-Um.. kontenerowiec.. albo bardziej statek badawczy… dużo sprzętu, dużo elektroniki. Wszystko powinno się huśtać, tak.. tak na, wszystkie strony.. pięć pięter w dół zalanych, niespokojne morze… Rozległy pożar na kilkunastu pokładach… wzwyż… psy, koty, zwierzęta laboratoryjne hałasujące w klatkach, brak światła w wielu pomieszczeniach…
Było jeszcze kilka rzeczy, które chciała dodać, jak ranni na drodze do wyjścia, trupy i część załogi uzbrojona w broń ostrą, to polującą na nią, to niedopuszczająca nikogo do helikoptera ratunkowego.
-To chyba tyle.. tam powinni... -chciała dodać "mnie pokonać" jednak zamiast tego z jej ust wydobyły się słowa- mieć ze mną równe szanse
Spojrzała w dół, zagłębiając się we wspomnieniach.
Nie wiedziała, czemu chciała wybrać akurat ten etap jej życia, może w ten sposób zapomni, może w ten sposób dokona właściwszych decyzji, tu już nie chodziło o walkę.
Urządzenia zaczęły pracować w wielkim hałasie, a po kilku chwilach na dole powoli materializowały się wspomnienia Alby... Statek był, aż nadto realistyczny. Tak samo miła się rzecz z panującym na nim pożarem. Jeszcze przez chwilę grupka dzieciaków stała w miejscu mówiąc coś do sobie, a następnie holograficzna wizja ich pochłonęła:
-Powodzenia- powiedziała Jean uśmiechając się- Jesteś pewna, że chcesz walczyć właśnie w takim otoczeniu?
-Czy uciekała? To nie to, chciała pozbyć się tego, ale jednak sen trzeba dokończyć.
-Nie..
Gdy dokończyła, na arenie powinny pokazać się ciała i odgłosy lamentu, strzałów i marszu, wrzaski, krew wyciekająca z cieni.
-Tak by wyglądała moja arena… jeśli oni na to nie są gotowi, to znaczy że i ja nie jestem gotowa do walki
Rzuciła zapominając się na chwilę. Może i oni nie powinni tego oglądać, jednak ona miała parę rzeczy, które chciała sobie przypomnieć.
-Wybacz ale zablokowałam wytwarzanie ciał, krwi, wrzasków... Oni nie są jeszcze gotowi na taki obraz, a właściwie jest gotowy tylko jeden z nich.
Masywne drzwi z wygrawerowanym znakiem X rozsunęły się, ustępując jej drogi, a Alba wkroczyła do sali ćwiczeń, wszystko było strasznie rzeczywiste. Prawie słyszała lament ludzi, tak jak w swych snach. Okazało się ze wyszła z windy na którymś z poniższych leveli, nie wiedziała gdzie znajdowała się grupka ludzi, z którymi miała walczyć. Gdy drzwi zasunęły się, odczula ruch fal huśtających statkiem. Było tak jak wtedy, czy wiedziała gdzie iść? Kierowała się dźwiękami hałasujących zwierząt na jednym z wyższych pokładów.
TEXT wykonany razem z MG
Alba spojrzała na Jane, po czym zerknęła surowo w dół. Było tam kilka osób z tej odległości nie widziała wyraźnie ich twarzy, ale wydawali się znajomi.
-To znaczy mam tam zejść i z nimi walczyć?
-Tak ale w celach treningowych- wyjaśniła- Potyczka z inteligentnym przeciwnikiem, a nie robotem dobrze im zrobi uwierz mi.
Niezrozumiała większości a pro po całego holograficznego bajzlu, pierwszy raz słyszy te słowo. W każdym razie skupiła się na najważniejszych sprawach.
-Oni już walczyli tak? Znaczy potrafią… nie zginąć?
-Nie zginą o to nie musisz się martwić- zaczęła- Tak jak już wspomniałam posiadam telekinetyczne zdolności i jestem dobra w tym, co robię, więc o ile zajdzie taka potrzeba to mogę stąd swobodnie osłabić twoje ciosy.
Kręciła głową, myśląc nad przebiegiem walki, to musiałby być lekki sparing, inaczej z łatwością pogruchotała by im wszystkie kości.
-I mówisz, że, przeżyją? –spytała, nie oczekując aż Jane powtórzy zdanie- Hm.. no to co mam do wyboru? Znaczy jak można zmienić to całe ustrojstwo... um.. pole walki.
Alba dokładnie przeanalizowała słowa Jane.
Uspokoiła się i przypomniała sobie pole walki, na którym najtrudniej było jej walczyć. Pamiętała jedynie szczątki, ale walka toczyła się na okręcie, i pamięta, że była cała zmoczona jakąś galaretowatą substancją, w tym czasie jeszcze nie potrafiła wracać do swojej ludzkiej postaci. Strasznym jest być potworem w oczach poszkodowanych, wiedząc że tylko ty potrafisz ich ocalić.
Zamknęła oczy, tak by Jane to widziała.
-Um.. kontenerowiec.. albo bardziej statek badawczy… dużo sprzętu, dużo elektroniki. Wszystko powinno się huśtać, tak.. tak na, wszystkie strony.. pięć pięter w dół zalanych, niespokojne morze… Rozległy pożar na kilkunastu pokładach… wzwyż… psy, koty, zwierzęta laboratoryjne hałasujące w klatkach, brak światła w wielu pomieszczeniach…
Było jeszcze kilka rzeczy, które chciała dodać, jak ranni na drodze do wyjścia, trupy i część załogi uzbrojona w broń ostrą, to polującą na nią, to niedopuszczająca nikogo do helikoptera ratunkowego.
-To chyba tyle.. tam powinni... -chciała dodać "mnie pokonać" jednak zamiast tego z jej ust wydobyły się słowa- mieć ze mną równe szanse
Spojrzała w dół, zagłębiając się we wspomnieniach.
Nie wiedziała, czemu chciała wybrać akurat ten etap jej życia, może w ten sposób zapomni, może w ten sposób dokona właściwszych decyzji, tu już nie chodziło o walkę.
Urządzenia zaczęły pracować w wielkim hałasie, a po kilku chwilach na dole powoli materializowały się wspomnienia Alby... Statek był, aż nadto realistyczny. Tak samo miła się rzecz z panującym na nim pożarem. Jeszcze przez chwilę grupka dzieciaków stała w miejscu mówiąc coś do sobie, a następnie holograficzna wizja ich pochłonęła:
-Powodzenia- powiedziała Jean uśmiechając się- Jesteś pewna, że chcesz walczyć właśnie w takim otoczeniu?
-Czy uciekała? To nie to, chciała pozbyć się tego, ale jednak sen trzeba dokończyć.
-Nie..
Gdy dokończyła, na arenie powinny pokazać się ciała i odgłosy lamentu, strzałów i marszu, wrzaski, krew wyciekająca z cieni.
-Tak by wyglądała moja arena… jeśli oni na to nie są gotowi, to znaczy że i ja nie jestem gotowa do walki
Rzuciła zapominając się na chwilę. Może i oni nie powinni tego oglądać, jednak ona miała parę rzeczy, które chciała sobie przypomnieć.
-Wybacz ale zablokowałam wytwarzanie ciał, krwi, wrzasków... Oni nie są jeszcze gotowi na taki obraz, a właściwie jest gotowy tylko jeden z nich.
Masywne drzwi z wygrawerowanym znakiem X rozsunęły się, ustępując jej drogi, a Alba wkroczyła do sali ćwiczeń, wszystko było strasznie rzeczywiste. Prawie słyszała lament ludzi, tak jak w swych snach. Okazało się ze wyszła z windy na którymś z poniższych leveli, nie wiedziała gdzie znajdowała się grupka ludzi, z którymi miała walczyć. Gdy drzwi zasunęły się, odczula ruch fal huśtających statkiem. Było tak jak wtedy, czy wiedziała gdzie iść? Kierowała się dźwiękami hałasujących zwierząt na jednym z wyższych pokładów.
TEXT wykonany razem z MG

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Kobieta była skupiona na utrzymaniu Shockera w kręgu ognia. Nagle poczuła tępy ból w głowie co sprawiło ze kobieta osunęła sie na ziemie tracąc na chwile przytomność. Po chwili sie ocknęła i zobaczyła mężczyznę stojącego nad nia. Uśmiechnięty gotowy byl do ataku. Kobieta zamknęła oczy. Po raz drugi tego dnia kobieta byla o krok od smierci. Czula sie tak sama jak wtedy pod jej kamienica gdy agent celowal w nia tak samo teraz serce bilo jej niesamowicie szybko. PO chwili jednak po raz drugi tego dnia SpiderMan uratował jej zycie rzucając sie na mezczyzne. *Jestem do niczego* Pomyślała patrząc jak Spider walczy z nieznajomym mężczyzną. Destiny powoli przeczołgała się pod ścianę dzięki której mogla się powoli podnieść. Miala nadzieje ze nie bedzie musiała wiecej wlanczac sie do akcji dzieki czemu nie stwarzala by wiecej problemów. Jednak niestety po chwili zobaczyla ze mezczyzna z Rosyjskim akcentem, ktory im pomagal zniknal i Larissa musiala zatrzymac Shockera, ktory pewnie zatakowal by Spidera walczacego z nieznajomym jej mezczyzna. Po chwili opierając sie o sciane kobieta po raz kolejny postanowiła uwiezic go w pierscienu ognia. Wiedziala ze mezczyzna jest jest zbyt silny i ze jej atak nie byl by zbyt skuteczny zeby sprawić jakiekolwiek urażenia. Miala nadzieje ze bedzie mogla go spowolinic puki Spider lub Wolverine będzie w stanie go skończyć. Krag ognia w jakim uwiezila Shockera byl słabszy i niższy niz przedtem z powodu braku sil kobiety, ktora byla blisko wykończenia.
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Majtek
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
- Numer GG: 0
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Gresil
-Jestem LJ;
Collins uścisnął dłoń barmana.
-Miło mi cię poznać LJ;
Mężczyzna uśmiechnął się życzliwie
-Więc jaka jest historia tego motocykla kolego?
-Za długo by gadać. Powiedzmy że musiałem szybko dostać się do pewnej kobiety.
-Motocykl i kobieta, to musi być ciekawa historia LJ, ale cóż nie mam zamiaru na ciebie naciskać;
Wyciągnął kieliszek i polał czegoś mocniejszego;
-Napij się ja stawiam
-Widzę że naprawdę znasz się na robocie;
LJ z uśmiechem wziął kieliszek
-Naprawdę paskudnie się wpakowałem i nie wiem jak z tego wyjść.
-Może mogę ci pomóc? Mam na mieście sporo znajomości jeżeli wiesz o co chodzi.
W tym momencie barman dał czas LJ’owi czas na przemyślenie swojej oferty,
- W czym tkwi twój problem przyjacielu?
-Niestety nie możesz mi pomóc. Musze po prostu porozmawiać ze swoją dziewczyną, a nie bardzo wiem co mam powiedzieć.
-Może prawdę? Ze swojego doświadczenia, a musisz wiedzieć, że miałem w życiu wiele kobiet wiem jedno: Najgorsza prawda jest gorsza od najlepiej wyglądającego kłamstwa
klepnął klienta w ramię
- Nie trap się i pij staruszku!
LJ z wdzięczności przyjął następną kolejkę.
- -Niestety prawda nie wchodzi w rachubę. Obawiam się że jeszcze bardziej skomplikowała by sprawy. Poza tym zadarłem z naprawdę paskudnymi ludźmi, więc lepiej żeby nie wiedziała za dużo.
[Facet za barem zrobił zdziwioną minę:
-Jeżeli zadarłeś z paskudnymi ludźmi to uwierz na słowo, że moje znajomości mogłyby ci pomóc.
-Dzięki za dobre chęci ale nie chce cię w to mieszać.
-Jak wolisz.
Mężczyzna jeszcze raz klepnął rozmówcę po ramieniu i wrócił do wycierania szklanek. Chwilę później do środka, przez frontowe drzwi weszło dwóch policjantów. Nie zareagowali jakoś konkretnie na widok LJ'a, a i on niezbyt przejął się ich obecnością. w końcu każdemu wolno siedzieć w barze.
-Jestem LJ;
Collins uścisnął dłoń barmana.
-Miło mi cię poznać LJ;
Mężczyzna uśmiechnął się życzliwie
-Więc jaka jest historia tego motocykla kolego?
-Za długo by gadać. Powiedzmy że musiałem szybko dostać się do pewnej kobiety.
-Motocykl i kobieta, to musi być ciekawa historia LJ, ale cóż nie mam zamiaru na ciebie naciskać;
Wyciągnął kieliszek i polał czegoś mocniejszego;
-Napij się ja stawiam
-Widzę że naprawdę znasz się na robocie;
LJ z uśmiechem wziął kieliszek
-Naprawdę paskudnie się wpakowałem i nie wiem jak z tego wyjść.
-Może mogę ci pomóc? Mam na mieście sporo znajomości jeżeli wiesz o co chodzi.
W tym momencie barman dał czas LJ’owi czas na przemyślenie swojej oferty,
- W czym tkwi twój problem przyjacielu?
-Niestety nie możesz mi pomóc. Musze po prostu porozmawiać ze swoją dziewczyną, a nie bardzo wiem co mam powiedzieć.
-Może prawdę? Ze swojego doświadczenia, a musisz wiedzieć, że miałem w życiu wiele kobiet wiem jedno: Najgorsza prawda jest gorsza od najlepiej wyglądającego kłamstwa
klepnął klienta w ramię
- Nie trap się i pij staruszku!
LJ z wdzięczności przyjął następną kolejkę.
- -Niestety prawda nie wchodzi w rachubę. Obawiam się że jeszcze bardziej skomplikowała by sprawy. Poza tym zadarłem z naprawdę paskudnymi ludźmi, więc lepiej żeby nie wiedziała za dużo.
[Facet za barem zrobił zdziwioną minę:
-Jeżeli zadarłeś z paskudnymi ludźmi to uwierz na słowo, że moje znajomości mogłyby ci pomóc.
-Dzięki za dobre chęci ale nie chce cię w to mieszać.
-Jak wolisz.
Mężczyzna jeszcze raz klepnął rozmówcę po ramieniu i wrócił do wycierania szklanek. Chwilę później do środka, przez frontowe drzwi weszło dwóch policjantów. Nie zareagowali jakoś konkretnie na widok LJ'a, a i on niezbyt przejął się ich obecnością. w końcu każdemu wolno siedzieć w barze.

-
- Pomywacz
- Posty: 57
- Rejestracja: wtorek, 5 sierpnia 2008, 14:12
- Numer GG: 6792464
- Lokalizacja: Zion
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Wierzcie mi lub nie, chciałem odpowiedzieć ale nie byłem się w stanie za to zabrać
. Nie chciał bym też lać wody, postać dużo "dzisiaj" przeszła... ucieczka, uratowanie się od uderzenia w ścianę, a jak powszechnie wiadomo "co za dużo to nie zdrowo" więc po prostu pozostanę przy punkcie wyjścia i Alex będzie leżał bezsił pod ścianą czekając na boże miłosierdzie. Tyle.
Przepraszam i pozdrawiam.
Chaos

Przepraszam i pozdrawiam.
Chaos

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Taki lekki offtop, ale gdzie wcięło MG?
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Pomywacz
- Posty: 57
- Rejestracja: wtorek, 5 sierpnia 2008, 14:12
- Numer GG: 6792464
- Lokalizacja: Zion
Re: Zmierzch bohaterstwa [Storytelling]
Taka lekka kontynuacja offtopu, nie wiadomo, wcięło go na dobre i nikomu z nas nie odpisuje (przynajmniej tak wnioskuje).
