Krucjator [autorski]

-
- Pomywacz
- Posty: 27
- Rejestracja: niedziela, 25 maja 2008, 11:10
Krucjator [autorski]
W inkubatorze rozległy się dźwięki. Całą salę wypełnił najpierw pewny ale spokojny kobiecy głos, jakim posługiwał się pokładowy komputer "Dehibernacja ośmiu obiektów 4,6,11,12,14,18,21 i 23". Potem zaczął się donośny zgrzyt i wielkie tytanowo-plastikowe ramię jasno-białego koloru zaczęło powoli zdejmować z dwóch wielkich kolumn pojedyncze pojemniki zawierające zamrożonych podróżników. Echo maszyny rozbrzmiewało w wysokiej na 12 metrów sali. Ramię podawało zbiorniki na dół, gdzie ustawiało je pionowo na podłodze jeden obok drugiego. Komputer ogłaszał przy tym : "Obiekt 4 - Piotr Woźniak" , "Obiekt 6 - Kate Austin" , "Obiekt 11 - Michajił Tigrow" , "Obiekt 12 - Francesca Koba" , "Obiekt 14 - John Vale" , "Obiekt 18 Miguel Campinello" , "Obiekt 21 - Boris Vlastimirović" , "Obiekt 23 - Michael Strauß". Zgrzyt ramienia zakończył się. Ze wszystkich kapsuł jednocześnie wydobył się syczący odgłos uchodzącej pary. Otworzyły się szklane kopuły teraz już przezroczyste, a jeszcze przed chwilą pokryte od środka szronem. Po mniej więcej 3 minutach z każdej kopuły wyszedł najpierw niewielki robocik wielkości mniej więcej pięciu centymetrów i wyglądający jak pająk. Każdy z tych robocików natychmiast skręcił w lewo i przylgnął do swojego inkubatora u podstawy po czym wyłączył się. Zaraz potem z inkubatorów zaczęły wynurzać się postacie naszych bohaterów. Od tego czasu komputer pięciokrotnie w odstępach co dwie minuty przypomniał o obowiązku zgłoszenia się na poziom trzeci do placówki sanitarnej w celu wykonania niezbędnych badań zdrowia. Na przeciwko otwartych kapsuł stała przymocowana tu na dobre długa niska ława. Stały na niej małe buteleczki z wodą i wisiały na niej ręczniki przygotowane przez Pavel'a. Stał cicho za ławką i przyglądał się z zaciekawieniem. Nie ruszył nikomu z pomocą, bo proces dehibernacji tego nie wymagał. Przywitał jedynie wszystkich radośnie: "Witajcie przyjaciele! Kopę lat!"
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: Krucjator [autorski]
Piotr Woźniak
Piotr wyszedł z pojemnika hibernatora lekko oszołomiony, jednocześnie zadziwiony dobrym stanem swojego ciała, które przecież zawieszone było w stazie przez długie lata.
"Fajna sprawa taka hibernacja" pomyślał
Rozejrzał się po pomieszczeniu i przyjrzał pozostałym osobom stojącym w okół. Szczególnie wpadła mu w oko młoda brązowowłosa kobieta. Otaksował jej zgrabne ciało szybkim spojrzeniem. Na dźwięk głosu zwrócił się w stronę mężczyzny stojącego przy długiej ławie, na której leżały jakieś ręczniki i woda. Podszedł do ławki i wziął pojemnik z wodą, który opróżnił jednym długim łykiem.
-O co chodzi temu durnemu komputerowi? Przecież każdy z nas słyszał już, że ma udać się na badania, nie możesz go wyłączyć? - zapytał człowieka, który ich przywitał -No i gdzie jest toaleta? Strasznie chce mi się siku.
Piotr wyszedł z pojemnika hibernatora lekko oszołomiony, jednocześnie zadziwiony dobrym stanem swojego ciała, które przecież zawieszone było w stazie przez długie lata.
"Fajna sprawa taka hibernacja" pomyślał
Rozejrzał się po pomieszczeniu i przyjrzał pozostałym osobom stojącym w okół. Szczególnie wpadła mu w oko młoda brązowowłosa kobieta. Otaksował jej zgrabne ciało szybkim spojrzeniem. Na dźwięk głosu zwrócił się w stronę mężczyzny stojącego przy długiej ławie, na której leżały jakieś ręczniki i woda. Podszedł do ławki i wziął pojemnik z wodą, który opróżnił jednym długim łykiem.
-O co chodzi temu durnemu komputerowi? Przecież każdy z nas słyszał już, że ma udać się na badania, nie możesz go wyłączyć? - zapytał człowieka, który ich przywitał -No i gdzie jest toaleta? Strasznie chce mi się siku.
Ostatnio zmieniony czwartek, 5 czerwca 2008, 11:36 przez Ojciec Mróz, łącznie zmieniany 1 raz.
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Re: Krucjator [autorski]
Michajil Tigrow
Chłopak przetarł oczy, przeciąnął się i ziewnął. Rozejrzał się dookoła, obdarzając tylko przelotnym spojrzeniem innych obudzonych. Podszedł do ławki i chwycił wodę. Napił się łapczywie sporego łyka. Potem ostentacyjnie przepłukał garło i splunał.
Ale ta hibernacja wysusza... mruknął do siebie. Odwrócił się i w końcu dokładniej przyjrzał innym. Jego stalowoniebieskie oczy spokojnie przypatrywały się wszystkim. Lewa brew uniosła się w geście zainteresowania gdy wzrok dotarł do zgrabnej brunetki. Uśmiechnał się lekko, jednak nic nie powiedział. Podwinął rękawy swojej flanelowej koszuli tak by sięgały do łokci i ruszył w stonę windy. Wcisnął przycisk, drzwi rozsuneły się. Wszedł i dokładnie obejrzał konsolę sterującą mrucząc coś pod nosem.
Ostetecznie wcisnął przycisk z numerem trzecim by dostać się do pokoju sanitarnego.
Chłopak przetarł oczy, przeciąnął się i ziewnął. Rozejrzał się dookoła, obdarzając tylko przelotnym spojrzeniem innych obudzonych. Podszedł do ławki i chwycił wodę. Napił się łapczywie sporego łyka. Potem ostentacyjnie przepłukał garło i splunał.
Ale ta hibernacja wysusza... mruknął do siebie. Odwrócił się i w końcu dokładniej przyjrzał innym. Jego stalowoniebieskie oczy spokojnie przypatrywały się wszystkim. Lewa brew uniosła się w geście zainteresowania gdy wzrok dotarł do zgrabnej brunetki. Uśmiechnał się lekko, jednak nic nie powiedział. Podwinął rękawy swojej flanelowej koszuli tak by sięgały do łokci i ruszył w stonę windy. Wcisnął przycisk, drzwi rozsuneły się. Wszedł i dokładnie obejrzał konsolę sterującą mrucząc coś pod nosem.
Ostetecznie wcisnął przycisk z numerem trzecim by dostać się do pokoju sanitarnego.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 8
- Rejestracja: środa, 28 maja 2008, 20:07
- Numer GG: 9467036
Re: Krucjator [autorski]
Michael Strauß
Mężczyzna rozejrzał się przetarł zesztywniałe mięśnie, po czym podszedł i napił się wody. Nie rozglądał się i nie patrzył na innych. Komputer znowu wygłosił wiadomość o konieczności udania się do placówki sanitarnej. Popatrzył na Pavela.
"Ciekawe co robił na statku kiedy spaliśmy?"
Skierował się do windy, czuł irytujące mrowienie i zdrętwienie w nogach. Wszedł do windy i nacisnął guzik, maszyna niezwykle szybko ruszyła na poziom trzeci.
"Jak tylko zrobią badania, będę musiał coś zjeść. Po tej hibernacji zrobiłem się strasznie głodny. Na pewno nie mają tu mięsa tylko jakąś syntetyczną papkę..."
Wyszedł z windy i zaczął się oglądać gdzie jest ta placówka sanitarna, przecież nie uczył się rozkładu statku na pamięć...
Mężczyzna rozejrzał się przetarł zesztywniałe mięśnie, po czym podszedł i napił się wody. Nie rozglądał się i nie patrzył na innych. Komputer znowu wygłosił wiadomość o konieczności udania się do placówki sanitarnej. Popatrzył na Pavela.
"Ciekawe co robił na statku kiedy spaliśmy?"
Skierował się do windy, czuł irytujące mrowienie i zdrętwienie w nogach. Wszedł do windy i nacisnął guzik, maszyna niezwykle szybko ruszyła na poziom trzeci.
"Jak tylko zrobią badania, będę musiał coś zjeść. Po tej hibernacji zrobiłem się strasznie głodny. Na pewno nie mają tu mięsa tylko jakąś syntetyczną papkę..."
Wyszedł z windy i zaczął się oglądać gdzie jest ta placówka sanitarna, przecież nie uczył się rozkładu statku na pamięć...

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: Krucjator [autorski]
Kate wyszła z hibernatora mrucząc cos pod nosem przeczyszczając sobie gardło. Po chwili otworzyła swoje oczy, lecz światło sprawiło ze od razu je przymrużyła. Dreszcz przeszył jej cale ciało.
-Jejku jak zimno…
Mruknęła sama do siebie idąc w stronę pojemnika z woda. Napiła się łapczywie. Rozejrzała się po zgromadzonych, którzy wyszli z hibernatorow w tym samym czasie co ona. Co chwile czuła na sobie spojrzenia męskiej części załogi. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Nagle komputer znowu zaczął mówić o tym ze muszą stawić się na trzecie piętro.
-Ale bym se fajkę zapaliła…
Powiedziała lekko uśmiechnięta. Nagle usłyszała za sobą czyjś głos…
//Dalsza czesc to dialog z Gabi
//
-Jejku jak zimno…
Mruknęła sama do siebie idąc w stronę pojemnika z woda. Napiła się łapczywie. Rozejrzała się po zgromadzonych, którzy wyszli z hibernatorow w tym samym czasie co ona. Co chwile czuła na sobie spojrzenia męskiej części załogi. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Nagle komputer znowu zaczął mówić o tym ze muszą stawić się na trzecie piętro.
-Ale bym se fajkę zapaliła…
Powiedziała lekko uśmiechnięta. Nagle usłyszała za sobą czyjś głos…
//Dalsza czesc to dialog z Gabi

Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Krucjator [autorski]
Boris "Vlast" Vlastimirović
Z inkubatora opatrzonego numerem 21 wyszła niska, ruda postać ubrana w szary podkoszulek i poprzecierane dżinsy. Natura obdarzyła rudzielca haczykowatym nosem i bardzo jasnymi, szarymi oczami. Jak na mężczyznę był on bardzo niski, wzrostem dorównywał dobrze odżywionemu dwunastolatkowi. No, może trzynastolatkowi.
Boris wykonał kilka podskoków, po czym wyciągnął przed siebie mechaniczną, lewą rękę - zginał i prostował kolejno wszystkie palce, pokręcił nadgarstkiem - działała. I dobrze, gdyż nie chciałoby mu się jej teraz rozkręcać i szukać usterki.
Boris podszedł do stołu i zasalutował z krótki "Zdravo" Pavelowi. Po opróżnieniu połowy zawartości buteleczki z wodą, resztę wylał na ręcznik i przetarł nim twarz, oraz kark pod rudym kucykiem. Widząc stojącą niedaleko dziewczynę, postanowił do niej zagadać. Jego podświadomość zarejestrowała, iż była to bardzo ładna kobieta.
- Zdravo - odezwał się Boris, skinąwszy dziewczynie głową.
Kobieta odwróciła sie do mężczyzny o specyficznym wyglądzie.
-O witam - rzuciła. - Jak poszla hibernacja?
Boris wzruszył ramionami, uśmiechając się przy tym jak dzieciak. Domyślił się, iż pytanie było zwykłą grzecznością.
- Bez specjalnego bólu - zapewnił, po czym wyciągnął rękę do kobiety. - Jestem Boris, możesz mi mówić Vlast.
-Wszystko by było okey, gdyby mi tak zimno nie było - zauważyła dziewczyna, podając rękę Serbowi i uśmiechając się szeroko. - Jestem Kate.
Boris ucałował dziewczynę w rękę niczym staroświecki dżentelmen.
- Już raczej nie czeka nas druga hibernacja, teraz trzeba wziąć się za robotę - zauważył.
-Miejmy nadzieję. - Popatrzyła na niego z zainteresowaniem. - Co sie stało? - zapytała wskazując na stalowa rękę mężczyzny. Po chwili kolejne przypomnienie komputera rozbrzmiało w pomieszczeniu. Boris kątem oka zerknął gdzieś na sufit, tam dopatrując się źródła monotonnego głosu przypominającego o udaniu się "na przegląd", po czym jego szare oczy znowu skupiły się na Kate. Palce mechanicznej ręki poruszyły się niespokojnie.
- Wypadek przy pracy - machnął protezą. - Saper myli się w końcu tylko raz.
- Słyszałam to gdzie… Przykro mi. - Popatrzyła nie niego. - No ale i tak masz szczęście. Mogło być gorzej. – Rozejrzała sie dookoła. - Dużo bym dała za papieroska…
"Mógłbym nie żyć", dodał Vlast w myślach, przypominając sobie, jaki los spotkał Gorana. Pomyśleć, że tylko głupi fart sprawił, iż u Borisa skończyło się tylko na urwanej ręce i poparzeniach, a jego rozerwało na kawałeczki...
Na twarzy rudego nie odmalowały się żadne związane ze wspomnieniami emocje. Słysząc o papierosie, odruchowo sięgnął do kieszeni.
- No niestety nie mam przy sobie, ale w przyszłości zapraszam, fajki mam zawsze pod ręką - zapewnił.
-Niech nam zrobią te badania i ja od razu lecę torby szukać. - Zaśmiała sie. - Tam mam zapas. Wiesz może ile lat byliśmy w hibernacji?
- Chyba coś koło stu dwudziestu - odparł Boris, wzruszając ramionami. - Wiesz, dokładnie się nie orientuję.
-No to chyba powinniśmy sie już wybrać na te trzecie piętro… - Wskazała na windy. -Znasz tu kogokolwiek?
Boris pokręcił głową.
- Nikogo. Z widzenia poznaję kilka osób, ale to wszystko.
-Ciekawe kiedy znajdziemy sie na tej planecie - zmieniła nagle temat, uśmiechając się z podekscytowaniem.
Boris również uśmiechnął się do jakiś mglistych wyobrażeń na temat tego miejsca.
- Mam nadzieję, że dolecimy jeszcze za naszego życia - zauważył. - Chciałbym zobaczyć, jak tam jest. No i może niebo będzie niebieskie...
Kate uśmiechnęła się lekko.
-A więc w drogę… - zakomenderowała i ruszyła w stronę windy.
Boris poszedł z dziewczyną. Tuż przed windą przystaną, aby przepuścić ją przodem. Tak, naprawdę jakiś staroświecki dżentelmen.
Z inkubatora opatrzonego numerem 21 wyszła niska, ruda postać ubrana w szary podkoszulek i poprzecierane dżinsy. Natura obdarzyła rudzielca haczykowatym nosem i bardzo jasnymi, szarymi oczami. Jak na mężczyznę był on bardzo niski, wzrostem dorównywał dobrze odżywionemu dwunastolatkowi. No, może trzynastolatkowi.
Boris wykonał kilka podskoków, po czym wyciągnął przed siebie mechaniczną, lewą rękę - zginał i prostował kolejno wszystkie palce, pokręcił nadgarstkiem - działała. I dobrze, gdyż nie chciałoby mu się jej teraz rozkręcać i szukać usterki.
Boris podszedł do stołu i zasalutował z krótki "Zdravo" Pavelowi. Po opróżnieniu połowy zawartości buteleczki z wodą, resztę wylał na ręcznik i przetarł nim twarz, oraz kark pod rudym kucykiem. Widząc stojącą niedaleko dziewczynę, postanowił do niej zagadać. Jego podświadomość zarejestrowała, iż była to bardzo ładna kobieta.
- Zdravo - odezwał się Boris, skinąwszy dziewczynie głową.
Kobieta odwróciła sie do mężczyzny o specyficznym wyglądzie.
-O witam - rzuciła. - Jak poszla hibernacja?
Boris wzruszył ramionami, uśmiechając się przy tym jak dzieciak. Domyślił się, iż pytanie było zwykłą grzecznością.
- Bez specjalnego bólu - zapewnił, po czym wyciągnął rękę do kobiety. - Jestem Boris, możesz mi mówić Vlast.
-Wszystko by było okey, gdyby mi tak zimno nie było - zauważyła dziewczyna, podając rękę Serbowi i uśmiechając się szeroko. - Jestem Kate.
Boris ucałował dziewczynę w rękę niczym staroświecki dżentelmen.
- Już raczej nie czeka nas druga hibernacja, teraz trzeba wziąć się za robotę - zauważył.
-Miejmy nadzieję. - Popatrzyła na niego z zainteresowaniem. - Co sie stało? - zapytała wskazując na stalowa rękę mężczyzny. Po chwili kolejne przypomnienie komputera rozbrzmiało w pomieszczeniu. Boris kątem oka zerknął gdzieś na sufit, tam dopatrując się źródła monotonnego głosu przypominającego o udaniu się "na przegląd", po czym jego szare oczy znowu skupiły się na Kate. Palce mechanicznej ręki poruszyły się niespokojnie.
- Wypadek przy pracy - machnął protezą. - Saper myli się w końcu tylko raz.
- Słyszałam to gdzie… Przykro mi. - Popatrzyła nie niego. - No ale i tak masz szczęście. Mogło być gorzej. – Rozejrzała sie dookoła. - Dużo bym dała za papieroska…
"Mógłbym nie żyć", dodał Vlast w myślach, przypominając sobie, jaki los spotkał Gorana. Pomyśleć, że tylko głupi fart sprawił, iż u Borisa skończyło się tylko na urwanej ręce i poparzeniach, a jego rozerwało na kawałeczki...
Na twarzy rudego nie odmalowały się żadne związane ze wspomnieniami emocje. Słysząc o papierosie, odruchowo sięgnął do kieszeni.
- No niestety nie mam przy sobie, ale w przyszłości zapraszam, fajki mam zawsze pod ręką - zapewnił.
-Niech nam zrobią te badania i ja od razu lecę torby szukać. - Zaśmiała sie. - Tam mam zapas. Wiesz może ile lat byliśmy w hibernacji?
- Chyba coś koło stu dwudziestu - odparł Boris, wzruszając ramionami. - Wiesz, dokładnie się nie orientuję.
-No to chyba powinniśmy sie już wybrać na te trzecie piętro… - Wskazała na windy. -Znasz tu kogokolwiek?
Boris pokręcił głową.
- Nikogo. Z widzenia poznaję kilka osób, ale to wszystko.
-Ciekawe kiedy znajdziemy sie na tej planecie - zmieniła nagle temat, uśmiechając się z podekscytowaniem.
Boris również uśmiechnął się do jakiś mglistych wyobrażeń na temat tego miejsca.
- Mam nadzieję, że dolecimy jeszcze za naszego życia - zauważył. - Chciałbym zobaczyć, jak tam jest. No i może niebo będzie niebieskie...
Kate uśmiechnęła się lekko.
-A więc w drogę… - zakomenderowała i ruszyła w stronę windy.
Boris poszedł z dziewczyną. Tuż przed windą przystaną, aby przepuścić ją przodem. Tak, naprawdę jakiś staroświecki dżentelmen.

-
- Pomywacz
- Posty: 27
- Rejestracja: niedziela, 25 maja 2008, 11:10
Re: Krucjator [autorski]
Moment. Stójcie chwilę. Napiszę o co mi chodzi w ciągu 5 minut.
Edit: Otóż tak: Przeczytałem wszystkie wasze posty i przeraziło mnie, jak bardzo zmieniliście historię którą przedstawiłem w rekrutacji. W pierwszym poście napisałem "Mój ojciec dowodził tym statkiem przez 9 lat zanim wraz z 80-osobową załogą dał się zahibernować na 120 lat czasu ziemskiego." Mówi to nam, że 80-osobowa załoga przebywała na tym statku przez 9 lat zanim zostali zahibernowani. Myślę więc, że powinni dobrze znać statek. Powinni też co najmniej z widzenia znać się nawzajem. Mogłyby być wyjątki jakieś - ktoś powiedzmy przez 9 lat nie wychodził z toalety podczas, gdy ktoś drugi przez 9 lat z niej nie korzystał, ale to jest bardzo mało prawdopodobne. Ale zróbmy tak ( po waszemu ) : Znacie się bardzo słabo, tylko z widzenia. Nie jest to wasza pierwsza hibernacja na pokładzie Krucjatora, przez co podczas, gdy niektórzy spali, inni w tym czasie wykonywali ważne zadania na pokładzie statku. Resztę pozostawiam wam i niech się dzieje co chce. TYLKO UWAGA ! Nie zmieniajcie mi mapy
wyślę ją w ciągu następnej godziny wraz z częścią historyjki, którą postaram się teraz dopasować do tego, co już przeczytałem. Ogólnie chciałem wszystkich gorąco powitać na pokładzie Krucjatora .
Edit2:
"Ty na pewno jesteś szeregowy Piotr Woźniak. Tak, poznaję po postawie w stosunku do przełożonych. Pamiętam coś, że chwilę przed startem Krucjatora polecono mi, żebym na Ciebie uważał" - odpowiedział Pavel. Miał na sobie mundur kapitański a na nim wyraźnie widać było pagony. Mimo wszystko to co mówił należało traktować z przymrużeniem oka, o czym świadczył przemiły uśmiech na jego twarzy. Teraz mówił głośno do ogółu - "Ja też jeszcze 2 tygodnie temu siedziałem w tej konserwie. Z taką tylko różnicą, że mnie nikt nie witał potem. Jedyny głos jaki słyszałem od ponad 2 tygodni to właśnie ten głos komputera. Cieszę się, że was widzę. Gdyby ktoś nie pamiętał, to wasze numery kapsuł są również numerami waszych kajut."
Westchnął, odkręcił się na pięcie i odszedł w stronę laboratorium ze spuszczoną głową. Odwrócił się jeszcze na chwil ę i z oddali wskazał drogę Piotrowi - "Toaleta jest na drugim poziomie. Po wyjściu z windy skręcić w prawo w korytarz. W korytarzu znów w prawo. Jakby co w korytarzu wiszą mapy poziomów."
Francesca Kobe - 28 letnia niska szatynka o krótkich włosach pochodząca z Japonii wyszła z kapsuły. Nie powiedziała nic do nikogo, mimo że jej oczy sprawiały wrażenie, jakby chciałaby z kimś porozmawiać. Usiadła na ławce i sięgnęła po butelkę z wodą. Wypiwszy małego łyka syknęła cichutko. Bolała ją głowa. Postanowiła się położyć na tej ławce i tak też zrobiła. Zamknęła oczy. Raptem rozległ się komunikat przypominający o obowiązku udania się do placówki sanitarnej. Wstała więc i udała się w stronę windy. Winda po prawej stronie właśnie dopiero co pojechała na poziom trzeci. Wezwała więc drugą windę. Czekała na nią zaledwie kilkanaście sekund. Wsiadła i nacisnęła trójkę. W tej samej chwili do windy wbiegł Miguel Campinello. Był z pochodzenia Hiszpanem i na Hiszpana się chyba kreował. Wysoki 33 letni blondyn ubrany w przewiewną białą koszulę i obcisłe skórzane spodnie. Na twarzy o ciemnej karnacji miał wąsik w stylu Zorro. Zresztą brakowało mu tylko czarnego kapelusza, szpady , bata i konia do kompletu. "Cześć" - odezwał się do szatynki w międzynarodowym języku ( angielskim ) . Nie odpowiedziała ani słowem. Patrzyła się dalej na jedyne trzy przyciski w windzie.
Tymczasem na poziomie trzecim Michael Strauß stał na korytarzu i wpatrywał się w bardzo małą i nieczytelną mapkę przedstawiającą fragment trzeciego poziomu. Wynikało z niej, że te drzwi obok prowadzą wprost do placówki sanitarnej. Dołączył do niego Michajil Tigrow. Drzwi do placówki sanitarnej były otwarte. Weszli do środka. Stało tam kilka krzeseł. Ściany były idealnie białe. Przez środek pokoju przemknął cicho pod ich nogami robot sprzątający jak wielki karaluch. Na wprost były kolejne drzwi. Również otwarte.
Edit: Otóż tak: Przeczytałem wszystkie wasze posty i przeraziło mnie, jak bardzo zmieniliście historię którą przedstawiłem w rekrutacji. W pierwszym poście napisałem "Mój ojciec dowodził tym statkiem przez 9 lat zanim wraz z 80-osobową załogą dał się zahibernować na 120 lat czasu ziemskiego." Mówi to nam, że 80-osobowa załoga przebywała na tym statku przez 9 lat zanim zostali zahibernowani. Myślę więc, że powinni dobrze znać statek. Powinni też co najmniej z widzenia znać się nawzajem. Mogłyby być wyjątki jakieś - ktoś powiedzmy przez 9 lat nie wychodził z toalety podczas, gdy ktoś drugi przez 9 lat z niej nie korzystał, ale to jest bardzo mało prawdopodobne. Ale zróbmy tak ( po waszemu ) : Znacie się bardzo słabo, tylko z widzenia. Nie jest to wasza pierwsza hibernacja na pokładzie Krucjatora, przez co podczas, gdy niektórzy spali, inni w tym czasie wykonywali ważne zadania na pokładzie statku. Resztę pozostawiam wam i niech się dzieje co chce. TYLKO UWAGA ! Nie zmieniajcie mi mapy

Edit2:
"Ty na pewno jesteś szeregowy Piotr Woźniak. Tak, poznaję po postawie w stosunku do przełożonych. Pamiętam coś, że chwilę przed startem Krucjatora polecono mi, żebym na Ciebie uważał" - odpowiedział Pavel. Miał na sobie mundur kapitański a na nim wyraźnie widać było pagony. Mimo wszystko to co mówił należało traktować z przymrużeniem oka, o czym świadczył przemiły uśmiech na jego twarzy. Teraz mówił głośno do ogółu - "Ja też jeszcze 2 tygodnie temu siedziałem w tej konserwie. Z taką tylko różnicą, że mnie nikt nie witał potem. Jedyny głos jaki słyszałem od ponad 2 tygodni to właśnie ten głos komputera. Cieszę się, że was widzę. Gdyby ktoś nie pamiętał, to wasze numery kapsuł są również numerami waszych kajut."
Westchnął, odkręcił się na pięcie i odszedł w stronę laboratorium ze spuszczoną głową. Odwrócił się jeszcze na chwil ę i z oddali wskazał drogę Piotrowi - "Toaleta jest na drugim poziomie. Po wyjściu z windy skręcić w prawo w korytarz. W korytarzu znów w prawo. Jakby co w korytarzu wiszą mapy poziomów."
Francesca Kobe - 28 letnia niska szatynka o krótkich włosach pochodząca z Japonii wyszła z kapsuły. Nie powiedziała nic do nikogo, mimo że jej oczy sprawiały wrażenie, jakby chciałaby z kimś porozmawiać. Usiadła na ławce i sięgnęła po butelkę z wodą. Wypiwszy małego łyka syknęła cichutko. Bolała ją głowa. Postanowiła się położyć na tej ławce i tak też zrobiła. Zamknęła oczy. Raptem rozległ się komunikat przypominający o obowiązku udania się do placówki sanitarnej. Wstała więc i udała się w stronę windy. Winda po prawej stronie właśnie dopiero co pojechała na poziom trzeci. Wezwała więc drugą windę. Czekała na nią zaledwie kilkanaście sekund. Wsiadła i nacisnęła trójkę. W tej samej chwili do windy wbiegł Miguel Campinello. Był z pochodzenia Hiszpanem i na Hiszpana się chyba kreował. Wysoki 33 letni blondyn ubrany w przewiewną białą koszulę i obcisłe skórzane spodnie. Na twarzy o ciemnej karnacji miał wąsik w stylu Zorro. Zresztą brakowało mu tylko czarnego kapelusza, szpady , bata i konia do kompletu. "Cześć" - odezwał się do szatynki w międzynarodowym języku ( angielskim ) . Nie odpowiedziała ani słowem. Patrzyła się dalej na jedyne trzy przyciski w windzie.
Tymczasem na poziomie trzecim Michael Strauß stał na korytarzu i wpatrywał się w bardzo małą i nieczytelną mapkę przedstawiającą fragment trzeciego poziomu. Wynikało z niej, że te drzwi obok prowadzą wprost do placówki sanitarnej. Dołączył do niego Michajil Tigrow. Drzwi do placówki sanitarnej były otwarte. Weszli do środka. Stało tam kilka krzeseł. Ściany były idealnie białe. Przez środek pokoju przemknął cicho pod ich nogami robot sprzątający jak wielki karaluch. Na wprost były kolejne drzwi. Również otwarte.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony sobota, 7 czerwca 2008, 21:15 przez Malin, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Re: Krucjator [autorski]
Michajil Tigrow
Michajil pociągnał nosem. Powoli zakręcił głową, tak że kręgi zaczeły trzeszczeć. Potem się pochylił do przodu i kolejne chrupnięcie dobiegło z okolic lędźwi. Spojrzał na Michaela. Widział go tu, ale jakoś nie było okazji pogadac wcześniej. Zbierał się chwile, aby się odezwać, jednak skończyło się tylko na cichym westchnięciu. Ruszył korytarzem do pokoju sanitarnego. Mapa była niezbyt wyraźna, ale powinien dać radę. Minał stołówkę, sale konferencyjną i składzik by zaraz za nim skręcić w lewo do pokoju sanitarnego.
Dzień dobry, ja na badania rzucił oschle gdy przekraczał próg pomieszczenia.
Michajil pociągnał nosem. Powoli zakręcił głową, tak że kręgi zaczeły trzeszczeć. Potem się pochylił do przodu i kolejne chrupnięcie dobiegło z okolic lędźwi. Spojrzał na Michaela. Widział go tu, ale jakoś nie było okazji pogadac wcześniej. Zbierał się chwile, aby się odezwać, jednak skończyło się tylko na cichym westchnięciu. Ruszył korytarzem do pokoju sanitarnego. Mapa była niezbyt wyraźna, ale powinien dać radę. Minał stołówkę, sale konferencyjną i składzik by zaraz za nim skręcić w lewo do pokoju sanitarnego.
Dzień dobry, ja na badania rzucił oschle gdy przekraczał próg pomieszczenia.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
- Numer GG: 2363991
- Lokalizacja: Skądinąd
Re: Krucjator [autorski]
Piotr Woźniak
-Szeregowcem byłem jakieś 25 lat temu, przez ten czas zdobyłem kilka pasków i gwiazdek na pagonach ... kapitanie. Ale i tak dziękuję za wskazanie toalety - odrzekł stojącemu niedaleko Pavlowi, po czym ruszył w kierunku drzwi windy
"Chryste, ale jestem zamulony po tej drzemce. Jakby mnie muł kopnął w głowę." - pomyślał. Pozdrowił skinieniem głowy rudowłosego faceta, z którym czasem zdarzało mu się pogadać przed hibernacją.
"No ładnie, nie pamiętam nawet jak on miał na imię ... Boris chyba. Mam nadzieję że to otumanienie w końcu minie"
Wśród osób opuszczających salę hibernacji mignęło mu jeszcze kilka znajomych twarzy, ale że Piotr był osobą raczej nietowarzyską nikt z tej grupki nie był jego bliskim przyjacielem. Oczywiście znał z widzenia wszystkich, co było nie do uniknięcia, z niektórymi osobami nawiązał nawet coś w rodzaju znajomości, jednak jego chłodny styl bycia powodował, że zawsze stał nieco na uboczu.
Po dojechaniu na drugi poziom wysiadł z windy i ruszył do łazienki. Spokojnie się wysikał, umył ręce i twarz, po czym udał się na poziom trzeci do sali medycznej. Wszedł do niej razem z chudym facetem w dreadach, którego również pozdrowił zdawkowym skinieniem głowy.
"Michael, znaczy Michaił" - podpowiedziała mu pamięć - "ten od komputerów"
-Szeregowcem byłem jakieś 25 lat temu, przez ten czas zdobyłem kilka pasków i gwiazdek na pagonach ... kapitanie. Ale i tak dziękuję za wskazanie toalety - odrzekł stojącemu niedaleko Pavlowi, po czym ruszył w kierunku drzwi windy
"Chryste, ale jestem zamulony po tej drzemce. Jakby mnie muł kopnął w głowę." - pomyślał. Pozdrowił skinieniem głowy rudowłosego faceta, z którym czasem zdarzało mu się pogadać przed hibernacją.
"No ładnie, nie pamiętam nawet jak on miał na imię ... Boris chyba. Mam nadzieję że to otumanienie w końcu minie"
Wśród osób opuszczających salę hibernacji mignęło mu jeszcze kilka znajomych twarzy, ale że Piotr był osobą raczej nietowarzyską nikt z tej grupki nie był jego bliskim przyjacielem. Oczywiście znał z widzenia wszystkich, co było nie do uniknięcia, z niektórymi osobami nawiązał nawet coś w rodzaju znajomości, jednak jego chłodny styl bycia powodował, że zawsze stał nieco na uboczu.
Po dojechaniu na drugi poziom wysiadł z windy i ruszył do łazienki. Spokojnie się wysikał, umył ręce i twarz, po czym udał się na poziom trzeci do sali medycznej. Wszedł do niej razem z chudym facetem w dreadach, którego również pozdrowił zdawkowym skinieniem głowy.
"Michael, znaczy Michaił" - podpowiedziała mu pamięć - "ten od komputerów"
DUB W NOSIE !
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 8
- Rejestracja: środa, 28 maja 2008, 20:07
- Numer GG: 9467036
Re: Krucjator [autorski]
Michael Strauß
Michael siedział znudzony i obserwował pełzającego po podłodze robota.
"Na co oni czekają?"- zastanawiał się- "Aż wszyscy tu się zbiorą? Przecież i tak badania będą przeprowadzane pojedynczo."
Mężczyzna nie zwrócił uwagi na osoby, które weszły do pomieszczenia. Nie znał ich i nie chciał poznać. Komputer znowu odezwał się przypominając o zgłoszeniu się do placówki sanitarnej.
"To irytujące"- pomyślał.
Jak długo jeszcze mieli czekać? Zniecierpliwiony mężczyzna wstał i poszedł zobaczyć co dzieje się po drugiej stronie otwartych drzwi...
Michael siedział znudzony i obserwował pełzającego po podłodze robota.
"Na co oni czekają?"- zastanawiał się- "Aż wszyscy tu się zbiorą? Przecież i tak badania będą przeprowadzane pojedynczo."
Mężczyzna nie zwrócił uwagi na osoby, które weszły do pomieszczenia. Nie znał ich i nie chciał poznać. Komputer znowu odezwał się przypominając o zgłoszeniu się do placówki sanitarnej.
"To irytujące"- pomyślał.
Jak długo jeszcze mieli czekać? Zniecierpliwiony mężczyzna wstał i poszedł zobaczyć co dzieje się po drugiej stronie otwartych drzwi...

-
- Pomywacz
- Posty: 27
- Rejestracja: niedziela, 25 maja 2008, 11:10
Re: Krucjator [autorski]
( Placówka zdrowia to pierwsze drzwi na prawo w dużym korytarzu po wyjściu z małego korytarzyka prowadzącego od wind. Ale jako, że Piotr Woźniak wszedł do placówki za mężczyzną w dredach, to przyjmijmy że Michajił Tigrow do niej trafił. Wcale nie mijał sali konferencyjnej ani składzika. ).
Weszli do białego pokoju. Michael Strauß zniknął z ich oczu w momencie, w którym wtargnął do następnego pokoju na wprost. Drzwi za nim zamknęły się błyskawicznie. Trochę to było niespodziewane, a może odwykli od takich widoków w ciągu dwóch lat spędzonych w inkubatorach. Michael Strauß w każdym razie również się tego nie spodziewał. Gdy odruchowo odwrócił się w stronę drzwi, poprzez jego ciało przemknęła wiązka lasera. Trwało to ułamek sekundy po czym usłyszał znajomy głos komputera: "Michael Strauß. Dziękuję za rychłe przybycie. Badania zostały zakończone. Nie wykryto żadnych uszkodzeń ciała ani anomalii. Zalecam spożycie ciepłego posiłku. Proszę konsumować powoli ze względu na długi okres karmienia dożylnego w procesie hibernacji. Życzę miłego dnia." . Drzwi otworzyły się i Michael ze zdziwieniem w oczach pojawił się znów w polu widzenia Piotra i Michajiła. W tym samym czasie do białej sali weszła Kate a za nią Boris. Światła w korytarzu za nimi zamigotały złowieszczo tak, jakby przez krótką chwilę spadło napięcie. Te drobne zakłócenia ciągłości w dostawie prądu wykrył komputer pokładowy i oznajmił: "Uwaga. Drobny spadek napięcia w sektorze pierwszym i siódmym na poziomie drugim i trzecim. Praca wszystkich urządzeń w normie. Wysyłam roboty w celu sprawdzenia instalacji elektrycznej."
Tymczasem z windy drugiej wyszli Francesca i Miguel. Ona skręciła w lewo w stronę kawiarenki, gdzie nalała sobie do plastikowego kubeczka kawę z automatu. Rozsiadła się wygodnie na kanapie. On skręcił w prawo w stronę głównego korytarza i dołączył do wszystkich oczekujących w placówce zdrowia. Wchodząc przywitał się słowami: "Dzień dobry wszystkim."
W sprawie numeracji kajut : każdy ma swój numer kapsuły. Numer ten jest jednocześnie numerem kajuty. Wszystkie kajuty mieszczą się na drugim poziomie. Sektory są ponumerowane od 1 do 14. W każdym sektorze mamy 6 kajut. Sektor I to kajuty z numerami od 1-6. Sektor II to kajuty z numerami od 7 do 12. Sektor III to kajuty z numerami od 13 do 18. I tak dalej. Myślę, że łatwo.
Weszli do białego pokoju. Michael Strauß zniknął z ich oczu w momencie, w którym wtargnął do następnego pokoju na wprost. Drzwi za nim zamknęły się błyskawicznie. Trochę to było niespodziewane, a może odwykli od takich widoków w ciągu dwóch lat spędzonych w inkubatorach. Michael Strauß w każdym razie również się tego nie spodziewał. Gdy odruchowo odwrócił się w stronę drzwi, poprzez jego ciało przemknęła wiązka lasera. Trwało to ułamek sekundy po czym usłyszał znajomy głos komputera: "Michael Strauß. Dziękuję za rychłe przybycie. Badania zostały zakończone. Nie wykryto żadnych uszkodzeń ciała ani anomalii. Zalecam spożycie ciepłego posiłku. Proszę konsumować powoli ze względu na długi okres karmienia dożylnego w procesie hibernacji. Życzę miłego dnia." . Drzwi otworzyły się i Michael ze zdziwieniem w oczach pojawił się znów w polu widzenia Piotra i Michajiła. W tym samym czasie do białej sali weszła Kate a za nią Boris. Światła w korytarzu za nimi zamigotały złowieszczo tak, jakby przez krótką chwilę spadło napięcie. Te drobne zakłócenia ciągłości w dostawie prądu wykrył komputer pokładowy i oznajmił: "Uwaga. Drobny spadek napięcia w sektorze pierwszym i siódmym na poziomie drugim i trzecim. Praca wszystkich urządzeń w normie. Wysyłam roboty w celu sprawdzenia instalacji elektrycznej."
Tymczasem z windy drugiej wyszli Francesca i Miguel. Ona skręciła w lewo w stronę kawiarenki, gdzie nalała sobie do plastikowego kubeczka kawę z automatu. Rozsiadła się wygodnie na kanapie. On skręcił w prawo w stronę głównego korytarza i dołączył do wszystkich oczekujących w placówce zdrowia. Wchodząc przywitał się słowami: "Dzień dobry wszystkim."
W sprawie numeracji kajut : każdy ma swój numer kapsuły. Numer ten jest jednocześnie numerem kajuty. Wszystkie kajuty mieszczą się na drugim poziomie. Sektory są ponumerowane od 1 do 14. W każdym sektorze mamy 6 kajut. Sektor I to kajuty z numerami od 1-6. Sektor II to kajuty z numerami od 7 do 12. Sektor III to kajuty z numerami od 13 do 18. I tak dalej. Myślę, że łatwo.

-
- Marynarz
- Posty: 280
- Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
- Numer GG: 4667494
- Lokalizacja: NY
- Kontakt:
Re: Krucjator [autorski]
wyszła z pokoju gdzie przed chwila została "zbadana". Powoli usiadła na krześle zakładając swoje zgrabne nogi na drugie. Ziewnęła po raz kolejny tego dnia.
-Gdzie są nasz torby?
Zapytała sie głośno mając nadzieje ze ktoś jej odpowie. Jej papierosowy głód działał na nią tak mocno ze ta nie mogla myśleć o niczym innym. W końcu przez dwa lata nie miała w ustać papierosa. Popatrzyła się na zgromadzonych w pomieszczeniu.
-Co tacy wszyscy ponurzy??
-Gdzie są nasz torby?
Zapytała sie głośno mając nadzieje ze ktoś jej odpowie. Jej papierosowy głód działał na nią tak mocno ze ta nie mogla myśleć o niczym innym. W końcu przez dwa lata nie miała w ustać papierosa. Popatrzyła się na zgromadzonych w pomieszczeniu.
-Co tacy wszyscy ponurzy??
Samanta Bloodmoon
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Krucjator [autorski]
Boris
Vlast czekając na badanie zastanawiał się, czy nie skoczyć na chwilę do maszynowni - i tak zostanie przebadany ostatni, a ten skok napięcia warto byłoby sprawdzić. Powstrzymał się jednak - nie zając, nie trzeba się spieszyć.
- Zdravo - odpowiedział Miguelowi. W sumie mówił całkiem dobrze po angielsku, jednak niektóre słowa z ojczystego języka nie dały się wyprzeć tak łatwo, zwłaszcza te, które było dość łatwo zrozumieć z kontekstu.
Boris mógł czekać w nieskończoność, jednak miał nadzieję, że wkrótce zostanie przebadany i będzie mógł zająć się swoimi sprawami. W duchu obiecał sobie, że skoczy do kawiarenki, pogadać z tą Kobe. Widział ją już wcześniej, bardzo mu się podobała, ale nowe środowisko pracy i dość duży zakres obowiązków sprawiły, że nie miał okazji jej poznać. Teraz już wszystko będzie bardziej unormowane, wie, czego gdzie należy szukać, szybciej radzi sobie w maszynowni - znajdzie czas, aby się z nią poznać. Optymista.
Vlast czekając na badanie zastanawiał się, czy nie skoczyć na chwilę do maszynowni - i tak zostanie przebadany ostatni, a ten skok napięcia warto byłoby sprawdzić. Powstrzymał się jednak - nie zając, nie trzeba się spieszyć.
- Zdravo - odpowiedział Miguelowi. W sumie mówił całkiem dobrze po angielsku, jednak niektóre słowa z ojczystego języka nie dały się wyprzeć tak łatwo, zwłaszcza te, które było dość łatwo zrozumieć z kontekstu.
Boris mógł czekać w nieskończoność, jednak miał nadzieję, że wkrótce zostanie przebadany i będzie mógł zająć się swoimi sprawami. W duchu obiecał sobie, że skoczy do kawiarenki, pogadać z tą Kobe. Widział ją już wcześniej, bardzo mu się podobała, ale nowe środowisko pracy i dość duży zakres obowiązków sprawiły, że nie miał okazji jej poznać. Teraz już wszystko będzie bardziej unormowane, wie, czego gdzie należy szukać, szybciej radzi sobie w maszynowni - znajdzie czas, aby się z nią poznać. Optymista.

-
- Pomywacz
- Posty: 27
- Rejestracja: niedziela, 25 maja 2008, 11:10
Re: Krucjator [autorski]
Osoby wchodziły kolejno z białego pokoju do małego pokoiku za drzwiami na wprost. Drzwi zamykały się za nimi, po czym niecałą minutę później otwierały się i każdy poszczególny pacjent wiedział już co i jak z jego stanem zdrowia. Wszyscy z wyjątkiem Vlasta w ciągu sekund informowani byli, że badanie dobiegło końca i że nie wykryto żadnych zachorowań, schorzeń, ani anomalii. Vlast ponadto usłyszał od komputera: "Sprawdziłam status ładowni oraz laboratorium. W warunkach laboratoryjnych przy pomocy eksperta z dziedziny genetyki i chemii istnieje możliwość wyprodukowania w całości kończyny przedniej. Boris. Czy mam zebrać informacje, które mogą być użyteczne dla osiągnięcia tego celu?"
Tymczasem w poczekalni panowała wesoła atmosfera. Miguel rzucił dowcip, że te badania trwają tak krótko, że może skusi się i wejdzie jeszcze raz tylko po to by rozkoszować się kobiecym głosem komputera. Kate skomentowała to szeptem do Michajiła, że komputer zaproponuje pewnie Zorro, żeby się przebrał w coś stosowniejszego. Piotr siedział skupiony, bo już tylko on nie był jeszcze w środku. Nikt nie zastanowił się co w tym czasie może porabiać Kobe.
Kobe była osłabiona. Ból głowy wdawał się we znaki. Wypiła pół kubeczka kawy i odstawiła ją na mały stolik obok kanapy. Manewr ten sprawił że zakręciło jej się w głowie i osunęła się na podłogę. Zemdlała.
Tymczasem w poczekalni panowała wesoła atmosfera. Miguel rzucił dowcip, że te badania trwają tak krótko, że może skusi się i wejdzie jeszcze raz tylko po to by rozkoszować się kobiecym głosem komputera. Kate skomentowała to szeptem do Michajiła, że komputer zaproponuje pewnie Zorro, żeby się przebrał w coś stosowniejszego. Piotr siedział skupiony, bo już tylko on nie był jeszcze w środku. Nikt nie zastanowił się co w tym czasie może porabiać Kobe.
Kobe była osłabiona. Ból głowy wdawał się we znaki. Wypiła pół kubeczka kawy i odstawiła ją na mały stolik obok kanapy. Manewr ten sprawił że zakręciło jej się w głowie i osunęła się na podłogę. Zemdlała.

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Krucjator [autorski]
Boris "Vlast" Vlastimirović
Boris, słysząc, że możliwe jest wyprodukowanie nowej ręki, zawahał się na moment. Fajnie byłoby mieć znowu obie ręce z krwi i kości. Zaś z drugiej strony brak czucia w lewej ręce był czasami całkiem przydatny - mógł złapać się gorącego przewodu i się nie poparzyć, jedyne ryzyko stanowiło stopienie kabli...
- Nie, dzięki - zdecydował w końcu.
Przyzwyczajenie to straszna rzecz - jeszcze dziesięć lat temu Boris oddałby pewnie wszystko, aby pozbyć się protezy. Gdy jednak nauczył się z nią żyć, nie zamierzał jej zamienić na nic innego.
Boris opuścił gabinet lekarski, gestem mechanicznej ręki wskazując Piotrowi jego wnętrze.
- Twoja kolej - oświadczył.
Vlast poszedł do kawiarenki, tak jak postanowił wcześniej. Nigdzie nie dojrzał ciemnej głowy Kobe, zaczął więc kluczyć między meblami, myśląc, że pewnie leży gdzieś na kanapie albo po prostu w pierwszej chwili przez przypadek udało mu się ją przeoczyć. Gdy zobaczył nieprzytomną Japonkę leżącą na podłodze, zaraz do niej doskoczył. Sprawdził, czy oddycha i czy tętno jest wyczuwalne. Całe szczęście, tylko zemdlała.
- Hej, pobudka. - Boris potrząsnął delikatnie ramieniem dziewczyny.
Boris, słysząc, że możliwe jest wyprodukowanie nowej ręki, zawahał się na moment. Fajnie byłoby mieć znowu obie ręce z krwi i kości. Zaś z drugiej strony brak czucia w lewej ręce był czasami całkiem przydatny - mógł złapać się gorącego przewodu i się nie poparzyć, jedyne ryzyko stanowiło stopienie kabli...
- Nie, dzięki - zdecydował w końcu.
Przyzwyczajenie to straszna rzecz - jeszcze dziesięć lat temu Boris oddałby pewnie wszystko, aby pozbyć się protezy. Gdy jednak nauczył się z nią żyć, nie zamierzał jej zamienić na nic innego.
Boris opuścił gabinet lekarski, gestem mechanicznej ręki wskazując Piotrowi jego wnętrze.
- Twoja kolej - oświadczył.
Vlast poszedł do kawiarenki, tak jak postanowił wcześniej. Nigdzie nie dojrzał ciemnej głowy Kobe, zaczął więc kluczyć między meblami, myśląc, że pewnie leży gdzieś na kanapie albo po prostu w pierwszej chwili przez przypadek udało mu się ją przeoczyć. Gdy zobaczył nieprzytomną Japonkę leżącą na podłodze, zaraz do niej doskoczył. Sprawdził, czy oddycha i czy tętno jest wyczuwalne. Całe szczęście, tylko zemdlała.
- Hej, pobudka. - Boris potrząsnął delikatnie ramieniem dziewczyny.

-
- Pomywacz
- Posty: 27
- Rejestracja: niedziela, 25 maja 2008, 11:10
Re: Krucjator [autorski]
Piotr nie usłyszał w gabinecie lekarskim nic odmiennego od tego, co usłyszeli tam prawie wszyscy. Wyszedł z małego pokoiku. Drzwi za nim zamknęły się - zsunęły w dół. Wzrokiem próbował dostrzec Borisa, ale nie było go w poczekalni. Pozostali też zbierali się już do wyjścia z placówki medycznej. Ktoś głośno rzucił: "To już chyba wszyscy, prawda? Głodny jestem, może pójdziemy coś zjeść? Można by też opić dehibernację."
W kawiarence Boris próbował obudzić leżącą na podłodze obok kanapy Japonkę. Trzymał jej głowę lekko uniesioną. Zamajaczyła tylko i na chwilę otworzyła oczy. Zaraz potem znów je zamknęła. Nie wyglądało to dobrze. Była blada. Musiała tu leżeć jakieś 10 minut na zimnej metalowej podłodze.
W kawiarence Boris próbował obudzić leżącą na podłodze obok kanapy Japonkę. Trzymał jej głowę lekko uniesioną. Zamajaczyła tylko i na chwilę otworzyła oczy. Zaraz potem znów je zamknęła. Nie wyglądało to dobrze. Była blada. Musiała tu leżeć jakieś 10 minut na zimnej metalowej podłodze.

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: Krucjator [autorski]
Vlast
Boris przez moment był pewny, że Kobe odzyskała przytomność, mylił się jednak. Zamrugała, mruknęła coś niewyraźnie i wróciła w objęcia Morfeusza.
- Nek đavo nosi - zaklął Vlastimirović, nie mając przy tym nikogo konkretnego na myśli.
Vlast rozejrzał się po pomieszczeniu. No tak, nie było nikogo, czego sie spodziewał? Nie mając za bardzo innego wyjścia, wziął Francescę na ręce i zaniósł do gabinetu lekarskiego. Reszta akurat zbierała się do wyjścia.
- Zasłabła, nie umiałem jej docucić - wyjaśnił, uprzedzając wszelkie pytania.
Boris przez moment był pewny, że Kobe odzyskała przytomność, mylił się jednak. Zamrugała, mruknęła coś niewyraźnie i wróciła w objęcia Morfeusza.
- Nek đavo nosi - zaklął Vlastimirović, nie mając przy tym nikogo konkretnego na myśli.
Vlast rozejrzał się po pomieszczeniu. No tak, nie było nikogo, czego sie spodziewał? Nie mając za bardzo innego wyjścia, wziął Francescę na ręce i zaniósł do gabinetu lekarskiego. Reszta akurat zbierała się do wyjścia.
- Zasłabła, nie umiałem jej docucić - wyjaśnił, uprzedzając wszelkie pytania.
