[Autorski] Awakening

-
- Marynarz
- Posty: 174
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 18:13
- Numer GG: 3827239
- Lokalizacja: bk
- Kontakt:
Re: [Autorski] Awakening
Rahir Groamus
-Dzielcie się tym według uznania, mnie w to nie mieszając. Żadnych świętych relikwii nie nosiłem i nosił nie będę. A teraz państwo wybaczą - pechęrz nie relikwia, jak puści będzie tragedia - po czym wstaję kłaniając się nisko i wychodzę na zewnątrz "za potrzebą".
-Dzielcie się tym według uznania, mnie w to nie mieszając. Żadnych świętych relikwii nie nosiłem i nosił nie będę. A teraz państwo wybaczą - pechęrz nie relikwia, jak puści będzie tragedia - po czym wstaję kłaniając się nisko i wychodzę na zewnątrz "za potrzebą".

-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Klent
Idę się wyszczać z Rahirem widząc, że Transvilus nigdzie z relikwią nie pryśnie.
Idę się wyszczać z Rahirem widząc, że Transvilus nigdzie z relikwią nie pryśnie.

-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Autorski] Awakening
Wszyscy
Andreu spogląda badawczo na Joannę, po czym dodaje - Tjaa... nazywam się Olivius, co z tego? - Gdy klepie go Rahir i dodaje coś o szwagrze, chłopak wydaje się zupełnie zdezorientowany. - Nie rozumiem, ty też jesteś Olivius? - mówi patrząc na Joannę - Ciekawe...
Po chwili rozmowy Rahir i Klent wstali, by udać się na zewnątrz, gdy całą karczmą wstrząsnęło. Ze ścian wzbiły się chmury tynku, parę przedmiotów się poprzewracało. Wszyscy w karczmie zamarli, nerwowo patrząc to po sobie, to po ścianach, dachu i podłodze. Chwila grobowej ciszy, przerywanej tylko niebezpiecznymi skrzypieniami stropów i wstrząs znów się powtórzył. Ludzie byli wyraźnie przerażeni i zaniepokojeni.
Rozległy się dzwony kościoła, bijące na alarm. Goście nie zdążyli nawet zareagować, gdy usłyszeliście przeciągły gwizd, przepotężny huk, jakby tysiąc beczek z prochem pękło. Po chwili z zewnątrz doszedł was świst. BUM TRACH! Coś wyrwało dziurę w dachu i wpadło do karczmy, miażdżąc paru nieszczęśników. Gdy kurz opadł zobaczyliście, że jest to dzwon z dzwonnicy, jednak z wybitą dziurą wielkości głowy. Z przerażeniem wyjrzeliście przez dziurę w dachu, którą wybił lecący dzwon. Parędziesiąt metrów od was widzieliście płonącą dzwonnicę, której brakowało górnych pięter. Nagle w światło rzucane przez ogień weszło coś... coś olbrzymiego, przerażającego i nierealnego. Istota, która tam stała, wyglądała jak pająk. Pająk wysokości trzech pięter. Odwrócił się w waszą stronę i z paszczy wystrzelił zielony promień, który trafił w podłogę niedaleko was, wyrywając deski i rzucając nimi po sali. Ktoś w karczmie wrzasnął - MYŚLIWI! - Ludzie rzucili się do ucieczki. Odłamek cegły wyrwany ze ściany przez zielony promień trafił waszego woźnicę, urywając mu pół głowy i rzucając martwego na podłogę. Andreu zerwał się na nogi, kopnięciem przewrócił stół, za którym się schowaliście. Po chwili powiedział, pewnym głosem - Ten stół nie wytrzyma długo, musimy się ulotnić - gdzie jest wasz wóz!?
Andreu spogląda badawczo na Joannę, po czym dodaje - Tjaa... nazywam się Olivius, co z tego? - Gdy klepie go Rahir i dodaje coś o szwagrze, chłopak wydaje się zupełnie zdezorientowany. - Nie rozumiem, ty też jesteś Olivius? - mówi patrząc na Joannę - Ciekawe...
Po chwili rozmowy Rahir i Klent wstali, by udać się na zewnątrz, gdy całą karczmą wstrząsnęło. Ze ścian wzbiły się chmury tynku, parę przedmiotów się poprzewracało. Wszyscy w karczmie zamarli, nerwowo patrząc to po sobie, to po ścianach, dachu i podłodze. Chwila grobowej ciszy, przerywanej tylko niebezpiecznymi skrzypieniami stropów i wstrząs znów się powtórzył. Ludzie byli wyraźnie przerażeni i zaniepokojeni.
Rozległy się dzwony kościoła, bijące na alarm. Goście nie zdążyli nawet zareagować, gdy usłyszeliście przeciągły gwizd, przepotężny huk, jakby tysiąc beczek z prochem pękło. Po chwili z zewnątrz doszedł was świst. BUM TRACH! Coś wyrwało dziurę w dachu i wpadło do karczmy, miażdżąc paru nieszczęśników. Gdy kurz opadł zobaczyliście, że jest to dzwon z dzwonnicy, jednak z wybitą dziurą wielkości głowy. Z przerażeniem wyjrzeliście przez dziurę w dachu, którą wybił lecący dzwon. Parędziesiąt metrów od was widzieliście płonącą dzwonnicę, której brakowało górnych pięter. Nagle w światło rzucane przez ogień weszło coś... coś olbrzymiego, przerażającego i nierealnego. Istota, która tam stała, wyglądała jak pająk. Pająk wysokości trzech pięter. Odwrócił się w waszą stronę i z paszczy wystrzelił zielony promień, który trafił w podłogę niedaleko was, wyrywając deski i rzucając nimi po sali. Ktoś w karczmie wrzasnął - MYŚLIWI! - Ludzie rzucili się do ucieczki. Odłamek cegły wyrwany ze ściany przez zielony promień trafił waszego woźnicę, urywając mu pół głowy i rzucając martwego na podłogę. Andreu zerwał się na nogi, kopnięciem przewrócił stół, za którym się schowaliście. Po chwili powiedział, pewnym głosem - Ten stół nie wytrzyma długo, musimy się ulotnić - gdzie jest wasz wóz!?

-
- Marynarz
- Posty: 174
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 18:13
- Numer GG: 3827239
- Lokalizacja: bk
- Kontakt:
Re: [Autorski] Awakening
Rahir Groamus
-Nie mam pojęcia gdzie jest nasz wóz. Z pełnym pęcherzem źle mi się myśli. - staram się przekrzyczeć panujący dookoła rwetes. -Czy ktoś wie gdzie jest ten cholerny wóz? Może jak będziemy dawać nogę uda mi się wylać przez okno.
-Nie mam pojęcia gdzie jest nasz wóz. Z pełnym pęcherzem źle mi się myśli. - staram się przekrzyczeć panujący dookoła rwetes. -Czy ktoś wie gdzie jest ten cholerny wóz? Może jak będziemy dawać nogę uda mi się wylać przez okno.

-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Klent
Patrzę, gdzie jest relikwia, chyba, że została podniesiona przez kogoś. Jeżeli leży na ziemi blisko mnie to ją podnoszę, a jeżeli blisko kogoś innego to niech on ją podniesie, a przede wszystkim ulatniam się razem z pozostałymi do wozu.
Patrzę, gdzie jest relikwia, chyba, że została podniesiona przez kogoś. Jeżeli leży na ziemi blisko mnie to ją podnoszę, a jeżeli blisko kogoś innego to niech on ją podniesie, a przede wszystkim ulatniam się razem z pozostałymi do wozu.

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transiwlus Milczek
Łapię relikwię i chopwam gdzieś w wenętrzną kieszeń.
-Musi być w stajni czy coś!
Łapię relikwię i chopwam gdzieś w wenętrzną kieszeń.
-Musi być w stajni czy coś!





-
- Pomywacz
- Posty: 57
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 16:14
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Joanna
- Na zewnątrz!
Wybiegam na zewnątrz.
- Na zewnątrz!
Wybiegam na zewnątrz.

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
Biegnę za Joanną, uwazając co by się nie potknąć o szatę czy coś innego.
Biegnę za Joanną, uwazając co by się nie potknąć o szatę czy coś innego.





-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Autorski] Awakening
Kain
Zakląłem, gdy dzwon wpadł do karczmy, a widząc pająkowatego stwora, opadły mi ręce. No nie, czy tu nic nie może być normalne?! Trzeba było dać zarżnąć tego chłopaka!
Sięgnąłem po miecz i pobiegłem z resztą, szczególną uwagę zwracając na Transwilusa, wszak to on miał przy sobie artefakt, a ja czułem się w obowiązku, aby go ochraniać. W końcu byłem wyznawcą Tenfeusa.
Zakląłem, gdy dzwon wpadł do karczmy, a widząc pająkowatego stwora, opadły mi ręce. No nie, czy tu nic nie może być normalne?! Trzeba było dać zarżnąć tego chłopaka!
Sięgnąłem po miecz i pobiegłem z resztą, szczególną uwagę zwracając na Transwilusa, wszak to on miał przy sobie artefakt, a ja czułem się w obowiązku, aby go ochraniać. W końcu byłem wyznawcą Tenfeusa.

-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Autorski] Awakening
Wszyscy
Rzucacie się do drzwi, a raczej dziury w ścianie, którą teraz są. Chwilę później w powietrzu fruwały odłamki stołu, za którym się chowaliście. Przemykając za kamieniami, ruinami domów, doszliście do stajni. Mieliście dość szczęścia, bo konie nie były jeszcze rozsiodłane, więc Andreu wskoczył po prostu na kozła, zagonił was do środka i pognał, ile sił w końskich nogach. Widać było, że wprawny w prowadzeniu, bo wspaniale omijał walące się domy i drzewa. Z dyliżansu widzieliście, że po mieście krążą jeszcze dwa takie stwory. Minutę później z zajazdu nic nie zostało, a wy zadowoleni odjeżdżaliście w dal. Spoceni, wystraszeni, zadziwieni, ale spokojni o swój los. Jednak za wcześnie się cieszyliście - sekundę później okolicą znów wstrząsnęło, z lasu dobiegł was przeciągły zgrzyt, jak w źle naoliwionym mechanizmie, a z lasu wyskoczył kolejny pająkowaty stwór. Andreu strzelił tylko z bata, by popędzić konie, jednak stwór zmniejszał dystans między wami, który obecnie wynosił jakieś 30 metrów. Po chwili wypalił ze swojego zielonego promienia, trafiając w ziemię przy wozie. Koło podskoczyło, wy w środku przewróciliście się wszyscy na lewą stronę. Nieszczęście! Transwilusowi wypadła relikwia! Pulchny mnich zdążył jednak złapać, nim wypadła przez urwane drzwi. Coś jednak dziwnego się stało. Od punktu, w którym złapał rzecz rozeszły się jasnobłękitne ścieżki, po całej relikwii. Gdy doszły do końca, przeszły w błękitną kulę, która po chwili wystrzeliła, przy okazji rzucając z mocą mnicha do środka powozu. HUK, TRZASK, PRASK! Gdy kula trafiła w pajęczaka, eksplodowała jeszcze głośniej niż to, co słyszeliście przed zniszczeniem zajazdu. Odrzuciło stwora paręnaście metrów w tył, wzbiło olbrzymią kulę kurzu i wyrwało drzewa w promieniu 10 metrów od miejsca zderzenia. Po chwili powóz się zatrzymał. Wyszliście ze środka, a Andreu pobiegł do stwora. Doszedł was tylko krzyk - W porządku, to nie żyje! Nie mogę znaleźć głowy i paru odnóży!
Przybiegł z powrotem do was, spojrzał z podziwem na mnicha, który rozcierał bolące od miotnięcia cielsko, potem na relikwię, gwizdnął i powiedział - Niezłe cacka ten Tenfeus produkuje! Widzieliście co to mu zrobiło? Urwało z połowę ciała, a skorupę to ma jak stal i grubą na co najmniej trzy cale!
Rzucacie się do drzwi, a raczej dziury w ścianie, którą teraz są. Chwilę później w powietrzu fruwały odłamki stołu, za którym się chowaliście. Przemykając za kamieniami, ruinami domów, doszliście do stajni. Mieliście dość szczęścia, bo konie nie były jeszcze rozsiodłane, więc Andreu wskoczył po prostu na kozła, zagonił was do środka i pognał, ile sił w końskich nogach. Widać było, że wprawny w prowadzeniu, bo wspaniale omijał walące się domy i drzewa. Z dyliżansu widzieliście, że po mieście krążą jeszcze dwa takie stwory. Minutę później z zajazdu nic nie zostało, a wy zadowoleni odjeżdżaliście w dal. Spoceni, wystraszeni, zadziwieni, ale spokojni o swój los. Jednak za wcześnie się cieszyliście - sekundę później okolicą znów wstrząsnęło, z lasu dobiegł was przeciągły zgrzyt, jak w źle naoliwionym mechanizmie, a z lasu wyskoczył kolejny pająkowaty stwór. Andreu strzelił tylko z bata, by popędzić konie, jednak stwór zmniejszał dystans między wami, który obecnie wynosił jakieś 30 metrów. Po chwili wypalił ze swojego zielonego promienia, trafiając w ziemię przy wozie. Koło podskoczyło, wy w środku przewróciliście się wszyscy na lewą stronę. Nieszczęście! Transwilusowi wypadła relikwia! Pulchny mnich zdążył jednak złapać, nim wypadła przez urwane drzwi. Coś jednak dziwnego się stało. Od punktu, w którym złapał rzecz rozeszły się jasnobłękitne ścieżki, po całej relikwii. Gdy doszły do końca, przeszły w błękitną kulę, która po chwili wystrzeliła, przy okazji rzucając z mocą mnicha do środka powozu. HUK, TRZASK, PRASK! Gdy kula trafiła w pajęczaka, eksplodowała jeszcze głośniej niż to, co słyszeliście przed zniszczeniem zajazdu. Odrzuciło stwora paręnaście metrów w tył, wzbiło olbrzymią kulę kurzu i wyrwało drzewa w promieniu 10 metrów od miejsca zderzenia. Po chwili powóz się zatrzymał. Wyszliście ze środka, a Andreu pobiegł do stwora. Doszedł was tylko krzyk - W porządku, to nie żyje! Nie mogę znaleźć głowy i paru odnóży!
Przybiegł z powrotem do was, spojrzał z podziwem na mnicha, który rozcierał bolące od miotnięcia cielsko, potem na relikwię, gwizdnął i powiedział - Niezłe cacka ten Tenfeus produkuje! Widzieliście co to mu zrobiło? Urwało z połowę ciała, a skorupę to ma jak stal i grubą na co najmniej trzy cale!

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
-Chwała Ci Tenfeusie - klękam - chwała...
Odwracam się do reszty:
-I co durne niedowiarki, bogowie istnieją i warto się modlic!
-Chwała Ci Tenfeusie - klękam - chwała...
Odwracam się do reszty:
-I co durne niedowiarki, bogowie istnieją i warto się modlic!





-
- Marynarz
- Posty: 174
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 18:13
- Numer GG: 3827239
- Lokalizacja: bk
- Kontakt:
Re: [Autorski] Awakening
Rahir Groamus
-Skoro paskuda mamy z głowy to chyba mogę się w końcu odlać. Wasze szczęście, że nie popuściłem jak pierdutło. - uśmiecham się pod nosem i odchodzę na bok za potrzebą
A tak poza tym Transwilusie to staraj się nie zbliżać z tym do mnie, a najlepiej oddaj Kainowi. Strach pomyśleć jakie możesz spowodować straty jak popijesz i zaczniesz się tym ustrojstwem bawić - krzyczę do Milczka przez ramię podczas.
-Skoro paskuda mamy z głowy to chyba mogę się w końcu odlać. Wasze szczęście, że nie popuściłem jak pierdutło. - uśmiecham się pod nosem i odchodzę na bok za potrzebą
A tak poza tym Transwilusie to staraj się nie zbliżać z tym do mnie, a najlepiej oddaj Kainowi. Strach pomyśleć jakie możesz spowodować straty jak popijesz i zaczniesz się tym ustrojstwem bawić - krzyczę do Milczka przez ramię podczas.

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Autorski] Awakening
Kain
Wygramoliłem się z powozu, dając jednocześnie upust całej swojej złości. Kląłem i mówiłem, że trzeba było dać zabić tego gówniarza w świątyni. Po chwili jednak ochłonąłem, przetoczyłem wzrokiem po całym towarzystwie, po czym spojrzałem na wyrwę wśród drzew. Westchnąłem.
- Ma moc cholerstwo - zauważyłem. - Uratowało nam skórę, jednak dalej nie rozumiem, dlaczego dostało się akurat nam. I co to do cholery było?! - krzyknąłem, wskazując miejsce, gdzie niedawno stał pajęczak.
Wygramoliłem się z powozu, dając jednocześnie upust całej swojej złości. Kląłem i mówiłem, że trzeba było dać zabić tego gówniarza w świątyni. Po chwili jednak ochłonąłem, przetoczyłem wzrokiem po całym towarzystwie, po czym spojrzałem na wyrwę wśród drzew. Westchnąłem.
- Ma moc cholerstwo - zauważyłem. - Uratowało nam skórę, jednak dalej nie rozumiem, dlaczego dostało się akurat nam. I co to do cholery było?! - krzyknąłem, wskazując miejsce, gdzie niedawno stał pajęczak.

-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 06:16
- Numer GG: 0

-
- Pomywacz
- Posty: 57
- Rejestracja: poniedziałek, 12 maja 2008, 16:14
- Numer GG: 0
Re: [Autorski] Awakening
Joanna
- Mam nadzieję, że wszyscy cali? - pytam, patrząc uważnie na współtowarzyszy.
- Mam nadzieję, że wszyscy cali? - pytam, patrząc uważnie na współtowarzyszy.

-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Autorski] Awakening
Wszyscy
Andreu podbiega do Rahira, wykorzystując to, że używa obu rąk, wyciąga mu zza pasa topór, podbiega z powrotem do pajęczaka, wgramolił się do środka, zadaje parę mocnych ciosów i wraca po chwili z czymś co przypomina mózg, tyle, że jest ze trzy, cztery razy większy i zielony. Cały czas pulsuje. Andreu uśmiecha się - Gruczoł łowcy, przyda nam się później... - chowa go do worka, wrzuca na kozioł dyliżansu. Wyciera ręce o portki i oddaje Rahirowi jego topór. Podpiera się pod boki i mówi do was - No dobrze, nie za bardzo wiem, gdzie jedziecie, ale jeśli w każdym miejscu będą czekać takie atrakcje - wskazuje na truchło pajęczaka - to pozwolicie, że zabiorę was inną drogą do letniej rezydencji mojego bliskiego przyjaciela... To jakieś dwa dni drogi stąd, za granicą Północnych Marchii, w Wittelstein. To dobry człowiek, więc na pewno da wam schronienie - uśmiecha się i mówi jakby do siebie, cicho - Devis nie raz ratował mi skórę... - odwraca się do was znów - No dobrze, jeżeli jesteście gotowi to chodźmy, nie powinniśmy zostawać tu zbyt długo. Eee... jeśli waszmościowie chcą to może jakieś trofeum sobie urżnąć? - zwraca się do Klenta, Rahira i Kaina. Potem odwraca się do Joanny - Prosiłbym, by panienka pojechała ze mną na koźle, chciałbym porozmawiać
Andreu podbiega do Rahira, wykorzystując to, że używa obu rąk, wyciąga mu zza pasa topór, podbiega z powrotem do pajęczaka, wgramolił się do środka, zadaje parę mocnych ciosów i wraca po chwili z czymś co przypomina mózg, tyle, że jest ze trzy, cztery razy większy i zielony. Cały czas pulsuje. Andreu uśmiecha się - Gruczoł łowcy, przyda nam się później... - chowa go do worka, wrzuca na kozioł dyliżansu. Wyciera ręce o portki i oddaje Rahirowi jego topór. Podpiera się pod boki i mówi do was - No dobrze, nie za bardzo wiem, gdzie jedziecie, ale jeśli w każdym miejscu będą czekać takie atrakcje - wskazuje na truchło pajęczaka - to pozwolicie, że zabiorę was inną drogą do letniej rezydencji mojego bliskiego przyjaciela... To jakieś dwa dni drogi stąd, za granicą Północnych Marchii, w Wittelstein. To dobry człowiek, więc na pewno da wam schronienie - uśmiecha się i mówi jakby do siebie, cicho - Devis nie raz ratował mi skórę... - odwraca się do was znów - No dobrze, jeżeli jesteście gotowi to chodźmy, nie powinniśmy zostawać tu zbyt długo. Eee... jeśli waszmościowie chcą to może jakieś trofeum sobie urżnąć? - zwraca się do Klenta, Rahira i Kaina. Potem odwraca się do Joanny - Prosiłbym, by panienka pojechała ze mną na koźle, chciałbym porozmawiać

-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Autorski] Awakening
Transwilus Milczek
-Kurka wodna - chowam relikwę - przydałoby się nieco bimbru, bo się spociłem. Cholibka.
Wsiadam i gładząc się po brzuszku w milczeniu patrzę przez okienko(gdy jedziemy).
-Kurka wodna - chowam relikwę - przydałoby się nieco bimbru, bo się spociłem. Cholibka.
Wsiadam i gładząc się po brzuszku w milczeniu patrzę przez okienko(gdy jedziemy).




