No o ile moglbym o sobie powiedziec, ze jestem metalowcem to nie staram sie byc truu, mhroczny i zuy: P.To godzi w moj poglad, ze jezeli jakis jestem, to samo wyjdzie, a jak nie to nie ma co sie na sile wpychac do towarzystwa:P.
Przynajmniej mi glany, ziomalskie ciuchy i warstwa makijażu na 2cm od ryja***** nie wydaja się szczególnie seksowne.
Mozna to ujac w ten sposob-gdy ladna dziewczyna za bardzo podkresla urode, dosc latwo moze przekroczyc granice i wygladac, ze to tak delikatnie ujme-kiepskawo
EDIT:Wypucowanych glanach?Bluznisz:P
Ostatnio zmieniony wtorek, 11 grudnia 2007, 21:13 przez Gurewicz, łącznie zmieniany 1 raz.
Mi tam sie punkówy podobają. Nie chciałbym mieć takiej dzioewczyny ale lubię na takie prawdziwe punki popatrzeć.
Ja się zastanawiam jaka by była reakcja jakbym przyszęłd w pieszczochach, wypucowanych glanach, ajkieś karawasze i inne badziewia i w pandzie do szkoły xD.
Tłumaczenie się ze swego wyglądu i uznawanie się czy jest/niejest się kimśtam w związku z kinderostwem jest jak dla mnie przejawem kinderostwa.
Hmmm...czyli osoba w moim wieku nie może słuchać metalu? Bo każdy poniżej 16 słuchający metalu to kinder?
Jeżeli rozpatrzyć słowo 'kinder' w dosłownym tego słowa znaczeniu to tak ale ty chyba Brzozy nie zrozumiałeś. Jemu chodziło o to, że kto się tłumaczy ten jest winny . Wniosek nasuwa się sam ale nie bedę nic mówił bo potem będzie na mnie.
A ja po postach jakie pisze kajtek muszę go obronić. Kwestia jest taka, że jak się tłumaczy to winny, ale jak się nietłumaczy, to też jest winny (tekst ten wieczną bronią kobiet, stąd ty zawsze jesteś winny ). A tłumaczenie się kajtka, co uważam, za raczej wyjaśnianie, wynika nie z kinderostwa, tylko po poziomie postów stwierdzam, że ze wstydu, że w jego wieku są tacy ludzie, a on mimo podobnego wyglądu (za co można go sądzić za takich jak oni) jest inny i się ich wstydzi. Sam wiem coś na ten temat, bo czuję się na starszego niż jestem (właściwie nie mam znajomych w młodszym wieku) i jak widzę niektórych ludzi z którym można mnie kojarzyć chociażby po wieku, to... żal (_!_) ściska...
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
Mnie najbardziej śmieszy, że niektóre subkultury lansują swoich członków na indywidua, a w rzeczywistości wszyscy wyglądają i zachowują się prawie tak samo, by pasować w ramy subkultury xD. Nie potrzebuję identyfikacji z innymi ani potrzeby posiadania "swoich" ubierających się tak samo jak ja. A gdybym jeszcze miał się ograniczać**, to już w ogóle bym nie wytrzymał.
Przynajmniej mi glany, ziomalskie ciuchy i warstwa makijażu na 2cm od ryja*****
Oj glany i mini wydają się seksowne w pewnych sytuacjach . Ale do tej pory na ileśtamset metali spotkałem jedną kobietę, która według mnie może być atrakcyjna dla zwykłego zjadacza chleba, czyt. antysubkulturowca*.
*LOL WUT. Phoven tworzy słowa, a ja mu bezczelnie je podkradam. Sorry, ehehehehe <3.
**OMG Patryku, nie założyłeś dziś swoich wypucowanych glanów. Hahaha, ale z ciebie polewka, chodzisz w zwykłych adidaskach!
*** (dodatkowy trzygwiazdecznik) Stylizację mojego posta oparłem na niedoścignionym ideale, czyli Phovenie. Jeszcze raz wielkie sorry, ehehehe.
Jeśli chodzi o mnie to nie należę do żadnej subkultury, czy może raczej mam w sobie coś z różnych, zupełnie niezależnych od siebie subkultur, i tak:
-Ubieram się jak chcę(w praktyce z wyglądu zwykle przypominam skate-a, lub metalowca)
-Mam w sobie coś z ultrasa(w momentach gdy gra Polska )
-Mam sobie coś z wypisanego wyżej skate-a, gdyż jeżdżę na desce
-Mam w sobie coś z blokersa, gdyż zwykle z kuplami przesiadujemy pod ich blokiem(sam jednak w bloku nie mieszkam)
-Mam w sobie coś ze skina(gdyż przesiaduję na codzień z tym gatunkiem osób)
-Mam w sobie coś z metalowca,punka, czy gotha gdyz jeżdżę na konwenty które są oblegane przez te grupy osób
Natomiast jeśli o muzyce mowa, to słucham wszystkiego, począwszy od muzyki sakralnej, a skończywszy na tak odrębnych gatunkach, jak metal, czy techno. Poglądy mam własne, i nie pasujące w całości do żadnej subkultury.
Powiedziałem,że nie jestem metalem ale chciałbym być utożsamiany z tą subkulturą.
Jak narazie to nie jestem w 100% metal bo nie słucham tylko metalu.Blind Guardian,KoRn,The Doors,Kult i Kazik.Myśle,że metalem jestem i zmieniam zdane:nie chce byc utożsamiany z metalami.
kajtek Raulin pisze:Jak narazie to nie jestem w 100% metal bo nie słucham tylko metalu.Blind Guardian,KoRn,The Doors,Kult i Kazik.
I w związku z tym co?
Ja czuje się czarnym panem i w gdzieś mam że moje spektrum muzyczne jest szerokie jak cholera (choć nie da się się ukryć że jest zdominowane przez metal) i obejmuje prostokąt z narożnikami
1. Muzyka b. dziwna (fatboy slim ale przerobione przez Beastie Boys oraz Flash's Theme Queenów lol)
2. Moby
3. Arjuna
4. Metal 90%
Juto sie bardziej rozpisze ale już dziś mogę powiedzieć że sie np.; z Equinoxem się nie zgadzam.
Brzoza pisze:Trzeba umieć rozróżnić punka od arafatopunkyreggaehipisokindera.
Cytując kumpla: To się ma w sercu. Szkoda że świat jest mało sprawiedliwy (o tym jutro) dla osób które wykazują odrobinę wolnej woli i indywidualizmu. Powiem też kilka ciepłych słów dla ludzi hip-hopu oraz bardów blokowisk ;]
Z tego, co tutaj czytam to jakby tworzy się nowa subkultura- coś jak freestyle a przewagą jednego nurtu . Ale widać zwykle mieszanki np. Moby, Fatboy Slim, Beastie Boys a potem metal (...i tu od groma) - też ich słucham. A przynajmniej przesłuchałem i ruszyłem dalej. Ciągle szukam, poznaje kolejny styl muzyki. Nie wiem nie umiem dotrwać np. na tym samym ciągłym waleniu w gary Korna czy Metallici. Nie należę do żadnej subkultury. I to jest pewne. Nie ubieram się jak metal, punk, emo etc. nie mam jakiejś określonej ideologii związanej z wymienionymi.
Ostatnio słucham Massive Attack( polecam) ale jest moment kiedy gapie sie w TV na kolejny kiczowaty klip Britney
Dziwne, ale zawsze wracam do rocka, metalu, hardcore itp. I nadal nie mam ochoty zostać rasowym długowłosym metalem, wydaje mi się, że to tylko kwestia własnego gustu i nic poza tym. Można wyglądać na miłego, spokojnego
chłopaka a w domu napie*** na gitarze .
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
E takie tam, p**rdolenie. Takie coś to może powiedziec czterdziestoletni koleś który słucha cały czas tej samej muzyki ale nie może sobie pozwolić na styl życia jaki prowadził kiedyś. Powiedzcie mi, podchodzicie do zwykłego normalsa na ulicy i mówi Wam że jest punkiem bo czuje to w sercu, wierzycie? Phi. Najlepsze jest to że większosć ludzi uważa że się za punkó słuchając kalifornijskiego punka, frben lehre, strachów na lachów pidżamy porno czy innych syfów które może kiedyś, miliard lat temu były jakoś związane z punkiem. Punk to ktoś kto wygląda jak punk. Wszystkie subkultury rozpoczynają się od ubioru, stylu życia i muzyki. Dzieciak w trampkach arafatce i w rurkach móiący że jest punkiem bo wierzy w anatchię, utrzymują go starzy i słuchający Włochatego jest zwyczajnym debilem.
Hmmm jeżeli sie dobrze zastanowić to należę do subkultury "tacy eklektyczni, trudni do zidentyfikowania i odnajdujący sie w każdym towarzystwie gości"
Próbując sobie mnie wyobrazić musicie wsiąść średniego wzrostu faceta, noszącego różnego rodzaju sprane dżinsy (dżinsy bojówki, "skatetowskie kostkokroki" matalowskie czarne poszerzane itp." Nałożyć mu na nogi skórzane, czarne półbuty, bądź skórzane "adiaasopodobne" obuwie, szeroki czarny, skórzany pas, z dużą, masywną sprzączką i opatulić go jakimś ciemnym swetrem. Dodajcie do tego kilkucentymetrową brodę i średniej długości włosy, a otrzymacie Jelcyna. To jest mój codzienny outfit. Gdyby ktoś zobaczył mnie wracającego z rycerstwa, powiedziałby full goth, mhrok i samo zuo. Natomiast ochroniarze z okolicznych klubów zauważyliby kolesia z włosami sczesanymi na tył głowy (vide fryzura rodem z wywiadu z wampirem" w czarnych butach, białych dżinsach i czarnej koszuli, ze srebrnymi sprzączkami stylizowanego na rodowitego żigolaka.
Na moim odtwarzaczu mpczy można znaleźć przekrój poprzez gatunki muzyczne. Jest Metal, Rock, trochę Techna, Jazzu, Chilloutu i regge. Znajdzie sie miejsce dla Mozzarta i Ery.
Jak widać jestem takim mixem różnych subkultur, biorę cząstkę każdej i zmieniam w swoją własną osobistą wizję świata. Dzięki temu dogadam się z każdym, znajdę z nim temat do rozmowy itp. Sprawia to, żze jestem bardzo obiektywny i zdystansowany do wszystkich, przez co mogę myśleć w miarę samodzielnie, podejmować decyzję i sądy bez wpływów jakiejś konkretnej, narzuconej ideologii.
Wiem, wiem, że zamotałem i że ciężko sie to czyta. Wybaczcie.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
No coż... Czytając opis twojego wyglądu wyobraziłem sobie Azara Javeda (z wiedźmina - gry) w skejtowskich spodniach, pasku ala kapitan hak i swetrze ala kononowicz. Trudne do wyobrażenia ale możliwe.
E takie tam, p**rdolenie. Takie coś to może powiedziec czterdziestoletni koleś który słucha cały czas tej samej muzyki ale nie może sobie pozwolić na styl życia jaki prowadził kiedyś. Powiedzcie mi, podchodzicie do zwykłego normalsa na ulicy i mówi Wam że jest punkiem bo czuje to w sercu, wierzycie? Phi. Najlepsze jest to że większosć ludzi uważa że się za punkó słuchając kalifornijskiego punka, frben lehre, strachów na lachów pidżamy porno czy innych syfów które może kiedyś, miliard lat temu były jakoś związane z punkiem. Punk to ktoś kto wygląda jak punk. Wszystkie subkultury rozpoczynają się od ubioru, stylu życia i muzyki. Dzieciak w trampkach arafatce i w rurkach móiący że jest punkiem bo wierzy w anatchię, utrzymują go starzy i słuchający Włochatego jest zwyczajnym debilem.
Brzoza, wyluzuj trochę. Ja też mogę nie lubić tych 'dzieci w trampkach, arafatce' itd., ale daleko mi do nazywania ich debilami tylko dlatego, że są młodzi i chcą być 'fajni'. I widzisz, dla ciebie jakaś muza może być syfem, a dla kogoś innego niekoniecznie. Może WEDŁUG CIEBIE to syf.
Ja generalnie nie należę do żadnej subkultury, nie utożsamiam się z jakimś wzorem człowieka, coby uniknąć (zwykle kiedy to mówię, słyszę, że jestem zbuntowany ) zaszufladkowania i ograniczenia wolności w stylu. Aczkolwiek śmieszą mnie ludzie, którzy upodobniają swój wygląd np. do emo i takowy margines udają aby zwrócić na siebie uwagę. Po prostu tragedia, już nie wiadomo czy płakać, czy śmiać się.