[Sąd Ostateczny] Modern Night III

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Malk wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał... Cios przyszedł najbardziej niespodziewanie. Turner złapał się za szczękę, a Kociak zaczął rozcierać palce.
- Gdzieś ty nas wywiózł, hijo da puta? - spytał. - Tłumacz się, albo zaraz stracisz parę palców! - warknął, szybkim ruchem wyciągając miecz i podsuwając go pod nos Felixowi.
Był potwornie wściekły. Niemal nienaturalnie. Chyba znów odzywała się w nim choroba.

Tak jak wtedy kiedy - jeszcze na studiach - pobił jakiegoś frajera, który nazwał jego koleżankę dziwką. Niebezpodstawnie wprawdzie, ale kto to widział żeby obrażać kobietę? Normalnie jednak Kociak nie uciekał się do takich środków... Wtedy jednak poczuł wypełniającą go niczym roztopiony ołów wściekłość, gotowość do bicia i zabijania.
Facet stracił chyba z siedem zębów. Od jednego ciosu. Po kolejnych miał złamaną rękę i siedem żeber, z których jedno przebiło płuco. Nigdy więcej nikt nie nazwał Monici dziwką. Mimo że dalej puszczała się tak samo...

- Módl się, żebyśmy dostali się w jakieś miejsce, gdzie jest więcej krwi, i to szybko, inaczej nie tylko osuszę cię co do kropelki, ale jeszcze potem wymieszam twoje prochy z psim gównem, ulepię z tego kulkę, ususzę i spalę na ognisku, a potem poproszę kogoś żeby się na nie wysikał. I zanim coś powiesz, zastanów się, bo jestem już dostatecznie wkurwiony! - na początku niemal syczał, ale ostatnie słowa wywrzeszczał prosto w twarz Turnerowi, wciąż wymachując przed nim mieczem.
Anną.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

--Spokojnie, wiem co robię. - powiedział z udawanym spokojem.
W rzeczywistości jednak atak Kociaka był czymś, czego wampir nie mógł już znieść. W chwili gdy Malkavianin najmniej spodziewał się ciosu, Felix rzucił się na niego, starając się wytrącić mu miecz z ręki.
-Już. Raz. Mnie. Nie. Posłuchaliście. Wyszliście z tego cało tylko cudem. - wypowiedział pomiędzy próbami zadania kolejnych ciosów. - Wypadałoby choć raz mi zaufać.
Turner dał sobie spokój z walką, gdyż i tak nie miał szans.
-Wojną niczego nie rozwiążemy. Proponuję podziękować naszym ratownikom i udać się do umówionego miejsca.
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Błąd, Feliksie.
Nigdy nie atakuj kota gotowego do walki.

Turner swoje przetrwanie zawdzięczał jedynie temu, że Kociakowi już z grubsza przeszło. Dostał tylko drugi raz w paszczę, lewą ręką, co wytrąciło go z równowagi. Malk przez moment zastanawiał się czy go nie podciąć, ale zrezygnował.
- Za to raz cię posłuchaliśmy. Wygląda na to że wcale nie będzie łatwiej z tego wyleźć - Kociak powiódł ręką dookoła. - I nie nazywaj tego cudem. My po prostu jesteśmy zajebiście twardzi, mięczaku. A teraz prowadź. I nie wypowiadaj się za nich, może będą woleli iść z nam - stwierdził, wskazując wzrokiem ich 'ratowników'.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Seth »

Okolica nie była brudna. Trawniki, lekko przykryte topniejącym śniegiem, były w idealnym stanie. Mroźny wiaterek szeleścił liśćmi na okolicznych drzewach, a gdzieś na ulicy leżała samotna piłka nożna. W innych warunkach, gdyby los zdecydował inaczej, Dieter z chęcią by zamieszkał w tym miejscu. Tu można by prowadzić spokojne życie z żoną i dziećmi, pracując dla jakiejś większej korporacji. To wszystko z dala od przepowiedni, intryg nieumarłych potworów, i tego ćmiącego rozum, niemalże narkotycznego głodu.

Stier włożył ręce do kieszeni, lecz był gotów w każdej chwili odeprzeć atak. Biorąc pod uwagę fakt, że dłonie formowały mu się w tej chwili w gotowe do rozrywania ciała pazury, lepiej dla niego (i ewentualnie napotkanych osób) byłoby je trzymać z dala od ciekawskich oczu.

To niemożliwe żeby całe miasto po prostu opustoszało. Dałoby się to wytłumaczyć, gdyby wszystko było zostawione w nieładzie. Kilka milionów ludzi nie mogło ot tak wyjść, zamknąć za sobą drzwi i odejść w jakieś nieznane miejsce… prawda?

Dieter spojrzał przed siebie. Kilkanaście metrów przed nim znajdował się przystanek autobusowy. Wampir przyśpieszył kroku, aż w końcu zaczął biec. Gdy zbliżył się do plastikowej szyby, za którą stała zielona, zakurzona ławka, zaczął się rozglądać za jakimś planem. Spojrzał w lewo – wzrok zatrzymał mu się na niestarannie poprzyczepianych ogłoszeniach. Spojrzał w prawo – dostrzegł rozkład… jeszcze trochę do góry…

- Mam cię. – Niemalże wysyczał Ravnos, gwałtownie zrywając czarno-biały druk z mapą.


- Chłopaki, uspokójcie się! – Krzyknęła piskliwym głosem Alia, wpadając między gotowego od oddania ciosu Feliksa, a rozjuszonego Kociaka.

Malk tylko przytaknął jej głową, rzucając złośliwy uśmieszek Turnerowi. Odwrócił głowę i dotknął swojej wargi… Koścista pięść wampira mu ją rozcięła.

A ty co tu robisz? – Nagła myśl nawiedziła umysł Kleofasa.

Przez chwilę, jedynie przez ułamek sekundy miał wrażenie że ktoś stał w tarasowych drzwiach i przyglądał się mu.

Zaraz z ciemności pomieszczenia wyłoniła się olbrzymia postać gargulca, Feroxa.

- Pusto. Łóżka są posłane, lodówka pełna, a pranie rozwieszone w piwnicy. – Powiedział bezbarwnym głosem, niczym żołnierz zdający raport swojemu dowódcy.

Alia zmarszczyła czoło. Przez chwilę się nie odzywała, tylko zagryzała wargi dwójką małych kłów. Feliks spojrzał się na nią podejrzliwie. Podejrzewał że może być wampirzycą, choć nic oprócz parki kłów na to nie wskazywało. Nie widać było po niej presji głodu, ale już nie takie rzeczy maskowano na tym świecie.

- Nie… Nie jestem pewna co mamy robić. Los, najwyraźniej… chciał żebyśmy was spotkali, nieznajomi. – Zaczęła wstydliwie, unikając spojrzenia wampirów.

- Czy będzie nietaktem z mojej strony jeśli spytam się dokąd idziecie? – Niemalże wypluła z siebie to zdanie, siląc się by spojrzeć Feliksowi w oczy, by za moment na powrót spuścić wzrok.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Deadmoon »

Dieter Stier

Ravnos uśmiechnął się mimo woli i, ściskając w kościstej dłoni skrawek papieru, wrócił do pozostawionej za sobą koterii.

I dwójki, nie, trójki obcych.

- Panowie - zwrócił się do spierających się ze sobą wampirów -tu jest plan okolicy. Turner, może to w jakiś sposób pomoże ci *dokładnie* określić cel naszej podróży. Wolałbym uniknąć pętania się bez celu po tajemniczo wyludnionych częściach miasta.

Dietera wciąż gnębiło kim są ich "ratownicy", co robili w środku nowojorskiego zamieszania i jaki w tym wszystkim mają cel.
I do czego chcą nas wykorzystać.

- Wy! - wskazał palcem na blondynkę i kamiennego dziwoląga. - Dokąd w zasadzie zmierzacie? Bo, tak prawdę powiedziawszy, praktycznie nic o was nie wiemy. Poza imionami.

Aaach!

Trzewia wampira zapłonęły. Głód skręcał zasuszone wnętrzności, powodując palący i dekoncentrujący ból. Ravnos obejrzał się wokół siebie i utkwił wzrok w pilocie.

W worku mięsa.

Mimowolnie oblizał wargi, ukazując ostre kły. Och, jak bardzo marzył, by zatopić kły w miękkiej, pulsującej życiem tętnicy tego śmiertelnika. Czuł, że nie wytrzyma już wiele dłużej. O ile nikt go w tej chwili nie powstrzyma, biedny człowiek odbędzie swój ostatni lot w życiu.
Na drugą stronę Rzeki Życia.
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Z zimnym spokojem zabójcy, który ma już na koncie dostatecznie dużo ofiar, żeby nauczyć się czegoś o życiu, położył rękę na ramieniu Dietera.
- Stój. On może być jeszcze użyteczny.
Obrócił się w stronę Alii. A kiedy na nią patrzył, kolory jego tęczówek zawirowały w hipnotycznym rytmie zza szkieł okularów.

Marne szanse żeby wiedziała, że tak wygląda gdy używa Oczu Chaosu.

- A ponadto, pani spytała nas pierwsza - dodał, zwracając się do Niemca, którego wciąż trzymał za ramię. - Ale niestety, nie do końca jesteśmy w stanie odpowiedzieć... Idziemy tam, gdzie możemy ratować świat przed dotarciem do końca. I mamy nadzieję że ten frajer - wskazał wolną ręką, w której wciąż trzymał miecz, Turnera - za drugim razem zdoła doprowadzić nas do jakiegoś miejsca z którego można coś w tym kierunku zdziałać.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Epyon »

Felix Turner

-Nie mogą podróżować z nami. - powiedział Turner, mając na myśli Feroxa i Alię. - A przynajmniej póki nie wyjawią nam swoich dokładnych motywów.
Wziął plan do ręki i dokładnie obejrzał.
-Dalszą drogę musimy przebyć samochodem, gdyż helikopter mógłby wzbudzić niepotrzebne zamieszanie. Całe szczęście aut mamy tu sporo, więc możemy podzielić się na dwie grupy.
Felix odwrócił się do ratowników.
-Tak czy siak nie ruszymy, póki nie będziemy wiedzieli dlaczego akurat znaleźliście się tam gdzie byliśmy i na czym polega wasza "święta misja"?
Obrazek
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Seth »

Kociak uśmiechnął się krzywo do Alii, czując jak coś ściska jego i tak już skurczony żołądek. Czy nie opanował dostatecznie swojej Dyscypliny? Wszystko co widział to tylko aura pieprzonego światła, rażącego go po oczach. Nie mniej, choć samo piekło wie czy nie więcej.
- Macie rację. Wybaczcie, jeśli byliśmy… um, natarczywi. Po prostu ostatnio działo się tak wiele dziwnych rzeczy. – Zaczęła nieśmiało blondyneczka, a gigantyczny osiłek tylko założył ręce i stanął u jej boku.
- Przybywamy z różnych stron świata, choć cel przyświeca nam ten sam. Ona pochodzi z Miasta Aniołów, a ja z miejsca w którym one spotykają się czasami. Cel przyświeca nam ten sam. – Wtrącił się niezgrabnie Ferox.
- Może to zabrzmieć dziwnie, to co teraz zamierzam wam powiedzieć. I na pewno nam nie uwierzycie. – Dziewczyna kontynuowała, zagryzając wargi i wodząc stopą po mokrej trawie.

Dieter zmarszczył czoło. Jak mógł to przegapić? Wszystko wokół było mokre. Wciągnął powietrze w płuca. Było wilgotne, i to na pewno nie z powodu niedalekiej powodzi.

- Musicie wiedzieć że… Nie obydwoje moich rodziców było ludźmi. Mój ojciec był, jak to zostało mi przedstawione – słabej krwi. Każdy go odrzucał, a ten się tułał z miasta do miasta. Aż pewnej nocy w Los Angeles poznał moją matkę. – Alia uśmiechnęła się, wzruszając ramionami. Spojrzała się na Feroxa, jakby oczekując na coś. Ten tylko skinął głową, po czym zwrócił się do wampirów. Jak się okazało, nawet pilot helikoptera uważnie słuchał.
- Budujemy arkę. Gromadzimy godnych, noszących w sobie krew Kaina. Następnie umieszczamy na nich znak, który w najczarniejszą godzinę skieruje ich do najświętszego miejsca. Uratowaliśmy was, bo los chciał żebyśmy tam wtedy byli. – Ferox mówił oficjalnym, poważnym tonem. Albo swoim zwyczajnym, bo nie umiał inaczej.
- Uważamy że wy jesteście godni. – Wpadła mu w słowo dziewczyna.

Usta Jacka otwarte były szeroko. Przez chwilę inni zastanawiali się czy „Czwarty Książe” wybuchnie śmiechem, czy po prostu powie „łał”.
- A więc to jest wasza święta misja? Przeżycie Sądu Ostatecznego? – Zapytał się Gangrel.
- Tak trudno to zrozumieć? Ale tacy bohaterowie jak wy pewnie chcą walczyć z Bogiem, niż chwycić pomocną dłoń… - Alia spuściła głowę i odeszła na bok. Tymczasem Dietera męczyło paskudne uczucie że pora wreszcie ruszyć się z miejsca. Cokolwiek przyszło i zabrało wszystkich ludzi, może także wrócić.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Deadmoon »

Dieter Stier

Ravnos prychnął zniecierpliwiony.
- Prawdę powiedziawszy wszystko mi jedno w jaki sposób mam przeżyć. Zależy mi tylko na uratowaniu dupska, a nie zgrywaniu herosa. Jeśli macie coś konkretnego do zaoferowania, zamieniam się w słuch.

Spojrzał na Alię i Feroxa. Mała kobietka i duży potwór.
"Piękna i bestia. Jak w mordę strzelił." - Zaśmiał się w myślach. Lecz w rzeczywistości humor nie dopisywał mu ani odrobinę.
Znaleźli się na opustoszałym, przemoczonym wygwizdowie. Cała ziemia to tykająca bomba zegarowa, gotowa eksplodować jakąś oślizgłą niespodzianką w mgnieniu oka. W dodatku banda popaprańców nie może zdecydować się, w którą stronę uderzyć.

- Przykro mi bardzo, że muszę szanownemu państwu przerwać miłą konwersację, ale proponuję ruszyć z miejsca. Nie mam nic przeciwko pogawędce podczas dalszej podróży. - Odparł, jednocześnie zagryzając zęby z palącego głodu. Obecność śmiertelnika w takiej chwili wyjątkowo działała Dieterowi na nerwy. Jedynie pod wpływem słów Kociaka nie rzucił się pilotowi do gardła.

Ale to i tak może być tylko kwestią czasu...
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: BlindKitty »

Kociak

Zastanowił się przez chwilę.
Jak tu zdechniemy, to nikt i nic nie będzie już w stanie zatrzymać Gehenny.
Ergo: na razie nie ma co się przyznawać, że Alia ma rację.

- Podzielam zdanie Dietera. Na razie należy wynieść stąd nasze nieumarłe tyłki w możliwie małej liczbie kawałków. Najlepiej w ogóle w jednym - stwierdził.

Podszedł do pilota i szepnął:
- Trzymaj się z daleka od niego - wskazał na Dietera. - To może znacząco zwiększyć twoje szanse przetrwania... Przynajmniej na razie.

Wyprostował i się wysłuchawszy do końca Niemca dodał:
- I z tym również się zgadzam. Stojąc tu na pewno nie poprawiamy swojej sytuacji.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Re: [Sąd Ostateczny] Modern Night III

Post autor: Sergi »

Jack

Wielki nieobecny tej sceny, stał między nimi spoglądajac na nich tym swoim pustym wzrokiem... Jak mógł sie wtedy czuć? Gdy był świadom tego że trawi go od wewnątrz pasożyt strachu i wątpliwość...

Podobno przeznaczeniem ludzkim jest śmierć, każdy nawet szaraczek zdaje sobie z tego sprawę. Jednak "zdawać sobie sprawę" a być pewnym swej śmierci to dwie skrajnie odmienne rzeczy... Jack wiedział ,że zginie... czas i miejsce nie odgrywało znaczenia w tej chwili.

Jedynym co było istotne dla gangrela to "jak" zginie.
Błagając o swe życie oprawców? Uciekać i kryć sie przed nieuniknionym? Czy może jednak stawić czoła ponuremu żniwiarzowi i na odchodne zostać zapamiętany jako wrzód na dup** samego szatana.

DeCroy, który od niedawna odzyskał swój przydomek "Rzeźnik" uśmiechnął sie do Ali i bez słowa ruszył do najbliższego domu. Stojąc już w progu odwrócił sie do dziewczyny i dośc teatralnym głosem powiedział do niej.

- Skąd ta pewność w twoich oczach , że jesteśmy godni?
Zablokowany