Ur'Qhalann
Z tego co udostępniły jej elfy wybrała najlżejsze, koniecznie białe tkaniny, które spreparowała tak, aby kreacja nie krępowała ruchów i nie była wyzywająca.
"Gdybym była mężczyzną, to nie miałabym tylu problemów z pariasami i ich pożądliwością."
Rano okazało się że jej kwatera jest otwarta Tak to zrozumiałem. Wzięła ze sobą włócznię i otworzyła
drzwi. Oślepiło ją światło słoneczne którego nie widziała przez cały czas jazdy konwojem więziennym.
Za drzwiami spotkała jednego godnego pół-elfa i człowieka- pariasa.
"Jego wiara może przydac się w naszym kulcie... przy najbliższej okazji będę musiała opowiedzieć mu o kręgu."
Ur'Qhalann postanowiła wypytać ich o obecną sytuację.
Dowiedziała się że mają wypełnić jakąś misję w imię jedności ludzi i elfów, czy jakoś tak...
-Pójdę z wami przed obliczę tego który mieni się królem, jeśli jest pariasem, spaczeniem, lub co gorsza demonem to wolę znów zatoczyć krąg niż przyjąć jego zlecenie.
Nie wiadomo co było w rozmowie z nią najgorsze monotonia jej głosu, brak jakichkolwiek oznak emocji, czy fakt że z powodu braku źrenic nikt nie wiedział na co aktualnie ona patrzy.
[brak]Wieźniowie?

-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [brak]Wieźniowie?
Kayleigh
-Spaczenie? Parias? DEMON?! Pani wybaczy... człek to człek, a elf to elf - rzekł łotrzyk kłaniając się dworsko. Co to za gadka? Cholera... świoętoszek i jakaś upiorna strażniczka cnót wszelkich. Jak ja to przeżyję?! - Pomyślał i wyprostował się
-Wiem, że ludzki król to szuja bez krzty honoru. Ale chyba nie jest demonem czy... spaczeniem... - Rzekł oglądając broń którą wziął od elfów. Dwa zgrabne elfickie sztyleciki. Lekkie i dobrze wyważone. Schował je i spojrzał raz jeszcze, na nieźle wykonaną szpadę. Taki ekwipunek, wystarczał mu całkowicie.
-Ja tam zamierzam przyjąc zlecenie. Szkoda tylko, że nie będę mógł ponawtykac temu śmieciowi za to co mi zrobił po latach wiernej służby i po śmierci staruszków... Przynajmniej spojrzę mu w oczy. Tylko się nareszcie ruszmy!
-Spaczenie? Parias? DEMON?! Pani wybaczy... człek to człek, a elf to elf - rzekł łotrzyk kłaniając się dworsko. Co to za gadka? Cholera... świoętoszek i jakaś upiorna strażniczka cnót wszelkich. Jak ja to przeżyję?! - Pomyślał i wyprostował się
-Wiem, że ludzki król to szuja bez krzty honoru. Ale chyba nie jest demonem czy... spaczeniem... - Rzekł oglądając broń którą wziął od elfów. Dwa zgrabne elfickie sztyleciki. Lekkie i dobrze wyważone. Schował je i spojrzał raz jeszcze, na nieźle wykonaną szpadę. Taki ekwipunek, wystarczał mu całkowicie.
-Ja tam zamierzam przyjąc zlecenie. Szkoda tylko, że nie będę mógł ponawtykac temu śmieciowi za to co mi zrobił po latach wiernej służby i po śmierci staruszków... Przynajmniej spojrzę mu w oczy. Tylko się nareszcie ruszmy!
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1007
- Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
- Numer GG: 8564458
- Lokalizacja: Z TBM
Re: [brak]Wieźniowie?
Duncan Langre
*Przedziwna osoba... Kim jest? Dlaczego tak wygląda? Chyba powinienem być ostrożny* Pomyślał kapłan. - Witaj... istoto. Jestem Duncan Langre. Kapłan Ilmatera. Według mnie elfi król nie jest demonem ani spaczeniem. Nie wiem kogo określasz pariasem, a kto jest godzien innego miana więc nie powiem ci ten monarcha nim jest. Powiedział pół-elf patrząc na dzierżoną w dłoni metalową laskę. Nie chciał zabijać. Nie potrafił zabierać życia. Żałował, że wtedy wśród wozów zabił bandytę. Gdyby tego nie zrobił nie musiałby teraz się nad tym wszystkim zastanawiać. - Nie wiem czym jest ten krąg, o którym mówisz, ale zamierzam przyjąć zlecenie choćby po to by pomóc innym.
*Przedziwna osoba... Kim jest? Dlaczego tak wygląda? Chyba powinienem być ostrożny* Pomyślał kapłan. - Witaj... istoto. Jestem Duncan Langre. Kapłan Ilmatera. Według mnie elfi król nie jest demonem ani spaczeniem. Nie wiem kogo określasz pariasem, a kto jest godzien innego miana więc nie powiem ci ten monarcha nim jest. Powiedział pół-elf patrząc na dzierżoną w dłoni metalową laskę. Nie chciał zabijać. Nie potrafił zabierać życia. Żałował, że wtedy wśród wozów zabił bandytę. Gdyby tego nie zrobił nie musiałby teraz się nad tym wszystkim zastanawiać. - Nie wiem czym jest ten krąg, o którym mówisz, ale zamierzam przyjąć zlecenie choćby po to by pomóc innym.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM
!


-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [brak]Wieźniowie?
Ur'Quahlann
-Mi również miło Panów poznać.Mam na imię Ur'Quahlann i jestem wojowniczką Kręgu Czystości.- Rzekła wciąż wpatrując się swymi oczyma w niewiadomy punkt.
"Nie mam wyboru. Najwyżej później odpokutuję."
-Też zgodzę się na to zadanie. Zaprowadźcie mnie po fakcie do zbrojowni.
Po upokarzającym akcie przyjęcia rozkazów od kogoś nie będącego zwierzchnikiem kultu udała się do zbrojowni.
Przetrząsła ją w poszukiwaniu broni za pomocą której będzie mogła szybko eliminować przeciwników bez zbytniego zbliżania się do nich tj. Jakiegoś długiego, zgrabnego miecz dwuręcznego, ostrza na długim drzewcu, lub kosy bojowej.
Potem wzięła jeszcze w miarę długi sztylet.
Gdy zdobyła broń udała się w ustronne miejsce i rozpoczęła rytuał zaklinania broni.
-Mi również miło Panów poznać.Mam na imię Ur'Quahlann i jestem wojowniczką Kręgu Czystości.- Rzekła wciąż wpatrując się swymi oczyma w niewiadomy punkt.
"Nie mam wyboru. Najwyżej później odpokutuję."
-Też zgodzę się na to zadanie. Zaprowadźcie mnie po fakcie do zbrojowni.
Po upokarzającym akcie przyjęcia rozkazów od kogoś nie będącego zwierzchnikiem kultu udała się do zbrojowni.
Przetrząsła ją w poszukiwaniu broni za pomocą której będzie mogła szybko eliminować przeciwników bez zbytniego zbliżania się do nich tj. Jakiegoś długiego, zgrabnego miecz dwuręcznego, ostrza na długim drzewcu, lub kosy bojowej.
Potem wzięła jeszcze w miarę długi sztylet.
Gdy zdobyła broń udała się w ustronne miejsce i rozpoczęła rytuał zaklinania broni.
Ostatnio zmieniony wtorek, 18 września 2007, 15:23 przez Szasza, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Mat
- Posty: 594
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
- Numer GG: 5800256
- Lokalizacja: GOP
Re: [brak]Wieźniowie?
Wszyscy
Wszyscy już odpowiednio uzbrojeni (Ur'Quahlann znalazła sobie odpowiedni miecz) wyszliście na zewnątrz gdzie czekał na was już pewien elf który przedstawił się wam jako Elian. Zatem to wy zostaliście wybrani do spełnienia tej misji. Zatem chodźcie za mną- powiedział na wasz widok elf uśmiechając się do was po czym skiną ręką i ruszył przed siebie. Droga wam się nie dłużyła, gdyż elf uraczył was paroma ciekawymi opowieściami. To tutaj... Dalej z wami nie mogę iść. Powodzenia wam życzę, gdyż będzie ono wam bardzo potrzebne. Od dawien dawna nikt go nie używał. Nie wiemy co się stało ze strażnikami więc miejcie się na baczności.- powiedział elf po jakimś czasie ze smutkiem w oczach po czym dodał: I do mam nadzieję Zobaczenia. I wrócił podestem którym tu doszliście a wy przed sobą mieliście jedną drogę. Drogę do waszego przeznaczenia. Nie mając innego wyboru ruszyliście niepewnie przed siebie. Dookoła było cicho zbyt cicho... Cholera! Widzieliście to? Co to było?- dobiegł do waszych uszu szept Kayleigha. Na odpowiedź jak to zwykle bywa nie musieliście czekać zbyt długo... Z drzew dookoła was zeskoczyło coś w rodzaju małp, ale miało na sobie dziwne ubrania a w rękach stare miecze... Ich zachowanie nie wskazywało na to, że będą chcieli wam pozwolić odejść żywymi...
Wszyscy już odpowiednio uzbrojeni (Ur'Quahlann znalazła sobie odpowiedni miecz) wyszliście na zewnątrz gdzie czekał na was już pewien elf który przedstawił się wam jako Elian. Zatem to wy zostaliście wybrani do spełnienia tej misji. Zatem chodźcie za mną- powiedział na wasz widok elf uśmiechając się do was po czym skiną ręką i ruszył przed siebie. Droga wam się nie dłużyła, gdyż elf uraczył was paroma ciekawymi opowieściami. To tutaj... Dalej z wami nie mogę iść. Powodzenia wam życzę, gdyż będzie ono wam bardzo potrzebne. Od dawien dawna nikt go nie używał. Nie wiemy co się stało ze strażnikami więc miejcie się na baczności.- powiedział elf po jakimś czasie ze smutkiem w oczach po czym dodał: I do mam nadzieję Zobaczenia. I wrócił podestem którym tu doszliście a wy przed sobą mieliście jedną drogę. Drogę do waszego przeznaczenia. Nie mając innego wyboru ruszyliście niepewnie przed siebie. Dookoła było cicho zbyt cicho... Cholera! Widzieliście to? Co to było?- dobiegł do waszych uszu szept Kayleigha. Na odpowiedź jak to zwykle bywa nie musieliście czekać zbyt długo... Z drzew dookoła was zeskoczyło coś w rodzaju małp, ale miało na sobie dziwne ubrania a w rękach stare miecze... Ich zachowanie nie wskazywało na to, że będą chcieli wam pozwolić odejść żywymi...
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
