[Neuroshima] Yay!

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

[Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

No. Macie tą waszą nerkę.
Grają:
Alucard - Carlos "Łuska" Callahan (Zabójca Maszyn) - choroba: (a co? myśleliście, że was to ominie?!) Chore nery
Turek - Tom Hendley (Kaznodzieja Nowej Ery) - choroba: Zawroty głowy
Tevery Best - Steve "Walker" Barret (Sędzia) - choroba: spryciarz załatwił sobie cechę "Zdrowa okolica" :evil:
Ravandil - Albert "Kolba" Hudson (Kowboj) - choroba: (haha! on już nie!) Gorączka sobotniej nocy
Wilczy Głód - Jimmy "Goodcat" Banden (lub po prostu dżej bi) (Zabójca) - choroba: Paranoja :D
BlindKitty - Eddy (Medyk) - choroba: Syndrom Thurmana (matołek)
Ant - Corey "Alone" Borland (Spec) - choroba: Zwapnienie płuc
Tori - Johny "Marley" "Entuzjazm" zwany także "Szybującym Ptakiem" bądź "Wolno Lecącym Liściem" (Szaman) - choroba: Morbus Dexteri (amnezje)

Wiecej was mama nie miała?

Za "O cholera!" nikogo nie nagradzam. To po części taka ściema była :P Chciałem się dowiedzieć co wymyślicie. Wszyscy mięli ciekawe sprawy ale chyba wszysyc pokusili się jedynie o zwykły opis :P

Zasady znacie:
Tak piszemy co robimy
- Tak co mówimy
*Tak co myślimy*
Tak poza sesją/ uwagi do MG

Z uwagi na to, ze jest was zbyt wielu niestety podczas sesji będę musiał się szybko kogoś pozbyć. Aby się uratować musicie pisać storytellingowe posty (wiecie o co kaman, nie?).

Ciepłe popołudnie. Banda dziwaków wlecze się przez Detroit. Oczywiście wloką się tymi wąskimi, ciemnymi uliczkami. W końcu zawsze to lepiej spotkać jakiegoś bandziora niż szalonego kierowcę. Sporo ich było więc nie obawiali się napaści. Poznali się niedawno. Teraz kopiac przed sobą śmieci rozglądają się niepewnie nie wiedząc co ze sobą począć. Znają się na tyle aby nie obawiać się napaści z ich strony. Chociaż kto ich tam wie? Gdzieś tam daleko z przody majaczy koniec uliczki. Może przysłuchamy się ich rozmowie?
...


Pamiętajcie; Chrom! Storytelling! Zabawa! Neuroshima! Moloch! Mama! Tata! Porozmawiajcie ze sobą to was wypuszczę z tej uliczki :P
.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tevery Best »

Steve "Walker" Barret
Szedł sobie razem z resztą postrzeleńców ulicą Detroit. Swoją drogą, w zasadzie to jechał - na swoim pięknym, gniadym (z białymi skarpetami) Bucefale. Tak nazwał swojego wierzchowca. A co, nie wolno? Przewieszony przez ramię Springfield nie błyszczał w słońcu, z dwóch powodów. Po pierwsze, dzień był bardzo pochmurny. Bardzo bardzo. Po drugie, spluwa świetność miała już za sobą... Może nie była kawałkiem złomu, ale już nie błyszczała... Powtarzam się? I co? Masz coś do tego? W każdym razie miała się dużo gorzej, niż znajdująca się na jego piersi gwiazdka Rangersów. O tą dbał jak o własne dziecko. Ponoć raz ocaliła mu życie, zatrzymując pocisk, ale nie wierz w te bujdy z baru. Ten muzealny eksponat nie wytrzymałby tego. W każdym razie sprzeczał się z drugim z Teksańczyków o to, który z nich bardziej przypomina Chucka Norrisa. Nie mogli dojść z tym do ładu... Posturą raczej ten drugi - Albert, ale z twarzy - Steve. Tak, bo ten pierwszy nazywał się Steve. Co, że niby co drugi ma dziś tak na imię? I co z tego? W każdym razie, drogę zapełniała im dyskusja o typowych zainteresowaniach tamtejszych ludzi - bydło, konie, koniokrady, ci źli, Strażnik Teksasu... Ale myśli Steve były odrobinkę dalej. Zastanawiał się, jakie problemy - poza, oczywiście, szalejącymi debilami w samochodach - mogły trapić tutejszych ludzi. Pomógłby im... Nawet takim debilom trzeba pomagać. Może by tak wytłuc wszystkich piratów drogowych?
-Powiem ci Albert, że nie podoba mi się to miasto - powiedział. - Pomijając już tych wszystkich przeklętych pacanów w samochodach, za blisko stąd do Molocha, i za mało tu przestrzeni... A jak zapytałem kolesia w barze, to mi powiedział, że nigdy nie słyszał o Chucku Norrisie... Dziwni tu ludzie są, bez dwóch zdań. A swoją drogą, wiesz co? Pamiętasz ten odcinek, w którym Walker rozbijał gang piratów drogowych? Tak se myślę, że on ma wiele wspólnego z sytuacją w tym mieście...
Tak, to był dość typowy Teksańczyk. A tak swoją drogą, znasz Chucka?
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ravandil »

Albert Hudson

-Mówię ci, do cholery, że to ja bardziej przypominam Chucka. Jakby zobaczył mój kop z półobrotu to zesrałby się z zachwytu. Naprawdę byłby ze mnie dumny- Te słowa padły z ust jednego z członków bandy sunącej ulicą w Detroit. Dość zawzięcie sprzeczał się z drugim, pewnie o jakieś pierdoły. Trzeba było przyznać, że wyróżniali się z tłumu. Mało kto jeździ konno po dużym mieście... Z daleka było widać, że to rodowici teksańczycy. Tych bydlaków pozna się wszędzie. Jeden z nich, ten właśnie, który wspominał o kopie z półobrotu, miał na imię Albert. Z wyglądu typowy kowboj. Sunął dumnie na swoim białym rumaku, nieco nerwowo przerzucając wykałaczkę z jednego kącika ust do drugiego. Był to nawet postawny facet, ubrany w nieco znoszony zestaw jeansowe spodnie i kurtka. Słońce odbijało sie w szkłach ciemnych okularów, a przy pasie wisiały dwa cudeńka - pistolety marki Browning Jeden z czerwoną rękojeścią, drugi z białą. Nazwał je Śmierć i Pożoga. Dacie wiarę? Nie wspominałem jeszcze, że to psychol? Nie? To już wiecie. Zresztą, chyba żaden Teksańczyk nie jest do końca normalny. Nawet taki Steve... Ale i tak Steve był lepszym kompanem niż reszta tej zgrai. Ludzie z Teksasu trzymają się razem. Co jak co, ale honor to oni mają. I jaja zresztą też.
Albert spojrzał z ukosa na Steve'a -Nie dziwię się, też rzygam tym miastem... Tych ludzi powinno się zagonić na jakąś farmę, żeby poznali co to życie.- Na wzmiankę o barmanie odparł -Dupek. Ciekawe czy oni w ogóle o czymkolwiek słyszeli? Mają jakieś wzorce? Pewnie nie, to zwykłe siusiumajtki. Wiecznie użalają się nad swoim losem... Masz rację, ma wiele wspólnego. Taki ktoś jak Chuck zrobiłby tu porządek. Sam. Ale na szczęście jesteśmy tu my, i to właśnie my będziemy wcielać w życie ideały mistrza- powiedział, pod koniec wpadając w pewne uniesienie. Chuck Norris. Serial "Strażnik z Teksasu" to swoista biblia ludzi z tego stanu. A przynajmnie takich ludzi jak Steve i Albert. Nie znać Chucka to jakby nie wiedzieć, jak się ma na imię... To właśnie mistrz był inspiracją dla stylu bycia Alberta. Nie wiecie nawet, ile czasu spędził na ćwiczeniu słynnych kopów z półobrotu... Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że wypróbowanie tej wspaniałej umiejętności, jaką dał ludzkości Chuck, będzie tylko kwestią czasu.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Alucard »

Carlos Łuska Callahan

Hegemoniec szedł powoli, a wlaściwie wlókł sie pbok reszty.
-Steve, Alberto, przestaniecie wreszcie pierdolić?-Warknał-Nie znam waszego Chucka i nie obchodzi mnie jak wielkie ma cojones... do jasnej anielki... jeżeli juz musicie wiedzieć to gówno mnie to obchodzi.Pewnie gdyby się tutaj teraz pojawił zrobilibyście mu lopda i potem wylizali tylek, co?-Zaniósł sie ochrypłym gardłowym rechotem. Miał za blugie dżinsy, przylegający do ciała przepoconty bialy podkoszulek i trampki. Doprawdy ciekawa moda jak na dzisiejsze czasy. Na plecach wisiał cieżki jak sukinsym świniak-ciężki karabin maszynowy. Hegemoniec wzbudzał respwkt... a przynajmniej strach.
-HEJ! GOODCAT! -Zawołał zabójcę-Masz cos do picia, bo od tego chrzanienia zaschło mi w gardle a moja woda niedlugo sie skończy.-Hegemoniec go lubił. Tak jak lubił jeszcze zjaranego szamana z którym mozna było raz za czas popalić, speca i medyka. Porządni ludzie. Nie cierpial natomiast dwóch teksańców i kaznodzieji. Pieprzony ksiezulek. Dobrze, że nie molochianin. Carlos był religijny, ale nie lubił jak ktos sie nmiesza w jego sprawy między panem. Zreszta na świniaku miał narysowany markerem krzyzyk. Splunął. nie cierpiał tego posmaku w ustach. Typowa zalepa.
-GoodCat! Jestes wśrod nas-wrzasnał.-Zaraz padnę, do ch**a pana, jasna cholera, że cie pier**le... k***a-rzekł spokojnie po czym zaklał siarczyscie.
Ostatnio zmieniony środa, 5 września 2007, 20:39 przez Alucard, łącznie zmieniany 1 raz.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Teraz widzę w co się wkopałem xD
Uwaga jeszcze jedna: piszcie imię posaci nad postem. O ile przy tych 3, 4 graczach to nie przeszkadza za bardzo tak tutaj lepiej pisać imiona bo nie mam zamiaru spoglądać cały czas do rekrutacji :P Przynajmniej na razie starajcie się o tym nie zapominać.
.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: BlindKitty »

Eddy

Młody rastafarianin szedł między pozostałymi. Stary SKS znaleziony gdzieś na Jamajce i doprowadzony do stanu użyteczności przez kumpla - rusznikarza zwisał z pleców, częściowo zasłaniając czerwony krzyż na plecach szarej, flanelowej koszuli.
Czuł się tu jak w domu. Przed wojną ponoć większość tutejszych mieszkańców była czarna. Szczerze mówiąc, i teraz nie było inaczej.
Szedł, i chichotał cicho. Wiedział co nieco o Strażniku Teksasu, bo spotkał kiedyś pewnego żółtka, który sporo mu poopowiadał. Och, gdyby te ksenofoby wiedziały, że ich idol Chuck kopa z półobrotu nauczył się od żółtków...
...Pewnie by nie uwierzyli. Ale nieważne.
Sięgnął ręką do bocznej kieszeni plecaka, wyciągając butelkę czegoś, co w dzisiejszych czasach nazywało się czystą wodą. Łyknął, schował butelkę z powrotem i odezwał się:
- Słuchaj, Szybujący Ptaku, czy nie podzielisz się ze mną swoją Mary Jane? - odezwał się do szamana. - Mon, ostatnią porcję Zielonej Prawdy spaliłem chyba dwa dni temu, i czuję jak moje życie z zielonego robi się szare! Poratuj brata, mon, a Jah ci się odwdzięczy!
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Wilczy Głód »

Jimmy "Goodcat" Banden

Nie był stąd. To było widać. Ale było też widać, że strasznie mu sie podoba w Detroit. On i jego motor świetnie tu pasują. No, może akurat nie w tej chwili, bo z wlokącą się grupą raczej za szybko nie pojedzie. Może tylko powoli prowadzić motocykl.
Jimmy nie wyglądał na siłacza. Hmm... można by powiedzieć, że J.B w ogóle nie wyglądał. Z twarzy podobny zupełnie do nikogo... Średniego wzrostu, biały Amerykanin. Ubrany oczywiście na czarno. Mawiał, że "czarny to zaj***sty kolor. Mrok..." Mało kto coś z tego rozumie, ale mniejsza z tym.
Goodcat poprawił trochę uciskający go w ramię pasek, na którym przewieszony przez ramię wisiał Barret M82 A1. Swoją drogą, dziwny zbieg okoliczności... chyba jeden z tych Teksańczyków się tak nazywał. Barret. W tym momencie J.B zrobił gwałtowny krok w lewo ledwo unikając wdepnięcia w wielką kupę końskiego łajna. Mogliby uważać, skoro już paradują na koniach w środku Detriot.
-Trzeba było tyle nie pić! I nie przeklinaj, bo cię Moloch opi***oli - powiedział z lekkim uśmiechem do Callahana. Ogólnie J.B nie przepadał za ludźmi... ale czasem lepiej im nie okazywać swojej niechęci. Tu było inaczej. Podobał mu się sposób bycia Łuski... nigdy się nie cacka i nie bawi w "pokerową twarz" tylko wali prosto z mostu. Goodcat nie mógłby tak... po prostu nie dałoby rady. Ale Vegas to Vegas... wiadomo co robi z ludźmi.
Sięgnął do poręcznej torby chwilowo leżącej na siedzeniu motocykla. Coś tam powinno być...
-Hmm... no patrzcie państwo! "Nie ma wody na pustyni!" Ale co my tu mamy? - wyciągnął z dna torby małą, plastikową buteleczkę z jakimś przeźroczystym płynem na dnie. Co to mogło być? Chyba woda... ale równie dobrze cokolwiek innego. Jakieś stare zapasy? Może jakaś wóda? Chyba do przeczyszczenia silnika, na wszelki wypadek... Pociągnął mały łyk. No tak... wóda i to mocna. Pociągnął kolejny.
-Hmm...łap Łuska! - rzucił pojemnikiem do Hegemońca - Tylko się tym nie otruj... może być dla ciebie za mocne! - zaśmiał się - I nie wychlej wszystkiego, bo jest mi potrzebne! Swoją drogą trzeba by gdzieś wstąpić... doładować akumulatory.
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tori »

Johny "Marley"

Nie klnij, trzeba się wyluzować... Do rozmowy dołączył się spalony szaman. O kurwa, co to jest?! Krzyknął odbezpieczając PeeMa i rozkładając trzeszczącą, plastikową kolbę. Wskazał palcem na stos rupieci znajdujący się pod ścianą uliczki, po czym rozejrzał się po twarzach bandy. Na ugiętych nogach wybiegł przed drużynę, by po wyprzedzeniu ich o ładne kilkanaście metrów zacząć skradać się podejrzliwie do stosu gratów... Z okrzykiem na ustach rzucił się na kopiec śmieci, by po chwili rozglądania się jak po zgubionym skarbem wystrzelić ręką po jakiś zwinięty materiał. Ha-ha-haha! Zaśmiał się bohatersko, idąc w stronę zdziwionych towarzyszy. Rozwinął płótno, poprzyglądał się chwilkę , po czym pokazał zdziwionej kompanii rysunek przedstawiający czerwono-białą puszkę, z dużym, ozdobnym napisem "Campbells" u góry i trochę mniejszym i mniej bogatym "SOUP" na dole. Puszeczka. Łihihihihihihihihihi! Powiedział po czym wybuchnął zjaranym, piskliwym śmiechem. Po chwili się uspokoił, i przeczytał drobny napis na dole. Aaaa... Andy... Warchoł? Nie znam człowieka! Ale przyda się na jointy. Wyszczerzył się szeroko, zwinął nowy nabytek do torby i ulokował się na jednym z końcowych miejsc w pochodzie.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Alucard »

Callahan złapał w locie buteleczkę
-Co to jest?... O jasna cholera. Najprawdziwa czyściutka czysta. Goodcat... nie znam twojej matki, ale musiala miec wielkie jajca, ze spłodziła takiego zareadnego sukinsyna-wrzasnął z usmiechem malującym sie na ochydnej gebie i wział lyka. odkaszlnał.
-Cudeńko!!!-krzyknał i pociągnął jeszcze jednego małego. Niech wiedzą, że Łuska potrafi zapanowac nad popędem. Odrzucił butelkę i wyciagnał z kieszeni małą paczuszke. Papierosy. Wział jednego i odpalił jakaś plastikowa zapalarą, na której markerem napisane buło "zippo". Zaciągnął się dymem i odetchnął głęboko.
-Dobry kotku... palisz?-pytanie retoryczne. Nawet jak nie palił to wziałby peta. Dobra waluta w dzisiejszych czasach.
-I zejdź czasami z tego rumaga stalowego. Jakoś cięzko mi się z toba gada jak jeździsz i szumisz obok mnie. Przynajmniej twoj środek lokomocji nie sra mi pod nogi-Łuska spojrzal z wyraźna pogardą na teksańców.

Po chwili w jego głowie zrodził sie szatański pomysł. Wyciągnął flamaster (pan jeden wie, komu go zapierd... eee... skąd go wziął) i na piersi napisal drukowanymi "JE**Ć CHUCKA- Uśmiechnał sie do Goodcata i wyszedł na przód kolumny aby zaprezentować swoje dzieło. Zabójca chyba pokręcił z uśmiechem głową... a może mu sie tak zdawało.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ant »

Corey "Alone" Borland

Spec od wszystkiego szedł obok Goodcata, lekko dysząc. Pieprzone zwapnienie płuc. Gdyby nie ono to maraton byłby dla niego niczym. Ale cóż... choroby się nie wybiera. Na plecach miał wypełniony po brzegi plecak. Było w nim praktycznie wszystko... Od ubrań, przez apteczkę, po alkohol. Czasami zastanawiał się, czemu nie osiedlił się w teksasie. Tak mógłby żyć w dostatku, póki nie kopnie w kalendarz. A tak... Nawet nie ma samochodu... Ale jak mawiają... W Detroit zawsze znajdziesz pracę... Chyba, że masz na imię Frank i jesteś mechanikiem.
* O czym gadają ci Teksańczycy? Mówią o Chucku jakby to był jakiś ich guru czy coś takiego. Ponoć kiedyś istniał jakiś heros zwany Chuck Norris, który o mal nie doprowadził do końca świata bijąc się z jakimś żółtkiem, ale murzyn w irokezie mający na sobie więcej złota niż sam waży ochronił świat, przed jego końcem. Oni i jeszcze ktoś tam należeli do Wielkich Przedwiecznych, czy coś takiego... Tylko skąd Teksańce mogą znać historię? Dziwne są te czasy. A jedyny Chuck o jakim słyszałem w tych czasach był niezrównany w polowaniu na bodajże wrony.*
- A propo Chucka... Słyszałem, że Chuck Norris pije piwo z kanistra, a potem rozgniata go sobie na czole. Wy tak pewnie nie umiecie co? Słyszał może ktoś o Chucku, który jest niezrównany w polowaniach na wrony?-
W tym momencie zobaczył co wyprawia Callahan.
- To było zajebiste Łuska. Wszyscy wypierdalać, ta ulica jest jego.- z trudem wymówił śmiejąc się
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Wilczy Głód »

Jimmy "Goodcat" Banden

Wyjął z podanej do niego paczki jednego papierosa. Od czasu do czasu lubił sobie zapalić - głównie dlatego, że było mu do twarzy z petem w gębie.
Dzięki... ale jakbyś jeszcze użyczył zapalniczki to byłoby super. - powiedział i po chwili zaciągnął się dymem. Ciekawe towarzystwo się zabrało, swoją drogą. Głównie miał na myśli szamana i kolesia, z dredami... chyba się polubią. *Różni ludzie się pałętają po świecie, ale to już drobna przesada...* J.B autentycznie się zdziwił, kiedy Entuzjazm, rzucił się z wrzaskiem na tę stertę śmieci. Chyba za dużo ma tej trawy... Goodcat miał zasady: alkohol - ok, tytoń - ok, ale tego ścierwa, które oni palą, by do ust nie wziął.
W tej chwili zauważył, że Łuska coś kombinuje. Zmarszczył brwi... ale widząc napis na koszulce, pokręcił głową i zaśmiał się cicho.*Co za koleś...*
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ravandil »

Albert Hudson

-Pojebało cię, Callahan?- Albert warknął do Hegemońca -Ty nawet loda byś mu nie był w stanie zrobić, bo on takich frajerów przygniata jednym jajem-. Zdenerwował się trochę. Miał prawo gadać o czymś chciał, szczególnie że gadał z drugim teksańczykiem. A innych to nie powinno obchodzić. Olał to, co robił potem ten patafian, skupił się na drodze. Tylko na słowa Borlanda odparł -Taa... tylko że on pije z cysterny, a potem rozgniata ją na głowie. A tak w ogóle, to wiecie, że Moloch czekał z atakiem na śmierć Norrisa? Bo gdyby był wśród nas, to skopałby mu dupę w pojedynkę... Inni mówią, że Moloch porwał prawą nogę Chucka i dlatego teraz ludzie srają ze strachu, tak jak kilkadziesiąt lat temu. Ale wy tego nie zrozumiecie, nie wiecie co to tradycja i lokalna kultura- ostatnie zdanie było wyraźne pogardliwe, skierowane głównie do Callahana. Ten w międzyczasie wpadł na nowy, kretyński pomysł. -Zajebiste, Łuska, zajebiste- powiedział ironicznie -Ciekawi mnie tylko, ilu mieszkańców tego miasta ma na imię Chuck i jak szybko stracisz jaja jeśli spotkasz któregoś z nich- Coś czuł, że się nie polubią. Ale co poradzić, jeśli ktoś się w pieprza w rozmowę o kimś, kto jest autorytetem. Ignorant. W Teksasie by nie przeżył za taką gadkę. Tam ludzie szanują tradycję i są uczciwi jak cholera. Gdy w całej Ameryce byli tacy ludzie, to Moloch mógłby się pocałować w dupę.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Alucard »

Carlos Callahan Łsuka

Łuska słysząc jeczenie teksańca uśmiechnał sie szczerze pokazując przy tym całą gamę prostych, ostrych, acz nie widzących szczoteczki od lat zębow.
-Moloch czekał na Chucka? Hehe... ciekawe ale tego popaprańca na froncie nie widzialem... Zapytaj za to o Łuskę-na pewno ktos Ci odpowie. Tak koleś, walczyłem na froncie i powiem Ci, nieźle się bawiem. Tam ludzie mieli poczucie humoru-spojrzał na konnego jakbty mówiąc *w przeciwieństwie co d niektórych*
Callahan sie nie zdenerwował. Do tego było daleko. W oka mgnieniu wyciągnął zapalarkę i rzucił zabojcy. Mrugnał do niego i pokazał kciukiem konnych. Cicho udał rżenie konia. No, ale na razie postanowił dać sobie spokoj z żartami... jeszcze sie pozabijaja zanim zrobia 3 kroki i co wtedy? Callahan będzie musiał ich pochować... taaa... bo Callahan święcie wierzyl, że jest nieśmiertelny. Taki odchyl świra. Jak raczyl powiadać "Świat zna 3 niesmiertelnych- Juliusa Gaiusa Cezara, Johna Lenona i Carlosa Łuskę Callahana". Uśmiechnął sie pod nosem.
-Zna ktos Lenona?-SPytał w powietrze-Zajebisty koleś. Stary puszczał mi go jak byłem mały... Się znaczy zanim uciekłem pierwszy raz z domu... no przed piątym rokiem życia sie znaczy. Mówię wam, cudowna muzyka.
"Niektórzy są drętwi... naprawdę..."-pomyślał, po czym stwierdził w duchu-"Może szaman będzie czlowiekiem, bo CZAS SIE ZJARAĆ!".
-Szamanie!!! Sprawe mam... znaczy sie rozterki... duchowe-Uśmiechnał sie pod nosem
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tevery Best »

Steve "Walker" Barret
-Nie masz pojęcia, o kim mówisz, koleś... Gdybyś wiedział, to byś tak nie mówił. Po prostu. Doedukuj się, człowieku... - skwitował wyczyny Łuski Steve. W duchu jednak wciąż żałował, że obrażanie Chucka nie jest karalne. Wtedy mógłby po prostu odstrzelić idiocie ryj. Ale cóż, teraz trzeba było czekać, aż ktoś zrobi to za niego - na przykład rzeczony przez Alberta Przykładowy Chuck Z Detroit. Szkoda tylko, że on będzie potem musiał odstrzelić Przykładowego za nieuzasadnioną napaść... Ech, życie.
-Lennon, powiadasz? To ten od Beatelsów? Też słyszałem, dawno temu, w jednym barze. Całkiem fajną mieli tę piosenkę o żółtej łodzi podwodnej. Taki miała fajny rytm... Ale niewiele więcej wiem o kolesiu. Ponoć był strasznym ćpunem... Nie lubię ćpunów - mówiąc to, spojrzał krzywo na dwóch rastamanów grzebiących w śmieciach z okrutnym wrzaskiem. Drugim okiem spojrzał podejrzliwie - ale niezauważalnie - na Goodcata. Jakoś nie wydawał mu się zbyt prawomyślny... Szczerze wątpił w uczciwość jego sposobu zarabiania na życie. Większość ludzi po wojnie było nieuczciwych, ale niektórzy bardziej. I chyba do nic zaliczał się Goodcat. Z tym, że bez dowodów i Chuck nie mógłby mu nic zrobić...
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Tori »

Entuzjazm

Mimo, że twoja mowa jest nieszczera, dam ci poznać prawdziwego dobra, być może po nim nieco się wyluzujesz. A ty, czarnuchu, też dostaniesz. Powiedział Szaman szczerząc w uśmiechu wszystkie zęby. Można by powiedzieć, że są śnieżnobiałe, lecz ich barwa była delikatnie zbełtana odcieniem jasnej zieleni. Sięgnął do płóciennej torby, i wyciągnął przygotowane wcześniej dwa spore jointy, i odpalił je prawdziwym Zippo. Dzikus, ale z klasą.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Deep »

Od teraz obowiązuje zasada odpisywania jednym postem na jeden update. W miarę możliwości oczywiście. Tyle tego do czytania mam potem... ;)

I tak gawędząc cała wesoła grupa dotarła do końca uliczki. Z trudem przez wylot przecisnęły się konie i motor ale nie było uszkodzeń. Przed wami trzy pasmowa ulica. Śmigające auta. A na przeciwko migocze wspaniały neon "Bar dla spragnionych" oraz ochoczo migająca panienka. Taaak... To coś na co czekaliście. Tylko jak tu cholera przeprawić się przez jezdnię?! Auta jeżdżą w te i wewte. Niby postapokalipsa a tu taki wysyp. Co to ma znaczyć!? Nie zaprasza to do radosnego przejścia przez ulicę ale ta panienka jest całkiem zachęcająca... Już macie zamiar przebiec/przejechać/przegalopować przez ulicę ale znów musicie się cofać przed rozwścieczonym mercedesem z gustownymi płomieniami na drzwiach. Uff... Pojechał... No to biegiem! Jakos dotarliście do połowy drogi. Z trudem mieścicie się na pasie środkowym ale bar jest coraz bliżej. Znowu krótki bieg i jesteście przed barem. Nareszcie! Ale ale! Co ma znaczyć ten napis "Wejście kosztuje 5 gambli" i ci łysi kolesie w uzbrojeniem?
.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Neuroshima] Yay!

Post autor: Ravandil »

Albert
Dotarli w końcu do końca uliczki. Z daleka mrugał do nich zachęcająco neon "Bar dla spragnionych", choć Albert niespecjalnie należał do targetu. Po tym jakże tytanicznym zadaniu, jakim było przejście przez jezdnię (tak w ogóle, skąd te kutafony mają samochody i tyle paliwa?) stanęli przed wejściem do baru. Wszyscy z równym rozczarowaniem spojrzeli na karteczkę "Wejście kosztuje 5 gambli" i neodresów przed wejściem.
Albert odwrócił się i powiedział do reszty.
-To może pan Callahan załatwi nam wstęp? W końcu taki sprytny jest... Przy odrobinie szczęścia któryś z tych łysoli będzie miał na imię Chuck i problem rozwiąże się sam- nie ukrywał swojej irytacji dla tego kolesia. Chciał uniknąć rozlewu krwi, ale płacić też nie zamierzał. Położył dłonie na duecie Śmierć i Pożoga i spojrzał wyczekująco na łysoli.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Zablokowany