[Forgotten realms] Wyprawa po honor

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Butelka wszystko mi wyjaśniła. Najwyraźniej nadal dobrze się bawią. Unikam ciosu przyjemniaczka. Gdy widzę, że nadciąga, stosuję niezbyt sprawiedliwą technikę walki, ale cóż, sam się o nią prosi. Wstaję i jeśli jest już przy mnie,wymierzam mu mocnego kopniaka między nogi w wiadome miejsce. Powinno załatwić kolegę na dłuższy czas.
Gdy sobie z nim poradzę, wyjmuję krótki miecz i podchodzę do kolejnego. Jeśli uda mi się go podejść od tyłu., jedną ręką
chwytam za ramiona, a drugą z mieczem przykładam pod gardło nieszczęśnika. Gdy akcja zakończy się sukcesem,
wołam na całą karczmę:
-Panowie! Radzę już nie zakłócać spokoju obywatelom tej tawerny - wskazuję na trzymanego przeze mnie osobnika-chyba, że lubicie się pobrudzić we własnej krwi.
Gdy sobie z nim poradzę, wyjmuję krótki miecz i podchodzę do kolejnego. Jeśli uda mi się go podejść od tyłu., jedną ręką
chwytam za ramiona, a drugą z mieczem przykładam pod gardło nieszczęśnika. Gdy akcja zakończy się sukcesem,
wołam na całą karczmę:
-Panowie! Radzę już nie zakłócać spokoju obywatelom tej tawerny - wskazuję na trzymanego przeze mnie osobnika-chyba, że lubicie się pobrudzić we własnej krwi.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: wtorek, 24 lipca 2007, 23:10
- Numer GG: 2946336
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Nadgorliwy strażnik uznał za stosowne odstąpić dopiero w samym progu dworzyszcza. Skomentowawszy cichym parsknięciem, dziewczyna czym prędzej opuściła mury pałacu i skierowała się do gospody. Elfka nie wiedziała, czy bardziej ją cieszy myśl o jutrzejszej wyprawie, czy o wynajętym w tawernie (sic!) pokoju.
Niemniej, kiedy Naza wreszcie znalazła w czeluściach sakwy odpowiedni klucz i włożyła go do zamka, skonstatowała, że drzwi były otwarte. Bezszelestnie nacisnęła na klamkę, uchylając drewniane skrzydło. Radość rozwiała się z podziwu godną prędkością, a na jej miejsce nie wolniej wstąpiło zdziwienie. A potem żądza mordu. Zamrugała nerwowo, upewniając się, że to nie sen, po czym złożyła dłonie w niecodzienny gest i wywrzeszczała zaklęcie zauroczenia osoby, prawdopodobnie stawiając nim na nogi całe piętro i część parteru karczmy.
- połóż, co żeś wziął, na miejsce, i wyjdź stąd... proszę – głos czarownicy, pozornie spokojny, drżał wściekłością. Nerwowym ruchem wcisnęła brunatnego loka za spiczaste ucho.
[powiedz, że rzut obronny mu się nie powiódł... ładnie proszę : )]
Niemniej, kiedy Naza wreszcie znalazła w czeluściach sakwy odpowiedni klucz i włożyła go do zamka, skonstatowała, że drzwi były otwarte. Bezszelestnie nacisnęła na klamkę, uchylając drewniane skrzydło. Radość rozwiała się z podziwu godną prędkością, a na jej miejsce nie wolniej wstąpiło zdziwienie. A potem żądza mordu. Zamrugała nerwowo, upewniając się, że to nie sen, po czym złożyła dłonie w niecodzienny gest i wywrzeszczała zaklęcie zauroczenia osoby, prawdopodobnie stawiając nim na nogi całe piętro i część parteru karczmy.
- połóż, co żeś wziął, na miejsce, i wyjdź stąd... proszę – głos czarownicy, pozornie spokojny, drżał wściekłością. Nerwowym ruchem wcisnęła brunatnego loka za spiczaste ucho.
[powiedz, że rzut obronny mu się nie powiódł... ładnie proszę : )]

-
- Majtek
- Posty: 87
- Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
- Lokalizacja: Z Lwiej Skały
- Kontakt:
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Mangelee
-Panie... - dziewczyna przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć - Panie, zwą mnie Mangelee, jestem półelfką. Las nie jest mi obcy, umiem tropić, skradać się i zastawiać pułapki. Dobrze strzelam z łuku i jeżdżę konno. Potrafię znaleźć w lesie wszystko co niezbędne do życia. Nie ma wielu rzeczy, które mogą mnie przestraszyć. Byłabym zaszczycona gdybyś, panie, pozwolił mi uczestniczyć w wyprawie. Chciałabym wziąć w niej udział, ponieważ szukam czegoś, co pozwoli mi zapomnieć o... o pewnych sprawach - dokończyła kulawo i skłoniła się. Tak...potrzebuję czegoś, co da mi zapomnienie... albo chociaż śmierć...
-Panie... - dziewczyna przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć - Panie, zwą mnie Mangelee, jestem półelfką. Las nie jest mi obcy, umiem tropić, skradać się i zastawiać pułapki. Dobrze strzelam z łuku i jeżdżę konno. Potrafię znaleźć w lesie wszystko co niezbędne do życia. Nie ma wielu rzeczy, które mogą mnie przestraszyć. Byłabym zaszczycona gdybyś, panie, pozwolił mi uczestniczyć w wyprawie. Chciałabym wziąć w niej udział, ponieważ szukam czegoś, co pozwoli mi zapomnieć o... o pewnych sprawach - dokończyła kulawo i skłoniła się. Tak...potrzebuję czegoś, co da mi zapomnienie... albo chociaż śmierć...

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: wtorek, 24 lipca 2007, 23:10
- Numer GG: 2946336
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Abachta
"Jak będzie moja kolej, to proszę, tu jest post do wklejenia. I jeszcze raz dzięki :*
Abachta kątem oka odprowadził mijaną elfkę do drzwi, a kiedy ta zniknęła mu z oczu, swoją uwagę skupił na strażniku. Z namaszczeniem poprawił fałdy na tunice, po czym palcami przygładził wyprofilowane brwi – do tego stopnia, że przypominały linie namalowane bardzo cienkim pędzelkiem. W jego dbałości o wygląd było coś nienaturalnego i groteskowego – jak na poszukiwacza przygód taki pedantyzm był zbyt przerysowany.
Płomyk mrugnął i obrócił wzrok na strażnika. Chwilę zastanowił się nad odpowiedzią.
- Bywało gorzej – odparł, jak zawsze oszczędny w słowach."
P.S. Gabriel wróci w następny poniedziałek albo trochę wcześniej, nie wiem dokładnie, będziemy musieli się przez ten tydzień obyć bez niej
"Jak będzie moja kolej, to proszę, tu jest post do wklejenia. I jeszcze raz dzięki :*
Abachta kątem oka odprowadził mijaną elfkę do drzwi, a kiedy ta zniknęła mu z oczu, swoją uwagę skupił na strażniku. Z namaszczeniem poprawił fałdy na tunice, po czym palcami przygładził wyprofilowane brwi – do tego stopnia, że przypominały linie namalowane bardzo cienkim pędzelkiem. W jego dbałości o wygląd było coś nienaturalnego i groteskowego – jak na poszukiwacza przygód taki pedantyzm był zbyt przerysowany.
Płomyk mrugnął i obrócił wzrok na strażnika. Chwilę zastanowił się nad odpowiedzią.
- Bywało gorzej – odparł, jak zawsze oszczędny w słowach."
P.S. Gabriel wróci w następny poniedziałek albo trochę wcześniej, nie wiem dokładnie, będziemy musieli się przez ten tydzień obyć bez niej

-
- Pomywacz
- Posty: 62
- Rejestracja: piątek, 6 lipca 2007, 18:21
- Numer GG: 432092
- Lokalizacja: Zasiedmiogórogród
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Andreas
Wypiłeś jedno piwo i postanowiłeś się zbierać. Poszedłeś do domu gdzie jeszcze raz dokładnie wszystko obejrzałeś. Czy wszystko masz i czy niczego Ci nie brakuje. Byłeś bardzo podekscytowany. Zabrałeś swój ekwipunek i ruszyłeś na rynek. Zobaczyłeś jak ludzie zaczynali już rozkładać swoje stoiska. Ty usiadłeś na ławce i zacząłeś rozmyślać nad przygodą która Cię czeka. Po kilku minutach podszedł do Ciebie elf i przedstawił Ci się.
Ivellios
Gdy „panowie” usłyszeli Twoją przemowę spojrzeli na Ciebie dziwnie i przestali się bić. Mruczeli tylko jakieś przekleństwa po czym każdy z nich wrócił do ulubionego zajęcia – picia. Uśmiechnąłeś się i wypuściłeś pijaka, który o dziwo, przeprosił i usiał w towarzystwie kolegów. Spojrzałeś na dziewczynę rozdającą trunki i uśmiechnąłeś się do niej. Poszedłeś do pokoju i dokładnie sprawdziłeś czy wszystko gotowe. Postanowiłeś odpocząć. Poszedłeś spać. Obudziłeś się jakąś godzinę przed wyruszeniem i zszedłeś na dół. Kelnerka siedziała smutna przy ladzie. Dosiadłeś się i zacząłeś z nią rozmawiać. Ona spłonęła rumieńcem, ale udało jej się prowadzić konwersację.
-Proszę na siebie uważać, proszę Pana.
Mówiła uśmiechając się. Gdy się z nią pożegnałeś pocałowała Cię w policzek i uciekła na zaplecze. Uśmiechnąłeś się i zabrałeś z góry ekwipunek. Zapłaciłeś barmanowi za wynajęcie pokoju i wyszedłeś na rynek. Ku nowej przygodzie. Gdy tam dotarłeś zobaczyłeś człowieka siedzącego na ławce. Podszedłeś, uśmiechnąłeś się i rzekłeś:
-Witam. Widziałem pana w Zamku. Pan pewnie wyrusza ze mną. Ivellios.
Przedstawiłeś się wyciągając rękę.
Nazarian
Zaklęcie na szczęście podziałało. W pierwszej chwili pijak jakby otępiał i stał nieruchomo przez kilka sekund, po czym odłożył wszystko na swoje miejsce, odwrócił się i wyszedł omijając Cię zgrabnie. Uśmiechnęłaś się widząc, iż Twoje zaklęcia są w doskonałej formie i spokojnie weszłaś do pokoju. Przygotowałaś zwoje, mikstury i wszystko do Ci do wyprawy było potrzebne i zdrzemnęłaś się chwilę. Wstałaś jakieś 2 godziny przed wyprawą i siedziałaś sobie w pokoju. Rozmyślałaś nad całą sytuacją. Po jakimś czasie zobaczyłaś elfa z okna. Miałaś okazję spotkać go wcześniej. Idzie na spotkanie. W takim razie ja też. Jak pomyślałaś tak zrobiłaś. Wzięłaś wszystko i zeszłaś na dół. Nie widząc karczmarza zostawiłaś pieniądze za ladą. Gdy doszłaś na rynek zobaczyłaś dwóch członków Drużyny obok ławki. Trochę zawstydzona podeszłaś i rzekłaś:
-Dzień dobry. Mam na imię Nazarian. I tak jak zapewne Wy uczestniczę w Wyprawie.
Mangelee
-Dobrze………..
Powiedział Władca. I choć lekko zdziwiony dodał:
-Wyruszasz z Drużyną. Staw się o świcie na rynku. Spotkasz tam zapewne całą drużynę i mnie. Bywaj.
Uśmiechnął się i skinął głową. Uśmiechnęłaś się i skłoniłaś się nisko. Po opuszczeniu Zamku poszłaś do domku, w którym pewna rodzina pozwoliła Ci mieszkać. Tam przygotowałaś wszystko do Wyprawy i poszłaś spać. Wstałaś akurat na czas, więc szybko pożegnałaś się z rodziną i zostawiłaś w sakiewce zapłatę za ich dobroć. Doszłaś na rynek i zobaczyłaś tam już wszystkich, oprócz Władcy. Przywitałaś się i stanęłaś patrząc na wschód słońca. Czekaliście na Władcę. Nagle Andreas odezwał się:
-I jak się czujecie?
Uśmiechnął się i patrzyła na tajemnicze twarze towarzyszy.
Abachta
Wszedłeś w końcu do Sali, gdzie zobaczyłeś, że wszystko było bardzo ładne. Wręcz piękne. Podszedłeś na środek Sali i gdy Władca Cię poprosił przedstawiłeś się. Krótko i dokładnie. Tam jak lubisz. Po twojej prezentacji siebie Władca rzekł:
-Jutro o świcie na rynku.
Uśmiechnął się i dodał:
-Bywaj.
Opuściłeś zamek i skierowałeś się do swojego wynajmowanego domku. Był to mały domek. Miał zaledwie sypialnię i kuchnię, ale więcej Ci nie było trzeba. Wszedłeś do sypialni gdzie przygotowałeś cały ekwipunek, po czym poszedłeś spać. Wstałeś jakieś pół godziny przed czasem więc spokojnie się zebrałeś i ruszyłeś do miejsca gdzie Wyprawa po Honor miała się zacząć. Gdy doszedłeś tam przywitałeś się krótko i zobaczyłeś, że brakuje tylko jednej osoby. Jednak po upływie kilku minut doszła i ona. Zaczęliście rozmawiać.
Wypiłeś jedno piwo i postanowiłeś się zbierać. Poszedłeś do domu gdzie jeszcze raz dokładnie wszystko obejrzałeś. Czy wszystko masz i czy niczego Ci nie brakuje. Byłeś bardzo podekscytowany. Zabrałeś swój ekwipunek i ruszyłeś na rynek. Zobaczyłeś jak ludzie zaczynali już rozkładać swoje stoiska. Ty usiadłeś na ławce i zacząłeś rozmyślać nad przygodą która Cię czeka. Po kilku minutach podszedł do Ciebie elf i przedstawił Ci się.
Ivellios
Gdy „panowie” usłyszeli Twoją przemowę spojrzeli na Ciebie dziwnie i przestali się bić. Mruczeli tylko jakieś przekleństwa po czym każdy z nich wrócił do ulubionego zajęcia – picia. Uśmiechnąłeś się i wypuściłeś pijaka, który o dziwo, przeprosił i usiał w towarzystwie kolegów. Spojrzałeś na dziewczynę rozdającą trunki i uśmiechnąłeś się do niej. Poszedłeś do pokoju i dokładnie sprawdziłeś czy wszystko gotowe. Postanowiłeś odpocząć. Poszedłeś spać. Obudziłeś się jakąś godzinę przed wyruszeniem i zszedłeś na dół. Kelnerka siedziała smutna przy ladzie. Dosiadłeś się i zacząłeś z nią rozmawiać. Ona spłonęła rumieńcem, ale udało jej się prowadzić konwersację.
-Proszę na siebie uważać, proszę Pana.
Mówiła uśmiechając się. Gdy się z nią pożegnałeś pocałowała Cię w policzek i uciekła na zaplecze. Uśmiechnąłeś się i zabrałeś z góry ekwipunek. Zapłaciłeś barmanowi za wynajęcie pokoju i wyszedłeś na rynek. Ku nowej przygodzie. Gdy tam dotarłeś zobaczyłeś człowieka siedzącego na ławce. Podszedłeś, uśmiechnąłeś się i rzekłeś:
-Witam. Widziałem pana w Zamku. Pan pewnie wyrusza ze mną. Ivellios.
Przedstawiłeś się wyciągając rękę.
Nazarian
Zaklęcie na szczęście podziałało. W pierwszej chwili pijak jakby otępiał i stał nieruchomo przez kilka sekund, po czym odłożył wszystko na swoje miejsce, odwrócił się i wyszedł omijając Cię zgrabnie. Uśmiechnęłaś się widząc, iż Twoje zaklęcia są w doskonałej formie i spokojnie weszłaś do pokoju. Przygotowałaś zwoje, mikstury i wszystko do Ci do wyprawy było potrzebne i zdrzemnęłaś się chwilę. Wstałaś jakieś 2 godziny przed wyprawą i siedziałaś sobie w pokoju. Rozmyślałaś nad całą sytuacją. Po jakimś czasie zobaczyłaś elfa z okna. Miałaś okazję spotkać go wcześniej. Idzie na spotkanie. W takim razie ja też. Jak pomyślałaś tak zrobiłaś. Wzięłaś wszystko i zeszłaś na dół. Nie widząc karczmarza zostawiłaś pieniądze za ladą. Gdy doszłaś na rynek zobaczyłaś dwóch członków Drużyny obok ławki. Trochę zawstydzona podeszłaś i rzekłaś:
-Dzień dobry. Mam na imię Nazarian. I tak jak zapewne Wy uczestniczę w Wyprawie.
Mangelee
-Dobrze………..
Powiedział Władca. I choć lekko zdziwiony dodał:
-Wyruszasz z Drużyną. Staw się o świcie na rynku. Spotkasz tam zapewne całą drużynę i mnie. Bywaj.
Uśmiechnął się i skinął głową. Uśmiechnęłaś się i skłoniłaś się nisko. Po opuszczeniu Zamku poszłaś do domku, w którym pewna rodzina pozwoliła Ci mieszkać. Tam przygotowałaś wszystko do Wyprawy i poszłaś spać. Wstałaś akurat na czas, więc szybko pożegnałaś się z rodziną i zostawiłaś w sakiewce zapłatę za ich dobroć. Doszłaś na rynek i zobaczyłaś tam już wszystkich, oprócz Władcy. Przywitałaś się i stanęłaś patrząc na wschód słońca. Czekaliście na Władcę. Nagle Andreas odezwał się:
-I jak się czujecie?
Uśmiechnął się i patrzyła na tajemnicze twarze towarzyszy.
Abachta
Wszedłeś w końcu do Sali, gdzie zobaczyłeś, że wszystko było bardzo ładne. Wręcz piękne. Podszedłeś na środek Sali i gdy Władca Cię poprosił przedstawiłeś się. Krótko i dokładnie. Tam jak lubisz. Po twojej prezentacji siebie Władca rzekł:
-Jutro o świcie na rynku.
Uśmiechnął się i dodał:
-Bywaj.
Opuściłeś zamek i skierowałeś się do swojego wynajmowanego domku. Był to mały domek. Miał zaledwie sypialnię i kuchnię, ale więcej Ci nie było trzeba. Wszedłeś do sypialni gdzie przygotowałeś cały ekwipunek, po czym poszedłeś spać. Wstałeś jakieś pół godziny przed czasem więc spokojnie się zebrałeś i ruszyłeś do miejsca gdzie Wyprawa po Honor miała się zacząć. Gdy doszedłeś tam przywitałeś się krótko i zobaczyłeś, że brakuje tylko jednej osoby. Jednak po upływie kilku minut doszła i ona. Zaczęliście rozmawiać.
" Tylko pstryk i już nie ma mnie.... Czasem bardzo tego chcę.... Zostawić wszystkich Was.... "

-
- Marynarz
- Posty: 151
- Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
- Numer GG: 3121444
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Andreas
-Pan, to na mojego ojca wołali... chyba. A ja jestem Andreas. Miło mi. Po chwili do dwójki rozmawiającej przy ławeczce doszła reszta drużyny. Andreasa, szczególnie zaciekawiła elfka. Zawsze pociągały go te długouchy. Miały w sobie nieco tajemniczości, którą tropiciel tak bardzo lubił. Przedstawił się z imienia każdemu z członków wyprawy a następnie dodał.
-Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować. Teraz pozostało już tylko czekać na władcę, a następnie można było wyruszyć w podróż.
-Pan, to na mojego ojca wołali... chyba. A ja jestem Andreas. Miło mi. Po chwili do dwójki rozmawiającej przy ławeczce doszła reszta drużyny. Andreasa, szczególnie zaciekawiła elfka. Zawsze pociągały go te długouchy. Miały w sobie nieco tajemniczości, którą tropiciel tak bardzo lubił. Przedstawił się z imienia każdemu z członków wyprawy a następnie dodał.
-Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować. Teraz pozostało już tylko czekać na władcę, a następnie można było wyruszyć w podróż.
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem 


-
- Pomywacz
- Posty: 62
- Rejestracja: piątek, 6 lipca 2007, 18:21
- Numer GG: 432092
- Lokalizacja: Zasiedmiogórogród
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Jest mi bardzo przykro, ale okazało się, że muszę jechać do Zakopanego. Myślę, że wrócę do tygodnia. Jeżeli ktoś chce poprowadzić sesje, niech napisze na PW. Wyjeżdżam jutro rano. Jeżeli nikt się nie zgłosi będziecie zmuszeni czekać aż do mojego powrotu. Przepraszam i mam nadzieję, że nadal będziecie uczestniczyli w mojej sesji. W końcu ktoś musi przywrócić honor dla Cormyru. 
Pozdrawiam

Pozdrawiam
" Tylko pstryk i już nie ma mnie.... Czasem bardzo tego chcę.... Zostawić wszystkich Was.... "

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Nie chcę tutaj prowokować szanownego MG do stracenia mnie w walce z byle bandytami
, ale tą wiadomość mógłby zamieścić w temacie sesji w dziale rekrutacja. Co do wyjazdu, nie uronię łezki, ale wytrzymam tydzień
Ivellios
Lekko się uśmiechnąłem na słowa kompana i usiadłem obok niego na ławce, czekając na resztę drużyny. Teraz zastanawiało mnie kilka rzeczy. Na przykład jak będzie przebiegać nasza podróż, czy ktoś przeleje krew ? Z kim będę dzielić wrażenia, skarby i sławę ? Przywykłem do samotności, ale cóż... W życiu trzeba spróbować wszystkiego. Patrzyłem, jak kolejni członkowie Drużyny honoru przychodzili na miejsce spotkania.
Zdziwiła mnie ilość elfów, a ani jednego krasnoluda. czyżby mieli przerwę w wypadach na potwory ? Powitałem każdego z osobna i przedstawiłem się. Widocznie wszyscy byli już w komplecie. Szkoda mi było opuszczać uroczą damę z karczmy.Obiecałem sobie, że jeśli wrócę z tej przygody w jednym kawałku, to będzie pierwszą osobą, którą powitam w Cormyrze.
Czekaliśmy na samego władcę i mogliśmy ruszyć ku przygodzie.


Ivellios
Lekko się uśmiechnąłem na słowa kompana i usiadłem obok niego na ławce, czekając na resztę drużyny. Teraz zastanawiało mnie kilka rzeczy. Na przykład jak będzie przebiegać nasza podróż, czy ktoś przeleje krew ? Z kim będę dzielić wrażenia, skarby i sławę ? Przywykłem do samotności, ale cóż... W życiu trzeba spróbować wszystkiego. Patrzyłem, jak kolejni członkowie Drużyny honoru przychodzili na miejsce spotkania.
Zdziwiła mnie ilość elfów, a ani jednego krasnoluda. czyżby mieli przerwę w wypadach na potwory ? Powitałem każdego z osobna i przedstawiłem się. Widocznie wszyscy byli już w komplecie. Szkoda mi było opuszczać uroczą damę z karczmy.Obiecałem sobie, że jeśli wrócę z tej przygody w jednym kawałku, to będzie pierwszą osobą, którą powitam w Cormyrze.
Czekaliśmy na samego władcę i mogliśmy ruszyć ku przygodzie.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: wtorek, 24 lipca 2007, 23:10
- Numer GG: 2946336
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Czarownica przykleiła się do błonki w oknie. Zmrużyła oczy, starając się przypomnieć sobie sylwetkę mężczyzny spotkanego w pałacu. Ten sam...
Dziewczyna walcząc z nieposłusznymi klamerkami i haftkami wciągnęła na siebie bordową suknię, z którą nie zamierzała się rozstać mimo widma męczącej podróży. Spakowała co potrzebniejsze rzeczy i opuściła karczmę, ‘rozliczywszy’ się wcześniej z gospodarzem.
Dzień powszedni dla Cormyrian, charakteryzował się tłokiem w gwarnych uliczkach, toteż elfka rozglądała się bezradnie za swoją potencjalną kompanią. Uwagę przykuwało dwóch mężczyzn, zdawałoby się, elfów, ewidentnie odróżniających się od wszechobecnych kupców i handlarzy. Naza podeszła do nich – nie zaszkodzi spróbować
-Dzień dobry. Mam na imię Nazarian. I tak jak zapewne Wy uczestniczę w Wyprawie.– zablefowała płynnie. Uśmiech w odpowiedzi upewnił ją w domysłach.
-Miło mi – uścisnęła dłoń łowcy, który elfem jednak nie był. Złowiła badawcze spojrzenie drugiego poszukiwacza przygód, rzekłaby, niechętne. Przysiadłszy się do mężczyzn, czekała na resztę drużyny. Omal nie jęknęła ze zdziwienia, kiedy ekstraordynaryjnie wyglądający szlachcic stanął obok nich bez słowa. Postawa wojownika, balansująca na granicy pewności siebie i arogancji, rozwiała podejrzenia o jego przypadkowej obecności tutaj. Uśmiechnęła się; na powitanie. Chyba najbardziej ucieszył ją widok ostatniego członka ekspedycji, półelfki. Młodziutkiej dziewczyny o smutnym spojrzeniu, która, o dziwo, wywołała w elfce sympatię i troskę, może z racji tego żalu właśnie, może dlatego, że zostawiła w Tethyrze siostrę. Uśmiechnęła się po raz wtóry, tym razem szczerze.
Dziewczyna walcząc z nieposłusznymi klamerkami i haftkami wciągnęła na siebie bordową suknię, z którą nie zamierzała się rozstać mimo widma męczącej podróży. Spakowała co potrzebniejsze rzeczy i opuściła karczmę, ‘rozliczywszy’ się wcześniej z gospodarzem.
Dzień powszedni dla Cormyrian, charakteryzował się tłokiem w gwarnych uliczkach, toteż elfka rozglądała się bezradnie za swoją potencjalną kompanią. Uwagę przykuwało dwóch mężczyzn, zdawałoby się, elfów, ewidentnie odróżniających się od wszechobecnych kupców i handlarzy. Naza podeszła do nich – nie zaszkodzi spróbować
-Dzień dobry. Mam na imię Nazarian. I tak jak zapewne Wy uczestniczę w Wyprawie.– zablefowała płynnie. Uśmiech w odpowiedzi upewnił ją w domysłach.
-Miło mi – uścisnęła dłoń łowcy, który elfem jednak nie był. Złowiła badawcze spojrzenie drugiego poszukiwacza przygód, rzekłaby, niechętne. Przysiadłszy się do mężczyzn, czekała na resztę drużyny. Omal nie jęknęła ze zdziwienia, kiedy ekstraordynaryjnie wyglądający szlachcic stanął obok nich bez słowa. Postawa wojownika, balansująca na granicy pewności siebie i arogancji, rozwiała podejrzenia o jego przypadkowej obecności tutaj. Uśmiechnęła się; na powitanie. Chyba najbardziej ucieszył ją widok ostatniego członka ekspedycji, półelfki. Młodziutkiej dziewczyny o smutnym spojrzeniu, która, o dziwo, wywołała w elfce sympatię i troskę, może z racji tego żalu właśnie, może dlatego, że zostawiła w Tethyrze siostrę. Uśmiechnęła się po raz wtóry, tym razem szczerze.

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Płomyk ukłonił się przed wszystkimi niezwykle elegancko.
- Abachta - podał swe imię, nie siląc się na więcej.
- Abachta - podał swe imię, nie siląc się na więcej.

-
- Pomywacz
- Posty: 62
- Rejestracja: piątek, 6 lipca 2007, 18:21
- Numer GG: 432092
- Lokalizacja: Zasiedmiogórogród
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Rozdział 2 „Wyprawa po Honor”
Wasze konwersacje przerwało nadejście Władcy. Wszystkich Was zaskoczył widok idącego Władcy Cormyru. Szedł on bowiem sam. Bez żadnej obstawy, albo żadnego posłańca. Po prostu jak zwykły człowiek. Do tego nie był ubrany w niezwykłe szaty, lecz po prostu nie wyróżniał się z tłumu. Wiedział, że od rana ludzie stawiają stoiska i pełno ich na rynku, więc nie chciał robić zamieszania. Gdy do Was podszedł, rzekł:
-Mam zaszczyt stać przed Drużyną, która być może przywróci honor naszemu pięknemu Królestwu. Jako nieliczni odważyliście się przyjść do mojego Zamku i przedstawić się. Dziękuję Wam za to. Myślę, że ta drużyna osiągnie wyznaczony cel i przywróci nam honor. A teraz chodźmy nie mamy dużo czasu!
Po słowach Władcy każdy z Was, wstał i zabrał swoje rzeczy. Po upływie 30 minut staliście przed wielką bramą, za którą tylko bogowie wiedzieli co się kryje. Podnieceni czekającą przygodą ruszyliście. Po Honor.
Andreas
Mnóstwo myśli krążyło ci po głowie. Z jednej strony byłeś zadowolony i podniecony, z drugiej czułeś lekką obawę. Sprawdziwszy ekwipunek, ruszyłeś z Drużyną przez bramę. Często patrzyłeś na członków Drużyny, by wyczytać z ich twarzy co czują. Nie mogłeś za bardzo tego zrobić gdyż każdy był skupiony i z pewnością myślał to co Ty.
Ivellios
Rozmyślałeś nad tym jak przebiegać będzie podróż. Czy złapiesz dobry kontakt z drużyną. Rozmyślałeś też o uroczej kelnerce. Sprawdziłeś ekwipunek i ruszyłeś. Jak słyszałeś od Władcy, który Wam towarzyszył w drodze do pierwszego miejsca odpoczynku, szliście w kierunku Sembii. Podróż tam miała trwać około 2 dni. Drogą na wschód można było łatwo tam trafić, gdyż prowadził tam Lwi Trakt. Tam Władca miał załatwić swoje sprawy i wrócić do Cormyru. A Wy mieliście wyruszyć dalej, by przywrócić Honor Królestwu.
Nazarian
Lekko obawiałaś się wyprawy. Trzymałaś się cały czas pół-elfki, z którą nawiązałaś dobry kontakt. Rozmawiałyście długo i zaciekle na najróżniejsze tematy, więc podróż do Sembii nie wydawało się długa i nudna. Zaczynało Ci się naprawdę podobać.
Mangelee
Gdy szłaś do Sembii, rozmyślałaś cały czas co się stanie gdy już spotkacie smoka. Rozmyślania przerwała Ci Elfka, którą zdążyłaś polubić już na rynku. Zaczęłyście rozmawiać i przestałaś się zamartwiać. Z uśmiechem szłaś przez Las dzielący Cormyr i wielką Sembię.
Abachta
Szedłeś na końcu, nie chcąc zaprzyjaźniać się z Drużyną. Myślałeś jakie zniszczenia sięgnęły Sembii. Zapowiadała się długa, lecz ciekawa podróż. Nie martwiłeś się ani trochę. Strachu również nie czułeś. Traktowałeś tą przygodę jak zwykłą wyprawę, lecz z określonym celem.
Wasze konwersacje przerwało nadejście Władcy. Wszystkich Was zaskoczył widok idącego Władcy Cormyru. Szedł on bowiem sam. Bez żadnej obstawy, albo żadnego posłańca. Po prostu jak zwykły człowiek. Do tego nie był ubrany w niezwykłe szaty, lecz po prostu nie wyróżniał się z tłumu. Wiedział, że od rana ludzie stawiają stoiska i pełno ich na rynku, więc nie chciał robić zamieszania. Gdy do Was podszedł, rzekł:
-Mam zaszczyt stać przed Drużyną, która być może przywróci honor naszemu pięknemu Królestwu. Jako nieliczni odważyliście się przyjść do mojego Zamku i przedstawić się. Dziękuję Wam za to. Myślę, że ta drużyna osiągnie wyznaczony cel i przywróci nam honor. A teraz chodźmy nie mamy dużo czasu!
Po słowach Władcy każdy z Was, wstał i zabrał swoje rzeczy. Po upływie 30 minut staliście przed wielką bramą, za którą tylko bogowie wiedzieli co się kryje. Podnieceni czekającą przygodą ruszyliście. Po Honor.
Andreas
Mnóstwo myśli krążyło ci po głowie. Z jednej strony byłeś zadowolony i podniecony, z drugiej czułeś lekką obawę. Sprawdziwszy ekwipunek, ruszyłeś z Drużyną przez bramę. Często patrzyłeś na członków Drużyny, by wyczytać z ich twarzy co czują. Nie mogłeś za bardzo tego zrobić gdyż każdy był skupiony i z pewnością myślał to co Ty.
Ivellios
Rozmyślałeś nad tym jak przebiegać będzie podróż. Czy złapiesz dobry kontakt z drużyną. Rozmyślałeś też o uroczej kelnerce. Sprawdziłeś ekwipunek i ruszyłeś. Jak słyszałeś od Władcy, który Wam towarzyszył w drodze do pierwszego miejsca odpoczynku, szliście w kierunku Sembii. Podróż tam miała trwać około 2 dni. Drogą na wschód można było łatwo tam trafić, gdyż prowadził tam Lwi Trakt. Tam Władca miał załatwić swoje sprawy i wrócić do Cormyru. A Wy mieliście wyruszyć dalej, by przywrócić Honor Królestwu.
Nazarian
Lekko obawiałaś się wyprawy. Trzymałaś się cały czas pół-elfki, z którą nawiązałaś dobry kontakt. Rozmawiałyście długo i zaciekle na najróżniejsze tematy, więc podróż do Sembii nie wydawało się długa i nudna. Zaczynało Ci się naprawdę podobać.
Mangelee
Gdy szłaś do Sembii, rozmyślałaś cały czas co się stanie gdy już spotkacie smoka. Rozmyślania przerwała Ci Elfka, którą zdążyłaś polubić już na rynku. Zaczęłyście rozmawiać i przestałaś się zamartwiać. Z uśmiechem szłaś przez Las dzielący Cormyr i wielką Sembię.
Abachta
Szedłeś na końcu, nie chcąc zaprzyjaźniać się z Drużyną. Myślałeś jakie zniszczenia sięgnęły Sembii. Zapowiadała się długa, lecz ciekawa podróż. Nie martwiłeś się ani trochę. Strachu również nie czułeś. Traktowałeś tą przygodę jak zwykłą wyprawę, lecz z określonym celem.
" Tylko pstryk i już nie ma mnie.... Czasem bardzo tego chcę.... Zostawić wszystkich Was.... "

-
- Marynarz
- Posty: 151
- Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
- Numer GG: 3121444
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Andreas
Nareszcie. Zaczęło się. Co prawda prawdziwa przygoda miała dopiero nadejść, ale w głowie tropiciela już buszowałby przenajróżniejsze myśli. Gdzie pójdziemy, co znajdziemy, kogo spotkamy, jakich wrogów pokonamy. Te wszystkie pytania, sprawiały, że Andreasowi aż chciało się żyć. Życie na szlaku było czymś co kochał, a dawno nie miał już okazji sprawdzić się w nowej drużynie. Popatrzył na pozostałych członków grupy. Kontakt nawiążemy później. Na razie trzeba się wyciszyć i poczuć klimat szlaku. Powolnym krokiem zmierzał na samym końcu, co jakiś czas rozglądając się na boki szukając potencjalnych niebezpieczeństw. Nawet przed opuszczeniem miasta, można się wpakować w kłopoty. A tego chcemy uniknąć.
Nareszcie. Zaczęło się. Co prawda prawdziwa przygoda miała dopiero nadejść, ale w głowie tropiciela już buszowałby przenajróżniejsze myśli. Gdzie pójdziemy, co znajdziemy, kogo spotkamy, jakich wrogów pokonamy. Te wszystkie pytania, sprawiały, że Andreasowi aż chciało się żyć. Życie na szlaku było czymś co kochał, a dawno nie miał już okazji sprawdzić się w nowej drużynie. Popatrzył na pozostałych członków grupy. Kontakt nawiążemy później. Na razie trzeba się wyciszyć i poczuć klimat szlaku. Powolnym krokiem zmierzał na samym końcu, co jakiś czas rozglądając się na boki szukając potencjalnych niebezpieczeństw. Nawet przed opuszczeniem miasta, można się wpakować w kłopoty. A tego chcemy uniknąć.
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem 


-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Ivellios
Jeśli cała wyprawa potoczy się szczęśliwie do samego końca, to Azoun będzie moim dłużnikiem- rozmyslał po drodze elf. Naprawdę cieszył się, że wrócił na szlak. W drodze do sembii, niekiedy odezwał się do każdego jakąś miłą anegdotą, lub rzucił coś śmiesznego, aby ta wyprawa ne była zbyt nudna. Dodatkowo nie chciał, aby nikt w czasie podróży nie wpadł w kłopoty, wychodził kilka metrów naprzód i obserwował, czy gdzieś nie czai się bestia lub inne niebezpieczeństwo. To było normalne zachowanie, poza tym jako zwiadowca, skutecznie potrafił wyczuć zagrożenie.
Przepraszam, że tak długo, ale mam problem z internetem
Jeśli cała wyprawa potoczy się szczęśliwie do samego końca, to Azoun będzie moim dłużnikiem- rozmyslał po drodze elf. Naprawdę cieszył się, że wrócił na szlak. W drodze do sembii, niekiedy odezwał się do każdego jakąś miłą anegdotą, lub rzucił coś śmiesznego, aby ta wyprawa ne była zbyt nudna. Dodatkowo nie chciał, aby nikt w czasie podróży nie wpadł w kłopoty, wychodził kilka metrów naprzód i obserwował, czy gdzieś nie czai się bestia lub inne niebezpieczeństwo. To było normalne zachowanie, poza tym jako zwiadowca, skutecznie potrafił wyczuć zagrożenie.
Przepraszam, że tak długo, ale mam problem z internetem

"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."

-
- Pomywacz
- Posty: 64
- Rejestracja: wtorek, 24 lipca 2007, 23:10
- Numer GG: 2946336
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Rozmowa, którą czas zajmowały sobie damy, ucichła w końcu. Naza pogrążyła się w myślach. Od dłuższego czasu zastanawiała się, czy nie mogłaby wezwać towarzysza. Chowańca. I, jeśli tak, to jakiego? Zamierzała zająć się tym na najbliższym postoju. Póki co, nie miała ani czasu, ani siły. Podróż była długa i nużąca, dziewczynę przygnębiało otoczenie. Paradoksalnie, bo będąc elfką, powinna kochać dzikie ostępy. Jedyne, co ją w jakiś sposób uspokajało, było w miarę normalne i godne zaufania towarzystwo – chociaż barwne.
Mistrzu... mogę mieć pseudosmoka? : ))
Mistrzu... mogę mieć pseudosmoka? : ))

-
- Majtek
- Posty: 87
- Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
- Lokalizacja: Z Lwiej Skały
- Kontakt:
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Mangelee
Kiedy elfka przestała z nią rozmawiać Mangelee ukradkiem westchnęła z ulgą. No nareszcie się odczepiła. Uhh... ta Nazarian jest sympatyczna aż do przesady. Ile można gadać? Dziewczyna zaczęła się rozglądać. Widok lasu ją uspokajał, tu czuła się jak w domu. Brakowało jej tylko jakiegoś zwierzęcia. Była przyzwyczajona, że coś za nią łazi, bo zawsze miała psa. Ostatni zdechł kilka miesięcy temu, bo się z kimś pogryzł. Taa... przydałby się jakiś pies albo coś…Psy pomagają w polowaniach… często wyczuwają niebezpieczeństwo… no i po prostu miło jest je mieć…
Kiedy elfka przestała z nią rozmawiać Mangelee ukradkiem westchnęła z ulgą. No nareszcie się odczepiła. Uhh... ta Nazarian jest sympatyczna aż do przesady. Ile można gadać? Dziewczyna zaczęła się rozglądać. Widok lasu ją uspokajał, tu czuła się jak w domu. Brakowało jej tylko jakiegoś zwierzęcia. Była przyzwyczajona, że coś za nią łazi, bo zawsze miała psa. Ostatni zdechł kilka miesięcy temu, bo się z kimś pogryzł. Taa... przydałby się jakiś pies albo coś…Psy pomagają w polowaniach… często wyczuwają niebezpieczeństwo… no i po prostu miło jest je mieć…

-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Abachta wlókł się przez moment z tyłu. Nie zdążył zapoznać się z resztą drużyny, a że kontakty międzyludzkie nie należały do jego najbardziej ulubionych zajęć (może przez zwykły brak talentu do prowadzenia ciekawej rozmowy), wmieszał się między członków wyprawy, w nadziei, że ktoś do niego zagada. chociaż jeśli to nie nastąpi, nie będzie miał do nikogo specjalnego żalu.
Dno. I metr mułu. Jestem dumna z tego postu.
Dno. I metr mułu. Jestem dumna z tego postu.

-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
- Numer GG: 2461120
- Lokalizacja: Twisting Nether
Re: [Forgotten realms] Wyprawa po honor
Andreas, Nazarian, Mangelee, Abachta
Zmęczenie podróżą w końcu udzieliło się każdemu z was. Andreas, najbardziej skupiony na szlaku niż reszta, znalazł
dogodne miejsce na odpoczynek. Słońce już zaszło, tymczasem cała drużyna zdążyła już rozpalić ognisko i przygotować swoje posłania na noc, gdy nagle wszyscy usłyszeli głośny, przecinający leśną ciszę kobiecy krzyk.Wybiegliście na ścieżkę i zobaczyliście z daleka przewrócony wóz i kilka stojących obok niego osób. Król był ciekaw tej rzeczy i nalegał aby poszedł z wami.
Zmęczenie podróżą w końcu udzieliło się każdemu z was. Andreas, najbardziej skupiony na szlaku niż reszta, znalazł
dogodne miejsce na odpoczynek. Słońce już zaszło, tymczasem cała drużyna zdążyła już rozpalić ognisko i przygotować swoje posłania na noc, gdy nagle wszyscy usłyszeli głośny, przecinający leśną ciszę kobiecy krzyk.Wybiegliście na ścieżkę i zobaczyliście z daleka przewrócony wóz i kilka stojących obok niego osób. Król był ciekaw tej rzeczy i nalegał aby poszedł z wami.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
