Plan czy improwizacja?

-
- Pomywacz
- Posty: 23
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 11:10
- Lokalizacja: Poznań
Re: Plan czy improwizacja?
Najlepiej wziąść kartkę. Spisać sobie osoby, zdarzenia która maja miejsce w przygodzie, powiązania między osobami, a potem improwizować.
Na pewno nie można sztywno prowadzić graczy według swoich wytycznych, to widać i bardzo często psuje dobrą zabawę.
Na pewno nie można sztywno prowadzić graczy według swoich wytycznych, to widać i bardzo często psuje dobrą zabawę.


Nie ma złych języków programowania, są tylko źli programiści....

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Re: Plan czy improwizacja?
No tak... pamiętam jak kiedyś tworzyłem scenariusze. Jeszcze kiedy to ja byłem "głównym" MG, bo ostatnio o tym, że ja prowadzę dowiaduję się jakieś 30 do 60 minut przed sesją... no ale nieważne. U mnie wyglądało to tak:
1)robię sobie cośtam np. jem, oglądam TV, czytam, itp. i nagle: POMYSŁ! "Z tego można by zrobic fajną sesję"
2) Jak w końcu się zbiorę w sobie to biorę kartkę A4, siadam przy biurku i zacznam pisac, ale raczej tylko słowa klucze, rysunki i ewentualnie statystyki NPC - ów. Zazwyczaj jeszcze "spodziewany" ciąg wydarzeń (czyli plan). Zero ciągłego tekstu.
Tak więc można powiedziec, że kiedyś planowałem sesje i próbowałem się raczej trzymac planu. Oczywiście musiałem w niektórych sytuacjach improwizowac... ale odpowiednio manewrując rzeczywistością (jak to robią MG) można prowadzic graczy jak po sznurku, tak żeby tego nie zauważyli. To trudne i zazwyczaj się nie udaje w stu procentach, ale możliwe.
No a teraz? Jak już mówiłem - o tym, że mistrzuję dowiaduję się zawsze za późno, na przykład w połowie drogi na sesję. Wtedy przez resztę podróży przeszukuję pamięc w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu. Zazwyczaj mam takie "wyjścia bezpieczeństwa." Pomysły, na które kiedyś wpadłem, ale z jakiegoś powodu jeszcze nie zrealizowałem lub odrzuciłem. No i przez te 30 minut próbuję wymyśllic jakiś ogólny zarys "o co może tam chodzic." Potem jest improwizacja...
1)robię sobie cośtam np. jem, oglądam TV, czytam, itp. i nagle: POMYSŁ! "Z tego można by zrobic fajną sesję"
2) Jak w końcu się zbiorę w sobie to biorę kartkę A4, siadam przy biurku i zacznam pisac, ale raczej tylko słowa klucze, rysunki i ewentualnie statystyki NPC - ów. Zazwyczaj jeszcze "spodziewany" ciąg wydarzeń (czyli plan). Zero ciągłego tekstu.
Tak więc można powiedziec, że kiedyś planowałem sesje i próbowałem się raczej trzymac planu. Oczywiście musiałem w niektórych sytuacjach improwizowac... ale odpowiednio manewrując rzeczywistością (jak to robią MG) można prowadzic graczy jak po sznurku, tak żeby tego nie zauważyli. To trudne i zazwyczaj się nie udaje w stu procentach, ale możliwe.
No a teraz? Jak już mówiłem - o tym, że mistrzuję dowiaduję się zawsze za późno, na przykład w połowie drogi na sesję. Wtedy przez resztę podróży przeszukuję pamięc w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu. Zazwyczaj mam takie "wyjścia bezpieczeństwa." Pomysły, na które kiedyś wpadłem, ale z jakiegoś powodu jeszcze nie zrealizowałem lub odrzuciłem. No i przez te 30 minut próbuję wymyśllic jakiś ogólny zarys "o co może tam chodzic." Potem jest improwizacja...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"

-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Re: Plan czy improwizacja?
W połowie drogi to chyba przy odrobinie szczęścia się dowiadujesz... U nas w drużynie są takie cuda, że siedzimy już przy stole i kłócimy się, kto ma prowadzićWilczy Głód pisze: No a teraz? Jak już mówiłem - o tym, że mistrzuję dowiaduję się zawsze za późno, na przykład w połowie drogi na sesję.




-
- Bombardier
- Posty: 643
- Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
- Numer GG: 9025892
- Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
- Kontakt:
Re: Plan czy improwizacja?
Jako, że sesje u mnie odbywają się niezwykle nieregularnie, to teoretycznie mam od groma czasu na dokładne przygotowanie scenariusza. W praktyce wygląda to następująco: na 24h przed sesją siadam do zrobienia szkicu przygody, ot taki zarys, główni NPCe, miejsca, kilka statystyk, urywki rozmów. To zajmuje mi góra 2h, kolejne 4h to robienie mapek i innych rekwizytów, co stało się moją pasją. Z takim szkieletem idę na sesję i nanoszę na niego "mięśnie i skórę" jakimi jest improwizacja. Wychodzę z założenia, że nawet najbardziej dopracowany scenariusz może zostać zepsuty przez graczy, a prawdopodobieństwo rozwalenie jest wprost proporcjonalne do stopnia dopracowania. To oczywiście mój osobisty pogląd na tę sprawę. Poza tym nie robię zbyt dopracowanych scenariuszy, bo z własnego doświadczenia (choć na razie skromnego) wiem, że radość z sesji jest często niewspółmierna do włożonej pracy. Dlatego robię misz-masz planu i improwizacji, co ogranicza ryzyko zawodu w sytuacji, kiedy gracze zamiast rozwiązywać zadanie, nad którym MG pracował przez dwa dni, idą na dziw...przepraszam, panie negocjowalnego afektu, do pobliskiego bur... ekhem domu gościnności odpłatnej. Inną stroną medalu jest to, ze Mg powinien umieć nakłonić graczy do podążania za ścieżką fabularną, którą obmyślił, bazując na histori postaci, jej marzeniach, aspiracjach etc.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 9
- Rejestracja: piątek, 3 sierpnia 2007, 16:09
- Numer GG: 0
Re: Plan czy improwizacja?
Dla mnie improwizacja , gdyż plan bardzo często nie wypala i co wtedy pozostaje tylko ona. Be z niej chyba każda sesja jest nudna i z góry skazana na niepowodzenie chyba że ktoś jest bardzo dobrym Mg to może wtedy…
polski kozaku co swą siłą imponujesz , młodszych bijesz przed dziewczynami swe umiejętności pokazujes .Uwaj gdyż pewnego pieknego dnia i ty dostaniesz po mordzie od polskiego Kozaka

-
- Pomywacz
- Posty: 71
- Rejestracja: piątek, 8 grudnia 2006, 13:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Dziki Busz :P
- Kontakt:
Re: Plan czy improwizacja?
Podobnie jak Wy stawiam na improwizację. Cóż z tego, że przygotuje się scenariusz, nad którym głowiliśmy się kilka dobrych godzin. Gracz i tak zrobi nam, prędzej czy później, "szach i mat". Na sesję wybieram się tylko z ciekawym pomysłem, który wiem, że zainteresuje moich graczy. W grze pomysł sam się rozwija.
Jakieś trzy dni temu od razu na sesji wrzuciłem postacie do korytarzy świątyni. 5 minut później szła na nich fala gigantycznych pająków - warto zaczynać od mocnych i dobrych wrażeń, to rozkręci w niesamowitym tempie graczy. I dalej poszło z górki, gadałem to, co przyszło mi na myśl i miało sens. A z sesji wyszliśmy zadowoleni.
Jakieś trzy dni temu od razu na sesji wrzuciłem postacie do korytarzy świątyni. 5 minut później szła na nich fala gigantycznych pająków - warto zaczynać od mocnych i dobrych wrażeń, to rozkręci w niesamowitym tempie graczy. I dalej poszło z górki, gadałem to, co przyszło mi na myśl i miało sens. A z sesji wyszliśmy zadowoleni.

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: Plan czy improwizacja?
No nie wiem. Bez urazy (nie kwestionuje twoich zdolności mistrzowania) ale jakby na początku sesji MG potraktował mnie gromada pająków to bym go zabił chyba i pomyślał, że nie ma żadneo pomysłu (mówię hipotetycznie, bo nie byłem na twojej sesji i nie wiem jak się rozwijała. Jeszcze raz bez urazy).
Ja raczej stawiam na ogólny szkielet planu, a potem miarowo wprowadzam go w życie przy okazji sporo improwizując. I gracze czują się swobodnie, i ja wiem, że moge opowiedzieć swoją historię do końca (oczywiście po drodze pojawia sie całe multum nowych watków, dróg et cetera).
Ja raczej stawiam na ogólny szkielet planu, a potem miarowo wprowadzam go w życie przy okazji sporo improwizując. I gracze czują się swobodnie, i ja wiem, że moge opowiedzieć swoją historię do końca (oczywiście po drodze pojawia sie całe multum nowych watków, dróg et cetera).
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Plan czy improwizacja?
A tak mi się w sumie przypomniało. WG White Wolfa jedyną prawdziwą drogą jaką powinien iść narrator, to lekkie naszkicowanie przygody i improwizowanie. 


- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Re: Plan czy improwizacja?
Wlasnie - dobrych wrazen. Fala gigantycznych pajakow bylaby wedlug mnie jedynie mocna, chyba ze MG powiedzialby cos innego niz standardowe: "Idziecie, idziecie, idziecie, slyszycie cos, wyskakuje na was fala gigantycznych pajakow! Rzut na inicjatywe!". ; DJakieś trzy dni temu od razu na sesji wrzuciłem postacie do korytarzy świątyni. 5 minut później szła na nich fala gigantycznych pająków - warto zaczynać od mocnych i dobrych wrażeń, to rozkręci w niesamowitym tempie graczy. I dalej poszło z górki, gadałem to, co przyszło mi na myśl i miało sens. A z sesji wyszliśmy zadowoleni.
Teraz podczas tworzenia nowej kampanii zaczalem od stworzenia miasta, moze niekoniecznie od podstaw, poniewaz opieralem sie o materialy zrodlowe Mordheim, modyfikujac je wedle swojej woli. Cegielka po cegielce dodawalem szczegoly i... W ciagu wakacji wyszlo miasto tetniace zyciem, czekajace na jego wykorzystanie. Pisze o tym dlatego, ze do dobrej improwizacji warto miec podloze - mapke otaczajacego BG lasu z wyszczegolnionymi osadami i lokacjami specjalnymi, opis miasta, opis dzielnicy, itd. Najlepiej do tego dorzucic jeszcze kilka przecietnych NPCow na karteczce i improwizacja staje sie czysta przyjemnoscia ; ).
A odnosnie tego, czy stawiam na plan, czy na improwizacje, oczywiscie dalej podtrzymuje swoje zdanie i tworze dopracowane scenariusze, z kilkoma sciezkami, ktorymi moga podazyc bohaterowie, opisanymi BNami i lokacjami. Dla mnie napisanie pelnego scenariusza trwa od dwudziestu do czterdziestu godzin, a taka przygoda zazwyczaj starcza na trzy sesje (czyli trzy tygodnie). Jakos nie potrafie napisac krotszego ani dluzszego scenariusza, a wszystko zazwyczaj sprowadza sie do teorii spiskowych i intryg z elementami horroru.
A skad biore pomysly? Z losowych stron wikipedii.

-
- Pomywacz
- Posty: 71
- Rejestracja: piątek, 8 grudnia 2006, 13:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Dziki Busz :P
- Kontakt:
Re: Plan czy improwizacja?
No cóż. Możesz mieć rację, ale może opowiem jak to było. Nie graliśmy jakieś pół roku, wątek zapamiętałem dokładnie (Gracze też, bo byli mocno zdenerwowani za to co im zrobiłem).Alucard pisze:No nie wiem. Bez urazy (nie kwestionuje twoich zdolności mistrzowania) ale jakby na początku sesji MG potraktował mnie gromada pająków to bym go zabił chyba i pomyślał, że nie ma żadneo pomysłu (mówię hipotetycznie, bo nie byłem na twojej sesji i nie wiem jak się rozwijała. Jeszcze raz bez urazy).

Tak, jeśli Gracze lubiliby bawić się w wysilanie swoich umysłów, to zacząłbym inaczej. Jednak w takim przypadku nie zanudzę ich skomplikowaną intrygą (od czasu do czasu też jednak lubią pogłowić się, ale...) na wstępie czy nudnym i żmudnym szukaniem celu przez połowę sesji.
Oczywiście też nie wyrzuciłem pająków tak znikąd. Jeden z BN-ów westchnął coś w stylu: "mam nadzieję, że te cholerne pająki znowu nie zaatakują" - zaczęliśmy scenariusz jakoś w centrum świątyni. Pomińmy, że przez jakieś 5 minut rozmawiali z BN-ami o tym, jak się znaleźli w tym miejscu, jaki jest cel, itd. Jest to dosyć ciekawy sposób wprowadzenia, lekką dezorientację i ciekawość widać na twarzy Graczy tuż od razu.
Czy nie miałem pomysłu? W głowie miałem tylko ogólny zarys: gniazdo pająków połączone ze świątynią + ich cel (czyli mężczyźni, których od pewnego czasu poszukiwali). Jak już pisałem rozwinęło się bardzo ciekawie, a Gracze byli mocno zainteresowani.
I teraz - czy jestem dobrym MG? Z dwóch ostatnich sesji (w tym dzisiejszej) wyszedłem zadowolony (a rzadko mi się to zdarza) w obydwóch przypadkach była to improwizacja z niewielkim zarysem scenariusza. Po zaangażowaniu Graczy na sesji widać, że chłopakom się podoba. Może nie są oni bardzo wymagający, ale grają naprawdę dobrze (takich jak oni, to tylko ze świecą szukać).
No... trochę to inaczej przedstawiłemBLACKs pisze:"Idziecie, idziecie, idziecie, slyszycie cos, wyskakuje na was fala gigantycznych pajakow! Rzut na inicjatywe!".


PS. Gdzieś wyczytałem (może przekręcę) że "dobry film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi". Ile w tym racji?

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: Plan czy improwizacja?
OK. Rozumiem. Jedni gracze lubią to, inni tamto. Ja osobiście średnio lubie częstą walkę, ale skoro u ciebie gracze za tym przepadają, to trudno abyś robił im literacką sesje o pieleniu grządek. Czuj się rozgrzeszony w moich oczachkerlik pisze:Doskonale znam swoich Graczy i wiem co lubią - walkę... w każdej formie. Tak więc postanowiłem zastosować trik, który chciałem sprawdzić już dawno temu - zacząć sesję od skromnej akcji (w tym przypadku pięć pająków - rozprawili się z nimi błyskawicznie). I jaki efekt? Rozkręcili się chłopaki na całego, bo nic tak nie poprawia samooceny jak wygrana, nie mam racji?

O to chodzi. Jeżeli gracz wychodzi z sesji zadowolony, to znaczy, że MG był dobry i koniec gadania.kerlik pisze:I teraz - czy jestem dobrym MG? Z dwóch ostatnich sesji (w tym dzisiejszej) wyszedłem zadowolony (a rzadko mi się to zdarza) w obydwóch przypadkach była to improwizacja z niewielkim zarysem scenariusza.
Tak... zabiłes mi klina, bo też to pamiętam, ale kto to powiedział to nie moge sobie za cholere przypomnieć. Calus od pięknego i genialnego Alucarda za pomockerlik pisze:PS. Gdzieś wyczytałem (może przekręcę) że "dobry film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi". Ile w tym racji?

[To maksyma Alfreda Hitchcocka. Całość brzmi: "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć." - fds]
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Re: Plan czy improwizacja?
jeśli chodzi o układanie scenariuszy to wole wyjscie pośrednie, wymyślam tylko ogólny zamiar głównego questa sesji, ważniejszych NPC i wazniejsze zdarzenia, reszta to totalna improwizacja, a najczęściej quest to tylko jakis drobny powód aby całą drużyne zebrac w kupe i żeby byli w jednym miejscu z jakiegoś powodu a nie "jesteście w.... (powód nieważny i początek sesji)" ew. coś co ściagnie Hegemończyka do Detroit, potem po wykonaniu tego zadania gra toczy się dalej a drużyna dalej w jednej kupie.
Znajac logike moich niektórych graczy to coś by zrobili nie "dlatego że MG chce" tylko "dlatego że moja postac chce"
więc początek w stylu "zaczynacie w Detroit" zakończyłby się deklaracją "głupie to miasto, zastanawiam się co mi potrzebne żeby wrócic do Hegemonii", bardziej ich przekonuje jak powiem że zaczynają w "detroit bo ..." albo jeszcze lepiej niech zaczyna w miejscu z pochodzenia i żeby z własnej woli poszedł do tego Detroit. cóż, taka drużynka
Znajac logike moich niektórych graczy to coś by zrobili nie "dlatego że MG chce" tylko "dlatego że moja postac chce"
więc początek w stylu "zaczynacie w Detroit" zakończyłby się deklaracją "głupie to miasto, zastanawiam się co mi potrzebne żeby wrócic do Hegemonii", bardziej ich przekonuje jak powiem że zaczynają w "detroit bo ..." albo jeszcze lepiej niech zaczyna w miejscu z pochodzenia i żeby z własnej woli poszedł do tego Detroit. cóż, taka drużynka
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars

-
- Bombardier
- Posty: 643
- Rejestracja: niedziela, 12 czerwca 2005, 15:41
- Numer GG: 9025892
- Lokalizacja: Bydgoskie przedmieścia mrokiem zalane...
- Kontakt:
Re: Plan czy improwizacja?
Podpisuję się pod szacownym przedmówcą. Gracze muszą mieć odpowiedni powód/bodziec, który sprawi, że podążą za zamysłem Mistrza. Co do głównego wątku tej dyskusji powiem, że w sytuacji kiedy prowadzi się kilku drużynom (tj w mojej sytuacji) tworzenie szkieletu scenariusza i oblekanie go improwizacją jest wg mnie jedynym słusznym wyjściem. Już śpieszę z wyjaśnieniami o co mi biega. Mianowicie, kiedy chcemy stworzyć super dopracowany scenariusz, to opieramy go na historii postaci, ich celach pragnieniach, wrogach jakich sobie napytali, ich przyjaciołach itd. itp. W takim wypadku, pomimo takiego samego zamysłu na przygodę i głównego wątku (zakładając oczywiście, że prowadzimy ten sam scenariusz wszystkim prowadzonym przez nas drużynom) trzeba dla każdej drużyny układać cały scenariusz od nowa. W moim wypadku, tworzenie osobnego (super dopracowanego) scenariusza dla każdej z drużyn to ogromny wysiłek i ogromna ilość czasu, jaki trzeba weń włożyć. Dlatego można powiedzieć, że jestem niejako skazany na tworzenie jedynie szkieletu scenariusza, a nie jego szczegółowe dopracowywanie. Ach gdyby doba miała więcej godzin.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"

-
- Majtek
- Posty: 110
- Rejestracja: niedziela, 25 grudnia 2005, 14:34
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Thorris
Re: Plan czy improwizacja?
Jak dla mnie to tylko i wyłącznie improwizacja. Nigdy nic nie przygotowuje kiedy zaczynam nową przygodę (z wyjątkiem kilku koniecznych elementów). Gram już od dłuższego czasu z moją obecną grupą graczy i zdążyli oni już namieszać w świecie na tyle dużo by zawsze echo ich czynów mogło ich dosięgnąć. Tak naprwadę to gracze sami decydują co robić, ja tylko opisuje im konsekwencje ich działań, które mszczą się na nich gdy to konieczne, a wynagradzają gdy na to zasłużyli. Czasem gdy mi się nudzi przegotowuję jakiś ogólny rys przygody, lub kilka pomniejszych wątków ale wiem, że cała ta "praca" może pójść na marne gdyż gracze mogą wcale nie pójść wyznaczoną przeze mnie drogą i wtedy i tak muszę improwizować. No i wreszcie, ja po_prostu lubie improwizować, ponieważ wtedy naprawdę mogę się wykazać i mi się nie nudzi, a jak już mam wszystko poukładane to nie muszę się tak bardzo zaangażować i gra staje się dla mnie nudna.
No i na koniec jeszcze tylko dodam, że robie bardzo dużo notatek. Zapisuje prawie wszystko, to jak gracze potraktowali kobietę w karczmie, to czy znaleźli cenny artefakt albo to czy kupili od gnoma fajkowe ziele, które okazało się zakazanym narkotykiem. Zawsze wykorzystuje najdrobniejsze detale by móc zesłać na graczy nowe przeszkody. Może więc to jest planowanie przygody...?
No i na koniec jeszcze tylko dodam, że robie bardzo dużo notatek. Zapisuje prawie wszystko, to jak gracze potraktowali kobietę w karczmie, to czy znaleźli cenny artefakt albo to czy kupili od gnoma fajkowe ziele, które okazało się zakazanym narkotykiem. Zawsze wykorzystuje najdrobniejsze detale by móc zesłać na graczy nowe przeszkody. Może więc to jest planowanie przygody...?
"Niewiedza nie stanowi usprawiedliwienia dla nieprzemyślanych działań. Gdy się nie wie, gdy ma się wątpliwości, warto jest zasięgnąć porady..."

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 8
- Rejestracja: sobota, 25 sierpnia 2007, 15:21
- Numer GG: 2944314
Re: Plan czy improwizacja?
No właśnie, tak jak już kilka osób tu napisało, dla początkujących MG ważne jest to, by zaczynać od gotowych scenariuszy, a nie w pełni improwizować w czasie swych pierwszych, tych bardzo ważnych i dość stresujących sesji. W moim akurat przypadku, zamiast właśnie skorzystać ze scenariusza i przedstawić graczom konkretną, ładną i ciekawą przygodę, ruszałem na sesję bez konkretnego przygotowania. Oczywiście, miałem ze sobą kostki, Ekran Mistrza GRy z DnD-ka (choć graliśmy w mój własny, KOMPLETNIE niedopracowany system, ale to się przecież nie liczy, mimo nawet nieznajomości zasad do DnD), z MP3 puściłem muzyczkę (to akurat w chwili gdy graliśmy w domu jednego z graczy) - ba: był nawet łanie zrobiony kubek z tektury do rzucania kośćmi. Ale jednego brakowało: historii, scenariusza, chociażby zarysu: co, gdzie i jak...
Ale skądże, idę sobie szybkim krokiem do miejsca spotkania, nabuzowany; myślę sobie - będzie super! Wchodzimy, ustawiamy wszystko na swoich miejscach, siadamy wygodnie, podsuwamy stolik i nagle... zonk! Od czego zacząć? Może historia? Ale przecież to będzie żałosne, ja NICZEGO nie wymyśliłem... dobra obędzie się, no nie? A więc siadam i myślę, myślę... od czego by zacząć? Wreszcie jeden z graczy przerwał chwilę milczenia i powiedział- No to gramy, czy nie? -no jasne, że gramy, ale w co? No to gracze podrzucili pomysł - w lesie. Super, brawo, premia +300 XP dla pomysłodawcy! No ale o co może chodzić? Hmm... po chwili (około 2 min.) wpadłem na pomysł z jakimś magiem czy czymś kto wplątał by ich w intrygę, zrobił z nich niewolników i dawał im zadania... dobra w porządku. A więc jeśli mam podstawę wymyśloną w ciągu 20 sekund to można grać, nie?
A więc zaczęło się:
-W oddali dostrzegacie nagle jakiś dziwny błysk, coś emanujące niezwykłą, magiczną energią... (chwila zacięcia) ...nadleciał mag...
Pozwólcie, że oszczędze wam tego śmiechu z żałośnie prowadonych sesji, nabijania się z braku jakiegoś podręcznika czy chociaż zeszytu z notatkami, nie zwracanie w_ogóle uwagi na klimat, zero nowatorskich pomysłów...
No i co? Wyszliśmy w końcu... umęczyłem się i ja, i moi gracze. Właściwie w skali 1-10, wszyscy byli zadowoleni na 0,5. Właściwie czuję, że marnuję potencjał moich graczy, gdyż oni są naprawdę dobrzy, mimo braku doświadczenia. Czuję się jak żywa kula u ich nóg. Wspomnienia z sesji to coś strasznego, ból głowy to juz norma: stres, złość, ciągła gadanina, poprawianie się w stylu "no tak zabiliście tego ogra (nadludzki wysiłek i spryt, gracze byli na poziomach 2,1,2), ale wiecie... patrzę na tą mapkę podziemii i dochodzę do wniosku, że go tu wcale powinno nie być".
Co tu się rozpisywać; po prostu to, co zaserwowałem moim graczom (właściwie nie wiem, czy któryś z nich będzie chciał jeszce ze mną grać
... ) to było nic innego, jak ROZBÓJ W BIAŁY DZIEŃ - z użyciem tępych przedmiotów takich jak bezsensowna mechanika (pomieszane z poplątanym...) i obrazy mienia w postaci fatalnego storytellingu...
Właściwie jestem żywym przypadkiem, ukazującym, jak mimo chęci i dobrych graczy, można zrobić coś na wzór niedorobionego frankensteina (bo frankenstein był przynajmniej straszny, a u mnie gracze tylko siedzieli i gapili się na mnie wzrokiem mówiącym "co ten przygłup jeszcze wymyśli?"). Krótko mówiąc - chciałem zrobić coś z niczego, ukręcić z piasku bicz. Nie miałem podręcznika, pomysłu, chociażby czegokolwiek, na czym mógłbym się oprzeć w czasie prowadzenia.
Może KIEDYŚ jeszcze coś poprowadzę, ale nie wiem, z kim, bo stary skład pewnie zrobi kwaśną minę i powie "wiesz, szkoda czasu, to, co prowadziłeś było słabe i nie ma sensu się znowu męczyć". Tragedia, zmarnowana okazja... przy okazji publicznie przeproszę moich graczy i inne osoby, które doznały trwałego uszczerbku na psychice przez moje prowadzenie i pewnie już do końca życia będą miały uraz do gier fabularnych. A szkoda... bo teraz mam już scenariusz i podręcznik do planszowo-towarzyskiego DnD-ka... tylko KTO w to zagra ze mną jako Mistrzem Gry w realu (na lastinn.info jakoś to szło, ale jednak to jeszcze nie jest to...)?
Chyba już nikt...

Ale skądże, idę sobie szybkim krokiem do miejsca spotkania, nabuzowany; myślę sobie - będzie super! Wchodzimy, ustawiamy wszystko na swoich miejscach, siadamy wygodnie, podsuwamy stolik i nagle... zonk! Od czego zacząć? Może historia? Ale przecież to będzie żałosne, ja NICZEGO nie wymyśliłem... dobra obędzie się, no nie? A więc siadam i myślę, myślę... od czego by zacząć? Wreszcie jeden z graczy przerwał chwilę milczenia i powiedział- No to gramy, czy nie? -no jasne, że gramy, ale w co? No to gracze podrzucili pomysł - w lesie. Super, brawo, premia +300 XP dla pomysłodawcy! No ale o co może chodzić? Hmm... po chwili (około 2 min.) wpadłem na pomysł z jakimś magiem czy czymś kto wplątał by ich w intrygę, zrobił z nich niewolników i dawał im zadania... dobra w porządku. A więc jeśli mam podstawę wymyśloną w ciągu 20 sekund to można grać, nie?
A więc zaczęło się:
-W oddali dostrzegacie nagle jakiś dziwny błysk, coś emanujące niezwykłą, magiczną energią... (chwila zacięcia) ...nadleciał mag...
Pozwólcie, że oszczędze wam tego śmiechu z żałośnie prowadonych sesji, nabijania się z braku jakiegoś podręcznika czy chociaż zeszytu z notatkami, nie zwracanie w_ogóle uwagi na klimat, zero nowatorskich pomysłów...
No i co? Wyszliśmy w końcu... umęczyłem się i ja, i moi gracze. Właściwie w skali 1-10, wszyscy byli zadowoleni na 0,5. Właściwie czuję, że marnuję potencjał moich graczy, gdyż oni są naprawdę dobrzy, mimo braku doświadczenia. Czuję się jak żywa kula u ich nóg. Wspomnienia z sesji to coś strasznego, ból głowy to juz norma: stres, złość, ciągła gadanina, poprawianie się w stylu "no tak zabiliście tego ogra (nadludzki wysiłek i spryt, gracze byli na poziomach 2,1,2), ale wiecie... patrzę na tą mapkę podziemii i dochodzę do wniosku, że go tu wcale powinno nie być".
Co tu się rozpisywać; po prostu to, co zaserwowałem moim graczom (właściwie nie wiem, czy któryś z nich będzie chciał jeszce ze mną grać

Właściwie jestem żywym przypadkiem, ukazującym, jak mimo chęci i dobrych graczy, można zrobić coś na wzór niedorobionego frankensteina (bo frankenstein był przynajmniej straszny, a u mnie gracze tylko siedzieli i gapili się na mnie wzrokiem mówiącym "co ten przygłup jeszcze wymyśli?"). Krótko mówiąc - chciałem zrobić coś z niczego, ukręcić z piasku bicz. Nie miałem podręcznika, pomysłu, chociażby czegokolwiek, na czym mógłbym się oprzeć w czasie prowadzenia.
Może KIEDYŚ jeszcze coś poprowadzę, ale nie wiem, z kim, bo stary skład pewnie zrobi kwaśną minę i powie "wiesz, szkoda czasu, to, co prowadziłeś było słabe i nie ma sensu się znowu męczyć". Tragedia, zmarnowana okazja... przy okazji publicznie przeproszę moich graczy i inne osoby, które doznały trwałego uszczerbku na psychice przez moje prowadzenie i pewnie już do końca życia będą miały uraz do gier fabularnych. A szkoda... bo teraz mam już scenariusz i podręcznik do planszowo-towarzyskiego DnD-ka... tylko KTO w to zagra ze mną jako Mistrzem Gry w realu (na lastinn.info jakoś to szło, ale jednak to jeszcze nie jest to...)?
Chyba już nikt...




- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Re: Plan czy improwizacja?
Rozboj w bialy dzien to: BLACKs (MG) + Phov + Ciocia Squad + Kuchnia Babci. xDROZBÓJ W BIAŁY DZIEŃ
(Tak, nadal nie moge zapomniec tej sesji. Po niej zmobilizowalem sie, by osiagnac prawdziwe mistrzostwo ^^)
To tylko kolejny przyklad na to, ze poczatkujacy MG powinni zaczynac od gotowych scenariuszy. Nieznajomosc zasad do DnD - gracze znali je lepiej od Ciebie, czy ten bol Cie ominal?No właśnie, tak jak już kilka osób tu napisało, dla początkujących MG ważne jest to, by zaczynać od gotowych scenariuszy, a nie w pełni improwizować w czasie swych pierwszych, tych bardzo ważnych i dość stresujących sesji. W moim akurat przypadku, zamiast właśnie skorzystać ze scenariusza i przedstawić graczom konkretną, ładną i ciekawą przygodę, ruszałem na sesję bez konkretnego przygotowania. Oczywiście, miałem ze sobą kostki, Ekran Mistrza GRy z DnD-ka (choć graliśmy w mój własny, KOMPLETNIE niedopracowany system, ale to się przecież nie liczy, mimo nawet nieznajomości zasad do DnD), z MP3 puściłem muzyczkę (to akurat w chwili gdy graliśmy w domu jednego z graczy) - ba: był nawet łanie zrobiony kubek z tektury do rzucania kośćmi. Ale jednego brakowało: historii, scenariusza, chociażby zarysu: co, gdzie i jak...
Podoba mi sie Twoje optymistyczne nastawienie, poniewaz gdy ja ide na sesje, zawsze zadaje sobie pytanie: "Po co ja to robie?", a gdy patrze na graczy mysle: "Ja im mam prowadzic? OMG, przygotuj sie na 5h kaszany." No, ale jakos te kilka lat ze mna przezyli ; ).Ale skądże, idę sobie szybkim krokiem do miejsca spotkania, nabuzowany; myślę sobie - będzie super!
Nie stresuj sie, porozmawiaj z nimi, powiedz, ze tamten raz to byl niewypal, a teraz jestes przygotowany. : ]Chyba już nikt...![]()
![]()

-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Plan czy improwizacja?
Wiesz, bez przygotowanego scenariusza dobrze ci nie pójdzie. A grałeś jako gracz? Spróbuj przekonać kogoś innego do bycia MG, jeśli tak bardzo chcesz grać.
I przyłączam się do pomysłu BLACK'sa - nie stresuj się
Pogadaj z nimi. Ale tym razem niczego nie sp**prz. Bo jak zrobisz to drugi raz... Ja bym na sesję do takiego mg już nie poszedł. Ale pojedyńczy niewypał może się każdemu zdarzyć.
I przyłączam się do pomysłu BLACK'sa - nie stresuj się

