Kfiatki wypowiedziane podczas jednej z sesji w Cadwallon.
G1- Inżynier- mechanik(ja)
G2- Ogromnych rozmiarów pół wilk, pół człowiek
Mg odgrywający rolę kobiety maga(G3)
Zostaliśmy pojmani przez grupę bandziorów. Zerowe szanse na wygraną walkę, nikłe na ucieczkę. Pada standardowa formułka "dukaty lub śmierć".
G1 do G2
G1: Pamiętasz byłem ci winny 100 dukatów
G2: Noo...
G1: Wiesz co? Ja ci je teraz oddaję.
Po znalezieniu w pewnej skrzynce paru gemów ciemności.
G2 do G3
G2: Jesteś magiem, weź je, przydadzą się.
G3: Jestem magiem światła, nic mi po gemach ciemności
G1: Mogę je wziąć? (do MG) Sprawdzam je.
Mg: Jesteś inżynierem, nie znasz się na magii, tak więc czujesz tylko
dziwne ciepło bijące od gemów.
G1: Ciepłe?! Hmmm... Zupełnie jak ruda uranowa, ciekawe czy da się je rozszczepić...
Podobno rozbrajające były ogniki które zapłonęły w tym momencie w moich oczach.
Kupujemy u szemranego handlarza amunicję do mojej broni (posiadanie broni palnej jest surowo zabronione w Cadwallonie). Zapłaciliśmy dość wygórowaną cenę (po moim spalonym rzucie na targowanie się). Jednak nie zrażaliśmy się i postanowiliśmy wykorzystać to że mamy takowego handlarza pod ręką, postanowiliśmy kupić trochę nafty do napędzania mojego mechanicznego szczura(towar również nielegalny). Kupiec oferuje kolejną wygórowaną cenę.
G2: Bez przesady! Opuść trochę.
Kupiec: Bo co mi zrobisz?
G2 do Mg: Zdzielam go po głowie żeby sobie za dużo nie myślał.
G2 zapomniał że ma łapę 2 razy większą od głowy tamtego.
Mg: Kupiec leży i się nie rusza
Pomyślałem sobie, że mógłbym sprawdzić czy jest nieprzytomy, czy tylko lekko oszołomiony. Daję znak Mg że chcę coś powiedzieć, lecz przypominam sobie, że tak właściwie nie wiem co mam zrobić, więc zacząłem wydawać ulubiony odgłos naszych polityków ("yyyy") i zastanawiać się jak to sprawdzić. W końcu zdenerwowałem się i stwierdziłem że kopię go. Kupiec jęknął z bólu.
G1: Przynajmniej wiemy, że żyje.
Mg: Widzicie zbliżający się patrol milicji.
G2: Wołam ich i mówię żeby zabrali naszego przyjaciela do izby wytrzeźwień, bo nie czuje się najlepiej.
Milicja oddala się z kupcem. Nagle Mg wybucha śmiechem.
G1: O co ci chodzi?
Mg: Tak to jest jak osoby nieprzygotowane zabierają się do rozboju. Najpierw zapłacili mu górę pieniędzy, potem pobili do nieprzytomności a na koniec zawołali milicję.
Nauczyłem się nowej zdolności „przebrania”, postanowiłem ją od razu wypróbować. Miałem niebotycznie wysoki rzut na zdolność rozpoznania. Do mojego pokoju wchodzi G3. I mówi (po spalonym rzucie).
G3: Kim jesteś i co ty tu robisz ?
Odpowiedziałem nie myśląc wiele
G1: It is I, Leclerc
Weszliśmy do komnaty na końcu długiego drewnianego tunelu (komnata i tunel pod wodą). Tunelem zaczęło nadbiegać mnóstwo goblinów. Postanowiłem strzelić do najbliżej nadbiegającego. Nieudany rzut. Trafiłem w ścianę z której zaczyna ciurkać woda. G2 nie myśląc wiele również postanowił również spróbować szczęścia, z podobnym co ja skutkiem. Otwór poszerza się znacznie, wody nie sposób zatrzymać. Gobliny uciekają w popłochu.
G2 spoglądając na karty graczy: Wiesz co? Trzeba było przemyśleć to posunięcie,
szczególnie że żadne z nas nie potrafi pływać.