Gry największym złem świata! *mamrocze pod nosem* Trzęsienie ziemi było, to teraz... Tak, tak, teraz napięcie powinno rosnąć *podrapał się w głowę* Chyba niczego nie pokręciłem...
Dlaczego to gry są tym złem, tym szatanem, tym na co próbuje się zrzucić odpowiedzialność, za brak czasu i uwagi dla dziecka? Żebym ja to wiedział. Jedno jest pewne, agresja siedzi w nas głęboko i choćby ludziom zabrać komputer, książki, telewizor to i tak pacyfistami nie zostaną, taka nasza natura. Oglądałem ostatnio Fakty i zniesmaczyłem się bardzo, przykład dziecka, któremu matka odłączyła prąd i rzucił się na nią z krzesłem (Tibia to suo!). Śmieszne, ale tak jest, gdy temat chce się eksploatować, a materiału badawczego brak. Mówi się, że gry są gorsze od telewizji, bo telewizja do rozrywka bierna i widz tylko ogląda sceny przemocy, a w grze bierze w niej czynny udział. Tak, gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Ale nie jest! Pod moimi oknami słyszę właśnie przykład ogłupiającego wpływu telewizji, grupa jakiś dzieci z podstawówki bije się, naśladując postaci, z anime Dragon Ball (Dragon Ball to też suo!). Pamiętam pogadanki w bibliotece, jeszcze, gdy sam byłem w ich wieku. Z racji, że wtedy mało kto posiadał komputer, to telewizję obarczano za wszelkie zło tego świata.
To nie telewizja i nie komputer powodują, że społeczeństwo jest coraz głupsze (bo jest!), a brak zainteresowania ze strony rodziców. Brak kontroli i większości lenistwo. Łatwiej puścić dziecku maraton kreskówek w TV, czy dać mu grę i mieć spokój na kilka godzin, niż poświęcić ten czas dziecku.
Inna kwestia, która była poruszana powyżej, to fakt, że wszystko zależy od psychiki człowieka. Osobiście nigdy nie miałem ochoty kupić broni i zabić wszystkich kolegów w szkole, choć różnie mi się z nimi układało. Jednak media wiedzą lepiej, jestem potencjalnym mordercą, więc przepraszam, idę kupić broń i naprawić swój błąd.
Każdy człowiek jakiemu mówiłem "słowa Szelmona" (z tych co gier nieznoszą) mówił:
- Ciekawe ile za to dostali ci naukowcy!
He he he, prawda, w latach 70-ych, byli naukowcy, którzy twierdzili, że palenie absolutnie nie szkodzi i że jest to tylko propaganda, która ma na celu zniszczyć biedne, małe koncerny tytoniowe. Ci pewnie sporo dostali od Blizzarda i jemu podobnych.
Ograniczenia wiekowe są wystarczającym mechanizmem, wystarczy, by rodzice sprawdzali, co pociecha ma na dysku. O sprzedawcach nie mówię, bo oni i 8 latkowi sprzedadzą grę 18+, bo "business is business". Podobnie ma się rzecz z alkoholem i tytoniem.