posiedzę w biurze 8h dziennie i poprzewracam bez celu papierki
Dane mi było "posiedzieć" w księgowości dużej firmy. Oczywiście nie była to praca, tylko staż akademicki na który wysłał mnie urząd pracy (40h tygodniowo, 480zł/mc - potem podwyższyli na 650 - moje ostatnie dwa miesiące stażu się na to załapały). To nie było bezsensowne przewracanie papierków. Faktury były dobrze zaksięgowane, korekty (inny rodzaj faktury - zmiana/odwołanie zamówienia) uwzględnione i strona "winien" równała się stronia "ma" (a jak nie, to szukamy błędu). Krótko mówiąc zawsze było to zrobione i szło się do domu z poczuciem, że coś się zrobiło, szkoda tylko, że tak mało płacili.
A co do dodatkowych zadań, to też były i nikt nie lamentował (traktowaliśmy to raczej jak miłą odmianę)
Akwizycja też jest pracą
Jeśli mówimy o obdzwanianiu wszystkich znajomych z ofertą, albo chodzeniu po domach i namawianiu obcych ludzi aby coś kupili, to to nie jest praca (takie mi się "trafiły").
Przekonanie drugiej osoby, aby drogo kupił coś co nie jest mu potrzebne wymaga specjalnego talentu (do naciągania). Nie chcę się na ten temat teraz rozpisywać i przywoływać konkretów, gdyż były to bardzo przykre doświadczenia, a to nie jest główny wątek naszej rozmowy.
Inny rodzaj akwizycji to znany avon - dajemy chętnym znajomym katalogi i każdy sobie wybiera co chce - bez wciskania niepotrzebnego towaru.
Była też firma zajmująca się odszkodowaniami dla uczestników wypadków samochodowych (od winnego stłuczki, do poszkodowanego) - zadanie polegało na znalezieniu "powypadkowców" i proponowaniu im swojej usługi. To też jest bez nabijania ludzi w butelkę.
Ale nie rozpisujmy się o akwizycji bo odbiegniemy od tematu jakim jest praca
Z tymi oszustami, to nie do ciebie. Niczego nie sugeruję, po prostu tak mi się tylko skojarzyło (jedynym podobieństwem jest obietnica zarobków, a to dość powszechne). Zostało to źle napisane - powinno być oddzielone conajmniej kropką i enterem, a nie myślnikiem.
Przepraszam, to nie było do ciebie - to do profitu
@Kim
Tak cię bawi nieszczęście innych???
Nie śmiej się tak, bo to nieładnie!
A poza tym nie mam w laptopie takiej rozdzielczości i prze ciebie strona nie mieści mi się na monitorze
Co do kierunku studiów, to ja jestem po Matematyce Finansowej i Ubezpieczeniowej.
Moje CV oczywiście poszło do marketów (ale nie do mc), ale nie zaproponowali mi nawet siedzenia za kasą. W bankach to samo - nawet kasy nie zaproponowali, choć jeden znajomy dostał tam taką pracę (bez studiów).
@Artos
Zgadzam się z tobą, że jest to bardzo ważna rozmowa.
braku asertywnosci, przedsiebiorczosci i po prostu woli do sprobowania znalezienia pracy.
Mówisz o mnie? Mam za sobą kilka naprawdę intensywnych miesięcy szukania pracy *
Gratuluję wam pracy i życia w Szczecinie. To jest chyba różnica miast, niesamowite, że to się u was tak szybko i sprawnie odbywa. U mnie w Łodzi po złorzeniu CV (oraz listu/podania) czekało się conajmniej tydzień na odpowiedź, a rekord to chyba 4 miesiące (tych co nigdy nie odpowiedzieli oczywiście nie liczę), w odpowiedzi było często umówienie spotkania / rozmowy kwalifikacyjnej - na za parę dni, a dopiero potem... tutaj mi się urywa trop, bo tak naprawdę po stwierdzeniu "zadzwonimy" odezwano się do mnie tylko raz (do pracy którą mam obecnie).
Czy jest ktoś, kto w Łodzi znalazł pracę ?
To co robiliście dla Eglaresta ???
Nikt nie zapłaci 200zł premii, jeśli to co zrobisz aby ją dostać, nie przyniesie mu większego zysku (conajmniej 250).
Mekow, czy tobie odpowiada praca za granica nawet za lepsze pieniadze w roli sprzataczki/magazyniera/gonca/ochroniaza? Raczej nie sadze.
Oficjalnie to się nazywa "customer asisstant" (pomocnik klienta). Pracuję na noce (więcej płacą, a dla mnie to żadna różnica) i moim głównym zadaniem jest ułożenie towarów na półkach. Nie jest to praca fizyczna, a raczej manualna. Czy mi odpowiada? Póki co tak
Mam pracę i cieszę się z tego
Zadowolenie z pracy jak najbardziej jest
......... z życia .... różnie
A teraz pracuję tu już od pół roku i mam 10% zniżkę dla pracowników na zakupy
a że i tak kupuję wszystko w naszym sklepie to wiadomo
Oprócz tego ludzie są tutaj bardzo mili (Anglicy i Portugalczycy i nie tylko, bo o tutejszych polakach niestety nie mogę tego powiedzieć). Zwłaszcza jeden menager jest bardzo miły, wyrozumiały i potrafi zmotywować. Na koniec pracy zawsze pochwali i podziękuję za wykonaną pracę
Może jest to trochę kwestia miejsca, bo jest to małe miasteczko - w Londynie podobno ludzie są bardzo niemili (a to tylko 30 mil różnicy).
Nie wiem, czy chcę tu spędzić resztę życia, ale póki co nie narzekam. Siostra w Walii, matka w Szkocji, a przyjaciół to ja mam w internecie... tutaj, na tawernie
Jesli jestes osoba wyksztalcona powinienes miec troche chociazby wyzsze ambicje i tego tez Ci zycze.
Dziękuję... bardzo dziękuję
Mam wyższe wykształcenie (Politechnika Łódzka) - to mój jedyny sukces w życiu, więc nawet chwale się tym w podpisie
Moje ambicje były niczego sobie. Zwłaszcza zaraz po ukończeniu studiów, kiedy wszystko stało otworem. Niestety stopniowo malały, gdy nie udawało mi się znaleźć pracy. Nawet praca w markecie za kasą, była mało ambitna, ale i na taką poszły CV'ki. Byłby to skromny sukces, którego mi jednak nie dane było zdobyć.
Złapać wróbla i trzymając go aby nie uciekł, szukać gołębia
Ale wróbla nie było, nawet tej kasy w markecie
Mam nadzieje, ze wyciagniesz wnioski i tym razem chociazby spojrzysz do Urzedu Pracy lub gazety, a nie bedziesz sie blakal po miescie w poszukiwaniu wywieszki z "zatrudnie". Bo jesli tak dalej bedziesz postepowal, to nie dziwie sie ze masz problemy ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy w Polsce.
Myślisz, że tak wyglądało moje szukanie pracy???
Moje poszukiwania odbywały się głównie w internecie (zwłaszcza z początku). Pracuj.pl gazetapraca.pl i kilka innych/mniejszych portali których już nie pamiętam. Oprócz tego gazeta z ogłoszeniami (choć nie od początku) i to co przed nosem (głównie markety i banki). A urząd pracy... wysłał mnie na staż akademicki. Nie zaproponowali żadnej pracy, ani szkolenia - nawet po odbyciu stażu... Może też jest to kwestia lokalizacji. Jest tu ktoś z Łodzi?
Zgadzam się z Artosem. Ja też swego czasu (do rozpoczęcia studiów) współpracowałem z Eglarestem...
Pracowałeś w wakacje pomiędzy maturą, a rozpoczęciem studiów? Czy może nawet matura nie jest potrzebna???
To wszystko brzmi bardzo pięknie - zwłaszcza zarobki omamiają. Ale
co robiliście dla Eglaresta ??? Za co konkretnie te premie???
*
Po ukończeniu studiów szukam pracy: w necie w swoim zawodzie. Wydawało mi się, że coś umiem, nauczę się więcej i że naprawdę mogę czegoś dokonać... bzdura.
Odpowiadam tylko na ogłoszenia, na które spełniam wymagania. Początkowo (pierwszy miesiąc) około 20 dziennie.
Potem przychodzi czas na gazetę i inne źródła informacji (intensywność "netowskich" spada do około 15 na dzień).
Mam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną: doradca finanfowy, wszystko pięknie wyglądało (nawet zarobki/premie tak wysokie jak u Eglaresta).
A gu...zik. Tak zamydlili mi oczy (po tych doświadczeniach już nigdy tak łatwo nie zaufam innym ludziom), że nie zauważam oczywistego - to zwykła akwizycja, a oni byli zawodowcami w nabijaniu w butelkę (nabijali nie tylko klientów, ale głównie nowych pracowników). Ponad miesiąc to trwało. Powiedzmy, że jedna podpisana umowa (400zł premii), zwróciła mi moje koszty (finansowe, bo o zdrowiu i zaufaniu do ludzi nie chcę nawet mówić) - 280 za szkolenie, a reszta poszła na rachunek telefoniczny (wyżej piszę o wydzwanianiu do znajomych z ofertą).
Kończe z tym i wracam do szukania normalnej pracy (prawie dwa miesiące przerwy w poszukiwaniach) - nieco sceptyczniej i ostrożniej do tego podchodzę - wysyłam jakieś 5-10 CV dziennie (tym razem z przerwami na weekendy). Szukam dalej w necie i nie tylko.
Jest parę innych rozmów kwalifikacyjnych. Ostatnie pytanie zawsze brzmi: "Za ile najmniej, zgodzisz się pracować." Czy ten 1000 to było za dużo??? A może na tych rozmowach tak źle wypadam??? ** Zawsze potem słyszę "skontaktujemy się" i wiem co to oznacza.
Chodzę też po bankach i odwiedzam markety (Ci nie zaprosili mnie nawet na rozmowę
).
Aha urząd pracy... wysyłali mnie na staż. Jedna firma, druga - w trzeciej mnie przyjeli
8 miesięcy stażu w księgowości (6 za 480zł i 2 za 650zł)
Następnie próba zdobycia pracy w tej właśnie firmie (na zasadzie przedłużenia umowy) - oczywiscie się niepowiodła.
Szukam jeszcze trochę. Urząd pracy każe przyjść za kilka miesięcy, bo teraz nic dla mnie nie mają (aha, żadnego zasiłku oczywiście nie dostaję).
Po tym wszystkim i rozmowach z rodziną stopniowo przerzucam się na szukanie pracy za granicą.
Po 2 miesiącach dostaję odpowiedź i jadę do Krakowa na rozmowę. Mija parę dni i dowiaduje się przechodzę dalej
Wkrótce dostaje telefon z propozycją pracy - mojej obecnej pracy
W skrócie tak to wyglądało. Teraz niby już wiem co było źle... albo raczej co można było zrobić lepiej, ale ta wiedza nie zmieni już mojej historii (choć przyda się na przyszłość).
**
Dodam jeszcze, że obecnie (i podczas moich poszukiwań też tak było) najczęstrzymi wymaganiami są: wysokie zdolności interpersonalne, komunikacyjne i łatwość w nawiązywaniu kontaktów.
Absolutnie nie mam tych zdolności - rozmawianie z drugą osobą jest rzeczą bardzo trudną (przez net łatwiej).
To się także nazywa inteligencja emocjonalna. To coś innego niż inteligencja analityczna, znana jako iloraz inteligencji IQ. Tej drugiej mam nadmiar, ale całkowity brak tej pierwszej.