[D&D] Tolerancja

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

[D&D] Tolerancja

Post autor: Errer_Avares »

Kilka spraw organizacyjnych: :)
-Przypominam, że staramy się odpisywać codziennie,
-Na samym początku każdego posta, proszę o napisanie imienia i nazwiska postaci np. Errer Avares
-Jeżeli nasza postać coś mówi, piszemy w ten sposób- ABC,
-Jeżeli nasza postać mówi sobie coś w duchu piszemy w ten sposób- *ABC*,
-Jeżeli chcecie przeprowadzić jakąś rozmowę, to proponuje odbywać je na gg, a następnie wklejać całość w jednym poście (w ten sposób oszczędzimy czas). Więc jeżeli chcecie zacząć jakiś dialog, zapraszam do odzywania się do mnie na gg,
-Walki również będą rozgrywane na gg.
No to chyba wszystko... A więc ruszamy! :D

Rozdział pierwszy: Wiele niewiadomych.

Dla wszystkich

Jesteś już naprawdę niedaleko celu. Kilka tygodni temu, do twoich rąk trafił tajemniczy list od Errera Avaresa waszego długoletniego przyjaciela, który kilka lat temu przepadł w niewyjaśnionych okolicznościach. List był już sam w sobie dziwny, jednak zawarta w niej prośba była dziwaczna do granic możliwości: Errer napisał ci, że ma dla Ciebie dobrze płatną robotę i podana suma naprawdę była powalająca- całe 600 sztuk złoto, to w dzisiejszym świecie naprawdę niebagatelna suma! Nie podano jednak celu misji, a miejsce do którego mieliście się udać było kolejną dziwnym detalem w całej tej sprawie... Mimo to postanowiłeś wyruszyć w poszukiwaniu złota i honorów jaki obiecywał Ci przyjaciel w liście. Przejeżdżając przez misternie wykonaną bramę, miasta piasku (wniesionego setki lat temu przez pustynne krasnoludy na środku pustyni przybytku), zastanawiając się jak znajdziesz karczmę do której miałeś się zgłosić i jakie szaleństwo spotka Cię na tym zadupiu...

Indimar Gallen, Xander Tanari

Indimar widząc już mury miasta Afrat, czyli celu swojej wędrówki, postanowiłeś raz jeszcze przeczytać list od Errera: Znajdziesz mnie w karczmie "Pod Dzikim Kłem". *Wszystko ładnie pięknie, ale jak ja do cholery znajdę tą karczmę... Nigdy tu wcześniej nie byłem. Ba! Ja nawet nie słyszałem nic o tym miejscu.* Pomyślałeś podjeżdżając pod bramę miejską. Kiedy zobaczyłeś wartownika, opadła Ci szczęka: Stanął przed Tobą wysoki na dobre dwa metry stwór odziany w kolczugę, która idealnie współgrała z złocistą łuską pokrywającą resztę jego ciała i gadzi pysk. Bez wątpienia był to pół-smok słyszałeś już o takich stworzeniach, ale nigdy żadnego nie widziałeś. Z jego miny, można było wywnioskować, iż czuje jakąś tam satysfakcje, zobaczywszy twoją minę. Tajemniczy stwór ruszył w twoją stronę i przemówił: Witaj przybyszu. W imieniu swoim oraz wszystkich mieszkańców Afrat witam cię w mieście i życzę miłego pobytu. W tym momencie od strony pustyni nadjechała druga postać, a było nim nieuzbrojone diable jadące na wielbłądzie. Było widać, że wie po co tu przybył i co to za miejsce. Nie zdziwił go widok strażnika... Najwyraźniej nie był tu pierwszy raz i doskonale znał miasto (Xander posiadasz wiedzę na temat tego miasta, jeżeli chcesz się czegoś o nim dowiedzieć, to pisz do mnie na gg.

Ekthelion Be`erry

Od dwóch godzin błąkałeś się już po mieście szukając tawerny "Pod Dzikim Kłem". Dopiero teraz postanowiłeś zapytać kogoś o drogę, ponieważ mimo tego, że nie znalazłeś karczmy, to poznałeś trochę miasto o którym tak wiele wiedziałeś, z prastarych pieśni i współczesnych przyśpiewek. Nigdy tu nie byłeś, dlatego kiedy dostałeś tajemniczy list od Errera od razu postanowiłeś tu przybyć. Pieśni, które opiewały to starodawne miasto mówiły o jego wielkości i pięknie. Po tych dwóch godzinach spędzonych na tułaniu się po ulicach, mogłeś stwierdzić, że miasto jest faktycznie wielkie... Ale piękne? Stanowczo nie! Mimo tego, że mury okalające Afrat były naprawdę potężne, a brama do miasta bogata w płaskorzeźby, serce miasta rozczarowywało: Wszędzie pełno było brudu, żebraków i roztrzaskanych przedmiotów. Po drodze do tego miasta zasłyszałeś bardzo wiele różnych plotek... Jedna się zgadzała: Starożytne miasto krasnoludów, zostało zamieszkane przez dziwadła. Na ulicach pełno było pół-orków, ludzi zniszczonych przez jakieś choróbska. zdarzyło się nawet, że widziałeś pół-smoka, czy też likantropa... Mimo tego, że te wszystkie stworzenia kojarzą się z dzikością i brakiem ogłady, to w tym mieście zachowywali się oni bardzo "praworządnie". Nie pozostaje Ci nic innego jak zapytać sie kogoś o drogę... Jesteś niedaleko bramy miejskiej, widzisz kilkoro podejrzanie wyglądających ludzi, pół-smoczego strażnika bramy oraz rozmawiającego z nim człowieka na wielbłądzie.

Deron Mansur

Po kilku minutach spędzonych w mieście, udało ci się odnaleźć karczmę. Szyld przedstawiał dzika z wyraźnie przydługimi kłami. Wszedłeś do środka i uderzyła cię fala karczemnego smrodu. Spocone ciała, zapach alkoholu oraz dymy rozmaitych, palonych przez klientów substancji zawsze kojarzyła się z karczmą. Wszedłeś do środka, podświadomie rozglądając się za potencjalnym celem kradzieży. Po szybkim oglądzie zauważyłeś, że klientów jest bardzo mało: Barman z jednym okiem przysłoniętym opaską, dwoje krasnoludów grających w jakąś grę kośćmi przy kominku, pijąc i popalając zdrowo oraz jeden pół-smok robiący za strażnika... *Co oni mają z tymi pół-smokami!?* Nigdzie nie widziałeś Errera Avaresa. Wypadałoby na niego poczekać. Podchodzisz do baru, a karczmarz pyta głośnym, basowym głosem: Co podać?

Gorim Siekacz

Przybyłeś do miasta i zdziwiło cię wszędobylski dziwadła taki jak chociażby pół-smoki... Ale co tam zarobek, to zarobek, nie ważne w jakim miejscu. Już pierwszej godziny pobytu w Afrat, udało ci się znaleźć karczmę , w której powinieneś znaleźć Errera. Przyszedłeś tu wczorajszego wieczoru i nie zastałeś go... Postanowiłeś przeczekać tu jakiś czas. Po kilku piwach, siedząc przy kominku rozpoznałeś swojego ziomka z więzienia (Ależ ten świat mały!). Upiliście się i zaczęliście grać w krasnoludzkie kości. Przegrałeś sporą sumkę... Wstając rano na olbrzymim kacu, postanowiłeś zejść na dół i coś zjeść. Zauważyłeś, że twój więzienny kompan, ciągle jest jeszcze w karczmie. Postanowiłeś się odegrać. Przegrywałeś znowu i znowu. W tawernie byliście tylko wy, barman którego poznałeś dzień wcześniej i jeden pół-smok (chyba strażnik). Po kilku kolejnych przegranych partiach, przez drzwi karczmy przeszedł niewielkich rozmiarów człowiek. Rozglądnął się po karczmie, a następnie ruszył w stronę baru... Zauważyłeś to, czego szukałeś. Twój rywal w kości oszukiwał, teraz miałeś pewność. Zwęziłeś oczy i...
Ostatnio zmieniony sobota, 12 stycznia 2008, 19:14 przez Errer_Avares, łącznie zmieniany 1 raz.
Mój miecz to moja siła
Gurewicz
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
Numer GG: 5211689

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Gurewicz »

Ekthelion Be`erry
*Albo zapytam kogos o droge, albo czeka mnie kolejna godzina w tym skwarze...Z tym pol-smokiem wole nie gadac, ten na wielbladzie wyglada na zajetego, a z tamtymi chyba lepiej nie mowic...*Mysli Ekthelion, po czym postanawia zaczekac az ów czlowiek na wielbladzie skonczy rozmawiac i zapytac go o droge do karczmy
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: mamra22 »

Xander Tanari

Xander miał już dość cuchnącego wielbłąda i palącego słońca. Z ulgą powitał znajome bramy. Bez słowa minął strażnika rozmawiającego z jakimś gościem. Chciał jak najszybciej znaleźć się w chłodnej karczmie. Przynaglił wielbłąda do szybszego biegu i zatrzymał się dopiero przed gospodą. Zostawił wierzchowca i wszedł do środka z ulgą witając małą ilość osób. Pomimo tolerancji jakiej doświadczał w tym mieście, nadal nie lubił tłumów. Zamówił sobie chłodne piwo i usiadł przy stoliku, obserwując grające krasnoludy.
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Grim »

Gorim Siekacz

* Heh, trza mieć twardą głowę* pomyślał Gorim gdy jego krasnoludzki towarzysz osunął się z wolna na podłogę najwidoczniej dręczony uprzednio jeszcze większym kacem, a po jego poprawce z okutej żelazem pięści w łeb, najwidoczniej nie dał już rady. Szybko zgarnął całe swoje złoto, na równi z złotkiem kumpla. *Hehe, widać ma talent do gry w kości. Niejednego już musiał oskubać* Pomyślał z zadowoleniem przeliczając pokaźną sumkę. Dręczony nieprzyjemnym uczuciem rozejrzał się na prędce. * Uff strażnik chyba nic nie zauważył. Ale czemu ten koleś tak dziwnie się na mnie gapi??? * Ze zdziwieniem spojrzał na cuchnącego siarką faceta który bezczelnie gapił się na Siekacza z otwartą gębą.
- CO się gapisz! - warknął Gorim.
Ostatnio zmieniony sobota, 15 grudnia 2007, 18:26 przez Grim, łącznie zmieniany 2 razy.
For Honor & BIG Money!
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Matt_92 »

Indimar Gallen
Paladyn zeskoczył z wielbłąda. Wyciągnął bukłak i napił się wody.
*Gorąco jak w piekle. Ech, dlaczego porzuciłem rodzinne kraje Północy? Teraz jestem na jakiejś zapomnianej przez Bogów pustyni. Ten skwar mnie już dobija.*
Podrapał się dłonią w głowę, piach we wlosach zsypał się na ziemię, oraz za koszulę mężczyzny.
*I w dodatku ten cholerny piasek. Ech, czego człowiek nie zrobi na prośbę przyjaciół*
Rozejrzał się wokół i spojrzał na przejeżdżającego na wielblądzie mężczyznę. Indimar spojrzał jeszcze raz na list.
*"Pod Dzikim Kłem", tak? Hmm... będę musiał spytać o drogę. Nigdy tu nie byłem.
-Gdzie znajduje się karczma "Pod Dzikim Kłem"? Chciałbym się tu zatrzymać na jakiś czas.
Chłopak zwinął list i włożył do małej sakiewki zwisającej przy pasie.
-Możesz opowiedzieć mi coś o mieście i okolicy? Czy obowiązują tu jakieś specjalne prawa? Dzieje się może coś ciekawego?
A d'yaebl aep arse!
Mrodnim
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
Numer GG: 2461120
Lokalizacja: Twisting Nether

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Mrodnim »

Daron Mansur

*Nareszcie...*- westchnął z ulgą chłopak , ujrzawszy karczmę. Przez ostatnie dni wędrówki nie pomyślał nawet, żeby zatrzymać się gdzie indziej niż w zwykłej tawernie. Nagonka Mikaela nadal trwała, Daron ciągle czuł na sobie oddech zabójców. Zbyt długo kręcił się po mieście. Spokojnie wkroczył do "Dzikiego Kła". Atmosfera wewnątrz była iście barowa- dym, silna woń alkoholu dobiegły do nozdrzy łotrzyka.Ten zaś skwitował to niesmacznym grymasem. Stojąc jeszcze przed wejściem zaciągnął mocniej kaptur i ruszył do barmana. Daron wyjął malutką sakiewkę z ostatnimi środkami do życia. * Mało tego. Oferta Errera spada mi w najlepszym momencie*. Piwo, Gospodarzu - odrzekł na pytanie jednookiego osobnika i położył na stole srebrzaka.*Po taki mieście nie oczekuję arcydzieła krasnoludzkich piwowarów, więc niech mnie nawet nie rozśmiesza, że to piwo będzie kosztować więcej niż jedno srebro*. Czekając na kufel, opiera się tyłem do karczmarza i obserwuje każdego obecnego na sali typka. Strażnik, półsmok nie bardzo interesuje łotrzyka, ale zaciekawiły go dwa podpite krasnoludy.* Zapewne mają nieco więcej grosza niż ja*. Wyglądał też za tym, do którego tu przybył. Uważnie obserwuje każdego z gości.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Errer_Avares »

Indimar Gallen

Pół-smok spojrzał na ciebie raczej obojętnym wzrokiem i zaczął mówić: Karczma "Pod Dzikim Kłem" znajduje się w południowej części miasta. Pójdziesz tą oto alejką i cały czas prosto jak w pysk strzelił... Aż nie natrafisz na szyld. Generalnie nie polecam ci tej speluny, to zwykła mordownia. Jednak wybór należy do ciebie. Uśmiechnął się, ukazując ostre kły. Co do miasta to powiem tak: Jest to miasto odmieńców, że tak powiem... Każdy, kto nie jest mile widziany w innych miastach Wyspy Gwiazd, tutaj jest witany z otwartymi ramionami. Powiedziałbym więcej, jednak czas nagli, a ja jestem na służbie. W dodatku tarasujesz przejście... No spływaj już Mimo, że jego ostatnie słowa nie należały do przyjaznych, to niecodzienny wartownik klepnął cię w ramię, uśmiechając się na pożegnanie. Ruszyłeś w stronę wskazanej alejki. Zdążyłeś zrobić ledwie kilka kroków, a podszedł do ciebie mężczyzna w ćwiekowanej skórzanej zbroi, z instrumentem w ręce, o którym chyba jeszcze nie słyszałeś. Wyraźnie chciał do ciebie zagaić... (Ta osoba to Ekthelion Be`erry. Proszę o przeprowadzenie dialogu na gg i wysłaniu całości jako jednego posta.)

Ekthelion Be`erry


*Musiałeś odczekać jeszcze chwilę, ponieważ człowiek, którego postanowiłeś zapytać o drogę do karczmy wymienił kilka zdań z pół-smokiem, który dwie godziny temu powitał cię w mieście. Po tych kilku słowach, mężczyzna ruszył w stronę jednaj z alejek. Podszedłeś do niego, a ten zatrzymał się najwyraźniej czując, że chcesz z nim porozmawiać. (Ta osoba to Indimar Gallen. Proszę o przeprowadzenie dialogu na gg i wysłaniu całości jako jednego posta.)

Daron Mansur

Karczmarz przyjął srebrną monetę z wyrazem zadowolenia na twarzy, a po chwili podał ci kufel piwa... O ile taką breje można piwem nazwać! Upiwszy kilka razy z kufla, przyglądałeś się grającym w kości krasnoludom. Nagle jeden z nich oderwał się od stolika i zaczął uderzać tego drugiego po twarzy. Musiałeś przyznać, że zrobił to z wprawą karczemnego rozbójnika, na pewno nie była to jego pierwsza burda. Po porządnym obiciu mordy współgrającemu krasnolud pochylił się nad swoją broczącą krwią ofiarą i wyciągnął od niego pieniądze. *Co za brak finezji* pomyślałeś. Wzrok nieznajomego krasnoluda padł na ciebie, a zaraz za nim donośne i dosadne: Co się gapisz?!. Kątem oka zauważyłeś, że strażnik poderwał się z miejsca. (Ten krasnolud to Gorim Siekacz. Ewentualny dialog proszę rozegrać na gg i wyśłać jako jednego posta).

Xander Tanari

Kiedy wszedłeś do karczmy, twoim oczom ukazał się niecodzienny widok. Gdzieś na środku sali leżał obficie krwawiący krasnolud, a na nim jego pobratymiec wrzeszczący coś do człowieka pijącego piwo przy barze. Sytuacja wyglądała na tyle nieciekawie, że siedzący w narożniku karczmy strażnik wyciągnął pałkę i spokojnie ruszył w stronę krasnoluda. Poznałeś go. Był to Krezen: Pół-smok dbający o porządek w karczmie. Poznałeś go podczas swojej ostatnie wizyty w tym mieście (wasze stosunki są naprawdę dobre).

Gorim Siekacz

*No to naważyłem piwa*. Tak wyglądała twoja pierwsza myśl po zorientowaniu się, że strażnik z wyciągniętą pałką ruszył w twoją stronę. *Nie chce znowu do lochu*. Ta była druga. Pół-smok stanął przed tobą dobre dwa metry i przemówił w te słowa: Jakiś problem?!Warknął beznamiętnym głosem uderzając pałką w otwartą dłoń lewej ręki. Albo się pan uspokoi i przeprosi, albo... Zrobił wymowną minę, spoglądając na swoją pałkę. Oczywiście mimo tego, czy pan przeprosi czy nie, osoba poszkodowana ma prawo wnieść oskarżenie o pobicie... Wiec jak będzie? Uspokoi się pan, czy a mam to zrobić? Z jego twarzy można było wyczytać, że liczy na to że wybierzesz drugi wariant.
Mój miecz to moja siła
Mrodnim
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
Numer GG: 2461120
Lokalizacja: Twisting Nether

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Mrodnim »

Gorim Siekacz, Daron Mansur

Na nic, krasnoludzie - rzekł Daron - Widzę tylko, jak dobrze radzisz sobie w hazardzie, może mógłbym zagrać ? - łotrzyk wyczuł szanse na łatwy pieniądz.
- Taa-Odparł Gorim patrząc z niepokojem na Strażnika - Jestem profesjonalnym graczem, więc nie próbuj mnie oszukać, jak ten dureń bo słono za to zapłacisz!
- Bez obaw przyjechałem tu kawał drogi, nie mam ochoty zebrać po pysku zaraz po przyjeździe , ale coś mi się zdaje ze zaraz ty oberwiesz - rzekł do krasnoluda zerkając na strażnika.
- Ehmm...Chyba masz rację - ostrożnie wyjmując topór-Słuchaj widzę że kasy ni masz, a ja, troszkę złotka mam, a zapłacę. Jak pomożesz mi tego gada zatłuc! Łotrzyk odpowiedział lekkim skinieniem głowy.
Z głośnym okrzykiem bojowym drze się po krasnoludzku - Zarżnąć bydlaka! Daron wyjmuje po kryjomu sztylet z zamiarem zajścia gada od tyłu. * Zły pomysł ,ale już za późno* .Gdy mu się to uda spróbuje skierować ostrze celnie, prościutko w serce.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: mamra22 »

Xander Tanari

Krwawiący krasnolud niezbyt przejął Xandera. Był on przyzwyczajony do takich widoków, za to mile zaskoczył się, rozpoznając w zbliżającym się strażniku swojego dobrego znajomego. Nie chcąc przeszkadzać w wykonywaniu obowiązków, powrócił do swojego kufla, obiecując sobie podejść później i z nim porozmawiać. Nagle jednak sytuacja zmieniła się. Krasnolud zaryczał coś niezrozumiałego, a człowiek wyjął sztylet. Tanari bez trudu domyślił się co za chwilę nastąpi. Choć normalnie nie miał by nic przeciwko pooglądaniu sobie nierównej walki, tym razem nie mógł pozwolić sobie na taki luksus.
*O nic z tego nie pozwolę wam zranić mojego przyjaciela*
Z furią wstaje i odtrąca stół na bok, chcąc spowodować jak największy hałas.
Hej wypierdki jeśli myślicie że będę spokojnie patrzył jak go zabijacie to jesteście w grubym błędzie.
W razie ataku będzie próbował wykonać szybki przewrót pod ręką atakującego a następnie wykonać kopnięcie w kolano.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Matt_92 »

Indimar Gallen, Ekthelion Be`ery

Ekthelion podszedł do nieznajomego.
-Witaj, dobry człowieku.Nie wiesz może, gdzie znajduje sie gospoda "Pod Dzikim Kłem"?- Spytał bard.
-Hmm... "Pod Dzikim Kłem"? Właśnie tam idę. Nazywam się Indimar Gallen. Jestem paladynem. Ty też jesteś przyjacielem Errera?-zapytał Indimar.
-Tak, jam jest Ekthelion Be`ery, syn Ektheliara, syna Ekthela.
-Może chodźmy tam razem.-Indimar spojrzał na dziwaczny instrument Ektheliona. -Hmm... co to jest? Instrument muzyczny? Jesteś bardem?
-Zgadza sie.Ten oto instrument otacza kawal historii, ktory opowiem Ci jak dojdziemy.Ale najpierw wypadaloby sie tam dostac-a to nie wyglada na latwe.
-Ależ skąd. Karczma jest niedaleko. Chodźmy, im szybciej dojdziemy, tym szybciej spotkamy Errera i dostaniemy pieniądze.
-Dzieki niebiosom-ponad 2 godziny juz sie paletam po tym miescie nie mogac jej znalezc.Jak wlasciwie poznales Errera?

-Jak go poznałem? Kiedyś łaziłem po świecie i spotkałem go, a on zaoferował mi pierwszą robotę.-Paladyn pokazuje palcem bliznę na policzku- Wtedy zarobiłem tą szramę i pół tysiąca sztuk złota- Uśmiecha się.
-Ja kiedys, gdy paletalem sie po swiecie spotkalem go.Nie laczyly nas zadne interesy, raczej zainteresowanie, takie rozne.
-Zainteresowania? Co takiego robiliście?
-Glownie gadalismy.O roznych dziwnych rzeczach-jakies ruiny, slawni magowie, wyrocznie.
-Może wiesz coś więcej o tym co się dzieje? Czego chce Errer i skąd...?

Stanęli przed drzwiami do karczmy. Na szyldzie był umieszczony napis "Pod Dzikim Kłem".
-Jesteśmy na miejscu- Powiedział paladyn. Zostawił wielbłąda przed drzwiami tawerny.-Wejdźmy do środka. Zaraz na pewno wszystko się wyjaśni.
A d'yaebl aep arse!
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Errer_Avares »

Gorim Siekacz, Daron Mansur i Xander Tanari.

Sytuacja wymknęła się z pod kontroli: Gorim chwycił za topór odgrażając się strażnikowi, który zwietrzywszy niebezpieczeństwo wolną ręką chwycił za długi miecz zwisający dotąd przy pasie. Dodatkowo konflikt zaogniał sztylet w ręce Darona, który stał za plecami pół-smoka oraz zaciśnięte pięści Xandera, którego wyraz twarzy nie wyrażał niczego poza nadludzką koncentracją. Jednooki olbrzym robiący w tym miejscu za karczmarza padł za barem wietrząc kłopoty. Nastąpiła chwila ponurego, wyczekującego milczenia, zmąconego jedynie denerwującym bzyczeniem muchy. Serce każdego z przygotowujących się do bitwy śmiałków, uderzało jakże znajomym, przyspieszonym rytmem. Rytmem pobudzanym adrenaliną, rytmem topora, sztyletu, miecza i pięści. Właściwym, instynktownym i systematycznie przyspieszającym rytmem. Gdzieś w między czasie zakrwawiony krasnolud-hazardzista wymknął się z karczmy. Pół-smok postanowił spróbować raz jeszcze: Uspokoicie się, albo przyjdzie nam skrzyżować ostrza... Słowa zawisły złowrogo w karczemnej sali. Dwóch na dwóch, z czego ja jestem pół-smokiem. Myślę, że znacie naszą reputacje- uśmiechnął się paskudnie po czym kontynuował- Wybór należy do was. (W przypadku nie pójścia na ugodę, walkę będziemy musieli rozegrać na gg).

Indimar Gallen i Ekthelion Be`ery


Z każdym krokiem byliście bliżej karczmy. Po kilku wymienionych ze sobą zdaniach, mogliście nawzajem stwierdzić, że dobrze czujecie się w swoim towarzystwie. Widzieliście już szyld karczmy: Paszczę dzika z obnażonymi kłami. Ze strony karczmy dobiegały dziwne hałasy. Słyszeliście krzyki, a następnie zrobiło się zupełnie cicho. Staliście zaledwie kilka metrów od drzwi karczmy, przymocowując swoje wielbłądy, kiedy drzwi karczmy zaskrzypiały przerywając ciszę. Z budynku wybiegł broczący krwią krasnolud, trzymający się za nos, a następnie usiadł się na ziemi opierając o mur. W swoim podróżniczym życiu widzieliście niejedną pijacką burdę, więc nie ruszyła was ta jakże urocza scena. Ruszyliście w stronę drzwi. Kiedy mijaliście krasnoluda, ten przemówił do was: Nie wchodźta tam... Tam rozgrywa się teraz niezła jatka... Myślę. (Żeby przeprowadzić dialog z krasnoludem zapraszam do siebie na gg: Podłączcie się obaj na raz :).
Mój miecz to moja siła
Mrodnim
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: środa, 18 lipca 2007, 11:10
Numer GG: 2461120
Lokalizacja: Twisting Nether

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Mrodnim »

Daron Mansur

Po chwili zastanowienia, przemyślał obecną sytuację.* Półsmok to nie to samo, co narąbany krasnolud i łotrzyk, do tego
ten burak z tyłu*. Szybkim ruchem chowa sztylet w pochwie. Mierzy każdego wzrokiem, zatrzymując się przy wartowniku.
- Wybacz, tym razem spasuję. Czekam na znajomego, więc pozwolicie, że opuszczę panów- odparł na głos i poszedł do baru
z zamiarem dokończenia swojego piwa. Na krasnoluda już nie spojrzał, lecz za to uśmiechnął się złośliwie do tego drugiego gościa.
"They themselves are miserable. That's why they need someone more miserable than them.Those are not human.Those are not people..."
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Grim »

- Ech... - westchnął patrząc z niechęcią na tchórzliwego Łotrzyka.
* Typowy człowiek. Zero honoru! * Pff - prychnął z odrazą. Spojrzał wreszcie na Strażnika.
- Niech ci będzie smoku. - powiedział wsuwając topór za zawieszony na plecach pas. - Ja również nie przybyłem tu szukać zwady. A żeby to udowodnić... - powiedział dostrzegając czającego się za nim podejrzanego gościa z zaciśniętymi pięściami. - Stawiam wszystkim wino! Karczmarzu! Winko dla wszystkich! - uśmiechnął się ale zaraz uśmiech spełzł mu z twarzy gdy spostrzegł za drzwiami jakiegoś zakutego w żelaza buraka i kogoś kto wyglądał jak bard. * Pewnie zaraz wejdą i trzeba będzie postawić jeszcze im! Kurde, trza było powiedzieć, że tylko tej gadzinie stawiam *.
- Ech Errer, gdzie jesteś draniu - westchnął ciężko i głośno, wyjmując pękatą sakiewkę szykując się do zapłacenia.
For Honor & BIG Money!
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: mamra22 »

Xander Tanari

Xander rozluźnił pięści. Podszedł do przewróconego stolika i ustawił go na miejscu. Usiadł na krześle, żałując rozlanego piwa. Na szczęście krasnolud stwierdził że stawia wino. Co prawda nie był to ulubiony trunek Xandera, ale darmowego trunku się nie odmawia. Na złośliwości łotrzyka nie zwrócił nawet uwagi. Już tyle razy spotykał się z drwiną lub wrogością, że takie manifestacje nie odnosiły żadnego skutku. Dopóki nie dochodziło do otwartej agresji, Tanari nie reagował.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Matt_92 »

Indimar Gallen

Mężny paladyn minął krasnoluda. Spojrzał na niego i usmiechnął się.
-Jestem paladynem Heironeusa.-Rzekł.-Zaraz zrobię tam porzadek a ty będziesz mógł tam wejsć i cieszyć się spokojem zacny krasnoludzie.
Indimar założył na lewą rękę tarczę, prawą rękę położył na głowicy półtoraręcznego miecza. Podszedł do drzwi, popchnąl je i wszedł do środka. Nie zauważył żadnych oznak zamieszek. Spojrzał przez ramię, na poszkodowanego.
*Cholerne krasnoludy*-Pomyślał. Przejrzał ekwipunek i zawartość kieszeni. Wszystko było na swoim miejscu.
Stanął na środku karczmy i rozejrzał się, szukając Errera. Nie zauważył nikogo, więc podszedł do jednego ze stolików, usiadł na krześle, zdjął z pleców plecak i ściągnął tarczę z ręki. Rozgladając się, poczekał na rozwój sytuacji.
*Ech, ten Errer. Zawsze się spóźnia.*
A d'yaebl aep arse!
Gurewicz
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
Numer GG: 5211689

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Gurewicz »

Widzac, ze Indimar omija krasnoluda i wchodzi do karczmy, uznaje, ze oleje krasnala i pojdzie za nim-teraz bedzie najciekawiej.Gdy wchodzi, rozglada sie z mieszanina zdziwienia i rozczarowania.*A juz mialem nadzieje na porzadniejsze widowisko*.Nastepnie dosiada sie do paladyna, i zamawia kufel piwa.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: Tolerancja (D&D)

Post autor: Errer_Avares »

Grim Siekacz

Pół-smok schował obrażony miecz i przyczepił pałkę do pasa. Jego wyraz twarzy był całkowicie spokojny, chociaż patrząc mu w oczy można było dostrzec jarzące się tam, niespokojne ogniki. Przemówił tonem gładkim i nie wyrażającym emocji: Wiedziałem, że mądre z was chłopaki. Niestety nie skorzystam z zaproszenia do kieliszka... Służba to służba! Mimo tego, że udało nam się jakoś dogadać, muszę zapytać pobitego przez ciebie, zacny krasnoludzie, pobratymca czy nie chce złożyć skargi... Jak już mówiłem- służba to służba. Zakończył mówić, po czym wyszedł z karczmy, najpewniej poszukać nieuczciwego hazardzisty. W tym czasie doskoczył do ciebie karczmarz niosący butelkę wina i kilka glinianych kubków. Na zdrowie chłopaki! Zakrzyknął z uśmiechem po czym dodał: Dziesięć sztuk złota się należy...

Daron Mansur


Sytuacja uspokoiła się. Zauważyłeś dwójkę ludzi, którzy w między czasie weszli do karczmy. Po pierwszym było widać, że jest obyty z wojaczką i obserwuje bacznie otoczenie, jakby wyczekując na coś co ma się wydarzyć. Natomiast drugi wyglądał na grajka... Nie trzeba być geniuszem, żeby się tego domyślić, ponieważ po prostu nosił instrument przy sobie. Karczmarz przyniósł zamówione, przez krasnoluda wino. Wyglądało dobrze. Nagle uświadomiłeś sobie, że masz ochotę na ten trunek... Tym bardziej, że nie musisz za niego płacić.

Xander Tanari

Obyło się bez rozlewu krwi... Twój przyjaciel robiący za stróża prawa rzucił kilka uprzejmych zdań, po czym ruszył w stronę drzwi. Kiedy już wychodził, odwróciwszy się w twoją stronę mrugnął okiem i powiedział: Dzięki za pomoc Xander. Mam nadzieje, że zabawisz tu dłużej, to będziemy mogli pogadać jak za dawnych dni. No ale teraz obowiązki. Wiesz jak to jest- służba to służba. Wyciągnął mały woreczek z za pasa i rzucając ci ją dodał: Zabaw się na mój kosz. Należy ci się. Bywaj. Opuścił karczmę. W tym czasie na stoliku obok krasnoluda pojawiło się dobrze wyglądające wino. Suszyło cię nieco... Zacząłeś się zastanawiać czy krasnolud mówiąc o "winie dla wszystkich" miał cię także na myśli.

Indimar Gallen i Ekthelion Be`ery

Mimo ostrzeżenia leżącego przed karczmą krasnoluda, w środku było raczej spokojnie. Dostaliście zamówione napoje. Obserwując otocznie upijaliście powoli łyk po łyku. Po kilku takich łykach, do waszego stolika, raz jeszcze podszedł jednooki, zwalisty mężczyzna robiący w tej spelunie za karczmarza i przemówił do Ektheliona: Widzę instrument w twoim ręku. Jesteś grajkiem? Zagraj coś... Dostaniesz darmową kolejkę.
Mój miecz to moja siła
Zablokowany