Skrzydła gniewu – recenzja książki

skrzydla_gniewu_1378722782

Uczta dusz – pierwszy tom opowieści o Magistrach – była dobrze napisaną książką, poruszającą klasyczny temat odradzającego się, pradawnego Zła. Od niedawna dostępna jest jej równie dobra kontynuacja. Skrzydła gniewu miejscami są nawet lepsze, ale kilka rzeczy tu zgrzyta.

Fabuła zaczyna się tam, gdzie zakończyła się akcja poprzedniego tomu. Kamala, wyczerpana walką z Duszożercą i poszukiwana przez Magistrów za zabicie jednego z nich, odzyskuje siły u swojego mistrza. Ten doradza jej udanie się na północ, gdzie nie działa żadna magia. Miałaby tam zbadać sekrety starożytnej boskiej bariery, odgradzającej Duszożerców od świata ludzi. Informacje te mogą okazać się bardzo przydatne zarówno do walki z powracającym Złem, jak i w bardziej prozaicznym celu uratowania własnego tyłka. Na miejscu kobieta natyka się na Rhysa, który wspomógł ją w finałowej walce z poprzedniego tomu. Razem odkrywają, że bariera jest nieszczelna, a świat zagrożony dużo bardziej niż początkowo myśleli.

Niewątpliwie najmocniejszym punktem książki jest rozwijanie wątku Duszożerców – istot, wyglądających początkowo na wyspecjalizowane maszynki do zabijania. Ta teoria okazuje się mieć drugie dno. Pradawne zagrożenie, widowiskowe starcie, które je wyeliminowało, interwencja bogów… Bohaterowie zaczynają odkrywać, że nie wszystko wygląda tak, jak ludzie to pamiętają. To, co powiedziane było w poprzednim tomie, zostaje teraz ukazane w innym świetle. W ten sposób autorka umknęła klątwie sequeli, w której środkowa część trylogii jest zazwyczaj najsłabszym ogniwem. Tu jest wręcz przeciwnie – składanie w całość łamigłówki niemal wymusza na czytelniku przerzucanie kolejnych stron.

Przez to nieco mniej istotny jest wątek Kamali, którą można poniekąd obwołać główną bohaterką (jako jedyną w swoim rodzaju kobietę-Magistra). W każdym razie dla mnie jej osoba stała się zauważalnie mniej interesująca, od kiedy autorka zaczęła odkrywać karty na temat świata przedstawionego. Po części jest to zresztą wina zepchnięcia jej na dalszy plan. W kilku miejscach wciąż odgrywa główną rolę, ale im głębiej wnikamy w historię, tym bardziej skupia się ona na innych ludziach. Motywem przewodnim Uczty dusz było sumienie, a zwłaszcza jego brak u Magistrów, zabijających rzucaniem zaklęć. Skrzydła gniewu za cel obrały sobie zaprezentowanie człowieka, który stracił wiarę we wszystko, co nim do tej pory kierowało. Stąd ważniejszy od Kamali staje się Rhys.

Książka jest jednak nieco zbyt kameralna. Postaci jest niewiele, zaś poczynania Duszożerców są ograniczone i nieustannie odnosi się wrażenie, że losy świata powinny mieć znaczenie dla więcej niż dwóch państw. W poprzednim tomie tak bardzo to nie przeszkadzało, bo nacisk położony był bardziej na poznawanie bohaterów, a odradzające się zło przelatywało gdzieś w tle, wskazując tylko na zbliżające się wydarzenia. Teraz jednak, kiedy fabuła się rozkręca, przydałoby się rozszerzyć trochę jej zasięg, bo w finale może już zabraknąć na to miejsca.

Bardzo nie podobał mi się też jeden z końcowych zwrotów fabularnych, kiedy ludziom ukazana zostaje przeszłość. Na kilometr widać tu pójście na łatwiznę; zacząłem zastanawiać się czy autorka podobnie automagicznie nie pozbędzie się zagrożenia w ostatnim tomie.

Podsumowując – ogólnie „jestem na tak”. Skrzydła gniewu wdzięcznie rozbudowują opowieść o Magistrach, przydają jej głębi i zaskakują kilkoma zwrotami akcji. Bawiłem się przy tej książce znakomicie pomimo pewnych mankamentów. Nie mogę się już doczekać zakończenia i mam nadzieję, że autorka znów mile mnie zaskoczy.

Tytuł: Skrzydła gniewu [Wings of Wrath]
Seria: Magister
Autor: C. S. Friedman
Wydawca: Prószyńki i S-ka
Rok: 2012
Stron: 544
Ocena: 5
Oso Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.