Nocarz – recenzja

nocarz

Kiedy w czasopiśmie Science fiction pojawiło się opowiadanie Magdy Ko­zak zatytułowane Operacja „Faust”, z przy­jem­noś­cią powitałem coś ory­gi­nal­nego i przyjemnego w odbiorze. Nie przy­pusz­cza­łem wtedy, że przygód nocarzy pojawi się wkrótce więcej, zaś powieść, w którą rozrośnie się to opowiadanie, zostanie nominowana do Nagrody Zajdla.

Tym, co mi się spodobało od samego początku, było niewątpliwie wy­ko­rzys­ta­nie i ukazanie wampirów w zupełnie innym niż dotychczas świetle. Wiele jest powieści z krwiopijcami w tle, zwykle jednak, o ile akcja nie toczy się w innych czasach, i tak autorom nie udaje się uniknąć konwencji w postaci posępnych zamczysk, grubych murów i odźwiernego z wielkim garbem. Mag­da­le­na Kozak konwencją postanowiła nie zaprzątać sobie głowy, co jest zarówno wadą, jak i największą zaletą Nocarza.

W powieści tej wampiry mieszkają w ko­sza­rach, noszą kominiarki i uzbrojenie służb specjalnych. Nic dziwnego zresztą, skoro tworzą tajną komórkę ABW zajmującą się walką z Renegatami, czyli wampirami, które nie potrafią zrezygnować z ludzkiej krwi na rzecz jej syntetycznego odpowiednika (którym żywią się ci dobrzy krwiopijcy).

Z drugiej strony jednak cała powieść może odrzucić od siebie miłośników Świata Mroku czy klasycznych historii o współczesnych wampirach. Przez cała lekturę nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że autorce brakuje pomysłu na samą strukturę wampirzej społeczności, a także poszczególnych jej odłamów. O ile podstawowe klany – Wojowników, do których należą nocarze, Renegatów i spotykanych sporadycznie Winorośli – są w miarę uporządkowane, o tyle pozostałe, jedynie wymienione w tym tomie, sprawiają wrażenie zapchajdziur. Podobnie z unikalnymi mocami nieumarłych – tylko część z nich takowe posiada i nic nie wskazywało na to, że Vesper (główny bohater) miał także taką zyskać. Na szczęście nie ma to większego znaczenia dla fabuły książki.

Niewątpliwie autorce należą się słowa uznania za bardzo dobrą znajomość mi­li­ta­rys­ty­ki znakomicie wpasowującą się w fabułę książki. Widać, że to jest jej pasja, ale z drugiej strony nie karmi tą wiedzą czytelnika na siłę – każdy podany fakt mieści się w ramach fabuły książki. Mimo to miałem wrażenie pewnej niekonsekwencji, gdy oddział nocarzy chciał aresztować dilera nielegalnej krwi. Przez długi czas komandosi czekali, aż podejrzany opuści dom, zamiast wejść do środka i załatwić sprawę po cichu. Niestety, gdyby zrobili to tak, jak nakazuje logika, główny bohater nie zostałby oddzielony od reszty oddziału i jego losy nie potoczyłyby się tak, jak się potoczyły.

Oddzielne słowa należą się bohaterom. Doprawdy ciężko jest stworzyć różnorodnych bohaterów wśród grupy podobnych w gruncie rzeczy mężczyzn, będących dodatkowo w podobnej sytuacji zawieszenia między życiem a śmiercią. Mimo to autorce udaje się ich zróżnicować i to wiarygodnie. Lord wampirów jest pełen majestatu, kapitanowie znudzeni pilnowaniem młodych, a młodzi dają się wodzić za nos od początku do końca.

Niestety, Magdzie Kozak nie udaje się zaskakiwać czytelnika. Chociaż często próbuje wykonać jakiś większy zwrot akcji, to tak naprawdę jest on zwykle sygnalizowany wcześniejszymi wydarzeniami i uważny czytelnik nie będzie spodziewał się niczego innego. I tak jest do samego końca – przewidywalnego, jednak nie mniej przez to emocjonującego.

Tytuł: Nocarz
Autor: Magda Kozak
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2006
Stron: 400
Ocena: 4+
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

2 komentarze

  1. minka
    24 stycznia 2009
    Reply

    Wydaje mi się że książka jest taka sobie… i zgodzę się z recenzentem…też odniosłam takie wrażenie że nie ma pomysłu na to jak tą społecznośc przedstawić… Recenzja ciekawa… a co do książki to mam mieszane uczucia…

  2. Alchimativa
    14 maja 2010
    Reply

    potwierdzam

    Książkę czytałam dosyć dawno, ale pamiętam dobrze, że strasznie się na niej zawiodłam. Sam pomysł, inność tego wampira, był dobry. Fajne także było to, że pisze kobieta znająca się na militarnych sprawach, mająca ciekawy styl pisania, jak i słownictwo. Na tym jednak plusy się kończą. Fabuła była jak dla mnie żenująca. Przewidywalna i mało skomplikowana. Grubymi nićmi szyta. Klany i ich nazwy były straszne po prostu. Skoro pani Kozak zdecydowała się odejść od stereotypu wampira, to po co ten mroczny tytuł lorda? Odkrywcze nazwy typu Wojownicy, czy Renegaci…
    ,,Rozwój” (a raczej jego brak) głównego bohatera i jego wampirzy nick z mrocznym, wampirycznym ,,V”. Mam wrażenie, że autorka bardzo chciała stworzyć coś zajebistego, mocnego, coś dla prawdziwych facetów i bab z jajami. Tu przykład choćby z tą sceną w barze. Ale przerodziło się to miejscami w kicz. Przedobrzono.
    Nawet nie brałam się za Renegata. Niemniej, mam nadzieję, że dalej jest już tylko lepiej i że pani Kozak się rozwija, by później spłodzić nam coś naprawdę zajebistego : ) Liczę na to, bo autorka ,,ma to coś”, musi jednak trochę się jeszcze podszlifować .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.