Dominant Species – recenzja gry planszowej

domin

Wydane w 2010 roku przez GMT Games, Dominant Species z miejsca spotkało się ze sporym uznaniem i przez wielu uważane jest za jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą?) gier dekady. Nic dziwnego więc, że nakłady szybko się wyczerpały, a w zeszłym roku wydawca zaprezentował trzecią, udoskonaloną o dużo lepsze grafiki, edycję.

W stosunku do zawartości, rozmiar pudełka nie prezentuje się zbyt imponująco. W środku można jednak znaleźć ogromną planszę, naprawdę sporą ilość drewnianych elementów, kafelki przedstawiające różne rodzaje terenu, żetony adaptacji, karty, plansze gromad zwierząt (ze skrótem poszczególnych faz w turze), którymi będą kierować gracze, znaczniki na tor inicjatywy, materiałowy woreczek oraz instrukcję. Zasady przedstawione są bardzo klarownie, po dokładnym przeczytaniu instrukcji, nie powinno być problemów z ich zrozumieniem. Jakość wydania w najnowszej edycji stoi na naprawdę rewelacyjnym poziomie, do bardzo trwałych komponentów, co jest znakiem rozpoznawczym wydawnictwa, dołączyły wspaniałe ilustracje, które poprzednio dalekie były od ideału.

dominant_species1Każdy z graczy – których w rozgrywce może wziąć udział aż sześciu – będzie kierował poczynaniami jednej z gromad królestwa zwierząt. Do wyboru są ssaki, ptaki, insekty, pajęczaki, gady i płazy, każde z nich różnią się między innymi przystosowaniem do poszczególnych rodzajów terenu, pozycją w łańcuchu pokarmowym, bądź darmową akcją zaznaczoną z prawej strony planszy. Celem graczy jest przygotowanie się do nadchodzącej epoki lodowcowej i próba zdominowania przeciwników na kilku płaszczyznach – co z kolei przynosi punkty zwycięstwa. Osoba z największą ich liczbą – zwycięża.

Każda tura składa się z szeregu kolejno wykonywanych faz. Gracze rozpoczynają partię, posiadając kilka drewnianych cylindrów, które z kolei symbolizują punkty akcji. Pierwszą fazą jest planowanie, w trakcie którego z pomocą wspomnianych pionów wyznaczają akcje, które chcą podjąć. Mamy tu więc do czynienia z klasycznym mechanizmem worker placement, który tak naprawdę jest osią rozgrywki. Po planowaniu następuje wykonywanie, czyli rozpatrzenie akcji. Odbywa się ono od góry do dołu, zgodnie z kolejnością po prawej stronie planszy. Ostatnim etapem jest faza resetu, czyli przygotowania do następnej rundy.

Wybór akcji jest spory, choć część z nich staje się dostępna dopiero po kilku turach, dodatkowo każda akcja ma określoną liczbę wolnych pól, co sprawia, że bardzo często na planszy jest dość ciasno. Mamy więc inicjatywę – która określa kolejność graczy w rozmieszczaniu swoich znaczników akcji, adaptację, czyli możliwość przystosowania naszej gromady do nowych elementów, regresję – przeciwdziałającą adaptacji; rozprzestrzenianie, akcję pustkowi, wyczerpanie, zlodowacenie, specjację, wędrówkę, migrację, rywalizację i wreszcie dominację. Omówienie ich wszystkich w recenzji jest raczej trudne z uwagi na ilość, ale przekłada się to na mnogość możliwych wyborów w trakcie rozgrywki i jest jednym z najciekawszych elementów tego tytułu.

dsbg card samplesWarto wspomnieć też o tym, że autor uwzględnił w grze dwa rodzaje dominacji gatunków – ilościową i jakościową. Pierwsza, polega zwyczajnie na przewadze liczebnej, druga natomiast określana jest przez przystosowanie gatunku do danego terenu. Na karcie zwierząt oraz krańcach każdego kafelka na planszy, mogą znaleźć się żetony elementów, na podstawie których obliczane jest przystosowanie zwierząt. Im większa wartość, tym bardziej dominująca rola danej gromady.

Mechanika gry jest świetnie zaprojektowana. Zazwyczaj, w przypadku gier zza oceanu, w zasadach roi się od wyjątków i specyficznych sytuacji. Dominant Species to tak naprawdę eurogra, która choć osadzona ściśle w tematyce, wciąż bliżej ma do produkcji niemieckich projektantów. Wszystko jest tutaj przejrzyste – poczynając od kolejności rozpatrywania akcji, na zliczaniu punktów zwycięstwa kończąc, a mechanizmy wspaniale się ze sobą zazębiają, tworząc spójną całość. Siadając do stołu odnosi się wrażenie, że ma się do czynienia z grą kompletną i przemyślaną. Szczególnie widać to w przypadku przesuwania niewykorzystanych w poprzednich turach znaczników elementów, w dół na miejsce kolejnych akcji – tak więc można być pewnym, wybierając jeden z powtarzających się żetonów na polu adaptacji, że już za chwilę pojawi się on na polu regresji i tak dalej.

Nie można się oprzeć wrażeniu, że Dominat Species to gra bardzo klimatyczna. Gdyby rozłożyć ją na czynniki pierwsze, to oczywiście jest to tytuł abstrakcyjny, ale już od pierwszej rozgrywki, można bez większego wysiłku przyzwyczaić się do tego, że kostki na planszy symbolizują poszczególne gatunki w obrębie gromady, które konkurują z pozostałymi o przetrwanie. Temat nieustannej rywalizacji został w grze oddany perfekcyjnie – nie brakuje tutaj bardzo ostrej negatywnej interakcji, niejednokrotnie dochodzi do sytuacji gdy z danego kafelka zmiecione zostają niemal wszystkie kostki, należące do jednego z graczy. Dzięki temu, tytuł można też na bieżąco balansować, zawiązując chwilowe sojusze przeciw najbardziej wybijającemu się graczowi. Jest to o tyle istotne, że niektóre ze zwierząt są nieco silniejsze od pozostałych – bardzo dobrym przykładem są pajęczaki, mające bardzo mocną zdolność darmowej rywalizacji w każdej turze.

dominant_species3Tym, co naprawdę przyciąga ludzi do tytułu Chada Jensena jest jednak nie wspaniała jakość wydania, przemyślana mechanika czy klimat. Największą zaletą gry jest tak naprawdę ogromny wybór strategii i regrywalność. Do gry każdą gromadą zwierząt trzeba podejść inaczej, punkty można zdobywać na wiele sposobów, dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę poczynania przeciwników, którzy mogą zniweczyć nawet najlepszy plan. To sprawia, że rozgrywka staje się ekstremalnie mózgożerna i bez sporego zapasu energii, raczej nie ma co do niej siadać. Oczywiście odbija się to również na czasie jej trwania, ale raczej nikt nie spodziewa się, że tytuł tego kalibru da się zakończyć w mniej niż pięć, sześć godzin. O tym, ile tak naprawdę czynników trzeba wziąć pod uwagę w trakcie partii, napisano już naprawdę wiele, warto jednak zauważyć, że dzięki temu gra nie pozostawia uczucia niedosytu i jest bardzo satysfakcjonująca.

Dominant Species to pozycja raczej dla zaawansowanych, którzy nie obawiają się o to, że w trakcie gry, ich mózg wyleje z siebie siódme poty i mają już pewne doświadczenie w dłuższych tytułach. Poziomem skomplikowania tytuł ten przewyższa Grę o tron, aczkolwiek pod względem negatywnej interakcji i ogólnego zarysu rozgrywki, chyba najbliżej mu właśnie do planszowej adaptacji prozy George’a R. R. Martina. Na niekorzyść tego tytułu wypada jednak sporo wyższa cena, która może okazać się dla wielu osób zaporowa. W zamian jednak otrzymujemy tytuł bardzo udany, regrywalny i świetnie wydany, który na pewno dostarczy wielu godzin rozrywki.

Plusy:

  • świetne grafiki i jakość wydania,
  • elegancka mechanika,
  • klimatyczna, mimo bycia abstrakcyjną,
  • wiele możliwych strategii.

Minusy:

  • drobne niedociągnięcia w balansie gry,
  • cena.
Tytuł: Dominant Species 3rd Edition
Autor: Chad Jensen
Wydawca: GMT Games
Rok: 2012
Liczba graczy: 2-6
Czas gry: 180 minut
Ocena: 5+
Epyon Opublikowane przez:

Kiedyś tawerniany planeswalker, obecnie wchłonięty przez środowisko planszówkowe. Nie obce są mu także inne fantastyczne formy rozrywki - od literatury i filmu do sesji RPG włącznie.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.