Zostać Mesjaszem – idea gnostyckiego mesjanizmu w trylogii Matrix

Unfortunately, no one can be told what the Matrix is. You have to see it for yourself

Rok 1999 jest jednym z momentów przełomowych w historii kina fantastyczno-naukowego. Mający wówczas premierę film nieznanych nikomu braci Wachowskich zapoczątkował fenomen, który dla gatunku s-f porównać można chyba tylko z burzą, jaką wywołało ukazanie się dwadzieścia lat wcześniej czwartego epizodu Gwiezdnych Wojen; ludzie wykupywali bilety na kilkanaście kolejnych seansów, aby tylko ponownie obejrzeć ten sugestywny obraz alternatywnej (?) rzeczywistości.

Co zadecydowało o zawrotnej popularności filmu? Odpowiedzi na to pytanie jest oczywiście tyle, ile osób, które obraz Andy’ego oraz Larry’ego Wachowskich obejrzało, ale można pokusić się o pewne ogólne stwierdzenia: ludzi fascynowała (i robi to nadal) fantastycznie wyreżyserowana choreografia pojedynków; wypełniający sale kinowe widzowie zamierali w niemym podziwie, będąc świadkami kolejnych, fenomenalnych efektów specjalnych; fanów cyberpunku cieszyło poważne potraktowanie ich pasji; nie było tu swego rodzaju naiwności, o jaką nietrudno nawet w głównym nurcie fantastyki, puszczania oka do widza – świat przedstawiony i bohaterowie byli w jak największym stopniu rzeczywiści. Nade wszystko jednak urzekała (i przerażała) widzów wizja wykreowanego świata – ludzie hodowani w ogromnych miastach maszyn, od urodzenia zupełnie bezwolni, żyjący w iluzorycznym, wirtualnym świecie, nie różniącym się absolutnie niczym od tego, co opuszczający kino mogli ujrzeć na zewnątrz. Wielu z pewnością w tym momencie zadawało sobie pytanie czy to, co widzą, aby na pewno jest prawdziwe, czy też może to naprawdę tylko Matrix?

I can only show you the door, you have to walk through it. Przejście do nowego życia

W tak funkcjonującym, zakrytym przed oczami niewtajemniczonych, świecie żyje Thomas Anderson, Neo, przyszły Mesjasz, którego życiowym celem stanie się wyrwanie z Matriksa i poprowadzenie za sobą do zbawienia tych, którzy będą skłonni dostąpić poprzez jego osobę oświecenia.

Skojarzenia i analogie łączące chrześcijańskiego, czy też raczej gnostycko-chrześcijańskiego Mesjasza z osobą Thomasa Andersona, bombardują nas w mniej lub bardziej jednoznaczny sposób, od pierwszych minut filmu – odwiedzający Thomasa Choi pozdrawia go słowami Hallelujah! You’re my savior, man! My own personal Jesus Christ!; wyzwolony z Matriksa określany jest przez Morfeusza jako Wybraniec, Zbawiciel; w momencie gdy Neo zostaje wyrwany ze świata iluzji, przylatuje po niego jeden ze statków Zionu, Nabuchodonozor, z napisem na tabliczce: Nabochadnezzar to MARK III No. 11. Napis ten w czytelny sposób odnosi się do Biblii, do Ewangelii św. Marka, do momentu, gdy Jezus otaczany zostaje przez tłum ludzi widzących w nim Zbawiciela; Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży (Mar. 3, 11, Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Poznań 2005). W filmie Matrix: Reaktywacja Neo zostaje wprost pozdrowiony przez lud jako zbawiciel: gdy jego winda zatrzymuje się na jednym z poziomów Zionu, u jej wyjścia czekają już na niego ubodzy, którzy składają przed nim dary. Przykłady tego typu można mnożyć w nieskończoność.

Analogii łączących Neo z Jezusem doszukiwać można się jednak również na głębszym poziomie – Paul Fontana w pracy Finding God in the Matrix, przywołuje scenę uratowania Morfeusza z rąk agentów, jako odpowiednik biblijnego wskrzeszenia Łazarza: Morfeusz przetrzymywany jest w wąskim pomieszczeniu, nasuwającym skojarzenia z grobem. Pojawiający się znikąd Neo jest jego wskrzesicielem, który słowami: Morpheus, get up! Get up naśladować ma słowa Jezusa Łazarzu, wyjdź! W obu wypadkach dokonuje się cud: przywrócony do życia Łazarz wychodzi z grobu, znajdujący się w niemożliwej do przezwyciężenia sytuacji Morfeusz zostaje wskrzeszony. Oba te wydarzenia są punktami przełomowymi: wskrzeszenie Łazarza jest najbardziej dramatycznym ze wszystkim czynów Jezusa, który zapewnia mu tak wielu wiernych, że ten staje się zagrożeniem publicznym. Niemożliwa do wyobrażenia akcja ratunkowa Neo uświadamia systemowi, że nie ma on do czynienia ze zwykłym błędem w programie, lecz z realnym dla siebie zagrożeniem (P. Fontana, Finding God in the Matrix [w:] Taking the Red Pill. Science, Philosophy, and Religion in Matrix, pod rekacją Glenn Yeffeth, 2003, s. 193-194).

Zgodnie z najpopularniejszymi nurtami gnostycznymi, Neo nie jest jednak od początku swego istnienia prawdziwym, wszechmocnym Mesjaszem – żyje on w Matriksie, z którego zostaje wyprowadzony dopiero przez Morfeusza, swego rodzaju Jana Chrzciciela, który poprzedza go i zarazem przeprowadza przez próby inicjacyjne, które zakończyć się mają ostatecznym zbawieniem zbawiciela (J. Prokopiuk, Matrix – świat gnostycki).

Pierwszym krokiem do wyzwolenia jest oczyszczenie: Trinity specjalnym aparatem usuwa z ciała Neo pluskwę, wszczepioną przez Agentów. Następnie mistrz ceremonii — Morfeusz — pyta adepta, czy świadomie decyduje się wybrać drogę poznania prawdziwej rzeczywistości, nawet gdyby wybór był bolesny. Tak też w Kościele katarskim jest zapytywany adept mający otrzymać consolamentum. Nasz bohater zgadza się wyjść naprzeciw wyzwaniu, połykając czerwoną pigułkę (chcielibyśmy powiedzieć: pigułkę wiadomości dobra i zła). Udzielana jest mu też przez mistrza ceremonii nauka wstępna. Potem staje się uczestnikiem najważniejszego etapu misterium, celu wszystkich obrzędów przejścia: dzieła powstawania nowego człowieka (Mariusz Dobkowski, Matrix, czyli filmowe odczytanie gnozy, Warszawa 2001).

Rytuał wyzwolenia dobiega tym samym końca – zagubiona dusza, nosząca już nowe imię, niełączące jej ze starym życiem, traci swoje pozorne ciało z Matriksa i zyskuje nowe, duchowe. Ostatnim pozostającym elementem rytuału inicjacyjnego jest nałożenie wstrzemięźliwości, które tutaj objawia się obietnicą dążenia do wyzwolenia wszystkich uwięzionych w Matriksie (Mariusz Dobkowski, Matrix, czyli filmowe odczytanie gnozy, Warszawa 2001).

Immortales animas esse nec fatorum obnoxias legibus. Astrologia a wolność człowieka

W tym momencie warto na moment odejść od wątku soteriologicznego, a skupić się na wierze gnostyka w przeznaczenie, tak silnie cechującej przecież w Matriksie najpierw Morfeusza, a następnie samego Neo. Do jakiego stopnia ich wiara możliwa jest do pogodzenia z równoczesną wiarą w to, że wyzwolony od ułudy rzeczywistości gnostyk może sam kształtować swoją przyszłość?

Gdy Morfeusz pyta po raz pierwszy Thomasa Andersona w to, czy wierzy on w przeznaczenie, ten natychmiast odpowiada, że nie, Nie chcę wierzyć w to, że ktoś może kontrolować moje życie. Jego odpowiedź spotyka się ze zrozumieniem – Morfeusz doskonale rozumie złudną wiarę nieoświeconych w to, że mogą dowolnie sterować swoim życiem. Nie rozumieją oni jeszcze, że to, co postrzegają jako własne decyzje i wolną wolę, w rzeczywistości jest tylko z góry przewidzianą przez wyższe siły odpowiedzią na tworzony wokół świat iluzji. Połączeni z Matrixem ludzie wierzą w to, że istnieją jako tworzące swój los jednostki, gdyż w ten sposób łatwiej je kontrolować. Moment jednak, gdy człowiek zaakceptuje swój los, jest pierwszym krokiem na drodze do wolności (J. Horsley, Matrix Warrior. Being the One, s. 40).

Moment wyzwolenia stanowi jednak dla gnostyka przełom w postrzeganiu swojego losu oraz problemu przeznaczenia – nie mając już przed sobą ułudy, jaką tworzy świat, rozumie, że jego los został z góry zapisany, a gwiazdy kierują zdarzeniami świata. Jednak on sam czuje się wolny, gdyż jego wolność w pierwszej kolejności sprowadza się do jego wnętrza, a nie do otaczającego go kosmosu. Dusze są nieśmiertelne i nie podlegają prawom przeznaczenia – słowa te zawierają w sobie cały bunt gnostyka przeciwko astralnemu determinizmowi. Ten krzyk przeciwko prawom kosmosu przekształca się konsekwentnie w sprzeciw człowieka przeciwko zasadom etycznym, które na równi z prawem kosmicznym ograniczają i uśmiercają człowieka (G. Quispel, Gnoza, Warszawa 1988, s. 87). Tylko wierząc w osobiste oświecenie, można dostąpić wyzwolenia, nie stojącego równocześnie w pozornej tylko sprzeczności z astrologią i przewidywaniem przyszłości.

(Not) only human. Ku wyzwoleniu ludzkości

Wróćmy jednak do mesjanizmu. Czy na pewno wspomniana powyżej pierwsza ucieczka z Matriksa może być uznana za koniec inicjacyjnej ścieżki Wybrańca, czy jednoznacznie, w myśl filozofii gnostyckiej, udowodnił on, że naprawdę jest Mesjaszem? Moim zdaniem, nie – to prawdziwe objawienie, prawdziwa gnoza, przychodzi dopiero później: wszak nauka Neo trwa nadal, uczy się on funkcjonować na nowo ze świadomością istnienia dwóch odrębnych światów. Nadal też poddawany jest próbom, które w końcu doprowadzą go do ostatecznej ucieczki nie tylko z Matriksa, ale z całego układu stworzonego przez system.

Tą ostateczną próbą, bezsprzecznie dowodzącą mesjańskiej misji Neo, według większości osób zajmujących się problemem, miałyby być jego śmierć i zmartwychwstanie w trakcie walki z agentem Smithem – do tego momentu bowiem Neo był w stanie kontrolować system w najlepszym przypadku na tym samym poziomie co strzegący go agenci, od tej chwili zaś stał się jakby istotą stojącą ponad prawami jakimi rządzi się Matrix. Do tego swego rodzaju wniebowstąpienia dochodzi dzięki jedności wiary i poznania; w filmie oglądamy proces rozwoju ku tej jedności od niewiary i niewiedzy po pewność, jaką daje synteza pistis (wiary) i gnosis. To ona decyduje o zwycięstwie Wybranego. Ale — i to jest czynnik rozstrzygający — wiara i poznanie musi być także przeniknięte Miłością. Zbawca z Matriksa ma swego Judasza, ale ma także swą Marię Magdalenę. I jak w Ewangelii to ona pojawiła się jako pierwsza u Grobu Chrystusa Jezusa i pierwsza spotkała Zmartwychwstałego, tak w Matriksie to pocałunek kochającej kobiety przywraca życie Zbawcy. Tylko bowiem Miłość może pokonać śmierć i dać nowe życie (Jerzy Prokopiuk, op.cit.). O podobnym znaczeniu tej sceny przekonany jest również Paul Fontana – śmierć i zmartwychwstanie Neo jest warunkiem koniecznym ewentualnego wygrania wojny (czy też, w szerszym znaczeniu: po prostu zakończenia jej). Tylko zwycięstwo nad śmiercią jest w stanie uaktywnić pełen potencjał Wybrańca (Paul Fontana, op.cit., S. 197).

Jeśli przypatrujemy się tylko z perspektywy jednego filmu, powyższe stwierdzenia z pewnością mają w sobie dużo prawdziwości: Neo wznosi się na poziom niedostępny agentom, zapowiada systemowi, że będzie dążył do wyzwolenia spod jego władzy innych ludzi i, wreszcie, dokonuje wniebowstąpienia – w finałowej scenie Matriksa widzimy, jak Mesjasz wznosi się ku niebu.

Powyższą scenę należy jednak rozpatrywać w znacznie szerszym sensie – dwa kolejne filmy w sposób jasny przekazują nam informację, iż Neo jest Jedynym, nie jest jednak Pierwszym. To prawda, moment śmierci i zmartwychwstania jest punktem przełomowym pierwszej części filmu: Mesjasz przestaje biernie funkcjonować w obrębie świata, w którym się urodził – zamiast tego zaczyna wydawać mu rozkazy. To dlatego agenci w ostatnich minutach filmu uciekają przed Neo: stracili oni ostatnią szansę na ograniczenie użytkownika, na jego ponowne zasymilowanie bądź wyeliminowanie. Próba zabicia go spełza na niczym, gdyż Neo zaczyna w tym momencie naprawdę rozumieć zasadę rządzącą Matrixem, zaczyna rozumieć jego kod. Gdy agent Smith próbuje go ponownie zabić, strzelając wraz ze swymi towarzyszami do Wybrańca, ten wypowiada po prostu słowo nie, będące jego pierwszą komendą w przestarzałym pozornie programie. Program anulowany. Przyśpieszone ruchy agenta Smitha są dla Neo jakby spowolnione – dla niego nie istnieje już czas, ani przestrzeń w takim rozumieniu, w jakim postrzegane są przez innych wyzwolonych, czy nawet przez archontów strzegących Matriksa (J. Horsley, Matrix Warrior. Being the One, s. 54). Gdy odnosi zwycięstwo, wraz z jego oddechem zdaje się oddychać przestrzeń wokół — w konstrukcji Matriksa pojawiają się rysy, system się psuje (M. M. Gierat, Na drodze do Zionu – kosmologia, antropologia i steriologia w filmie Matrix).

Jedna ze scen otwierających drugą część filmowej trylogii przedstawia Neo po raz kolejny walczącego z agentami – zwycięski Mesjasz odlatuje, pokonani agenci patrzą zaś na siebie z uśmiechami, stwierdzając iż jest tak jak zawsze. Znaczenia tych słów dowiadujemy się dopiero w finale filmu: Neo nie jest pierwszym, który był uznany za Mesjasza, jest dopiero siódmym z kolei. Stając naprzeciwko Architekta, niejako złego Boga Starego Testamentu, zostaje mu wyjawiona prawda ostateczna: oto on, walczący z systemem Zbawiciel, jest tylko kolejnym jego zabezpieczneniem, stworzonym nie wbrew, ale dla Matriksa. Jego zadaniem jest przeczekać wojnę, a na zgliszczach ostatniej osady ludzkości stworzyć kolejny Zion, który stanowić będzie pozorną opozycję dla maszyn. Wyjątkowość Neo potwierdza się właśnie w tym momencie – mogąc wybierać pomiędzy przejściem do Zionu i zachowaniem się zgodnie z założeniami Architekta, a powrotem do Matriksa, Neo decyduje się na ten drugi krok, przekraczając tym samym próg, którego nie zdołali przekroczyć poprzedni wybrańcy. Po raz kolejny źródłem zwycięstwa Mesjasza jest miłość: to ona, ukierunkowana na jedną, konkretną osobę, pozwala Wybrańcowi podjąć taką, a nie inną decyzję – starotestamentowy Bóg Jahwe zostaje w tym momencie ostatecznie pokonany przez nowego, dobrego Boga Nowego Testamentu.

Nowy Neo posiada szereg cech, które wyróżniają go spośród innych pozornie wyzwolonych, staje się Bogiem w prawdziwym tego słowa znaczeniu: nie tylko jest w stanie kształtować rzeczywistość Matriksa, może on również kształtować rzeczywistość realną – jest w stanie wyczuwać maszyny w świecie rzeczywistym, jest w stanie je również powstrzymywać siłą swej woli. Oślepiony przez zbuntowanego agenta Smitha nadal jest zdolny do wzrokowego postrzegania świata (choć lepszym stwierdzeniem byłoby zapewne ponadzmysłowego). Nowy, odmieniony ostatecznie Neo jest w stanie spełnić swoją misję Mejsasza – zakończyć wojnę i otworzyć ścieżkę do objawienia dla wszystkich tych, którzy będą chcieli opuścić Matrix. W ostatnich minutach filmu Wybraniec wchodzi na wyższy poziom świadomości, zarezerwowany tylko dla tych, którzy tak jak on dostąpią ostatecznego objawienia, ostatecznej gnozy; funkcjonuje on już nie tylko poza systemem Matrix lecz również poza światem rzeczywistym – Bóg Starego Testamentu nie jest już w stanie śledzić i kontrolować jego poczynań w świecie rzeczywistym, nie jest świadom tego, co stało się z Mesjaszem. Jednocześnie jednak w finale Rewolucji dostajemy niezbity dowód na to, że Wybraniec wciąż istnieje, nie zginął wraz z upadkiem poprzedniego systemu; Wyrocznia, zapytana wprost o to, czy kiedykolwiek spotkają jeszcze Neo, z przekonaniem odpowiada, że tak. A przecież Wyrocznia nigdy się nie myliła…

Wraz z rozpadem starego systemu i zniknięciem Neo, filmowa trylogia dobiega końca. To samo czeka również niniejszą analizę, której zadaniem było prześledzenie jednego z aspektów występującego w Matriksie wątku gnostycznego, mianowicie idei mesjasza. W pracy skupiłem się przede wszystkim na wskazaniu paralel pomiędzy postacią Thomasa Andersona a Chrystusem, jak również ewolucji jego osoby od prostego człowieka do wyznaczającego drogę innym zbawiciela. Poruszona została również kwestia wolnej woli oraz przeznaczenia, które determinują życie gnostyka.

Ze względu na objętość pracy, niemożliwe było prześledzenie pozostałych idei gnostycznych zawartych w filmach, tym samym więc jest ona nieco niekompletna – aby w pełni ukazać postać Neo jako Mesjasza, należałoby również prześledzić szczegółowo konstrukcję świata przedstawionego oraz przeanalizować sylwetki pozostałych postaci i ich relacji ze zbawicielem. Niestety, tak postawione zadanie wymagałoby znacznie wnikliwszych badań i, jak pokazują nieliczne próby ujęcia tematu, kilkuset stron dogłębnych analiz.

Strider Opublikowane przez:

Na początku były Przygody Gala Asterixa... A później wszystko inne. Nie przepuści żadnemu filmowi animowanemu, ani książce dla dzieci. Miłośnik dobrego science-fiction i gier starszych niż on sam.

3 komentarze

  1. CoB
    10 marca 2012
    Reply

    Brawa

    Bardzo ciekawy artykuł publicystyczny – chyba najlepszy z tych, co ostatnio miałem okazję przeczytać. Tym bardziej, że temat (gnostycyzmu) niespecjalnie mnie rusza, a tekst jest ładny i wciągający.

    Choć wydaje się być pisany na studia lub do szkoły 🙂

  2. Strider
    10 marca 2012
    Reply

    Bo był pisany jako praca zaliczeniowa. Wylądował tutaj tak późno głównie dlatego, żeby prowadzący się nie czepiał, że tekst zerżnąłem z Internetu. 😉

  3. WYBRANIEC
    22 lipca 2012
    Reply

    MESJASZ W PIGUŁCE

    DZIĘKI CI BRACIE ZA TEN TEXT – PIĘKNY EXTRAKT NA TEMAT – Zaliczam na 5!
    jeśliś zainteresowany jak daleko sięga królicza nora… pisz elist
    A

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.