Wiedźmin vs. Mass Effect – porównanie

versusRok 2007 można uznać za bardzo udany dla miłośników gier cRPG. Na komputerach osobistych królował rodzimy Wiedźmin, na konsolach Mass Effect, zaś na obu platformach nie bez echa przeszedł Bioshock, czyli swoista hybryda cRPG i FPP. Na tym oczywiście nie koniec, lecz każdą z wymienionych gier można uznać za kamień milowy na drodze rozwoju gatunku.

Co z tego, jeśli posiadacze PC i konsoli licytowali się, która gra była grą cRPG roku? Dziś, już po premierze Mass Effect na blaszaku, można pokusić się o porównanie dzieła BioWare’u i CD Projekt RED. A kto wyjdzie z tego sporu zwycięsko? Przekonajmy się!

Bohater

Jeśli mowa o komputerowych grach RPG, to nie sposób pominąć bohatera, którym przyjdzie nam zagrać. Tworzenie postaci, jej rozwój i ścieżki jakie obierze, to dla wielu najlepsza zabawa w grach cRPG. Zacznijmy więc od tworzenia postaci.

W Wiedźminie gramy Geraltem. Nie ma więc miejsca na wybór płci, profesji, czy edycji wyglądu. Dostajemy gotową postać, a dopiero od późniejszych dróg rozwoju będzie zależało, w czym się wyspecjalizujemy. Dróg rozwoju jest kilka – od szermierza, specjalizującego się w stylach szybkich, poprzez style silne, aż do rozstrzygającego problemy za pomocą znaków magika. Trudno określić tutaj jakieś profesje, bowiem w dowolnej chwili możemy zmienić obraną koncepcję i zacząć rozwijać umiejętności, które są dopiero w powijakach. To daje nam duża swobodę w kreowaniu bohatera, ale z drugiej strony rozwijając wszystko, tak naprawdę w żadnej dziedzinie nie osiągniemy mistrzostwa.
vs1
Mass Effect to z kolei gra, która już na początku pozwala nam stworzyć bohatera, który będzie naszym alter ego. Są tutaj co prawda przykładowe, przygotowane przez twórców gry postaci, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby od zera stworzyć swojego herosa. Zaczynamy od płci i wyglądu, do którego stworzony został odpowiedni edytor, a kończymy na wyborze profesji, która już do końca będzie nas obowiązywać. Profesji mamy kilka – od standardowych żołnierzy, celujących w uśmiercaniu przeciwników, poprzez elektroników, których mocna stroną jest zabawa urządzeniami elektronicznymi i hakowanie, zaś na końcu pozostaje specjalizacja w bionice, czyli mocach odpowiadających magii w świecie fantasy. Oprócz tego są także profesje pośrednie, łączące główne cechy poszczególnych klas głównych.

Na tym jednak nie koniec. W trakcie gry autorzy zaserwowali graczom misję związaną z pochodzeniem postaci (także wybieranym na początku rozgrywki), w wyniku której bohater ma możliwość wybrania specjalizacji, będącej uzupełnieniem, bądź rozwinięciem posiadanej profesji. Mimo ograniczenia liczby umiejętności przez profesję, tutaj także nie da się rozwinąć wszystkiego do końca. Gracz w obrębie posiadanych zdolności może je dowolnie rozwijać, zaś osiągnięcie pewnych progów w jednej dziedzinie odblokowuje kolejne. Daje to spore możliwości planowania rozwoju bohatera w przyszłości.

Podsumowanie: Wiedźmin +1 punkt, Mass Effect +2 punkty.
Stan: Wiedźmin – 1 punkt, Mass Effect – 2 punkty.

Świat

Świat gry CD Projektu to typowy świat fantasy, z elfami, krasnoludami, królami i rycerzami. Świat jakich pełno i jakich wiele już było w grach komputerowych. Spłaszczanie go jednak do tego poziomu byłoby bardzo krzywdzące dla sagi napisanej przez Andrzeja Sapkowskiego. To świat fantasy, ale bardzo bliski naszemu światu. To nie jest radosna kraina siekaniny i magii, z problemami sprowadzającymi się do zabicia jak największej liczby złych przeciwników. Ta rzeczywistość przesiąknięta jest znieczulicą, cynizmem i pragmatyzmem zamieszkujących ją postaci, podobnymi do tych jakie znamy z własnego życia. Elementy fantastyczne są, lecz nie dominują życia w tym świecie. Znacznie większym problemem są tutaj kwestie rasizmu, czy używek, niż Super-Termo-Nukleator, który pragnie zdobyć władzę nad światem.
vs2
Z drugiej strony, to co serwuje nam Bioware, to klasyczna science fiction, skupiająca się na podróżach między planetami, eksploracji ich i interakcji z obcymi rasami. Tutaj jednak konfrontacja z głównym przeciwnikiem jest także tylko pretekstem do opowiedzenia losów całej galaktyki, zaś głównym problemem jest postawa ludzi wobec innych ras i próby odnalezienia wśród nich miejsca ludzkości.

Podsumowanie: Wiedźmin +1 punkt, Mass Effect +1 punkt.
Stan: Wiedźmin – 2 punkty, Mass Effect – 3 punkty.

Fabuła

Wydawać się może, że Wiedźmin pod względem fabularnym skazany jest na sukces. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej tej grze szybko zobaczymy, że tak naprawdę nie jest ona tak rewelacyjna. Uśmiercenie głównego bohatera w sadze Sapkowskiego wymusiła jego cudowne zmartwychwstanie i otworzyła twórcom gry furtkę do kolejnego uproszczenia – amnezji Geralta. Ciąg zdarzeń, w jakich gracz uczestniczy podczas zabawy, uważnemu czytelnikowi będzie bardzo dobrze znany. Gra jest nie tylko nawiązaniem do książki, w bardzo wielu miejscach można znaleźć cytaty i opisy żywcem z książki przepisane. Owszem, są to zwykle bardzo błyskotliwe i utrzymane w wiedźminowym stylu kwestie, lecz mimo wszystko trącą one myszką. Dodatkowym aspektem fabuły Wiedźmina są wybory, na których konsekwencje gracz musi czekać. Nie mają one praktycznie żadnego wpływu na główną oś fabularną gry, ale rekompensują graczom podobieństwa do innych gier fantasy na rynku.

Końcówka także pozostawia wiele do życzenia. Niby sprawa zostaje rozwiązana, a jednak nie udaje się jej doprowadzić do końca. Główny przeciwnik zostaje pokonany, lecz powód, dla którego Geralt wyrusza za nim w pościg – skradzione wiedźmińskie receptury – nie zostają odzyskane. A szczególnie boli otwarte zakończenie w postaci outra, które nie pozostawia złudzeń co do kontynuacji, ale pozostawia niedosyt jeśli chodzi o osiągnięcie celu gry.
vs3
Mass Effect zaczyna się z gracją typową dla dowolnego amerykańskiego filmu akcji. Normandia leci na lot ćwiczebny, ale wszyscy wiedzą, że to tylko przykrywka. Potem mamy zdradę i ucieczkę niedobrego przeciwnika oraz bezsilność głównego bohatera, która rozbija się o mur braku możliwości. Na szczęście bardzo szybko Shepard zdobywa potrzebne możliwości i może oddać się radości pogoni za swoim adwersarzem.

W gruncie rzeczy jednak mamy tu do czynienia z klasycznym skakaniem po różnych lokacjach i zbieraniem poszlak kierujących nas w stronę głównego przeciwnika. Na plus można za to zaliczyć misje poboczne, w których spotkane postaci nas rozpoznają i ich czyny motywowane są czynami naszego bohatera. Znakomicie uzupełnia to fabułę oraz uwiarygodnia całą historię. Zakończenie zaś to znakomite podsumowanie gry. Epicka walka w przestrzeni, wybory bohatera, które mogą zaważyć na losach całego uniwersum oraz zakończenie godne najlepszych sag sci-fi.

Podsumowanie: Wiedźmin +0 punktów, Mass Effect +2 punkty.
Stan: Wiedźmin – 2 punkty, Mass Effect – 5 punktów.

Walka

Nieodłączną częścią gier cRPG są walki. Trudno wyobrazić sobie sagę o pogromcy potworów bez możliwości naznaczenia skóry bestii kawałkiem żelaza. Wiedźmin jest grą, w której walkę rozwiązano dość prosto, ale całkiem ciekawie. Prostota walki polega na bezmyślnym klikaniu w przeciwnika, zaś postać sama robi mieczem co trzeba. Na szczęście twórcy gry zaserwowali graczom gierkę w grze – aby Geralt użył specjalnej sekwencji ciosów gracz musi wyczuć (usłyszeć odpowiedni dźwięk lub dostrzec na ekranie pewną smugę) stosowny moment na kolejne naciśnięcie przycisku myszki. Trudno jednak uznać to za wielkie urozmaicenie, zważywszy, że walka zajmuje naprawdę sporą część rozgrywki.

Mimo tego odsetka walk nie da się ukryć, że walka nie jest dominującym elementem gry. Jest jej dokładnie tyle ile potrzeba – gracz ma wybór między sporą ilością fabuły i dialogów a walką, którą na dobra sprawę może zawsze podjąć, udając się do odpowiednich lokacji.
vs4
Gra BioWare’u jest za to walką przesiąknięta. Owszem, zdarzają się sytuacje w których odpowiedni dobór kwestii bohatera może zażegnać niebezpieczeństwo użycia broni, jednak gracze zgodnym chórem krzyczą, że właściwie wszystkie zadania poboczne sprowadzają się do jednego schematu – udaj się na planetę, znajdź cel zadania, wyrąb sobie drogę przez zastępy przeciwników i wykonaj powierzone zadanie. Główna oś fabularna jest dość wyważona, to cieszy, jednak wspomniane zadania poboczne sprawiają, że w pewnym momencie można odczuć przesyt walką.

Sama mechanika zabijania przeciwników jest całkiem ciekawa. Przede wszystkim gracz ma spore możliwości taktyczne (sterowanie całą drużyną, rozmieszczanie jej, podejmowanie różnych działań defensywnych i ofensywnych), a poza tym sam dobór broni ma istotny wpływ na przebieg walki.

Podsumowanie: Wiedźmin +1 punkt, Mass Effect +1 punkt.
Stan: Wiedźmin – 3 punkty, Mass Effect – 6 punktów.

Bohaterowie niezależni

Wspominając bohaterów niezależnych w produkcji na podstawie prozy Sapkowskiego, nie sposób nie zacząć od genialnej postaci Talara. Jest to tym większa zaleta, że postać ta w całości została wykreowana przez twórców gry, a nie zapożyczona z sagi. Poza tym mamy możliwość nawiązania romansu z jedną z dwóch kobiet występujących w grze, przy czym przelotne miłostki można rozgrywać także z wieloma spotykanymi po drodze niewiastami, a na pamiątkę po nich zostają graczowi karty z podobiznami miłości Geralta.

Niestety brakuje w tej grze kolejnego elementu typowego dla gier cRPG. Nie da się sformować drużyny, której umiejętności będą się uzupełniały. To sprawia, że brakuje także interakcji między bohaterami w drużynie, jednak naprawia to fakt, że najbliżsi wiedźmina, których można z grubsza traktować jako jego drużynę, mają istotny wpływ na fabułę i interakcje z nimi są między innymi wstępem do zadań pobocznych.
vs5
Odpowiednikiem Talara w grze Mass Effect jest rasa krogan, której członkowie nie tylko wyrażają się w podobnej estetyce, ale także robią to na tyle zgrabnie, że bawią zamiast gorszyć, a samo to doskonale oddaje charakter i historię tej rasy. Znakomicie również współgrają z innymi członkami drużyny, a szczególnie widać to podczas dialogów w czasie podróży windą czy starć na polu bitwy. Bohaterowie z drużyny świetnie uzupełniają umiejętności bohatera. Sprawia to, że wybór dwójki spośród szóstki pomocników głównego bohatera zawsze wiąże się z jakimś wyrzeczeniem, czy też kompromisem. Nie można zapomnieć o tym, że poza głównymi motywami, załoga Normandii ma jeszcze pewne zaszłości, które po odpowiednim pokierowaniu dialogami otwierają drogi do zadań pobocznych.

Romanse w grze BioWare’u są możliwe tylko z niektórymi członkami drużyny, zaś wybory podejmowane w czasie gry mogą i je w pewien sposób ograniczyć. Poza tym bohater w interakcjach z innymi postaciami sprawia wrażenie aseksualnego i pozbawionego emocji. Po grze w Wiedźmina może to być czynnikiem, który spowoduje niedosyt u gracza.

Podsumowanie: Wiedźmin +3 punkty, Mass Effect +2 punkty.
Stan: Wiedźmin – 6 punktów, Mass Effect – 8 punktów.

Minigierki

Małe gierki występujące w dużych grach, to coś normalnego w obecnych czasach. Twórcy wspinają się na szczyty pomysłowości i implementują w swoich produkcjach coraz to nowe zabawki, z których korzystać można, ale nie trzeba. W Wiedźminie za taką grę można uznać to, co opisałem przy okazji omawiania walki, ale to nie wszystko. Dodatkowo mamy możliwość zmierzyć się z bohaterami niezależnymi w walce na pięści oraz w rozgrywce w kościanego pokera. To nie są co prawda zbyt oryginalne pomysły (szczególnie poker), ale na dobrą sprawę wcale nie musiało ich tam być.
vs6
Mass Effect serwuje nam za to coś innego – proste łamigłówki (trzy rodzaje). Wymagają one odrobiny uwagi i szczypty zręczności, nie stanowią jednak wielkiego wyzwania. Mimo to, podczas któregoś z kolei otwieranego zamka, łatwo zbagatelizować łamigłówkę i zwyczajnie przegrać. Co ciekawe, mimo wszystko łamanie głów można sobie zaoszczędzić, używając pomocy w postaci wszechobecnego w grze omni-żelu. Nikt więc nie może na ten element gry narzekać.

Podsumowanie: Wiedźmin +1 punkt, Mass Effect +2 punkty.
Stan: Wiedźmin – 7 punktów, Mass Effect – 10 punktów.

Grafika

Obydwie z omawianych tu gier potrafią urzec swoją grafiką. Postaci są dopracowane, krajobrazy sugestywne, zaś efekty specjalne widowiskowe. W porównaniu obie gry wypadają dość podobnie, jednak jest jedna rzecz, która pozwala dać Wiedźminowi jeden punkcik więcej. Chodzi mianowicie o intro i outro, czyli genialne filmy Tomasza Bagińskiego, które nie są tworzone na silniku graficznym gry, a stanowią osobną zaimplementowaną do gry animację. Mimo spektakularności finałowych scen Mass Effect, nie mają one porównania do tych z polskiej gry.

Podsumowanie: Wiedźmin +2 punkty, Mass Effect +1 punkt.
Stan: Wiedźmin – 9 punktów, Mass Effect – 11 punktów.

vs7

Muzyka i dźwięki

Obydwie gry stoją na najwyższym światowym poziomie, jeżeli chodzi o oprawę audio. Muzyka dobrana jest bardzo dobrze, dźwięki nie odrzucają od monitora, zaś same kompozycje na długo zapadają w pamięć i aż proszą się o odsłuchiwanie na długo po zakończeniu gry. W tej kategorii nie będzie zwycięzcy, po prostu obydwie gry dostaną pełną pulę punktów.

Podsumowanie: Wiedźmin +2 punkty, Mass Effect +2 punkty.
Stan: Wiedźmin – 11 punktów, Mass Effect – 13 punktów.

Polonizacja

Trudno żeby w polskiej produkcji znalazły się większe wpadki polonizacyjne. Owszem zdarzały się literówki, ale głosy postaci, wypowiedzi czy informacje pisane były zrobione rzetelnie i z należytą starannością, czemu z pewnością pomógł fakt, że w Wiedźminie główny bohater występował wyłącznie w formie męskiej.
vs8
Niestety z Mass Effect jest zupełnie inaczej. Grając postacią kobiety, często w napisach napotykamy formę męską – choćby przy okazji odmiany stopnia czy nazwiska głównego bohatera. Zdarzało się także, że podczas dialogów mówionych przez postaci w grze, bohater niezależny mówił do kobiety w sposób, jakby miał do czynienia z mężczyzną.

Głosy w tej produkcji także dobrane i podłożone były bardzo dobrze – w sumie jakby nie patrzeć za polonizację obydwóch gier stała ta sama ekipa CD Projekt. O ile jednak głos głównej bohaterki był świetny, mnie go gustu nie przypadł jego męski odpowiednik. Trochę to boli, zważywszy na fakt, że jednak to głos domyślny dla tej postaci.

Podsumowanie: Wiedźmin +2 punkty, Mass Effect +1 punkt.
Stan: Wiedźmin – 13 punktów, Mass Effect – 14 punktów.

Dodatki i bonusy

Po debiucie gry na podstawie prozy Sapkowskiego, jej twórcy obiecywali tak długo ją wspierać, aż owe wsparcie nie będzie potrzebne. I póki co słowa dotrzymują – wychodzą łaty, mamy już za sobą premierę dodatkowej przygody i edytora przygód. Dodatkowo zbliża się premiera edycji rozszerzonej, która reklamowana jest jako wersja finalna. Co to oznacza, dokładnie nie wiadomo, ale pytanie jaką wersję mamy dostępną w sprzedaży od roku, na usta ciśnie się same. Nie jest sztuką wydać grywalną betę, a potem czarować graczy łatami i dodatkami.
vs9
Mass Effect jest grą kompletną i poza drobnymi poprawkami nic szczególnego łaty wprowadzić by nie mogły. Co ciekawe jednak, BioWare w niedługi czas po premierze gry udostępniło, za darmo do pobrania ze strony firmy, oficjalny dodatek, przedłużający rozgrywkę o kolejne godziny. Niestety polski wydawca chyba nie planuje jego polonizacji, ale trudno za taką postawę winić grę lub jej twórców. Dodatek jednak stanowi rekompensatę za fakt, że Mass Effect jest grą krótką, nawet przy nie robiącym szaleństwa pod tym względem Wiedźminie.

Podsumowanie: Wiedźmin +1 punkt, Mass Effect +1 punkt.
Stan: Wiedźmin – 14 punktów, Mass Effect – 15 punktów.

Podobieństwa

W historii elektronicznej rozgrywki było już tyle różnych tytułów, że chcąc nie chcąc można znaleźć pewne podobieństwa i nawiązania. Czasami są to elementy bardzo subtelne i nie zwracające uwagi, innym razem mamy do czynienia z tą samą grą w nowej oprawie i z nową fabułą. Wiedźmin to powiew oryginalności, pierwsze dzieło swoich twórców, lecz mimo wszystko pewne podobieństwa się znajdą. W warstwie wizualnej bardzo charakterystyczny jest gest Geralta podczas wymijania bohaterów niezależnych. Znamy go bardzo dobrze z Assassin’s Creed. To jednak niewiele, gorzej z podobieństwami do Gothica. Mamy tu bardzo podobny widok zza pleców bohatera (który w każdej chwili możemy przełączyć na pseudoizometryczny) oraz podobieństwa fabularne – choćby amnezję głównego bohatera. To jednak bardzo ogólne podobieństwa, których wielu graczy z pewnością nie dostrzeże.
vs10
Mass Effect to dziecko BioWare’u i widać to na każdym kroku. Biorąc pod uwagę świat gry, można śmiało uznać tę produkcję za kolejne wcielenie KotOR-a, zaś wszyscy grający w Jade Empire spostrzegą wszystkie błogosławieństwa tworzenia obydwóch gier niemalże jednocześnie przez tych samych twórców. Szczęście, że fabuła jest w 100% oryginalna.

Podsumowanie: Wiedźmin -1 punkt, Mass Effect -2 punkty.
Stan: Wiedźmin – 13 punktów, Mass Effect – 13 punktów.

Wynik

Jak widać obydwie produkcje uzyskały taką samą ilość punktów, co świadczy o ich naprawdę wysokiej jakości i grywalności. Trudno zatem bezstronnie orzec, która z nich jest lepsza i która lepiej trafia w gusta fanów. Z pewnością zarówno Wiedźmin jak i Mass Effect mają swoich zwolenników, którzy do śmierci będą kłócić się o to, która z tych gier jest lepsza. Bo nie ma się co oszukiwać – obu produkcjom do idealności trochę brakuje, jednak każdą z nich można uznać za kamień milowy na drodze rozwoju komputerowych gier RPG.

Powyższe zestawienie, choć w zamyśle obiektywne, z pewnością skażone jest nutą moich własnych preferencji. Z pewnością znajdą się także osoby, które zupełnie inaczej rozdzieliłyby punkty w poszczególnych kategoriach, ale będą to fani obydwóch produkcji, więc ich głosy zapewne także się wyrównają. Przyznam szczerze, że siadając do tego tekstu, spodziewałem się wyrównanego wyniku z przewagą jednej z tych gier, a wynik remisowy był dla mnie małą niespodzianką. Ale to zaskoczenie tylko potwierdza, że mamy do czynienia z równie dobrymi grami.

BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

21 komentarzy

  1. Nivellen
    16 września 2008
    Reply

    Podsumowanie: BAZYL +2 punkty za tekst

    Jak dla mnie lepszą grą jest „Wiedźmin”, ale po pierwsze jestem fanem Wieśka, a po drugie jestem większym miłośnikiem tych „typowych, spłaszczonych światów fantasy” niż światów sc-fi osadzonych w przestrzeni kosmicznej 😉 przez co każdej gierce osadzonej w jakimś takim „średniowiecznym” klimacie dam ten większy kredyt zaufania chociaż byłby to największy crap :/

    A teraz wypowiem się moim obiektywnym wewnętrznym głosem:

    Jeśli oceniać obie te gry bez patrzenia na ich historię, twórców, „duchowych” poprzedników i inne takie to popieram stwierdzenie, że te gry są sobie równe co do milimetra, a o tym, która z nich jest nam osobiście bliższa będzie zależeć od naszych preferencji czy bardziej kochamy sc-fi czy fantasy…

    Jeśli jednak patrzeć na tą „otoczkę” wokół tych gier to muszę stwierdzić, że jak dla mnie „Wiedźmin” jest lepszy od ME ponieważ, nie jest on praktycznie idealną kopią innych gier! Grając w Mass Effect od razu nasuwają się bardzo silne skojarzenia z KotOR-ami oraz Jade Empire! Uruchamiając „Wiedźmina” człowiek nie ma takich skojarzeń…

  2. Pita
    16 września 2008
    Reply

    Oczywiscie

    ze RPGIem roku byla wtedy i tak Persona 3 ;p

  3. BAZYL
    16 września 2008
    Reply

    🙂

    Oczywiście [i:1111111111]Persona 3[/i:1111111111] nie została dotąd wydana w Polsce, zaś w Europie pojawiła się dopiero w 2008 roku… Skupmy się na tym co jest powszechnie dostępne a nie na gruszkach na wierzbie.

    Co do moich preferencji, to bardziej do gustu przypadł mi [i:1111111111]Mass Effect[/i:1111111111] i spodziewałem się, że minimalnie wygra to porównanie. Niestety nie wygrał 🙂

  4. Epyon
    16 września 2008
    Reply

    .

    BAZIU, jesteś przewidywalny. Zamiast obrać jedno stanowisko (np. na korzyść Efektu Masy), sprowadziłeś porównanie do remisu, obawiając się zapewne opinii publicznej (gdyby Wiesiek zebrał – dostałbyś od społeczności za brak patriotyzmu). Natomiast jeśli wygrałby Wiedźmin, oskarżaliby cię o faworyzowanie polskich produktów. Wybrałeś rozwiązanie pośrednie – i tchórzliwe. 😉

  5. BAZYL
    16 września 2008
    Reply

    pffrrr…

    Możesz mi zarzucić wszystko, poza tym, że boję się opinii publicznej. I na pewno nie sprowadziłem wyniku do remisu. Remis wyszedł sam. Kiedy skończyłem artykuł, ME prowadził, ale prosiłem borga o opinię, i on mi zwrócił uwagę na to że pominąłem punkt o podobieństwach (który był w konspekcie). To spowodowało, że wynik się wyrównał.

    Uważam, że przyjmowanie na siłę jednego stanowiska (w moim przypadku byłoby to „ME jest lepszy”), jest płytkie i nieprofesjonalne. Można dyskutować nad wynikiem, ale zastanów się – czy któremuś punktowi można coś zarzucić? Raczej nie.

    I teraz odpowiedz sobie – lepiej jest pisać o czymś tak jak jest naprawdę, czy napisać tak jak sugerujesz „ME roxx, Wiedźmin suxx”?…

  6. Pita
    16 września 2008
    Reply

    ymmm

    Kazdy, ale to KAZDY kto chcial zagrac w Persone III w 2k7 gral w nia wtedy. Bo wiele osob kupuje z sklepow zagranicznych i polskich sciagajacych gry takie jak persona 3 na wlasna reke. Wydawanie jej oficjalnie w Polsce nie oplaciloby sie, mimo ze seria sprzedaje sie coraz lepiej na swiecie. To tak gwoli przypomnienia. Dodam, tylko ze motyw amnezji jest w polowie RPGów, a Witcher czerpie to i owo tez z TESów czy wlasnie gier Bioware …

  7. Rand
    16 września 2008
    Reply

    ke?

    Jeszcze jestem w stanie znaleźć w Wiedźminie podobieństwa do gier Bioware’u, ale co on ma niby wspólnego z TES’ami?

  8. Ravandil
    17 września 2008
    Reply

    Fajny tekst, chociaż nie chcę rozstrzygać, co jest lepsze, bo takich porównań nie lubię. W ME nie grałem, a Wiedźmin, choć ma wady, to i tak jedna z gier, które będę ciepło wspominał. Tylko czepię się jednego:

    Cytat:
    „łówny przeciwnik zostaje pokonany, lecz powód, dla którego Geralt wyrusza za nim w pościg – skradzione wiedźmińskie receptury – nie zostają odzyskane”
    Jak nie? A przedmiot fabularny, który leci z Javeda, o nazwie „Reszta wiedźmińskich tajemnic wykradzionych z Kaer Morhen” to pies? 😛

  9. BAZYL
    18 września 2008
    Reply

    „Reszta”

    to słowo-klucz 😉

  10. Ravandil
    18 września 2008
    Reply

    Nie wiem jak dla Ciebie, ale…

    …dla mnie „reszta” to znaczy „reszta” 😛 Jak mi w sklepie resztę wydają to nie narzekam, że to nie wszystko… 😉

    PS. Cudne krzaki wyszły w poprzednim komentarzu. Metoda kopiuj & wklej na akademikowej sieci rządzi się widać swoimi prawami 😛

  11. Szasza
    19 września 2008
    Reply

    Świetnie napisane, ale…

    … podsumowanie przewidywalne, jak to że nazajutrz nocą będzie ciemno. Nie zmienia to faktu, że wciąż przemyślane i trafne, bo obie gry są świetne.

  12. andriu
    4 grudnia 2008
    Reply

    Odglosy :]

    Co do artykułu nie zgadzam się z ocena polonizacji „Mass effect” a szczególnie do dubbing. W wersji polskiej jest sknocony, grając w wersje EN głosy są dobrane idealnie przechadzac później do wersji PL nie mogłem ścierpieć dennego głosu polskiej aktorki i aktora dobranego do gry :/. Poza tym opis jest jak najbardziej ok 🙂
    Obie gry grałem i nie podejmuje się decyzji jaka jest lepsza :]

  13. mps
    17 grudnia 2008
    Reply

    niezgoda…

    No więc:
    – nie zgadzam się z oceną bohatera. Co z tego, że w ME możemy sobie grać kim chcemy, jeśli reguły zmuszają nas do podejmowania decyzji według disneyowskich schematów? Albo jestem cacy idealista, albo be renegat. To jest nudne, męczące, postać staje się plastikowa. Wbrew temu, co autor pisze, nie da się utożsamić z Shepardem. No chyba, że ma się 7 lat, ale to gra tylko dla dorosłych. Dlatego dałbym tu zdecydowaną przewagę dla Wiedźmina.
    – nie zgadzam się również z zerową oceną fabuły Wiedźmina. Konstrukcja fabuły wyróżnia Wiedźmina spośród innych gier cRPG zdecydowanie na plus. Rewelacyjne zadania poboczne, wielowariantowość fabuły, i tak dalej.

    Brak oceny realizmu gry, a tutaj Wiedźmin też zdecydowanie wygrywa. W ME nie udało mi się wkręcić w tamten świat, zupełnie. Ciągle jakaś nienaturalność, jakieś zgrzyty, postaci się zderzają jak szachy na szachownicy, porażka. Wiedźmin mnie pochłonął, ulatujące spod nóg ptaki, pory dnia, pogoda, ludzie uciekający przed deszczem, odpychanie ludzi, ich głosy na ulicy, wałęsające się psy, jakieś to wszystko jest prawdziwe. Minusem byłyby tu uboga gestykulacja i mały zasób fizjonomii, ale ten minus nie przeważa wymienionych plusów.

    Tak więc wynik Wiedźmina jest w tym porównaniu zaniżony o kilka punktów co najmniej.

  14. BAZYL
    18 grudnia 2008
    Reply

    Hm…

    Masz prawo mieć własne zdanie… Ale wytłumacz mi – skoro w ME możliwość tworzenia postaci pod siebie uważasz za ubogi, to na jakiej podstawie twierdzisz, że Wiedźmin jest tu lepszy – wszak mamy jedną narzuconą postać…

    A co do siedmiolatków… Kiedyś pierwszy wydawca Hobbita dał książkę do recenzji swojemu synowi. Nie pamiętam ile on miał dokładnie lat – powiedzmy że 13. W recenzji napisał, że to dobra książka dla dzieci do 12 roku życia… Podobnie odczytuję Twoje słowa [i:1111111111]No chyba, że ma się 7 lat[/i:1111111111].

  15. mps
    18 grudnia 2008
    Reply

    @Bazyl

    Nie zrozumiałeś mnie, musiałem się źle wyrazić. W ME jest możliwość zbudowania różnorakich postaci od zera, i za to chwała. Ale bohater, którego tworzysz, musi być plastikowy, disneyowski. Ciągle albo szlachetny i grzeczny, albo chamski i egoistyczny. To wymuszają reguły gry – albo zdobywasz punkty idealisty, albo renegata. Albo stosuje urok, albo zastraszenie. Albo – albo. Przez to jest mydłkowaty i sztuczny. Albo przesadnie szlachetny, albo niepotrzebnie chamski. Wiedźmin jest inny. Potrafi się wdzięczyć i potrafi postraszyć, jak to w życiu. I dlatego uważam postać wiedźmina za dużo, dużo lepszą – bardziej prawdziwą, przez co umożliwiającą utożsamienie się z nim. To też mam na myśli pisząc o siedmiolatku. Chodzi mi o to, że człowiek dorosły nie utożsamia się z bohaterem klasy Zorro albo Rambo, bo to są takie wydmuszki, myszki Mickey.

    A Bilbo Baggins jest postacią zdecydowanie bardziej od Sheparda złożoną i ciekawą, bo prostaczkiem wepchniętym w wir zdarzeń, które go z pozoru przerastają.

  16. BAZYL
    18 grudnia 2008
    Reply

    hmm…

    Ostatni screen w tym artykule przedstawia moją Sheppard po zakończeniu gry. Tło czerwone, bo renegatka, ale niebieski łuk, to procent punktów idealisty. Grałem trochę tak, trochę tak – nie wybierałem zachowań pod którąś ze stron, tylko takie jakie pasowały do kontekstu sytuacji. I moja ostać nie była wcale disneyowska, przeciwnie – miałem ją za bardzo wiarygodna w swym postępowaniu. Już pomijam, że w grze można było nie używać zastraszania i przekonywania, więc uniknąć plastikowości o jakiej piszesz…

  17. mps
    18 grudnia 2008
    Reply

    @Bazyl

    OK. Ale zostaję przy swoim.
    A fabuła? A realizm? Odniesiesz się?

  18. BAZYL
    19 grudnia 2008
    Reply

    Heh…

    Wywołujesz mnie do odpowiedzi jak jakiegoś uczniaka, a odpowiedzi masz zawarte w artykule.
    Wiedźmin: wskrzeszenie zmarłego bohatera, amnezja bohatera, źli którzy nie zabili bohatera na bagnach, gdy leżał przed nimi rozkraczony jak żaba, cytaty z książki wplecione w fabułę, wybory nie mające realnego wpływu na fabułę, zakończenie, które nie kończy głównego wątku – to są mielizny, jakich nie ustrzegli się twórcy tej gry. W tym kontekście ME bije tę grę na głowę.

    A „realizm”, to drugie po „klimacie” słowo-slogan, które nic nie znaczy. Chyba, ze chcesz mnie przekonywać o realizmie magii, kuroliszków i elfów…

  19. z8k
    21 grudnia 2008
    Reply

    @Up

    Jestem fanem obu pozycji i co do fabuły Wiedźmina zgadzam się z Bazylem. Przeszedłem grę dwa razy (neutral, elfy) i mimo, że kupiłem tego rozszerzacza to nie mogę zabrać się za trzecie przejscie właśnie przez te pseudo-wybory. Przechodzę za to poraz kolejny ME (po wyjsciu BDtS) i w tej grze jest o wiele bardziej satysfakcjonująca. Co do fabuły to Mass Effect jest space operą ale super napisaną i jeśli wybory tu są dla siedmiolatków to ja nie wiem co Mps robiłeś w wieku 7 lat 😉

    Pozdrawiam,
    z8k

  20. Sori
    12 września 2009
    Reply

    Kiepskie porównanie

    Od razu ostrzegam, że w ME nie grałem (chociaż planuję kupno), dlatego nie mam pojęcia, która gra jest lepsza.

    Jednakże to porównanie nie jest takie, jakim być powinno.

    1. Fabuła – oj, tutaj popełniłeś błąd. Rozumiem, być może ME bije fabułę Wiedźmaka na głowę, niemniej jednak temu ostatniemu należy się chociaż 1 punkt. Nie możesz chyba, drogi autorze, zaprzeczyć, że wybija się z tłumu „Wielkich Złych Potworów Przejmujących Władzę Nad Światem”.

    2. Klimat – tu mówię również do Bazyla – bez klimatu Gothic byłby właściwie nic niewartym, miałkim RPGiem. Wiedźmin również traci wiele, gdy klimatu nie bierz esię pod uwagę.

  21. BAZYL
    12 września 2009
    Reply

    🙂

    W moim porównaniu nie chodzi o to, że Wiedźmin nie ma klimatu i fabuły. Chodzi o pokazanie skali różnicy między obydwoma tytułami w danej kwestii. Dopóki nie zrobiłem tego zestawienia, uważałem że ME bije Wiedźmina na głowę. Tymczasem wyniki bardzo mnie zaskoczyły. Zagraj w ME. Naprawdę warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.