Okup za Eraka – recenzja książki

okupzaeraka

Bohaterowie Johna Flanagana zabierali nas w podróż po najprzeróżniejszych zakątkach – od stylizowanej na średniowieczną Anglię krainy zwanej Araluenem, przez sąsiadujące Pictę i Galię, aż po skutą skandynawskim lodem Skandię. Przyszła więc pora na słoneczną Arydię, która może nam się kojarzyć z orientalną Arabią. Ta stylizacja, przez to że niezbyt oryginalna, jest największym mankamentem powieści australijskiego pisarza – nie żeby był on poważny, ale z braku większych uchybień o czymś wspomnieć należy.

Okup za Eraka, jak łatwo domyślić się po samym tytule, opowiada o starym znajomym zwiadowców, który wpadł w poważne tarapaty. Tym razem, zdradzony przez jednego ze swoich, podczas wyprawy łupieżczej na palone pustynnym słońcem lądy, trafia do niewoli. O wykupienie oberjarla proszony jest król Duncan, dzięki czemu w misję ratunkową angażują się znani nam z innych tomów bohaterowie. Oczywiście – jak zawsze – wyprawa nie przebiegnie do końca po myśli Aralueńczyków.

Przyznam szczerze, że nieco zawiedziony szóstym tomem serii, podchodziłem do tej pozycji bardzo ostrożnie. Jednak moje obawy okazały się nieuzasadnione; historia jest spójna, wydarzenia logiczne i nie ma w powieści irytujących uproszczeń, w postaci dorosłych nabierających się na kuglarskie sztuczki jak dzieci. Mimo to czytelnik znajdzie tutaj niewiele więcej niż kolejną przygodę zwiadowców i ich przyjaciół. Dla młodego odbiorcy może to i lepiej, jednakże starszemu może zabraknąć powiewu świeżości.

Bo chociaż otoczenie jest nowe – w końcu to kraina, w której Will i spółka jeszcze nie byli – to mam wrażenie, że potencjał arabskich klimatów nie został do końca wyczerpany. Może to wina patrzenia przez pryzmat powieści Karola Maya, którymi zaczytywałem się przed dziesięcioma laty, ale poszczególne ludy kreowane na kartach tej książki niewiele się od siebie różnią, zaś poza samym przystosowaniem się do panującego w Arydii klimatu, nic szczególnego ich nie cechuje. Co więcej, bohaterowie w obcym kraju nie napotykają żadnych barier kulturowych, że o językowej już nie wspomnę.

Mimo wszystko powieść, jak większość z serii, czytało się znakomicie. Mamy tutaj nieprzewidziane (z punktu widzenia fabularnego) komplikacje, mamy ocieranie się postaci o śmierć, niespodziewane wybawienia i spektakularne zakończenie, w którym dobro zwycięża, zło ponosi klęskę, a bohaterowie z humorem pokonują wszelkie przeciwności. Podobnie jak poprzednie tomy, tak i ten ze spokojnym sumieniem mogę polecić – zarówno młodszym czytelnikom, do których adresowani są Zwiadowcy, jak i starszym, którzy nie boją się sięgać po literaturę lżejszą, ale przez to nie mniej przyjemną.

Tytuł: Okup za Eraka
Seria: Zwiadowcy, tom 7
Autor: John Flanagan
Wydawca: Jaguar
Rok: 2010
Stron: 476
Ocena: 5-
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Jeden komentarz

  1. Azarak
    29 kwietnia 2012
    Reply

    Świat przedstawiony

    Powieść czyta się dobrze (jak zresztą i inne tomy (jestem właśnie przy tym)), ale przeraża mnie brak koncepcji na świat cyklu. Mapa to zgnieciona Europa, Skandia i Skandianie – Skandynawia i Wikingowie, Temudżeini (nazwa od Temudżyna – pierwszego Czyngis-chana tu: Sha-shana) – Mongołowie, Araluen – Albion (jest też chyba taka wyspa w W. Brytani, itd.. Oczywiście jest wspólny język i waluta (rojale), a i jeszcze nie ma magii a jest mesmeryzm i Wargale. Seria jest nawet dobrze napisana i wciągająca, ale jej jakość jest właśnie taka, jaka miała być na początku – opowieści na dobranoc opowiadane synowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.