Oko Jelenia. Triumf Lisa Reinicke – recenzja książki

pilipiuk_oko-triumf-lisa_cover_1355497568

Cykl Oko Jelenia opowiada historię trójki podróżników w czasie, usiłujących odnaleźć tajemniczy przedmiot zwany Okiem Jelenia. Dotychczasowe tomy cyklu były bardzo różnie oceniane, jedni przyjęli je bardzo ciepło, inni zwiastowali koniec dobrej passy Pilipiuka. Jak na tym tle wypada piąty tom? Całkiem nieźle!

Triumf Lisa Reinicke zaczyna się niemal dokładnie tam gdzie skończył się Pan Wilków: bohaterowie przeszli przez lodowe piekło zamarzniętego Bałtyku tylko po to, by już w Gdańsku spadły na nich kolejne nieszczęścia. Na miejscu dowiadują się bowiem o rzezi, jaka wydarzyła się w miejscu ich ostatniego pobytu, a Marek…. zostaje aresztowany. Akcja Triumfu rozgrywa się właśnie w szesnastowiecznym Gdańsku. Tutaj Staszek, na skutek sprytnego zabiegu z aresztowaniem Marka, stał się głównym bohaterem powieści, a postać byłego nauczyciela informatyki została jakby zepchnięta na dalszy plan. Akcja książki toczy się dość leniwie – Pilipiuk bez pośpiechu opisuje życie szesnastowiecznego miasta tylko po to, by nagle uderzyć w mocniejszy ton, zsyłając kolejnych zamachowców. Fabuła prezentuje się inaczej niż w poprzednim tomie: tam bohaterowie wiedzieli czego się spodziewać, a tutaj nie znają przeciwnika, atakuje on znienacka i nie okazuje litości. To sprawia, że Triumf jest bardziej krwawym kryminałem, niż powieścią przygodową z domieszką fantastyki do jakiej przyzwyczaił nas ten cykl.

Pilipiuk jak zwykle pisze lekko i jego nowe dzieło wciąga jak bagno, a jeśli dodać do tego sugestywne opisy i zaskakujące zakończenie, wychodzi całkiem ostra mieszanka. Brawa należą się autorowi zwłaszcza za diablo klimatyczne opisy realiów; człowiek niemal widzi te uliczki i kramy, które odwiedzają bohaterowie. Jednak nie samymi opisami się żyje, do szczęścia trzeba mu jeszcze ciekawej fabuły i nietuzinkowych charakterów! Główne postacie zostawmy w spokoju, bo w ich przypadku niewiele się zmieniło w stosunku do poprzednich tomów. Pojawiła się za to nowa, godna uwagi postać – justycjariusz gdański Grzegorz Grot. Został po prostu genialnie przedstawiony! Urzędnik, który miota się między powinnościami wobec króla, burmistrza, a własnym sumieniem, zachowuje się jak polski Sherlock Holmes, któremu brakuje tylko trochę fantazji by stać się legendarnym stróżem prawa. Byłoby pięknie gdyby nie to, że to właśnie on przetrzymuje Marka w lochu, czym nie zaskarbia sobie zbytniej sympatii głównych bohaterów. Mimo to mam nadzieję, że nie jest jednorazowym bohaterem, bo wydaje się on mieć spory potencjał.

Rozwój fabuły może nie jest tak dynamiczny jak do tej pory, ale mimo wszystko kilka zwrotów akcji naprawdę zaskakuje. Szkoda tylko, że Triumf Lisa Reinicke tak szybko się kończy, co z jednej strony skłania do snucia domysłów, z drugiej zaś budzi poczucie niedosytu. Nijakie zakończenie to dość poważna bolączka zwłaszcza, że właśnie ono wymieniane było jako jedna z największych wad Pana Wilków. Oby autorowi nie weszło to w nawyk… Innym mankamentem, choć nie wiem czy to odpowiednie słowo w tym przypadku, jest moralizatorstwo, które Pilipiuk stara się upychać trochę zbyt często – ile można czytać, że nasze czasy są gorsze i bardziej zepsute, niż ideały szlacheckiej Polski? Refleksja ta jest niepokojąca, ale chyba nie aż tak, żeby bohaterowie co chwila zachwycali się prostotą i szlachetnością szesnastowiecznych mieszczan, porównując ich wyłącznie do psycholi, dresiarzy tudzież do żuli albo miłośników pornosów, prawda?

Nowe Oko Jelenia jest bardzo przyjemną lekturą, którą można (może nawet trzeba!) polecić wszystkim, którzy czytali poprzednie części cyklu – nie zawiodą się. Pomijając wspomniane już zakończenie i czasem przesadne moralizatorstwo jest pozycją wartościową, która zapewni parę ładnych godzin rozrywki.

Tytuł: Oko Jelenia. Triumf Lisa Reinicke
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2010
Stron: 448
Ocena: 4+
evilmg Opublikowane przez:

4 komentarze

  1. jj,
    8 stycznia 2011
    Reply

    oj

    po prostu żal z tym pilipiukiem. Pisze facet z dnia na dzień, a to, że mu nawet wychodzi, to szczegół. Ogólnie poziom jego książek jest żenujący, nawet dla młodzieży

  2. evilmg
    8 stycznia 2011
    Reply

    1. Nazwiska piszemy z dużej litery.
    2. Pilipiuk jest najlepiej sprzedającym się pisarzem (fantastą) na krajowym rynku. To chyba coś znaczy, prawda?

  3. Strider
    9 stycznia 2011
    Reply

    ………….

    Znaczy to tyle, że jest najlepiej się sprzedającym polskim fantastą, co wcale nie musi oznaczać, że jest najlepszym pisarzem na rynku. 🙂 Nie bardzo mogę się o „Oku Jelenia” wypowiadać, bo planuję go dopiero w najbliższym wolnym czasie przeczytać, ale pewnie nie będzie to-to takie złe, trochę się w końcu autor na pisaniu zna. 🙂

    Co do punktu pierwszego – zgadzam się i dorzucam od siebie, że również zdania zaczynamy pisać z dużej litery.

    Swoją drogą: w pierwszej wypowiedzi widzę niejaką sprzeczność w rozumowaniu…

  4. nieczytelny
    9 stycznia 2011
    Reply

    jj

    To znowu ja.

    „trochę się w końcu autor na pisaniu zna”
    No włąśnie. Trochę się zna. Jego książki są fajne. I nic ponadto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.