Formalności:
Tak piszemy co robimy.
"Tak co myślimy"
-Tak co mówimy.
Tak poza sesją
Skoro wszystko jasne, to możemy zaczynać

Rahmud Bollanyn
Tak... Ostatnimi czasy sporo się działo. Nękał cię jakiś dziwny typ i prosił o
niestworzone rzeczy. Potem przestał i zamiast niego przychodził do ciebie
jakiś miły starzec w zielonej szacie. Pamiętasz że zabrał cię w miejsce gdzie
było coś dużego. Jakieś wielkie zielone coś...
A może czerwone?
Teraz to się nie liczyło. Stałeś na środku bezkresnej równiny spowitej mgłą.
Z tej mgły coś na ciebie łypało, ale bało się podejść. Stałeś tak przez bardzo
długi czas. Z powodu braku czegokolwiek na szarym niebie nie mogłeś
określić czasu.
Nie wiedziałeś czy mijały, dni, lata czy eony. I te nieznośne ciarki. Zdawało
ci się że twe ciało pulsowało niczym błoto na bagnach.
I ten oddech który wciąż słyszałeś. To było nie do zniesienia. Podjąłeś
wędrówkę. Szedłeś bez przerwy w tym samym kierunku, ale miałeś wrażenie
że stoisz w miejscu. Przecież nic dookoła się nie zmieniało. Potrzebowałeś
schronienia. Nagle zza mgły wyłoniła się mała grota z szerokim wejściem,
dnem wyściełanym jedwabnymi poduchami i ciepłym ogniskiem płonącym na
zewnątrz.
Dziwne, przecież zobaczyłbyś ognisko ze znacznie większej odległości. To
była zasadzka, ale ty byłeś sprytniejszy.
Siadłeś na poduszkach, po czym odpiąłeś totem wypatrywania. Totem bez
słowa wdrapał się na szczyt groty i zaczął wypatrywać niebezpieczeństwa.
Dla pewności chwyciłeś dodatkowo totem obrony przed złem, który
natychmiast przyjął pozycję bojową i zastygł w tej pozycji tuż obok ciebie.
Zawsze wiedziałeś że działały. Przecież niemożliwe było żeby nie działały...
W tym lenistwie spędziłeś ładne parę godzin. Zacząłeś robić się senny. Nagle
usłyszałeś wrzask totemu wypatrywania.
To był znak że coś wypatrzył. Totem zeskoczył ze szczytu groty i wskazał
palcem na północ skąd sunęły w twoją stronę dwie chmury. jedna miała kolor
rdzy, a po bokach świeciła jasnym błękitem. Druga miała kolor zielony.
Zielona chmura była znacznie większa od rdzawej. Oprócz tego jedna z
chmur jazgotała. Nie wiedziałeś jednak która.
Totem obrony przed złem, zaczął wyrywać się w ich stronę.
Greta Wyrwignat
Czy zyskałaś już pełnię mocy? Przed chwilą miałaś chyba pokonać wielką
bestię, która miała w posiadaniu coś bardzo cennego dla ciebie.
Co to mogło być? I gdzie do cholery podzieli się twoi pomocnicy? Ich też
zbytnio nie pamiętałaś. Jakiś majaczący dziad i wielki, miśkowaty rębajło.
Tylko tyle pamiętałaś na ich temat.
Nie czas na przemyślenia. Stałaś teraz po środku niekończącej się
płaszczyzny wypełnionej czymś co nazwałabyś niezagospodarowaną energią,
inni nazwali by to nieprzeniknioną mgłą. Nie wiedziałaś gdzie jesteś. Może w
jakimś letargicznym stanie umysłu?
Nagle poczułaś obecność innego umysłu nieopodal. Umysł był spokojny i
najwyraźniej miał wobec ciebie obowiązek ochrony. Spojrzałaś w stronę z
której wyczuwałaś ten byt. Miał on postać chmury zielonego dymu.
Spróbowałaś się do niego odezwać, ale nie byłaś w stanie wydać z siebie
dźwięku.
Spróbowałaś nawiązać z nim kontakt mentalny. Z twej skroni wystrzelił most
szarej poświaty który połączył się z bytem.
Nagle chmura zielonego dymu zaczęła się wyostrzać i zamieniła się w
mężczyznę w zbroi i zielonym mundurze trzymającego na plecach wielki
miecz dwuręczny. To musiał być ten rębajło.
Nagle zaczęło w waszą stronę posuwać się światło wyglądające na niemrawo
tlący się płomień.
Twa zbroja zaczęła dzwonic od ciągłych wstrząsów, które coraz bardziej się nasilały,
Berg Astanow
Ostatnimi czasy sporo się działo. Miałeś spore zlecenie. Miałeś pomagać
jakiejś pokurczce w zdobyciu potężnego artefaktu, czy jakoś tak. Miała
zapłacić dobrze więc przyjąłeś zlecenie ignorując nawet swój lęk przed
Niziołami.
Potem szliście przez jakieś wielkie korytarze i skończyło się to chyba jatką.
Teraz stałeś na niekończącej się szarej równinie spowitej gęstą mgłą.
Nagle poczułeś mrowienie na plecach. W niezwykle bolesny dla ciebie sposób
z twych pleców wyrwał się tatuaż boga wojny. Prześlizgnął się pod twą
zbroją i wyszedł z pod kołnierza na zewnątrz.
Miał sześc muskularnych rąk, a w każdej inną broń,na twarz groźną minę, na szczycie głowy wysoką fryzurę i rozmiary kurczaka. Z mgły uwił sobie platformę z której przemówił do ciebie donośnym głosem z ostrym akcentem.
- Prawdziwy wojownik powinien cuchnąc jak mężczyzna, ale bez przesady!
Pewnie zastanawiasz się czym jestem, co tu robię i gdzie jesteś?
Więc ja- Bóg wojny jestem w i z każdym wojownikiem, a przynajmniej drobna
części mnie. No właśnie jestem drobną częścią siebie samego.
Jeśli chodzi o to miejsce to jest to jakiś urojony świat w którym jesteśmy udupieni(tak to słowo wypowiedział na czerwono).
Przynajmniej nie jesteśmy sami!
Jego akcent był wręcz bolesny dla twych uszu. Lekko skonsternowany spojrzałeś na bożka, ten nagle podskoczył i rozsiadł się na twojej głowie.
Twój bóg wskazał ci chmurę rdzawej mgły w której można było dostrzec dwa jasne światła. Z chmury wystrzelił w ciebie most jasnego światła i chmura nagle zamieniła się w postać twojej pracodawczyni- niziołki (chyba taka jest żeńska forma Niziołka?) odzianej w świetnej jakości zbroję i dzierżącej magiczny miecz i tarczę.
Nagle usłyszałeś znajomy odgłos. Tak to było toczenie jakiegoś wielkiego działa, lub inszej artyleryjskiej "zabaweczki". Rozejrzałeś się, jednak nie zobaczyłeś nic z wyjątkiem niemrawego światełka, po stronie przeciwnej do tej z której dobiegał odgłos. Odgłos i towarzyszące mu drganie podłoża przybierały na sile.
Sorry za opóźnienie, ale miałem problemy związane z początkiem roku szkolnego.
Sorry za denerwujące akapity, ale tak to jest jak się zapisuje tekst w notatniku.
