[Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
[Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Ok. A więc rozpoczynam sesję.
Występują:
Ant, jako Shikyoi Zabuza
Ekwipunek:
Shinai
5 yenów
wiejskie ubranie
Kawarashi, jako Toaka Ai
Ekwipunek:
Kiepska, wyszczerbiona katana
Okulary(wtedy ich jeszcze nie było, ale... co tam)
10 yenów
wiejskie ubranie
oraz Mugen, jako Yoshi Kisada
4 yeny
włócznia
wiejskie ubranie
Zasady:
Niektóre sprawy, omawiajcie między sobą, aby upłynnic sesję. Pamiętejcie. Wasze postacie są przyjaciółmi.
Chyba nie musze mówic jak piszemy? W trzeciej osobie, czas przeszły.
Zasady typu "Ja mam zawsze rację", odpuścmy. I tak wszyscy to znamy.
Znowu prosze o zaangażowanie. Wiem że się powtarzam, ale NIENAWIDZĘ, gdy ktos nie odpowiada przez tydzień.
Zaczynamy.
Dzień, był pochmurny i mglisty. Bardzo często, taka pogoda witała w Tsu. Trójka przyjaciół, właśnie zmierzała do Dojo. Jak zwykle, zbierali się przy wielkim głazie. Idealne miejsce. Między nimi a Dojo, były gęsto usadzone drzewa. Było to także, z dala od zasięgu słuchu strażników. Nad morzem, stało Dojo, do którego już nieraz zakradali się po nocy. Nie był to morze zbyt chwalebny czyn, jednakże mówi się "Przestępcą jest ten, kto da się złapac". Już wiele reazy zakradali sie do tego Dojo. Shikyoi, znał dobrze ścieżki i przejścia. W koncu, tam pracował. Im bliżej, zbliżali się do Dojo, położonego na nadmorskiej skarpie, tym gęściejsza mgła oplatała ich twarze. Wielki głaz... gdzie był ten głaz.
No dobra. Wstęp którki, ale wystarczy. Dochodzicie do miejsca spotkania w kolejności, w jakiej napiszecie posta. Uznałem, że można już przejśc do zakradania. W koncu, dwójka z was, ma postacie z kompatybilną z tym historią.
Występują:
Ant, jako Shikyoi Zabuza
Ekwipunek:
Shinai
5 yenów
wiejskie ubranie
Kawarashi, jako Toaka Ai
Ekwipunek:
Kiepska, wyszczerbiona katana
Okulary(wtedy ich jeszcze nie było, ale... co tam)
10 yenów
wiejskie ubranie
oraz Mugen, jako Yoshi Kisada
4 yeny
włócznia
wiejskie ubranie
Zasady:
Niektóre sprawy, omawiajcie między sobą, aby upłynnic sesję. Pamiętejcie. Wasze postacie są przyjaciółmi.
Chyba nie musze mówic jak piszemy? W trzeciej osobie, czas przeszły.
Zasady typu "Ja mam zawsze rację", odpuścmy. I tak wszyscy to znamy.
Znowu prosze o zaangażowanie. Wiem że się powtarzam, ale NIENAWIDZĘ, gdy ktos nie odpowiada przez tydzień.
Zaczynamy.
Dzień, był pochmurny i mglisty. Bardzo często, taka pogoda witała w Tsu. Trójka przyjaciół, właśnie zmierzała do Dojo. Jak zwykle, zbierali się przy wielkim głazie. Idealne miejsce. Między nimi a Dojo, były gęsto usadzone drzewa. Było to także, z dala od zasięgu słuchu strażników. Nad morzem, stało Dojo, do którego już nieraz zakradali się po nocy. Nie był to morze zbyt chwalebny czyn, jednakże mówi się "Przestępcą jest ten, kto da się złapac". Już wiele reazy zakradali sie do tego Dojo. Shikyoi, znał dobrze ścieżki i przejścia. W koncu, tam pracował. Im bliżej, zbliżali się do Dojo, położonego na nadmorskiej skarpie, tym gęściejsza mgła oplatała ich twarze. Wielki głaz... gdzie był ten głaz.
No dobra. Wstęp którki, ale wystarczy. Dochodzicie do miejsca spotkania w kolejności, w jakiej napiszecie posta. Uznałem, że można już przejśc do zakradania. W koncu, dwójka z was, ma postacie z kompatybilną z tym historią.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Shikyoi Zabuza
Po ostatnim treningu Zabuza padł ze zmęczenia i spał, jak zabity. Bez wątpienia spóźniłby się, gdyby nie to, że obudziło go słońce, wpadając przez dziurę w ścianie. Otworzył oczy. Słońce było nisko na nieboskłonie.
- Cholera! Zaspałem! -
Ubrał się szybko, wziął ze sobą shinai i pieniądze, od tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, co sie może stać. A nóż ktoś by wszedł i sobie przywłaszczył wszystkie "ciężko" zarobione yeny.
Wybiegł, o mal nie zapominając o zamknięciu drzwi. Tylko po co? W przywłaszczonym domu, po za łóżkiem i stolikiem nie było praktycznie nic, tylko nic nie warte klamoty.
Śpieszył się na miejsce spotkania jak jeszcze nigdy. Zawsze był pierwszy, a teraz pewnie byli już wszyscy. A może jednak nie... Biegł ile sił w nogach. Na twarzy w mig pojawił się pot na twarzy. Mgła utrudniała coraz bardziej orientację, więc zaczął biec na pamięć.
Dobiegł.
"W końcu... Ale gdzie są wszyscy? Czyżbym zdążył? Hmm... A może coś by tu..."
Dyszał ciężko. Rozglądnął się. Na twarzy Zabuzy pojawił się uśmiech.
Ukrył się w krzakach, przygotował się do walki, by tylko jak przyjdzie następna osoba, zaatakować ją z zaskoczenia i zobaczyć jej reakcję i rozpocząć mały przyjacielski pojedynek.
Po ostatnim treningu Zabuza padł ze zmęczenia i spał, jak zabity. Bez wątpienia spóźniłby się, gdyby nie to, że obudziło go słońce, wpadając przez dziurę w ścianie. Otworzył oczy. Słońce było nisko na nieboskłonie.
- Cholera! Zaspałem! -
Ubrał się szybko, wziął ze sobą shinai i pieniądze, od tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, co sie może stać. A nóż ktoś by wszedł i sobie przywłaszczył wszystkie "ciężko" zarobione yeny.
Wybiegł, o mal nie zapominając o zamknięciu drzwi. Tylko po co? W przywłaszczonym domu, po za łóżkiem i stolikiem nie było praktycznie nic, tylko nic nie warte klamoty.
Śpieszył się na miejsce spotkania jak jeszcze nigdy. Zawsze był pierwszy, a teraz pewnie byli już wszyscy. A może jednak nie... Biegł ile sił w nogach. Na twarzy w mig pojawił się pot na twarzy. Mgła utrudniała coraz bardziej orientację, więc zaczął biec na pamięć.
Dobiegł.
"W końcu... Ale gdzie są wszyscy? Czyżbym zdążył? Hmm... A może coś by tu..."
Dyszał ciężko. Rozglądnął się. Na twarzy Zabuzy pojawił się uśmiech.
Ukrył się w krzakach, przygotował się do walki, by tylko jak przyjdzie następna osoba, zaatakować ją z zaskoczenia i zobaczyć jej reakcję i rozpocząć mały przyjacielski pojedynek.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 12
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 19:38
- Numer GG: 461268
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Kisada wychodząc z lasu ujrzał wioskę. Nareszcie-pomyślał. po tak długiej podróży dotarł do Tsu. Puścił się biegiem prosto przed siebie. Nie zwracał uwagi na gałęzie, ani na korzenie, o które niejednokrotnie się potykał. Dla niego nie było już przeszkód, które przeszkodziłyby mu w dotarciu do celu...
-Tsu- wysapał.
Teraz, gdy już był na miejscu zwolnił, przyglądał się budynkom. Pociągnął nosem.taaa- to ten sam zapach...
Kisada nie potrafił go określic, jednak to miejsce miało swój własny zapach. Nigdzie nie było takiego samego. Ludzie zajęci pracą nie zwracali uwagi na niego uwagi. Nikt nigdy nie zwracał na niego uwagi, nikt oprócz mistrza.
Doszedł do miejsca, w którym ścieżki rozdzielały się. Spojrzał na prawo. Za dużo wspomnień, złych wspomnień...Pocałował amulet, który zawsze nosił ze sobą i skręcił w lewo.
-hmmm, widze, że nic się tu nie zmieniło- powiedział do siebie
Przypomniał sobie wielki głaz, miejsce, w którym spotykał sie z przyjaciółmi. Odtworzył sobie tylko w myślach jak tam trafić i pobiegł...
Wybiegł na niewielkiej polance otoczonej zewsząd drzewami...
-Tsu- wysapał.
Teraz, gdy już był na miejscu zwolnił, przyglądał się budynkom. Pociągnął nosem.taaa- to ten sam zapach...
Kisada nie potrafił go określic, jednak to miejsce miało swój własny zapach. Nigdzie nie było takiego samego. Ludzie zajęci pracą nie zwracali uwagi na niego uwagi. Nikt nigdy nie zwracał na niego uwagi, nikt oprócz mistrza.
Doszedł do miejsca, w którym ścieżki rozdzielały się. Spojrzał na prawo. Za dużo wspomnień, złych wspomnień...Pocałował amulet, który zawsze nosił ze sobą i skręcił w lewo.
-hmmm, widze, że nic się tu nie zmieniło- powiedział do siebie
Przypomniał sobie wielki głaz, miejsce, w którym spotykał sie z przyjaciółmi. Odtworzył sobie tylko w myślach jak tam trafić i pobiegł...
Wybiegł na niewielkiej polance otoczonej zewsząd drzewami...

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Toaka Ai
Ai spacerowała swoim tempem ku miejscu ustalonego spotkania. Gdyby nie zapomniała o spotkaniu nie zgodziłaby się na pomoc przy otwieraniu sklepu ojca, już teraz dyszała ze zmęczenia. Poprawiła starganą latami zniszczoną katanę w pochwie zawieszonej na plecach.
Idąc przed siebie w mgle dostrzegła miejsce docelowe; skała, tylko gdzie pozostali?
Rozglądając się przeszła parę kroków, gdy nagle wyskoczył na nią Zabuza.
Ta nieomal potknęła się o korzenie drzew wykrzykując godność jednego z pomniejszych bóstw regionalnych. Gdy ten ją zaatakował ta przełożyła pochwę przed siebie i postarała się zablokować pierwszy cios, śmiejąc się przy tym głupkowato.
-o ty gnojku, a masz…
Wymierzyła boczne machnięcie w granicach kostek.
wybaczcie, w rekrutacji nie było wzmianki o rozpoczęciu sesji
Ai spacerowała swoim tempem ku miejscu ustalonego spotkania. Gdyby nie zapomniała o spotkaniu nie zgodziłaby się na pomoc przy otwieraniu sklepu ojca, już teraz dyszała ze zmęczenia. Poprawiła starganą latami zniszczoną katanę w pochwie zawieszonej na plecach.
Idąc przed siebie w mgle dostrzegła miejsce docelowe; skała, tylko gdzie pozostali?
Rozglądając się przeszła parę kroków, gdy nagle wyskoczył na nią Zabuza.
Ta nieomal potknęła się o korzenie drzew wykrzykując godność jednego z pomniejszych bóstw regionalnych. Gdy ten ją zaatakował ta przełożyła pochwę przed siebie i postarała się zablokować pierwszy cios, śmiejąc się przy tym głupkowato.
-o ty gnojku, a masz…
Wymierzyła boczne machnięcie w granicach kostek.
wybaczcie, w rekrutacji nie było wzmianki o rozpoczęciu sesji

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Kisada szedł przez mgłę. Była ona tak gęsta, że można było ciąc ją nożem. Widział najwyżej metr przed siebie. By może dlatego, Toaka nie zauważyła idącego przed nią starego przyjaciela, którego nie widziała od roku. Od roku... Po tym, jak we wściekłości zabił swojego zapijaczonego ojca. Jego matka, dawno umarła już z choroby, albo z żalu. Kisada, idąc dalej, usłyszał za sobą okrzyk swojego przyjaciela Zabuzy. Później stuknięcie i okrzyk przyjaciółki.
-O ty gnojku, a masz! -Kolejne stuknięcie. Szybki blok Zabuzy, pomyślał po czym szybko odwrócił się. Zobaczył swoich przyjaciół, walczących we mgle. Tak jak dawniej. Tak jak przed rokiem. Znowu spotkanie przy głazie. Byli zajęci walką, nie zauważyli go jeszcze, mimo iż był w zasięgu wzroku.
-O ty gnojku, a masz! -Kolejne stuknięcie. Szybki blok Zabuzy, pomyślał po czym szybko odwrócił się. Zobaczył swoich przyjaciół, walczących we mgle. Tak jak dawniej. Tak jak przed rokiem. Znowu spotkanie przy głazie. Byli zajęci walką, nie zauważyli go jeszcze, mimo iż był w zasięgu wzroku.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 12
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 19:38
- Numer GG: 461268
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Kisada zaśmiał się serdecznie. Małe dzieci... nic się nie zmienili. Skrył się za krzakiem i przyglądał się chwilę temu zaciętemu pojedynkowi. Widzę, że jeśli nic nie zrobię, będą walczyć w nieskończoność... Poczekał, aż ustawią się odpowiednio, po czym z szybkością huraganu wybiegł ze swojej kryjówki. Okrzyk, który wydał był niespotykany. Jego przyjaciele z pewnością musieli pomyśleć, żę zaatakował ich jakiś stwór, bo przecież "takie dźwięki nie mogą wydobywać sie z ludzkiego gardła". Kisada już miał podciąć ich drzewcem włóczni, kiedy przed jego stopą wyrósł głaz...
Słaba Karma-pomyśał Kisada wpadając na swoich przyjaciół...
Słaba Karma-pomyśał Kisada wpadając na swoich przyjaciół...

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Coś wrzasnęło, po czym wyskoczyło na nią i Zabuzę, ostatecznie rozpoznała znajome kształty. Ai upadła pod naporem ciała Kisade, kładąc się rozłożyście na niewydeptanym skrawku zieleni. Zaśmiała się głupkowato, zmęczona niespodziewaną walką.
Nie zdołała nawet wyciągnąć miecza z pochwy.
-Cześć Kisade!
Wrzasnęła z zamkniętymi oczyma, ku mgle leżąc na trawie.
Nie zdołała nawet wyciągnąć miecza z pochwy.
-Cześć Kisade!
Wrzasnęła z zamkniętymi oczyma, ku mgle leżąc na trawie.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Shikyoi Zabuza
"Co to za głos?"
- Słyszysz Ai? Mgła robi sobie z nas żarty i straszy nas niestworzonymi dźwiękami. Co za czasy...- stwierdził z lekkim uśmiechem nie przerywając walki.
Widział mały błysk kątem oka wśród nieprzeniknionej mgły.
Coś uderzyło w jego stopę... Przeleciało przez nią biorąc ze sobą Zabuzę... Powaliło go... Lekkie zamroczenie... Odzyskuje zmysły...
- Kisade? - Powiedział z niedowierzaniem
- To Ty? -
"Co to za głos?"
- Słyszysz Ai? Mgła robi sobie z nas żarty i straszy nas niestworzonymi dźwiękami. Co za czasy...- stwierdził z lekkim uśmiechem nie przerywając walki.
Widział mały błysk kątem oka wśród nieprzeniknionej mgły.
Coś uderzyło w jego stopę... Przeleciało przez nią biorąc ze sobą Zabuzę... Powaliło go... Lekkie zamroczenie... Odzyskuje zmysły...
- Kisade? - Powiedział z niedowierzaniem
- To Ty? -

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 12
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 19:38
- Numer GG: 461268
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
-Hai - odpowiedział Kisada sprawdzając czy nie doznał jakiś obrażeń...
-Aaaa, mój łeb- krzyknął znajdując na głowie wielkiego guza- twarde to twoje Shinai- wzkazał na leżący na ziemi kij(w zasadzie to kij)
- już się z tobą policze, tylko... yyy... gdzie moja włócznia?! Zaraz, szykuj się! Gdzie ona spadła?
- O, witaj Ai, później się przywitamy, tylko znajde włócznie i złamię mu ją na głowie- powiedział wskazując na śmiejącego się Zabuze.
Odszedł w kierunku krzaków przeklinając pod nosem. Gdzie ona poleciała?
Przeczesał całe krzaczory ale nie nie mógł jej znaleźć... w końcu zerknął na drzewo.
- JEST!!! Lepiej ubierz hełm Zabuza! Nadchodzę!!!
Zamarkował cios, po czym odrzucił broń i wpadł w ramiona swoich przyjaciół.
To jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu- pomyślał.
Następnie przyszła kolej na grad pytań z jednej jak i z drugiej strony. Kisada opowiadał o tułaczce, o swoim Sensei i o tym czego się nauczył przez ten rok. Ai i Zabuze pytał o zmiany w Tsu, o to jak im się powodzi i czym się zajmują obecnie. Nie poruszał tematu swojej matki i śmierci "ojca".
-Aaaa, mój łeb- krzyknął znajdując na głowie wielkiego guza- twarde to twoje Shinai- wzkazał na leżący na ziemi kij(w zasadzie to kij)
- już się z tobą policze, tylko... yyy... gdzie moja włócznia?! Zaraz, szykuj się! Gdzie ona spadła?
- O, witaj Ai, później się przywitamy, tylko znajde włócznie i złamię mu ją na głowie- powiedział wskazując na śmiejącego się Zabuze.
Odszedł w kierunku krzaków przeklinając pod nosem. Gdzie ona poleciała?
Przeczesał całe krzaczory ale nie nie mógł jej znaleźć... w końcu zerknął na drzewo.
- JEST!!! Lepiej ubierz hełm Zabuza! Nadchodzę!!!
Zamarkował cios, po czym odrzucił broń i wpadł w ramiona swoich przyjaciół.
To jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu- pomyślał.
Następnie przyszła kolej na grad pytań z jednej jak i z drugiej strony. Kisada opowiadał o tułaczce, o swoim Sensei i o tym czego się nauczył przez ten rok. Ai i Zabuze pytał o zmiany w Tsu, o to jak im się powodzi i czym się zajmują obecnie. Nie poruszał tematu swojej matki i śmierci "ojca".

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Mgła gęstniała. Do oczu trójki przyjaciół, dobiegało coraz mniej promieni słońca. Już niedługo, miało dojśc do zmiany warty w Dojo. Do idealnej okazji, na czmychnięcie do środka, kiedy przez kilka sekund boczne wejście nie będzie obstawione przez straże. Ciekawa była ogólna wrzawa, dobiegająca z Dojo. Zazwyczaj ogólna cisza, przerywana okazjonalnymi szczękami mieczy i rzadkimi krzykami bólu, zastąpiona była powszechnym zdenerwowaniem i zamieszaniem. Coś się musiało wydarzyc.
Przepraszam, że długo nie_odpowiadałem, samemu prosząc o zaangażowanie, ale byłem niedysponowany.
Przepraszam, że długo nie_odpowiadałem, samemu prosząc o zaangażowanie, ale byłem niedysponowany.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 12
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 19:38
- Numer GG: 461268
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Kisada przystanął zaintrygowany zgiełkiem.
-hmm, czyżby heimini użądzili sobie w dojo targ podczas mojej nieobecności?- zwrócił się do przyjaciół- czy coś się tu zmieniło? Nie? W takim razie chodźmy sprawdzić co się dzieje. Może uda nam się wślizgnąć... Zabuza, prowadź!
-hmm, czyżby heimini użądzili sobie w dojo targ podczas mojej nieobecności?- zwrócił się do przyjaciół- czy coś się tu zmieniło? Nie? W takim razie chodźmy sprawdzić co się dzieje. Może uda nam się wślizgnąć... Zabuza, prowadź!

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Shikyoi Zabuza
- Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę stracić mojej pracy. Tu się może dziać coś ważnego. Skoro mnie nie informowali to co się tam dzieje może być poufne, przez co nasza obecność może być wysoce nie pożądana... Ale... Kto nam zabrania popatrzeć przez okna? -
Stwierdził ponuro Zabuza. Przypatrzył się bliżej ledwo widzialnej przez mgłę ścieżce.
- Chodźcie tędy! -
- Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę stracić mojej pracy. Tu się może dziać coś ważnego. Skoro mnie nie informowali to co się tam dzieje może być poufne, przez co nasza obecność może być wysoce nie pożądana... Ale... Kto nam zabrania popatrzeć przez okna? -
Stwierdził ponuro Zabuza. Przypatrzył się bliżej ledwo widzialnej przez mgłę ścieżce.
- Chodźcie tędy! -

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Ai jedynie przytakiwała na pomysły przyjaciół, trzymając się we mgle mocno za szatę Zabuzy, mając nadzieje, że ten się nie spostrzeże.
-y.. wybacz...
Szepnęła do ucha przyjaciela, gdy ten poczuł jej uchwyt.
-y.. wybacz...
Szepnęła do ucha przyjaciela, gdy ten poczuł jej uchwyt.

-
- Mat
- Posty: 440
- Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
- Numer GG: 0
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Pocichutku podeszli do okna. W środku, panował zgiełk. Przy oknie, stanął facet z najpiękniejszym mieczem w całym Dojo. Zabuza, wiedział kim jest ten facet. To Jotsu Sen-sei. Bardzo dobry wojownik. Niestety, typowy wykonywacz poleceń. nie bardzo umie sam myślec. Typowy samuraj na usługach szoguna, który niczego sie nie boi. A śmierci, to już najmniej. Zza rogu, wyszedł powolutku, staruszek. Siwy i przygarbiony. Był chyba zły. Z marsową miną staną na środku pomieszczenia. Zza szaty, wyciągnął... zaraz... to przecież... Głowa! Wyciągnął głowę młodego chłopaka. Prawdopodobnie ucznia dojo. Ai, zdusiła w sobie pisk.
-Tan mały, nic niewarty smarkacz, postanowił zadrwic sobie ze mnie! Wy nicponie! -Staruszek zaczął wrzeszczec jeszcze plugawiej i to w jakimś innym języku. Chyba po chińsku.
-Przybywam tutaj, aby was czegoś nauczyc! -Wrócił do japońskiego - Drwicie sobie ze mnie! -Krzyknął rzucając głowę chłopaka na podłogę. Z szyi, pociekł gruby strumien krwi. Głowa potoczyła się pod okno i spojrzała bolesnym wzrokiem na trójke przyjaciół.
Niestety, również wzrok staruszka powędrował za głową. Spojrzał na trójkę, która nie zdążyła się schowac. Osłupienie i makabryczny widok, nie pozwoliły się ruszyc.
Staruszek spojrzał na nich.
-Jotsu! Łap ich! -Wrzasnął
-Hai Mejin! -odkrzyknął, a jego ręce, błyskawicznie wciągnęły trójke przez okno. Jotsu, przydeptał ich nogą.
-Jotsu! Zostaw ich teraz. Podejdźcie tutaj dzieci. -Rzekł spoglądając zainteresowanym wzrokiem. Jotsu Sen-sei, bez chwili namysłu wykonał rozkaz. Wszyscy rozsunęli się. Twarze uczniów, były pokryte trwogą.
-Tan mały, nic niewarty smarkacz, postanowił zadrwic sobie ze mnie! Wy nicponie! -Staruszek zaczął wrzeszczec jeszcze plugawiej i to w jakimś innym języku. Chyba po chińsku.
-Przybywam tutaj, aby was czegoś nauczyc! -Wrócił do japońskiego - Drwicie sobie ze mnie! -Krzyknął rzucając głowę chłopaka na podłogę. Z szyi, pociekł gruby strumien krwi. Głowa potoczyła się pod okno i spojrzała bolesnym wzrokiem na trójke przyjaciół.
Niestety, również wzrok staruszka powędrował za głową. Spojrzał na trójkę, która nie zdążyła się schowac. Osłupienie i makabryczny widok, nie pozwoliły się ruszyc.
Staruszek spojrzał na nich.
-Jotsu! Łap ich! -Wrzasnął
-Hai Mejin! -odkrzyknął, a jego ręce, błyskawicznie wciągnęły trójke przez okno. Jotsu, przydeptał ich nogą.
-Jotsu! Zostaw ich teraz. Podejdźcie tutaj dzieci. -Rzekł spoglądając zainteresowanym wzrokiem. Jotsu Sen-sei, bez chwili namysłu wykonał rozkaz. Wszyscy rozsunęli się. Twarze uczniów, były pokryte trwogą.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!
Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.

-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Gdy Jotsu Sen-sei sięgnął po trójkę, Ai jako pierwsza wyskoczyła z kopyta ciągnąc się za resztą przyjaciół, jednak potężne ramię samuraja pochwyciło ją i tam. Gdy upadła, kimono rozdarło jej się na pasie, poluzowując ubiór. Natychmiast ukryła starą katanę pod ubiorem, leżąc na podłodze, na wszelki wypadek gdyby miała się bronić. Przygwożdżona do maty na chwilę poluzowała szatę by chwycić trochę powietrza przyciskana stopą samuraja.
Gdy odpuścił, staruszek rzekł do nich by się zbliżyli, przełknęła ślinę przez suche gardło i jako pierwsza powstała na czworaka, jednak bez aprobaty pozostałych nie rusza się z miejsca.
Gdy odpuścił, staruszek rzekł do nich by się zbliżyli, przełknęła ślinę przez suche gardło i jako pierwsza powstała na czworaka, jednak bez aprobaty pozostałych nie rusza się z miejsca.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 12
- Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 19:38
- Numer GG: 461268
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Kisada rozejrzał się dookoła. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Cała ta sytuacja jakoś go "nie ruszała". Kiedy Jotsu złapał ich nawet się nie szarpał... z resztą po co? I tak nie zdążyłby wyciągnąć włóczni. Uśmiechnął się tylko pod nosem na widok Ai chowającej katanę. Kiedy samurai zdjął nogę z jego pleców nadal leżał bez ruchu. Dopiero gdy staruszek zawołał ich do siebie poszedł w ślady Ai i dźwignął się z miejsca. Miał teraz okazję przyjrzeć się bliżej tajemniczemu staruszkowi.

-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Autorski-Azjatycki] Legenda o Imperium
Shikyoi Zabuza
Jak Jotsu wrzucił go do środka, natychmiast zaczął wstawać... Niestety zbyt wolno... Ciężka noga samuraja szybko go dogoniła i przygwoździła do ziemi. Chłopak stracił dech. W końcu staruszek pozwolił ich wypuścić. Zabuza natychmiast poderwał się na równe nogi.
- O co tu chodzi? - zapytał bez ogródek
Popatrzył na leżącą głowę. Poczekał na odpowiedź. Klęknął. Pochylił głowę
- Proszę o panie. Zostań mym mistrzem. Naucz mnie tego co potrafisz.- Przełknął ślinę... Czekał na odpowiedź, jak na wyrok...
Jak Jotsu wrzucił go do środka, natychmiast zaczął wstawać... Niestety zbyt wolno... Ciężka noga samuraja szybko go dogoniła i przygwoździła do ziemi. Chłopak stracił dech. W końcu staruszek pozwolił ich wypuścić. Zabuza natychmiast poderwał się na równe nogi.
- O co tu chodzi? - zapytał bez ogródek
Popatrzył na leżącą głowę. Poczekał na odpowiedź. Klęknął. Pochylił głowę
- Proszę o panie. Zostań mym mistrzem. Naucz mnie tego co potrafisz.- Przełknął ślinę... Czekał na odpowiedź, jak na wyrok...
