Gothic [Oko Innosa]

-
- Bosman
- Posty: 1898
- Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
- Lokalizacja: Asgard
Harald Młot
Co, tu się na, Innosa, dzieje? Jaka pułapka?- krzyczę, a wtem z mroku wyłania się armia orków wraz z kilkoma trollami. Przygotowuję zaklęcia błyskawicy. Szybkim ruchem ręki wystrzeliwuję w najbliższych orków po jednym zaklęciu. Wykorzystując czas ich otumanienia zręcznym ruchem ręki wyciągam miecz z pochwy i tnę orka po szyi. Jego krew tryska na moją twarz. Ocieram się swoją szatą. Podbiegam do kolejnego wroga tnąc go tym razem po nogach, a drugą ręką strzelam mu w mordę błyskawicą. Tnąc i rzucając zaklęciami na lewo i prawo podbiegam do trolla. Miecz wbijam w ziemię, wyciągam przed siebie dwie ręce, zaczyna otaczać je zielonkawa aura, by po chwili wystrzelić w kierunku potwora. Ten kładzie się na ziemię, ale oddycha. Po prostu zasnął. Podnoszę miecz i wbijam trollowi w łeb. *Po czymś takim nie powiniem już wstać* Wtem słyszę jak Christof modli się do Adanosa. *Chyba coś się stało*- myślę i biegnę do niego, a następnie rzucam na towarzysza czar leczenia. Jak się czujesz, możesz już wstać?
Co, tu się na, Innosa, dzieje? Jaka pułapka?- krzyczę, a wtem z mroku wyłania się armia orków wraz z kilkoma trollami. Przygotowuję zaklęcia błyskawicy. Szybkim ruchem ręki wystrzeliwuję w najbliższych orków po jednym zaklęciu. Wykorzystując czas ich otumanienia zręcznym ruchem ręki wyciągam miecz z pochwy i tnę orka po szyi. Jego krew tryska na moją twarz. Ocieram się swoją szatą. Podbiegam do kolejnego wroga tnąc go tym razem po nogach, a drugą ręką strzelam mu w mordę błyskawicą. Tnąc i rzucając zaklęciami na lewo i prawo podbiegam do trolla. Miecz wbijam w ziemię, wyciągam przed siebie dwie ręce, zaczyna otaczać je zielonkawa aura, by po chwili wystrzelić w kierunku potwora. Ten kładzie się na ziemię, ale oddycha. Po prostu zasnął. Podnoszę miecz i wbijam trollowi w łeb. *Po czymś takim nie powiniem już wstać* Wtem słyszę jak Christof modli się do Adanosa. *Chyba coś się stało*- myślę i biegnę do niego, a następnie rzucam na towarzysza czar leczenia. Jak się czujesz, możesz już wstać?
...

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
wEKOS NAGUL sorx za tak krótkiego posta.
W wielkiej panice chciałem uciekać. Rozejrzałem się ale wszytko działo się zbyt szybko. Chrisopf-ranny, nieznajomy rzuca się na trolla, Merlin macha toporem, Młot rzuca się do christopfa - szczątkowe, a może i dokładne informacje zdołałem zauważyć? Nie zastanawiam się długo i rzucam burze ognia pomiędzy największe skupisko orków. Drugi zwój z tym czarem wykorzystuje do odcięcia drogi orka w strone Chritopfa.
W wielkiej panice chciałem uciekać. Rozejrzałem się ale wszytko działo się zbyt szybko. Chrisopf-ranny, nieznajomy rzuca się na trolla, Merlin macha toporem, Młot rzuca się do christopfa - szczątkowe, a może i dokładne informacje zdołałem zauważyć? Nie zastanawiam się długo i rzucam burze ognia pomiędzy największe skupisko orków. Drugi zwój z tym czarem wykorzystuje do odcięcia drogi orka w strone Chritopfa.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Christof De La Ruz
Zobaczył tylko stopy. Znajome stopy. Były to chyba nogi Haralda. Usłyszał jak wypowiada inkantacje, a Christofa otacza jakaś poświata. Ból i zmeczenie odchodzi w oka mgnieniu. Klęknął, wzdrygnęło nim jakby chciał zwymiotować, ale nie zrobił tego. Schował kule do sakwy.
- Dzie...Dzięki. - powiedział do Haralda i uśmiechnął się.
Z każdą sekundą nabierał sił. Po chwili stał już na nogach. Chwycił łuk z ziemi. Wprawnym ruchem ręki wyjął strzałę, nałożył ją na na cieciwe, a ją z koleji napiął aż po sam prawy bark. Jęknał z bólu, bo bark nadal bolał, ale zdołął wymierzyć w oko orka i wystrzelić zapalajacą strzałe. Po tym strzale poczuł sie jeszcze lepiej. Rozejrzął sie po polu bitwy. Jeśli ktoś potrzebował pomocy, czy był atakowany od tyłu to, strzelał. Jeśli jeszcze jakiś troll stał na własnych nogach, to Christof wyjmuje strzałę z substancja usypiajacą i strzela do niego.
- Dobić go póki śpi!
Stanął w rozkroku. Cieżar ciała przeniósł na prawą noge, postawioną z tyłu. Wyjął strzałę z kołczanu i przymierzył w kolejnego orka. Celował w tętnice szyjne i oczy. Wiedział też, że pancerz orków jest słabszy w okolicy stawy barkowego. Gdy jakis ork zbliżył sie na zbyt blisko odległość, uniemożliwiajacą strzał z łuku. Wyjmuje z pochwy sztyler Hashashinów nasączony trucizna i blokując cios lewą ręką (przytrzymuje orka za nadgarstek dłoni, która dzierży miecz), wykonuje pół-obrót i wbija orkowi (który jest za jego plecami) sztylet w okolice wątroby. Wyjmuje sztylet, obraca go w ręce i bedac nadal tyłem do orka, wykonuje pchniecie w tętnice szyjną. Lewą ręką nadal trzyma rękę prawa rękę orka. Przechodzi pod nią i stoi teraz obok orka i wykręca mu ręke. Gdy ork jest pochylony to uderzeniem łokcia w plecy zwala go na ziemie. Siada na nim okrakiem i podcina mu gardło. Przetacza się po nim i staję na nogach. Chwyta łuk i dalej szuka "ofiar".
Zobaczył tylko stopy. Znajome stopy. Były to chyba nogi Haralda. Usłyszał jak wypowiada inkantacje, a Christofa otacza jakaś poświata. Ból i zmeczenie odchodzi w oka mgnieniu. Klęknął, wzdrygnęło nim jakby chciał zwymiotować, ale nie zrobił tego. Schował kule do sakwy.
- Dzie...Dzięki. - powiedział do Haralda i uśmiechnął się.
Z każdą sekundą nabierał sił. Po chwili stał już na nogach. Chwycił łuk z ziemi. Wprawnym ruchem ręki wyjął strzałę, nałożył ją na na cieciwe, a ją z koleji napiął aż po sam prawy bark. Jęknał z bólu, bo bark nadal bolał, ale zdołął wymierzyć w oko orka i wystrzelić zapalajacą strzałe. Po tym strzale poczuł sie jeszcze lepiej. Rozejrzął sie po polu bitwy. Jeśli ktoś potrzebował pomocy, czy był atakowany od tyłu to, strzelał. Jeśli jeszcze jakiś troll stał na własnych nogach, to Christof wyjmuje strzałę z substancja usypiajacą i strzela do niego.
- Dobić go póki śpi!
Stanął w rozkroku. Cieżar ciała przeniósł na prawą noge, postawioną z tyłu. Wyjął strzałę z kołczanu i przymierzył w kolejnego orka. Celował w tętnice szyjne i oczy. Wiedział też, że pancerz orków jest słabszy w okolicy stawy barkowego. Gdy jakis ork zbliżył sie na zbyt blisko odległość, uniemożliwiajacą strzał z łuku. Wyjmuje z pochwy sztyler Hashashinów nasączony trucizna i blokując cios lewą ręką (przytrzymuje orka za nadgarstek dłoni, która dzierży miecz), wykonuje pół-obrót i wbija orkowi (który jest za jego plecami) sztylet w okolice wątroby. Wyjmuje sztylet, obraca go w ręce i bedac nadal tyłem do orka, wykonuje pchniecie w tętnice szyjną. Lewą ręką nadal trzyma rękę prawa rękę orka. Przechodzi pod nią i stoi teraz obok orka i wykręca mu ręke. Gdy ork jest pochylony to uderzeniem łokcia w plecy zwala go na ziemie. Siada na nim okrakiem i podcina mu gardło. Przetacza się po nim i staję na nogach. Chwyta łuk i dalej szuka "ofiar".
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Wekos Nagul...
Wypija buteleczke z esencją many. Czuje przypływ wenęcznej siły, co nie zmienia, fakktu że czuje się źle. Mając w lewej dłoni cały czas, przygotowaną do ekspklodowania, kule ognia przyzywa wilka który ubezpiecza jego tyły. Nagul chciał aby wilk był jak największy i jak najszybszy co chyba mu się udało. Wilk widząc orka, z byt blisko, warczy przeciągle i rzuca się na tylne części nogi. Co prawda przeciętny wilk z uzbrojonym orkiem nie ma szans, ale Wekos całe lata się uczył jak stworzyć - inteligętnego, rosłego, szybkiego włochacza. Po zatym w tej sytuacji nie służył on raczej do walki tylko jako alarm aby jego pan wiedział że trzeba się odwrócić. Mag starał się (dziwnie jak wszyscy.) być
poza centrum walki (jakim centrum Christopf sobie leży Harald go leczy
a Merlin i tamtem bawią się z trollem) z dala pokonuje orków idących w jego strone. No, przynajmniej się stara. Gdy jakiś ork zdoła podejść do niego blisko Wekos pada na ziemie. Dość nie zgrabnie ale ze zgrabną kulą ognia. Kula ognia ma udeżyć w twarz która będzie celować w niego jako cel. Zresztą to samo zrobi wilk.
Wypija buteleczke z esencją many. Czuje przypływ wenęcznej siły, co nie zmienia, fakktu że czuje się źle. Mając w lewej dłoni cały czas, przygotowaną do ekspklodowania, kule ognia przyzywa wilka który ubezpiecza jego tyły. Nagul chciał aby wilk był jak największy i jak najszybszy co chyba mu się udało. Wilk widząc orka, z byt blisko, warczy przeciągle i rzuca się na tylne części nogi. Co prawda przeciętny wilk z uzbrojonym orkiem nie ma szans, ale Wekos całe lata się uczył jak stworzyć - inteligętnego, rosłego, szybkiego włochacza. Po zatym w tej sytuacji nie służył on raczej do walki tylko jako alarm aby jego pan wiedział że trzeba się odwrócić. Mag starał się (dziwnie jak wszyscy.) być
poza centrum walki (jakim centrum Christopf sobie leży Harald go leczy
a Merlin i tamtem bawią się z trollem) z dala pokonuje orków idących w jego strone. No, przynajmniej się stara. Gdy jakiś ork zdoła podejść do niego blisko Wekos pada na ziemie. Dość nie zgrabnie ale ze zgrabną kulą ognia. Kula ognia ma udeżyć w twarz która będzie celować w niego jako cel. Zresztą to samo zrobi wilk.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Rahim
Troll padł na ziemię z wielkim łoskotem łamiąc kilka gałęzi. Ale nie ma co się nad nim zastanawiać. Rahim rozejrzał się. Wszyscy walczyli. Wywołało to u niego uśmiech. *Dopiero pierwsze minuty razem a już walczymy tak zgranie.* Wtem ujrzał, że jego druh Christof ma kłopoty. Jako że był strzelcem długo w walce wręcz może nie dać rady. Poprawił uchwyt na rękojeści i ile sił w nogach oraz ile wściekłości w sercu ruszył na orków biegnących w stronę przyjaciela. Jego wielkie ostrze bezlitośnie raniło kolejnych napastników przecinając nawet ich grube skórzane pancerze. * O do diaska... Ten miecz musi być wyjątkowy. * Przebiegła mu przez głowę krótka myśl. Dobiegł do kompana i wrzasną tak, by na pewno go usłyszał.
-Cofnij się i wal z łuku w tych bękartów Beliara tak szybko jak możesz ! Będę Cię osłaniał ! Albo walcz ze mną jeśli wolisz! Niech oni wszyscy zginą! - To wypowiedziawszy, efektownym półobrotem pozbawił głowy kolejnego orka.
-TAK! Jednak polubiłem moją nową robotę...- Cicho wyszeptał a na jego twarzy wymalował się maniakalny uśmiech.
Troll padł na ziemię z wielkim łoskotem łamiąc kilka gałęzi. Ale nie ma co się nad nim zastanawiać. Rahim rozejrzał się. Wszyscy walczyli. Wywołało to u niego uśmiech. *Dopiero pierwsze minuty razem a już walczymy tak zgranie.* Wtem ujrzał, że jego druh Christof ma kłopoty. Jako że był strzelcem długo w walce wręcz może nie dać rady. Poprawił uchwyt na rękojeści i ile sił w nogach oraz ile wściekłości w sercu ruszył na orków biegnących w stronę przyjaciela. Jego wielkie ostrze bezlitośnie raniło kolejnych napastników przecinając nawet ich grube skórzane pancerze. * O do diaska... Ten miecz musi być wyjątkowy. * Przebiegła mu przez głowę krótka myśl. Dobiegł do kompana i wrzasną tak, by na pewno go usłyszał.
-Cofnij się i wal z łuku w tych bękartów Beliara tak szybko jak możesz ! Będę Cię osłaniał ! Albo walcz ze mną jeśli wolisz! Niech oni wszyscy zginą! - To wypowiedziawszy, efektownym półobrotem pozbawił głowy kolejnego orka.
-TAK! Jednak polubiłem moją nową robotę...- Cicho wyszeptał a na jego twarzy wymalował się maniakalny uśmiech.
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: poniedziałek, 12 czerwca 2006, 20:39
- Numer GG: 910275
Merlin
Długie cięcia topora przecinały ciemność a w niej padali zapomniani orkowie. Wiedział że za chwilę coś się stanie. Ruszył na najroślejszego orka jakiego dostrzegał i ciął od szyi w dół. Wiedział że długo sam nie dotrzyma pola orkom. Zaczął wycofywać się w kierunku Christofa bardzo powoli. Cały czas zadawał mordercze cięcia z siłą której nie powstydziłby się żaden ork. Ich skórzane pancerze nie wytrzymywały energii z jaka uderzał. Chciał powalczyć też chwilę ramię w ramię z nieznajomym. Mimo iż poznał go w dziwnych okolicznościach wiedział że można na nim polegać. To się po prostu wie, bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w bitwie. Z resztą każdy chciałby w takiej sytuacji mieć chronione plecy.
Nadal wypatrywał co roślejszych orków aby wiedzieć ilu dowódców ma ta zgraja i ilu prawdziwych wojowników jeszcze liczyła. Jak dotąd nie zauważył następnych.
Długie cięcia topora przecinały ciemność a w niej padali zapomniani orkowie. Wiedział że za chwilę coś się stanie. Ruszył na najroślejszego orka jakiego dostrzegał i ciął od szyi w dół. Wiedział że długo sam nie dotrzyma pola orkom. Zaczął wycofywać się w kierunku Christofa bardzo powoli. Cały czas zadawał mordercze cięcia z siłą której nie powstydziłby się żaden ork. Ich skórzane pancerze nie wytrzymywały energii z jaka uderzał. Chciał powalczyć też chwilę ramię w ramię z nieznajomym. Mimo iż poznał go w dziwnych okolicznościach wiedział że można na nim polegać. To się po prostu wie, bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w bitwie. Z resztą każdy chciałby w takiej sytuacji mieć chronione plecy.
Nadal wypatrywał co roślejszych orków aby wiedzieć ilu dowódców ma ta zgraja i ilu prawdziwych wojowników jeszcze liczyła. Jak dotąd nie zauważył następnych.
Imperare sibi maximum est imperium

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Wszyscy
Walczyliście do momentu kiedy usłyszeliście ten wrzask. Wrzask jakiego nie mógł by wydać żaden człowiek ani żadne znane wam zwierzę. Orkowie rzucili się na was z wzmorzoną siłą... teraz nie będzie tak łatwo ich zabić... to już nie są normalni orkowie... w śród nich doszła elita orków i szamanu.
Faktem Ab’ud Rahim Ishmar
Rahim oberwał obutą pałką w głowę ta chwila nie uwagi wystarczyła aby orkowie go związali.
Wekos Nagul
Widziałeś jak orkowie powalili twojego wilka. Cofałeś się i potknęłeś. Udeżyłeś głową o kamienie.
Harald Młot
Puściłeś zaklęcie światła i zobaczyłeś stworzenie które do tej pory widziałeś tylko na rycinach w klasztorze... orkowie w mig dorwli cię i związali. Pogrążyłeś się w ciemnościach.
Christof De La Ruz
Łuk już nie wystarczył od czasu gdy Faktem padł pod ciosami wrogów. Łuk został złamany jednym udeżeniem Kush warroka. Padłeś związany.
Merlin
Wszystko przepadło. Nie ma ucieczki. Podzieliliście los waszych poprzedników. Nie. To nie może się tak skończyć.
Ranek...
Christof De La Ruz, Merlin, Harald Młot, Faktem Ab’ud Rahim Ishmar
Obudziliście się w zimnej klatce. Byliście obolali z mniejszymi lub więkrzymi obrażeniami. Brakowało Wekos'a. Czy zło zwyciężyło? Okazało się że orkowie nie rozbroili was do końca. Kilka sztyletów i grotów od strzał. Faktem przyjżał się zamkowi. Jak nikt nie będzie patrzeć to zdoła otworzyć ten prymitywny zamek.
Wekos Nagul
Mój wierny sługo Nagulu... dobrze się spisałeś. Masz kulę wieków? Spytał się twój pan. Nie panie... De La Ruz ukrył ją gdzieś. Odpowiedziałeś. Teraz kiedy jesteśmy tak blisko, nie możesz zawieść. Powiedział. Odeszłeś pewien że nie wszystko jeszcze skończone.
Walczyliście do momentu kiedy usłyszeliście ten wrzask. Wrzask jakiego nie mógł by wydać żaden człowiek ani żadne znane wam zwierzę. Orkowie rzucili się na was z wzmorzoną siłą... teraz nie będzie tak łatwo ich zabić... to już nie są normalni orkowie... w śród nich doszła elita orków i szamanu.
Faktem Ab’ud Rahim Ishmar
Rahim oberwał obutą pałką w głowę ta chwila nie uwagi wystarczyła aby orkowie go związali.
Wekos Nagul
Widziałeś jak orkowie powalili twojego wilka. Cofałeś się i potknęłeś. Udeżyłeś głową o kamienie.
Harald Młot
Puściłeś zaklęcie światła i zobaczyłeś stworzenie które do tej pory widziałeś tylko na rycinach w klasztorze... orkowie w mig dorwli cię i związali. Pogrążyłeś się w ciemnościach.
Christof De La Ruz
Łuk już nie wystarczył od czasu gdy Faktem padł pod ciosami wrogów. Łuk został złamany jednym udeżeniem Kush warroka. Padłeś związany.
Merlin
Wszystko przepadło. Nie ma ucieczki. Podzieliliście los waszych poprzedników. Nie. To nie może się tak skończyć.
Ranek...
Christof De La Ruz, Merlin, Harald Młot, Faktem Ab’ud Rahim Ishmar
Obudziliście się w zimnej klatce. Byliście obolali z mniejszymi lub więkrzymi obrażeniami. Brakowało Wekos'a. Czy zło zwyciężyło? Okazało się że orkowie nie rozbroili was do końca. Kilka sztyletów i grotów od strzał. Faktem przyjżał się zamkowi. Jak nikt nie będzie patrzeć to zdoła otworzyć ten prymitywny zamek.
Wekos Nagul
Mój wierny sługo Nagulu... dobrze się spisałeś. Masz kulę wieków? Spytał się twój pan. Nie panie... De La Ruz ukrył ją gdzieś. Odpowiedziałeś. Teraz kiedy jesteśmy tak blisko, nie możesz zawieść. Powiedział. Odeszłeś pewien że nie wszystko jeszcze skończone.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Wekos Nagul
Budzę się i rozglądam gdzie jestem. Musze jak najszybciej dotrzeć do reszty. Muszę im opowiedzieć, ale... nie uwierzą ( thx mistrzu za taki zaszczyt
) Co tam gdzie jestem? Co widze? Jest kogo się spytać o droge? Jeśli jestem związany to uciekam w postaci wilka. Gdzie? Dowiem
się po odpowiedzi.
Budzę się i rozglądam gdzie jestem. Musze jak najszybciej dotrzeć do reszty. Muszę im opowiedzieć, ale... nie uwierzą ( thx mistrzu za taki zaszczyt

się po odpowiedzi.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Rahim
Walka trwała i nic nie zapowiadało jej końca. Rahim machał mieczem na prawo i lewo, jednak jego waga robiła swoje. Powoli opadał z sił. Opuścił go na chwilę by chociaż trochę odetchnąć. Wtedy poczuł ból w tylnej części głowy i runął jak kłoda w poszycie leśne. Ostatnią myślą jaka przebiegła mu przez głowę był tylko jeden wyraz. *Zawiodłem...*
Obudził się w jakiejś śmiesznie i wyjątkowo prymitywnie skonstruowanej klatce. Od razu spojrzał na zamek.
*Ależ ci orkowie to durne stworzenia... Na mnie trzeba czegoś więcej. Ale załatwię to dopiero jak się ściemni teraz nie mielibyśmy szans. *
Rozejrzał się. Byli wszyscy. Oprócz jednego.
* To pewnie on... inaczej byłby tu z nami. *
Wstał, by rozprostować nogi i uderzył jeszcze bolącą częścią głowy górną część klatki. I znowu upadł na dolną część ciała gorączkowo pocierając piekące miejsce.
- Nosz kurw... eh... No towarzysze... – Szturchną leżącego obok Christofa - Pobudka...Wpadliśmy po uszy i czas się zastanowić co dalej... – Zaczekał aż wszyscy się podniosą i ściszył głos. – Jak zapadnie zmrok uda mi się otworzyć tą klatkę... Tylko co dalej ? Znam te tereny już dość dobrze, jednak pierwszy raz widzę to miejsce. I co gorsza ci łotrzy zabrali mi moje maleństwo. - Obejrzał się tak jakby chciał zobaczyć rękojeść miecza przewiązanego przez plecy. – Muszę je jakoś odzyskać. Nie zrozumcie mnie źle ale to mój najlepszy i z resztą jedyny miecz. Nie wliczając tego sztylecika. - Wskazał na mały mieczyk przy pasie - Chociaż może on być teraz bardziej przydatny...
Walka trwała i nic nie zapowiadało jej końca. Rahim machał mieczem na prawo i lewo, jednak jego waga robiła swoje. Powoli opadał z sił. Opuścił go na chwilę by chociaż trochę odetchnąć. Wtedy poczuł ból w tylnej części głowy i runął jak kłoda w poszycie leśne. Ostatnią myślą jaka przebiegła mu przez głowę był tylko jeden wyraz. *Zawiodłem...*
Obudził się w jakiejś śmiesznie i wyjątkowo prymitywnie skonstruowanej klatce. Od razu spojrzał na zamek.
*Ależ ci orkowie to durne stworzenia... Na mnie trzeba czegoś więcej. Ale załatwię to dopiero jak się ściemni teraz nie mielibyśmy szans. *
Rozejrzał się. Byli wszyscy. Oprócz jednego.
* To pewnie on... inaczej byłby tu z nami. *
Wstał, by rozprostować nogi i uderzył jeszcze bolącą częścią głowy górną część klatki. I znowu upadł na dolną część ciała gorączkowo pocierając piekące miejsce.
- Nosz kurw... eh... No towarzysze... – Szturchną leżącego obok Christofa - Pobudka...Wpadliśmy po uszy i czas się zastanowić co dalej... – Zaczekał aż wszyscy się podniosą i ściszył głos. – Jak zapadnie zmrok uda mi się otworzyć tą klatkę... Tylko co dalej ? Znam te tereny już dość dobrze, jednak pierwszy raz widzę to miejsce. I co gorsza ci łotrzy zabrali mi moje maleństwo. - Obejrzał się tak jakby chciał zobaczyć rękojeść miecza przewiązanego przez plecy. – Muszę je jakoś odzyskać. Nie zrozumcie mnie źle ale to mój najlepszy i z resztą jedyny miecz. Nie wliczając tego sztylecika. - Wskazał na mały mieczyk przy pasie - Chociaż może on być teraz bardziej przydatny...
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"

-
- Bosman
- Posty: 1898
- Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
- Lokalizacja: Asgard
Harald Młot
Obudziłem się w klatce, właściwie to obudził mnie Rahim. Nie pamiętając co się wydarzyło pewnie wstałem. I to był błąd. Wielki guz na głowie nie nastajał mnie pozytywnie. Wtem przypomniałem sobie jak orkowie mnie obili i związali. *Musieli mi zdrowo przywalić* - pomyślałem i rzuciłem okiem na towarzyszy. Brakowało Wekosa. *Czyżby zdołał uciec z pola bitwy? niemożliwe. Był zbyt słaby i nieporadny, by mu się to udało... A może o tylko udawał, że jest magiem? Może w rzeczywistości jest sługą Beliara... Od początku wydawał mi się jakiś podejrzany, a teraz co? Wszyscy jesteśmy zamknięci w klatce, a jego nie ma. W takim wypadku nie ma innej możliwości jak zdrada.* Faktem zaczął mówić o możliwości ucieczki. Hm, nie wiesz co możemy zrobić po wydostaniu się z klatki? No, ja mógłbym usypiać orków magią, ale przed tym muszę zregenerować siły, bo jestem na skaju wyczerpania. Położyłem się tak, aby zajmować jak najmniej miejsca. I wtedy zauważyłem, że koło Christofa leży kilka strzał. Christof, jeżeli są to usypiające strzały, i jeżeli będziesz potrafił podkraść się do orka by wbić mu to w plecy, szanse na naszą ucieczkę rosną. A teraz dobranoc, chłopaki, obudźcie mnie gdy będziecie gotowi do ucieczki.
Obudziłem się w klatce, właściwie to obudził mnie Rahim. Nie pamiętając co się wydarzyło pewnie wstałem. I to był błąd. Wielki guz na głowie nie nastajał mnie pozytywnie. Wtem przypomniałem sobie jak orkowie mnie obili i związali. *Musieli mi zdrowo przywalić* - pomyślałem i rzuciłem okiem na towarzyszy. Brakowało Wekosa. *Czyżby zdołał uciec z pola bitwy? niemożliwe. Był zbyt słaby i nieporadny, by mu się to udało... A może o tylko udawał, że jest magiem? Może w rzeczywistości jest sługą Beliara... Od początku wydawał mi się jakiś podejrzany, a teraz co? Wszyscy jesteśmy zamknięci w klatce, a jego nie ma. W takim wypadku nie ma innej możliwości jak zdrada.* Faktem zaczął mówić o możliwości ucieczki. Hm, nie wiesz co możemy zrobić po wydostaniu się z klatki? No, ja mógłbym usypiać orków magią, ale przed tym muszę zregenerować siły, bo jestem na skaju wyczerpania. Położyłem się tak, aby zajmować jak najmniej miejsca. I wtedy zauważyłem, że koło Christofa leży kilka strzał. Christof, jeżeli są to usypiające strzały, i jeżeli będziesz potrafił podkraść się do orka by wbić mu to w plecy, szanse na naszą ucieczkę rosną. A teraz dobranoc, chłopaki, obudźcie mnie gdy będziecie gotowi do ucieczki.
...

-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Christof De La Ruz
- Skór... - zacisnął zęby - Połamali mi łuk! Żeby ich ze skóry obdarto! Żeby ich na pasy darto! Żeby podogonia z was zrobili...łotry! - mowił pod nosem. Widać, ze puściły mu nerwy.
- Witaj Rahim... Dzieki Adanosowi, że zjawiłes sie tutaj.
Przytulił po przyjacielsku kolegę i poklepał go po plecach.
- W klatce wydawałeś sie jakis mniejszy...
Odchrząknął.
- Mamy kule... - szepnał.
Nie zabrali mi jej... Pewnie zaraz tu przyjda i zabiorą ją... Merlin? Merlin? Co z nią zrobić? Ja już sie do niej nie dotykam. To za dużo kosztuje sił
Wyprostował nogi. "Połamali mi łuk...już ja wam pokaże."
[MG mam sztylet czy mi go zabrali? ]
- chyba byłbym w stanie wbić to jakiemś orkowi w szyje...nawet z przyjemnością...
- Skór... - zacisnął zęby - Połamali mi łuk! Żeby ich ze skóry obdarto! Żeby ich na pasy darto! Żeby podogonia z was zrobili...łotry! - mowił pod nosem. Widać, ze puściły mu nerwy.
- Witaj Rahim... Dzieki Adanosowi, że zjawiłes sie tutaj.
Przytulił po przyjacielsku kolegę i poklepał go po plecach.
- W klatce wydawałeś sie jakis mniejszy...
Odchrząknął.
- Mamy kule... - szepnał.
Nie zabrali mi jej... Pewnie zaraz tu przyjda i zabiorą ją... Merlin? Merlin? Co z nią zrobić? Ja już sie do niej nie dotykam. To za dużo kosztuje sił
Wyprostował nogi. "Połamali mi łuk...już ja wam pokaże."
[MG mam sztylet czy mi go zabrali? ]
- chyba byłbym w stanie wbić to jakiemś orkowi w szyje...nawet z przyjemnością...
Ostatnio zmieniony wtorek, 9 stycznia 2007, 18:27 przez Belath_Nunescu, łącznie zmieniany 2 razy.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: poniedziałek, 12 czerwca 2006, 20:39
- Numer GG: 910275
Merlin
Bolało go wszystko, jak zwykle zresztą. Jak widzę dychacie, więc czemu macie takie smutne miny? żyjemy przecież! Ja bym nas zabił zaraz po złapaniu, cywilizowani ci orkowie.
Usiadł przy ścianie klatki. Obserwował otoczenie i próbował sprawdzić jak wyglądają patrole. Dziękuję za pomoc – powiedział i ścisnął dłoń – Rahim, tak?
Natychmiast poszukał amuletu otrzymanego od Lorda Hagena. Mógł mieć jakieś magiczne właściwości. (niezależnie od wyniku poszukiwań ukrył ponownie amulet lub nie ukrył bo nie miał) Pokaż to maleństwo. Dużo umie? –zadał pytanie do bardziej obeznanych od niego- bo wiecie ja rozumiem że są na tym świecie potężne artefakty ale kulka chyba sama orków nie pokona, nie? A gdzie ten mały mag drugi –właśnie zorientował się że kogoś brakuje- no nieważne. Ukryjemy jakąś tą kulkę. Co powiecie na najbliższą kupę czegokolwiek żeby jak tu wpadną po nią to jej przy nas nie znaleźli? Macie jakiś ciekawy plan? Oprócz wszystkich mówiących o ucieczce w nocy? Ech mam nadzieje że odzyskam topór. Dobry był. *czemu mówię tak chaotycznie? to uderzenie źle mi zrobiło * -westchnął w myslach
Bolało go wszystko, jak zwykle zresztą. Jak widzę dychacie, więc czemu macie takie smutne miny? żyjemy przecież! Ja bym nas zabił zaraz po złapaniu, cywilizowani ci orkowie.
Usiadł przy ścianie klatki. Obserwował otoczenie i próbował sprawdzić jak wyglądają patrole. Dziękuję za pomoc – powiedział i ścisnął dłoń – Rahim, tak?
Natychmiast poszukał amuletu otrzymanego od Lorda Hagena. Mógł mieć jakieś magiczne właściwości. (niezależnie od wyniku poszukiwań ukrył ponownie amulet lub nie ukrył bo nie miał) Pokaż to maleństwo. Dużo umie? –zadał pytanie do bardziej obeznanych od niego- bo wiecie ja rozumiem że są na tym świecie potężne artefakty ale kulka chyba sama orków nie pokona, nie? A gdzie ten mały mag drugi –właśnie zorientował się że kogoś brakuje- no nieważne. Ukryjemy jakąś tą kulkę. Co powiecie na najbliższą kupę czegokolwiek żeby jak tu wpadną po nią to jej przy nas nie znaleźli? Macie jakiś ciekawy plan? Oprócz wszystkich mówiących o ucieczce w nocy? Ech mam nadzieje że odzyskam topór. Dobry był. *czemu mówię tak chaotycznie? to uderzenie źle mi zrobiło * -westchnął w myslach
Imperare sibi maximum est imperium

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Wszyscy
Na wszystkie pytanie odpowiadam na twierdząco.
W oddali dostrzegacie poruszenie wścód orków. Wiecie że nie pozostało wam wiele czasu. Jedyną szansą na uratowanie misji jest utrzymać się przy życiu.
Mapa będzie później bo jestem w szkole.

Nagul jest w świątyni, a reszta w klatkach. Jak co to jest taki gród.
Na wszystkie pytanie odpowiadam na twierdząco.
W oddali dostrzegacie poruszenie wścód orków. Wiecie że nie pozostało wam wiele czasu. Jedyną szansą na uratowanie misji jest utrzymać się przy życiu.
Mapa będzie później bo jestem w szkole.

Nagul jest w świątyni, a reszta w klatkach. Jak co to jest taki gród.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Christof De La Ruz
- Sądze, że powinniśmy jak najszybciej stąd zwiewać - powiedział po dłuższym myśleniu. - Póki mamy kule, to jest jeszcze dobrze, ale jak nam ją zabiorą, to nie dość, że będziemy musieli wpaśc do zbrojowni, to jeszcze po kule do światyni, albo cholera wie dokąd ja zabiorą!
Oparł sie plecami o klatkę. Zgiął prawą noge i oparł sie stopą o ściane. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął intensywnie myśleć. Liczył co ile pojawia się warta, ilu jest strażników i gdzie można im wbić sztylet czy strzałe, żeby nie krzyczał.
- Można stąd uciec albo jak będzie targ, dużo ludu itd. Albo w nocy, jak będzie pusto.
- Ja tam nie mam po co wracać, bo z mojego uzbrojenia został mi tylko sztylet, ale może w zbrojowni sa jakieś łuki? Warto by było wstąpić. Zresztą trzeba kontynuowac misje. A wy co myślicie? - ogarnął wszystkich spojrzeniem zmeczonych oczu.
- Sądze, że powinniśmy jak najszybciej stąd zwiewać - powiedział po dłuższym myśleniu. - Póki mamy kule, to jest jeszcze dobrze, ale jak nam ją zabiorą, to nie dość, że będziemy musieli wpaśc do zbrojowni, to jeszcze po kule do światyni, albo cholera wie dokąd ja zabiorą!
Oparł sie plecami o klatkę. Zgiął prawą noge i oparł sie stopą o ściane. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął intensywnie myśleć. Liczył co ile pojawia się warta, ilu jest strażników i gdzie można im wbić sztylet czy strzałe, żeby nie krzyczał.
- Można stąd uciec albo jak będzie targ, dużo ludu itd. Albo w nocy, jak będzie pusto.
- Ja tam nie mam po co wracać, bo z mojego uzbrojenia został mi tylko sztylet, ale może w zbrojowni sa jakieś łuki? Warto by było wstąpić. Zresztą trzeba kontynuowac misje. A wy co myślicie? - ogarnął wszystkich spojrzeniem zmeczonych oczu.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."

-
- Bosman
- Posty: 1898
- Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
- Lokalizacja: Asgard
Ha! To ci dopiero odkrycie. Oczywiście, że musimy stąd zwiewać, tylko jak? Przecież nie wiemy jak silna jest straż przy wyjściu. Nie znamy organizacji patroli strażniczych. Szczerze mówiąc, nie mamy żadnego punktu zaczepienia, nic. Sprawdzam, czy zostało mi coś z mikstur i ziół (czy, co i ile?).
Tymczasem Christof zaczął coś mówić o zajściu do zbrojowni. Hm, jestem za wstąpieniem tam po udanej ucieczcie. Z całą pewnością mają tam mój miecz. Tyle z nim przeszedłem, tyle razy mi życie uratował, nie mógłbym się z nim rozstać.
Przepraszam za krótkiego posta, ale skoro MG pisze krótkie informacje, to ja piszę krótkie posty. Proste.
Tymczasem Christof zaczął coś mówić o zajściu do zbrojowni. Hm, jestem za wstąpieniem tam po udanej ucieczcie. Z całą pewnością mają tam mój miecz. Tyle z nim przeszedłem, tyle razy mi życie uratował, nie mógłbym się z nim rozstać.
Przepraszam za krótkiego posta, ale skoro MG pisze krótkie informacje, to ja piszę krótkie posty. Proste.
...

-
- Bosman
- Posty: 2006
- Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...
Wekos Nagul
Wychodze ze świątyni. Jestem mieszczuchem, ale staram się aby żaden ork mnie nie zobaczył. Stąpam cicho - na paluszkach. Jeśli byłem związany aby się uwolnić metamorfozowałem ( chyba dobrze :p
się w wilka. Skręcam w prawo. Obchodze targ na około w poszukiwaniu więzienia albo targu. *OSZ DO KURY! Po co ja się skradam? Mam szate slugi Beliara, ale do zbrojowni i tak mnie nie wpuszczą...* Gdy znajduje zbrojownie oceniam ilu ludzi/orków mogło by zobaczyć moje wtargnięcie.
Potem idę dalej w poszukiwaniu drużyny.(czy weszłem do środka powiem kiedy dowiem się jak wyglądała straż itd.itp.)
Po znalezieniu więzienia-klatki znowu oceniam strażników. (chce info)
Prawdopodobnie używam przemiany w chszaszcza aby wejść do nich.
Ale jak strażników jest mało to najpierw zdobywam klucz
Wychodze ze świątyni. Jestem mieszczuchem, ale staram się aby żaden ork mnie nie zobaczył. Stąpam cicho - na paluszkach. Jeśli byłem związany aby się uwolnić metamorfozowałem ( chyba dobrze :p
się w wilka. Skręcam w prawo. Obchodze targ na około w poszukiwaniu więzienia albo targu. *OSZ DO KURY! Po co ja się skradam? Mam szate slugi Beliara, ale do zbrojowni i tak mnie nie wpuszczą...* Gdy znajduje zbrojownie oceniam ilu ludzi/orków mogło by zobaczyć moje wtargnięcie.
Potem idę dalej w poszukiwaniu drużyny.(czy weszłem do środka powiem kiedy dowiem się jak wyglądała straż itd.itp.)
Po znalezieniu więzienia-klatki znowu oceniam strażników. (chce info)
Prawdopodobnie używam przemiany w chszaszcza aby wejść do nich.
Ale jak strażników jest mało to najpierw zdobywam klucz

Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.

-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: poniedziałek, 12 czerwca 2006, 20:39
- Numer GG: 910275
Merlin
Wział od kogoś sztylet i zaczał drążyć nim dziurę w ziemi. Myślał co by tu zrobic i na prawdę nie miał pomysłu na plan działania. Chciał tylko czymś się zająć. Dziura powinna być na dwie dłonie głęboka i tak samo szeroka i długa. Obserwował patrole straży.Wiedział że nie ma szans ucieczki teraz kiedy wszyscy są na nogach ale i tak lubił sobie popatrzeć na orków chodzących jak po sznurku. Szukał jakiego zajęcia. Może sobie w robaczki sztyletem porzuca albo co?
Wział od kogoś sztylet i zaczał drążyć nim dziurę w ziemi. Myślał co by tu zrobic i na prawdę nie miał pomysłu na plan działania. Chciał tylko czymś się zająć. Dziura powinna być na dwie dłonie głęboka i tak samo szeroka i długa. Obserwował patrole straży.Wiedział że nie ma szans ucieczki teraz kiedy wszyscy są na nogach ale i tak lubił sobie popatrzeć na orków chodzących jak po sznurku. Szukał jakiego zajęcia. Może sobie w robaczki sztyletem porzuca albo co?
Imperare sibi maximum est imperium
