Witam! To mój pierwszy post w "Tawernie". Przedstawiam tu kilka kwiatków ze zbioru, który tworzy się już od kilku lat... Pełna wersja pod adresem
[CIACH! - dop. MAd Phantom] - na stronie, której jestem redaktorem naczelnym (nadal w budowie, ale już sporo tekstów) i na którą serdecznie zapraszam.
A oto demko owego zbioru:
Warhammer. Forteca rycerza Ottona, prawdziwego młota na chaos o niepoliczonych zasługach, na południowych rubieżach Imperium. Noc. Do fortecy zbliżają się setki światełek pochodni.
O: No co tam? Dlaczego mnie zbudziliście?
Strażnik: Idą setki orków, panie!
O: ??? A czego chcą?
Strażnik: Chyba szykują oblężenie!
O: (spłoszone spojrzenie) Przygotujcie obronę! Zaraz wracam!
Zbiega na dół, do wieży, w końcu wpada do swojej komnaty.
O: Żono, ratuj!
Lady, z łóżka: Co się znowu stało, mężu?
O: Idą orki! Szykują oblężenie!
Lady: I co z tego?
O: Nie wiem co robić! Do tej pory nigdy się nie broniliśmy — zawsze to my atakowaliśmy!
---
Nova 2230 (system autorski). Początek misji badawczo-ratunkowej.
Agent ABRS (do kładącego się spać naukowca): Proszę założyć comlink, słuchawki wiszą obok drzwi.
Naukowiec: Dobrze, założę go zaraz po przebudzeniu.
Agent ABRS: Nie. Proszę to zrobić… jeszcze przed przebudzeniem.
---
Warhammer.
Herman Braun, szarlatan, oszust i samozwańczy szlachcic, chodzi po ogrodzie otaczającym dwór, w którym jest wynajęty jako ochroniarz w tajemnicy przed panem dworu. Nagle słyszy, że ten również jest w ogrodzie i niesie latarnię, by zobaczyć, co powoduje szelesty. Herman jest ukryty, ale spotkanie wydaje się nieuniknione, Gracz nie wie, jak ma wyjść z głupiej sytuacji i jak ją wyjaśnić.
MG (jako pan dworu): Hej, kto tam jest?!
Gracz: To ja zrywam jakiś duży liść i wstaję z tym liściem przed twarzą!
(Wszyscy zgon. MG parodiuje: „Cześć, to ja, człowiek-liść!”)
---
Earthdawn. Trwa finałowa walka jeden-na-jeden pomiędzy Anitą Amazonką a potworem. Warto tu nadmienić iż jednym z rozlicznych atrybutów Anity jest fakt, iż wyznaje ona Larę, boginię lasów i natury (z innego świata). Anita to świetna wojowniczka, ale walka jest ciężka… Wreszcie nadchodzi czas na jej decydujący atak.
Na stole leży spora liczba różnokolorowych kości. Gracz starannie wybiera i podnosi zieloną dziesiątkę spośród kilku innych.
Gracz (z mocą i natchnieniem w głosie): Do tego rzutu użyję kostki Lary, mojej Pani! Niech jej wola prowadzi mą dłoń!
Rzuca z rozmachem. Kostka zatacza w powietrzu parabolę i z cichym pluskiem wpada do wysokiej szklanki z napojem Mistrza Gry.
Gracz: …!!!
---
Zew Cthulhu 1990.
Dyrektor Bruner, FBI: Zatrzymaliście tego lekarza?
Agentka Gudrun, FBI: Można tak powiedzieć.
D: To dawaj go do telefonu!
G: Ehmm… Niestety, nie może podejść…
D: A zatem wyciągnij z niego zeznania i zadzwoń!
G: On… Hmmm… Nigdy nie udzieli już żadnych zeznań.
D: Nie martw się Gudrun, już my potrafimy skłonić go do mówienia!
G: Hm. Nie zrozumiał mnie pan, szefie. On jest… już w Piekle.
D: Gdzie? Pozwoliliście mu się jednak wymknąć?! Zarządź pościg!!!
G: Szefie. On, no, NIE ŻYJE.
D: Dopiero teraz mi to mówisz?
---
Warhammer.
A teraz typowy przykład tzw. logiki Ingrid.
Postacie to Ingrid (młoda awanturnica i złodziejka) oraz Johann (górski przewodnik i dezerter, piśmienny w odróżnieniu od Ingrid).
J: …Zabierzemy Barona…
I: Barona??
J: Mój muł nazywa się Baron.
I: (śmiejąc się) Nazwałeś muła baronem? Czy to nie uchybia godności barona?
J: Baron. Nie baron. Pisze się z dużej litery, a godność barona — z małej.
I: (wybuch śmiechu) Co? Jakiś muł nazywa się z dużej litery a potężny baron z małej?! Johann, co ty pleciesz.
J: Takie są zasady.
I: To jakiś idiotyzm! Johann — (patrzy poważniej) daruj sobie…
---
Nightspawn. Trójka bohaterów — Bolo, Jamal i John są kadetami w szkole wojskowej Westpoint. Kilka dni temu był „Dark Day” i bohaterowie poznali swoje moce nighstpawnów; efektem ubocznym była ich absencja. Jednak życie toczy się dalej, zostają wypuszczeni z podziemnej bazy nighspawnów i wracają do własnej, wojskowej. No i jest dym — muszą szybko znaleźć usprawiedliwienie dla nieobecności. John to prymus, Jamal — menda, a Bolo — cwaniak.
John siedzi przerażony, Jamal udaje że śpi.
Jn: Co teraz… co teraz…
B: Mam! Musimy napisać raport, gdzie wszystko wyjaśnimy!
Jl: Tylko niby jak…
Jn: Raport… Tak… Dobry pomysł… Tylko co w nim napisać?
Jl: Będziemy szorować kible przez następne…
B: Shut up. Napiszemy coś takiego: w czasie zamieszek, zostaliśmy napadnięci przez szabrowników…
Następuje gorączkowe 15 minut pisania raportu, gdzie Jamal wykazuje się małą pomocą. Wreszcie:
Jn: Dobra! Jest!
B: Taak… Ale zaraz zaraz! Jesteśmy nietknięci! Trzeba to jakoś udowodnić! Johnny, uderz mnie!
Bam, bam obaj panowie mają podbite oczy. Dla dodania realizmu Bolo uderza Johnem o framugę.
Jn, trzymając się za szczękę: K***a, nie przesadzaj…
B: Ma być realistycznie… Aha!
Spogląda na Jamala.
Jl: Hej, co…
Po czym Bolo chwyta go za włosy i uderza z kolanka w nos. W teście MG wypada, że cios był mocniejszy, niż Bolo przewidywał. Jamal ze złamanym nosem zaczyna wyć z bólu. Nadmiar stresu powoduje dodatkowo, że wymiotuje na środek pokoju.
John przypatruje się temu z przerażeniem. Bolo natomiast z determinacją szarpie swoją koszulkę i tnie się nożem po klacie; tryska krew. Wtedy nagle do pokoju wpada sierżant, ściągnięty krzykami Jamala. Patrzy z niedowierzaniem po obrazie destrukcji.
S: Co tu się, k***a, dzieje?! Lepiej, żebyście mieli dobre wytłumaczenie!!!
Jn (wręczając): Wszystko jest w raporcie Sir!!!
Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania reszty... A także innych materiałó
Solarius (aka kadet John/dr Forsythe/szeregowiec Johann/amazonka Anita)