[Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Ant »

Eltharond

Zabójca podrapał się po głowie.
- Jak na razie Furiuszu, chodzi tylko o przejście przez węzeł, ale może potem coś jeszcze. Nie mogę przyzwyczaić się do tych skrzydeł. Pewnie po wyjściu z węzła będzie już lepiej. - Mówił dość spokojnie.
Wzniósł się w powietrze, by za chwilę stanąć ponownie.
"Cudowne uczucie."
- Możemy wyruszać. -

Również prosiłbym o kartę.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Yang Lou:

"Patrzcie go jaki drażliwy" mruknął Shreth. "Nie mędrkuj, tylko zasuwaj, twoi kumple wkrótce będą mieć problemy. Po dawce alkoholu udało mi się podłączyć do systemu Sieci Chaosu. Właśnie był niezły przekaz... nawet wiem gdzie... i my też skorzystamy z węzła. Będzie szybciej" - stwierdził.


Nadir i Eltharond:
maile na gg proszę, format miałem

Wszystko się zatrzęsło i z węzła zaczęły wyłania się postaci. Demony. Torosar zaklął. - Pięknie - dorzucił, i chwytając Nadira wykorzystał zdolność szarzy ciśnieniowej, by pomkną po pionowej niemal ścianie i znikną za jej krawędzią. Kilka pocisków chaosu rozbiło się o skały koło niego. Kilka trafiło go w plecy. Rycerz nie puścił Nadira i ześliznął się na plecach po wzgórzu. - Łapiemy Veliusa i uchodzimy stad, natychmiast! - ryknął, patrząc na szczyt wzgórza, ściskając w rękach Arabalistę. Velius za to obudził się, gdy Nadir uderzył go w policzek otwartą dłonią.
W tym czasie Eltharond odzyskał równowagę po wyjściu z Węzła.
- Panie. Nieumarły rycerz i drakon-wojownik znikli za wzgórzem. Podjąć pościg? - zapytał Furiusz.
Burza pyłowa przybrała na sile, uniemożliwiając orientację i czyniąc lot niebezpiecznym. Armia Eltharonda musiałaby ominąć wzgórze...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
Co... Co jest? Co się stało? - zapytał zdezorientowany podnosząc się.
Po zorientowaniu się w sytuacji stwierdza, że lepiej żeby Torosar miał jakiś dobry pomysł jak im uciec...
I tak nikt tego nie czyta...
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon z przerażeniem spojrzał w tył. Fala wrogów wyłaniała się gdzieś zza wzgórza. Rozpoznał dawnego towarzysza.
Znów ten zdrajca z tą całą jego bandą popaprańców... Spieprzajmy do miasta i módlmy się by Arylin przekonała burmistrza... Zresztą- co nawet jeśli się uda? Będą tuż za nami... Będziemy walczyć? Co przewidujesz Torosarze?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

*Prosta rzecz. Zamykasz oczy i już, twoim umysłem pokieruję ja* pasożyt uniknął odpowiedzi.
*Coś mi się to niezbyt podoba. Ale no trudno, niech będzie. Na razie prowadź mnie do miejsca, gdzie mam w to coś wejść.*
Shreth wyprowadził parkę poza mury miasta i do zawaliska. Pod kamieniami błyszczało coś pomarrańczowgo, jakby płynęła tam rzeka iskier. *Proszę bardzo* mruknął Shreth. *Trzeba to tylko odgrzebać*
- No i masz - westchnął szermierz i zaczął odkopywać miejsce, w którym się błyszczało.
Faktycznie była to jakby rzeka iskier. Czarodziejka stojąca koło szermierza otworzyła lekko usta. - Co to jest? - szepnęła.
*Bierz laskę na ręce i wskakuj. To trochę jak pływanie, ale zamiast rąk i nóg używasz umysłu* zaśmiał się symbiont. Chyba mu się podobała perspektywa przejścia przez węzeł, Yang czuł napięcie wewnątrz swoich żył...
Wziął Iseris na ręce, zaciskając zęby - nie należał do siłaczy, a nosił już przy sobie trochę rzeczy - i wszedł w rzekę. Niech się dzieje wola Tao...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Ant »

Eltharond

Półdemon milczał przez sekundę. Nagle na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
- Nie Furiuszu. Nie mamy czasu na gonitwę za nimi. Nasza misja jest ważniejsza. Burza pyłowa pewnie i tak ich zatrzyma. Dorwiemy ich po zdobyciu czego trzeba. - odpowiedział Furiuszowi
- A teraz koniec przerwy. Czas pokazać Azazelowi, że jesteśmy warci ich łask. Wyruszamy natychmiast. Okrążanie wzgórza nam trochę zajmie więc postarajcie się spiąć i nie spowalniać. Jeżeli komuś zechce się odpocząć przed powrotem to zginie z mojej ręki nim zdoła wykrzyknąć imię Azazela. Tak więc za mną! - Krzyknął do armii i ruszył.
Narzucił wysokie tempo, by nadrobić stracony czas.
- Jak sądzisz Furiuszu... Czy czeka nas zabawa jakimiś przyszłymi ofiarami? - zwrócił się do kompana
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Nadir i Velius:

Torosar zarechotał. - Walkę... - warknął. parł naprzód szybko, niosąc obu towarzyszy. Galopował z zabójczą prędkością, przez pyłową burze. Ziarna i kamienie zgrzytały o pancerze i raniły skórę, a szum był coraz silniejszy. Potem nadir coś krzyczał... Velius nie słyszał co, w każdym razie Rycerz postawił nadira na ziemi i trzasnął go w twarz... od serca, o czym przerzucił przez ramię z powrotem. - Zamknij umysł, ktoś przeprowadza atak psychiczny, jakbym go zostawił przytomnego to by nam tu ześwirował ze strachu nim byśmy dobiegli - powiedział i zaczął biec dalej.
Velisu czuł , jak coś ciśnie się na jego umysł, otaczając go jakimś pandemonium. Wytrzymał akurat tyle, by dotrzeć do bram i znaleźć się w zasięgu aury ochronnej Erytryna. Stawianie oporu jednak wycieńczyło

Nadir, Velius i Arilyn Faerith:

Całą trójka dotarła do miasta.
- Eltharond idzie z armią na miasto! - krzyknął nieumarły. - Będą tu za godzinę najdalej! - dodał. Nie miał czasu tłumaczyć, czemu Velius nie jest w stanie utrzymać się na nogach, ani czemu Nadir jest nieprzytomny. - Wszyscy do burmistrza - polecił Erytryn.
Mężczyzna zbladł, gdy usłyszał informację Torosara. - Mówicie, że on zostawi nas w spokoju, jeśli oddamy wam artefakt i z nim uciekniecie? - zapytał. Mistyk twierdząco skinął głową. Burmistrz jęknął i pobiegł do sporego włazu. Przekręcił kilka korbek i otworzył ciężkie pancerne drzwi.
Wrócił po chwili z Kosturem w dłoni. Nie wyglądał już tak, jak pamiętał go Erytryn. Był to wykrzywiony pręt najeżony kolcami i opleciony fioletowymi żyłami. na jego końcach była para kościanych skrzydeł należących do jakiegoś paskudnego gargulca. - To wyglądało inaczej, gdy to chowałem - mruknął burmistrz. - Uchodźmy - powiedział Erytryn.

[---]

Wkrótce byli już na zewnątrz i udali się w stronę, którą wskazał mistyk. Gdzieś w oddali słychać było tupanie demonów i ich wrzaski. Gdzieś daleko błyskała para czerownych oczu. - Moloch - mruknął Erytryn. Widział najwyraźniej całą ekipę demonów, bo zamilkł. Dobrze, ze miał maskę, bo jego zaskoczona twarz i strach w oczach nei podziałałyby budująco na towarzyszy. - nazbierał tego tałatajstwa od groma! - jęknął. - Szybko!- krzyknął i wszyscy ruszyli biegiem przez burzę.
Gdzieś wyżej rozległ się wybuch. Kule miotane z dala zniszczyły szczyt jakiejś wieży w mieście. - Dalekosiężny bombard.. to Deamici - warknął Torosar, niosąc Veliusa i nadira. - Stańmy do walki z tym zdrajcą! - ryknął Ugurth i zatrzymał się, ściskając w spoconych łapach młot dwuręczny. - Eltharond rozgniecie to miasto - mruknął Erytryn.
Arilyn szarpnęła Erytryna zatrzymując go na miejscu - To nie jest jednostka militarna. Nie miała prawa wytrzymać takiego uderzenia - rzuciła zupełnie skołowana.
Ugurth spojrzał na elfkę niemrawo. - Gadasz mi tu o wieżach, jak ja... - Erytryn go uciszył. - To gildia magów. Mają tam generator aury, która zapobiega szpiegowaniu za pośrednictwem sił telepatii i kinezy. Znaczy żeby nikt nie mógł dokładnie wyczuć co jest w środku miasta - odparł mistyk.
- A może Eltharond powinien wiedzieć ze artefakt się stad wynosi? Jakby to wyłączyć ruszyłby za nami i to zostawił, nie? – spytała elfka.
Kolejna eksplozja Rozsadziła mury wieży. - Oj.. zaraz rozwali generator - mruknął Torosar. - nie ma czasu im mówić, by to wyłączyli. Zaraz poleci kolejna salwa, która rozwali rdzeń. Lepiej nie być w pobliżu - rzucił Erytryn. - Biegnijmy - dodał. - Czy mnie w ogóle nikt nie słucha? - warknął Ugurth.
- Tak, rusz dupę nim przerobią cię na szaszłyki! Jeśli ten plugawiec wyczuje ze artefakt się przemieszcza ruszy za nim. W razie czego ściągnę jeszcze jego uwagę z powietrza... - rzuciła mniej pewnie mając świadomość ze pogoda może być dla niej równie zabójcza co cala armia demonów
- A żebyś wiedziała, że ruszę – odparł nefalem i pobiegł do bramy. - Uciekajmy - powiedział Erytryn, po czym wszyscy pobiegli w kierunku wskazanym przez mistyka. Rozległ się kolejny wybuch. Potężny.
Stopiony rdzeń generatora aury puścił serię iskier w niebo i powódź ognia na ulice miasta.
Elfka zaklęła z ogniem nie mogła nic zrobić... Nie miała zdolności jego gaszenia za co miała ochotę kląć jak szewc przez najbliższe milenia... Pędziła za wszystkimi pilnując by wszyscy byli bezpieczni. Miała nadzieje ze Eltharond ruszy durne dupsko i zostawi miasto w spokoju... Z armia nie mieli szans a miasto bronić się nie mogło przed taka siłą...
Po drodze Erytryn odnowił moc Veliusa i przywrócił świadomość i siły Nadira, po czym zajął się leczeniem Torosara. Wszystko w biegu. Velius nie mógł się nadziwić.
Elthaond tymczasem przystąpił do przerąbywania się przez miasto do swych konkurentów o zebranie artefaktów. Wyglądało na to, że ma zamiar przebić się przez miasto.


Yang Lou:

Szermierz wyłonił się z pyłu.. stali koło podobnego miejsca, ale tu szalała burza pyłowa, od której osłaniał parę spory pagór. Wyglądało jakby byli wewnątrz starego krateru. „O w mordę...” mruknął Shreth. „Erytryn tu jest i ma całą armię.. twoi przyjaciele też... wracamy do węzła i lecimy do tamtych, czy uderzamy na armię od tyłu?” zapytał Shreth. Kobieta na rękach Yanga była pólprzytomna. Chyba było jej niedobrze...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

- Iseris chyba nie służą te podróże w jedną i w drugą stronę... No ale trudno. Jak ich nie powstrzymamy, choć na chwilę, to urwą wszystko wszystkim, zapewne - Yang zorientował się, że bez potrzeby mówi głośno. Symbiont i tak na pewno mógłby go słyszeć.
Shreth wyczekiwał jego decyzji. Szermierz czuł, że jest zwolennikiem nie tylko podróżowania tą siecią - och, jakim zwolennikiem, Yang czuł jak moc wypełnia teraz jego żyły! - ale też podoba mu się pomysł walki z demonami. To już było troszkę bardziej podejrzane. W końcu on sam też był demonem, nie?
*Prowadź na tyły armii. I mam nadzieję że pamiętasz, że jak mi się coś stanie, to tobie też*
A do Iseris powiedział jeszcze:
- Trzymaj się mała.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Nadir »

Nadir

Drakon niepewnie stanął na nogi. Rozejrzał się zdziwiony, ale zaraz został popędzony przez Arylin do biegu. Co się stało.... Co się dzieje? zapytał. Próbował się skupić i przypomnieć sobie. Jedyne co uzyskał to ściskający mózg ból głowy. Jazda! wrzasnęła elfka. Zaskoczony drakon odwrócił się od przygnębiającego widoku niszczonego miasta *Krzyki.... Mordowani... Uciekasz... Tchórzu...* zabrzmiało w jego głowie. Słyszałaś to? zagadnął doganiając Arylin.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: WinterWolf »

Zeth, proszę Cię nie myl imion... Armię prowadzi Eltharond a nie Erytryn...

Arilyn Faerith

Dziewczyna zgrzytnęła zębami. Warknęła coś pod nosem.
- Erytryn, zabierz to poza zasięg Eltharonda. Po prostu weź to z sobą. Nie wiem... Jeśli znasz jakiś sposób by czym prędzej przenieść to do Darkkeep to to zrób. Postaram się nieco opóźnić pościg. Nie czekaj na mnie - rzuciła po czym zaczęła sie rozglądać za jakąś możliwością urządzenia zasadzki. Mogła wykorzystać burzę dla swoich celów. Jeśli ustawi się odpowiednio niewielki ognisty podmuch będzie mógł zamienić się w ogniste piekło... Pilnowała by jej towarzysze znaleźli się od tego jak najdalej i posuwała się za nimi, ale nieco wolniej pozostawiając ich sobie w zasięgu... To będzie trudny dzien o ile ona go przeżyje...
- Co? - Erytryn sie zakrztusił. - Na cholerę tam maja byc jeszcze dwa trupy wiecej? - jęknął, wciskajac w łapę Torosara Kostur Moleray.
Elfka sie rozzloscila - Dwa mniej lub wiecej nie zrobia duzej roznicy jesli doniesiecie na miejsce ten cholerny kostur - mruknela. - A moze uda mi sie skopac dupe tego durnego zdrajcy... Moze... - rzucila. Jej celem bylo opoznienie poscigu i to bylo widac. Raczej nie liczyla na wiele... A moze uda jej sie troche poprzeszkadzac i umknac..
- Okaże się - mruknał Erytryn, gdy reszta biegła dalej w stronę portalu. Mistyk zacisnal piesci i ruszył w stronę miasta, unosząc sie metr nad ziemią. - Zobaczymy, czy jest co ratować, gdy dotrzemy na miejsce - stwierdził.
- A ty dokad, Erytryn? - rzucila dziewczyna w dol w strone mistyka. Juz raz niemal go stracila i to z wlasnej winy, nie podobal jej sie wiec pomysl by szedl za nia...
- No jak to gdzie? Do miasta lecisz, nie? - zapytał. - Torosar poprowadzi tamtych do portalu, do tego wielkiej ekspertyzy nie trzeba... - stwierdził.
- Dokad ja lece to wiem... A dokad ty sie wybierasz? - padla odpowiedz
- No nie myslisz chyba, ze puszczę cię samą! - odparł mistyk przygotowując po drodze kostur.
- Nie sadzisz ze Darkning moze nie byc zadowolony - rzucila
- Mam gdzieś to, czy bedzie, czy nie bedzie. - odparł. - Nie sadzę, że zdołamy dotrzec do Eltharonda Raczej zatłuczemy kilka jego demonów a potem sami padniemy - stwierdził spokojnie, jakby mówił o poświęcaniu figur w rundzie w szachy.
- Mnie chodzi tylko o spowolnienie jego marszu... Odwrocenie uwagi... Niekoniecznie mam ochote stawac z nim do walki - powiedziala. Miala nadzieje ze uda sie ta akcja... O nic wiecej jej nie chodzilo... Juz i tak miala wyrzuty sumienia ze armia idzie przez miasto. - Erytryn, czy moglbys zrobic replike, iluzje czy cos w ten desen tamtego kostura - spytala
- Owszem, ale do tego trzebaby wiecej czasu - odparł mistyk. - Sądzę, że oni by nas nie dogonili, gdybyśmy po prostu dalej podążali w stronę portalu - dodał. - Za dużo czasu spożytkowali na atakowanie muru, a ty zgrywasz bohaterkę -
- A o nich pomyslales? - rzucila wskazujac dlonia w strone miasta majac na mysli mieszkancow. W jej glosie slychac bylo nute bolu.
- Jeśli jeszcze ktos żyje, to nim dotrzemy życ nie będzie. Gdybysmy tam zostali po prostu byśmy do nich dołączyli. To ofiary Eltharonda, nie twoje. Chcesz zrobić cos właściwego? Powiem ci, że nieważne, co zamierzasz, nie zrobisz tego, bo dzis zginiesz. Kolejna ofiara pochodu odłamu armii Azazela - mówił dalej Erytryn. Głos nieco mu się łamał.
Elfka zastanowila sie chwile... Rzeczywiscie juz nie bylo szansy ratowac tych ktorzy tam byli... Zapewne zgineli... Znizyla lot i znacznie zwolnila. Potem opadla na ziemie. - To sa tak samo moje ofiary jak i jego bo powiedzialam ze nie zaatakuje miasta jesli nie bedzie w nim artefaktu... - powiedziala zduszonym glosem. Czula sie winna tej sytuacji i bylo to po niej widac. Nie powinna byla do tego dopuscic ale oczywiscie nie pomyslala nad tym wczesniej. Zmeczenie wczesniejszymi wydarzeniami macilo jej mysli.
Mistyk zatrzymał sie i stanął koło niej. - Jestes zmeczona i mówisz głupoty. Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy - zabraliśmy obiekt pożądania Eltharonda z tamtego miasta. Odebraliśmy mu powód do ataku. Zaatakował wyłacznie z własnej woli niszczenia... - mruknął Erytryn. - Powinniśmy dołączyc do reszty. Torosar juz zapewne ułożył nam listę wyzwisk, którymi chciał nas poczęstować podczas pogrzebu - stwierdził mistyk.
Elfka westchnela. Słowa mistyka jej nie uspokoiły. Ruszyła w strone w ktora podążali jej towarzysze. - Cial by nie znalezli wiec klalby w puste groby... A ty jestes glupi ze za mna lazisz... - baknela.
- No... każdy zakochany na swój sposób jest idiotą, nie? - zapytał mistyk, odetchnąwszy z ulgą. Udał się w stronę portalu.
Elfka poczerwieniala na policzkach burczac do siebie cos pod nosem tak ze Erytryn nie doslyszal i nie zrozumial o co jej moglo chodzic.
Odchrząknął i ponaglił Arilyn. - Pospieszmy się - powiedzial, unosząc sie nieco wyzej i powoli przyspieszajac. - Jak nie potrafisz przyspieszyć, to trzymaj sie mnie -
Dziewczyna rozłożyła skrzydła i wzniosła się w powietrze. Tak szło nieco szybciej. Ogolnie lot jest szybszy niz marsz czy bieg i to nawet na takich nie do konca dobrych skrzydlach... O le wczesniej sie nie spieszyla tak teraz leciala nieco szybciej. Przynajmniej na tyle by postarac sie dotrzymac kroku Erytrynowi.
Wkróce dołączyli do Torosara i reszty. - No, juz sie zastanawiałem, gdzie żeście zniknęli - mruknął. - Nie gadaj, tylko biegnij - mruknął mistyk. Nieumarły podsumował go nieokreslonym burknieciem. Za nimi rozległ sie głosny łomot, a przed nimi - trzask. Arilyn zobaczyła stary portal, który powoli otwiera wrota... ktos zen wychodził.
Dziewczyna na wszelki wypadek dobyla rapiera. Nie miala pojecia kto moglby wychodzic z portalu ale lepiej bylo sie ubezpieczyc. Wyleciala troche przed towarzyszy
Trish'Tross przywitał ich gestem. Koło niego stał Zar'Gatar. Ten również przywitał sie gestem. - Wchodźcie. Portal doprowadzi was do przyczółka Darkantropii na tym swiecie - rzucił rycerz. - Widzę, ze za wami coś się gramoli - mruknął Trish. Mistyk skinął głowa. - Mala armia - powiedzial. Zar spojrzął na Trisha. - O... - mruknęli obaj zarimowie. - To my się tu zabawimy, a wy zdajcie raport Philowi. jest w tym świecie osobiscie - nadzoruje parę prac... - Trish usunął się z drogi grupie.
Powoli zaczynał przechodzic przemianę. Metalowe elementy rozciagały sie i ponownie formowały, sprawiajac wrażenie ,jakby z wnetrza istoty wysuwały sie coraz to nowe częsci. Wreszcie koło portalu stała kilkunastotonowa metalowa bestia, na którą wsiadł Zar'Gatar. - Nie myśl, ze bedę ci wierzchowcem cała walkę - zaznaczył Trish, metalicznym głosem. - Jesli tu juz zakonczyliscie swoje interesy, to pakujcie sie tam - rzucił do grupki, wskazujac portal.
Dziewczyna wyladowala nieopodal portalu i poczekala az cala gromada przelezie na druga strone by przejsc na samym koncu. Schowala przy tym swoj rapier.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:

Trochę niebezpieczna ta ich... "zabawa"... Ale jak kto lubi, i jak kogo na co stać. = mruknął do towarzyszy - Ja tam się cieszę, że sięsta wynosimy... - dodał przechodząc przez portal.
I tak nikt tego nie czyta...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

Wkrótce już dał sie czuć swąd dymu. Burza straciła siły i pozostał tylko szum wiatru. Yang dojrzał snop dymu. *Tam są ruiny miasta. Jak się pospieszysz to dotrzesz. Ale ostrzegam... bez żadnej ochrony przed Chaosem nie pożyjesz tam długo* stwierdził symbiont. Iseris zatrzymała się i rzuciła jakieś zaklęcie. Gwizdnęła.
- Siedlisko demonów, czy co? - mruknęla.
- Jakiś pomysł, skąd skombinować ochronę przed Chaosem? - spytał. Na głos, żeby słyszała i Iseris, i Shreth.
Iseris pokiwała przecząco głową. Shreth natomiast nadał krwi dziwny bieg. *Już* mruknął. *Teraz wiesz, czemu warto żłopać alkohol* dodał. *Jeśli chodzi o Chaos to może całą moc Chaosu przez cielsko przepuścic... Bez efektu* stwierdzil.
*Ok, a możesz coś zrobić z nią?* skinął głową w stronę czarodziejki. Jakoś nie chciał jej tu zostawiać samej, a przez sieć chaosu też nie da rady przejść bez Shretha.
*E... niech stoi z tyłu i się nie wtrąca* odparł Shreth.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Yang Lou i Eltharond:

Szermierz parł naprzód, aż nagle... stanął jak wryty. Ujrzał jak przez mur... lub raczej smętną resztkę muru przechodzi jakaś wielka metalowa istota, na której plecach siedzi jeździec. Wyłaziła spoza terenu miasta, gramoląc się do wnętrza, gdzie maszerowały demony Eltharonda. Nagle wzrok szermierza gwałtownie się poprawił i Yang widział jak demony przerywają marsz by przystąpić do obrony. Ostatniej obrony. Metalowa bestia opadłą w dół nie robiąc sobie niczego z pocisków deamitów i ziejąc jakimś paskudnym, czarnym ogniem zaczęła tłuc metalowymi łapami co popadło. Jeździec zaczął rzucać w deamitów dziwnymi, wielkimi toporami, zabijającymi demony na miejscu. Walka skończyła się w niecałe pół minuty. Jeździec powalił Eltharonda, po czym spojrzał na swojego „wierzchowca”. Istota odpowiedziała coś, po czym jeździec znów dosiadł istoty, wdrapując się na górę na swoje miejsce. Istota powstałą z klęczek i znów wylazła, tym razem powalając mur po drodze, człapiąc gdzieś dalej. „O...” mruknął Shreth i zamilkł. Yang dopiero teraz zorientował się, ze czarodziejka ukrywa się za nim, ściskając za ramie i patrząc przed siebie szeroko otwartymi oczyma.

Arilyn Faerith, Velius, Nadir i Eltharond:

Arilyn i cała ekipa przekroczyli portal, by znaleźć się w mieście chronionym przez pancerne istoty, zwane Desolatorami. Ludzie wyglądali na spłoszonych ich obecnością, ale zarazem nie byli niedospani czy ranni w jakiś sposób, co było chlebem powszednim w innych miastach w tym czasie. Nim wszyscy zdołali się porządnie rozejrzeć z portalu za nimi wylazła para zarimów. - Arilyn! - krzyknął Zargatar. Niósł coś.. kogoś. Demona. Cisnął go pod nogi elfki. Eltharondnie miał broni, był skrępowany i nieprzytomny. - Ponoć masz z tym tu niedokończone porachunki? - zapytał, szczerząc się po swojemu.
Łagodna zwykle twarz elfki stężała w wyrazie który można by nazwać połączeniem gniewu i obrzydzenia. Patrzyła wprost na Elharonda. Prosto w jego twarz - Zdrajca - wysyczała wściekle. Ze szczekiem bron została dobyta a dziewczyna zbliżyła się do tego co zostalo z niegdysiejszego towarzysza. Sama się zdziwiła ze można kogoś tak gorąco nienawidzić
Zaratar odstąpił krok wstecz. Na placu zapanowała cisza.
Elfka patrzyła na to czym stal się Eltharond. Drżała. Palił ja gniew i szczera nienawiść. Zbladła. Powoli schowała bron - Zabicie go teraz byłoby upodobnieniem się do tego śmiecia. Nie chce mieć z nim nic wspólnego... Gdyby stal przede mną gotów do walki to co innego.... Ale tak... - podniosła głowę na zarimow. - Zróbcie cos z nim... Zamknijcie, czy co tam... Byle już nikomu nie zaszkodził - powiedziała cofając się. Bala się tej nienawiści która eksplodowała w niej tak znienacka... Byla gotowa zabić bezbronnego...
Trish podniósł nieprzytomnego demona, spojrzał na niego... i cisnął nim za mur miasta. - Patrzcie jak leci... - mruknął. Potem dało się słyszeć łupnięcie... widać demon miał twarde lądowanie. Zarimowie wzruszyli ramionami. - Nie możemy teraz otworzyć portalu do Darkkeep, ale Nach jest w mieście. Znajdź go w gmachu głównym i oddaj ten obiekt.. no i następne zadanie albo przerwa - mruknął. - Calkiem nieźle ci poszło - dodał, kiwając głową z uznaniem.
- Jesteśmy o jeden artefakt w plecy - powiedziała cicho z bladym uśmiechem. Otuliła się płaszczem by nie widać było drżenia jej rak. Zrobiło jej się zimno... Potem skinęła głową i ruszyła trochę niepewnie na poszukiwania Nacha
Erytryn objął ją ramieniem. - Odzyskaliśmy dwa artefakty - powiedział, po czym udsunął maskę z twarzy. Uśmiechnął się. - Szczerze mówiąc zabiłbym Eltharonda na twoim miejscu... żeby usnąć zagrożenie.. ale z drugiej strony podziwiam cię za to, ze byłaś w stanie się opanować - dodał.
Mężczyzna czul jak elfka drży. Udało jej się schować to przed wzrokiem ale zmysł dotyku rządzi się innymi prawami. - J-jeszcze nigdy... nie czułam do innej istoty... tak palącej nienawiści... - bąknęła cicho. Nie chce być do niego podobna. On by mnie zabił lub oddal Azazelowi... - powiedziała
- Raczej to drugie... pies ma pana - westchnął mistyk. Wkrótce dostali się pod gmach. Przed budynkiem starał Nachtrinroth. Próbował cos zrobić.. skupiał się i co jakiś czas rezygnował ze wściekłym sykiem. Spojrzał na Arilyn. - Słucham? - zapytał... zupełnie spokojnie.
- JEszcze jeden artefakt. ZArgatar powiedział by oddać go tobie. Tylko dwa udało nam się zdobyć. Trzeci wpadł w łapy Azazela... Musielismy porzucić próbę znalezienia tamtego by zdobyć ten - powiedziała oddając zarimowi artefakt
- Może być. Nagrodę otrzymasz jak wreszcie złapiemy kontakt z Darkkeep - ł - Cos jeszcze? - zpaytał. Elfka pokręciła głową. - Nie już nic... Znaczy, Zar wywalił zdrajcę Eltharonda poza miasto... Nie wiem co z nim... Mało mnie to interesuje... T-teraz chciałabym odpocząć... - powiedziała cicho skłaniając się lekko by się oddalić. Nie miała już sil i ochoty na nic.
- Jest jedna knajpa zarekwirowana jako punkt zamieszkania dla Darkantropian. Macie tam po pokoju - powiedział Nachtrinroth. - Za tydzień wyruszamy z tego miasta - dodał zarim.
Dziewczyna skinęła głową nieznacznie dając znać ze zrozumiała po czym powoli udała się z powrotem... Nie bardzo wiedziała dokąd idzie... Chciała się położyć... Odpocząć i pozwolić nieprzyjemnym odczuciom ja opuścić...
Gdy dotarli do zajazdu Arilyn już prawie zasypiała. Zmęczyło ja to wszystko bardzo a do tej pory nie miała kiedy odpocząć. W sumie gdy tylko znaleźli się w zajeździe zasnęła... Mistyk poczuł to gdy okazało się ze to do niego teraz należy utrzymywanie za nią równowagi... Odstawił więc elfkę do jej pokoju i zamknąwszy drzwi poszedł do reszty drużyny, z którą do tej pory siedział Torosar. – Dobra, macie tu waszą część nagrody - podał Nadirowi i Veliusowi po pięć sporych, srebrnych monet. – Pięć srebrzyków. Nie chcę, by okazało się, ze tarabaniliście się za nami i nie otrzymaliście nagrody – stwierdził. – Możecie podążać własną ścieżką, lub dołączyć się do nas [/i]- powiedział, zasuwając powoli maskę na twarz.


Eltharond:

Demon obudził się po chwili. Bolały go gnaty, był związany i leżał twarzą w popiołach na przedpolu jakiegoś miasta. Słowem „idylla”. Widział jak praktycznie cała jego armia zostaje wysieczona. Potem był nieprzytomny, ale prawdopodobnie to coś wytłukło całą armię...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:

Wrzucił monety do małego mieszka, następnie owy mieszek wrzucił do większego, pieczołowicie zawiązał i schował.
Z Wami czy sam? No nie wiem... To zależy, co planujecie. Co planujecie, gdzie, no i i ile to zajmie... Bo jeżeli chodzi o cel to domyślam się, że chodzi o ratowanie świata i te sprawy? - uśmiechnął się oczekując odpowiedzi. Cały czas nie był pewny, co dalej czynić. Z jednej strony, na pewno przydałaby im się pomoc w walce z demonami. Z drugiej strony, nie wie co się dzieje w jego ojczyźnie, być może tam jest potrzebny? Decyzję więc uzależniał od szczegółów planów walki z demonami.
I tak nikt tego nie czyta...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: BlindKitty »

Yang Lou i Shreth

*Ok, to powiedz mi, stary, czy możesz się zorientować kim, bądź czym mniej więcej był ten potwór który właśnie zmasakrował cały oddział demonów.* - spytał Shretha szermierz, ruszają truchtem w kierunku resztek armii. Popatrzył za siebie i kiwnął ręką na czarodziejkę.
- Chodź, sprawdzimy, czy nie ma tam kogoś do dobicia albo czegoś do zebrania. Mam takie przeczucie, że może dowiemy się czegoś na temat moich towarzyszy na tym pobojowisku - powiedział do niej, maszerując. Zorientował się, że jego trucht to dla niej prawie sprint, więc zdecydował się zwolnić na tyle żeby w miarę spokojnie mogła nadążyć...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Mr.Zeth »

Velius:

Torosar odkaszlnął. - Nie, to nie ratowanie świata, za to możesz być pewien, że to ratowanie tego, co z niego zostanie po tym jak przetoczą się po nim armie demonów. Ogólnym planem naszej organizacji jest umożliwienie części istot przeżycie tej małej apokalipsy... i dobicie zwycięzcy wojny. Nie będziemy się pchać między młot a kowadło, bo efekt będzie znikomy... i świat będzie należał do demonów jak za dawnych czasów - stwierdził mistyk. - Bohaterstwo tutaj to głupota, wierz mi - powiedział do Veliusa i westchnął.

Yang Lou:

- Mocne cholerstwo. TO, cyzm się posługiwali było troche jak energia złą, ale... hmm, chcesz, bym ci tłumaczył istotę mocy, byś zrozumiał różnicę? - zapytał Shreth.
Czarodziejka podążyła za Yangim bez słowa. Wkrótce wkroczyli na teren tego, co niegdyś było miastem. Wszędzie walały się ciała lub ich kawałki. Pozostałości ścian i dróg były upstrzone krwią, by dobrać się do większości budynków trzeba by grzebać w gruzie lub gasić płomienie. By przeszukaćcąłe miasto szermierz i czarodziejka musieliby poświęcić dwa pełne dni, ale kto wie, co skrywają ruiny...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Re: [Świat Pasem] Koniec Dobrobytu

Post autor: Pavciooo »

Velius:
Hmmm... Czyli demony chcą zrobić "czystkę"? I oczywiście na swój - mało oryginalny - sposób... - powiedział mag zamyślając się lekko. A jak chcecie ocalić tę garstkę istot i dobić demony? Domyślam się, że to ma związek z tym, co zbieramy... No nie wiem, jak uważacie, że mogę się przydać, to może lepiej zostanę z wami, no chyba, ze miałbym robić tylko jako mięcho armatnie, wtedy wolałbym spędzić resztę moich dni jakoś bardziej przyjemnie... - zaśmiał się.
I tak nikt tego nie czyta...
ODPOWIEDZ