[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Thaevis
Marynarz
Marynarz
Posty: 302
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 09:31
Lokalizacja: Chorzów City Crew
Kontakt:

Post autor: Thaevis »

Thaevis
Thaevis długo stał w osłupieniu, był zaskoczony tym szybkim spotkaniem, myślał że to była sama piękna Harmona... nie on to wiedział, dlatego zdziwił się że został tak bardzo doceniony Przecież jestem tylko zwykłym pomocnikiem, Deliach wydaje się ważniejszy... pomyślał, wiedział jedna że musi zrobić wszystko co w jego mocy by mówić o sobie z godnością "Strażnik Harmoni". Z zamyślenia wyrwał go łagodny głos Kapłanki One mają być naszymi sojusznikami, a ja przecież nie jestem za dobrym mówcą, Deliach byłby o wiele lepszy w takich sytuacjach myślał z niepewnością, w końcu przemówił do kapłanki-Widziałem... widzałem samą Harmonę... przekazała mi rade która dotyczy was, kapłanek wody, jak i mnie jednak nie chciałbym mówić o tym tutaj, lepiej będzie gdy porozmawiamy o tym na plaży, przy łagodnym szumie wody...
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Wulfgar

zapytał macie jakieś plany? chyba nie będziemy tutaj siedzieć i się nudzić? można by sie pokręcić po mieście zawsze sie znajdzie coś ciekawego
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Poczekajcie dziatki, najpierw rozmówie się z tymi pięknymi niewiastami, a później opowiem wam to i owo. Uśmiechnął się lekko to kobiet i podszedł bliżej. Waćpanny wyglądają wcale jak księżniczki... widziałem już wiele dam na tym ziemskim padole i muszę przyznać, że waćpanny wcale przedniej urody są. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, ukłonił sie lekko i rzekł. Rozumiem że waćpanny bardzo wymęczone przez tak liczną gromadkę podopiecznych... Może waćpannom trochę ulżę i zajme chwile tym małym bohaterom. Postąpił krok do tyłu i powoli płynnym ruchem wyciągnął miecz, z namaszczeniem położył sobie ostrze na przed ramieniu i pokazał miecz dzieciom. Wspaniały prawda? To jest Mój rodowy spadek, a miecz ten wykuł przed laty mój wspaniały pradziad! Troche zmienił ton i wesoło rzekł do jednego z chłopców. Ciekawyś był zali ten miecz waży tak? To może sam się przekonasz? Gdy kończył wymawiać te słowa schował miecz do pochwy. Ale nie moge pozwolić by takie małe dziatki zrobiły sobie krzywdę mym ostrzem. Powiedział odpinając pochwę z mieczem od pasa i podając małemu, uważając by się nic nie stało.
Ongiś pokonałem nim wielu wrogów... a najstraszniejszym był bardzo wielki, zły, czarny smok Alakgurkth... Powiedział z wielkim namaszczeniem nazwe smoka a po chwili dodał przekornie.
Opowiedział bym wam ale pewnie nie chcecie słuchac historii starego rycerza...
Fuck?
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

To gdzie idziemy?
I tak nikt tego nie czyta...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavciooo i Wulfgar:

KZ wulgara wraca do normy

Rozumiem, że podczas, gdy pavciooo tenował WUlfgar siedział i gapił się na słońce? :P

Erynianka zarządziłą spacre morskim wybrzeżem, w celu zebrania ostryg. Ostrygi te wylądowały w zupie, którą całą trójka pochłonęła jak banda głodnych dzików. Po kolacji przyszedł czas na spoczynek...

-Tu jest juz spokój- zaczęła Vei, gdy znów wszyscy byli w pokoju. -Powiecie mi wiec kim wy jesteście, że budzicie tyle wrogości w większych miastach?- spojżała na Wulfgara i Pavciooo. Tym razem nie odpuści. Skrzyżowała rece na piersiachi stanęła posrodku pokoju patrząc to na jednego, to na drguiego. -Chcę wiedzieć, przez co musiałam opuścić swój dom i miasto, w którym miaąłm pełno znajomych. Chcę wiedzieć, czemu wyrwano mnei z korzeniami jak drzewo. Bo z reguły takie drzewa tnie się na deski...- popatrzyły jeszcze raz poważnie po obu towarzyszach.


Pyron:

Kobiety zarumeniły się. Podczas gdy dzieciaki siliły się, by podnieść miecz Pyron miał okazję się lepiej przydlądnąć wszystkim.
Blond elfka była bardo zgrabna. Mozna rzec, że była wręcz chuda. Zadbane, długie i błyszczące złote włosy opadały w lokach aż do pasa. Gładka twarz wydawała się jszcze piękniejsza z tym odcieniem czerwieni na policzkach. Białe koronki układały się w symbol Domu Księżyca. Tunika bardziej przypominałą suknię, niz prosty ubiór słuzącej.
Brunetka w czerwonej sukni była kobietą, która zapewne, gdyby nie słuzyła w jednym z domów, była nielada uwodzicielką. Duży biust, linia, czarne włosy siegajace bioder, upiete w jakąś fantazyjną fryzurę, zielone oczy i krwawoczerwone, drobne usta. Suknia pasowałą do tej kobiety jak ulał, ale ona w ten sposób wyglądałą jak "wyciagnięta z inej baśni". Bardziej pasowałaby, jako toawarzyszka na noc, niż opiekunka dla dzieci...
OStatnia służka jako jedyna miała krótsze włosy. Widać było, ze jest najmłodsza w tej grupie. Spódnica sięgała połowy ud, jakby dziewczyna chciałą pochwalic się zgrabnymi nogami. Najbardziej pasowała do roli opiwkunki dla dzieci. Całą postać emanowała werwą. Jej rysy nie przypominały typowo elfickich, co nie zmienia faktu, że równeiż byłą piękna, tylko na iny sposób. Dzieci oczywiście chciały posłuchać "historii starego rycerza", ich opikeunki z pewnoscią też, ale nic nie mówiły. Wbij\jały tylko oczy w postac rycerza.

Thaevis:

KZ+1

Znaleźliście się wszyscy nad morzem. Krótki spacer od miasta. jedna z kapłanek rozejżała się i psoąłła jakis błękitny pocisk w stronę traw. Coś duzego zerwało się i uciekło z gąszczu. -kot...- stwierdziła arcykapłanka. -Nie znamy tej Bogini - Harmony- moze opwiesz nam nieco więcej o niej?- zapytała. Thaevis znów poczuł obcnosć Bogini. Szepnęła do niego -Mój posłaneic odszedł, zajmij więc jego meijsce, jeśli jest to zgodne z twą wolą.- stanęła z tyłu za nim i ujęła go za drugą rękę. czas na wybrzeżu zastygł w miejscu. -Twoja przyjaciółka chyba nei będzie zazdrosna...- powiedziała, po czym skinęła ręką na Thaevisa. -Nie wiem, ile o mnie wiesz, ale czas poszerzyc swoją wiedzę.- spojżała na niego poważnie. -Pamietaj, ze potrzebujemy sprzymierzeńców na tym kontynencie. Od tej rozmowy moze wiele zależeć i jest tak samo w towim, jak i moim interesie, by wypadła pozytywnie. Pytaj, co chcesz o mnie wiedzieć, a ja Ci odpowiem- powiedziałą, a z piasku nadmorsiekgo stworzyły się dwa krzesła. Bogini siadła na jednym z nich, a Thaevis na drugim. -Słucham wiec, czego cjhcesz siedowiadzieć o swej... pracodawczyni?- Harmona lekko się uśmiechnęła.


Xazaax:

Przez całądługosć korytarza po posadzce ciagnął sie ślad krwi. Wkrótce cała grupa dotarła do konca drogi. Była to spora sala o półkolistym kształcie. Po jej środku pietrzyał siegóra kosci. Wychodziły z tąd jeszcze dwa korytarze - równei wąskie, co ten, tkórym dostarła tu grupa. Rozległ się jek i zawodzenie. Z dziury w suficie gunęło ciało. Wyglądało, jakby spędziło kilak dni w sokach trawnienych Rzucało się chwilę, po czym wydąło z siebie krzyk i przestało się ruszać. jeden z towarzyszących pochodowi postąił krok wstecz i uciekł wąskim korytarzem. Rozległ sie trzask, a potem krzyk. Nie słychać było już kroków uciekajacego. Zapadła cisza. Absolutna cisza, w której dało się słyszeć drżenie pozostałych członków tej "wyprawy".
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

- Ssssssssssssssss jeżeli sssssię rozdzielimy, wszyssssscy umrzemy... - Cich owyszeptał do pozostałych.
Ostrożnie przesunął się do przodu, robiąc jak namnije chałasu. Wskażał ręką towarzyszą by narazie stali w bezruchu. Sam chiał zobaczyć cóż znajdowało się w suficie.
Pużniej jak naprędzej trzba by było ewakuować do lewych drzwi. Nie zapominał tęż o tyłach, niedawało mu spokoju myśł że ktoś może za nimi podążąć...
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Alexander Wielki.

- No cóż trzeba wyruszyć, nie będę tu przecież siedział. Wychodzi i stara się dotrzeć do miejsca, o którym opowiadał Xazaax.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Nie martw się, napewno nie chcemy cię na deski przerobić - powiedział próbując zażartować. Jak wiesz od swojego przyjaciela, ci któży nas ścigają to armada piasków. Ścigają mnie, gdyż mam pewną wyjątkową misję... - powiedział spokojnym tonem. Pewnie uznasz, że sobie robię z ciebie żarty, ale moją misją jest... Zdobyć świat! Nie, nie śmiej się, to nie jest mój chory pomysł tylko misja od Uranosa- boga wiatru i wody. - powiedział obawiając się, że erynianka uzna to za żart albo wymigiwanie się od odpowiedzi. Był już tutaj kiedyś ktoś z podobną mocą... Jednak po przegranej usunął się w cień wraz z armadą piasków starając się odbudować siły... Lecz odkąd ja dostałem moc, jego moc słabnie. Dlatego stara się zabić mnie i Wulfgara.
Przez jakis czas opowiadał jej jeszcze o swojej wizji podczas snu. Opowiadał o tym, że widział tam również innych. Mówił o swoich zamiarach wmiarę pokojowego przejęcia władzy, oraz o tym, że zamierza wprowadzić równouprawnienie scracerów. Obawiał się, jak erynianka zareaguje na tą ostatnią wiadomość- wkońcu nie przepadała za tą rasą.

Gdy było już późno, poćwiczył jeszcze trochę swoje zdolności, z powodu że to pomieszczenie i nie można tutaj nic zniszczyć ćwiczył raczej różne ciosy szabli, wymachując nimi i tnąc powietrze. Potem poszedł spać.

Następnego dnia, obudził się dosyć późno. Spowodowało to pewnie wygodne łóżko na którym spał. Jego towarzysze byli już prawie gotowi do zejścia na śniadanie. Scracer pośpiesznie się wyszykował i zeszli na śniadanie.
I tak nikt tego nie czyta...
Thaevis
Marynarz
Marynarz
Posty: 302
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 09:31
Lokalizacja: Chorzów City Crew
Kontakt:

Post autor: Thaevis »

Thaevis
Thaevis szedł brzegiem morza wraz z kapłanką gdy znów poczuł obecność bogini, usłyszał jej słowa, które mówiły o odejściu Deliacha, o perspektywie zajęcia jego miejsca Jak to możliwe..Deliach odszedł na zawsze ? myślał Thaevis prawie nie słuchając słów Harmony, gdy wytworzyła krzesła Thaevis usiadł i opanował myśli i emocje które szalały po jego głowie..
-Mam wiele pytań, bogini, na początku jednak chcę oświadczyć że chce służyć sprawie harmonii tak dobrze jak tylko się da-zaczął dość pewnie Thaevis- a co do pytań...to chcę wiedzieć czego odemnie oczekujesz, co się stał z Deliachem...i jak mnie wspomożesz w walce o panowanie harmoni ? (chodzi o moce przedewszystkim)
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Pyron uśmechnął się widząc aprobate małych przyjaciół. Nachylił się i powiedział: Podejdźcie troszkę bliżej i siądźcie na ziemi, wszak chyba nie chcecie by tą opowieść usłyszał ktoś niepowołany... Powiedział ściszając głos i mrużąc oczy by zrobić na dzieciach wrażenie, że ta opowieść jest tylko dla nich. A więc to było tak: Kilka lat temu, gdy jako młody rycerz podróżowałem wraz z mym przyjacielem krasnoludem Thargrinem przez bezdroża północnego Taros, był ciepły, wręcz upalny dzień, jechałem wolno na mym gniadym rumaku, a obok mnie szedł mój wierny przyjaciel. Thargrin był niegdyś kowalem, lecz nudne życie w kuźni nie było dla niego, tak jak Ja szukał przygód... no i pewnego dnia wyruszyliśmy. W tamtych rejonach krążyła legenda o strasznym smoku, który przez pokolenia zebrał ogromny skarb atakując i grabiąc podróżnch. Słysząc tą legendę z ust podchmielonego karczmarza, wiele się niezastanawiąjąc ruszyliśmy w góry na poszukiwanie smoka. Jadąc tak parę dni, pnąc się coraz wyżej i wyżej, coraz bardziej zagłębialiśmy się w skalne ostępy... W pewnym momencie do naszych nozdrzy począł dolatywać swąd siarki, poczuliśmy, że jesteśmy naprawdę blisko, idąc dalej za skalnym załomem zauważyliśmy olbrzymią grotę, wysoka była chyba ze 100 łokci! Rozmiary tego wejścia przeraziły nas z początku, lecz zaraz opamiętawszy się weszliśmy do środka.... W grocie panowała cisza....... przeklęta cisza... słyszeliśmy tylko nasze oddechy, posuwając sie powoli przy ścianie, wchodziliśmy w głąb góry, szliśmy coraz dalej i dalej, nagle doszliśmy do wnętrza góry... był to ogromny komin, patrząc w górę widać było tylko niebieską połać... a gdy spojrzeć w dół... zobaczyliśmy głęboko pod naszymi stopami skarby jakie nam się nawet nie śniły! Tony złota, rubiny, brylanty, pierścienie, naszyjniki wysadzane najdroższymi klejnotami, pradawne zbroje najdzielniejszych rycerzy świata, czego dusza pragnie. Niewiele myśląc postanowiliśmy zejść na dół, omal nie przypłaciłem życiem gramoląc się w dół skalnej przepaści. Gdy zeszliśmy w końcu na dół, mogliśmy dosłownie kąpać się w złocie, kieszenie mieliśmy tak napchane, że ledwo trzymaliśmy się na nogach.... Nagle... usłyszeliśmy świst i krzyk ginącego zwierzęcia... GNIADY! Pomyślałem i rzuciłem się koniowi na pomoc! Mój przyjaciel powstrzymał mnie mówiąc iż nie ma dla niego ratunku... Postanowiliśmy skryć się za złotą karecą leżącą przy ścianie, gdy siedzieliśmy za nią dysząc ze strachu nagle zrobiło się ciemno... spojrzeliśmy w górę, na niebieskim sklepieniu malowała się sylwetka ogromnego smoka. Smok rozejrzał się po grocie i poszybował w dół. Gdy osiadł na ziemie mogłem zobaczyć go w pełnej okazałości... Wielki, czarny, miał ogromne cielsko, a przed ciosami chroniły go twarde niczym stal łuski. Szyję miał długą z 15 łokci, łeb wielki, w którym świeciło się dwojga czarnych jak smoła oczu, a całość dopełniała paszcza z 2 rzędami ostrych jak brzytew zębów. Postawę przybrał majestatyczną, wyprostowany rozglądał sie po grocie w poszukiwaniu złodziejaszków. Rozejrzał się i przemówił głośnym i grzmiącym głosem. "Jam jest lord Alakgurkth... największy ze wszystkich czarnych smoków, kto tu jest i po co przybywa... tutaj może spotkać tylko śmierć! " Zaschło mi w gardle byłem przerażony wielkością smoka, lecz zebrawszy się na odwagę jednym susem wyskoczyłem z za karety. "Ja przybywam smoku, by wybawić okoliczną ludność od tyrana i zgładzic ciebie teraz!" Rzekłem i wyciągnąlem miecz. Smok zaśmiał się i powiedział. "HAHAHA!!! Ty, będziesz jedynie moją przekąską! A twoja czaszka świetnie wypełni mój zbiór" To mówiąc rozdarł paszczę i ryknął z całych swoich sił! Ja zacząłem biec w bok, by dać szansę swemu towarzyszowi na atak. Gdy smok zbliżył się do mnie i zadał cios łapą, który szczęśliwie zatrzymał się na mojej tarczy! Z całej siły zamachnąwszy się mieczem uderzyłem smoka w łapę, ten tylko zaśmiał się "Nic mi nie zrobisz tą wykałaczką!!!" Pochylił głowe w moją stronę i to okazało się dla niego zgubne. Mój towarzysz w międzyczasie wyszedł z kryjówki i zakradł się do smoka, chwycił swój święty topór runiczny i z całej siły wbił go smokowi między łopatki! Smok zawył niemiłosniernie! Myślałem że mi uszy pękną! Rzucił się w bok... i niestety ciosem ogona uderzył mego przyjaciela w brzuch i zionął na nas ogniem! Jakiż to był straszliwy żar, który leciał z jego ust, schroniwszy sie za skałą uszedłem cało... lecz mój przyjaciel nie miał tyle szczęścia.. spłonął na wiór... Smok zachwiał się i przewrócił, wył z bólu w niebogłosy, ja korzystając z chwili nieuwagi podbiegłem szybko i CIACH!!! Z całej siły uderzyłem go mieczem w szyje! Ryk smoka przerodził się w gulgotanie, które po chwili ucichło... Smok bezwładnie legł na podłodze... To był koniec... Smok został zabity... lecz za jak straszliwą cenę! Mój przyjaciel nie żył... wygramoliłem się z groty smoka i wyszedłem na świerze powietrze! Postanowiłem nie zabierać z tamtąd niczego, na cześć mego przyjaciela... Gdy odchodziłem, grota zawaliła się grzebiąc pod gruzami wszystkie skarby... które były tak mokre od krwi... Pyron zamknął oczy i odszedł kilka kroków w bok i spojrzał w niebo... Po czym odwrócił sie do dzieci i patrzył na nie w milczeniu.
Fuck?
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Opowiedziała czarnoksiężnikowi dokładnie jak to się stało i kiedy. W jaki sposób dowiedziała się o swojej mocy... Jak ona się objawiła... I co się wtedy stało. Nie były to miłe wspomnienia, czasem dziewczyna na samą myśl o nich drżała na całym ciele. Mężczyzna słuchał jej w skupieniu nie przerywając. Gdy skończyła, zapytała się go, w jaki sposób może się od swego przekleństwa uwolnić...
Nie było takiej możliwości! Wytłumaczył jej, najlepiej jak umiał, że jeśli nie zapanuje nad mocą, zginie. Prędzej czy później, ale w końcu paladyni odnajdą i zabiją ją. Gdyż stanowi realne zagrożenie dla Władczyni. Nefryta nigdy o niej nie słyszała, nie znała jej, nigdy nie widziała. Nie rozumiała, w jaki sposób może zagrażać tej kobiecie, ale musiała wierzyć jego słowom... Nie podobało jej się to. I to bardzo. Chciała tylko żyć w spokoju, a tu nagle świat począł jej się walić na głowę. I dlaczego? Czemu właśnie ona została wybrana? Czy nie było nikogo lepszego od niej? Bardziej żądnego władzy…?

Musiała się zastanowić nad tym wszystkim. Nie chciała nikogo zabijać ani krzywdzić, lecz wyglądało na to, że pokonanie i zabicie aktualnej Władczyni to był jedyny sposób na przeżycie. Czarnoksiężnik zaproponował jej swoją pomoc, ale musiała to dokładnie przemyśleć. Skąd mogła wiedzieć, że nie kłamie? Może chciał wykorzystać jej moc do własnych celów…
Gdy opuścił jej komnatę, usłyszała przepiękną muzykę i śpiew. Rozejrzała się, poczuła nagłą senność. Szybko się rozebrała, ubranie starannie ułożyła na oparciu krzesła. *Ciekawe, czy zwrócą mi moją sukienkę? Chyba nie będę cały czas w TYM chodzić??* - pomyślała przygładzając delikatny materiał. Spojrzała na łóżko i nie zastanawiając się już wiele położyła się spać. Nie wiedziała, która jest teraz godzina czy pora dnia. Czuła ogromne zmęczenie i znużenie. Może gdy się obudzi, okaże się, że to był tylko koszmar? Z taką myślą zapadła w głęboki sen...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron:
Liczyłem, ze pokażesz "pazur" :) +2 do KZ

Dzieciaki stały jak wryte. Podobało im się. "Ocknęły się" dopiero po chwili. Ludzka kobieta podeszła do Pyrona, bezceremonialnie uchyliła jego przyłbicę i pocałowała go w usta, zostawiajac czerwonawy ślad na jego twarzy. -Jeszcze się zobaczymy i moze opowiesz mi coś... na osobności.- zmrużyła lekko oczy i zabrałą jednego z młodyych ze sobą -Chodź, musimy już wracać-
Pozostałe słuzki chyba chciałyby zrobicto samo, ale brakowało im odwagi. Pyron tylko się uśmiechnął. Pewna osóbka podeszła do neigo. -Sir Pyron?- zapytał mały jegomość w okularach. -Wiem, ze następne kilka godzin przedstawia się o wiele atrakcyjniej w otoczeniu dwóch niewieast, ale prosze jednak za mną się udać...- dodał, wskazujac plac. -Chcemy, aby był Pan obecny podczas konczenia przygotowań do ceremonii...-

Nefryta:
+1 d KZ

Nastałkoleny dzień. Przez balkon wpadły promienie słonca i prześlizgnęły się po twarzy dziewczyny. Nefryta powoli otworzyła oczy i wstała z łoża. Gdy otworzyła drzwi stwierdziłą, ze przed pokojem stoi stoliczek na kółkach, na którym znajduje sie eleganckie naczynie z wodą i miękki recznik. Wciągnęła cały stoliczek do pokoju i wymyła się. Gdy znó chciałą wyjść, stwierdziła, że przed drzwiami stoi kolejny stoliczek. Tym razem ze śniadaniem. Pieczywo, ser, kilak plastrów chudego miesa, kieliszek wina. Wszysto zaserwowane na porcelanowych talerzach.
Po śniadaniu Dziewczyna opusciął pokój. Dwa gargulce czekały na zewnatrz, by zabrać talerze. W salonei spał Kaas. Chrapał. Na sofie siedział czrownik. Nie spał, nad jego dłoniaunosiła siękula cienia, wokół ktorej wirowało kilkanascie małych kuleczek swiatła. Kula zniknęła, gdy tylko Nefryta zeszła na dywan. -Nawiązując do wczorajszej rozmowy... Jeśli nie chcesz mojej pomocy... wtedy mozesz po prostu opuscić moją siedzibę.- czarownik podniósł sięz sofy. -Jeśli chcesz jednak sienauczyc kontrolować tą moc, to musisz iść do gardroby. Ta suknia nie nadaje sie do ćwiczeń. Moje sługi pomogą Ci w doborze ubiuru. To musi być coś nie krępujacego ruchów...- zakończył. -Czakam na Twa decyzję na zewnatrz...- dodał i wyszedł, ale zatrzymał się na chwilę przed drzwiami. -To byłoby neidorzeczne, gdyby kolejan władczyni miałą zginać...- opuścił głowę i wyszedł. Krot podniósł łeb. -Chyab nie chcesz się zwinać, jak Anciol!- jeknął. -Nikomu nie życzę takiego losu, jaki przypadł jej!- zwierzę westchnęło, po czym połozyło łeb z powrotem na poduszkach.. -jak nie chcesz parać się tą mocą dla siebie, to zrób to dla innych! masz przecież kogoś, kogo kochasz, czyż nie? Onei potrzebuja Twej ochrony... ten typ o tym nei pomyśli. On mysli o doskonaleniu się. JAk dla mnei nei ma duszy...- zamilkł na chwilę. -I na pewno nie zastąpi mi Anciol, ale dba o mnie...- westchnął. -I nie kłamie gdy nie musi. Nigdy nie kłamał Anciol. Mówił, ze to respekt przed mocą nei pozwala kłamać Władczyni... Po prostu namyśl się, nim wyjdziesz- zakończył i westchnął. Po pysku potoczyły sie dwie, spore łzy.


Thaevis:

Deliach... on miał za słby umysł... nie zniósł wizji...- westchneła bogini. -Od Ciebie oczekuje lojalności i nic pozatym.- dodałą. -Użyczę Ci mocyy, gdy tylko wyciagniesz po niarękę. ODrobina wysiłku bedzie miała efekt! Wystarczy, ze wybierzesz sobei cechę, an której oprzesz wysiłek i zamierzony efekt, lub dziedzinę. Twe możliwosci dzielą sie na Statykę, Ład i Opanowanie. To pierwsze daje mozliwosć wstrzymania lub zastoju, to drugie to środki bezposrdniego krzywdzenia, ostatnie to wpływn a umysł.- zakończyła. -Dam Ci teraz trochę mocy w jednej z tych dziedzin. Wybierz!-

Alexander:
KZ wyzerowane

...dotarł do miejsca, gdzie kanał łączył się z labiryntem. Ze środka dobiegł wrzask... Ludzki i pełen desperacji. Nagle korytarz wydał się znacznei straszniejszy....


Xazaax:

...poczuł, żr jego pomocnik jest blisko. Jego uwagę jedna kptzykuł ten otwór w suficie. to z neigo spadły zwłoki. Cała grupa stłoczyła siew tej sali... i wtedy wszystkie wyjscia się zamknęły, a kości poczęły się powoli ruszać. Xazaax nei maił najmniejszych wątpliwości, ze działają tu moce szaleństwa. Szkielety pozbierały siew jedną, zdeformowaną i przerażajacą całosc, po czym zaczęły "isć" w kierunku jednego z ludzi. W ułamku sekundy rozszarpało go na strzępy, a tamten zawył ajk potępieniec, nawet nei zdołał sięgnać do broni zatkniętej na pasie.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

- Sssstanąć w szyk sss kolisty! Przygotować się do walki! Ten który sssstchurzy osobiście rozszarpie na ssstrzępy!
Postarał się jak najszybciej zrbrać się w formacje z pozostałymi. Wyciągając broń, kontem oka obserwował ożywieńców. Z głośnyą inkantacją do Boga rozpoczoł walke na śmięrć i zycie u boku innych...
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Stał przez chwilę patrząc na odchodzącą niewiaste, otarł twarz ręką i zakrył czerwieniącą się twarz przyłbicą... czuł się co najmniej dziwnie... Spojrzał na tego jegomościa w okularkach i rzekł Tak, już, już ide. Po czym odwrócił się do dzieci i rzekł. Bywajcie mali giermkowie i wy piękne niewiasty. Pamiętajcie maluchy, ciężką pracą możecie osiągnąć wiele wspaniałych rzeczy... a po chwili rzucił ciszej. No i jest jeszcze tyle smoków do zabicia! Roześmiał sie i poszedł za osobą, która po niego przyszła.
Fuck?
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Alexander Wielki

- Oho. Widzę, że walka trwa już w najlepsze. Przyśpieszył by jak najszybciej dostać się do głównej komnaty.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

Drow przyzwał do siebie wszystkich dowudców, jakich mianował jego pomocnik i powiedział-przygotujcie się do ataku, działamy zgodnie z planem mego towarzysza-zakończył, poczym odesłał ich. Sam zaś czekał na sygnał mający stanowic znak na rozpoczęcie się walki.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron:

...dotarł na plac. NA miejscu z tłumu wyróżniła się postać szermierza. Ten od razu wychwycił potężną postać Pyrona. Udał sie w jego kierunku. -pOnoć chcesz przerwać nasz wieczny łańcuch rodzinnej vendetty, rycerzu?- powiedział opierajac prawicę na rękojeści ciężkiej szabli, zamocowanej u jego pasa. -Jeśli chcesz podążać ścieżką...- skrzywił twarz w grymasie obrzydzenia -...zgody, to wiedz, że przowadzi ona przez moje zwłoki, rozumiesz? Wyzywam cię tu i teraz!- warknął i dobył szabli... lub raczej szardy. Te iostrza są stworzone do niszczenai pancerzy. Ciężkich, lekkich, jakichkolwiek. Zachowuja przy tym szybkość. Pyron miał pewnosć, że jeśli trafi, to zabije, ale nei powinien mieć z tego powou wyrzutó sumeinia... walka, jeśli ma być zwyciezka dla Pyrona, nie obedzie się bez wykorzystania mocy...
-Więc jak, Pyronie. Przyjmujesz wyzwanie do walki? Przegrana oznacza śmierć!- twarz elfa wyrażała złosć, jesli nie wściekłość.


Dżo:
Dalej śpisz?


Xazaax i Alexander:

Starcie skończy się śmiercią trzech z czterech pozostałych przy życiu osiłków. Xazaax i tamten drugi wyjdą z tego bez najmneijszej rysy. Po zakończeniu starcia drzwi otworzą się, a przez lewe wpadnie Alexander. Opis starcia pozostawiam Tobie. Tero, masz szansę się wykazać!

Drizzt:


Pułapka w skrzyni została aktywowana dokładnie o 10 rano.
Drow stał na powierzchni i wtedy dał rozkaz do ataku. Przez dachy pobliskich budynków uderzyły pociski z balist i katapult. kapłan odruchowo sięgnął do torby przybocznej i założył maskę ochrony przed gazami. Szarna fala koscieji z mieczami uderyła zza niego. Brama padła natychmiast opuszczona przez zamienionych w ghuli strażników. Pierwsze piętro zostało opanowane. Pietro zostało poważnie uszkodzone. Trzy baszty należą do Legiony Białej Dłoni. Pozostało tylko najwyższe piętro. Drizzt podążał schodami w górę. Gdy dostał sie na piętro cos się stało. Łoskot był niesamowity. jedna z zajetych przez Legion baszt ozstała zniszczona, a zaraz po niej - ta niezajeta. Pozostały dwie baszty. Drizzt moze wydawać polecewnia dowódcą za pomocą maski. Xantus i Sorage stali koło niego. Erez i Cilae byli jeszcze an najniższym pietrze. Dobijali bestiw, które wydostały siez lochów. Jossos zatrzymał się na schodach. ten lekkozbrojny rycerz był czymś zafrapowany. -Mają "ścierwojada". Musimy tam wejsć w silnym składzie. Małym, a silnym...- zamilkł i rozglądanął siępo zgromadzonych. - GDZIE JEST SHIRAK??-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Zablokowany