Ech, brnę i brnę przez ten temat, i co strona to głupoty, to mądre rzeczy prawią. I się
wahałem, czy napisać, czy nie.
Ale napiszę
I od razu zaznaczam, że wszystko jest tylko i wyłącznie moją opinią, podyktowaną moim gustem.
I podkreślam, że gram w DnD jeno, ale nigdy nie uważałem i nie będe uważać za system lepszy od innych.
Raz - co do "drogości" DnD:
http://www.d20srd.org/
Dodam, że powstaje polska wersja SRD.
Dwa - mechanika. Iście, tabel za dużo. Biada tym, którzy to wszystko próbują spamiętać czy spisać. Biada też tym, którzy to wszystko stosują. Ja od początku wymyślałem jakieś zasady (z lepszym bądź gorszym skutkiem) i było dobrze. Kiedy raz kilka minut zajęło znalezienie opisu umiejętności skok i zastosowania go dla wszystkich, zwątpiłem. Wolę popatrzeć na kartę i na rzut, i sam ocenić co gracz może a czego nie może.
Aczkolwiek sama mechanika, ignorując większość tabelek i głupich modyfikatorów jest bardzo prosta i szybko przyswajalna.
Ponadto jest ona rzeczywiście zrobiona wybitnie pod HnS. I temu nie można zaprzeczyć. Natomiast z całą pewnością i zawziętością zaprzeczam, że HnS prowadzić łatwo. Otóż - nie. Początkujący mistrz gry (jak ja 3 lata temu) ma olbrzymie problemy przy dużej ilości większych walk. Wciąż potrafie się gubić i zapominać o modyfikatorach występujących podczas walki. Ponadto szybkie a zgrabne opisy walki też nie są takim znowu prostym elementem. A utrzymanie odpowiedniego tempa walki to masakra - żeby gracze się nie nudzili trzeba się napocić.
Kto nie wierzy niech poprowadzi walkę z jakimś 8 goblinami, 3 podpakowanymi orkami i gigantem wzgórzowym, kiedy BG uderzają kulami ognistymi i czarami pokroju "bitewny zryw", które to dają ujemne modyfikatory do trafienia i obrażeń, ponadto na polu bitwy kręcą się cienie przywoływane przez kapłana które wysysają siłę, także zmieniając premie. I teraz weź to spamiętaj, stosuj, utrzymuj
tempo, odliczaj tracone hp, pamiętaj KP wszystkich stworów. I ładnie opisuj, i żeby gracze się nie nudzili. I to jest właśnie ciężka harówka przy HnS.
Co ja jeszcze chce powiedzieć - no co do FR - to że jednym się podoba innym nie - zrozumiem. Może i jest tam przeładowanie informacji, ale w większości wypadków są to przydatne informacje. Ale nie można powiedzieć, że sam FR narzuca jakiś styl gry, czy dany styl preferuje. W samej książce macie dwie przygody - jedna to HnS dla pakerów, druga to krótka przygoda w enklawie Thay, w trakcie której występuje JEDNA walka. Ponadto przy każdym podregionie znajdują się różne pomysły na przygody, i to także jest bardzo pomocne, i gwarantuję, że 3/4 z nich jest czymś bardziej skomplikowanym niż idź i zabij cośtam.
Acha, co do bestiariusza - no cóż, dla każdego coś miłego. Nóż widelec znajdzie się MG - miłośnik Pythonów i wprowadzi do sesji mordercze puddingi
Całe szczęście że naprawdę kuriozalne stwory są małą częścią tej książki. Za to Księga potworów oznaczona numerkiem dwa to już czysty horror i muzeum aberracji - nie zaglądać, bo można umrzeć ze śmiechu
Co do samej
idei lewelingu - pisanie z pełnym przekonaniem że "nadaje się tylko do gry komputerowej" jest strasznym olewaniem gustów innych. Tak, jest nierealistyczne (choć PMP podaje warianty, w których określa jak to BG mogą się uczyć atutów i umiejętności z pomocą innych). Tak, jest przestarzały. Tak, może się podobać. Podoba się mi i moim graczom, i lejemy na to, że jest nierealistyczny.
Kwestia HP - bardzo mi przykro, że ludzie ubzdurali sobie, że HP to liczba określająca ile życia i krwi zostało w postaci. Już PG pisze o tym, a średnio rozgarnięty MG może sobie resztę dopowiedzieć. Dla mnie HP to worek, w którym zawarto szczęście postaci, wytrzymałość pancerza, zmęczenie walką, i cudem uniknięte ataki. Jeżeli woj stracił 50 ze 100hp, to znaczy, że raz sparował cios tarczą, ale siła uderzenia poszła mu w kości, raz został draśnięty w ramię, raz cudem uniknął przebicia na wylot włócznią, a ponadto jest już zmęczony. Dlatego też nie trzeba ujemnych modyfikatorów do walki, bo to właśnie HP określają zmęczenie.
Swoją drogą, walka i tak ma dość cyferek, kto by jeszcze stosował modyfikatory do ataku i obrażeń, zależne od % pozostałych HP, które to raz spada, to znowu rośnie dzięki magii leczniczej.
Kwestia magii - racja, głupia. Nie lubię jej. Magowie są zbyt potężni, basta.
Nie wiem czy poruszyłem wszystkie tematy, które chciałem, ale
pokrótce to chyba będzie to.